Forum OSKKO - wątek

TEMAT: SPECJA-ły
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 78 ][ 79 ][ 80 ] - - [ 84 ][ 85 ]
Alias10-10-2007 18:15:35   [#3901]
Z całego serca gratuluję, przyłączam się do wszystkich życzeń a szczególnie życzę spełnienia Twych pięknych marzeń oraz sił i wytrwałości w ich realizacji :-)))
anmar10-10-2007 18:52:10   [#3902]
Serdeczne gratulacje
Annax10-10-2007 21:00:10   [#3903]
I ja GRATULUJĘ!!! (pewnie juz kolejnej, prawda?)
walia10-10-2007 21:23:07   [#3904]

wielkie

gratulacje i tak trzymaj:-))) ja też po części specjalna i szkoda, że nie mogłam osobiście z Tobą porozmawiać w Poznaniu
alina5210-10-2007 21:43:10   [#3905]
KRZYSZTOFIE i ja w kolejce z gratulacjami. Super cieszę się i serdeznie gratuluję nagrody
Fakir212-10-2007 21:11:01   [#3906]

Przede wszystkim - bardzo Wam dziękuję za dobre słowa i gratulacje :)))

Ja sam muszę przyznać, że tę nagrodę odbieram jako swoiste dopełnienie...

Jeszcze nigdy - może się to wydawać nieprawdopodobne - nie dostałem tej nagrody...

Wszystkie inne mam :)))

Dziękuję!!!

- - -

Jestem w Toruniu.

Na wspaniałym, dobrym, podnoszącym na duchu II Międzynarodowym Sympozjum Naukowym "Sytuacja człowieka słabego we współczesnej cywilizacji OBECNOŚĆ-NIEOBECNOŚĆ".

Bardzo mi brakowało takich słów jakie usłyszałem... Ukażą się one drukiem, więc nie będę ich tutaj komentował...

Prawdziwe, bardzo uczciwe, pochylenie się nad człowiekiem słabym, niepełnosprawnym, dotkniętym problemami...

Wielka sala w Ratuszu - zgromadzenie wielu dobrych ludzi...

Naładowałem akumulatory :)))

Odbiorców telewizji regionalnej w Toruniu przepraszam za to, że musieli mnie oglądać i słuchać... Ale przynajmniej sie starałem!!!

- - -

I jeszcze jedno...

Z ogromnym wzruszeniem chodziłem dzisiaj wieczorem po starówce toruńskiej...

Odwiedzałem te miejsca, w których byłem podczas ostatniej konferencji dyrektorów OSKKO...

Ta knajpka, gdzie byliśmy dłuuuugo z Leszkiem... Inna, gdzie Gaba tańczyła na rurze (są zdjęcia)... Jeszcze inna, gdzie z Annah wino piłem...

W Dworze Artusa nie byłem - odbywała się tam debata polityków...

- - -

Piszę te słowa a w tle kończy się właśnie debata Tuska z Kaczyńskim...

Panie - miej w opiece nasz Kraj, nasz Naród, nasze SPECJAły...

anmar13-10-2007 20:38:03   [#3907]

dziecko z orzeczeniem w masówce- pomóżcie

Proszę- pomóżcie, bo już nie mam siły do walki.Kto ma rację?

W naszej szkole (ogólnodostępnej) praktykuje się coś takiego, że zabiera się dzieci z orzeczeniem o nauczaniu specjalnych z lekcji na rewalidację. Zgłosiłam zastrzeżenie do takiej praktyki. Otrzymałam od dyrektorki odpowiedź, że można zabierać dziecko z tych lekcji które są dwa razy w tygodniu. Nie wpolno tylko z wf i przedmiotów artystycznych. Prosiłam o podstawę prawną, ale nie mogę się doczekać odpowiedzi. Jak jest faktycznie?

Sprawa druga. Zgłosiła się mama ucznia z orzeczeniem o nauczaniu specjalnym dla dziecfi z niedosłuchem. Ma problemy z nauką syna. Na niektórych przedmiotach chłopak często ma szczątkową notatkę, nie usłyszy całej. Zdarza się również że nie dosłyszy dyktowanego zadania domowego. Potem dostaje jedynki za braki. Wiem, że dla dziecka nie ma osobnegho programu uwzględniającego jego niedos łuch. Traktowany jest we wszystkim na równi z innymi. Matka chce się odwołać od ocen, które otrzyma na półrocze. Zrobiła to w ubiegłym roku idziecko musiało pisać egzamin sprawdzający. Co tej matce doradzić. Nie jest to osoba, która lubi robić zamieszanie. Chce dobra dziecka, a nie ma już siły dzień w dzień siedzieć z nim nad  większością lekcji

