Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Pedagog szkolny
strony: [ 1 ][ 2 ]
Marek Pleśniar08-04-2003 12:55:33   [#01]

Mam prośbę do uczestników forum - dyrektorów, pedagogów, pracowników poradni, rodziców wreszcie.. Dotyczy ona mało ostatnio poruszanej kwestii pedagoga w szkole, placówce. Pojawiają się pytania uczestników forum i czytelników spoza niego. Sygnały mi znane wskazują na pewne osłabienie wsparcia dla tych specjalistów. Może to tendencja ogólnokrajowa? Spytam tak:

Jak postrzegacie sytuację, rolę, status pedagoga szkolnego w Waszej szkole, gminie?

Czy macie pedagogów, może tracicie właśnie, a może się pojawili? Czy macie do czynienia z opisaną mi sytuacją "latającego pedagoga" - miedzyszkolnego? Znalazłem takiego - jednego z nich: http://www.fio.interklasa.pl/fio7/pedag.htm

Jak wygląda rola pedagoga w Waszej szkole?

Jak rozwiązana jest współpraca - kto, kiedy reaguje w sytuacjach wymagających interwencji pedagogicznej? (Ktoś z poza forum pyta mnie: "co robią dyrektorzy gdy jest sytuacja wymagająca interwencji pedagogicznej i ucznia przyprowadzą do dyrektora? Czy dyrektor załatwia to sam czy wzywa pedagoga?" Pytanie tylko z pozoru naiwne)

I jeszcze: jak współpracują pedagodzy? Czy mają swoje konferencje na wzór przedmiotowych? Jak ma się do tego np. PPP na Waszym terenie?

No i ostatnie:
Jakie jeszcze pytania nalezy zadać? Wolałbym zdac się tu na uczestników forum - nie jestem pedagogiem.

RomanG08-04-2003 12:59:44   [#02]
W ubiegłym roku w szkole mojej żony był pedagog.
W tym roku gmina poskąpiła pieniędzy i pedagog jest właśnie "latający". W praktyce wygląda to tak, że ma szkołę macierzystą i tak naprawdę tylko tam siedzi.
Marek Pleśniar08-04-2003 13:01:22   [#03]
tzn w Twojej szkole się nie sprawdza?
RomanG08-04-2003 13:08:18   [#04]
Teoretycznie ma obowiązek przyjść, jak jest jakiś problem. W praktyce oczywiście jest w szkole dużo, dużo rzadziej.
Trudno ocenić spadek efektywności jej działań, przedtem jednak uczniowie do niej akurat mieli zaufanie i często przychodzili.
Myślę, że  stało się to ze szkodą dla uczniów.
ewa08-04-2003 13:14:52   [#05]

ja to mam dobrze :-))

ponieważ mieszczę się w jednym budynku ze Szkołą Podstawową mam pedagoga, który u mnie pracuje na 1/2 etatu, a macierzystą placówką jest dla niego SP (tam ma cały etat). Mamy więc pedagoga do spółki po 6 godzin codziennie. Załatwia wszystkie pedagogiczne sprawy :-)))))
RomanG08-04-2003 13:36:51   [#06]

Aha :-)

W przypadku naszego pedagoga "macierzysta" placówka oznacza, że wyłącznie tam ma etat (lub nawet pół). To, że ma obowiązek obsłużyć pozostałe szkoły w gminie, nie oznacza dla tej pani jakichkolwiek dodatkowych pieniędzy :-))

Taaaaka mądra gmina ;-)
GregWeb08-04-2003 14:19:18   [#07]
Pedagog ma pełny etat w mojej, czlyi podstawowej szkole. Natomiast z tej racji, że w tym samym budynku mieści sie gimnazjum to "obsługuje" także i tą placówkę. Oczywiście bez żadnego dodatklowego wynagrodzenia, bo jak usłyszałem; miasta na nie nie stać
PawełR08-04-2003 14:32:47   [#08]

Fajne zadanie...

Ewo podałaś, podobnie jak na teście. Pedagog jest w gimnazjum na 1/2 etatu, a w SP ma cały etat. Mamy do spółki pedagoga po 6 godzin codziennie. Ile godzin dziennie pracuje pedagog? :-)

U nas wcale nie ma pedagoga, bo szkółki malutkie. Jest w gimnazjum - dużaaaaa szkołaaaaaaaa, jest w szkole w gminie - też  dużaaaa szkołaaa, a u nas malutka szkółka.  Przydałby się nam logopeda, dużo dzieci w zerówce ma kłopotki, ktoś do terapii by się przydał, ale jakoś radzimy sobie sami.

