Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Spotkanie opłatkowe w Waszych szkołach
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ][ 6 ][ 7 ]
Antośka16-12-2006 23:57:19   [#51]

....a u nas...w ostatni dzień nauki przed świętami... spotkania wychowawców z klasami ok 2 h, później jasełka dla wszystkich( dzieciaki i n-le).....po.. dyrekcja z dobrym słowem  do wszystkich , także tych nieobchodzących, bo wiara inna itp.

a jeszcze poźniej godzina dla n-li na spotkanie wigilijno- końcoworoczne( bo mamy różności wyznaniowe i ateistów)

i potrawy wigilijne.....albo przynoszone przez nas albo catering albo kuchnia( po prośbie) razem z wczesniej kończącymi belframi przygotowująca......zmywają i sprzątają zawsze n-le:-).....ale nigdy nie było składki, zawsze z socjalnego to szło albo sami część robiliśmy

 Prawie wszyscy pracownicy przychodzą, choć część nie ma ochoty na dzielenie się opłatkiemi i "obściskiwania" ale Ci co nie mają ochoty  ogólnie życzą najlepszości ( jak chca , czy to z okazji świąt czy nowego roku). I chociaż narzekamy, że czas domowy i niby spieszno nam do domu............to ta godzina jakoś rozrasta się do kilku ( wiadomo,że nie u wszystkich)

Antośka17-12-2006 00:05:56   [#52]

 matkoooooo.. później jasełka dla wszystkich( dzieciaki i n-le).....

sama siebie cytuję....na jasełka idą wszyscy pracownicy szkoły........zwalę ten błąd na zmęczenie i pomroczność jasną;-))))

Majka17-12-2006 00:10:58   [#53]

hasło główne: szkoda lekcji ;)

Wigilie klasowe ZAWSZE odbywały się po południu w ostatnim tygodniu zajęć .
Częśc klas robi Wigilie wyjazdowe (wieczór impreza,  nocleg , rano do szkoły, ewentualnie zwolnieni z 1 lekcji) . W ostatnim dniu przed świętami- komplet lekcji.

W tym roku po raz pierwszy , ze względu na coraz większą liczbę dojeżdżających, klasy mogą rozpocząć uroczystości po 3 lekcjach. Część idzie o 11.00 na koncert kolęd - nie zmieszczą się wszyscy na sali gimnastycznej.
Gaba17-12-2006 03:40:52   [#54]
szkoda lekcji na wigilie - a to dopiero świetny argument, nie szkoda, gdy remont trwa i się np. dzieci przepycha z klasy do klasy.
Vincia17-12-2006 11:50:34   [#55]

Szkoda lekcji? To w ciągu roku nie wychodzi się zamiast lekcji do teatru, nie wyjeżdża na wycieczki?

Wigilia (oczywiście dobrze przygotowana) ma ogromne znaczenie wychowawcze. To też sprawdzian czy klasę wiele łączy, czy dzieci potrafią okazywać sobie uczucia. Czy da się stworzyć nastrój...

Od rana wszyscy na galowo.

W mojej klasie będzie pięknie przygotowany stół (przez rodziców w czasie gdy dzieci będą oglądać jasełka), przy nim łamanie się opłatkiem i życzenia, wspólne granie kolęd na flażoletach, własnoręczne prezenty dla wylosowanych kolegów (no, jeszcze muszę "złapać" jakiegoś gwiazdora). To też finał całomiesięcznej zabawy w "dobre duszki"- czyli robienie przyjemności wylosowanej osobie. Szczególowo opowiemy sobie o tym własnie na wigilii. Część już wygadała, kto kogo ma, część dzielnie trzyma w tajemnicy.

