Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Znowu czegoś nie rozumiem
strony: [ 1 ][ 2 ]
Marek Pleśniar23-03-2002 09:04:51   [#01]
W wątku gdzieś obok mówiliśmy o dożywotnio mianowanym nauczycielu – bez weryfikacji regularnej, rzekłbym nawet że bez odpowiedzialności.

No i biorę okaz do obejrzenia. Taki co mi nasuwa myśli o weryfikacjach.

Nauczyciel powiedzmy przedmiotu A, bardzo kontaktowy, umie gadać z dziećmi – ale tylko tyle. Okazuje się że nic nie robi właściwie.

Przychodzi jesień i wyłazi szydło z worka – nie zrobione niezbędne prace. Nie ma. Dyrektor wzywa i urywa łeb. Zdekapitowanemu nakazuje do dnia takiego to a takiego sprawę uregulować. Do dziś ani śladu a właśnie ostatnia chwila na to.. W tym czasie mieli już kilka rozmów wyjaśniających i przeprosin.

To jeszcze nic. Wiadomo jak jest z godzinami – więc swojego czasu ten sam nauczyciel bez głowy podejmuje dla uratowania skóry studia przedmiotu X (z litości nie powiemJ.  Robi bardzo dobry krok – błogosławieństwo dyrektora - i je kończy. Wydaję się, że że nareszcie człowiek znalazł swoje miejsce, chwali nowy przedmiot, jest pełen zapału.

Równolegle z knoceniem A zajmuje się od września kładzeniem na obie łopatki przedmiotu X. Dzieci by ni cholery nie umiały, douczają inni nauczyciele ratując honor przedmiotu. W tym czasie nauczyciel podejmuje studia przedmiotu Y! i chyba czegoś tam jeszcze.

Wszystko to robi jedna osoba – tytan pracy chybaJ

 

Dlaczego takiego do cholery nie można tak po prostu wylać? Bo żonaty, dzieciaty i szkoda??

Bo mianowany?

Bo taki wykształcony – ma tyle podyplomówek!?

Bo w arkuszu są godziny – więc przed sądem pracy szkoła przegra?

Od razu mówię – uważam, że hospitacje wykażą mało, badanie wyników niewiele – bo pomagali uczyć  inni przedmiotowcy. Nie ma wiec  mowy o komisjach dyscyplinarnych czy czym tam jeszcze bo z tak marnymi dowodami to trudne. Zresztą ZZ na pewno obronią.

Jak więc w miarę szybko ma zrobić wtedy dyrektor? By nie psuć szkoły już teraz?

Czemu nie wystarczy słowo dyrektora? Takie trzykrotne „nie chcę Cię”, nie chcę Cię” nie ...”
Czemu nie można wygnać takiego „fachowca” natychmiast – dziś?
I zauważcie – ile są warte te papierowe kwalifikacje – nauczyciel do niczego – a trzy czy cztery dyplomy w kieszeni. Jak myślicie, kto szybciej zrobi dyplomowanego? Taki z kwitami czy inny?

Więc jeszcze mam kolejne pytanie:
Czemu taką sierotę wypuszczono w ogóle z uczelni, drugiej, trzeciej (ostatnio)? Czemu ma dyplom? Kto go uczył i egzaminował?

 

 

 

stan23-03-2002 09:28:28   [#02]

...

... to niestety MY, jednostki w tym społeczeństwie, tworzymy takie właśnie mechanizmy, niestety to MY ...

W kontekście innych wątków już myślałem, że tylko ja widzę świat na szaro, ale nie - dzięki, że są jeszcze inni których denerwuje to samo. Może razem coś niecoś zmienimy.

Marek mnie sprowokował, więc napiszę to co od dawna chce mi wejść na klawiaturę. Chciałbym mieć rzeczywistą a nie papierową władzę po to aby nie musieć z niej korzystać. W amerykańskim systemie szef ma prawo powiedzieć... "od dzisiaj Pan tu nie pracuje" i to jest zgodne z prawem i skuteczne. Powtarzam, mam nadzieję, że taki system nie musi być stosowany ale sama jego świadomość działa mobilizująco. Na każdego.

A teraz możecie się na mnie rzucić ;-)

Pozdrawiam
stan
:-)

Gaba23-03-2002 09:31:12   [#03]

widziane bokiem i skosem

Pierwszy -

Jest poprostu wstrętny, jest bezczelny - rzygam jak Was widzę, to jego ulubiony tekst - ale ma gadane, czasem dobre dowcipy i - nie ruszysz łobuza, nie zrobił kartkówki, klasówki. Wpisał 5 stycznia po 3 oceny z nieba. Nie oddał sprawozdania za I półrocze.

Oświadcza stale i na okragło, że uczyć mu się nie chce, że nie jest zainteresowany, bo mu słabo płacą - prosisz go otwarcie, weź się człeku zwolnij, a on cichutko do związków, bo się właśnie zapisał, choć obrażał ich, wyśmiewał itp. od tygdonia w ZNP związkowiec...

Drugi -
Ma chore ręce, nie potrafi zawiązać butów, chodzi w klapkach, nie potrafi utrzymać długopisu, piłki, założyć siatki, przykręcic śruby w koźle, więc wpisuje do dziennika coś, co jest i jedynką, i dwójką, i trójką, i czwórką, i piątką.
Żąda wszystkiego, choć nigdy nie żądał, kiedy przez 10 lat ostatnich przepijali z dyrektorem majątek szkoły - kup mu więc kurtkę zimową, buty zimowe, dres, koszulkę, itp. Twierdzi w podaniach o pomoc socjalną, że utrzymuje swoją dorosłą córkę, bo jej zapłacił za prawo jazdy...


Co stara Gabo tu piszesz - przecież on jest wielki pan nauczyciel - o ankietach więc nawet uczniowskich nie powiem, bo się wstydzę.


Przeczytał w gazecie o mobbingu, i on ze stazem 38 lat jest teraz prześladowany, nie umie pisać, od 10 lat nie był nigdzie na żadnym szkoleniu, a spróbuj go zachęcić do emerytury, to związki we wrzask... od trzech miesięcy w ZNP.

