Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Spotkanie opłatkowe w Waszych szkołach
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ][ 6 ][ 7 ]
Arwena22-12-2007 22:26:33   [#151]
Dor6, mam ten sam problem:-(
Renata22-12-2007 23:00:58   [#152]

Dyskomfort uczniowie odbiorą, także wtedy, kiedy jest skrywany przed nimi przez Was..

Rozmawialiście ze swoimi dyrektorami o tym problemie? Najprostszym organizacyjnym rozwiązaniem wydaje się tu zastąpienie przez innego nauczyciela.. Nie rozumiem braku dobrej woli tu. To kwestia porozumienia.

 

mamma22-12-2007 23:28:56   [#153]
nigdy nie zmuszam n-li do siłówki w tej materii, trzeba rozmawiać z dyrekcja , w pełni podpisuję się pod Renatą.
hania22-12-2007 23:46:01   [#154]
a ja z innej beczki....
jeśli już organizujemy, nie zapominajmy o tych, którzy zaproszenia oczekują....
emerytach, "oddelegowanych"..
a, tak mnie naszło........
Marek Pleśniar22-12-2007 23:49:09   [#155]

o!

o emerytach koniecznie pamiętajcie. Zwłaszcza samotnych.

ankate23-12-2007 00:33:41   [#156]
a ja ciut zmusiłam, młodzież niechętna z początku, później rozstać się nie mogła, bo jeszcze jedna kolęda i jeszcze jedna i jeszcze, a może trzeba trochę  zmusić, żeby przekonać, że miło tak razem pokolędować, emerytka młoda jedna też dopisała, życzenia i kartki od nauczycieli, którzy zmienili pracę i nas miło wspominają, nostalgia...dla mnie miło było...dla innych nie wiem...
dor623-12-2007 11:47:05   [#157]
Arewna - pozdrawiam, mamy spokój przez rok ;)

Renata - wiem o tym, że uczniowie odczują, że źle się czuję w takiej sytuacji i to mój dyskomfort jeszcze zwiększa. W pewien sposób bowiem uczę ich hipokryzji, nie będę przecież robiła zbolałej miny i mówiła, że się poświęcam i ze to nie moja bajka, ale wiem, że jestem sztuczna i nieszczera.
Z dyrektorem rozmawiałam i cóż... życie toczy się dalej utartymi koleinami:(
Renata23-12-2007 14:30:00   [#158]

Dor6, rozumiem, że swój problem odkładasz na kolejny rok z perspektywą powrotu wszystkich tych odczuć o których tu napisałaś. Piszesz też, że jesteś po rozmowie z dyrektorem i jak zrozumiałam - nie przynoszącej żadnego dla Ciebie zadowalającego rozwiązania.

Na Twoim miejscu szukałabym satysfakcjonującego wyjścia z sytuacji. Co prawda, wydawać się może, że raz na rok da się wytrzymać... Tylko po co? W imię czego, jeśli możesz to zmienić już teraz.  

Życzę Ci dobrych rozwiązań.

ankate23-12-2007 14:33:54   [#159]

trochę was nie rozumiem, trzeba porozmawiać, z dyrekcją, przecież nikt na siłę was nie zmusi do uczestniczenia w tego typu imprezach, jeśli są ważne ku temu powody.

Kilka lat temu zatrudniałam nauczycielkę, która od razu na wstępie poprosiła, żeby nie dawać jej wychowawstwa, ze względu chociażby na wigilię. Zgodziłam się, dziewczyna pracuje już z 10 lat zamiast wychowawstwa sprawdza się jako opiekun samorządu, w wigilie brała dzień z opieki na dziecko, a teraz gdy dzieci już młodzieżowe zlecam jej jakieś sprawy sużbowe do załatwienia, zakupy czy coś w tym rodzaju, nikt nie ma pretensji, wszyscy rozumieją... większość w ferworze tego dnia nawet nie zauważa jej nieobecności.

Innych, co to spieszą się do przygotowań domowych ciut zmuszam., tzn mówię, że mają być w szkole zgodnie ze swoim planem lekcji i sami pojawiają się na spotkaniu opłatkowym...