Jacek08-04-2003 15:25:22   [#09]

to ja ...

mam lepiej :-)) 

Na początku istnienia gimnazjum "obsługiwała" nas pedagog ze szkoły podstawowej, że tak powiem na gębę. Faktycznie pracowała w SP (ten sam budynek) a gimnazjum miała się zajmować. Nie było to dobre rozwiązanie bo dużą część pracy pedagoga musiałem wykonywać sam. Po dwóch latach gmina wydała zgodę na zatrudnienie dodatkowego pedagoga już w gimnazjum. W budynku funkcjonuje więc dwóch (jeden w SP drugi u mnie). Teraz to dopiero mamy dobrze. Współpraca jest między szkołami dobra, a że w obwodzie gimnazjum mamy jeszcze jedną SP to i tam też nawiązujemy współpracę. Mamy dość dobre rozeznanie w kolejnych rocznikach, które do nas przychodzą. Zatrudniłem młodą dziewczynę i jest to jej pierwsza praca. Miałem dużo obaw (bo to przecież gimnazjum) ale nie zawiodłem się. Brakuje jej nieco doświadczenia ale ma wielki zapał do pracy i wiele pomysłów (to moja druga prawa ręka po wice). Konferencje pedagogów odbywają podobnie jak spotkania metodyczne nauczycieli. Mamy również inny atut. Otóż dzięki gminnemu programowi profilaktyki "Alternatywa" mamy w szkole również psychologa. Nie jest on co prawda nauczycielem szkoły gdyż zatrudniany jest na umowę zlecenie i z innych środków niż budżetowe ale bardzo pomaga nam w pracy wychowawczej. Pieniądze na realizacje programu daje gmina z tzw. "korkowego" czyli z tytułu opłat za sprzedaż alkoholu. W bieżącym roku mam dzięki temu programowi 26 godzin tygodniowo zajęć pozalekcyjnych, które prowadzą osoby (w większości nauczyciele) zgodnie z wytycznymi programu. Opiekun programu czyli właśnie psycholog pilotuje całość programu rozlicza nauczycieli z realizowanych godzin i ma zapisane w obowiązkach organizowanie spotkań dla nauczycieli, rodziców i uczniów.

Nie możemy więc narzekać ale i tak zarówno pedagog jak i psycholog i my wszyscy mamy co robić.

Marek Pleśniar08-04-2003 15:31:13   [#10]

a co z PPP?

odnoszę wrażenie że powinny poradnie skupiac wokół siebie pedagogów - mieć współpracę i system szybkiego reagowania w okolicy? Czy tak czynią?
bogna08-04-2003 15:40:00   [#11]

niestety :-(

nie mamy pedagoga, nie mamy psychologa.

A bardzo są potrzebni w naszej szkole!

Od wielu lat staramy się o utworzenie etatu (albo części), ale niestety miasto nie ma pieniędzy:-(

Jacek08-04-2003 15:55:32   [#12]

PPP

a o tym zapomniałem akurat napisać ale tu sprawa leży przynajmniej u nas. Nie bardzo im ta praca idzie. Na wydanie opini lub orzeczenia trzeba czekać mimo przeprowadzonych badań bo ..... zespół zbierze się dopiero w przyszłym miesiącu. Opinie, wydawane dotychczas były nie wiem dla kogo pisane bo my niewiele z tego rozumieliśmy. Niby diadnoza była ale brakowało konkretów, jak z dzieckiem pracować na co zwracać uwagę, jak dostosowywać do możliwości ucznia itp. Może teraz po konferencjach z pedagogami, które rokiła krakowska OKE coś ruszy choć nie jestem zbyt dużym optymistą. Pamietam, że w zeszłym roku mielismy gminne "spotkanie na szczycie" (dyrektorzy MPOS-y, PPP, Policja, Sąd i inne instytucje zajmujące się dziećmi i młodzieżą) lecz PPP po tym spotkaniu niewiele zmieniła swoje podejście. Planujemy również w tym roku zrobienie czegoś takiego by wymienić swoje doświadczenia, podzielić się opiniami, itp. Mieliśmy również w tym roku szkolnym ramach szkoleniowego posiedzenia RP spotkanie z psychologiem z PPP, który zajmuje sie naszymi uczniami i przekazaliśmy nasze wnioski, prośby i uwagi ale co z tego wyjdzie zobaczymy. Faktem jest, że taka współpraca PPP ze szkołami, pedagogami jest konieczna ale na razie to powijaki takiej współpracy
Konto zapomniane08-04-2003 16:31:59   [#13]

Co Was boli?

Jakie problemy z uczniami są u Was najczęstsze? Mam na myśli te sprawy, którymi zajmuje się lub powinien się zająć pedagog.
Elusia08-04-2003 17:24:41   [#14]
Mam pedagoga na 1/2 etatu. I sobie chwalę, że mam przynajmniej tyle. Na bieżąco utrzymuje kontakt z PPP i rodzicami, wysyła dzieci na badania, robi pogadanki, warsztaty. Ale te 10 godzin to za mało.
PawełR08-04-2003 17:26:14   [#15]

Dorko...

ja nawet nie wiem, co mógłby u mnie robić pedagog, gdyż nigdy nie pracowałem w szkole, w ktorej taki był :-)))))
Konto zapomniane08-04-2003 17:59:50   [#16]

PawleR

Czyli radziłeś sobie sam? Miałeś świetnych wychowawców? A może problemów u Ciebie nie było?
janzg08-04-2003 18:09:54   [#17]

moje zdanie jest podobne jak Jacka.