Majka17-12-2006 12:04:13   [#56]
Dziewczyny, od czsu , gdy z 4 solidnych lat w liceum zostało 2 lata i 7 miesięcy, trzeba było zapomnieć o radościach i wzruszeniach.
Nad bramą szkoły powinno zawisnąć "memento maturae".
Remonty- tylko w czasie wakacji i ferii. Do teatru- to wyjście jest lekcją, nie zamiast lekcji. Wycieczki ograniczone do minimum.
Majka17-12-2006 12:09:48   [#57]
Dlatego nie dziwię się dyrektorowi, że tak restrykcyjnie rozlicza nas z każdej minuty.
Mnie też stanęły świeczki w oczach, gdy zobaczyłam zmianę listy lektur od stycznia i wiem, że muszę dołożyć drugoklasistom jeszcze jedną pozycję.
Od kiedy LO trwa tak krótko, przestaliśmy być szkołą. Jesteśmy tasmą produkcyjną do matury :((
Gaba17-12-2006 12:15:06   [#58]
gyd będę mieć bon - będzie podobnie, będzie restrykcyjnie... a nie z wigilią - na to zawsze jest godzina wychowawcza...
dhausner17-12-2006 12:37:42   [#59]

ja myślę że obchody Wigilii zależą od tradycji szkoły, od uczniów i nauczycieli. Inicjatywa powinna iść oddolnie, a nie odgórnie, inaczej są kwasy i niezadowoleni. W grupie 70 pracowników trudno zachować atmosferę i rzeczywistą  szczerość. To jest bardzo dobry test na szkolną atmosferę i może dać dużo wskazówek dyrekcji w sposobie zarządzania.

Wigilie klasowe powinny być i znowu zalezy od szkoły, czy w trakcie lekcji, czy po. Jako nauczyciel staram się atmosferę świąt wprowadzać w ostatnim tygodniu lekcji odpowiednio dobranym tematem realizując treści programowe. Nie zawsze się da, ale graficzne programy, a nawet edytor tekstu na pracowni pozwala na wysyłanie kartek z zyczenami elktronicznymi. Są leniuszki i korzystają z gotowych, ale są tez tacy co sami robią grafikę i piszą od serca. Na podstawach ekonomii problem kredytów na święta jak omawiam banki akuracik, na marketingu strategie cenowe stosowane do towarów świątecznych. Ja się świetnie bawię i dzieciaki też

Vincia17-12-2006 13:51:38   [#60]

I o to chodzi, dhausner, bo szkoła ma być powiązana z życiem, a nie być zadaniem samym w sobie.

U nas w nauczaniu zintegrowanym jest to jasne jak słońce.

irsila17-12-2006 17:26:01   [#61]

wigilia,

wydawało mi się, że to jest święto rodzinne,
ale prosze poczytać literaturę,
choćby M. Dąbrowska "Boże Narodzenie",
wszystkim się coś należy z Okazji tego Swięta,
to jest bardzo piękna tradycja,
choćby wigilia dla najuboższych.
pierogi, różne dania,
dziś na Rynku w Krakowie.
Choćby nie wiem jak urazili was dyrektory,
czy też odwrotnie,
to jest jeden dzień w roku,
kiedy powinno się przebaczyć choćby największym wrogom,
wszak wybaczenie to największy uzdrowiciel,
i nie powinno tu być żadnych tłumaczeń, że to nieszczere itd, itp,
po prostu wybaczamy sobie wszystko i jesteśmy zdrowsi i lepsi,
po co byłoby to święto jak nie w tym celu?
należy wznieść się wyżej,
po to jest ten dzień.
U mnie w szkole każdy cos pichci i przynosi i się chwali swoim specialite,
to jest piękne , to sie pamięta, te śledzie , sałatki, wypieki,
oczywiście, zdarzaja się rózne anse,
można opuścić wigilię jesli w danym roku nie jesteś w stanie wybaczyć tego co cię spotkało,
ale już w następnym roku jest inaczej,
jest lepiej i przychodzisz.
To jest piękna tradycja wybaczania innym i stawania się przez to lepszym.
Jeśli młódź jest się w stanie tego nauczyć, to nie szkoda nawet sześciu lekcji.
djb18-12-2006 09:28:45   [#62]

