Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
sytuacja z kosmosu |
|
lipmar | 21-02-2007 22:57:14 [#01] |
---|
regularnie czytam wypowiedzi na Forum i często dziwiłam się postępowaniu niektórych nauczycieli. Ja chcę przedstawić zdarzenie, jakie mnie spotkało, a jego autorem była moja dyrektorka. W czasie mojej dłuższej choroby poleciła sprzątaczkom, aby przejrzały moje rzeczy zgromadzone w magazynku i WYRZUCIŁY to, co uznają za niepotrzebne. Jestem nauczycielem z 20-letnim stażem, mam spory dorobek pracuję sumiennie, mam spore osiągnięcia, a więc i zgromadzonych materiałów sporo. Uczę m.in. techniki, więc przez kilka lat "objeżdżałam" zakłady pracy i żebrałam o trochę włóczki, skrawki materiałów, nawet dostałam elementy elektroniczne do wykorzystania w czasie zajęć lub kółka, papier ścierny i całe mnóstwo innych .Wykonałam wiele elementów dekoracyjnych i pomocy- zresztą co będę wymieniać , każdy kto lubi swoją pracę - to wie o czym piszę. Wcześniej zajmowałam dość duże zaplecze, które opuściłam po wspólnych uzgodnieniach i w zamian dostałam mały magazynek na swoje rzeczy. Dziś weszłam do prawie całkowicie opróżnionego pomieszczenia. Czułam się , jakbym umarła, bo nawet zwolniony pracownik ma prawo zabrać swoje rzeczy. Rozmawiałam z dyrekcją , ale niestety nie miała nic konkretnego do powiedzenia oprócz tego, że może za 2 lata szkoła zostanie zamknięta i dlatego część rzeczy można od razu wyrzucić. Odpowiedziałam , że ja muszę pracować jeszcze 15 lat , a ona zniszczyła mój warsztat pracy. O słowie "przepraszam" nawet nie marzyłam. ja wiem, że ludzie są różni, ale to przechodzi moje wyobrażenia. |
Renata | 21-02-2007 23:28:54 [#02] |
---|
A jeśli Lipmar wiesz, że możesz doznać uczucia spokoju, gdy wszystko inne zawiedzie, to..? |
malinek | 21-02-2007 23:31:44 [#03] |
---|
No nie wiem ,co bym zrobiła,sama mam mnóstwo różnych,ktoś powiedziałby, smieci,ale one do czegoś mają lub będa mi służyć.Nie wiem co ci powidzieć, bo Marek i tak by wyciął... |
zgredek | 21-02-2007 23:38:32 [#04] |
---|
hmm... to ja też byłam taką dyrektorką, tylko trzy lata temu... przeprowadzka, prośba do prcowników - zróbcie porządki po miesiącu znów prośba później nie było czasu na prośby ... porządki-wyrzucanie-likwidacja... i... pojawia się osoba, której wyrzucono dwudziestoletniozbieranopomocenaukowe :-((((( przepraszam jej nie satysfakcjonowało:-( |
lipmar | 21-02-2007 23:44:23 [#05] |
---|
ja mogę dodać tyle: dziś są telefony , można załatwić to inaczej . Przecież stawia się na dialog między ludźmi, choć nie wszędzie- jak widać. Niektórzy załatwiają to tak, jakby mówili: "ja tu jestem dyrektorem i ... koniec".
