Forum OSKKO - wątek

TEMAT: opinia ppp
strony: [ 1 ][ 2 ]
ewika21-12-2005 19:04:09   [#01]
Otrzymałam dziś opinię z poradni. Czytałam kilkanaście razy i nic z niej nie kumam. Rozbieram po kolei i ... Tak się zastanawiam, czy nie mogli mi tego bardziej prosto. Może ktoś pomoże; inteligencja wzrokowo- ruchowa, sfera popędowo- emocjonalna. To tak na przykład. Czy u was też tak piszą?
Gaba21-12-2005 19:16:31   [#02]
nie, piszą... dość normalnie, gdybym co nie zakapowała mogę zawsze dzwonić i prosić o konsultacje, może to jest sposób? ;-)
Agniesia726-12-2005 16:00:09   [#03]

serio za trudne?

Żartujesz,ze nie wiesz co to jest inteligencja wzrokowo - ruchowa i sfera popędowo - emocjonalana. Jesteś nauczycielem, podstawy psychologii zaliczone?

Nie kompromituj się i nie dzwoń. Już lepiej udać się osobiście, ale wcześniej może słownik...

Naprawdę to dla was takie trudne?

Ja pracuję w poradni, nie przyszło mi do głowy,żeby pisać prościej, bo i jak? I po co? opinia nie jest dla rodzica, jest dla specjalistów.

zgredek26-12-2005 16:03:41   [#04]
Agniesiu - nie prowokuj, bo mogę Ci napisać co sądzę o opiniach specjalistów z poradni, tylko po co psuć taki miły świąteczny nastrój;-)
Janusz Pawłowski26-12-2005 16:17:03   [#05]
Inteligencja wzrokowo-ruchowa?
To oczywiste.
Widzisz flaszkę - odkręcasz ją i polewasz.
Widzisz ogórka kiszonego - sięgasz po niego i zagryzasz.
Widzisz extra babkę ... hm ... pomińmy ten fragment, bo zahacza o sferę popędowo-emocjonalną.
:-)
Marek Pleśniar26-12-2005 16:17:06   [#06]
musiałaś kurcze przypomnieć o świętach;-) już mnie paluchy swędziały by coś napisać;-)
zgredek26-12-2005 16:19:26   [#07]
zapraszam na świąteczne ciasto;-)
AnJa26-12-2005 16:27:41   [#08]
a ja się z Januszem nie zgadzam

flaszka, ogórek i extra babka to dla ewidentne przykłady ze sfery emocjonalno-popędowej

ale, w związku ze świętami rozumiem, że cazsem wystarczy  wystarczy popatrzenie:-)
AnJa26-12-2005 16:28:52   [#09]
o, przepraszam - z tych emocjio nie doczytałem - że u Janusza babka też fragmentarycznie zahacza
Fakir226-12-2005 16:32:08   [#10]

Wiele lat już żyję...

i te specjalistyczne sformułowania przerabiam na różne strony, ale tłumaczenie Janusza mnie powaliło :)))

TO JEST TO !!!

Januszu jesteś wielki...

Od dzisiaj będę tak to studentom tłumaczył... :)))

Trzeba tylko koniecznie dodać, że inteligencja to jest wtedy, gdy odkręcasz flaszkę procentową a nie np. płynu do mycia naczyń...

zgredek26-12-2005 16:33:00   [#11]
fachowcy mają różne zdania - i co teraz?
AnJa26-12-2005 16:36:28   [#12]
płyn do naczyń to już mimikra?

a różnymi zdaniami: dysskusję oxfordzką możnaby
Marek Pleśniar26-12-2005 16:36:37   [#13]

na takie okazje wynaleziono "inteligencję emocjonalną"

tzn nic nie kumam z chemii, ale jakoś zawsze wiem którą flaszkę odkręcić

AnJa26-12-2005 16:37:38   [#14]
to chyba nie chemia

to chyba nałóg
zgredek26-12-2005 16:43:03   [#15]
nałóg wzrokowo-ruchowy
Marek Pleśniar26-12-2005 16:44:57   [#16]
zgredku, wzrok mam słaby a na ruszanie się w święta mam mało chęci, to i żal marnować;-)
Fakir226-12-2005 16:56:17   [#17]

Od razu nałóg...

Lepiej to nazwać stymulacją cenestetyczną... A całość stymulacją wzrokowo-ruchowo-cenestetyczną...

No bo tu jeszcze mikroruchy można rozćwiczać...

Sami rozumiecie: jest wiedza, umiejętności i nawyki... Wiem CO pije, umiejętnie to czynię i nawykowo usta obcieram :)))

Zola26-12-2005 20:19:49   [#18]
dobrze, że to jeszcze święta i też wolę tę inteligencję dotyczącą ogórka i flaszki
a opiniach poradni to już trochę wpisów było
Maryśka226-12-2005 21:44:51   [#19]

Jezusicku....jak ja dawno tu nie zagladałam, a tu takie sympatyczne filozofowanie...

Janusz!

Pozwól, ze Fakira zacytuję:

Januszu jesteś wielki...