to może być przyjemne

U mnie w szkole odbywają się spotkania integracyjne świąteczno-noworoczne (ZFSS) . Potrawy przygotowuje nasza kuchnia ( a jest doskonała). Panie pracujące przy przygotowaniu otrzymują podziękowania oraz "coś". Tylko dyrektor składa wszystkim życzenia, nie ma opłatka,czytania pisma świętego, ani wystąpień księży (a jest ich w gronie dwóch). Obecni są pracownicy obsługi, administracji, nauczyciele, emeryci. Obecność prawie 100%, zawsze po zajęciach. Zawsze z dużym wyprzedzeniem w stosunku do świąt ( w tym roku 11.12. - po wizycie "trójki"). Wszyscy chwalą takie rozwiązanie. Zawsze jest też winko do toastu, na które dyrekcja znajduje kasę "gdzieś".
Taka formuła odpowiada wszystkim. Żadnej obłudy przy składaniu życzeń, czy przy łamaniu się opłatkiem.
Nikt nikogo nie rozlicza z przyjścia, a ludzie na te spotkania czekają. Stół zawsze pięknie nakryty, udekorowana sala, dania wyśmienite.
Stół szwedzki, dzięki czemu nikt nie jest ofiarą trudnego współbiesiadnika, a i do różnych potraw dostęp łatwy.
Tadek18-12-2006 15:44:20   [#63]
Organizowałem spotkania wigilijne jeszcze na początku lat 90 , byłem prekursorem tego zwyczaju w szkole - niestetety teraz już nie. Niektóre Panie biorą opiekę, inni mają rekolekcje i było coraz mniejsze zainteresowanie. Nie praktykowałem zwyczaju łamania (dzieleniem) się opłatkiem w szkole - uważam że to można czynić tylko w domu i to tylko w wigilię. Ciekawie to wygląda - już od począteku grudnia do  lutego, kżdy z każdym, tak wypada, trzeba się pokazać. Aby łamać się opłatkiem do tego trzeba być przygotowanym także duchowo. Dla mnie Święta, opłatek, jako to przeżycie a nie okazja.
ANIKAD18-12-2006 19:23:58   [#64]

wigilia w przedszkolu

u nas w przedszkolu spotkania wigilijne stały sie tradycją , są to spotkania, które odbywają się wieczorem, bierze w nich udział cała społecznośc przedszkola tzn. dzieci ,ich rodzice , personel przedszkola i ksiądz z parafii. Kazdy coś przynosi na stół wigiljny: słodycze, makówki, ciasteczka, owoce itp., wszyscy tez łamiemy sie opłatkiem. Jest bardzo miło, wzruszająco.

 Na początku grudnia rodzice przedszkolaków już dopytują kiedy będzie spotkanie wigilijne więc myslę, ze naprawdę tego potrzebują.

Nassssy19-12-2006 19:48:38   [#65]

A u mnie w pokoju nauczycielskim ktoś powiesił już listę potraw. Wpisało się już kilka osób z tym co przyniosą. Wiem, że w tym roku będzie groch z kapustą, makówka, sałatka śledziowa... .

W piątek od rana opłatki klasowe, później jasełka i wspólne kolędowanie, a potem opłatek nauczycieli, pracowników i emerytów. Dzieci pójdą wcześniej do domu - to już ferie, nawet w świetlicy bedzie mniej dzieci niż zwykle.

 Szykuje wiekszy prezent do pokoju nauczycielskiego - bedzie to wytęskniona drukarka laserowa. Życzenia u nas każdy z każdym. Okazja by powiedzieć sobie coś dobrego, coś wybaczyć, za coś przeprosić :)

jokada20-12-2006 20:20:51   [#66]

Gdy się czyta te Wasze opowiadania o szkolnych Wigiliach, to tak fajnie się robi na duszy. Dzięki Wam.

 A mnie się dziś sama chinka ubrała. Wróciłam do domu, a ta stoi w pełnej krasie. Myślicie, że jeszcze coś może się samo zrobić? Chyba tu ktoś powiedział, że święta to zaczarowany czas...................

jokada20-12-2006 20:29:26   [#67]

 

eny20-12-2006 20:43:11   [#68]

U nas lekceje po 25 min. do 10.00, potem 2 godz. przeznaczone na Wigilie klasowe a o 12.00 na aulii wigilia dla pracowników /program artystyczny, catering-full wypas i ogólne obściskiwanie się/

joljol20-12-2006 21:46:05   [#69]

A jak się czują te dzieci, które nie uczestniczą.

Mam czasem wrażenie, że przesadzamy z pewnymi rzeczami.

 Darujcie, że tak przed świętami ale nie zawsze ksiądz i ten opłatek pasuje mi w szkole czy w przedszkolu

ANIKAD20-12-2006 21:51:03   [#70]

 U nas w wigilii akurat biorą udział wszystkie dzieci, co więcej z całymi swoimi rodzinami.