Renata23-12-2007 14:45:51   [#160]

Właśnie, Ankate, mnie także zastanawia niemożność porozumienia w tej sprawie z dyrekcją szkoły przez Dor. Zapewne potrzebują ponownej rozmowy na ten temat, bez względu na to jaki charakter miała poprzednia. Trzeba rozmawiać, też tak uważam, tyle, że o tym, czy chce i na ile chce, może zadecydować jedynie Dor.


post został zmieniony: 23-12-2007 14:46:56
mamma23-12-2007 15:09:02   [#161]
daj swojej dyr namiary na to forum, to do Dor6.
dor623-12-2007 22:22:55   [#162]
Renata - napisałaś, ze szukałabyś satysfakcjonującego dla ciebie rozwiązania, czyli jakiego?
Rozmowy nic nie zmieniły, ile razy mam wracać do tego samego i słyszeć, że tylko mnie coś się nie podoba. Nie mam możliwości wzięcia w tym dniu opieki na dziecko i właściwie dlaczego miałabym go brać, chcę pracować, chcę wykonywać swoje obowiązki, ale nie chcę uczestniczyć w tego typu spotkaniach. Dlaczego miałabym opuszczać szkołę w tym dniu (jak wspomniana przez ankate nauczycielka), czy jestem kimś gorszym? Ankate napisała, że wszyscy rozumieją. Rozumieją, ale co? Takie postawienie sprawy to również rodzaj dyskryminacji.

Podkreślam, że chodzi o klasowe spotkania wigilijne. Na wigilijne spotkania pracowników szkoły nie chodzę.Jeśli odbywają się w godzinach mojej pracy, to przesiaduję je w pokoju nauczycielskim lub czasami biorę w takim spotkaniu udział, ale po tych wszystkich życzeniach, łamaniach itp.

Przeczytam pewnie, że wina leży po mojej stronie, bo nie umiem iść na kompromis albo nie umiem rozmawiać.
ankate23-12-2007 23:22:57   [#163]
wiadomo, że pewnych spraw się nie uniknie, nie wytłumaczę dzieciom z podstawówki, że nie każdy chce, żeby mu składano życzenia, dzieciaki podchodzą spontanicznie na przerwach, i będą o robić, nie powiem przecież, że do pani XY macie nie podchodzić i nie składać życzeń,  bo tego nie zrozumieją i  tak podejdą. Podejmując pracę w szkole chyba zdawałaś sobie z tego sprawę. Pamietam czasy kiedy nie było krzyży i religii w szkole, ale też były życzenia w ostatnim dniu przed feriami świątecznymi...
Renata24-12-2007 01:03:42   [#164]

Rozwiązanie, którego poszukujesz, znasz tylko Ty, bo to Twój problem. Piszesz, że chcesz pracować w tym czasie i wykonywać swoje obowiązki..

Wśród tych obowiązków znajdziesz,np.:
§ 26.1. Nauczyciel prowadzi pracę dydaktyczną, wychowawczą, opiekuńczą i jest odpowiedzialny za jakość tej pracy oraz bezpieczeństwo powierzonych jego opiece uczniów. 

Wśród zadań wychowawcy, między innymi:
§ 28.1. Zadaniem wychowawcy jest sprawowanie opieki wychowawczej nad uczniami, a w szczególności:

  • inspirowanie i wspomaganie działań zespołowych uczniów,
  • podejmowanie działań umożliwiających rozwiązywanie konfliktów w zespole uczniów oraz pomiędzy uczniami a innymi członkami społeczności szkolnej.

2. Wychowawca w celu realizacji zadań, o których mowa w ust. 1:

  • otacza indywidualną opieką każdego wychowanka,
  • planuje i organizuje wspólnie z uczniami i ich rodzicami: różne formy życia zespołowego, rozwijające jednostki i integrujące zespół uczniowski, treści i formy zajęć tematycznych godzin z wychowawcą.
  • współdziała z nauczycielami uczącymi w jego klasie (oddziale), uzgadniając z nimi i koordynując ich działania wychowawcze wobec ogółu uczniów, a także tych, którym potrzebna jest indywidualna opieka (dotyczy to zarówno uczniów szczególnie uzdolnionych jak i z różnymi trudnościami i niepowodzeniami).

4. Wychowawca oddziału jest organizatorem środowiska wychowawczego ucznia tworząc warunki wspomagające jego rozwój psychofizyczny.