Mnie to tłumaczenie wiele wyjaśnia, no moze tylko tę babke z przyczyn obiektywnych na jakiegos uroczego chippendejlsa(wiem, ze to nie tak sie pisze ) bym zamieniła ;)

I pozdrawiam swiątecznie wszystkich :)

Adaa27-12-2005 15:59:53   [#20]

Mnie to tłumaczenie wiele wyjaśnia, no moze tylko tę babke z przyczyn obiektywnych na jakiegos uroczego chippendejlsa(wiem, ze to nie tak sie pisze ) bym zamieniła ;)

ech Maryska...piszesz,że Janusz jest Wielki...moze zamiast chippendejlsa..go?;-))

zamknij oczy...o tak..dobrze..widzisz!!?;-))))

i masz inteleigencje wzrokowo-ruchową-popędowo-emocjonalną..cztery w jednym tańczacym:-))

Janusz Pawłowski27-12-2005 17:00:28   [#21]
Dajcie spokój z tym chippendejlsem, bo mi sie inteligencja lingwistyczno-słuchowo-skojarzeniowa włącza. ;-))
grażka27-12-2005 17:01:50   [#22]
bez żadnych emocji?
Janusz Pawłowski27-12-2005 17:05:19   [#23]
Emocje u mnie dobrze skrywane, coby nad popędem zapanować. ;-)))
ankate27-12-2005 19:22:30   [#24]

Wracając do wątku. PPP to, moim zdaniem, relikt zaprzeszłej epoki. W żaden sposób nie pomogą w prowadzeniu ucznia trudnego. Przykład: uczeń 15 lat kl. piąta sp.Badania przeprowadzone przez PPP nie wykazały stopnia lekkiego, nie można wydać opinii o dysleksji bo intelekt poniżej normy, w rozmowie z p. dyrektor poradni uczeń z głęboką dysleksją rozwojową!!!! Zalecenia - profesjonalna terapia pedagogiczna co najmniej 2 razy w tygodniu i dostosowanie wymagań do możliwości ucznia! Ale jak? uczeń mieszka 30 km od PPP w szkole brak specjalisty terapeuty a matki nie stać na podróże. Czy wymagania określić na poziomie klasy II, bo z badan wynika, że tak należałoby zrobić.

Uważam, że pracownicy PPP powinni zbliżyć się do szkół, pomagać nauczycielom i uczniom w szkołach, a nie w poradni, gdzie od rana wieje pustką. W PPP można by tylko przeprowadzać badania specjalistyczne.

Gaba27-12-2005 19:32:51   [#25]
u nas nie wieje, obłężenie jak pod Częstochową... ;-)
ankate27-12-2005 19:44:35   [#26]
My chcemy pomagać uczniom, nie wypuszczać ze szkoły analfabetów, a nie tylko dostosowywać wymagania!!! Większość zaleceń PPP jest albo niezrozumiałych dla n-li, albo niemożliwych do realizacji w klasie i co z naszym biednym uczniem!!!
Kasia logopeda27-12-2005 19:56:40   [#27]
A czy ktoś sie zastanowił, skad "my czyli ci z poradni" takie zalecenia bierzemy? To sa najlepsze mozliwosci aby pomóc uczniowi a ponad to sa równiez wytycznymi w pewnym sensie od wizytatorów. Ciagle mamy zmiany co pisać a co nie.
A ponad to jeżeli napiszemy nie pytac czytania to by nas powiesili. A przeciez jest jasne, ze jeżeli uczeń słabo czyta to ograniczyc to przepytywanie do minimum i nie na forum klasy itd. Poproscie pracowników poradni na spotkanie  nt. "Jak interpretować opinie" przynajmiej u nas takie sie odbywają a w poradni zawsze jest tłum!!!
Janusz Pawłowski27-12-2005 20:02:12   [#28]

Znaczy - jak ktoś ma kłopoty z czytaniem, to ma nie czytać?

Bo, że nie na forum klasy - OK - coby się nie stresował dodatkowo.
Ale, żeby ograniczać do minimum?
Ja tam bym zwiększał do maksimum.
Ale widać dlatego nie pracuję w poradni. ;-)))
Iwona227-12-2005 20:03:08   [#29]

Kasiu

ale czy tak powinno być??
"Poproscie pracowników poradni na spotkanie  nt. "Jak interpretować opinie"

Powiem szczerze dla mnie, to brzmi jak stwierdzenie pewnego rzecznika (?) pewnego prezydenta: "Pan Prezydent nie to miał na myśli, co wy myślicie, tylko coś całkiem innego" ;)))

Poza tym opinia jest dla rodzica, rodzic może, ale nie musi jej dać nauczycielowi więc... jeśli n-le mają problemy z interpretacją opinii ppp, to co powiedzieć o rodzicach?

Adaa27-12-2005 20:11:49   [#30]

a powiedz mi Aniu

My chcemy pomagać uczniom, nie wypuszczać ze szkoły analfabetów, a nie tylko dostosowywać wymagania!!!

no i ok..co wam w tym przeszkadza?..niezrozumiala opinia ppp?...opieracie sie jedynie na opinii tejże tylko?

chcecie pomagać...pomagajcie...toz jestescie pedagogami,jestescie najblizej dziecka

chyba nikt nie ma zludzeń co do tego,że testy w poradni...kilka sesji po kilkanascie minut zdjagnozuja wszystko na amen,dając obiektywny obraz mozliwosci dziecka

to szkola diagnozuje,to szkola wie,to szkola wprowadza eksperymenty,to nauczyciel inspiruje itd.

od lat uwazam,ze ppp to biurokratyczne struktury,traktujace bardzo indywidualne jednostki w sposób schematyczny...nie dostosowywuje sie sposobu diagnozowania do indywidualnych przypadków...to indywidualne przypadki musza dostosowac się do tego co im ppp oferuje...

a co oferuje w zakresie diagnozy końcowej ?..hm...w dobie komputerów, worda, kopiuj, wklej,archiwum...naprawde oferuje wiecej niz kiedyś...oferują pieknie skonstruowane pod wzgledem językowym opinie..mądre sa te opinie, zawierają wiele madrych sformulowań...jest tylko jeden problem
na 40 opinii ,przynajmniej 1/3 mało rózni sie od siebie w tresci:-)

Fakir227-12-2005 20:21:11   [#31]

No i znowu muszę...