Księdza zapraszają do przedszkola rodzice przedszkolaków.

Więc uważmam, że wcale to nie jest przesada ale potrzeba środowiska.

joljol20-12-2006 21:57:46   [#71]

Lubię chodzić do kościoła by słuchać słowa bożego

do filharmonii na koncert

w lesie miło słuchać śpiewu ptaków

a szkoła niech będzie szkołą, pielęgnującą polskość i tradycje ale z umiarem

Marek Pleśniar20-12-2006 23:44:11   [#72]

parafrazując Marqueza, któego słowa co jakiś czas mi, Wam ktoś, kto nas lubi daje:

 

Bądź zawsze blisko ludzi, mów im głośno, jak ich potrzebujesz, bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", "dziękuję" i wszystkie inne słowa [...], jakie tylko znasz.

Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. 

Miej więc mądrość, abyś mógł je wyrazić - jutro na spotkaniu opłatkowym ze swoimi współpracownikami:-)

Marek Pleśniar21-12-2006 15:36:00   [#73]
Jak to się stało, że obyczaje świąteczne, jak wigilia, opłatek, prezenty, czyli coś, co należy do sfery prywatnej, nagle przeniosły się do firm, czyli do naszego życia zawodowego?

- To kolejny przykład na wygasanie zasadniczego sensu świąt. Wigilia w firmach to świętowanie w bardzo świeckim rozumieniu. Jest to przede wszystkim interesowne, bo pracodawcy wykorzystują specyficzną atmosferę świąt po to, żeby przywiązać pracowników do firmy. W Polsce zaczęło się to w czasach socjalizmu i nazywało się "śledzikiem". W praktyce obchody Wigilii w pracy polegały wtedy na tym, że tego dnia około szóstej po południu miasto zapełniało się pijanymi mężczyznami. Nigdy nie zapomnę poznańskiej Wildy w tych godzinach... Po 1989 roku ten zwyczaj przejęły prywatne firmy, nadając mu inny, korporacyjny sens.

Czy pracownicy lubią święta w firmie?

- Różnie z tym bywa, bo to jest często rodzaj korporacyjnego przymusu. Nie wypada nie przyjść na taką wigilię czy firmowy opłatek, ale przecież wiemy, że służy to celom innym niż obchodzenie świąt. Coraz częściej bożonarodzeniowe imprezy są organizowane w pubach, zdarza się nawet, że w lokalach ze striptizem.

Czy wypada wysyłać drogie prezenty osobom, z którymi łączą nas tylko kontakty na płaszczyźnie zawodowej? I czy możemy przyjmować prezenty w takiej sytuacji?

- To znów zaprzeczenie głębokiego sensu świąt, czyli idei bezinteresownego obdarowywania. Tu dajemy prezent po to, żeby coś załatwić: przypomnieć się, wzbudzić pozytywne uczucia, co potem przełoży się na naszą korzyść. Ofiarodawca nie jest tu bezinteresowny. Ale z drugiej strony, otrzymywać prezenty jest przyjemnie, więc problem "brać czy nie brać" każdy musi sam rozstrzygnąć. Ale należy się w ogóle zastanowić, czy bezinteresowność w dzisiejszym świecie jest możliwa poza gronem rodzinnym.

Jeśli wszyscy sobie zdajemy sprawę, że nikt nie daje nam bezinteresownie prezentów służbowych i sami też ofiarujemy je, żeby coś załatwić, to po co takie pozory jak panująca teraz moda na prezenty i gadżety zindywidualizowane? To już lepiej, jak ktoś nam się podpisze odręcznie na kartce z życzeniami albo zamówi specjalnie dla nas obrazek na szkle?

- Jaka to indywidualizacja? Przecież ofiarodawca nie wkłada w ten prezent własnego wysiłku, najwyżej pieniądze. To nie są prezenty zrobione własnoręcznie. W tym wypadku mówmy raczej o pseudoindywidualizacji - wszyscy chcemy być wyjątkowi, a tak naprawdę robimy coś sztampowego. Jak kobiety, które dążą do jedynie słusznego kanonu urody.

Z jednej strony święta przenoszą się do firm, a z drugiej - firmy przejmują świąteczne obyczaje, ale bez obciążeń religijnych, bo chcą być poprawne politycznie. A dlaczego konsekwentnie nie adaptuje się na potrzeby korporacji innych świąt religijnych, jak Dzień Pojednania czy ramadan?

