zgadzam się całkowicie z ReniąB:)

i choć jestem bardzo za zmianami w żywieniu dzieci, i za tym, by mocno szkoły w to weszły, to to, co się teraz zadziało przyniosło więcej szkód niż korzyści:(

buły, batony, słodkie napoje w plecakach "zabezpieczają" dzieci skutecznie przed "głodem"

rozmawiam z rodzicami i z moimi pracownikami - to są bardzo rozsądni ludzie, ale mają w sobie ogromny opór do sposobu wprowadzenia tej zmiany

szykujemy pismo do MEN-u z taką konstruktywną krytyką tej zmiany z prośbą o skierowanie do MZ

a ja dziś odwiedziłam szkolną kuchnię - bardzo pozytywnie!

dzieci przy okienku, panie zadowolone, menu mają bardzo poprawione, naprawdę się starają

kwota za obiad 3zł!

dają radę - mają gotowane, duszone, zamiast vegety - suszone warzywa, naturalne przyprawy, chleb żytni lub pełnoziarnisty, mąka graham, pełnoziarnisty makaron -  szok, pozytywny szok - a pamiętam pierwsze spotkanie z nimi.... już myślały, że stracą pracę bo nikt nie będzie tego jadł

gotują smacznie i dużo zdrowiej!

naprawdę da się!

Sprawy, ktore ja wprowadziłabym, by złagodzić obecne niezadowolenie

1. Dopuszczenie słodyczy podczas imprez okolicznościowych - oczywiście z pewnymi wyjątkami, bez coli, chipsow i żelków - ale dobre ciasteczka, ciasto domowe itp

2. Dopuszczenie do sprzedaży w sklepikach pieczywa słodkiego - typu rogale, bułki mleczne, chałki, nawet drożdżówki ale dobrej jakości, świeże pieczone w miejscowych piekarniach

3. Kuchnię pozostawiłabym jak jest - to naprawdę jest ok - nawet ilość soli jest słuszna

Karolina, obiad nie kosztuje 3 zł - to chyba tylko wsad do kotła i cena dla dziecka.

proszę..... jest i walka MEN :p

http://wyborcza.pl/1,75478,18942970,wynegocjowalam-powrot-drozdzowek-do-szkol-chwali-sie-minister.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza

Karolina twoje wypowiedzi trochę mnie irytowały (pewnie z wzajemnością), ale dzięki za to uparte przypominanie o edukacji - zaplanowałam już informacje o szkodliwości soli i cukru

Reniu - z mojej strony nic osobistego, pisałaś jak większość ostatnio i do tego trochę nawet przywykłam. Pisuję w temacie w prasie lokalnej, na forach, na FB. Głoszę mało popularne zdanie, że zmiany są słuszne. 

Czasem wydaje mi się, że są tacy, co krytykują bo to akurat ten rząd, więc tak z góry - jadą po nich po prostu. Inni, nie lubią jak im się cokolwiek nakazuje, inni z góry widzą przeszkody (nie u siebie ale u dzieci, oczywiście nie swoich bo o sobie zwykliśmy pisać idealnie), jeszcze inni mają po prostu zbyt małą wiedzę.

Szukam sojuszników :)

edit: chciałam pomoc wysyłając prezentację ale się wycofuję bo ona typowo pod moją szkołę była, więc się innym nie przyda, sorki 

materiałów na temat zdrowia, szkodliwości cukru, soli - znajdziesz bardzo dużo, dobra inicjatywa :)

Sila rażenia tych materiałow jest jednak zdecydowanie nizsza niż łyżeczki cukru-pudru na pączku lub szczypty soli w jajecznicy:-)

To, ze dziaciaki odzywiaja sie fatalnie to chyba kazdy widzi. Przegląd szkolnych plecaków nie pozostawia złudzeń: sztucznie słodzone kolorowe napoje, rogaliki z taka iloscia konserwantów ze nigdy nie splesnieją, batony itd.

Moja kuchnia wiele razy próbowała wprowadzać rózne surówki - efekt - masa zwrotów. Generalnie dzieci są przywyczajone do potraw mącznych, słodkich, nie wymagajacych gryzienia.

Wszelkie akcje typu - "Jemy zdrowo", "Co powinien jeśc przedszkolak" - kończą sie tym, ze po tygodniu dzieci znów wracaja do starej zawartosci plecaka. Rodzice po prostu wola wygodę.

No...moze gdyby na stołówce zamontować jakis telebim z bajkami to moze by i jadły te dziwne surówki, bo w wiekszosci (jak same dzieciaki zeznają) jedza przed telewizorem, przy tabletach itd.

Po weekendzie przedszkolaki opowiadają co robiły przez te dwa dni - gralismy w gry, ogladalismy bajki - to najcześciej.

Rośnie nam pokolenie, które wychowuje się na słoiczkach, przed telewizorem, nie lubiace gryźć (wady zgryzu to juz plaga).

Gdy się o tym mówi zaraz odzywaja sie madrale, które pytają "Co zatem robi szkoła, by to zmienić?"

Robi, robi co może, ale nawyki zywieniowe to już po stronie środowiska rodzinnego.

Prohibicja urzędowa niczego tu nie zmieni.

Addo, podpisuję się pod tym - to rodzic pakuje dziecku śniadaniówkę do plecaka a nie szkoła! A w niej wszechobecna nutella i batoniki pseudozdrowe.

wynegocjuj żeberka....kpiny w sieci..........

Lista niedozwolonych produktów żywnościowych w sklepikach i stołówkach szkolnych, która obowiązuje od 1 września 2015 roku, pozostanie bez zmian.

a gdzieś to wyczytał?

wgazecie prawnej cosik piszą o nowej recepturze drożdżówek itp.

Za niesolonymi potrawami przemawia to, że niesolonego jemy mniej, szybciej się najadamy i nie przybieramy! Podoba mi się!

ale ja nie przeciw tylko o źródło informacji pytałam :)

grudzień

http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/910858,
zakaz-smieciowego-jedzenia-szkola-drozdzowka-pis-zmiany.html

a w listopadzie

http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/905273,polityka-edukacja-sol-w-szkolach.html

dzięki :)

ufff :)