Gabo, ty dożarty babsztylu dyrektorski - co z tego, ze on wuefista, ze powinien mieć  buty sportowe na nogach, co się czepiasz, co stresujesz, on może tylko w klapkach, o oceny ci chodzi... przecież doktor go dopuscił do pracy, choć naiwniaro prosiłaś i tłumaczyłaś lekarzowi...że na lekcjach jest bardzo duzo wypadków, że nie wiadomo jakie oceny wpisuje, że chodzi w klapkach, bo nie może chwycić sznurówki, że... Jest zdolny do pracy! I już.

Ale -

Znam też dyrektorów, którzy wyrzucili najlepszych nauczycieli, jakich mieli. Do tej poey płaczą po nich rodzice

To prawo jest straszliwe głupie, tak jak głupia jest poprostu KN.

Nigdy nie będziemy zarabiać czegokolwiek więcej, bo wśród nauczycielstwa polskiego uprawiana jest pomoc społeczna najgorszego rzędu. Nie ma szacunku wobec pewnych idei, dobrzy musza płacić za miernoty.

Oskrżam o nią nasze związki zawodowe.

Gaba
Ania23-03-2002 09:31:57   [#04]

No bo, siroto, uczelnie teraz sa komercyjne :-)

A woda, jak płynie, to wybiera najgłębsze koryto.
Hm...

beera23-03-2002 09:40:57   [#05]

No.

Tu Marek ze Stanem jakoś kierunek myslenia wyznaczają mi w tym wątku.

Rzeczywista i prawdziwa wladza.
Do tego jednak trzeba dużo innych "rzeczywistych" rzeczy.

1.Racjonalne prawodawstwo ( pozwalające na jakikolwiek ruch)

2.Jasne stosunki z samorządami - uwolnienie niektórych zależności( jak wiecie- czasem dość politycznie w szkołach).

3.Zmniejszona rola ZZ- choc przy zmienionym prawodawstwie podziałałby tu automat

4.Rzeczywistne kompetencje merytoryczne dyrektora.


I choć od tego ostatniego najwięcej pewnie w szkole znaczy, ustawiłam hierarchię inaczej- niestety tak ją na razie widzę.
Marek Pleśniar23-03-2002 10:59:54   [#06]

ano własnie

zasady gry są tak ustawione - że wszystko to jest do niczego - nadopiekuńczość prawa, związane rece szefa są tak wyraźnie widoczne, tak przeszkadzają, że już sam szef to ostatnie ogniwo.

No, nie do końca:-) bo jakoś jednak tę politykę kadrową sie uprawia. Tylko czemu to takie powolne, jak po grudzie? Wszystko wlecze się latami.

hania23-03-2002 16:41:53   [#07]

Marek..

Jak to nie rozumiesz, czemu sirotę z uczelni wypuszczono, dano dyplomy? On tam to co uczelnia wymagała - opanował. Zdał, zaliczył na bardzo dobrze, nawet bez ściągania.... Tylko pytanie - jak się ma to, czego go uczono na uczelni do rzeczywistości szkolnej, umiejętności takiej pracy z dziećmi, aby coś osiągnęły, do umiejętności pracy w zespole ludzi, odpowiedzialności za zadania, które przed nim stawiasz, umiejętności - i - chęci do ich wykonania? Moim zdaniem - jak pięść do nosa... Choć czasem pięść do nosa lepiej pasuje.....
Na temat studiów podyplomowych mam zdanie wyrobione po ukończeniu własnych. Nie powiem - nauczyłam się sporo nowych, nawet ciekawych rzeczy. Ale nie poczułam wzrostu swoich kwalifikacji do nauczania matematyki w gimnazjum - a to m. in. te studia mi miały podobno dać - bez nich nie byłabym pełnokwalifikowanym nauczycielem w gimn, mogłabym uczyć w szkole podstawowej ewentualnie ;-)
hania
Gaba23-03-2002 18:46:33   [#08]

A to ci nowina

Fajnie, ze to napisałeś, bo właśnie zastanawiałam się jakby poruszyć sprawę poziomu tzw. studiów podyplomowych dla tzw. nauczycieli czyli bezczelnego w większości nabierania i naciągania nauczycieli na haniebnie wysokie opłaty za miałkośc intelektualną robótkarzy ręcznych.

Czy chcielibyście z nazwsikami czy może tylko nazwy uczelni, kierunki... pt. Ostrzegam Józiu, nie idź tam, bo oszukują = OJNIETBO

1. Kadra dno lub denko: wiedza mierna, umiejętnosci żadne, dobry nauczyciel wie więcej niż prowadzący - i to nieznośnie podniecanie się, bo my jestesmy z takiej lub takiej uczelni.
2. Tematyka oderwana od potrzeb nauczyciela, nie odpowiada standardom UE.
3. Metodyka - żenująca, choćta głupie nauczyciele opowiem wam, jak się pracuje aktywnie.

Widziałam nawet prace magisterska pod kierunkiem takiego X, na swój temat - MiC

Trafił swój na swego na tych dyplomowych.
Wart Pat pałaca...
Przygadał kocioł garnkowi...

I jeszcze jedna różnica - ja mam swoje imię i nazwisko
Gabriela Olsozwska
beera23-03-2002 19:40:40   [#09]

jest wiele takich...

A granty???

Powiedzcie cos o grantach!!!!!

Czyli kursach róznorakiej maści za pieniądze MENiSU!!

Tony pieniędzy w błocie.
Poziom prowadzących- tragedia, poziom motywacji uczestniczących- brak słów!

Każda pipidówka musi mieć swój ośrodek doskonalenia
(- nie twierdze, ze gdzieś nie jest dobrze- Hania na przyklad mogłaby mnie szkolić- czemu nie :-))
W każdej mieścinie ODN PODN MODN

Dobry fachowiec to nie przeciętniak- a taki tylko może szkolić, żeby WYSZKOLIĆ!!!

Gaba? Ty chyba cos o tych kaskadowych szkoleniach mówiłaś :-)

Kiedy słucham  Elsnerowej, Wlazły, Mulawy, jest szansa na zmianę, na zmianę we mnie- a moj poziom świadomości nie jest najniższy, ktoś kto wie mniej ode mnie- niestety- nie wyszkoli ani mnie, ani belfrow z mojej szkoły.


Podpisujemy się tu?
Joanna Berdzik
beera23-03-2002 20:05:29   [#10]

Polemicznie tu :-)

Podoba mi się- ostatnio pisałam nawet komuś w mailu, ze warto poza pisaniem postów jeszcze czytać te poprzednie :-))

"To co zawsze mówię studentom, przestańcie zakuwać, zacznijcie myśleć."