A wracając do magazynku, okazało się , że do niczego innego nie będzie potrzebny. i przez to czuję się jeszcze gorzej. |
lipmar | 21-02-2007 23:46:44 [#06] |
---|
do zgredka gdyby była prośba to wyniosłabym to i tyle. tym bardziej, że wcześniej opuściłam większe pomieszczenie. I nie miałabym żalu, gdyby sytuacja wyglądała tak, jak opisujesz. Tylko , że mnie nikt o to nie prosił i o niczym nie powiadomił. |
Dżoana | 21-02-2007 23:50:16 [#07] |
---|
U nas było podobnie. Dyrektor kazał woźnemu przestawić szafki w pokoju, a że były ciężkie wszystko powyjmować. Woźny wszystkie rzeczy wywalił na podłogę nie zwracając uwagi czyje są, że może ktoś w szafce mieć no nie wiem np. podpaski, czy coś w tym stylu, sprawdziany, książki z biblioteki itp. Oczywiście nie można było znaleźć swoich rzeczy, wszystko wymięte, poniszczone, brudne... Szkoda słów, aż mi łzy popłynęły. A można było uprzedzić, poprosić o pomoc... Eh... |
Jacek | 21-02-2007 23:54:12 [#08] |
---|
hymm.. to co się w tym pokoju działo, że jedynie przy przestawianiu szafek przez woźnego i wywaleniu wszystkiego na podłoge później było "wszystko wymięte, poniszczone, brudne"... to woźny na tym kankana tańczył z rurą od kibla czy jak? |
Dżoana | 21-02-2007 23:56:17 [#09] |
---|
On te wszystkie rzeczy poprostu wyrzucał, jak leci na podłogę, która za czysta nie była, kartki pomięte, poniszczone ... |
skrzat | 21-02-2007 23:56:51 [#10] |
---|
a w mojej szkole, w niektórych szafkach nauczycielskich taki zbiór staroci, że gdybym była dyrektorem, to powywalałabym chyba jak ten woźny...
stare, pogniecione dekoracje, stare podręczniki, zeszyty uczniowskie sprzed kilku lat, brudne szklanki i puste słoiki od kawy....koszmar. |
jatoja | 21-02-2007 23:57:11 [#11] |
---|
A mnie nie dziwi...U nas zawsze woźny tańczy kankana zaraz po tym, jak wywali wszystko z szafek z pokoju nauczycielskiego. Tylko rura od kibla nie wywija. |
Renata | 21-02-2007 23:58:45 [#12] |
---|
Jest taka część Ciebie Lipmar, która pogodziłaby się z faktem, gdyby magazynek okazał się do czegoś potrzebny oraz taka część, która chce..? |
lipmar | 21-02-2007 23:59:37 [#13] |
---|
Dżoana ciekawe jak potem oddać sprawdziany uczniom w takim stanie? współczuję A wystarczy odrobina dobrej woli... |
Dżoana | 22-02-2007 00:01:01 [#14] |
---|
skrzacie Jak wszędzie i u nas są tacy "właściciele" szafek, ale przecież większość dba o swoje rzeczy zwłaszcza, ze szafki są mikroskopijnej wielkości - 30/30/40 mniej więcej. |
zgredek | 22-02-2007 00:01:35 [#15] |
---|
a tak sobie pogadać możemy... lipmar - a ten twój dyrektor to jakieś namiary na forum ma? może by tu opisał tę sytuację ze swojego punktu widzenia? skoro nie możecie pogadać w szkole, to może na forum OSKKO się uda? |
Marek Pleśniar | 22-02-2007 00:03:41 [#16] |
---|
takie sytuacje mają zawsze jedno wyjaśnienie za mało ze sobą rozmawiacie w szkole nauczyciel z szefem i odwrotnie obie strony widziały sprawę widocznie po swojemu np co oznacza "moja dłuższa choroba"? Ile to czasu? No i czy dyrektorka mogła czekać? Może miałą swoje racje. Ps miała dyrektorka prawo dysponowac wszystkim co jest w pomieszczeniu. W zakładzie pracy nie ma prywatnych rzeczy. ps2 ;-) Co nie oznacza że ni można było porozmawiać ps3 więc jak z tą chorobą? Ile Cię nie było? |
lipmar | 22-02-2007 00:07:39 [#17] |
---|