Czasami zdarzało mi się być w PPP, główne zajęcie, to praca na komputerze - układanie pasjansów.

Proponuję oddać komptery i etaty (pieniądze) na potrzeby szkół, bliżej ucznia.

Zespoły Orzekające można umieścić przy innych instytucjach np. powiatowy szpital.

Widocznie jestem szczęśliwcem, ponieważ udało mi się przekonać organ do zatwierdzenia 1/2 etatu pedagoga i tyle samo psychloga.

Ela08-04-2003 18:10:15   [#18]

Przykro mi ale

 

Dziękuję Marku za poruszony temat. Nurtował mnie od dawna. Nigdy nie kwestionowałam niczyjej pracy ale ...

Jestem po radzie pedagogicznej na którą zaproszono pracowników Paradni PP . Stało się to dlatego iż mieliśmy  problemy z opiniami, wydawanymi przez w/w instytucję.  Były nie wiem dla kogo pisane ,a  my niewiele z tego rozumieliśmy Niby diagnoza była ,ale brakowało konkretów, jak z dzieckiem pracować ,na co zwracać uwagę, jak dostosowywać do  możliwości ucznia itp. Przyszła spóźniona  Pani dyrektor z PPP i psycholog także z tej instytucji .Zmęczone, złe i zaatakowały wręcz członków RR . Cytuję” nauczyciele powinni umieć czytać ze zrozumieniem , każdy kto ma mgr powinien umieć odczytać, zinterpretować  to co napisane jest w opinii ,orzeczeniu i innych dokumentach  otrzymanych z PPP” . Osłupiała załoga ze zdziwieniem i niedowierzaniem przyjęła złożone  oświadczenie. Podyktowano nam tonem pogardy dzienniki ustaw ze wskazaniem jak się je szuka ,podkreślono nietrafne  rozporządzenia wydawane przez nie tę opcję polityczną i skwitowano ,iż więcej nic zrobić się nie da .

Poczuliśmy się fatalnie (nikt nie lubi być nieukiem) . Postawa reprezentowana przez PPP była odrzucająca do współpracy czy wymiany doświadczeń . Ja sama jako przewodnicząca rady byłam w nie lada kłopocie –tu goście zaproszeni ( zaproszenie potwierdzone uzgodnione ,pytania wysłane  dużo wcześniej tak aby Panie  mogły się  przygotować ( jak sobie życzyły) a tu gość krytykuje nas  . Szczytem wszystkiego było zapytanie kierowane do mnie dlaczego rodzice dzieci z klasy integracyjnej przebywają na terenie placówki  ?  Były to ich życzenia a ja nigdy ich nie kwestionowałam ,wręcz przeciwnie . Wychowawca ,nauczyciel wspomagający podkreślali olbrzymią pomoc i zaangażowanie tych rodziców na rzecz uczniów klasy  . Pani dyrektor powiedziała iż dzwoniła po departamentach MEN i S .Tam pytano jaka to szkoła to oni sprawdzą ,wyjaśnią ale ona im nie powiedziała . Czytaj chciała nas przez reperkusjami uchronić ,gdyż jak by powiedziała ( do dzisiaj nie wiem co ) wtedy  to dopiero byśmy mieli kłopoty .Te i inne zarzuty zamurowały mnie także .Więcej zwrócono uwagę, młodemu nauczycielowi , który protokółował radę , aby nie szeleścił papierami bo powodują brak skupienia .

 Efekt- rada nie chce już żadnej współpracy z wspomniana instytucją . Życzy sobie –wniosek końcowy szkolenia prowadzonego  przez prawdziwych  profesjonalistów  .

Na marginesie dwa dni temu jedna z tych  osób zjawia się u mnie  żądając podpisania zaświadczenia o naszej współpracy ,wymiany doświadczeń w dniu ................  gdyż  zbyt dużo włożyła wysiłku  w jej przygotowanie i chce  to przedstawić w swojej  dokumentacji na awans zawodowy.

Być może pomyślicie  za dużo narzekam ,wymagam  . W naszej oświacie jest trudno pracować –powodów jest znaczna ilość .Jednak wzajemne relacje są bardzo istotne . Szanujmy się .

Renata08-04-2003 18:29:07   [#19]
Jest pedagog i psycholog w naszej szkole. Pedagog od lat, jak tylko sięgnę pamięcią;-) Psycholog od momentu integracji szkoły. Jest dwa razy w tygodniu. Pedagog codziennie.
Wiem, że nasz pedagog współpracuje aktywnie z MOPS-em, PPP, Policją, Sądem i innymi instytucjami zajmującymi się dziećmi i młodzieżą. Na co dzień rozwiązuje szereg problemów wspierając wychowawców, rodziców. Robi to wspólnie z psychologiem.

Można rzec, że obydwie koleżanki są naszymi (belfrowskimi) prawymi rękami.

Wydawało mi się czymś oczywistym, że pedagog jest już w każdej szkole...

Hm... I całkiem zapomniałam, że kiedyś pracowałam w szkole, w której nie było pedagoga, a o psychologu nikt nawet nie marzył. Szkoda jednak, że nadal są takie sytuacje.
Marek Pleśniar08-04-2003 18:31:19   [#20]

a czego najczęściej brak w działaniach pedagogów?

i czego brak do działania pedagogom?