Fakt, że czasy takich sformułowań: "głęboki debil" albo "zespół Downa od dawna" (autentyki!!!) się skończyły...

Fakt, że często zalecenia sobie a realia sobie... Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach... PPP jest OK, bo zaleciła... A szkoły są "be" bo nie zrealizowały...

Fakt też, że PPP używają "nowomowy" tzn. nie są w stanie dopasować się do praktyki uważając, że muszą użyć "wielu fachowych określeń" (typu "abstrahując od altruistycznych sofizmatów i elokwentnego pietyzmu...")...

Fakt też, że nauczyciele (bo rodzice często wiedzą bardzo dużo...) mają określone problemy w percepcji fachowych określeń...

Ale tak "se" myślę... My wszyscy działamy dla dobra dzieci, tak? To niech poradnie piszą normalnym tekstem (nie szpikując udziwnieniami) a nauczyciele niech dalej stają na głowie, by zrealizować zalecenia PPP. Pod jednym warunkiem: że PPP będa wiedziały CO zalecać a nauczyciele (dyrekcje) będą w stanie to zrealizować...

A może tak upowszechnić praktykę, że "ludzie PPP" będą się pojawiać w szkołach? Będą się dogadywać ze szkołami i POTEM dopiero będą zalecać?

Przepraszam za rozpisanie się, ale PPP to "gorący" temat i w mojej szkole....

malmar1527-12-2005 20:31:30   [#32]

Mam tylko jedno małe pytanie. Po co mamy dostosowywać wymagania do potrzeb uczniów, skoro na sprawdzianie i egzaminie zewnętrznym nikt na to nie zwraca uwagi?  Co z tego, że przez 6 lat uczeń ma dostosowane wymagania, skoro na arkuszu nie zaznacza się nic poza dysleksją lub upośledzeniem. W obecnej klasie VI na 24 osoby mam 4 dyslektyków, 8 z dostosowaniem wymagań i 1 byłego dyslektyka (bo od września nie jest!! Miało być orzeczenie o upośledzeniu w stopniu lekkim, ale był kłopot z rodzicami, więc wcale nie ma). To jest ponad 50% klasy, ale liczonych na sprawdzianie zewnętrznym jest tylko 4.

Może jest to stary-nowy temat do dyskusji i podjęcia jakichś kroków, bo cała nasza praca z tymi uczniami staje się bezsensowna.

Pozdrawiam.

Janusz Pawłowski27-12-2005 20:35:12   [#33]

Bo nauczanie to co innego niż egzaminowanie - inne cele im przyświecają.

Nie chciałbym być leczony przez lekarza, który zdał egzaminy, bo mu dostosowano wymagania.

ankate27-12-2005 21:04:03   [#34]
Skoro po rozmowie z p. dyr. PPP dowiedziałam się, że opisanemu przeze mnie uczniowi niezbędna jest profesjonalna terapia pedagogiczna, indywidualna, prowadzona przez fachowca to jak mogę bez pomocy psychologów terapeutów mu pomóc na miejscu, w szkole. jak wspomniałam rodzice nie pojadą kilkadziesiąt km bo ich na to nie stać. Moi n-le mimo stałych kontaktów z PPP  nie są w stanie uporać się sami z tym problemem. Dyżury fachowców terapeutów i psychologów w  szkołach wiejskich , gdzie do PPP daleko są niezbędne!!!.Inaczej szkoda dzieci i tak pokrzywdzonych przez los.
malmar1527-12-2005 21:21:00   [#35]

A jesteś pewnien, że nie będziesz ;)

Pozdrawiam.