Karolina13-10-2007 21:03:56   [#3908]

anmar - nie dostaniesz podstawy prawnej bo takiej na pewno nie ma

druga sprawa - dla mnie skandal, a nie mozna tego chlopca posadzicw pierwszej ławce aby słyszał lub sprawdzić czy zapisał - czy  to wiele trzeba?

anmar13-10-2007 21:23:49   [#3909]

Do Karoliny

Serdecznie dziękuję. Mój problem wynia z tego, że działam w Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych. Rodzice zgłaszają się z różnymi problemami. Na dodatek (niestety!) jestem pracownikiem szkoły w której to się dzieje. Oprócz matematyki, mam ukończoną oligo i tyflo. U nas dyrekcja rewalidację i nauczanie indywidualne dzieci z niepełnosprawnością intelektualną przydziela tym osobom, którym chce i nie patrzy na kwalifikacje. Dochodzi do takich absurdów, że chłopak jest zabierany z matematyki na rewalidację noszącą tylko nazwę indywidualna (5 uczniów o różnych deficytach rozwojowych) prowadzoną przez polonistę, potem zabierają go z fizyki na rewalidację prowadzoną przez polonistę. Zgroza

Mam podobną sytuację z własnym dzieckiem. Nie mogę odżałować, że nie dałam go do szkoły integracyjnej. Chłopak jest w 3 gimnazjum, ma prawostronną głuchotę i niewielki ubytek słuchu w lewym uchu. Słuch stracił w wyniku pkomplikacji poświnkowych. Podejrzewano zapalenie opon móżgowych, zrobiono punkcję, ale nie wykazało. Po wielu badaniach okazało się, że jest to ketonuria czyli zaburzenia przemiany tszczowej. Przeszedł na dietę beztłuszczową, obrzęk śliniawek ustąpił, ale nastąpiło uszkodzenie nerwu. Też walczę bez przerwy o Niego. Narobiłam sobie wielu wrogów. Kiedy w ubiegłym roku nie zgodziłam się na rewalidację w grupie z innymi dziećmi otrzymałam odpowiedż, że jak jestem tak kształcona to mam mu sama pomóc. Pomagam. Jeździmy z synem prywatnie do foniatry, lekcje z nim odrabiam, przupomionam że ma siedzieć zdrowym uchem do nauczyciela.

Jednak taka postawa wobez dzieci niepełnosprawnych, nie tylko mojego, boli. Nie ma jednoznacznych przepisów w wielu przypadkach. Najgorsza jest jednak bezmyślność ludzka.

Pozdrawiam serdecznie. Dzięki Wam mogę przetrwać trudne chwile i nie poddaję się

Karolina13-10-2007 22:38:12   [#3910]

Bo to jest tak, że często woła się (na forum również) o tym, żę pieniążki na dostosowanie barier potrzebne, na kształcenie nauczycieli, zajęcia itp.... Często jednak brak jest zwykłej ludzkiej woli i życzliwości. Normalnej, ludzkiej... zdrowego, rozsądnego podejścia. Tego nam nadal brakuje.

Anmar - trzymaj się!

bratek14-10-2007 22:31:56   [#3911]

tak mnie dzisiaj wzięło na pisanie:))

znaczy mam wolny dzień:))

A serio to trochę inaczej. Po prostu po różnych moich ostatnich doświadczeniach (dużo nowych dzieci i nowych rodziców przewinęło mi się przez konsultacje, z wieloma nauczycielami podczas kursów gadałam) co raz bardziej mi się bojowo robi.... Już tu na forum dziś sobie w innym wątku ulałam emocji (za co jeszcze raz przepraszam tych do których to skierowałam). Ale dużo mi się w duszy kłębi... Dużo złości...

Na co? Nawet trudno mi okreslić. Na to całe "wąskiepatrzenie", "pozaswojądziałkęniewychodzenie" i w końcu na to najgorsze "tak-się- nauczyłam-i-tak-robić-będę-!!!"

Wiecie o co mi chodzi?

I w kontekście tego chciałam odgrzebać starą dyskusję z Jackiem (przepraszam Jacol, że tyle kazałam Ci czekać). Tę o superwizji. Zdechła nam gdzieś, chyba z braku mojego czasu, a teraz bardzo chciałabym, żeby wróciła. I żebyśmy wszyscy porozmawiali o tym. Bo może to mnie gdzieś się skrzywiło patrzenie.