Jest trochę tych obowiązków i zadań powierzonych nam, wychowawcom... Jednocześnie możesz odwołać się w argumentacji, o którą Ci chodzi, np. do punktu dotyczącego współdziałania z innymi nauczycielami. Możesz i powoływać się na Konstytucję...

Dor, spróbuj oddzielić siebie od problemu. Szukanie winy w sobie jest mało budujące, obwinianie dyrekcji szkoły - zbyteczne. Poszukiwanie stronników na forum także.

Kompromis osiąga się raczej poprzez pewne obopólne odejścia od swoich roszczeń. Dla mnie satysfakcjonujące, dobre rozwiązanie, to te, w którym i Ty, i Twój dyrektor zakończycie rozmowy wychodząc sobie na przeciw, krok do przodu, z dwustronnym zadowoleniem. Bez przegranych. I tego Ci życzę najbardziej.

dor624-12-2007 11:25:43   [#165]
Ankate - podejmowałam pracę w szkole świeckiej i teoretycznie nadal w takiej pracuję, tyle że po drodze w niej wiele się zmieniło. Miałam i mam świadomość specyfiki pracy w szkole i nie do dzieci mam pretensje, ale do dorosłych.

Renata - stronników na forum nie szukam, bo mi to nie potrzebne, daję sobie sama radę. Mój post na tym forum miał zupełnie inny cel, a mianowicie uświadomienie niektórym z dyrektorów czy nauczycieli, że ich hurraoptymizm i cukierkowe spojrzenie na spotkania opłatkowe, to tylko jeden z punktów widzenia, ale nie jedyny. Demokracja to może i rządy większości, ale wielu teoretyków podkreśla, że to przede wszystkim poszanowanie praw mniejszości.
Winy w sobie nie szukam i nie wiem, gdzie się tego dopatrzyłaś, okrągłych i gładkich komunałów, za którymi nic nie stoi również, również mi nie potrzeba.

Dla mnie EOT.
bosia24-12-2007 16:54:05   [#166]

Dor6 na początku też Cię zrozumiałam inaczej.

Ja nie jestem zwolenniczką wigilii w miejscach pracy i różnych takich.

Uważam wigilię za bardzo osobiste, rodzinne święto.

Kiedyś nie było tego zwyczaju, wiadomo dlaczego, ale od pewnego czasu jest przegięcie.

Przeczytałam jeszcze raz cały wątek i zaczęłam się zastanawiać....

Myślę o sobie jako o osobie tolerancyjnej ( pewnie jak większość z nas), a jednak nie zauważyłam tego o czym piszesz.

mavi26-12-2007 16:31:08   [#167]
...joljol....tak samo myślę..
"Dla mnie właśnie, wigilia i opłatek to sacrum, wiąże się z domem z bliskimi"
mamma26-12-2007 20:34:50   [#168]
nic dodać ,nic ująć
AsiaJ26-12-2007 21:03:28   [#169]

Dor6 Myślę,że jeśli jesteś osobą niewierzącą to nikt nie "oczekuje" się od ciebie swoistej deklaracji światopoglądowej, poprzez udział czy organizację spotkania opłatkowego klasy, której jestes wychowawcą.

Mamy demokrację,więc sprawa wiary i przekonań to osobista sprawa każdego z nas. Udział w spotkaniu opłatkowym to nie wyraz praktyk religijnych tylko staropolska, piękna tradycja.

Wigilia klasowa nie wymaga przecież publicznej deklaracji. Na początku roku szkolnego ustala sie plan Pracy szkoły, a w nim pewnie m.in. spotkania opłatkowe. Wtedy powinien byc czas na dyskusje i rozmowy na temat sposobów ich organizacji. 

Zresztą na rozmowę nigdy nie jest za późno.

 Nie traktuj tych spotkań jako próby wymuszania deklaracji światopogladowej, myślę że nie taka jest ich intencja.

Pomyśl -Czy twoi wychowankowie lub ich rodzice kiedys protestowali przeciw tym spotkaniom? Pewnie nie.

Ile osób z Twojej klasy uczestniczy w lekcjach religii? Pewnie większośc. Zrób więc to dla nich.