Aleś nas tu potraktował protekcjonalnie :-)
Wiesz, gdy ktos tak pisze- zawsze wydaje mi się, ze tak naprawdę pisze- zacznij myśleć- czyli myśl tak jak ja
Ta złośliwośc na marginesie- bo zgadzam się z tym co piszesz.
Tak jak zgadzam się z tym co pisze gaba.

Przeczytałam kiedyś takie zdanie- "Często nauczyciel czyta w życiu jedna książkę- tą z ktorej uczy " :-)

Niestety poza poziomem studiów, poziomem studiów podyplomowych, poziomem kursów mieści się to, co najważniejsze- nauczyciel ze swoją osobowością, predyspozycjami, talentami, motywacjami i upodobaniami.

Pisałam tu kiedys o hospitacjach. Jak to jest, ze często obserwuję braki wynikające z braków w ELEMENTARNEJ  wiedzy.

Tego żadne studia -nic nie załatwi.
Człowiek albo wie, że mówi się "proszę pani", a nie proszę panią", wziąć, a nie wziąść" "włączać", a nie włanczać".
Albo ktoś czyta książki, albo nie.
Albo jest otwarty na nowe lub nie.
Jest dociekliwy lub nie jest.

To obok studiów niestety.

Niestety  niektórzy myślą- przyczyna poza mną, skutek we mnie.
A ja sądzę, ze jest odwrotnie- przyczyna we mnie- ja jestem motorem, skutek poza mnie wychodzący.
Marek Pleśniar23-03-2002 20:40:50   [#11]

hmm

poziom studiów nie wymaga przyciągania jakichś szczególnych tu filozofii

to fabryka dyplomów dla chętnych klientów. Klientom zależy na szybkim otrzymaniu dyplomiku - najlepiej jutro:-). A uczelni i prowadzącym zajęcia - na najszybszym przelewie czesnego.

Gdy oba warunki konieczne - czesne i minimalny, konieczny czas zajęć się spotkają - mamy produkt finalny - naszego absolwenta!

 i wiecie co mówi ktoś kto uczył tego nauczyciela z mojego pierwszego postu?

"ja wiedziałam że to nic z człowieka nie będzie, wszyscy pomagali pisać pracę bo sierota by nie umiała"

Ale czwórkę na egzaminie ktoś podpisał.

A więc sprawa jasna - rządzi rynek - pierwszy klient to dyrektor  - chce człowieka z dyplomem

drugi - to ów dyplomowany (niejednokrotnie:-) nauczyciel - on chce tylko dyplomu, ma w nosie wiadomiości ze studiów. Nie zawsze rzecz jasna - ale zdaje się że żywy okaz takiego zaprezentowałem.

trzeci - uczelnia i prowadzący - chcą kasy i nie ponoszą odpowiedzialności (słyszeliście o wytoczeniu sprawy sądowej "bo marnie mnie nauczyli"???)

Wszyscy rozchodzą się w końcu zadowoleni - no, może dzieci niekoniecznie coś umieją po naukach u takiego nauczyciela.

Zola23-03-2002 23:23:48   [#12]
Mam nauczyciela - metodyka z CEN- u ( Centrum Edukacji Nauczycieli ) i właśnie on zadaje najgłupsze pytanie na radzie pedagogicznej,bo niby zna przepisy.I on szkoli innych nauczycieli.Także  w grantowych kursach.
Marek Pleśniar24-03-2002 00:17:45   [#13]

:-)))))

Zola!

:-)

Gaba24-03-2002 03:28:30   [#14]

pobiadolić

Uczę od 7 lat w kolegium - opierniczam bardzo ciężko nie chodzących na zajęcia, nie daję zaliczeń i zmuszam do katorżniczej pracy, części nie przyjęłabym do tej szkoły w ogóle. Ale nie róznia sie poziomem od studentów dziennych, których miewam, od aboslwentów... z jednym wyjątkiem absolwenci jednej z naszych krakowskich uczelni - są słabi jak to anbsolwenci, a  drudzy sa słabi, bo słabi - z jednych sa ludzie, po jakimś czasie z dugich nie ma nic.

Aj, jasne, że część potrzebuje tylko papiera i w nogę, ale uczelnie dadzą każdy papier i każdy świsteczek, byleby tylko przyszli i bulnęli 1200 za semestr. Wszytskie uczelnie są w Polsce sprzedajne. Za co - za np. dzień u sarmatów, albo wykład (!) przez semestr o metodach aktywizujących, za konwersatorium p. dr nt. systemów edukacyjnych w UE, gdzie kiedy zadano doktorowi pytanie, to nie mógł pojął dlaczego ktoś mu przeszkadza i zaczynał zdanie dalej o Komisji Edukacji Narodowej, potem na kolejne pytanie (w trakcie konwersatorium) o UE, znowu sie obraził i opowiadał o szkole Kuberskiego. Czy może chcecie posłuchać o pewnej pani doktor, która w trakcie swoich jednych zajęć przyjmuje swoich studentów za pieniądze i studentów z innej uczelni za inne pieniądze jako wizytatorów...

Asiu, Zolu - dwa tygodnie usiłuję zaprosić metodyka na lekcje do szkoły. Nie odzywa się żaden, wysłałam więc pisemne oficjalne zaproszenia.

Mam dość tej nieznośnej chałtury i chałturników. Zdziwienie najgorsze panuje u nas w gronie, kiedy powiedziałam, że nie interesują mnie takie bule jakie dokształty, że tylko dwie kobity muszą iść na studia, bo muszą (syndrom Hani), a reszta, będziemy robić sobie ostro wyselekcjonowane szkolenia. I - zabraniam, badzo nisko bedę punktować przy ocenie dokształty MCDN, i inne. Ostatnio było u nas nt. kultury oceniania - materiały, dyskusja, zwięzłość i konkrety.

Gaba
Tadeusz24-03-2002 07:36:53   [#15]

kto wie dlaczego?