No to zaczynam.

UWAŻAM, ŻE SUPERWIZJE W PEDAGOGICE SPECJALNEJ SĄ NIEZBĘDNE!!!  I jak mam być szczera to jest mi absolutnie wszystko jedno, czy będzie to model behawioralny czy humanistyczny:)) Chodzi tylko o to, że na pracę nauczyciela powinien merytorycznie patrzeć ktoś z zewnątrz. I to nie dyrektor (który czestokroć ocenia całkowicie inne zmienne niż zawartość programu i jego dostosowanie do potrzeb dziecka) tylko wykwalifikowany w tym zakresie zewnętrzny superwizor, który ma doświadczenie budowane na bardzo wielu, wielu przypadkach.

Mamy tendencję do zamykania się z naszą pracą. Z góry zakładamy, ze jest dobra dla dziecka, bo my staramy się być dobrzy dla dziecka. A to nie zawsze tak jest. Czasem w najlepszej wierze można popełniać kardynalne, z punktu widzenia rozwoju dziecka błędy. Wiem bo sama ostatnio tego doświadczyłam. Wydawało mi się, że wypróbowałam już u mojego podopiecznego wszystko. Że stanęłam na rzęsach:)) Nie umiałam go popchnąć do przodu ani o krok. Przyszła superwizja, ktoś popatrzył z zewnątrz, powiedział "A może spróbujmy tak:....", przećwiczył ze mną. I wiecie co? Mój uczeń zaczął się uczyć!!! Szybko!!! A dodam, że to dziecko z autyzmem upośledzone znacznie na pograniczu głęboko....  

Więc czemu nie? Więc może warto?

A wracając do starej dysputy i pracy nad "więzią", to pisałeś Jacku, że superwizja może pomóc popatrzeć na terapię oczami pacjenta.

Ja nie wiem co moi uczniowie czują gdy mnie widzą. Ty wiesz co czują Twoi? Może widzą mnie a może kolorową plamę z intensywnym zapachem? Skąd wiesz? Jak organizować taką scenkę, która pomoże popatrzeć terapeucie na terapię oczami pacjenta? Piszę serio- bardzo mnie to  interesuje!

Moim zdaniem najważniejszym celem jest pomóc dziecku zaistnieć w naszym świecie. Więc jeżeli widzi mnie jako plamę, to ja muszę go nauczyć takie współistanienia z tą plamą, by stała się dla niego ważna i by mógł w sposób zgodny z normami społecznymi z tą plamą współistnieć i komunikować się. To jest sens mojej pracy. Z mojego punktu widzenia nie jest ważne, bym wiedziała, jak to jest widzieć plamę. Bo nawet jeżeli ja się tego nauczę, to nie będą tego umieli różni inni ludzie którzy w przyszłości staną na drodze życiowej mojego ucznia. Więc dla jakości jego życia najważniejsze dla mnie jest to, by on osiągnął jak największa samodzielność i komunikację.

Na dziś tyle:))

Fakir222-10-2007 21:22:06   [#3912]

Wróciłem...

W ciągu dwóch tygodni miałem 5 konferencji, sympozjów, kongresów oraz 3 zwykłe prelekcje, wykłady, spotkania...

- - -

Dobre dni, dobre spotkania...

Dużo dobrego dla "naszych" :)))

To co było, sprowokowało pomysły na to, co będzie dalej...

Duzo pracy jednym słowem przede mną...

- - -

Nasz Kongres, nasz panel spowodowały... konferencję dyrektorów (z udziałem "organów wyższych") na temat tego, co trzeba zmienić w działce specjalnej :)))

Biorę to "na klatę" i będę nas godnie reprezentował...

Gdyby jeszcze np. Jacol był (raz mógłbyś się Jacku przemóc i w końcu przyjść na naradę...) - to mimo różnego widzenia wielu spraw można by było coś przeforsować...?

- - -

Nela... Napisałaś:

"...Moim zdaniem najważniejszym celem jest pomóc dziecku zaistnieć w naszym świecie. Więc jeżeli widzi mnie jako plamę, to ja muszę go nauczyć takie współistanienia z tą plamą, by stała się dla niego ważna i by mógł w sposób zgodny z normami społecznymi z tą plamą współistnieć i komunikować się. To jest sens mojej pracy. Z mojego punktu widzenia nie jest ważne, bym wiedziała, jak to jest widzieć plamę. Bo nawet jeżeli ja się tego nauczę, to nie będą tego umieli różni inni ludzie którzy w przyszłości staną na drodze życiowej mojego ucznia. Więc dla jakości jego życia najważniejsze dla mnie jest to, by on osiągnął jak największa samodzielność i komunikację..."