Terina29-12-2005 13:19:41   [#36]
Cieszę się, że ten temat wreszcie wypłynął!
Od lat walczę o to, by opinie wychodzące z poradni były pisane jak najprostszym językiem, takim, który mogą zrozumieć rodzice.  Aby w opiniach była jasno postawiona diagnoza przyczyn trudności dziecka a nie tylko suchy opis wyników. By zawierały jasne zalecenia do pracy nie tylko dla szkoły ale  przede wszystkim dla dziecka i jego rodziców. Narażam sie przez to pracownikom, którzy, kiedy zwracam im opinie do poprawki, uważają, że sie czepiam.
Przyznaję, że i w mojej poradni nie wszystkie opinie są "łopatologicznie"jasne. Czasem juz nie mam siły walczyć z pzrywiązaniem pracowników do pewnych sformulowań, skądinąd mądrych ale bardzo fachowych, które w lot zrozumie specjalista lecz rodzic nie musi. Nie podzielam poglądu niektórych pracowników poradni, uważających, że przeciez rodzic w rozmowie postdiagnostycznej otrzymuje ustną informację o przyczynach problemu dziecka i sposobach pomocy jakie może zastosować na terenie domu. Informacja ustna może zostac łatwo przez rodzica zapomniana, zniekształcona, " przefiltrowana" przez emocjonalny stosunek do kłopotow jego dziecka. A opinia zostaje, można ją drugi, trzeci raz przeczytać... przemyśleć, spróbować zastosować się do zaleceń. Inna sprawa, że niewielu rodziców to robi.
Piszecie, ze opinie są podobne w treści. Skoro poradnie muszą stosować okreslony zestaw standaryzowanych testów, dopuszczonych do uzytku w naszym kraju, to i opinie w jakiś sposób muszą być podobne. Muszą zawierać opis uzyskanych wynikow, z naciskiem nie tylko na stwierdzone niedobory, deficyty czy zaburzenia rozwojowe ale także okreslać potencjał rozwojowy dziecka, jego mocne strony, czyli coś , na czym można budować, co powinno stanowic punkt wyjścia do pracy z dzieckiem. Powinny sie w nich znaleźć wskazówki do pracy z dzieckiem w domu i szkole. I nie dziwcie się, że są to wskazowki ogólnikowe. Psycholog nie jest specjlistą od fizyki, geografii czy polskiego, dlatego nie jest w stanie wyszczególnić wszystkich konkretnych sytuacji, w jakich dane zaburzenie może sie uzewnętrznić.
Przykład ?
Dziecko z zaburzeniami percepcji wzrokowej, w szczególności w aspekcie kierunkowości może mieć trudnosci w:
-j.polskim- mylenie kolejności liter ( np. czytanie "od" zamiast "do")
- matematyce_ mylenie kolejnosci cyfr, przestawianie ich albo np. mylenie 6 i 9,  czy lustrzane pisanie 3
- geografii - mylenie kierunków świata,stron świata, dlugości i szerokości geograficznej a to skutkuje problemami w odczytywaniu mapu
- j. obcy- mylenie kolejności liter ( jak w j. polskim)
- wf- mylenie pojęć "prawo-lewo" "pod-nad" itp.
I tak dalej.
Gdybym te wszystkie informacje miala wypisywać w opinii sama opinia musiałaby miec co najmniej kilka stron. Kto z was , nauczycieli, zechce taką opinię przeczytać ? Z doswiadczenia ( a prowadziłam równiez ankietowanie nauczycieli w tym zakresie) wiem, że opinia nie może być za długa. Preferowana długość to
najwyzej dwie strony .
Co do obecnosci specjalistów z PPP wszkołach.
Nie wiem jak to wygląda w innych poradniach ale u nas od czasu wprowadzenia konieczności uaktualniania opinii o dysleksji/dysortografii/ dysgrafii w gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej ( co najmniej 2 lata przed maturą) nie możemy złapać nawet oddechu pod natłokiem klientów. Przychodza tacy delikwenci, badani wczesniej w szkole podstawowej i cóż sie okazuje ? NIc nie robili w kierunku zlikwidowania czy choćby złagodzenia problemw dyslektycznych czy dysorograficznych. W szkole nie bylo reedukacji ( wiem, brak pieniędzy na zajęcia korekcyjno- kompensayjne) w domu - cóż, rodzice nie są fachowcami, nie wiedzą jak ćwiczyć ( choc u nas każdy otrzymuje pisemną instrukcje do ćwiczeń w czytaniu lub pisaniu) a i nie zawsze potrafia zapędzić pociechę do pracy. A nauczyciel ?
W moim rejonie tylko w jednym gimnazjum ( nota bene wiejskim) jest polonistka, ktora systematycznnie  pracuje ze swoimi dysortogaficznymi uczniami nad ortografią  Przygotowuje zestawy ćwiczeń, co tydzien je konsekwentnie odbiera od uczniów, sprawdza i pisemnie informuje o postępach, konieczności położenia nacisku na powtórne przećwiczenie danej partii materiału itp. W pozostałych szkołach...lepiej nie mówić.
A przecież diagnoza to tylko jedno z ośmiu zadań poradni, wymienionych w Rozporządzeniu z 11 grudnia 2002 r.
Żeby nie byc gołoslowną krótko napisze co np. robi moja placówka;
- diagnozuje ( w tym również diagnozuje wstepnie wady słuchu)
- prowadzi profilaktykę ( cykliczne i jednorazowe programy profilaktyczne szkołach np. Róźowa wstążeczka, Bez ryzyka + profilaktyczne programy diagnostyczne jak Wczesne wykrywane ryzyka dysleksji", "Wczesne wykrywanie wad wymowy)
- prowadzi pomoc bezposrednią typu: grupowe i indywidualne zajecia korekcyjno- kompensacyjne i ogolnorozwojowe, terapia logopedyczna, terapia moczenia nocnego, terapia zaburzen emocjonalnych
-prowadzi cykliczne zajęcia dla rodzicow i nauczycieli tzw "Szkołę dla rodziców i wychowawców"
-prowadzi blokowe zajęcia w gimnazjach, przygotowujące do wyboru kierunku dalszego ksztalcenia
- organizuje konferencje i szkolenia warsztatowe dla nauczycieli z rejonu ( 3- 4 rocznie)
- prowadzi akcję czytania w terenie wiejskim ( comiesieczne spotkania z książką) i współorganizuje gminne konkursy czytelnicze
prowadzi "dni otwarte" dla rodziców a także pogadanki i prelekcje w szkołach
- orzeka o kształceniu specjalnym i nauczaniu indywidualnym ( 1- 2 razy w miesiącu, czesto killka godzin)
- wspólpracuje z samorządem nad uruchomieniem zespołów wczesnego wspomagania rozwoju
Nie pisze tu o innych dzialaniach, związanych z naszą praca ( informacja, promocja, wspólpraca a mediami, lekarazmi ) bo to robimy poza godzinami pracy z dzieckiem.
Dodam jeszcze, że na każdego z moich pracowników przypada okolo 1200 uczniów z obsługiwanego rejonu. Rocznie kazdy z nas przyjmuje okolo 200 ,przypadków z różnymi problemami, wymagajacymi nierzadko wielu różnych działań, nie tylko diagnozy.
Jak w tej sytuacji widzicie naszą stałą obecność w szkołach ? ZWłASZCZA WIEJSKICH ?
Drogi Fakirze2 - to do Ciebie.
Z tego co piszesz wynika, ze wasz kontakt z poradnią jest kiepski. To może jednak zrobilibyście coś w tym kierunku, nie czekając az góra przyjdzie do Mahometa.  U nas wielu nauczycieli jesli ma problem po prostu dzwoni lub nawet przychodzi do poradni. Ustalamu wtedy szczegóły, wspólnie wypracowujemy pewne zasady postepowania z danym dzieckiem. To przeciez nauczyciel ma dziecko na codzien w szkole, zna jego reakcje, obserwuje je...jego spostrzeżneia są dla poradni bardzo cenne, pozwalają zwrócic uwage na to czego w poradni dziecko wcale nie musi ujawnić. A jakże często nie możemy sie doprosić o opinię ze szkoły !
ankate29-12-2005 15:58:21   [#37]
Rozumiem, Terino, że jesteś osobą najbardziej kompetentną w tym temacie. Powiedz mi więc, jak mam to rozumieć. Po blisko półtoragodzinnej rozmowie z p. dyrektor ppp w sprawie mojego trudnego ucznia, z którym moi doświadczeni n-le, z kilkudziesięcioletnim stażem, nie mogą sobie poradzić /chyba pierwszy taki przypadek w mojej karierze zawodowej/,Pani dyrektor na podstawie badań stwierdza, że dziecko ma silną, zaniedbaną dysleksję rozwojową i jednocześnie twierdzi, że ppp nie wyda opinii pisemnej /m. in.do sprawdzianu/, ponieważ jest w dolnej granicy normy intelektualnej., więc opinii o dysleksji wydać nie można. Przecież to jakaś paranoja. Albo jest dysleksja albo nie. Jeżeli byłaby opinia to można by na sprawdzinie przynajmniej pomóc mu czytać pytania i jakoś by ruszył...osiągnąłby chociaż drobnny sukcesik!!!
Fakir229-12-2005 16:04:50   [#38]