Zaglądam tu po każdym nowym wpisie w nadzieji, że oprócz opisu stanu rzeczy, znajdę wskazanie jego przyczyn. Na pewno nie można zrzucać winy na li tylko mizerię finansową. W sądownictwie płace nie są najgorsze, a bylejakość pracy imponująca. Podobnie z rządem, samorządami i wieloma innymi jeszcze.
Czyżby był to, iście rosyjsko-radziecki, brak identyfikowania się z państwem, brak państwotwórczego myślenia? To co Amerykanie wyrażają w powiedzeniu: Nie pytaj co Ameryka zrobi dla ciebie, pytaj co ty możesz zrobić dla Ameryki?
Wszedłem na bardzo wysokie, partiotyczne wręcz tony i poczułem się speszony. Pomyślą sobie o mnie: idealista, przygłup…
Mariola z O24-03-2002 08:14:04   [#16]

nie pomyślą

to jest bardzo ważne i mi takie myślęnie sie podoba
Marek Pleśniar24-03-2002 09:05:42   [#17]

dlatego

bo nie ma takiego myslenia, ulica wie swoje, wszyscy zaś myślą jak ulica

bo tata wynosił deskę z fabryki (bo co to za praca, jak z niej nie mozna wynieść), a dorosły syn na studiach wnosił na egzamin torbę wódki bo inaczej (ludzki na szczęście) wykładowca mu nie zaliczy (teraz wódka już nie w modzie, ma być czesne, a wódkę sobie pan dr kupi sam po chałturze)

bo kupienie porządnej ustawy kosztowało niedawno 3 mln zł (w gospodarce - czyli drożej) a teraz mniej bo recesja.
w oświacie ustaw się nie kupuje, puszcza się na po opracowaniu na łapu capu przez amatorów - bo to marny towar

bo rżniemy piraty na nagrywarce, bo tylko głupek w tym kraju by nie wziął w łapę, tylko głupek stoi na czerwonym świetle, tylko taki pracuje porzadnie gdy nie kontrolują

a lekarz mnie zapytał - wie pan cholera wie co by tu panu... zajrzyjmy do katalogu, pojechał palcem po liście tych tam antybiotyków -  i co pan mysli? a moze rozgonimy to biseptolem!?

o niektórych nauczycielach już nie piszę - bo napisałem chyba dość na samej tam górze:-)

to czemu ktoś coś ma robić porzadnie jak wszyscy tak? I wychodzi się na głupka?

Wiecie jak do niedawna myślałem? Że kto jak kto, ale absolwent studiów dziennych, po porządnej państwowej uczelni, a nie nie wiadomo czym - chociaż ten umie. I nieco inaczej patrzyłem na takie dyplomy. Aż popatrzyłem lepiej na zajęcia praktykantów - mamy często. A guzik! Nic nie umieją. Zero. A książkę jakąkolwiek czytali w liceum chyba ostatnio - bo kazali na polaku. Ale nie jestem pewien czy którąś doczytali do końca:-)))
(wiecie że mam praktykantów z nauczania początkowego - same chłopaki??
:-))

więc nadal pytam: kto im pozwala nie umieć?

i po kolei:

mamusia - siedź synku, mamusia ci poda, nie męcz się
tatuś - zrobiłem chałturę na lewo, kupiłem pirata, rąbnąłem z roboty śrubek i gwoździ trochę
szkoła - ewaluacja, monitoring, sprawozdanie z przebiegu stażu i cicho gówniarze bo mam papiery do skserowania:-)))
uczelnia - informujemy, że nie opłacił Pan w terminie określonym umową czesnego..
praca (z powrotem w szkole:-)) - ta pani ma dyplom (cztery), dokumentacje najlepszą na awans, co sie czepiacie?

Ania24-03-2002 09:22:57   [#18]

Marek nieco przejaskrawiasz, ale masz świętą rację.

Czyli chcąc zmian, trzeba zaczynać od środeczka..
I nie w szkole, na godzinie wychowawczej, no może też, ale przede wszystkim od mamusi i tatusia. Czyli od nas samych.

Wybrzydzanie na wszystkich naokoło, mnożenie przykładów smutnych i równoczesne odcinanie się od tego; zarzekanie się, że to z pewnością nie mój sposób na życie!!!

Doświadczenie mnie uczy, że gdzie głośne biadolenie na innych, gdzie rozdzieranie szat nad stanem czyjegoś upadku, tam (na zasadzie projekcji, o której pisałam na innym wątku) jako punkt wyjścia własne potknięcia i skaza na charakterze.

Ciekawie też byłoby stwierdzić, po tym przywoływaniu przykładów narodowych (Japonii, Rosji) czy faktycznie istnieje coś takiego jak cechy typowe dla jakiejś nacji?

Co jest pierwsze - predyspozycje do określonych zachowań, czy też wtórne upodobnianie się do siebie osób obok siebie istniejących?

Czy Polak, pracując na saksach, obija się i łazi zabzdryngolony przez caluteńki tydzień?

Czy Niemiec, na urlopie w Polsce, zacznie rzucać wprost na chodnik opakowanie po lodach?

Marek Pleśniar24-03-2002 09:43:40   [#19]

zacznie

siedzący na kraweżniku Niemcy częstowali mnie tanim winem z flaszki wprost

mieli prawo to robić, tak jak na Bali mozna chodzić w spódniczce z trawy:-)))

Ania24-03-2002 10:13:48   [#20]

No cóż, br, widocznie robiłeś nieodparte wrażenie lumpa...
Nie uogólniajmy jednak tego na cały naród :-)))))))))))

Marek Pleśniar24-03-2002 10:17:13   [#21]

kurka!!!!!

poczekaj Ty aż przyjadę do Zubrzycy! Tylko poczekaj.
:-)

Ania24-03-2002 10:32:19   [#22]

Czekam właśnie...
Tylko że ten czas tak wolno płynie...

:-)

Gaba24-03-2002 13:56:47   [#23]

Jak zostanę alk(oho)likiem

Aniu, to nie tylko takie polskie biadolenie (chociaż też, bo przecież któż jak Polak potrafi biadolić), to nie tylko projekcja - chociaż też... tu se trzeba w cherlawą pierś walnąć i mea culpa... -  to, cały czas sprawdzanie, czy jeszcze aby ostro widzę, bo chyba trzeba przestać widzieć, przestać słyszeć, przestać oddychać, to już kreseczka pozioma i takie ciagłe pppppiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.

mam ajerkoniaczek, idę się rozweselić.

Trzeba postudiowac nasze narodowe przysłowia
- Jak Kuba Bogu...
- jaki pan...
- nie rób drugiemu...
- przygadał kocioł...