Jakość i komfort życia kiedyś tam... To cel nas wszystkich !!!

Mówiłem dzisiaj o tym w nagraniu (trzeci film GEN'u), jednym głosem z prof. prof. Gruszczyk-Kolczyńską i Twardowskim...

- - -

A tak zupełnie nawiasem...

Autorka programów katechetycznych Aleksandra Kielar (wydawnictwo GAUDENTINUM) stwierdziła w końcu publicznie - sprowokowana przeze mnie oczywiście :))) - że jej programy, mimo oficjalnego stwierdzenia, że są dla umiarkowanie i znacznie, są tak naprawdę tylko dla lekko i "dobrych" umiarkowanych !!!

Dla katechetów specjalnych jest to naprawdę istotne... Koniec "wody z mózgu" i zmuszania głębiej do robienia rzeczy niemożliwych...

- - -

Poza tym: żyjemy od wczoraj w innej rzeczywistości...

Czekam na nowego ministra...

Zapomni o tym, że istnieje szkolnictwo specjalne (vide Handtke)? Nie weźmie nas wcale pod uwagę (vide Giertych)? Czy coś dla nas zrobi?

Pozdrawiam SPECJAły - które podupadają z powodu braku wpisów....

emila23-10-2007 11:28:31   [#3913]

już byłam poważnie zaniepokojona

że postanowiłeś zamknąć SPECJA-ły.
Na szczęście okazało się, że tylko byłeś zajęty.
Czytam wszystko pilnie, a że nie mam co wpisywać, to nie wpisuję.
Pozdrawiam wszystkich tworzących wątek swoimi wpisami i sympatyków wątku :-)
ejrut24-10-2007 11:53:52   [#3914]

Ja na innym wątku zapytałam ....ile ma trwać godzina zajęć rew-wych....60 min. czy 45 min. Niedużo postów w tym zakresie....może tutaj więcej osób napisze jak to jest u nich? .............

                                      Pozdrawiam

magdulka24-10-2007 20:45:17   [#3915]
 
 
ROZPORZĄDZENIE
MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ I SPORTU

z dnia 26 marca 2004 r.

zmieniające rozporządzenie w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół

(Dz. U. z dnia 19 kwietnia 2004 r.)
NP:
ZAŁĄCZNIK Nr 4

RAMOWY STATUT PUBLICZNEJ SZKOŁY SPECJALNEJ PRZYSPOSABIAJĄCEJ DO PRACY DLA UCZNIÓW Z UPOŚLEDZENIEM UMYSŁOWYM W STOPNIU UMIARKOWANYM LUB ZNACZNYM ORAZ DLA UCZNIÓW Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIAMI SPRZĘŻONYMI

§ 7. Godzina lekcyjna trwa 45 minut. W uzasadnionych przypadkach dopuszcza się prowadzenie zajęć edukacyjnych w innym wymiarze, nie dłuższym jednak niż 60 minut, zachowując ogólny tygodniowy czas zajęć ustalony w tygodniowym rozkładzie zajęć, o którym mowa w § 10 ust. 3.
§ 10.  
3. Na podstawie zatwierdzonego arkusza organizacji szkoły specjalnej dyrektor szkoły specjalnej, z uwzględnieniem zasad ochrony zdrowia i higieny pracy, ustala tygodniowy rozkład zajęć, określający organizację zajęć edukacyjnych.

   

 Uważam że jest to wystarczające wyjaśnienie wątpliwej kwestii

zgredek24-10-2007 20:46:29   [#3916]
nie do końca
magdulka24-10-2007 21:28:43   [#3917]
To proszę wyjaśnij do końca.........
zgredek24-10-2007 21:37:57   [#3918]

godzina pracy nauczyciela zawsze trwa 60 minut bo tak zapisano w aktach prawnych

uczeń uczy sie w czasie lekcji - i taka lekcja jest jego godziną pracy - godziną lekcyjną - uczeń nie podlega pod te same przepisy co pracownik

Fakir224-10-2007 22:05:47   [#3919]

Magdulka...

Elżbieta się pytała o zajęcia RW...

A uczestnicy zajęć RW nie są (w ostatniej interpretacji MEN - a było ich kilka) uczniami...

Spełniają obowiązek szkolny, ale nie są uczniami... Czyli nie mają np. prawa do świetlicy itd...