- Tak się nie da - to święta Bożego Narodzenia stały się globalnie rozpoznawalne. Są ikoną, operują symbolami znanymi na całym świecie: choinka, mikołaj, śnieżek, dzwonki, światełka. To oznacza radość i konsumpcję dla całego świata, pomijając, choć nie do końca, enklawy fundamentalistyczne. Np. Wielkanoc znacznie mniej się do tego nadaje - to święto ruchome, nie operuje globalnymi symbolami, nie jest zamerykanizowane. Podobnie święta islamskie czy żydowskie.

W pewnej firmie jako prezent świąteczny najlepszy pracownik dostaje samochód, ci, którzy nieznacznie z nim przegrali, otrzymają laptopy, a inni bony, których wartość równa się dziesięciu procentom pensji. Czy to, że wielu pracodawców rozdaje premie świąteczne i nagrody w zależności od zasług, nie jest rażące w kontekście Bożego Narodzenia i idei bezinteresownych darów?

- I tak , i nie. Można to przecież potraktować jako nagrodę na koniec roku, rodzaj gratyfikacji za cały rok pracy, niekoniecznie jako prezent świąteczny. A także jako motywację. Ja bym się już w tym nie dopatrywał przemyślności czy przebiegłości ze strony pracodawcy. Traktowanie firmy jako rozszerzenie rodziny często się sprawdza. Jeśli poza dyscypliną i zarobkami w pracy uda się stworzyć więź, choć może nawet sztucznie skonstruowaną, to ludzie lepiej pracują i lepiej się czują.

A jako antropolog mam ogólną refleksję takiej natury, że może, kiedy skomercjalizujemy już wszystko, zatęsknimy za światem minionym. On wprawdzie nie wróci w tamtej oryginalnej postaci, ale każda refleksja nad tym, czym było świętowanie i obdarowywanie się w przeszłości, zmusi nas do pytania o to, co tracimy, a co zyskujemy, podążając drogą, na której nie ma już sacrum, a co najwyżej - sacrum profaniczne. Warto zapytać samych siebie, kim my właściwie jesteśmy.

* Wojciech Józef Burszta, antropolog kultury, kierownik Katedry Antropologii Kultury w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, profesor w Instytucie Slawistyki PAN.
Marek Pleśniar21-12-2006 15:36:15   [#74]
dość dyskusyjny artykuł, hmmm
aleksandra200421-12-2006 21:30:35   [#75]
No właśnie wróciłam z opłatka, którego w ogóle nie było.  Przyszli rodzice i nauczyciele a młodzież zaśpiewała i zatańczyła i ogłoszono koniec opłatkowego spotkania.
No może tradycja już zanika.
A ja sobie myślałam, że pewnie napiję się herbaty, połamię opłatkiem.
joljol21-12-2006 22:31:19   [#76]

Dzięki Marku, za ten artykuł

Dla mnie właśnie, wigilia i opłatek to sacrum, wiąże się z domem z bliskimi

W pracy, na spotkaniach z rodzicami czuję, że to nie jest to

Lubię i swoją pracę i swoje dzieci i rodziców ale...

Dorotka N21-12-2006 22:57:25   [#77]

 to i ja się podzielę swoimi wrażeniami: właśnie dzisiaj spotkaliśmy się w gronie pracowniczym na świątecznym obiedzie i było naprawdę kapitalnie - niezbyt długo, tyle by spokojnie zjeść, pogwarzyć, pośmiać się, powspominać, poplanować, bardzo miło i serdecznie... jestem ogromnie zadowolona - a mam nadzieję, że reszta współbiesiadujących również

jutro szkolna Wigilia, Konkurs Kolęd, nasz ukochany dzień w roku szkolnym - jeszcze nigdy się nie zawiedliśmy - do tej pory udawało się nam wszystkim stworzyć nastrój taki, byśmy się czuli społecznością lubiącą się po prostu - od poniedziałku trwają gorączkowe przygotowania klas do kolędowania ( ot ja mam obok biurka maselnice, starą latarenkę, garnek do topienia smalcu i jakieś misy... - wszystko rekwizyty do jutrzejszych śpiewów), powoli dzieciaki przekonujemy, że najpiękniejsze są naprawdę nasze polskie kolędy i pastorałki

już wiem, że będą krokiety z kapustą i grzybami, które dziewczęta z II c piekły do północy :-), ciasta domowe, stoły z lampionami z mandarynek...