ANIU, nie jestem oryginalna - wychodzi na to, że trzeba zakasać rękawy, samo sie nigdy nie robiłó i SIO z kagankiem oświaty. Ale to juz było.

:)

Gaba
Ania24-03-2002 14:14:03   [#24]

cytowanie piosenek

... i nie wróci więcej?

:-))))

Kajka24-03-2002 16:51:19   [#25]
Nie zgadzam się z tym, że jak ktoś na zaocznych to tylko za pieniądze. Mam bardzo złe doświadczenia z praktykantami studiów dziennych (z różnych uczelni WSP-sów i Uniwerków). Wszystko zależało od człowieka a nie od uczelni i sposobu studiowania. Ostatnia praktykantka po prostu nie przygotowała się na zajęcia. Po co, i tak skończy studia niezależnie od wystawionej przez nas opinii. Wydaje mi się, że kandydaci na nauczycieli najpierw powinni popracować w oświacie (szkoła, przedszkole inna placówka) a dopiero potem podejmowac studia o ile zechcą dalej podejmować właśnie takie.
Gaba24-03-2002 18:03:10   [#26]

I gdzieby sobie dorobili...

Zgadzam się w pełni, za szybko, za wiele i za drogo kształci się nauczycieli - jak nie ma kim być będzie nauczycielem...

Miałam dziewczynę na praktyce z UŚ, która poprostu oszukiwała mnie, ale to nie miało nic wspólnego z UŚ, a zależało od niej.

Gdyby to odemnie zależało zsotawiłabym studia zaoczne tylko dla czynnych nauczycieli jako drugi - dodatkowy kierunek. Standardy pracy na tych studiach są skandaliczne, jakośc pracy żadna. Naprawdę nie musi być aż tak wielu produkowanych nauczycieli.

I jeszcze jedno, co do nazwisk wymienionych przez Asię - jak często są spojrzenia na różne sprawy względne -
Elsner wypowiada się o zarządzaniu, ale się na tym nie zna, nie skończyła nawet studiów z zarządzania i razem z Dzierzgowską do szału doprowadzają zarządzeniowców, popełniając podstawowe błędy. Część ćwiczeń spędziłam na prostowaniu błędów Elsner.

Mulawa - świetnie opowiada dowcipy, ale kto powiedział, że pomir dydaktyczny jest dobry na wszystko, na szczęście jeszcze tylko ok. 10 lat i odejdziemy od testów.
wtedy zrobię sobie egzaminatora...
Marek Pleśniar24-03-2002 19:08:38   [#27]

fiu fiu

a to się oberwało autorytetom:-)))

ja Elsnerowej nie lubię, bo napisała że faceci się nie nadają na dyrektorów:-))))
cicho - wiadome osoby - wiem co zaraz powiecie;-)
Gaba24-03-2002 19:26:03   [#28]

nie ja im obrywałam...

A to chyba rzeczywiście mieli rację, że się z niej nabijali na zajęciach z zarządzania... chłopaki się nie nadaja na dyrów... Ja sie tylko przysłuchiwałam, jak nie zostawiano suchej nitki, niteczki... i tak się skrycie cieszyłam, że to nie ja. Podwazono jej kompetencje, doświadczenie i zrobiły to prawdziwe tuzy z uprawnieniami z dalekiego świata, publikacje nowoszkolne nazwano skandalem.

Gaba
beera24-03-2002 19:47:10   [#29]

na szczęscie ...

..nie musisz miec racji Gaba :-)

Co do Elsnerowej- nie widziałam lepszego fachowca w prowadzeniu zajęć. Jej książki o WDNie i planowaniu rozwoju szkoły są świetne.

Co do Mulawy- jestem pod absolutnym wrażeniem jego osiągnięć, jego dojściu do standardu wymagań. jego pomysl na plany wynikowe są bezkonkurencyjne.
Odejście od Niemierki tylko im wyszło na zdrowie.

I jeszcze coś- mialam trochę kontaktów z Mulawą- ale może ja byłam na innego rodzaju spotkaniu...

Zresztą nie o to tu chodzi, kogo kto uważa za autorytet- taką mam przynajmniej nadzieję.
beera24-03-2002 19:52:08   [#30]

MATKO!!!

Nie dojściu do standardu wymagań, a własnie ODEJŚCIU!!!!!!

( Mulawy- oczywiście)
Marek Pleśniar24-03-2002 19:53:14   [#31]

:-))) ale lubimy dołożyć - bo to faaajnie

a Mulawa robi wrażenie - tzn. osiągnał wiele i te jego usługi są ok

asiaaa?
co z tymi jego planami wynikowymi?
jakieś ciekawostki na ten temat?
beera24-03-2002 20:00:55   [#32]

coś tam robią...

Robią w jednym z gimnazjum takie coś- spotykają się radą i opracowują.

Dla mnie bomba- to zalatwia wszystko- jak jest dobrze zrobione.
Zawiera plan dydaktyczny, zoperacjonalizowane cele, kryteria i poziom wymagań. Nic więcej nie trzeba.

Widzialam co i jak- ale to masa roboty- w tej szkole dali sobie na to rok.

Ja mam takie papierowe propozycje.
Pewnie jak to skończą to opublikują gdzieś.

W tym wszystkim ważny jest pomysł i poukladanie sobie we łbie- sama tego nie potrafię, bo mam za malo wiedzy na razie.

Widziałam wiele planów wynikowych- niektore można sporządzic w tydzień :-)
Ale to jak z ewaluacją- można ją zrobić w dwa dni - tylko to nie będzie ewaluacja :-)))
Marek Pleśniar24-03-2002 20:07:32   [#33]

alee

będzie dokumentacja!!
;-)
Gaba25-03-2002 04:46:32   [#34]

A my, Asiu, w tych trybikach...

1. Mulawa więc ma drugi plus u mnie, bo kawały opowiada przednie, no, porzucić króla Bolesława Bełkotliwego, on, ktory jeszcze niedawno dałby się pozabijać... wraca duch w naród. Jestem dumna, pogadalibyśmy jak polonista z polonistą.

