Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Czy sześciolatki powinny trafić do szkoły?
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 4 ][ 5 ][ 6 ] - - [ 10 ][ 11 ]
AnJa21-10-2008 09:42:51   [#201]
akurat oglądałem ten program

na moje oko inwestor naruszył cała masę przepisów (w tym plan zagospodarowania)a miejsce nie nadaje się na przedszkole dla 150 dzieci (parkowanie, wielkośc placu zabaw)

oczywiście pozostaje kwestiq, dlaczego nie interweniowali urzednicy powiatowi odpowiedznio wcześniej - ale przyczyn chyba wyjaśniać nie trzeba;-)
grażka21-10-2008 09:50:09   [#202]

AnJa - moim zdaniem była mowa o 90 dzieciach, a urzędnik nadzoru budowlanego nie miał zastrzeżeń do szerokości i wysokości budynku - i wyraźnie powiedział, że nie zgadza się w tym z wojewodą.

AnJa21-10-2008 10:14:09   [#203]
w programie o 150

nie chodzi o parametry budynku- tam wszytko jest ok

teren jest przeznaczony pod budowę mieszkaniową z funkcją usługową - czyli np. sklepem w budynku mieszkalnym

tu wydano zgodę na przedszkole w budynku mieszkalnym - powstało samo przedszkole, nawet mieszkania tam nie ma

plac jest niewoielki - myslę że po wybudowaniu budynku jakieś 2000 m kw maksymalnie (kamera zniekształca odległości, więc nie wiem)

uliczka zwykła osiedlowa- zero parkingu dla rodziców czy dostawców

wg mnie inwestor przegiął zakładając, ze jak wybuduje to nikt nie ruszy, bo funkcja społecznie ważna
grażka21-10-2008 10:17:17   [#204]

AnJa - przecież on ten parking na posesji pokazuje - czy ja czegoś nie widzę?

PS - to jest jakiś skrót tego co było w TV?


post został zmieniony: 21-10-2008 10:18:07
AnJa21-10-2008 10:26:31   [#205]
nie- to inny film- ale o tym samym

szczrze mówiąc dopiero teraz doznałem szoku - ta działka jest mniejsza jeszcze niż wydawała się, a poza tym jeszcze wepchnięto tam parking

gdzie te dzieciaki mają wychodzić?

no i z praktyki- jak sądzisz- gdzie rodzice zatrzymają samochód- na placu z dala od wejścia (30m) czy ulicy przy wejściu?
grażka21-10-2008 10:31:17   [#206]

podjadą pod same drzwi :)

Ale rozumiem, że nie mam pełnego oglądu, ja widziałam dziś tylko to.

AnJa21-10-2008 15:13:56   [#207]
o-świetnie!
PawełR25-10-2008 20:05:26   [#208]

w mojej szkole mam wszystko gotowe, będzie ich 9 maluszków... pani bardzo miła, zabawki dla każdego, stoliczki, krzesełeczka, komputerki wszystko.... szkoła na wsi, malusia i milusia.... właśnie remontuję ją jestem za sześciolatkami :))))

 

AnnoDoro25-10-2008 20:26:12   [#209]
Zdecydowanie nie! Dzieci mają mieć dzieciństwo i maja do szkoły pójść w wieku 7 lat . Przed nimi tyle lat nauki i jak tylko zechca sie uczyć i stać ich będzie na naukę - mogą sie uczyć do późnej starości:-), a teraz niech sie bawią i ciesza dzieciństwem ...
PawełR25-10-2008 20:27:53   [#210]
przecież napisałem, że zabaweczki i te inne :))))) komputerki, bo maluszki uwielbiają komputerki :) jestem za zabawą na sto dwa :)
jatoja25-10-2008 20:28:34   [#211]
Anno... ale jakby zrezygnować z całek i fenomenologii, a dać zabawki, stoliczki itp. jak pisze Paweł...to bawiąc uczyć by się dało
grażka25-10-2008 20:36:03   [#212]
Pawle - komputerki? Naprawdę? Ruch i świeże powietrze raczej! :)
PawełR25-10-2008 20:37:10   [#213]
no u mnie wieś, to mają powietrza.... lasy, pola.... cudownie :) latają po lesie i po polach cały że czas
PawełR25-10-2008 20:38:51   [#214]

jeśli wiemy, że przez zabawę uczyć, to

to dlaczego o tym nie mówimy?