Renata może niezbyt jasno się wyraziłam, szczerze mówiąc przeżyłam lekki wstrząs, ale chodziło mi o to, że są względy wyższe np. pożar, albo konieczność schowania czegoś do zamykanego pomieszczenia i trzeba było część rzeczy wynieść natychmiast w inne miejsce.Ale nie niszczyć! w pozostałych przypadkach uważam , ze nie powinno się "grzebać " w cudzych rzeczach, no chyba, że jest tak jak napisał Zgredek "zwraca sie uwagę i wciąż : brak reakcji. Ja nie mam zwyczaju zaglądać do szuflady 15 letniej córce, myszkować i przerzucać jej rzeczy czy mężowi, może dlatego jestem tym poruszona do żywego.Szanuję prywatność- tego mamy uczyć innych. |
bogna | 22-02-2007 00:11:43 [#18] |
---|
taki wątek o porządkach, to wiosna chyba już blisko ;-) |
lipmar | 22-02-2007 00:15:58 [#19] |
---|
Marku pisałam w #1, że właśnie na polecenie i prośbę pani dyrektor opuściłam duże zaplecze i po uzgodnieniu z nią dostałam mały magazynek w celu schowania rzeczy. Służą one szkole , bo wykonuję mnóstwo dekoracji , gazetek itp. I to było po wspólnych ustaleniach. Ja się dopiero co przeniosłam i wiele rzeczy wyrzuciłam. A długość zwolnienia miałaby znaczenie, gdybym była przed przeprowadzką.. |
Marek Pleśniar | 22-02-2007 00:21:27 [#20] |
---|
to nieprawda z tym ma/nie ma znaczenia magazynek nie jest prywatny i zarządza nim dyrektor. Nie ma też w nim prywatnych rzeczy - a jesli są to może je dyrektor zinwentaryzować i wpisać na stan - z natury to zakład pracy i nader często nauczyciele o tym zapominają jeśli więc Cię nie było długo to róznie mogło się zdarzyć:-) Byłaś podobno chora - a więc sprzątanie w twoim wykonaniu było niemożliwe jeśli dyrektor w tym czasie planował porządki - to był w prawie zarówno oczywistym - pisanym jak i tym moralnym nie mógł Ci wyrzucać nic z Twojej piwnicy ze szkoły mógł. Kwestię dobrej Waszej komunikacji pozostawiam otwartą bo nic mi o niej nie wiadomo i nie dowiemy się nigdy (bo mamy tylko sprawozdanie jednej strony - Twoje) |
jatoja | 22-02-2007 00:28:32 [#21] |
---|
Ale to bardzo proste w sumie rozwiązanie:
1. Dyrektor jako że w prawie - ok
2. Nauczyciel nie ma problemów z kolejnymi dekoracjami "z okazji" - po prostu wiesza to, co zostało. Ok. |
Renata | 22-02-2007 00:28:52 [#22] |
---|
Wiesz Lipmar, dla mnie praca jest miejscem w którym moja prywatność znika... Prywatnie mam jedynie torebkę i swoje wierzchnie ubranie. Reszta jest służbowa.. Z drugiej strony, zobacz, jak po porządkach o wiele lżejszy jest ponad dwudziestoletni balast rzeczy. Ile znów nowych pomysłów może wpaść człowiekowi do głowy na nowe dekoracje, gazetki... Ileż nowych wyzwań.:) |
zgredek | 22-02-2007 00:33:21 [#23] |
---|
niedługo wierzchnie ubranie nie będzie prywatne;-) |
Renata | 22-02-2007 00:34:22 [#24] |
---|
mówisz.., mundurki?;) |
zgredek | 22-02-2007 00:41:59 [#25] |
---|
ubranko-niewidki? ;-) |
Gaba | 22-02-2007 05:02:41 [#26] |
---|
to ciekawy wątek i wielce pożyteczny - parę razy przenosiłam po kim czyjeś rzeczy. Nie reagowano na hasło - malujemy pokoj nauczycielski, proszę Was weźcie eksponaty do domu. Wiele razy uraczono nas zestawami pomocy naukowych z całego życia. Ale tak po prostu jest. Ksiązki porzucone przegląda bibliotekarka i dobre zabiera - antyki lecą na makulaturę. Były zawsze komunikaty i sporo czasu (1-2 miesiące), by wziąć i uprzątnąć - pojawiały sie i lokalne awanturki - pamiętam o fotele prywatne z lat 60 (późny gomułka), o lodówkę (prywatną), w ktorej nic nie było, ale miała wg własciciela stać. Zawsze pozstają rzeczy, do których nikt się pierwotnie nie przyznaje... Ja robię tak - drobnicę bezpańską lub zawadzającą zbieram pod moim osobistym okiem do kartonów i opisuję - 3 lata czeka (ruchomości), potem,.. było już wzywałam pismem do usunięcia - po braku odpowiedzi fotele zostały połamane, ale