2. Elsner - bardzo miła, wiele dobrego zrobiła moim zdaniem (sama czytam jej prace w wypeikami), ale doprawdy notatki moje roją się od poprawek, uwag i przemyśleń zgoła odmiennych. I nie wiem, co o tym myśleć. Npisałam, że jest krytykowana przez zarządzeniowców, Asiu, dla mnie to są drobiazgu - podobno kardynalne...

Zajęcia, które miałam z samego zarządzania, zrobiły na mnie także pierońskie wrażenie, nigdy nie widziałam osoby tak kompetentnej... nie widziałam i nie potkałam grupy takich ciekawych i skromnych ludzie, a pani doktor Ż. ... jestem jej fanką. wielbi Brat też był pod wrażeniem...

Dla mnie ważne jest to, że stanowi autorytet na naszym terenie, że urzędnicy oświatowi poszli studiować zarządzanie TAM, że zrobiło to też całe kuratorium, że mówimy tym samym językiem i że się rozumiemy, że zmiany sa wprowadzane nieco inaczej i wg nieco innego klucza niż w książkach CODN, dlatego wybrałam swoje studia podplomowe właśnie na politechnice. Wybrałam je także dlatego, że to uczelnia techniczna, a  ja zawsze bełkotałam o ptaszkach i o motylkach.

A swoją drogą... to bardzo dziwne uczucie Asiu, kiedy zajęcia sa pełne takich uwag - nieprawdą jest, gdyż...
nieprawdą jest, że misję swojej szkoły wyobrażasz sobie jak na seansie spirytystycznym...
proszę tego nie robić, nie wolno zaczynać pracy od wyobrazania sobie idelanej przyszłości, misja jes konkretem, misja leży na twojej ulicy, przechodzisz koło niej codziennie...

ASIU, jakie macie przedmioty na swoim zarządzaniu...

Gaba
Gaba25-03-2002 05:18:23   [#35]

Marku Ty jedne Olsztyński...

Marek, dlaczego uważasz, że dołożyłam, dlaczego zastosowałeś liczbę mnogą... (ta właśnie liczba mnoga nie jest fajna) czyżby aluzja do naszego polskiego sportu narodowego pt. wszyscy wszystkim dokładają...

Uważam, że słowa Asi są bardzo uczciwe, a wypowiedzenie odmiennego zdania (kulturalnego) jest możliwe, nie uważam się za fachowca, co bezpośrednio zaznaczam - wyraźnie zaznaczam, iż niektórzy mają uwagi merytoryczne, co do pewnych osób. Dlaczego to ma być od razu przywalnka... To normalna droga dyskusji, przecież Elsner zdaje  sobie sprawę z oporu, przecież w dyskusji i przez krytykę jest i może być lepsza, przecież własnie takie cos pobudza do pracy...

Mojej... co takiego drażni zarządzeniowców w p. E. - Gabo, pomyśl, czy zazdrość, czy...zarzuty cię przekonują, fajnie Asi tam w Kaliszu...

oraz Asi - co ta E. mówi..., nie zgadzam się z tymi tam od Gaby, ale będę czujniejsza...

Nic nie mam do p. Elsner, chciałabym choć skromną cząstkę umieć tego, co ona...

Myślę, że z wypowiedzi Asi i mojej wynika cos innego: można pięknie się różnić w naszym domu, można lubić coś, co nie wszyscy lubią.

Jestem szalona - mam 3 marzenio-życzenia
- chciałabym najpierw dokończyć 1 zaczętą rzecz na UJ...
- chciałabym skończyć taką informatykę (short version), ktoś już o tym pisał... Viola z Kalisza... i to zrobię, polskiego uczyć w pracowni informatycznej, chodzi to za mną jak cień (tu - prawdopodobnie już sobie umrę), ale...
- chciałabym skończyć pełne zarządzanie na AE.

Brak mi tylko tej złotej rybki!

I chciałabym się dalej pięknie różnić ciesząc się sympatią Janusza, Marka, Asi, którzy zdają sobie może (zobacz - napisałam "może") sprawę, że więcej tu przekory efent terrible niż jakiejkolwiek złości, że  jest śmiesznie, kiedy Gaba się czasem wygłupia ze swoich umiejętności informatycznych, że no body's perfect, w tym Gaba, p. Elsner, moja doktorka, Mulawa i inni, którzy tego jeszcze nie widzą.

:) - a to dla Ciebie, kiedy się znowu obudzisz w robocie po przeorbionej kolejnej szkolnej nocce, też jesteś w gronie tych, co nie mają za bardzo po kolei.
Ania25-03-2002 09:01:04   [#36]

Nick, Marku, najlepszy w tym wszystkim :-)

Co do urody "różnienia się" to wszystko zależy od indywidualnego poczucia piękna.
Jakoś tak wolałabym, żeby róznice dotyczyły poglądów na sprawy, bo jeśli dotyczą już osądu osób i ich wartości, to zaczyna być, wedle moich kryteriów, całkiem brzydkie :-(

I jeszcze mam takie odczucie, że mówienie na wysokich rejestrach nie służy porozumieniu, no ale to mój pogląd na rozmowę...
No tak, zapomniałam, że Marek lubi awantury, czyli to był prezent dla niego :-))))

Marek Pleśniar25-03-2002 09:05:14   [#37]

cholera i awanturę mi diabli wezmą:-))

nie nagroda pocieszenia lecz kara!!!!

:-))))

matko, skąd mi to zostało ta nagroda:-)))

tak Aniu, wypada nam atakować poglądy i nie potrącać łokciami przy tym ludzi.

Marek z Rzeszowa25-03-2002 09:23:37   [#38]

Z dzisiejszej gazety

A może nasz kolega z Dębicy znalazł metodę na nauczycieli, którym poświęcony jest ten wątek:

 


 

Gazeta.pl > Rzeszów
ZOBACZ TAKŻE

Oburzają się winni (24-03-02, 16:02)



Niekonwencjonalne metody dyrektora szkoły w Dębicy
ask (24-03-02 16:02)

"Sytuacja jak w łódzkim pogotowiu. Rozkład Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Dębicy" - tak dyrektor tej placówki zatytułował plakat, na którym w pięciu punktach wylicza wady i niedociągnięcia swoich uczniów, nie szczędzi też kadry pedagogicznej.