Renata08-04-2003 18:43:48   [#21]
I jeszcze coś, kiedy zaczęły uczyć się w naszej szkole dzieci niepełnosprawne, pracownicy z PPP dzielili się z nami wiedzą w tym zakresie. Aktywną osobą była tu zwłaszcza jedna, na tyle aktywną, że wspierała nas także w pracy w szkole - miała u nas dodatkowe godziny i pomagała zostając  pierwszym pedagogiem specjalnym w naszej placówce.

Wcześniej PPP pomagała nam także, gdyż mieliśmy w szkole klasy terapeutyczne i klasy uzawodowione, a jakie wyzwanie dla nauczycilei stanowią uczniowie zwłaszcza z tych ostatnich klas, nie muszę chyba mówić.

Nie neguję, że z PPP jest coś nie tak, tak jak opisujecie...

Uważam, że wszystko zależy przede wszystkim od człowieka, od jego poświęcenia, dociekliwości i dokładności w działaniu, a przede wszystkim kompetencji.
W naszej PPP akurat jest ok.
Basik08-04-2003 19:04:24   [#22]

mam pedagoga na 1/2 etatu. W wielu sprawach jest mi pomocny. Czego brak w jego działaniach? Może się mylę, ale jestem zdania,że pedagog to osoba która w każdej sytuacji staje w obronie ucznia. Mój nie w każdej. Jest nieco uwikłany w grupy w zespole nauczycieli i tu jest pies pogrzebany. Ale ogólnie to bardzo pomocna osoba

- kontakt z poradnią/do niej należy wypełnianie wniosków, dbanie o terminy zaświadczeń różnego typu do celów egzaminów zewnętrznych

- preorientacja zawodowa

- opinie do sądu i inne

- poznawanie środowiska ucznia wespół z wychowawcą

- diagnozowanie przyczyn trudności

- rozwiązywanie na bieżąco problemów wychowawczych

- wspomaganie wychowawców w ich pracy

- pogadanki dla rodziców

że o reszcie nie wspomnę.

Konto zapomniane08-04-2003 19:20:06   [#23]

W obronie ucznia

Jestem zdania, że pedagog nie tyle powinien kłaść się Rejtanem w obronie ucznia, gdy się już oceny semestralne wystawia, tylko reagować dużo wcześniej...
beera08-04-2003 19:27:03   [#24]

pracuję w szkole w ktorej takiego nie ma.

To oznacza dla mnie i dla nauczycieli jedno- przejęcie prawnie właściwych dla pedagoga zadań na siebie.

Nie ukrywam, ze moim zdaniem nie jest to proste.

Pedagog szkolny to w szkole powinna byc POSTAĆ.  Nie jest on typowym nauczycielem. Nie ocenia dzieci, nie klasyfikuje ich.

Wciela sie on w różne role.

Jest urzędnikiem- w takim samym stopniu jak jest nim kazdy nauczyciel. Wypełnia dokumenty, prowadzi kolejne sprawy. W tej roli wychowawcy, bądź nauczyciele sa w stanie go zastapić.

Jednak urzędnicza rola nie jest najwazniejszą, ktorą pedagog pełni w szkole. Powinien on byc przeciez kimś w rodzaju Rzecznika praw dziecka . Sądze, że te spełnia tym lepiej im bardziej nie ocenia i nie klasyfikuje uczniów. W tej roli, moim zdaniem żaden nauczyciel go dobrze nie zastapi. ( choć oczywiście zgadzam się z Dorą, że powinien jednak pozwolić dzieciom ponieść odpowiedzialnośc za własne błędy)

Więc, co się dzieje w takiej szkole gdzie pedagoga nie ma.

Jakos radzimy sobie z urzędniczymi powinnościami, ktore w sytuacji niezatrudnienia pedagoga spadaja na nas.

I jakos też , z trudem,. bo z trudem realizowalismy jego inne powinności.

Jednak mam wrażenie, że czasy się zmieniły, czy co..., bo coraz częsciej odczuwamy ABSOLUTNĄ  potrzebę wsparcia.

Po prostu nie dajemy rady...

Ilośc problemow, ktora dotyka szkołę rośnie z roku na rok.

Moim zdaniem pojawiają się dla pedagoga tu nowe zadania:

konieczność zwiększenia ilości kontaktów z rodzicami i zmiana kierunku tych kontaktow. Poza zwykłymi pedagogizacjami pojawia się konieczność organizowania spotkań z policjantami związanymi z narkotykami, szczere rozmowy o seksualności dzieci.

pilotowanie spraw związanych ze sprawdzianami ( teraz ja to robię - kontakty z PPP  itd)

programy profilaktyczne- tu także pojawia się konieczność włączenia pedagoga. Realizowanie programu profilaktycznego tylko podczas zajęc lekcyjnych pachnie fikcją

W takiej sytuacji jak moja szkoła- ktora obejmuje swoim działanim 4 wsie i ktora oddaje swoich uczniów do miasta do klas gimnazjalnych istnieje absolutna koniecznośc przywiązania pracownika - pedagoga- nie do szkoły lecz obwodu.