Ale to jest ostatnia interpretacja - słyszałem ją kilka dni temu...

A godzina to godzina.

Jeśli nie "stoi" napisane, że lekcyjna (a nie stoi) to ma realnie 60 minut...

A co my z tymi interpretacjami robimy to już jest okryte zasłoną z karbolu...

:)))

magdulka24-10-2007 22:47:20   [#3920]
Jakoś nie jestem przekonana.......
zgredek24-10-2007 22:47:59   [#3921]
nie musisz
Fakir224-10-2007 22:49:44   [#3922]

Też prawda...

Nie musisz Magdulko...

Jest demokracja :)))

magdulka24-10-2007 22:54:18   [#3923]

 Powinnam, jeżeli uważacie się za specjalistów w tej dziedziny trzeba kolegom udowodnić choćby podpierając sie przepisami.....przecież mamy się od siebie czegoś uczyć wymieniać doświadczenia........:)))

bratek24-10-2007 22:58:29   [#3924]
Krzysiek właśnie to zrobił...:))
magdulka24-10-2007 23:04:04   [#3925]
Jak nie muszę to nawet dobrze.....:))
izabelamaciejka25-10-2007 17:17:10   [#3926]

dzisiaj mam trudny dzień - nasza uczennica, która od wielu lat przebywała z przerwami na oddziale szpitalnym, dzisiaj w bardzo ciężkim, niemal agonalnym stanie została przewieziona na intensywną terapię. We wtorek z nią rozmawiałam i choć była bardzo słaba, to pełna nadziei, że nie raz wychodziła z różnych opresji, więc tym razem też musi się udać. Lekarze jednak mówią, że niemal wszystkie narządy przestały pracować...

Tak bardzo się o nią boję...

Fakir225-10-2007 20:15:10   [#3927]
Myślę i modlę się...
some25-10-2007 22:51:36   [#3928]
jestem z Wami
Alias25-10-2007 22:53:23   [#3929]
i ja...
Annax25-10-2007 22:59:52   [#3930]
I ja też...
some25-10-2007 23:03:50   [#3931]
 nadzieja w Panu
izabelamaciejka29-10-2007 19:40:28   [#3932]

Niestety Madzia odeszła do Pana w nocy z soboty na niedzielę.

I znowu pozostaje tylko, a może "aż" wiara, że jest Jej teraz lepiej. Tylko, że była jedynym dzieckiem i dla rodziców, to strata niewyobrażalna...

Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą...

some29-10-2007 19:43:54   [#3933]
wieczny odpoczynek......
Fakir229-10-2007 20:19:35   [#3934]

Cieszmy się w płaczu naszym!

Mamy kolejną świętą...

Jedyne dziecko rodziców - strata dla nich faktycznie niewyobrażalna... Jednak zysk także niewyobrażalny!!!

"...Nie płaczcie prosze po mojej śmierci...

Nie udawajcie, że płaczecie z żalu nade mną...

Nad sobą płaczecie! Wam gorzej!..."

Daj jej Panie odpoczynek wieczny a nam daj ukojenie w bólu naszym...

Fakir230-10-2007 21:29:12   [#3935]

Nie ma innego wątku a nowego nie chcę...

Więc piszę tutaj... To w pewnym sensie także i "mój" wątek...

Dwie uwagi wstępne:

- ci, co mnie znają chociaż trochę wiedzą, że piszę wiersze i że moja wrażliwość na sprawy tego świata jest ciut "inna" niż powszechnie panująca...

- świat dzisiejszy się spieszy, gna, nie lubi refleksji (reminiscencji, rachunków przeszłości...)...

Ja tak nie umiem...

Muszę się rozliczać z tym co było we mnie, w innych...

Muszę "zamykać" sprawy...

Dlatego pisze...

- - -

Nie tak dawno zdarzyła mi się taka sytuacja: byłem w gronie znanych-nieznanych mi ludzi, wspólnie coś tam razem zrobiliśmy i właśnie "opijaliśmy" ewidentny sukces naszego działania...

Ja - swoim "odwiecznym" zwyczajem (wiersze piszę od 1968 roku...) - podczas tej imprezy notowałem na serwetkach, wizytówkach i wszystkim, na czym dało się cokolwiek zapisać, swoje wrażenia, myśli, przebłyski i skojarzenia...

Boże! Na czym ja już nie pisałem... Nawet na podpaskach i mankietach koszuli...

Dzień po owej imprezie telefon odbieram...