A jeśli twoje przekonania nadal na to nie pozwalają to porozmawiaj o tym z kimś tak abyś w następnym roku odbyło się to zgodnie z twoim sumieniem i poglądami twoich podopiecznych.

A propos swieckości szkoły warto pamietac o zapisie w

USTAWIE

z dnia 7 września 1991 r.

o systemie oświaty

Oświata w Rzeczypospolitej Polskiej stanowi wspólne dobro całego społeczeństwa; kieruje się zasadami zawartymi w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, a także wskazaniami zawartymi w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Konwencji o Prawach Dziecka. Nauczanie i wychowanie - respektując chrześcijański system wartości - za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki. Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego,...

AsiaJ26-12-2007 21:03:56   [#170]
A jednak dodałam;-)
Renata26-12-2007 21:07:22   [#171]

Jeśli przyjrzeć się literalnie fragmentowi tytułu wątku, to "Spotkanie opłatkowe" może istotnie kojarzyć się jedynie z dzieleniem opłatkiem.. A to jedynie symbol wielkości i znaczenia spotkań, które mogą nam towarzyszyć w tym grudniowym czasie, w tej sferze bardzo prywatnej, rodzinnej i tej dotyczącej spotkań przyjacielskich, koleżeńskich i tych w pracy.

Nie wiem skąd pojawia się myślenie o "hurraoptymiźmie", "cukierkowym spojrzeniu".. Chęć uświadomienia swoich racji w  zaprezentowany sposób mnie zupełnie nie przekonuje, bo zupełnie nie rozumiem skąd chociażby przypuszczenie o braku rozumienia różnic międzyludzkich, międzygrupowych w mojej świadomości. 

Prawa poszanowania praw mniejszości nie zaczynają się od praw mniejszości. Wszystko jest tu połączone. Poszanowanie praw mniejszości jest jednocześnie poszanowaniem praw większości. Jedno nie wyklucza drugiego, jedno jest konsekwencją drugiego. Żyjemy w pełnej zbiorowości i nie jesteśmy od siebie oddzieleni, uczniowie od nauczycieli, nauczyciele od swojej dyrekcji, dyrekcja od grona pedagogicznego, szkoła od reszty środowiska. Taki łańcuszek splątanych istnień.

Poprzez szacunek do własnych praw, wyrażam jednocześnie szacunek do praw innych. Nie zakładam z góry, że inni nie szanują moich praw tylko dlatego, że na swej drodze spotykam jedną osobę, która o nich zapomina lub ich nie respektuje, ale to tak mam ja, ty możesz mieć już inaczej.

W swej stronniczości, w tym pudełku mojego miejsca na ziemi, czasem ulegają zatraceniu wspólne cele i dążenia.

Dyrektorzy niewątpliwie przy okazji tych Świąt widzą potrzebę łączenia ludzi, całkiem naturalnie, bez jakichkolwiek innych podtekstów wynikających z zawodowego przywództwa.  Dla dzieci często jest spontanicznością, chęcią rozmowy ze swoimi nauczycielami wychowawcami o tradycjach pielęgnowanych w ich domach, które mogą być i zupełnie rozbieżne w odniesieniu do obyczajów chrześcijańskich. Jak ważne są w takich momentach rozmowy na temat inności nie muszę chyba pisać. Co może się stać, jeśli nauczyciel opowie uczniom o swoich tradycjach? Co się może stać, jeśli uczniowie mogą poznać prawdę? Czyż to nie jest ważne w wychowaniu młodego pokolenia w poszanowaniu różnic?

Czemu złość?

Czemu Waszym zdaniem "wigilia i opłatek to sacrum", to powiązanie tylko z domem i z bliskimi? Niewątpliwie tak, niewątpliwie dom, niewątpliwie sacrum.. Tylko czemu najzwyczajniej, przed samymi świętami, mamy skłonność do wysyłania sobie nawzajem życzeń świątecznych na kartkach pocztowych i e- mailowych, a także chociażby i tu na forum, czemu w tych dniach częściej mówimy "Wesołych Świąt" do ekspedientek obsługujących nas podczas ostatnich przedświątecznych zakupów, częściej uśmiechamy się życzliwie do przechodniów napotkanych na ulicy,  do sąsiadów z przeciwka… Nie sądzę, że to bezpodstawne pytania. To jest wpisane do naszej kultury, do naszego narodowego charakteru.