dlaczego nie krzyczymy?

dlaczego o to nie walczymy?

dlaczego?

dlaczego zajmujemy się zwolnieniami, raportami, wejsciem do pracowni, zakazem z niej korzystania, stypendiami, przeszeregowaniem, urlopami, zwolnieniami, op, on, kn, ckm, uchwałąmi, statutami....

 

jatoja25-10-2008 20:44:38   [#215]
Bo to też życie
A co chciałbyś pokrzyczeć? Ty na nauczycieli pokrzycz, że nie uczą bawiąc.

( w życiu nie bawiłam się przy zaimkach względnych, dzieciaki jeszcze gorzej)
PawełR25-10-2008 20:51:29   [#216]

u mnie jeszcze nie jest źle.... w klasach 10. dzieci.... ale i tak każde chce bawić się w coś innego :) ja potrafię bawić się równocześnie z czterema grupami dzieci w różne zabawy na polskim.... :)))))))

wczoraj z odmianą rzeczowników w klasie IV... bawiłem się nieźle ... dzieciaki też, bawiliśmy się w detektywów z W11 :)))) zabawa wspaniała, dzieci łykały przypadki bez problemu,

ale 2 chłopców wolalo wtedy grać w piłkę... no i grali , a ja patrzyłem na nich przez okno :)

jedna dziewczynka chciała w tym czasie grać w szachy, no to z nią grałem

a inna dziewczynka chciała, żebym opowiedział jej bajkę socjoterapeutyczną, to jej opowiadałem

z czterema grupami dam radę na polskim :)

AnnoDoro25-10-2008 21:48:11   [#217]
jatoja Wszystko czego ma się nauczyć dziecko - nauczy sie , ale w swoim czasie . Niech sie teraz bawi , zażywa powietrza, ruchu , zabawy- bez całek itp. - na to ma jeszcze czas . Gdy dzwoneczek się odezwie i szesciolatek pójdzie do szkoły ...zacznie nosić ten ilus tam kilogramowy tornister czy plecak , czas cza beztroskiego dzieciństwa mu się skończy , a tego naprawdę szkoda. Co ma wisieć nie utonie , a co ma się nauczyć - to sie jeszcze nauczy , więc niech ma to swoje dzieciństwo , a potem długieeee lata na naukę. Pozdrawiam
Marek Pleśniar26-10-2008 08:35:35   [#218]

nie głównie przez zabawę uczymy ale także, między innymi przez zabawę:-)

generalnie głównie uczymy przez pracę i uczymy pracy

zabawa to dobry sposób ale powinnismy uczyc przede wszystkim pracy

najwiekszym nieszczęściem współczesnej oświaty jest to, ze zapominamy o tym

moim zdaniem:-)

 

co więcej - dzieci lubią pracę, lubią osiągnięcia, lubią kiedy się je i ich dzieła traktuje powaznie, kiedy się z nich nie robi.. dzieci tylko partnerów rozmowy

zamiast to wykorzystywać, z jakiegoś powodu ludzie próbują to jakoś zniwelować

zabranie dziecka przez ojca do swojej pracy, pozwolenie by ją zobaczyło potrafi być jednym z najwazniejszych wspomnień dzieciństwa, wazniejszym niż setki rozgrywek w kapsle

wspólne pomalowanie mieszkania - ojca z synem jest dla obu pasjonujące i napawa obu dumą:-) Wysłanie dziecka po zakupy bywa dla niego ciekawsze niż oglądanie filmu

warto to robić zanim wydorosleje i zacznie to być dla niego udręką:-)

itd itp

z jakiego powodu szkoła miałaby być miejscem gdzie to nie działa?