lodówka (grat) zgodnie z kc została na portierni. Rzeczy osobiste nauczycielek przechowuję (już dwa razy tak sie stało - a to roczna nieobecność, a to nagła potrzeba a nauczycielka na L4 i niemoznośc konsultacji... - a sprawa pilna urządzania 2 pomieszczeń) u siebie w pudłach, a po anonimowym otwieraniu bezpańskich szaf - inofmuję w komunikacie, że musielismy otworzyć, rzeczy pakował konserwator i są u mnie (musiałam oddac meble do innego pomieszczenia), ale tej dziewczynie na materiały biurowe zrobię nową porządną szafę. Konserwator usuwa z mojego polecenia stare prace pisemne... itp. W szkole wolno mieć rzeczy prywatne i osobiste - ale są to specyficzne miejsca i sposoby przechowania, generalnie dopisuję si.ę do tego, co powiedział stanowczo Marek i Renatka. To, co w szkole - to jest zakładu pracy. - osobiste rzeczy mogą się znajdować wyłącznie w tzw. przydzielonej szafce pracowniczej, do której wolno mieć szefowi 2 komplet kluczy (i można ją otwierać, oczywiście zawsze komisyjnie). I my mamy do każdej szafki nauczycielskiej i obsługowej czy uczniowskiej (trzymamy w sejfie) 2 komplet (rzecz potrzebna i praktyczna). Rzeczy pracownicze, ktore chce pracownik miec jako swoje w zakładzie pracy wprowadza się specjalną listą depozytową - ja tak mam... moje rzeczywiście prywatne plakaty wiszą na ścianach w pracowni polonistycznej. Jest zrobiony wykaz i od 2002 dopięty do ksiąg inwentarzowych. Wszystko inne jest szkolne i za szkole uważane. Obowiązuje surowy zakaz gromadzenia byle czego z domu. Usuwam natychmiast. Parę razy sprzątalismy juz generalnie szkołe - potrafimy naznosic tyle smieci, że to po prostu poraża. Widziałam już w róznych miejscach nauczycielki zdejmujące stare firanki, biorące wazoniki... - zawsze myślę o klasie zachowania. |
lipmar | 22-02-2007 07:43:29 [#27] |
---|
Może za mało dokładnie wyjaśniłam sprawę i można pomyśleć, że chodzi o kupkę śmieci. Z magazynku zniknęły włóczki, krosna, gwoździe, deseczki, listewki, papier ścierny,sznurek, transformatory dzwonkowe, części od maszyn do szycia, narzędzia do obróbki ręcznej i co jeszcze nie zdążyłam ustalić.Są to materiały i narzędzia przygotowane dla uczniów. Nie mogę się zgodzić, dlaczego to panie sprzątaczki miały zdecydować o tym, co mi z tego będzie potrzebne na zajęcia, a co nie dziękuję Ci, Gabo |
dyrlo | 22-02-2007 09:00:46 [#28] |
---|
lipmar Zgadzam się z Tobą, ale zgadzam się też z innymi tu na forum. Wszyscy widzę przechodzimy przez to samo. U nas była sytuacja bardzo podobna do tych opisywanych 1. Malujemy pokój nauczycielski i wymieniamy meble - informacja w styczniu do nauczycieli (w lutym mieliśmy ferie i miało to być wykonane) 2. Prośba o uprzątnięcie tego co swoje bo nie będzie tego gdzie przechować, no i żeby powyrzucać co niepotrzebne. 3. Pierwszy dzień ferii - zamiast zacząć wynoszenie mebli ja wspólnie z woźnym i sprzątaczkami przegladam szafka po szafce co można wyrzucić a co trzeba jeszcze przechować dla niezdysyplinowanych (no i gdzie to przechować) 4. No i znaleźliśmy u kolezanki w szafce diaskop, którego wszyscy szukali - i który komisyjnie odpisaliśmy z powodu zaginięcia (fakt, że staroć ale fakt faktem). 5. Pierwszy dzień po feriach - piękny pokój, onowiony i niesmak bo co chwilę ktoś przybiega, że mu "zginęła" szklaneczka, kubeczek .... Prawda wyrzyciłam niektóre brudne i powyszczerbiane takie co to miały "wąsy". |
dyrlo | 22-02-2007 09:02:48 [#29] |
---|