"...Wiesz, dowiedziałam się, że na naszej imprezie przysłuchiwałeś się i notowałeś nasze wypowiedzi, to co mówimy i robimy..."

- - -

Może ten świat i pędzi do przodu...

Ja jednak pozostanę przy swoim... Ulotnym, dziwnym, pobocznym, postrzelonym postrzeganiu świata...

Na tej imprezie zapisałem kilka celnych ale przede wszystkim "dobrych" zdań... Moim zdaniem trafnie oddających świat, jego istotę, jego ulotność...

Nigdy jednak nie zobaczą one tego świata ani ten świat ich nie zobaczy - podarłem je i wyrzuciłem...

Poczułem się sam jakiś taki "zbrukany" i one (te zapiski) wydały mi się takie jakieś "niepotrzebne"...

- - -

Wiecie... Ja naprawdę nie pamiętam, co kto mówił na tej imprezie...

Nie do końca pamiętam nawet "konfiguracji stolikowej"...

Tamta sytuacja wyzwoliła we mnie pewne myśli, pewne skojarzenia... W żaden sposób nie związane z obecnymi na niej znanymi-nieznanymi...

I jest mi po prostu tak cholernie przykro...

= = =

Coraz bardziej utwierdzam się w mniemaniu, że aby być SPECJAŁem nie trzeba koniecznie być upośledzonym, niepełnosprawnym...

Wystarczy mieć inną wrażliwość i znaleźć się w otoczeniu "szybkich" tego świata...

= = =

Mieliśmy ostatnio nadzwyczajną naradę zwołaną przez nasze KO... Poświęcona była błędom jakie popełniają dyrektorzy...

Na przykład - dyrektor szkoły dla lekko włącza do swoich oddziałów ppp (dla umiarkowanych i znacznych) swoich "lekkich" absolwentów... 

Dlaczego to robi? Można się domyślać...

Ale robi...

Afera wyszła dlatego, że rodzice napisali do KO... list pochwalny dla dyrektora... z równoczesną prośbą, by tam jednak były przedmioty...

Kto na tym cierpi?

- - -

Boże...

Coraz częściej mam wrażenie, że ten świat już mnie nie dotyczy...

- - -

W szkole dzieje się dużo... Napiszę o tym... Jak tylko trochę "otrząsnę" się z doświadczenia tej imprezy...

- - - -

A i tak lubię nasze OSKKO :)))

Maelka30-10-2007 21:51:11   [#3936]

Krzysztofie

Przeżyj, przeanalizuj sytuację, i zrozum punkt widzenia innych.

Nie jestem poetą (choć w 1968 roku już posiadłam umiejętność pisania) wiec nie wiem, co to męki twórcze i imperatyw notowania podszepów muzy.

Pewnie dlatego łatwo mi sobie wyobrazić sytuację, że na spotkaniu towarzyskim pozwalam sobie się bawić, i notatki odkładam na bok.

Pewnie też brak aspiracji do bratania sie z poezją pozwala mi wyobrazić sobie, jak czuli się rozbawieni goście, obserwujący (chcąc czy nie) faceta, gościa honorowego (jak się zdaje) ignorującego rozbawione towarzystwo i skoncentrowanego na zapiskach.

Nie do końca pamiętam nawet "konfiguracji stolikowej"...

Szczerze mówiąc - byłoby mi przykro. Pewnie nie podejrzewałabym cię o donoszenie, ale miło by mi nie było. Wolałabym, żebyś mnie zauważył i zapamietał.

Zrozum więc swych współbiesiadników.

Mówiłeś im, że przeżywasz męki twórcze? Prosiłeś o wybaczenie swego roztargnienia i nieuwagi?

Jakiś lubiący cię człowiek zwrócił ci uwagę, że niechcący uraziłeś innych. Pewnie, że nie jest ci miło. Ale zrozum innych.

Przy twojej wyobraźni, chyba nie bedzie o to trudno.

Pozdrawiam cię.

:-)

Fakir230-10-2007 21:55:08   [#3937]

:)))

Maelko - też racja...

Ale byli tam też ci, co mnie znają... Dobrze znają i wiedzą, że ja tak zawsze...

- - -

Nie mów, że w tym roku juz pisałaś...