uwielbiam szkolną wigilię i cieszę się na jutrzejszy dzień bardzo :-)))))

Doris21-12-2006 22:58:36   [#78]
A ja nie bardzo wiem, czy dobrze zrobiłam idąc na wigilię szkolną. Pierwszy raz była ona po południu i wielu nauczycielom było to nie na rękę. Na dodatek dzisiaj nauczyciele i uczniowie dowiedzieli się, że w piątek wigilie klasowe mogą odbywać się po czwartej lekcji. Do tej pory w ostatni dzień nie było lekcji, tylko najpierw wigilie klasowe, a potem wigilia dla nauczycieli.  Na pytanie dlaczego została zmieniona tradycja, usłyszeliśmy w skrócie, że jak się komuś nie podoba , to może się zwolnić. Wszyscy dłużej pracujący nauczycieli nie przyszli, a ja przyszłam, bo uważałam , że skoro młodzi nauczyciele ją przygotowali z uczniami ( jasełka, ciasta) to wypada przyjść, niezależnie od delikatnie mówiąc niekulturalnego dyrektora . I chyba zostanę  "czarną owcą "
ulkowa21-12-2006 23:07:17   [#79]

U nas w szkole wigile uczniowie robią w klasach. Dla WSZYSTKICH pracowników mieliśmy spotkanie integracyjne dzisiaj o godz.15. I niech nikt z OP nie mówi, ze to była wigilia bo wigilia jest dopiero 24 grudnia. Firma cateringowa przywiozła pyszne pierogi z kapustą, krokiety, ryba po grecku i barszczyk. Dodatkowo osoby dyplomowane w grudniu (5 osob) upiekły ciasto i stawiały kawę. Wśród dyplomowanych był ksiądz i ciasto piekła również kucharka z kościoła. Jedzenie zapłacane będzie z Funduszu Socjalnego i niech nikt nie mówi, ze nie można. Na spotkania integracyjne można a że my chcemy integrować sie akurat na koniec roku szkolnego, na dzień Edukacji Narodowej czy z okazji Świąt to nikomu nic do tego. A co mamy integrować się w czasie wakacji.

A tak wogóle to takie spotkania są bardzo potrzebne!!!! Jesteśmy od dwóch lat połączona szkołąPamietam pierwszy dzień Nauczyciela po połączeniu. Po oficjalnej części nikt z nauczycieli z włączonej szkoły nie został na imprezie. A dzisiaj życzenia składali sobie pracownicy z JEDNEJ SZKOŁY i po zakończeniu spotkania zostało kilka pań nauczycielek i sprzatało ze stołów. I były to nauczycielki z JEDNEJ SZKOŁY. Nauczyciele znieśli to wszystko z II pietra na dół a póżniej panie sprzataczki pozmywały. Nikomu korona z głowy nie spadła. W tym czasie jak nauczyciele sprzatali po imprezie panie sprzątaczki poszły po prostu posprzatac szkołę. A sprzatania a póżniej było dużo. Wszak było nas około 70 osób.

I coś mi się przypomniało w związku z tą integracją dwóch szkół - może sie to komuś przyda.

Nasz panujący próbował różnych sposobów. Administracja i obsługa szybko się zintegrowała a z nauczycielami jakoś nie wychodziło. Na każdą Radę Pedagogiczną kawka, herbatka. Nieudana pierwsze "spotkania integracyjne" z okazji Dnia Edukacji i zakończenia roku zkolnego. No i na koniec roku szkolnego wywiózł WSZYSTKICH PRACOWNIKÓW do leśniczówki. Obecność obowiązkowa bo to niby Rada Pedagogiczna a dla pozostałych pracowników szkolenie. O rety!!!!! Ludzie nie chcieli wracać do domu a autobus przyjechał o godz.21. Było wspaniałe jedzenie. Piwo lało się strumieniami (na to juz była składka). I już inne było też "spotkanie integracyjne" z okazji "Dnia Edukacji". Wspaniała impreza na kręgielni. Kręgle, tańce i super jedzenie. Chociaż nie do końca jeszcze to wyszło ale juz z 50 % nauczycieli ze szkoły włączonej była na imprezie.