Terino :)))

Moje uwagi na temat PPP były natury ogólnej, nie dotyczą tak naprawdę "mojej" poradni. Ja nie mam zasadniczych problemów - choć jest to temat gorący z pewnych innych powodów :))) Ale mam "dar przekonywania" i działamy całkiem dobrze razem... Kontakty b. częste, wymiana informacji, opinie itd. itp. mamy dopracowane :)))

Rozmawiam natomiast dużo z kolegami i koleżankami z tzw. "normalnych" szkół - wiem, że dla nich np. szereg sformułowań używanych przez poradnie jest po prostu niezrozumiałych. Nie dlatego, że są "głupsi" ale dlatego, że ich tego nie uczono...

Moje uwagi dotyczyły tych szkół... Bo te szkoły mają problemy !!!

Terino, piszesz: "...na każdego z moich pracowników przypada okolo 1200 uczniów z obsługiwanego rejonu. Rocznie kazdy z nas przyjmuje okolo 200 ,przypadków z różnymi problemami, wymagajacymi nierzadko wielu różnych działań, nie tylko diagnozy.
Jak w tej sytuacji widzicie naszą stałą obecność w szkołach ? ZWłASZCZA WIEJSKICH ?..."

Wiem o tym i nie oskarżam przecież poradni o świadome działanie na szkodę... Ale dobrze to tak nie jest, prawda? A że szkół się o opinie doprosić nie można? Czy to dziwne? Odpiszą, że mają... 1.200 uczniów i jednego pedagoga...

I tak w kółko Macieju...

Co tu gadać - wystarczy zapytać psychologów (o pedagogach nie wspomnę) szkolnych np.o to jakie znają testy... Ostatnio byłem świadkiem, jak młody (przed trzydziestką) psycholog nie wiedział co to jest Gunzberg, Doll... Znowu - nie dlatego, że jest głupi... Jego tego nie uczono!!!

A same poradnie są - tak samo jak szkoły - odbiciem błędów, zaniedbań, problemów i złego systemu... I też (tak jak w szkołach) nierzadko pracują tam ci, którzy się do dzieci nawet zbliżać nie powinni, bo są takimi fachowcami, że............

Możemy się tylko cieszyć, że w innych krajach jest gorzej... Tylko czy powinniśmy się cieszyć?

Grunt, że wiemy coraz częściej co jest złe. Z tej wiedzy może wyrośnie kiedyś dobro?

A tak nawiasem - robiąc to co opisałaś, robicie dobrą robotę!!! Aż miło coś takiego przeczytać :)))) Pozdrawiam!

Marek N29-12-2005 18:09:14   [#39]

"Gdybym te wszystkie informacje miala wypisywać w opinii sama opinia musiałaby miec co najmniej kilka stron."