:))))

Z wypowiedzi biorąc, wydajesz mi się duuuuuuuuuuużo młodsza... Głowę bym dał, że wtedy Cię na świecie nie było....

skrzat30-10-2007 21:57:39   [#3938]
...chciałam to samo, co maelka...:)
zgredek30-10-2007 21:59:30   [#3939]

ja co innego wprawdzie

ale

w jęzor się ugryzłam... twórczo

Maelka30-10-2007 22:00:32   [#3940]

Skoro jesteś tak szarmancki, to chyba zgodzę się z tobą, że faktycznie mi się coś pomyliło z tymi latami i umiejętnościami. W moim wieku takie mylenie sie to żadna nowina.

Na wszelki wypadek nie bedę zaglądała ani do lusterka, ani do dowodu osobistego.

Wyjatkowo prawdomówne z nich bestie...

;-)

Fakir230-10-2007 22:01:13   [#3941]

Dziękuję Zgredko...

Twórczo?

Jeszcze bardziej... Jeeezuuu....

Maelka30-10-2007 22:01:28   [#3942]

Zgredku - brawo!

Postępy widzę!

:-)))

zgredek30-10-2007 22:02:30   [#3943]
:-)))
some30-10-2007 22:39:17   [#3944]

ja co prawda obecnie wierszy nie piszę (kiedyś próbowałam, ale dałam sobie spokój ), ale nie dziwię się tym, co muszą jak Fakir notować swe myśli w każdej chwili i w każdym momencie. Zdaża mi się też , czasami....

Nie dziwię się też tej drugiej części towarzystwa...czasy takie a nie inne...

Dziwię się natomiast tym, co Fakira znają... i nie zareagowali właściwie...widać, niepoetyckie z nich dusze...

Fakir, nie cofaj się, rób co Ci dusza podpowiada, nie targaj kartek, myśli, duszy... Twoje przemyślenia są światu potzrebne...choć świat może jeszcze o tym nie wie.....

pozdrawiam

P.S. Masz rację,że specłay( co niektóre, te najbardziej specjale ) nie muszą być ...ani trochę .....

bratek02-11-2007 23:26:23   [#3945]

Mam pytanie- raczej wątpliwośc....

Dziś "zagięła" mnie kursantka.

Rozmawialiśmy o wczesnej interwencji. Formy kształcenia, wczesne wspomaganie i takie tam. O diagnozie też. Od słowa do słowa, a ona mi mówi, że ma u siebie w szkole, 4-letnie dzieci z głębokim uu. Zatkało mnie! Mówię, że chyba pomyłka, bo uu, a szczególnie głębokiego nie diagnozuje się u tak małych dzieci. A ona na to, że mają orzeczenia PPP z diagnozą głębokie uu już u 3 latków! I te dzieciaki są w oddziale rewalidacyjnym w szkole. Co o tym myślicie, ja oszalałam (lub: niedouczyłam się, jak wolicie) czy PPP? 

Fakir202-11-2007 23:43:02   [#3946]

Nela...

Jeśli Ty oszalałaś, to najpierw świat by zgłupieć musiał - do końca...

Moim zdaniem nie diagnozuje się u takiego malucha uu.

Przynajmniej ja w starości swej, jako nestor (tak mnie ostatnio nazwano:) takiego czegoś nie znam...

RW na poziomie trzylatka? W szkole? Też mi nie pasuje... Znaczy nie może być...

Myślę, że ona miała na myśli grupowe wczesne wspomaganie (dopuszcza się powyżej trzech lat)...

A to, że dzieciak jest (to znaczy będzie) głębiej upośledzony, to może ona tak z praktyki "se" wzięła?

Ale są rzeczy na niebie i ziemi o których nie śniło się... nawet nam:))))

bratek02-11-2007 23:49:44   [#3947]

No właśnie- nie. Dopytywałam szczegółowo. Szkoła jest w DPS-ie. Mają RW i mają 3,4- latki z orzeczeniem PPP do RW. Wczesnego Wspomagania nie mają właśnie zaczynają o nim myślec, dlatego przyszli na kurs.

Ja im na to, że niech Bóg ma w swojej opiece Dyrekcję, jak przyjdzie wizytacja. A oni mi na to, że wszystko jest sformalizowane i wizytacje mają często.....

Ale dzięki za utwierdzenie mnie w "złomnym" przekonaniu:))

 

Fakir202-11-2007 23:54:31   [#3948]

To jest niemożliwe...

To nie może być sformalizowane...

Tego nie ma...

A u mnie się czepiają takich szczegółów, że głowa boli...