Nie wiem, czy jasno się wyrażam. Gdybym MIAŁA pedagoga ( czego bardzo pragnę) powinien on byc odpowiedzialny TAKŻe za dzieci będące w gimnazjum ( być może we współpracy z pedagogiem gimnazjalnym) a mieszkajace w obwodzie mojej szkoły podstawowej.

Wydaje mi się, że to, iż pedagog szkolny znałby dzieciaki 6 lat, znał rodziny, potrafił się z nimi porozumieć byloby szansa dla niektorych moich gimnazjalistów na skończenie tego gimnazjum.

Moim zdaniem Pedagog szkolny w takich przypadkach jak moja szkola , mógłby być po prostu pedagogiem.

 

ooooo

ale się rozmarzyłam :-)

Karolina08-04-2003 19:38:02   [#25]

Ela jak czytam to co miałaś na tej RP to mnie skręca...wiesz- właśnie te osoby jednocześnie będąc tak pewne i buńczuczne decydują o czyichś losach. One mają wskazywać, wspierać, pomagać, edukować..itd..itp...

Czy ktoś się jeszcze dziwi mojej obronie praw rodziców? Czy wiecie, że większośc badań przeprowadzanych w rejonowych porasdniach wykonywanych jest w pośpiechu, szablonowo, z wszechobecną nieomylnością pań, itd...itp..

A dlaczego idąc dwa kroki dalej, korzystając z innych niz publiczne gabinetów mozna spokojnie, rzeczowo, kompetentnie itd...

Poważnie - ja się buntuję i dlaczego to jest tak wiadome powszechnie (poczytajce opinie rodziców i ich w tej kwestii doświadczenia na forum dzieci sprawnych inaczej). Oni nie godzą się z takim stanem, motają sie i szukają, wy jako nauczyciele nie rozumiecie zaleceń ponieważ są lakoniczne. I to jest wiadome..tylko nikt z tym nic nie robi.

Moze zawariowałam ale moj wniosek jest jeden - wspołpraca PPP -szkoła - jest chora i coś z tym tzreba zrobić.

Popieram cie janzg - poprzeniosic to wszysto, dac psychologów do szkól czy co - nie wiem.

Tak jak oni pomagaja teraz to tylko mają w statutach pewnie - w realu wcale. Chyba że ponownie mamy wyjatki - jak ten co opisała Renata.

Karolina08-04-2003 19:45:36   [#26]

A  co do pedagoga.... mielismy w szkole na pełnym etacie wspaniałą dziewczynę... taką jak piszesz Asia - rzecznika wręcz.

Ona robiła wszystko a jakby kto zapytała pierwszego lepszego ucznia do kogo idzie jak ma problem to ją wymieniał.

Dziewczyna ambitna była strasznie i mówiła, ze nie potrafi wydolić ( w szkole jest 1300 uczniów) siedziała po godzinach w szkole, biegala od domu rodzinnego do PPP, do sponsorw bo ciagle cos dzieciom zalatwiala albo pomagala w nauce. i co....

Zrezygnowała, ponieważ uznala, że jej życie rodzinne jest zdominowane zawodowym. Poprosiła o przeniesienie na etat historyka (ma ukończone dwa uniweryteckie kierunki pedagogike i historie)

Dyrekcja z bólem serca spełnia jej prosbę i była pani pedagog jest pania od historii.

A pedagogiem jest.....pani po nauczaniu, ktora teraz uzupelnia wyskształcenie. No ..więc jest pedagog - tylko, że problemów nie ma. Ona mowi ze w sumie malo kto do niej z czyms przychodzi. Papierki pozalatwiane, fakt...ale..nie tak to wszystko wygląda. Według mnie -

Dlatego uważam, że pedagogiem nie moze byc kazdy.

:(

Ela08-04-2003 21:02:38   [#27]
Pięknie Karolino nie każdy może być pedagogiem . To bardzo odpowiedzialna praca tylko nie każdy to rozumie . Podejmują ją ludzie także i tacy ,którzy nie mają do tego powołania ,a i zdarza się nawet chęci .
Konto zapomniane08-04-2003 23:08:59   [#28]

Bez chęci

A wydawać by się mogło, że w czasach, gdy tyle osób szuka pracy można wybierać...
Grzegorz09-04-2003 00:11:30   [#29]

A ja napiszę od strony rodzica :)

Moja ocena pewnie nie jest typowa, gdyż moje dziecko uczęszcza do szkoły specjalnej.

W szkole jest zatrudniony i pedagog i psycholog. To sa dwie panie, z którymi (poza wychowawczynią) najczęściej kontaktuję. Więc dość często zdarza mi się obserwować ich pracę. I powiem szczerze;

Nie wyobrażam sobie funkcjonowania szkoły bez tych pań.

Fakt, że problemów pewnie więcej niż w przeciętnej szkole masowej, ale kto wie? Teraz dzieciaki coraz trudniejsze, coraz więcej problemów...