lipmar Acha jednym słowem ta sytuacja nie jest z kosmosu, nie chcę Cię posądzać o tio o czym pomyślałam, czy aby w kwestii porządku w tym zapleczy nie masz sobie nic do zarzucenia? Jeśli się mylę to bardzo ale to bardzo Cię przepraszam. |
Marek Pleśniar | 22-02-2007 09:12:37 [#30] |
---|
swoją drogą.. dyrektorując i chłopem będąc można mieć tym problem taki, że wszędzie kobiety - jak dla mnie niedościgły wzór porządku i takich tam a w szafkach taki bu... że chłopy na budowie mają lepiej (no, może siermiężniej) strach otworzyć |
Gaba | 22-02-2007 09:12:48 [#31] |
---|
dyrlo - witaj! ;-))) U nas był napis przy kubeczkach: powymawczki wyjechały do Irlandii... a ja dopisałam: a kubeczki na Barycz (miejskie wysypisko smieci) i wyrzucam hodowle bez pytania. |
Małgoś | 22-02-2007 09:25:09 [#32] |
---|
jednak jest chyba róznica między omeszonym kubeczkiem, a warsztatem pracy; mysle, że nawet nieład (choc to rzecz względna w przypadku materiałów o jakich pisze lipmar) nie usprawiedliwia zachowania dyrektora szkoły, który po prostu wszystko wyrzuca bez porozumienia z nauczycielem - jest w tym w/g mnie wyraźny brak kultury, brak szacunku i nierespektowanie zasad współżycia społecznego; za bałagan, stwarzanie zagrożenie pożarowego itp. pracownik może byc ukarany w sposób cywilizowany (tzn. ujety w przepisach prawa), ale pozbawainie go pod jego nieobecność materiałów służących do pracy, to chyba nie tylko dbałośc o porządek, ale też spora złośliwość :-( ...nie zrobiłabym czegoś takiego - chyba, że po kilkukrotnym (w tym pisemnym) wzywaniu do uporządkowania zaplecza, ale to i tak nie wywlałabym od razu na smietnik okropna sytuacja, bardzo konfliktogenne zachowanie i demotywujące dla n-la chyba trudno nauczycielowi odzyskać teraz chec do pracy i szacunek dla dyrekcji.... |
Marek Pleśniar | 22-02-2007 09:32:16 [#33] |
---|
nadal nie znamy punktu widzenia dyrektora tej szkoły jest tylko opowieść nauczyciela, który pisze że długo go nie było nie wiemy co miał zamiar zrobić dyrektor i co tak piliło żeby wyrzucac graty (nie wiemy też jak te .. pomoce wyglądały - sądzę że to raczej zdobyte prywatnie materiały bo pomoce są na stanie) nie wiemy czy dyrektor dzwonił czy nie (fakt że nauczyciel nie miał / nie odebrał telefonu też o nicxzym nie świadczy - sam wydzwaniałem i pisałęm za jedną panią półtora roku) nie wiemy jak było pytałem ile nie było lipmar w pracy - odpowiedzi niet;-) |
kapika | 22-02-2007 09:55:58 [#34] |
---|
"nic nie usprawiedliwia zachowania dyrektora" - nie zgadazam się z tym. Dyrektor odpowiada za wszystko co dzieje się w szkole, w tym również za ład, porządek i bezpieczeństwo. Liczne i częste kontrole: PIP, OP, Kuratorium, Sanepid, kontrola p.poż itp. życzyły sobie oprowadzenia po placówce. Wierz mi potrafią zaglądać w "mysią dziurę". Nie jest to przyjemne gdy napotkamy taki składzik przypominający wysypisko. Czasami dostaje się polecenie uprzątnięcia - w protokole po kontroli. Wtedy jest mi wstyd i nie będę sie tłumaczyć, że wysłałam jednej pani pismo z prośbą... to nikogo nie interesuje. |
lipmar | 22-02-2007 10:11:23 [#35] |
---|
Marku zapewniam Cię, że nie jest to opowiastka sfrustrowanego nauczyciela, nie dodałam do niej żadnych szczegółów w celu upiększenia i pogrążenia dyrektorki. Wypełniam polecenia dyr.i kilka dni wcześniej, przed zdarzeniem) byłam w pracy donieść dokumenty, rozmawiałam i zapewniam Cię , że nikt do mnie nie dzwonił. W czasie wczorajszej rozmowy z dyr. usłyszałam to co napisałam w #1. Podobne sytuacje już miały miejsce, ale rzeczy wyrzucano na ławki czy podłogę.dziewczyny miały żal, bo mieszkają blisko szkoły i mogły przyjść, gdyby ktoś je powiadomił.