Efekt było widać dzisiaj

I jeszcze coś na temat spotkań wszystkich pracowników

Pamiętam jak panie sprzataczki ze szkoły włączonej były zaskoczone, że one maja iść na imprezę z okazji Dnia Edukacji Narodowej i razem się gościć z nauczycielami. Zawsze w naszej szkole tego imprezy są wspólne i dla nas ze starej szkoły było to dziwne. Bawimy sie razem, tańczymy razem. I nie dziwne juz dla tych pań jest to, że pan nauczyciel na ulicy powie jej Dzień dobry. Wcześniej nie mówił bo nawet nie wiedział, że taka pani pracuje w tej samej szkole co on.

Ale napisałam pamiętnik :-)

Marek Pleśniar21-12-2006 23:09:31   [#80]

takie spotkania mogą mieć ogromną wartość dla cementowania grupy.

Chyba;-)

akurat moje obserwacje są takie,

że jak jest w gronie  źle to żadna wigilia tego nie załatwi, a jak jest dobrze to wigilię zrobić warto - bo będzie kolejne miłe spotkanie.

Renata21-12-2006 23:17:42   [#81]

..Tak mi się wydaje, że kiedy trącamy o swoje indywidualne i najważniejsze wartości, głęboko w nas zakorzenione i łączymy je jeszcze  z tradycjami niczym sacrum, bo znane nam od najbardziej szczenięcych lat, to nic dziwnego, że i mamy tu swoje bardzo indywidualne granice postrzegania... I tak to ma być.:-)

Jednocześnie, jeśli spojrzymy na problem poruszany w dyskusji nie z indywidualnego punktu widzenia każdego z nas, ale patrząc z punktu widzenia naszego codziennego środowiska pracy, to idźmy dalej...

Spójrzmy na te spotkania z sufitu pokoju,
z dachu swego domu/bloku..,
potem wisząc w przestworzach nad swą miejscowością..
i z punktu widzenia całej Ziemi,
i jeszcze Kosmosu/kosmosu..,

to być może, że okaże się, że dostrzeżemy jeszcze wiele nowych rzeczy/spraw, których wcześniej nie wzięliśmy pod uwagę.

Może się okaże, że w tym samym czasie, o tej samej porze jeszcze jakieś inne Nieziemskie istoty obchodzą jeszcze inne swoje najważniejsze święto i radują się nim w jeszcze inny sposób, sposób dla Ziemian zupełnie niezrozumiały, a jakże im, a może nawet i nam bliski...

 ;-)

Ziemskie Istoty cieszmy się, radujmy z tych nadchodzących dni..

Niech domy wypełni szczęście, łącznie z tymi wszystkimi miejscami publicznych spotkań o których tu mowa,
Wasze serca niech obejmie miłość,
Wasze dni radość,
w Święta i już zawsze...

Adaa21-12-2006 23:32:15   [#82]

ten...no...Renia?...jakby co,to ja zaswiadczę,że wszystko na Ziemi ok:-)

i,że nic nie pilaś:-)

Renata21-12-2006 23:36:24   [#83]
o, jakże mi ulżyło...;-))
Ewav22-12-2006 00:09:59   [#84]
Nienawidzę kapusty z grochem po trzech spotkaniach w tym tygodniu
ulkowa22-12-2006 00:15:00   [#85]

Dokończę mój wątek. Zgadzam się z Markiem. Spotkanie wigilijne niczego nie załatwi jak jest żle nie tylko w gronie.  Robienie czegoś na siłę przynosi często opłakane skutki. Tegoroczna nasza wigilia była małym cementem do tego co udało sie nam zrobić w poprzednim roku szkolnym.

Mam porównanie. Nie byłam na wigili w zeszłym roku. Miałam pilne spotkanie (czytaj: nie chciałam byc na wigilii).Przyszłam na koniec. Nikt z Grona nie spytał sie mnie dlaczego mnie nie było. A dzisiaj też byłam dopiero na koniec (a chciałam być)*. I jak "leciałam" na to już zakończone spotkanie było mi bardzo miło jak przed szkołą i na schodach pytano sie mnie dlaczego mnie nie było na naszym spotakniu wigilijnym? Widzicie różnicę? I jak juz wleciałam na salę i sprzątały nauczcielki z NASZEJ JEDNEJ SZKOŁY to aż serce się uśmiechało.