"Preferowana długość to najwyzej dwie strony."

Czyli sztuka dla sztuki i aby się nie narobić ;-)

Terina29-12-2005 23:23:17   [#40]

Ankate, ja też nie rozumiem stanowiska tego dyrektora. Jesli dziecko jest, jak piszesz, w dolnej granicy poziomu przeciętnego ( nie : normy, bo norma to pojęcie kliniczne, nieużywane w psychologii rozwojowej) to po analizie profilu rozwojowego, obliczeniu przedziałów ufności można przeprowadzic analizę jakosciową rozwoju i okreslić, uwzględniając istniejące zaburzenia sfery percepcyjnej, czy rzeczywiście jest to dziecko dyslektyczne czy też jest to dziecko ogólnie opóźnione, z głębokimi deficytami np. na tle organicznym.I nie ma żadnych przeciwskazań do wydania opinii zgodnej z prawdą.

Wiem, że poradnie często są zbyt przywiązane do ścisłego trzymania się liczbowego wyniku określającego iloraz inteligencji. A przecież II jest tylko ogólnym wyznacznikiem rozwoju umysłowego. Autorzy testów inteligencji podkreslają znaczenie interpretacji nieformalnej uzyskanych przez dziecko wyników.W każdym nietypowym przypadku taka analizę trzeba wręcz przeprowadzić, może ona wskazać istotne dla rozwoju dziecka obszary.

Inna rzecz, że nie piszesz czy dziecko było badane po raz pierwszy, drugi, kolejny... To bardzo istotne dla diagnozy dysleksji. Z reguły unikamy diagnozowania dysleksji przy pierwszym badaniu dziecka. Staramy się raczej wskazać działania, jakie należy podjąć by zmniejszyć istniejące problemy ( dom, szkoła, samo dziecko) a dopiero po roku intensywnej pracy i systematycznej obserwacji  ucznia przeprowadza się badania kontrolne.Dopiero takie postepowanie może dać odpowiedź na pytanie czy rzeczywiscie mamy do czynienia z dysleksją. Bo dysleksję niełatwo zdiagnozować.Standardy diagnozowania tego zaburzenia określiło Polskie Towarzystwo Dysleksji. A więc:

- dziecko musi dysponowac co najmniej przeciętną inteligencją

- musi mieć istotne zaburzenia w obrebie jednej ze sfer percepcyjno - motorycznych

- musi intensywnie pracować ( pod nadzorem i z pomocą szkoły i domu) nad zmniejszeniem swojego problemu

a w przypadku dysortografików niezbędna jest jeszcze dobra znajomość reguł poprawnej pisowni.

Te standardy wynikają z wieloletnich doswiadczeń. Są dzieci, które w trakcie badań uzyskują wyniki sugerujące określone zaburzenia ale, o dziwo, nie mają szczególnych trudności w opanowaniu czytania i pisania. Są też i takie, które bez jakichkolwiek zaburzeń czytają i piszą tragicznie.Dlatego zawsze wskazana jest co najmniej roczna intensywna praca nad problemem i powtórzenie badań.

A teraz odpowiem Markowi N.

Nie wiem, co spowodowało, że od razu podejrzewasz chęć nienarobienia się.Gdybym była złośliwa, skomentowałabym, że każdy sądzi według siebie.

Ale nie jestem.

 Opinie dwustronicowe pisze sie około 2 godzin. Taka długość wynika z naszych doświadczeń. Jako młody, ambitny psycholog pisałam opinie długie, szczegółowe z dogłębną analizą, diagnozą i prognozą pozytywną i negatywną. Bardzo szybko okazało się, że tych opinii nauczyciele totalnie nie czytają. Sprawdzają tylko jaki poziom inteligencji ma dziecko i ewentualnie czy można mu obniżyć ( to było wiele lat temu, gdy istniało tzw. minimum programowe) wymagania. Reszta nie była dla nich ważna. Więc co, pisać długie i uprawiać sztukę dla sztuki ? Nie o to przecież chodzi.

Poza tym kilkakrotnie w trakcie mojego dyrektorowania robiłam ankiety wśród nauczycieli. Pytałam m.in. jakie powinny być według nich opinie, co powinny zawierać, czego oczekują. Zebrałam ponad 400 ankiet ( w trzech różnych latach, w odstepach kilkuletnich).

Wyniki były jednoznaczne.

Nauczyciele oczekują, żeby opinia była krótka, treściwa,konkretna. Ma zawierać nie tylko ocenę wyników badań dziecka ale także wskazówki jak z nim pracować. Niektórzy wręcz życzyli sobie gotowych programów pracy z dzieckiem. Psycholog nie jest przecież przedmiotowcem i nie może go zastępować, zatem takie oczekiwanie jest lekką przesadą. Natomiast nigdy nie miałam w swojej karierze i w pracy dyrektora takiej sytuacji, żeby psycholog odmówił nauczycielowi pomocy w ułożeniu programu pracy z konkretnym uczniem.

Fakirze 2, masz rację!!

Młodzi psycholodzy i pedagodzy nie znają testów, bo uczelnie ich nie uczą tego! W trakcie studiów wiekszy nacisk kładzie się ( chyba powinnam  napisać: kładło się, bo tak było za czasów moich studiów. Jak jest teraz, nie wiem, ale sądzę, że podobnie) na umiejętność obserwacji, wywiadu,  rozmowy, umiejętność wyciągania z nich wniosków i interpretacji.Ogólnie: na rozumienie człowieka, pobudek jego działania. Jeśli wprowadza sie jakieś testy, to często są to wersje eksperymentalne, dla potrzeb danej uczelni, danego profesora, docenta itp.