Podkreślam szczególnie bardzo dobrą i bliską współpracę pedagoga z rodzicami, a w szczególności z RR.  Wspólnie zrobiliśmy juz wiele dobrego. Nie będę się powtarzał, więc napiszę że praca wygląda podobnie jak u wielu z was. O współpracy z nauczycielami nie piszę, bo nie jestem nauczycielem i dokładnie nie wiem. Ale mam pewne powody domniemywać, że jest również dobra.

------------------------------------------------------------

Coś czuję Marku, że wiem, po co ten wątek?

Od jakiegoś czasu chodzi za mną pewna myśl, która nie daje mi spokoju. I tak sobie myślę, jak to jest? Mam dziecko niepelnosprawne, więc teoretycznie powinienem być częstym gościem PPP (a raczej moja żona :)), jako instytucji wspierającej, nieprawdaż? Tymczasem, gdyby nie orzeczenie przed SP, to nie wiedzielibyśmy, co to jest PPP. NIgdy nie miałem zaufania do tych placówek. Siedzi jakas pani za biurkiem i traktuje mnie jak petenta. To było może dobre ze 30 lat temu ale teraz? I wogóle po co miałbym iść po poradę do PPP, jeśli w szkole mojej córki jest psycholog która ją widzi codziennie i wie o niej znacznie więcej, niż panie z PPP.

I powiem głośno to co nieśmiało zasugerował janzg, a powtórzyła Karolina:

Czy PPP wogóle są potrzebne???

Moim zdaniem nie. Znacznie więcej byłoby pożytku, gdyby pedagog, psycholog był bliżej szkoły, tzn. w szkole :) Podobnie logopeda, rewalidator, doradca zawodowy, itp... I dodam więcej: dla mnie to tak oczywiste, jak słońce.

Powiecie zapewne: A kto będzie wydawał orzeczenia, diagnozy, zalecenia? A teraz macie z tego jakiś pożytek? Ela byc może opisała jakiś skrajny przypadek, ale coś w tym jest. Jaki użytek moze zrobić nauczyciel po przeczytaniu kilku zdań "diagnozy i zaleceń"?

W ub.r. rozmawiając ze znajomą psycholożką z PPP, dowiedziałem się, że jest zawalona robotą, bo muszą wydać orzeczenia dla wszyskich uczniów niepełnosprawnych, którzy kończą SP integracyjną i przechodzą do gimnazjum integr., które zresztą mieści się w tym samym budynku - zespole szkół. Dlaczego? Ano dlatego, że w gimnazjum int. moga się uczyc uczniowie niepełnosprawni, ale w normie int. (tak rzecze statut). Ja jej mówię, że to bez sensu, bo skoro w tej szkole są i psycholog i pedagog i znają te dzieci od co najmniej 6 lat, to chyba wiedzą więcej o nich niż zespół z PPP po jakichś tam testach zza biurka. I oczywiście psycholożka przyznała mi rację. Dowiedziałem się więc , do czego służą m.in.PPP.   

Czyli PPP pełni tu rolę jakiegoś makabrycznego sita. Bo moze jacys rodzice "przemycili" swoje dziecko do tejze szkoły podstawowej z oddz. integ.,choć do tzw. normy było mu daleko, więc jeszcze podstawówkę mozna ździerżyć, ale o gimnazjum niech lepiej zapomną. Ale to już inna historia.

Anka L09-04-2003 07:35:34   [#30]

Jako rodzic i nauczyciel

Z racji posiadania 3 dzieci kontaktowałam się dość często z rejonowa poradnią PPP i mam o niej jak najlepsze zdanie

Kazdy rodzic bez skierowania może przyjść do nich z dzieckiem w wieku szkolnym (od zerówki) poprosić o przebadanie dziecka, zapisać na zajęcia logopedyczne, terapię grupową wg potrzeb- to bezpłatnie. Oprócz tego sa zajęcia płatne, oferta sie zmienia co roku. Z synem poszłam do nich, gdy chodził do przedszkola i mogliśmy chodzić na terapię razem z dziećmi szkolnymi.

W szkole dzieci też są 2 ped., od podstawówki i gimnazjum, zajmują sie głównie wystawianiem skierowań na badania i interwencjami wychowawczymi w nagłych wypadkach (uczeń wysyłany jest na dywanik do ped. a nie do dyr.). Oprócz nich jest logopeda- zajmuje sie terapią

W mojej szkole, jest to szkółka w porównaniu z osiedlowym molochem- 400 uczniów; mamy 2 ped., prowadzą terapię w małych grupach, objęte sa nią wszystkie porzebujące dzieci; robią cała zwykłą robote pedagogów- dożywianie, wywiady, dofinansowanie, zajęcia warsztatowe dla klas itp. itd. Obie są dyplomowane w pierwszym rzucie :-)

Zas PPP zajmująca się naszą szkołą wystawia schematyczne opinie o uczniu- definiują potrzeby i dysfunkcje, a wskazówki najczęściej brzmią tak:

Należy obniżyć wymagania pod wzgl....