Renata26-12-2007 21:08:32   [#172]
Asiaj, nie przeczytałam Cię wcześniej, ale o właśnie: "tylko staropolska, piękna tradycja"
Adaa26-12-2007 21:14:33   [#173]

no...dokładnie

robimy spotkania opłatkowe jednak zawsze towarzyszy mi myśl, że organizuje cos co jest sztuczne, niepotrzebne - chociaz nie mialam sygnalów,ze takie to jest

a moze nie miałam bo nie chciano sprawic mi przykrosci?

to tak jak z anegdota Janusza...babka od lat zjadała spód bułki bo wydawało jej sie,że dziadek woli wierzch...dziadek łapal za wierzch, bo babka stale lapala za spód - doszedł więc do wniosku,ze woli spód...dziadek wolal wierzch bułki, babka spód, ale na skutek "wydaje mi się" oboje latami jedli to na co nie mieli ochoty:-)

te spotkania opłatkowe w klasach - ani to atmosfery, ani przemysleń- nie ten czas, nie to miejsce

te spotkania opłatkowe dla pracowników - nie ma tu miejsca na intymność, wzruszenie...nie ta atmosfera, nie to miejsce

wigilia i opłatek ....

dom i szkoła(miejsce pracy)

ten pęd do wychowywania zawsze i wszedzie spowodował,ze zrobilismy z sacrum - profanum ... po drodze depcząc uczucia innych

Adaa26-12-2007 21:15:41   [#174]
kurcze..pisalam a tu po drodze inni też:-)
Renata26-12-2007 21:20:31   [#175]
Inni i jakże w innych odcieniach, wciąż o tym samym..:-)
mamma26-12-2007 21:21:23   [#176]
mowa tu o łamaniu sie opłatkiem ,i to własnie jest wg mnie cos ,co powinnismy robić z najblizszymi, a w pracy to sztucznosc, zupełnie czym innym jest wysyłanie zyczen, to dwie rózne rzeczy, przynajmniej dla mnie. Nie lubię siłówki i zmuszania się do czegos ,tylko  dlatego, bo tak wypada.
Małgoś26-12-2007 21:26:19   [#177]

opłatek to nie jest tylko tradycja - to też ważny symbol religijny

http://pl.wikipedia.org/wiki/Op%C5%82atek

Opłatek (z łac. oblatum – "dar ofiarny") - bardzo cienki biały płatek chlebowy, przaśny (czyli niekwaszony i niesolony), wypiekany z białej mąki i wody bez dodatku drożdży, którym dzielą się wszyscy zgromadzeni przy stole wigilijnym, składając sobie życzenia.

Jest to taki sam opłatek, jaki jest używany podczas mszy świętej w Kościele katolickim, z tym, że wigilijny opłatek w odróżnieniu od hostii nie jest konsekrowany.

Jest to zwyczaj wyłącznie polski, spotykany też na Litwie, Ukrainie i we Włoszech. Prawdopodobnie ma szlachecki rodowód i znany był powszechnie od XVII wieku. Szczególnego znaczenia nabierał w niektórych okresach historycznych, np. podczas zaborów.

Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem, bo przecież ludzie skłóceni nie zasiadają do wspólnego stołu. Ma swoją symbolikę w wymiarze nie tylko duchowym: sama materia opłatka: "chleb", podkreśla również doczesny charakter życzeń. W podtekście tego życzenia jest nawiązanie do modlitwy: oby nam go nie zabrakło (chleba naszego powszedniego...). Symbolika chleba ma jeszcze inny wymiar: należy być jak chleb dobrym i jak chleb podzielnym.

Tradycja łamania się opłatkiem swoje korzenie ma w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Nie miała początkowo związku z Bożym Narodzeniem, była symbolem komunii duchowej członków wspólnoty. Zwyczaj błogosławienia chleba nazywano eulogiami. Z czasem na wigilijną mszę przynoszono chleb, który błogosławiono i którym się dzielono. Zabierano go też do domów dla chorych, czy tych, którzy z różnych powodów nie byli w kościele, przesyłano krewnym i znajomym.
Praktyka przesyłania sobie eulogii, popularna w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, zanikać zaczęła w IX wieku na mocy dekretów synodów karolińskich, które chciały zachować zacierającą się różnicę między opłatkiem konsekrowanym a pobłogosławionym.