* Nie mogłam dzisiaj być na spotkaniu bo akurat o tej godzinie było spotkanie dla firm zatrudniajacych więżniów

Marek Pleśniar22-12-2006 00:37:49   [#86]

takie spotkania są jak szkło powiększające cały rok:-)

Majka22-12-2006 14:49:05   [#87]
I było miło: ponad 60 osób, w tym emeryci (moi nauczyciele i dyrektor z czasów mojego liceum). Mowy były, życzenia, kolędy, karp, choinka - ciepełko :)
Podoba mi się stara kadra. Arystokraci oświaty :) Chciałabym mieć taką klasę, kiedy będę tyle lat emerytką . Niosą jakiś nimb wokół siebie- uczniowie ich nie znają przecież, ale odruch kłaniania się został wyzwolony natychmiast :))) ten wzrok?
A pod choinkę dostałam od szefa obietnicę, że we wszystkich salach polonistycznych będzie (wreszcie) zmiana oświetlenia :)
JACOL22-12-2006 15:15:19   [#88]

ja przed spotkaniem opłatkowym :-)))

Marek Pleśniar22-12-2006 15:15:48   [#89]
:-))))))))))))))))))))))))))))))))))))
JACOL22-12-2006 15:16:39   [#90]

w trakcie

JACOL22-12-2006 15:18:13   [#91]

dzieci jak anioły....

JACOL22-12-2006 15:21:57   [#92]

no i Święty Mikołaj !!!

Marek Pleśniar22-12-2006 15:44:45   [#93]
macie bardzo piękne stroje służbowe do pracy:-))))
Magosia22-12-2006 16:29:47   [#94]

Ja też ...

już po spotkaniu, a jeszcze w szkole:-)

Miło było- tak  spokojnie, bez pośpiechu, bez sztuczności , nic na siłę. Fajnie.

Spokojnych Świąt:-)

JACOL22-12-2006 16:42:14   [#95]

jacekielin@op.pl

Dadam tylko komentarz do zdjęć.

W naszym przedszkolu (specjalnym) nie ma specjalnego spotkania opłatkowego dla personelu. Robimy wspólne dla dzieci, rodziców i pracowników. Dzielimy się wszyscy opłatkiem, śpiewamy kolędy, wystawiamy jasełka. Jest to najważniejsza uroczystość przedszkolna w ciągu roku. Spotkanie odbywa się po południu. Nie mam problemów z frekwencją.  

 

 

http://www.pion.pl/galleries.php?PHPSESSID=85649d1bc447dc4b776841ed6ffe8bf6&show=true&id_gallery=23

Dorotka N22-12-2006 17:11:13   [#96]
 i ja już w domu po bardzo, wyjątkowo udanym dniu w szkole... jakoś tak dobre anioły nam sprzyjały - dzieciaki były fantastyczne, grono bawiło się jak chyba nigdy do tej pory wraz z nimi, kolędowaliśmy naprawdę razem ze szczerego serca - to też dla nas najważniejsza uroczystość szkolna :-))
Marta Helena22-12-2006 17:24:15   [#97]

też już po spotkaniu

miło, spokojnie, nastrojowo

 

tyle, że w domu świąt jeszcze nie widać, ale jeszcze jutro mam cały dzień

 

pozdrawiam świątecznie!

ankate22-12-2006 17:30:27   [#98]
Ja też już po i podobnie jak u Marty  jeśli chodzi o dom. W szkole natomiast miło, bez przymusu, nastrojowo przy dźwiękach gitary pokolędowliśmy sobie...
UFA22-12-2006 18:37:59   [#99]
My spotykamy sie co roku / nauczyciele i emeryci , personel/ , jest wspólne koledowanie, skladanie życzen ,przemiła atmosfera, dzień ten dadaje siły na kazdy dzień nastepnego rok, pozwala nam czuć się rodziną. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej .Moi drodzy życzę WAM samych dobrych dni w 2007r, a nadchodzące święta - spokoju i aby Jezus narodził się w każdym z nas.
jokada26-12-2006 11:29:20   [#100]
No i święta... . Wreszcie te domowe...

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ][ 6 ][ 7 ]