Uczeń męczliwy, wymaga stałej mobilizacji. Trzeba dowartościować...

Nie wymagać głosnego czytania...

Wskazana terapia pedagogiczna.

Jeżeli dziecko ma inne problemy niż dysleksja, dysgrafia, wada wymowy lub nieśmiałość nie ma żadnej pomocy ani wskazówek

Ostatnio naszemu najbardziej kłopotliwemu uczniowi poleciły basen, dla nauczycieli żadnych wskazówek, jak reagować przy jego szaleństwach

Konto zapomniane09-04-2003 08:18:14   [#31]

Kłopotliwy uczeń

I jak sobie z nim radzisz Anko L.?
Anka L09-04-2003 08:53:44   [#32]

Dorka :-)

Napisałam bardzo długi post, ale zginął w sieci:-(

Spróbuję jeszcze raz, ale krócej

Damian jest myslącym chłopakiem, ale ma ogromne problemy emocjonalne

Zachowuje się jak małe dziecko, które za wszelka cenę chce zwrócić na siebie uwagę: głośno mówi, gdy nie należy, rozsmiesza świńskimi dowcipami, wychyla sie przez okno i krzyczy do przechodniów, spaceruje po klasie, pajacuje i wyobraź sobie wszelkie przeszkadzające zachowania- to on robi, potrafi się nawet rozebrać

Jest przy tym dobrze rozwinięty, nie wygląda na 6 klase, raczej na 8

Jedynym skutecznym sposobem jest zaangażowanie go w lekcję, robiego asystentem, pomaga bardzo chętnie i dobrze :-)

Daję mu dłuzsze teksty do czytania, często dopuszczam do głosu i staram się jakoś godzić to z niezadowoleniem klasy, która uważa, ze d. nie zasługuje na te rolę

Gdy jest zbyt szalony i ma błędne oczy wzywam pedagog, która się nim opiekuje, zabiera chłopca do gabinetu na ochłonięcie

Anka L09-04-2003 08:55:31   [#33]

Przeszło :-)

Chłopak przyszedł do nas w tym roku, jest spoza rejonu i miał nieodpowiednie zachowanie

Przypadkiem znam nauczycieli z jego poprzedniej szkoły- odetchnęli ;-)

benedu gda09-04-2003 09:44:55   [#34]

Takie jest moje zdanie

Jestem pedagogiem (w drugim pokoleniu), żona i siostra też. Nie jestem już pedagogiem szkolnym od dziewieciu już lat. Wolę uczyć (wos - też w drugim pokoleniu) i doskonalić nauczycieli, jak radzić sobie z niektórymi "paniusiami" z PPP (psycholożkami, pedagożkami, papużkami..) i - o zgrozo - z dyrektorkami. Po trzydziestu latach będę was przekonywał, jak ważne są procedury - organizacja współdziałania z PPP, o czym dr A. Jeżowski (autorytet) w "Statucie szkoły" nawet nie wspomina (sprawdźcie tezy 56 - 99), a zajrzyjcie do ramówki - w paragraf drugi o zadaniach szkoły. Wszystkie kłopoty na własne życzenie i przy tolerowaniu tego przez kuratoryjny nadzór oświatowy (broń Boże - pedagogiczny!).

Pedagog - autorytet, osobowość niomal charyzmatyczna. Jeśli tak = to jako niezależny ekspert, profesjonalista, wynajmujący się dla dobra dzieci, także na użytek ich rodziców i nauczycieli - w ramach standardów organizacyjnych szkoły (tylko minister kórej koalicji je ustanowi?). Pozostaję do usług.

Nie chcę być mentorem, zależy mi na dobrej szkole, oświacie, nie tylko przez najbliższe sześć lat - do matury córki. Jestem realistą - żądam rzeczy niemożliwych? Ocencie sami. Pozostaję do usług - przechodzę na poziom niajawny. Karolino, Anko, Marku ... - napiszę wkrótce.

Życzę miłego dnia - z zasypanego śniegiem Gdańska

Adaa09-04-2003 10:56:09   [#35]

w takim ujęciu jestem po stronie

 paniuś  , papużek... wszystkiego co zyje a ma kontakt z usługami pewnej osobowości charyzmatycznej

 mój poziom jawny:-)

RomanG09-04-2003 11:45:30   [#36]
Grzegorz retorycznie pyta: czy PPP w ogóle są potrzebne... :-))

Przypomnę tylko, że Marek z Rzeszowa już tu kiedyś postulował samodzielne - w szkole - diagnozowanie dziecka.
benedu gda09-04-2003 12:15:48   [#37]

Adaa?

Generalnie jestem za szacunkiem dla wszystkich istot żywych i zgodnym ich współostnieniem. Tylko to nie jest możliwę - nijaki Tomasz Morus już się charyzmatycznie zajmował tym, co nazywa się utopia.

Ja tylko napisałem niektórych, są też niektórzy - czyżbym nacisnął na odcisk? Sądzę, że nie, jestem o tym przekonany (by wszystko było jasne).