Oryginalnej treści plakaty zawisły na korytarzach Zespołu Szkół Zawodowych w Dębicy w czasie rekolekcji szkolnych. Ich autor, dyrektor Ryszard Różak, wylicza w nich przewinienia swoich uczniów: częste wagary, dewastacje łazienek, ławek, krzeseł, palenie papierosów. Zarzuty zilustrowane zostały zdjęciami: zniszczonych ławek, krzeseł, ścian. Dyrektor nie szczędzi też nauczycieli, którym zarzuca, że zamiast prowadzić lekcje, prowadzą nieformalne narady na zapleczu oraz źle uczą i oceniają uczniów, bo są klasy w których liczba ocen niedostatecznych sięga 50 i więcej procent.

Plakat ten szczególnie zbulwersował środowisko nauczycieli, którzy obawiają się, że szkoła, która i tak nie cieszy się najlepszą opinią w środowisku, po tym incydencie nie będzie chętnie wybierana przez uczniów.

Dlaczego dyrektor posunął się do tak niekonwencjonalnych metod? Jego zdaniem im bardziej niecodzienne, tym skuteczniejsze. Kilka miesięcy temu w lokalnej prasie zamieścił ogłoszenie, w którym donosił, że jego uczniowie mdleją na lekcjach, bo zażywają narkotyki. Efekt jest taki, że od tamtego czasu - zdaniem dyrektora - w szkole nie ma problemu z narkotykami.

Teraz ma nadzieję, że plakat, który pojawił się w okresie rekolekcji, skłoni uczniów i nauczycieli do refleksji. O problemach starał się dyskutować na radach pedagogicznych, nie przyniosło to jednak żadnego efektu. Zdecydował się więc upublicznić problemy szkoły. Już po kilku godzinach plakaty zostały zerwane.

Co uczniowie sądzą na ten temat? - Nic nie wiem o tych plakatach. Tego dnia, kiedy się pojawiły byłem na wagarach - mówi jedyny uczeń, którego udało nam się spotkać na korytarzu. W szkole trwały bowiem rekolekcje.

 

 


Gazeta.pl > Rzeszów
Oburzają się winni
ask (24-03-02 16:02)

Agata Kulczycka: W ubiegłym roku w szkole przeprowadzony został pomiar jakości pracy. Jaki były jego wyniki?

Elżbieta Golemo, starszy wizytator szkół ponadponadpodstawowych w rzeszowskim Kuratorium Oświaty: - Mierzenie jakości pracy szkoły kończy się określeniem słabych i mocnych stron szkoły. Moje krytyczne uwagi na temat pracy szkoły dyrektor przyjmował bardzo uważnie. Po wizycie przedstawiciela kuratorium Rada Pedagogiczna szkoły przygotowała program naprawczy. To bardzo dobry program, ale na jego efekty jeszcze za wcześnie.

Skąd biorą się problemy w tej szkole?

- Dębicki ZSZ nr 1 to bardzo duża szkoła z 2,5 tys. uczniów. Przyjmowani są tu nawet ci, których nie chcą inne szkoły.

Jak ocenia Pani sposób działania dyrektora Różaka?

- Ryszard Różak to nowy dyrektor, sprawuje swoją funkcję od dwóch lat. Jego nastawienie do pracy jest inne niż dyrektorów z np. 10-letnim stażem. Na podstawie protokołów z rad pedagogicznych mogę powiedzieć, że przez te dwa lata i tak w szkole dużo się zmieniło na korzyść. Dyrektor w swoich działaniach jest konsekwentny i skuteczny, choć działa niekonwencjonalnie.

Nauczyciele nie są jednak zadowoleni...

- Zwykle najbardziej oburzeni są ci, którzy mają sobie najwięcej do zarzucenia. W każdej szkole są tacy, którzy pracują lepiej i gorzej. Idzie niż demograficzny, dyrektor powinien pozostawić tylko dobrych nauczycieli.

Marek Pleśniar25-03-2002 09:32:21   [#39]

o choroba:-)))

nieźle, nieźle:-)

i dość ostro. Też miewam takie mysli, ale nie zrobiłbym tego co ten facet. Trochę inaczej widzę marketing:-)) Natomiast  co do jednego się zgadzamy.

Wiecie, to już powiem (bo i tak łatwo zgadnąć). Poinąwszy dane (wszystkie nieprawdziwe albo nieścisłe) to ten nauczyciel z pierwszego postu w tym wątku trafił się własnie mi. Mam skrupuły i gryzie sumienie trochę (natury ludzkiej - dzieci, bezrobocie) ale znajdę sposób by ten ktoś odszedł. Nie może ciągnąć szkoły w dół, psuć wszystkim opinii.

Pewno znów tak się stanie, że " - Zwykle najbardziej oburzeni są ci, którzy mają sobie najwięcej do zarzucenia"

Alfred25-03-2002 11:30:22   [#40]

Ustawa o zamówieniach publicznych

Było o tym na forum? Tym... lub tamtym? Wróciłem ze szkolenia i teraz szukam wszelkich regulaminów wewnątrzszkolnych, które są opracowane zgodnie z nową ustawą - zasady, ustalenia, regulacje itp. itd.

Alfred25-03-2002 11:31:41   [#41]

Choroba...

...to miał być nowy wątek...:-)
beera25-03-2002 11:59:29   [#42]

I tu dochodzimy do najważniejszego...

Post Tadeusza tak mnie pobudził do postawienia sobie pytania- o co chodzi właściwie. I te wszystkie wasze następujące po nim...

 

Warto podejśc do sprawy systemowo.

Zacząć od ważnego pytania:

Co mnie wkurza? Co jest źle?

I odpowiedzieć sobie- to robimy często.Często przecież zauważamy problemy, opowiadamy o pewnych nieprawidłowościach

Wtedy postawić sobie następne pytanie- sugerowane przez Tadeusza:

Dlaczego? Dlaczego tak jest?

Tu już odpowiedź trudniejsza, ale potrafimy jej udzielić...

I wtedy przychodzi czas na pytanie najważniejsze- moim zdaniem-

Jak to zmienić?

Dopiero odpowiedź na to pytanie może stać sie kreatorem zmiany

 

Jest w tych pytaniach pewne niebezpieczeństwo, może nie w nich, lecz w sposobie odpowiadania na nie...

Szukamy pytań- łatwo je znaleźć, ale szukając odpowiedzi sięgamy daleko- poza nas.