Moim celem nie jest bezpodstawne oskarżanie-zdaje sobie sprawę, jaka ciężka jest dola dyrektora. Uważam, że to co jest dobre, należy chwalić, a to, co złe- ganić. Dyrektorka ma wiele pomysłów,ale czasem jednym takim posunięciem robi więcej złego .Poczułam sie tak, jak pisze Małgoś. Chciałam się dowiedzieć , jak to jest gdzie indziej w takich przypadkach. I tyle. ( a sprawę mojej choroby mogę Ci wyjaśnić, ale nie ma nic do rzeczy, naprawdę) |
dyrlo | 22-02-2007 14:44:02 [#36] |
---|
gaba :-) |
joljol | 22-02-2007 19:14:13 [#38] |
---|
U mnie jest tak, że koleżanki wszystkie przydaśki i kurzołapy, które wg nich sie napewno przydadzą, wynoszą do piwnicy, pod koniec roku wieszam ogłoszenie, że w wakacje w piwnicy będzie sprzatanie, kto nie zabrał swego - trudno - idzie na śmieci. Natomiast rzeczy, które mają dziewczyny w schowkach przy salach, traktuję z należytym szacunkiem - nie zbliżam sie do tego - zagladam jednak do schowków ze względu na przepisy p.poż. i gdy widzę że bałagan natychmiast nakazuję uprzątnąć, z informacją, że jeżeli tego nie zrobi właściciel to zrobi to obsługa. Od 2000 roku sprzątają wszyscy po zwróceniu uwagi, jeden raz w 2000 roku posprzątały woźne - same gdyż osoba nie słyszała moich uwag - pretensji nie przyjęłam, motywując tym, że to nie teren prywatny i mi sie bałagan nie podoba. I tak to jest |
Gaba | 22-02-2007 19:45:06 [#39] |
---|
jw. - szanuję bardzo cudze, ale gonię śmieci. Mam awersję. Wierzę, że za bardzo się nie gniewają zawsze maja koledzy szansę zabrać swoje i to nie z dnia na dzień. Po terminie usuwam, a gdy nie powaqidomiłam - a zadarza się, że cos nagle wypada, chowam u siebie, jak najcenniejsze... ;-))) |
Marek Pleśniar | 22-02-2007 19:46:13 [#40] |
---|
wyciągnę ten wątek wiosną - przed świętami |
Dżoana | 22-02-2007 22:05:06 [#41] |
---|
Marku Nie zgadzam się, że wszystko w szkole jest "szkolne" i w gestii dyrektora. A co z naszymi, drogimi podręcznikami, płytami, kasetami, itp?
Skoro szkoła ich nie zapewnia, to przeprasam za mocne słowo, wara dyrektorowi od moich prywatnych pomocy. TAk uważam i już.