Boże! Gdzie my są ?!?!

achaa03-11-2007 10:04:46   [#3949]
Są takie cuda o których się nie śniło....
Pisałam już jakiś czas temu o dziecku 2,5 roku z Poradni PP dostało orzeczenie z wpisanym głębokim uu. Drugie niedawno - chłopczyk 3,5 roku - to samo.
To, co czytuję na papierach z rożnych PP przeraża. Cytat z orzeczenia chłopaka, 18-to latka z dość niejasnymi etiologicznie zaburzeniami (do 11 roku życia prawidłowy rozwój, potem stopniowy regres ale tylko w obszarze motorycznym, także w zakresie mowy): "Chłopiec nie mówi, nie komunikuje się. Ma trudności z poruszaniem się." KONIEC orzeczenia! Jeszcze tylko uwaga, że w związku z powyższym do nauczania indywidualnego.
Chłopiec fakt, nie mówi, ale komunikuje się. Pięknie się komunikował, gdy dostał plansze z napisami. Sensownie, mądrze odpowiadał na pytania. Po prostu NIKT wcześniej nie wpadł, żeby mu takie plansze dać. Bo PP napisało - nie mówi, nie komunikuje się.
Na nauczanie indywidualne.

Fakirze, co do tego, jakie rzeczy są "kupowane" przez wizytatorów... Też jakiś czas temu o pewnej placówce mówiłam tak jak bratek:"niech bóg ma dyrekcję w opiece jak przyjdzie wizytacja". Mało, to samo mówił pracownik kuratorium, gdy przypadkiem trafił do niego jeden z pracowników rzeczonej placówki edukacyjnej i wydało się, że będąc logopedą pracuje jako wychowawca grupy przedszkolnej oraz, że podobne kwalifikacje (a raczej ich brak) oraz brak zgody kuratora na taki stan rzeczy dotyczy większości pracowników tej szkoły. Też mówili "no, przyjdzie wizytacja, to posprząta". I co? Wizytacja była niejedna;) Wszystko jest po staremu:))))
Dzieciaki z lekką niepełnosprawnością intelektualną w klasie 5 SP uczą się z jednym nauczycielem (bez jakichkolwiek kwalifikacji, nawet oligo nie ma), niby wszystkich przedmiotów, które obowiązują w SP dla lekko, ale w praktyce - w takim razie po co w większości normalnych szkół są przedmiotowcy? No nie, przepraszam - jest nauczyciel j. obcego.
W jednej klasie są dzieci lekko, umiarkowanie i znacznie. Jest cała klasa, która powinna być RW (wszystkie dzieci z głęboką), ale z PP mają orzeczenia o znacznej i dzięki temu jest "normalna" klasa. Tragedia, bo te dzieciaki wymiękają. Są w większości obciążone padaczką, niezwykle męczliwe. Siedzą w szkole po 6 - 8 godzin (zajęcia + świetlica). To tylko wycinek rzeczywistości. Nic się nie da zrobić. Nic nikt nie zrobi. Rodzice są zadowoleni - dzieci wyjeżdżają rano, wracają późnym popołudniem, jest ok. Wmawia się im, że nie ma alternatywy dla ich dzieci, że nigdzie nie znajdą tak dobrej opieki i edukacji. Nadzór grozi paluszkiem, ale nic nie egzekwuje, gdyby coś zrobili - miejscowe media by ich zagryzły.
Takie życie. Mnie odarło z idealistycznego przekonania, że cokolwiek można w takiej sytuacji.
Fakir203-11-2007 11:35:06   [#3950]

Achaa...

Można i będzie lepiej!!!

Tylko pracy trzeba ciągłej, usilnej, uporczywie upierdliwej...

- - -

Podajesz "kwiatki"... A jak Ci się to podoba, że w klasie ppp (dla umiarkowanie i znacznie przecież) jest kilku uczniów z lekkim?

I rodzice sobie to chwalą, tylko.... wystąpili do KO z prośbą, by było tam więcej "przedmiotów"...??? I wtedy się "wydało"...

- - -

Tak sobie myślę, że gdyby takie sytuacje nagłaśniać, publikować, wołać telewizję... Oddolnie nagłaśniać... W obronie i interesie dzieci...

Bo to przecież ewidentna szkoda dzieciaków, których ktoś musi bronić...

- - -

Sa już pierwsze "zyski" z naszego panelu na Kongresie. Przynajmniej na naszym terenie... Szefostwo zaleciło dyrektorom "pochylenie się" nad wskazanymi problemami uznając je za bardzo istotne! Obiecało dyskusję i działania...

- - -

A bycie idealistą jest niezbędne w naszej profesji :))) Będzie lepiej!!!!

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 78 ][ 79 ][ 80 ] - - [ 84 ][ 85 ]