(pewno z tego samego powodu dla którego generalnie czynimy szkołę czymś innym niż reszta świata, enklawą niepraktyczności i niezaradności, braku odpowiedzialności - zarówno uczniów jak i nauczycieli)

---

wiecie

pamiętam jakimi słowami budziłem małego synka: "wstawaj do zabawy"

w moim i jego pojęciu jego zycie było zabawą - od momentu otwarcia rano oczu do zasnięcia

 

przestałem tak mówić gdy obudziłem go kiedys wczesnie rano, ubrałem i zawiozłem po raz pierwszy do żłobka

w tym dniu skończyło się wstawanie do zabawy

zabawne..

jest to, ze w żłobku tego zdają się nie wiedzieć:-)

 

zasuwanie o siódmej rano do żłobka, przedszkola, szkoły to żadna zabawa

 

a co, dla Was to zabawa?

;-))

Marek Pleśniar26-10-2008 08:38:06   [#219]

było paskudnie, mgła, zimno a w złobku pani wyrwała mi go siłą i wcisnęła do sali

(jak zapewne większość maluchów - bo i naczej zaden by się nie zgodził;-) Pani oczywiście zrobiła dobrze i się na nią nie skarzę, ale fajnie nie było

niezabawnie było;-)

grażka26-10-2008 08:40:24   [#220]
Ciekawe, jakie konotacje zyskałaby u Twojego syna "praca" gdybyś go budził "do pracy" :)
Marek Pleśniar26-10-2008 08:42:27   [#221]

własnie tak mawiał - że idziemy do pracy

znaczy do żłobka

"idę do pracy" - wtedy to bardzo bawiło dorosłych,

teraz jakoś mniej mnie bawi gdy ogarnałem spojrzeniem swiat jaki mu zafundowałem wraz paroma miliardami innych dorosłych;-)

AnnoDoro26-10-2008 12:50:59   [#222]
Dzieci niech mają dzieciństwo i niech im nikt tego nie zabiera ... Wiadomo,że musza chodzić do złobka i do przedszkola, ale niech to ich dzieciństwo trwa jak najdłuzej. My tez poszliśmy do szkoły w wieku 7 lat i czy ktoś z nas moze powiedzieć, ze jestesmy przez to głupsi????? Pozdrawiam
Marek Pleśniar26-10-2008 16:26:54   [#223]

jestesmy mniej wykształceni, marnie albo wcale znamy języki obce, reguły ekonomii etc etc

jestesmy niedouczeni, nieinnowacyjni, zgłaszamy setki razy mniej patentów niż Niemcy czy Francja rocznie

będziemy głupsi niż inni Europejczycy gdy czegoś z tym nie zrobimy

tak uważam

beera26-10-2008 16:32:42   [#224]

warto przeczytać:

Z "Polityki"

Jacek Żakowski 03 października 2008

Sześć, siedem, pięć

Posłanie sześciolatków do szkoły to niezwykle rzadki przypadek reformy, na której wszyscy mogą zyskać, a nikt nie musi stracić. Już pięć lat temu wyglądało, że tak właśnie będzie. Ale wyszło jak zawsze. Dorośli dali plamę. Dzieci muszą dać radę.

Za tym zamieszaniem idzie, oczywiście, pokusa, żeby reformę na rok czy dwa zatrzymać i poczekać, aż wszystko będzie gotowe. Wydaje się to logiczne. Ale to, co logiczne, w rzeczywistości byłoby absurdalne. Bo przyszłoroczne sześciolatki to absolutne dno polskiego kryzysu demograficznego. Szkołom będzie łatwiej zaabsorbować ten najmniej liczny rocznik niż jakikolwiek inny. Zwłaszcza że tylko o kilka tysięcy więcej będzie za rok siedmiolatków idących do szkoły według dotychczasowych zasad. Połączenie dwóch najmniejszych od kilkudziesięciu lat roczników będzie dużo łatwiejsze i dla budżetu nieporównanie tańsze, niż połączenie którychkolwiek innych. Gdybyśmy reformę przesunęli na 2014 r., w pierwszej klasie znalazłoby się o 100 tys. więcej dzieci, niż jeżeli wprowadzimy ją w przyszłym roku. Nie jest to jednak jeszcze najważniejszy demograficzny argument za wprowadzeniem reformy w przyszłym roku.