(przecież nie pisałem o sobie, za dużo przywar we mnie i pokus dnia codziennego wokół - nie mam już zamiaru być pedagogiem szkolnym, ale chcę, by był w każdej szkole, zgodnie ze standardami - których nie ma) - tyle jawnie, bo już słyszę wewnętrzny głos: nie drażnij misia.

Adaa09-04-2003 12:40:41   [#38]

misiu..

ma nerwy ze stali, spokojnie:-)
RomanG09-04-2003 13:09:42   [#39]

:-)

;-)
Marek Pleśniar09-04-2003 13:37:48   [#40]
matko:)
Karolina09-04-2003 14:37:00   [#41]
kurka - może zamiast o misiach :-) o pedagogu i psychologach - bo potrzebuję tych informacji :) Proszę :-)
Basik09-04-2003 15:55:06   [#42]

Karolino, są w szkole niezbędni. Mają  ogromny wachlarz zadań i jeśli do tego pedagogiczną duszę - to dla szkoły są skarbem nie do przecenienia. Zapewne ich zadania w różnych placówkach są różne. Koleżanka-pedagog postrzegała siebie jako zapchajdziurę. A że była w szkole potrzebna - nie mam wątpliwości. Zmarła przed miesiącem i na jej pogrzebie kościół wypełniony był rodzicami uczniów, którym pomagała i którym niejednokrotnie matkowała.

Wandziu, byłaś wielka!

Konto zapomniane09-04-2003 20:22:19   [#43]

Zapchajdziura...

Basik, piszesz, że pedagog z przekonania uważała siebie za zapchajdziurę. Dlaczego? Czy posyłano ją ciagle na zastępstwa, tak jak moją znajomą, która  w dodatku musi na tych lekcjach relizować np. program historii, a dyrektorka zabrania jej przeznaczyć ten czas na pedagogizację.
Marek Pleśniar09-04-2003 20:50:42   [#44]

ktoś nieśmiały spytał mnie o konkretne rzeczy, więc piszę:

czy problemy z młodzieżą faktycznie narastają ostatnimi czasy i jak się to objawia;

jakie nowe problemy z uczniami (nie notowane jeszcze przed paroma laty) się ujawniły;

Majka09-04-2003 20:56:55   [#45]

Anoreksja - co roku kilka nowych przypadków.

Plaga "dokarmiania mięśni" u chłopców. To też ma jakąś fachową nazwę - ale mi umknęła :-(

Karolina09-04-2003 21:03:22   [#46]

Młodzież jest inna i problemy inne.

Mam to co Majka - niektórych nawet nazwać nie umiem.

Chodzi mi o narkotyki...ale nie jakieś tam z encyklopedii - wiecie co oni palą, wąchają..i td co tam jeszcze. Jakieś rosliny co się okazało, że są ozdobne a nasionka jak się potrzyma w buzi to coś tam, papierosy i piwo to już "normalka". Jak z tym walczyć? Pogadanki na godzinie wychowawczej obsmiewają naturalnie...

dorota10-04-2003 08:05:45   [#47]

W mojej szkole jest pedagog zatrudniony na cały etat. Robi to co powinien. I nie wyobrażam sobie szkoły bez pedagoga! Co, jak co! ale w dzisiejszych czasach - nie można pozwolić sobie na oszczędnościach na etatach pedagogów szkolnych!

Dokąd zmierzasz polska oświato?

Renatka10-04-2003 08:57:46   [#48]

 Marzy mi się pedagog już w placówce przedszkolnej -głównie do pracy z rodziną , czasem ta inna osoba niż nauczyciel ich dziecka bardziej do nich przemawia .

Dlatego dla nas PPP są potrzebne wspomagają nas dla wielu rodziców jest to dodatkowy sygnał taka opinia od pedagoga ,że to nie pani jego dziecka się "czepia" tylko może problem jest szerszy.

Zapraszamy też psychologów i pedagogów na spotkania z rodzicami ,

a w początkach października  pedagog z poradni robi tzw. przegląd w placówkach zwłaszcza u 6- latków i po całodziennej obserwacji pomaga wnioskować o skierowanie do poradni lub nie ( chcą obserwować dziecko w  środowisku ,my nie wskazujemy ,które dzieci chcemy typować dopiero potem wymieniamy się spostrzeżeniami) tak samo robi logopeda .

Basik10-04-2003 09:01:55   [#49]

dorka

trzeba było zaopiekować się dziećmi przy wyjściu do kina - pedagog, nie ma nauczyciela - pedagog na zajęcia wychowawcze; pojechać z uczniami na jekies konkursy - pedagog. To jej rozwalało plan pracy , ale nie miała innego wyjścia- dyrekcja tłumaczyła albo i nie.

Konto zapomniane11-04-2003 10:30:58   [#50]

A może chodzi o pieniądze...

Jasne, że posłużenie się pedagogiem w takich okolicznościach jest najłatwiejszym rozwiązaniem - z punktu widzenia organizacji (nie trzeba kombinować, kogo tu posłać na zastępstwo, dzieciaki matematyki nie tracą). A jeśli jeszcze pedagogowi nie trzeba płacić za nadgodziny...
strony: [ 1 ][ 2 ]