I tu niebezpieczeństwo. Gdy sięgniemy w swoich receptach na zmianę, zbyt daleko- w obszary nam odległe, będziemy szczęsliwi, że proszę- oto mamy tak wiele pomysłów dla innych. I zamkniemy rozdział z wnioskami, które nie do zrealizowania.

 

Więc to najważniejsze pytanie warto zmodyfikować i zbudować na jego kanwie wiele- pomocniczych...

Co JA mogę zrobić?

Na co mam wpływ?

Jak go wywierać?

Warto w dodatku nie poprzestać na udzielaniu odpowiedzi- trzeba by je jeszcze wcielić w życie...

Asia

ten dyrektor z Dębicy sobie odpowiedział- nie wiem, czy dobrze. On poszedł dalej - zadał sobie pytania, odpowiedział na nie i zgodnie z tą odpowiedział zaczął działać

Marek Pleśniar25-03-2002 12:19:33   [#43]

no to mam inspirację:-)

hmm, załatwię tę sprawę

czyli - mozna - to zrobić;-)
wiecie, porozmawiałem też ze swoimi ludźmi
ciekawe rzeczy czasem wychodzą...np. takie - że może warto dać takiemu człowiekowi impuls, choćby w postaci kopniaka (to nie żart tym razem) - niech coś zmieni, niech coś - do czego się może lepiej nadaje - zacznie działać

nadal jednak uważam że to chore - bo zasady, prawo nie daje nam takich narzędzi - w każdym razie wygodnych do uzycia. Pozostaje kombinowanie, podchody.

No i ostatnie. Uważam że powinniśmy się oczyszczać z takich ludzi. Nie są może źli, nie w tym rzecz, ale ciągną nas w dół, obniżają loty:-) No a, zdaje się, jesteśmy po to by uczyć dzieci a nie dawać marne przykłady.

Rycho25-03-2002 12:31:37   [#44]

Nowy

Witam wszystkich,

Czytam to wszystko z wielką uwagą. Mam też swoje własne przemyślenia i doświadczenia na ten temat. I jedno wiem na pewno. Nie wolno się w takich sytuacjach poddawać. Ja walczyłem 5 lat i dopiąłem swego.

Warto było. A, że prawo mamy w tej (i nie tylko w tej) materii cholernie głupie, to nie ulega wątpliwości.

Dyrektor ma odpowiadać za wszystko, zwłaszcza za poziom szkoły. Ale kadry do tego nie może sobie dobrać takiej, jak by chciał. Czy to nie głupie?

 

Rycho.

Marek Pleśniar25-03-2002 13:26:06   [#45]

święta racja

:-)

tzn, pominąwszy że głupie, - chcę mieć prawo doboru kadry

Rycho25-03-2002 13:34:33   [#46]

Ależ masz

tylko, że działa ono w jedną stronę (dot. zatrudnionych na podstawie mianowania, ale o takich przecież tu mówimy). Jak już zatrudnisz i się pomyliłeś (bo chyba miałeś prawo) to koniec. Instytucja świętej krowy jest znana nie tylko w Indiach.

Ale i tak podzielam Twoje chciejstwo.

dorota25-03-2002 13:59:39   [#47]

Czas na zmiany!

Takich nauczycieli X, jakich opisał Marek można spotkać w każdej szkole, dobrze, kiedy sa to pojedyncze przypadki. Gorzej , jeśli jest ich wielu!

Marku! Papier wszystko przyjmie! Zwróc uwagę, że właśnie te miernoty, prędzej czy później robią karierę zawodową. Zostają metodykami, naczelnikami, przedstawicielami delegatur kuratorium... itp. Oczywiście nie chcę obrazać Prawdziwych Nauczycieli, czy Prawdziwych Pracowników tych placówek, bo tacy też są i chwała im za to! Ale można spotkać też tych drugich.... i wtedy po każdej rozmowie krew człowieka zalewa!

Takich X wielu pracuje na uczelniach , stąd taki poziom tych naszych studiów pedagogicznych i podyplomówek! Ci ludzie nie mają pojęcia, czego oczekuje sie w szkołach, dawno w nich nie byli. Nie zniżą się do naszego poziomu!

A kursy!!!!! Szkoda na nie pieniedzy! Kto je prowadzi ??? - Ci sami ludzie - z układami, bądź.... Muszą przecież zarobić, a to, że niewiele wiedzą....

Ty biedny dyrektorze - myślisz o uczniach i....????

Chcesz wywalić pana X, bo się nie sprawdza???? W myśl starego porzekadła       " jeśli chce ktoś uderzyć, to kij zawsze znajdzie"  zastosuj to! Proste!

Ale pamiętaj - kij ma dwa końce!

Zwykle boimy się o własną skórę i.... tak jest, jak jest!

A propo, ile płacicie motywacyjnego swoim najlepszym nauczycielom???? Czy jest to faktyczna motywacja do pracy?????

Oto piękna kwadratura koła!

Marek Pleśniar25-03-2002 14:56:34   [#48]

ile?

dobrym 100 -150zł

niektórym ok 200

nowym, słabym ok 50

podpadniętym 0zł :-)

w przybliżeniu

hania25-03-2002 15:36:49   [#49]
Marek! Kurka - wg Twoich motywacyjnych - jestem słabym nauczycielem! Mam 6%, czyli brutto jakieś 80. 6% - to najwyższe motywacyjne u nas, kurka!
ciekawa dyskusja się tu zrobiła...
hania
Marek z Rzeszowa25-03-2002 16:27:42   [#50]

Życie a statystyka...

Coś mi sie tu Marku nie zgadza.
Statystycznie, oczywiście rzecz ujmując.

Skoro masz zabezpieczone w budżecie 5% na dodatek motywacyjny, to jest ok. 70 zł na twarz (zakładając kadre srednio starszą i dobrze wykształconą). Załóżmy, że uczy u Ciebie 50 nauczycieli. Tzn. masz do podziału 70*50zł=3500zł. 

Przyjmując, że ilość dobrych i złych nauczycieli poddaje się rozkładowi Gaussa masz około:

5 znakomitych ("niektórzy") 5*200=1000zł
10 bardzo dobrych 10*150=1500zł
20 dobrych 20 *100=2000zł
10 słabych 10*50=500zł
5 bardzo słabych 0*0=0zł

Daje to w sumie 5000 zł.

Dokładasz z własnej kieszeni?

;-)))

Marek

strony: [ 1 ][ 2 ]