Opłatki wypiekano przy klasztorach oraz kościołach. Używano w tym celu specjalnych metalowych form, do których wlewano ciasto.

Na początku XIX wieku popularne stały się, znane tylko w Polsce, ozdoby z opłatka, które zawieszano nad stołem wigilijnym. Miały zapewnić szczęście i powodzenie w nadchodzącym roku. Również tzw. światy, którymi dekorowane były zawieszane u sufitu podłaźniczki wykonane były z kolorowego ciasta opłatkowego.

Oprócz białego opłatka, przeznaczonego na komunikanty i do łamania się podczas wigilii, wypieka się również kolorowy, przeznaczony dla zwierząt domowych i bydła. Na Śląsku znany jest tzw. "radośnik", czyli opłatek posmarowany miodem, dawany dzieciom.

W potocznym znaczeniu opłatek (zwany inaczej spotkaniem opłatkowym) oznacza rodzaj spotkania organizowanego w zakładach pracy w okresie Adwentu lub Bożego Narodzenia, połączonego z łamaniem się opłatkiem i składaniem życzeń.

 

AsiaJ26-12-2007 21:26:27   [#178]

Adoo - czy ta innośc nie tworzyła nam "normalności" do 1989 roku?

 

AsiaJ26-12-2007 21:27:48   [#179]
mamma-czy ktoś cię zmuszał w pracy do łamania się opłatkiem???
beera26-12-2007 21:29:08   [#180]

moim zdaniem zmuszają wszyscy wszystkich, czy każdy każdego

 

 

 

Adaa26-12-2007 21:29:18   [#181]

Asiu - takich zasług sobie nie przypisuję (wklad w "normalność")

powiem wprost

wkurza mnie sztuczność, zapraszanie na takie spotkania wszystkich waznych, cudowanie, wznoszenie sie na wyzyny wrazliwosci...

a potem woźne trzy szufelki opłatków z podlogi zamiatają

;-)

 

Adaa26-12-2007 21:30:02   [#182]

Asiu- czyli Asiaj:-)

Prezeski nie ruszam:-)

beera26-12-2007 21:32:56   [#183]

bo swięta

;))

Adaa26-12-2007 21:34:28   [#184]

bo ... bo mi sie tak porobiło:-)

nie wiem na jak długo:-))

AsiaJ26-12-2007 21:34:53   [#185]

Przyznaję sztucznośc też mnie wkurza.  Nigdy nie robiłam celebry zapraszajac ważnych gości na takie spotkania.

Sami swoi ;-)

AsiaJ26-12-2007 21:36:01   [#186]
asia-A nie mówiłam;-))
mamma26-12-2007 21:36:12   [#187]
to nie tyle zmuszanie ,ale jakas ogromna presja, a są sytuacje, ze ktos podchodzi z opłatkiem , i byłam tego swiadkiem, a dana osoba nie chce sie połamac i mówi ,ze nie mamy o czym rozmawiac, bo goóę biora stare urazy, to bardzo psuje atmosfere i na marne idzie staranie się tylu osób, aby wszystko przygotowac.
Małgoś26-12-2007 21:37:14   [#188]

# 179

zazwyczaj nikt nikogo nie zmusza personalnie

ale presja grupy jest wielka

kiedyś zawodowo musiałam uczestniczyć w napuszonej egzaltacją szkolnej imprezie z okazji śmierci Jana Pawła II (włączając w to symulację pogrzebu na kilka dini przed prawdziwym) - było to okropne przeżycie, nie tylko dla mnie - ładunek emocji ze strony organizatora doprowadził to przedsięwzięcie do granic groteski; i nijak nie dało się temu przeciwstawić, czy nawet spokojnie porozmawiać, presja grupy (i szefostwa) była miażdżąca

 

AsiaJ26-12-2007 21:37:36   [#189]
Tzn. w #185 chciałam napisac,że nie zapraszam ważnych gości na takie spotkania.
Adaa26-12-2007 21:38:45   [#190]

chociaz?..hm ...my naród waleczny i przywiazany do wartosci

pamietam jak pierwszy złodziej województwa jeździł w pewnym momencie z czarna wstążka na antenie samochodu...lud od razu nadzieję w sercach posiadł -"nawrócił sie nieboraczek!"