Popieram zachowanie Gaby. |
eny | 22-02-2007 22:43:35 [#42] |
---|
Zgadzam się w zupełności z Dżoaną. Nauczyciele mają mnóstwo osobistych podręczników,pomocy, książek, zeszytów ćwiczeń itd. To nie jest szkolne i nikt nie powinien mieć prawa /poza nauczycielem/ co z tym robić. Inna sprawa to bałagan, remont itd. - tu trzeba interweniować. |
masia | 23-02-2007 00:39:59 [#43] |
---|
z wypowiedzi szanownych Państwa Dyrektorów wynika, że nauczyciel powinien mieć w szkole tylko to co szkolne i tylko tym się posługiwać, tak? To w szkole, w której jeszcze niedawno uczyłam mogłabym się posługiwać tylko paszczą własną i kredą, gdybym nie mogła korzystać ze swoich sprzętów i pomocy, które też pewnie były by wyśmiane, bo cóż to dla dyrektora polonisty czy historyka są liście, szyszki, kora, zdjęcia, owady, muszle itp. Chyba to śmieci są i wylęgarnia kurzu... Dla biologa bez nich nie ma lekcji... |
Gaba | 23-02-2007 03:29:31 [#44] |
---|
I tu sie Panie... Nauczycielki mylicie - mam sporo pomocy... własnych i je regularnie noszę do domu, ale ilość śmiecia naniesiona przez lud nauczycielski po prostu zastanawia i czasami powala. Bezkrytyczne chomikowanie tzw. przydasiów budzi mój sprzeciw. Na takie przydasie doskonałe są generalne sprzątania i przeprowadzki - proszę jednak poczytać ile miesięcy mozna czekaźć, bywa i lat czeka się, az ktos owe "pomoce" odbierze. Strażak nie pyta się czyje pomoc są, a to sa np. zaplesniałe kasztany. Panie mówią o skali mikro - my o makro - a teraz proszę także dla siebie wziąc kawałek prawa - pracownik może mieć własne rzeczy w zakładzie pracy na tzw. liste depozytową. Rzeczy, ktore panie mają, macie niestety nielegalnie i jako takie są one zakładu pracy. Chyba że listę złozycie u szefa, on zaakpceptuje i wtedy możecie własne używać... reszta to praktyka, bardzo niedobra praktyka. PS. Szyszki... tez mi coś i jeszcze proponuję podpałkę i benzynę. PS. Ja trzymam ruchomości bezpańskie 3 lata, potem pisemnie wzywam do usunięcia, odchodzących proszę, by napisali oświadczenie, że nie biorą. Większość owych pomocy niestety ląduje na śmietniku. Takiej jest jakości. |
masia | 23-02-2007 08:08:37 [#45] |
---|
Gabo! komentarz o szyszkach nie był miły... |
rzewa | 23-02-2007 09:20:52 [#46] |
---|
aa, bo masiu... wszystko jest kwestią podania -> jak wlożysz szyskę(ki) do pudełeczka i jeszcze opiszesz na nim co w środku, to nikt tego nie potraktuje jak śmiecia -> będą to pomoce naukowe.
Ale jak szszki będą w szufladzie razem z liścmi (już nieco sproszkowanymi), kasztanami, jakimiś światkami papieru, kawałkami czegoś nieokreslonego, zepsutymi długopisami - to wybacz, że każdy popatrzy chyba na to jak na śmieci... |
Jacek | 23-02-2007 09:35:41 [#47] |
---|
nooo... zaintrygowany wątkiem, choć raczej zimowo niz wiosennie się zrobiło, wywaliłem 2 wory papiórów i różnego innego śmiecia żeby mi woźny, sprzataczka albo kotś z OP-u nie zrobił porządków.... gdzie sie toto mieściło to nie wiem... teraz mam miejsce by zbierać od nowa :-) |
masia | 23-02-2007 09:48:19 [#48] |
---|
Rzewa! a to zgadzam się ;-) |
AnJa | 23-02-2007 10:25:12 [#49] |
---|
wczoraj, na dobry początek, sprzątnąlem biurko
alllle się nazbierało!
i niespodzianka byla nawet - dlatego główka mię lekko dziś boli |
Ewav | 23-02-2007 10:33:48 [#50] |
---|
Niespodzianka pod stertą papierów? Ja też poszukam. |
|