A ponadto : wielu testów , które znasz już się nie stosuje. Zestarzały się, nie mają polskich, nowych norm, odpowiadających wiekowi w jakim żyjemy. I nie ma kto tego zrobić ( tzn. uaktualnić) bo nie ma u nas instytucji, która zajmowałaby się tworzeniem i standaryzacją testów. Nie, przepraszam, istnieje Pracownia Testów Psychologicznych ale zapewniam cię, że nie zajmuje się aktualizacją Gunzburga czy Dolla, nie mówiąc juz o Termanie- Merrilu, jedynym teście, jakim można było okreslić poziom rozwoju umysłowego dziecka między drugim a piatym rokiem życia lub  starszego ale upośledzonego umysłowo.

Marek N30-12-2005 02:03:10   [#41]

Gdybym był złosliwy...

ale nie jestem, więc odpowiem Ci, że doświadczenie. Nie spotkałem się jeszcze z opinią PPP przekraczajacą 2 strony - najczęściej jest to 1,5 strony, gdzie poza ogólnikami można co najwyżej znaleźć kilka wskazówek do dalszej pracy z uczniem. Dziwnym trafem opinie są często bardzo podobne do siebie - oczywiście nie jestem złośliwy i rozumiem, że uczniowie mają podobne trudności. W swojej naiwności sądziłem, że każdy uczeń powinien być traktowany indywidualnie, a co za tym idzie opinie też powinny się różnić znacznie od siebie - także "długością". Hm... nie wziąłem pod uwagę, że można to załatwić ankietami... tylko tak mi się przypomina, jak nauczyciele traktują ankiety... aż czterysta... gratulacje...

"Jako młody, ambitny psycholog pisałam " ...nie jestem złosliwy

Pozdrawiam

ankate30-12-2005 07:47:05   [#42]

 

TERINO

No właśnie, piszesz sama, że dziecko musi dysponować co najmniej przeciętną inteligencją, a tu jest grubo poniżej (tak wykazały aktualne badania), mimo tego poprzednie badanie wykonane w kalasie III wyraźnie wskazywało na głęboką dysleksję i jest na ten temat pisemna opinia PPP, Rodzice stanowczo nie wyrażali zgody na powtarzanie, żadnej z klas w I etapie edukacyjnym i skończyło się tym, że dziecko w IV klasie było 4 lata!!! (z tego ostatni rok w naszej szkole). Obecnie jest uczniem klasy V, bo ile można...??? No i co dalej... Dla mnie powinien on mieć przyznane nauczanie indywidualne, ale to też jest nierealne do wykonania, gdyż jest zdrowy??? No powiedz, jako specjalista, co możemy zrobić??? W klasie jak pracujemy z nim to to niestety pozostali uczniowie (a też są bardzo różni, od wybitnych indywidualności do opóźnionych i z ADHD) są zaniedbywani, bo inaczej się ne da... Na razie zarządziłam, że pedagog wchodzi na matematykę , j. polski i przyrodę siada obok niego i pracuje z nim jako n-l wspomagający. Ale niestety mam tylko 10 godzin etatu pedagoga, więc zaniedbuje się on w swojej podstawowej pracy. Przepraszam za te indywidualne konsultacje, ale jak znajdziesz jakiś sposób, żeby nie pozostawiać tego dzieciaka samemu sobie... to będę bardzo wdzięczna!!!

Przecież nie mogę ustawić mu wymagań na poziomie klasy II sp, chociaż może wtedy by im sprostał???

ankate30-12-2005 08:26:41   [#43]
No i widzicie, potrzebuję praktycznej pomocy ppp na miejscu, w szkole, co najmniej przez miesiąc, aby n-le mogli się nauczyć, jak w takiej sytuacji pomóc dziecku i tej pomocy ppp niestety nie ma. Coś tu nie gra, prawda??? Pedagog wozi własnym samochodem dziecko i mamusię 30 km. do ppp, aby można było wogóle je zdiagnozować, nie mam kasy, aby zapłacić mu przynajmniej za benzynę. Każdy n-l w mojej szkole prowadzi dodatkowo 4 h z uczniami (koła zainteresowań, zespoły wyr., przygotowania do konkursów i zawodów, a do tego kolejne godziny na produkcję różnego rodzaju planów, systemów, programów, procedur... Szkółka mała, grono liczy 14 n-li z niepełnoetatowcami, więc wszyscy we wszystko muszą być zaangażowani. każdy z n-li przynajmniej w kilku zespołach, bo inaczej się nie da. A uczeń ukończy szkołę podstawową (bo kiedyś chyba będzie musiał) prawie nie umiejąc się podpisać. Przepraszam za to moje malkontenctwo, ale w ostatnim prawie dniu roku chyba mi wybaczycie. Z Nowym Rokiem nowe życie i już nie będę marudzić, a z naszym kontrowersyjnym uczniem chyba dam sobie spokój, przecież jest tylu innych, wspaniałych i mądrych i pomoc ppp nie będzie potrzebna...???
beera30-12-2005 09:01:24   [#44]

ale...

 mam wrażenie, że jedziemy z PPP na jednym wózku

i szkoła i poradnie borykają się z podobnymi problemami. Brak pieniędzy, brak kadry, brak mozliwosci realnego zajęcia się dzieckiem...