za tydzień rąbł ...i chyba nawet mój:-)

Adaa26-12-2007 21:39:18   [#191]
rany...kupy sie nie trzyma w takim tempie:-)
AsiaJ26-12-2007 21:40:47   [#192]
Czyli- wszystko zależy od ludzi, ich taktu, wyczucia itp ...
mamma26-12-2007 21:41:56   [#193]
to nie tyle zmuszanie ,ale jakas ogromna presja, a są sytuacje, ze ktos podchodzi z opłatkiem , i byłam tego swiadkiem, a dana osoba nie chce sie połamac i mówi ,ze nie mamy o czym rozmawiac, bo górę biora stare urazy, to bardzo psuje atmosfere i na marne idzie staranie się tylu osób, aby wszystko przygotowac.
AsiaJ26-12-2007 21:43:14   [#194]
Kultura osobista?
Renata26-12-2007 21:43:40   [#195]
Sztuczność mi się kojarzy ze sztuczną choinką.. Jakaś taka bezpłciowa, odarta.. Jak się sztucznie zachowuje, to ze mną tak jak i z tą choinką... Ani ona swoja, ani "łobca".
mamma26-12-2007 21:44:03   [#196]
chciałam poprawic ,ale wyskoczyło jeszcze raz
Adaa26-12-2007 21:47:27   [#197]

tak...te spotkania opłatkowe...

wystarczy,że jeden odwazny powie "bardzo dziekuje, ale musze juz was opuscić"...a za nim całe grono w przeciagu 5 sekund zrobi to samo:-)

tak to wszyscy czekaja tych spotkań:-)

Renata26-12-2007 23:52:03   [#198]

"bardzo dziękuje" - nie wiem za co ten "jeden" dziękuje i mogę tylko snuć przypuszczenia

"ale musze juz was opuscić" - wiem, że już ma to nastąpić, ale nie znam powodu opuszczenia. Ty znasz?

"jeden odważny powie" - w czym odważny Adao? I w przeciągu 5 sekund raczej trudno całemu gronu wyjść..

Równie ten jeden może zostać i trwać.


post został zmieniony: 26-12-2007 23:53:45
KajRo27-12-2007 04:21:56   [#199]

W szkole pożegnałem się z tą odziedziczoną po poprzedniku (zresztą zdeklarowanym ateiście) "tradycją" parę lat temu. Nie ukrywam, że pomógł mi w tym krążący w gronie komentarz,  o łamaniu się waflem.

Zresztą co tam w szkole. Teraz zaczynają się opłatkowe spotkania w OP-ach. Tam dopiero ten biedny opłatek ściele się gęsto na podłodze, a ludziska depczą, depczą, depczą.... bo większość  wzrok kieruje ku górze, zeby nie ominąć tych prominentnych.

Generalnie SMUTEK :-( 

Tym sposobem dla mnie właśnie wigilia i opłatek to ponownie sacrum i wiąże się przede wszystkim z domem z bliskimi, co nie wyklucza by w jej trakcie cieplutko pomyśleć o inych spoza rodzinnego kręgu.

Adaa27-12-2007 10:55:39   [#200]

Renato ...

Tak bez kosmosu odpowiem.

Nie wiem za co dziekuje ten jeden, chyba standardowo - taka formuła.

Powody opuszczenia są poza obszarem mych zainteresowań. Byc moze uznał, że "tradycji stało sie zadość";-)

W czym odwazny? ...hm... w oznajmieniu, że juz wypada:-)

Równie ten jeden może zostać i trwać.

Przewaznie zostaje i trwa dyrektor i obsługa- ktos musi posprzatać:-))

co do tych 5 sekund, zgadzam sie - przesadzilam - 10 sekund:-)

zresztą, co tu analizować za bardzo...znasz Renato powiedzenie,ze gospodyni sie dwa razy cieszy szczerze -raz gdy goscie przychodzą, dwa gdy wychodzą.

:-)

powiem tylko tyle...szkola, miejsce pracy nigdy nie bedzie drugim domem, poza przypadkiem gdy sie tego pierwszego nie ma, w takim czy innym wymiarze

 

 

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ][ 6 ][ 7 ]