Moim zdaniem nie ma co sobie szukać w poradniach przeciwników- raczej warto wspólnie się zastanawiać, co zrobic, by :-)

na to, Aniu, ze masz takie problemy nie ma przeciez wpływu poradnia, raczej brak pomysły na działanie systemu gdzieś tam wyżej.

Można by się zastanawiac, czy pewien etap diagnozy nie mogłby odbywac sie w szkole- ta diagnoza podstawowa. Czy nie mozna na jej podstawie podejmować działania ( a nie można- tych formalnych przynajmniej), itp, itd... ale jak wiemy, rzecz polegalaby na zatrudnieniu w szkolach fachowcow- a na to nie ma pieniedzy...

itd, itp...

AnJa30-12-2005 09:50:26   [#45]
sprawdzę przy okazji co nasza PPP pisze

a jak sie okaże, że źle* pisze to na początek im ogrzewanie odłączę

za naszą wszystkich krzywdę!

ale po pierwszym, bo dziś już swiętujemy:-)))

*na pewno źle, bo albo za długo, albo za krótko, albo za szczególowo, albo za ogólnikowo, albo za facowym językiem, albo za prostym)
beera30-12-2005 09:52:55   [#46]

na pewno źle, bo albo za długo, albo za krótko, albo za szczególowo, albo za ogólnikowo, albo za facowym językiem, albo za prostym)

trafiony zatopiony

;-))))))))))))))))

AnJa30-12-2005 09:59:42   [#47]

:-)

sugerujesz żeby ich jeszcze podtopić poprzez zalanie wodą?

brałem to pod uwagę, ale w umowie mamy zapisane, że remonty większe w ramach czynszu - czyli na nasz koszt
Terina30-12-2005 10:00:22   [#48]
Ankate, dlaczego dziecko po raz pierwszy bylo badane dopiero w klasie III a, jak sama piszesz, wymagania należałoby mu ustawic na poziomie klasy II ? Oznacza to ( dla mnie), ze dziecko juz wcześniej mialo kłopoty ale... albo ich nie doceniano ( nie dostrzegano?) albo... no, nie wiem. Piszesz, ze rodzice sie nie zgadzali na pozostawienie dziecka w klasach i-III. Wcale nie musieliscie ich pytacv o zgode. decyzja o pozostawieniu dziecka na drugi rok jest SUWERENNą DECYZJA RADY PEDAGOGICZNEJ i  a rodzicowe ywstarczylo zawiadomić, że dziecko pozostaje. mMieli oni prawo wyrazić swoja opinię ale tylko opinię.
Wiem, przytoczysz mi argument o zapisie prawnym , brzmiącym " w porozumieniu z rodzicami" . "W porozumieniu" nie oznacza "za ich zgodą". Takie stanowisko wyrazilo ministerstwo w pismie skierowanym do Małopolskiego Kuratora Oświaty z 28 sierpnia 2000 r. ( oznaczenie pisma DKW-420-41/2000/DB). W przytoczonym piśmie wyraźnie zaznaczono, że uchwała RP, podjeta zgodnie z obowiazujacymi przepisami, jest ostateczna. Wyrażenie zgody rodziców nie ma, co do zasady, wpływu na uchwałę RP. Niemniej jednak taka opinia rodzicow powinna być sporządzona na pismie w dowolnej formie.
Przepraszam, że nie odnoszę sie tutaj do meritum sprawy ale zapinam własnie budżet ( wpłynęły dodadtkowe pieniądze) i ksiegowa wisi mi nad głową9 telefonicznie0 .
Postaram, się napisać więcej jak wrócę do domu i uda mi sie dorwać do komputera. Pozdrowienia.
AnJa30-12-2005 10:06:16   [#49]
w porozumieniu oznacza w praktyce za ich zgoda

innej interpretacji tego przez sąd nie wyobrażam

a po lekturze około 150 orzeczeń i wyroków NSA i SN tyczących oświaty sporo sobie wyobrazić mogę

różnica między pismem ministerstwa a decyzją dyrektora ( o nieuchyleniu niezgodnej z prawem uchwały RP) jest taka, że za treść pisma nikt nie odpowiada prawnie, bo nie ma ono żadnej mocy prawnej
beera30-12-2005 10:08:23   [#50]

ta rozmowa- jak dla mnie- polega na przerzucaniu pilki w bramki przeciwnika- kto komu strzeli gola celnym przyparciem do muru.
Nie do konca dyrektorzy zdaja sobie sprawe z realiów pracy PPP i podobnie jest w druga stronę- a nawet jakby gorzej.

( stąd zreszta postulaty, by część obowiazków ppp przejęła szkoła- jako  placowka znajaca kontekst i środowisko ucznia)

Zapis rozporządzenia w sprawie oceniania jest w Pismie malopolskiego kuratora interpretowny jest błędnie. Zreszta właśnie w związku z niejasnym sformulowaniem rozporządzenia zapis ten zmieniono na jednoznaczny.

Ale i tak z niego nic nie wynika, bo i w 1 i w 2 brzmieniu przepisu, by dziecko pozostawic w klasie potrzebna jest opinia PPP, a tę albo rodzic dostarczy, albo nie.

Nie jest więc to wszystko takie proste jak Ci się wydaje.

........

anja- to rzeczywiscie problem ;-)))

strony: [ 1 ][ 2 ]