Argumentem dużo poważniejszym są wstrząsy i zniszczenia, które przetaczająca się przez kolejne instytucje dziura demograficzna będzie powodowała w różnych dziedzinach życia. Pogłębiający się niż sprawia bowiem, że w ostatnich latach z polskich szkół znikło już kilkaset tysięcy dzieci. A wraz z nimi znikły z budżetów gmin subwencje idące za uczniem. Nic dziwnego, że coraz więcej gmin zamyka kolejne szkoły.

Dla biedniejszych gmin jest to rodzaj przymusu ekonomicznego. Działając pod podobnym przymusem, przez ostatnie kilkanaście lat wiele gmin (m.in. Warszawa) zdewastowało budowaną pół wieku sieć przedszkoli. Teraz tych nieopatrznie pozamykanych przedszkoli dramatycznie brakuje, bo cztery lata temu Polska odbiła się od liczonego w wielkościach bezwzględnych demograficznego dołka i kolejne roczniki są już wyraźnie większe. Gdyby rząd nie zasypał dziury demograficznej, posyłając w przyszłym roku do szkoły sześciolatki razem z siedmiolatkami, niszcząca fala przetoczyłaby się kolejno przez wszystkie szczeble edukacji. A czym dalej, tym problem byłby większy. Bo z każdym kolejnym szczeblem edukacji rośnie udział sektora prywatnego, którego duża część nie wytrzymałaby malejącego naboru. Placówki publiczne można by od biedy podratować publicznymi pieniędzmi. Ale wiele prywatnych gimnazjów i liceów trzeba by było zamknąć.

Prawdziwe problemy zaczęłyby się jednak po 2020 r., kiedy dno niżu stanęłoby na progu rynku pracy i wyższych uczelni. Od kilku lat menedżerowie szkolnictwa wyższego nie mają już złudzeń, że najdalej około 2020 r. ich branżę czeka rzeź. Roczniki rozpoczynające studia będą bowiem wówczas niemal o połowę mniejsze niż obecnie. Roczniki kończące dziś studia liczą po około 650 tys. osób. Roczniki, które zaczną studiować za 12 lat, będą liczyły z grubsza po 350 tys. Gdyby w przyszłym roku wszystkie sześciolatki poszły do szkoły, razem z siedmiolatkami byłoby ich łącznie ok. 700 tys. Jeżeli zwycięży wariant stopniowego wprowadzania zmian (siedmiolatki i najstarsza część rocznika sześciolatków), w przyszłym roku naukę zacznie około pół miliona dzieci. Uczelnie odczują posuchę, ale nie będzie to mordercza susza.

Gdyby w szkolnictwie wyższym działały prawa rynku, można by się cieszyć, że kryzys wywołany cyklem demograficznym zlikwiduje najsłabsze uczelnie i w ten sposób przyczyni się do podniesienia poziomu kształcenia. Jest to jednak mało prawdopodobne. Najsłabsze uczelnie prawdopodobnie przetrwają stosunkowo łatwo, bo zwykle mieszczą się w małych miastach, gdzie mają faktyczny monopol na wyższe wykształcenie. Konkurują bliskością i niskimi opłatami. Odpadną więc głównie średniacy, mający duże szanse, by z czasem stać się porządnymi szkołami zawodowymi, których w Polsce najbardziej brakuje.

Gdyby sześciolatki nie poszły w przyszłym roku do szkoły, rzeź w szkolnictwie wyższym nie byłaby jednak najgorszym skutkiem demograficznego dołka. W połowie lat 20. prawdziwie katastrofalne mogłyby być skutki suszy na rynku pracy. Z napływem najmniej licznych roczników zbiegnie się bowiem wówczas odejście na emeryturę najliczniejszych roczników wyżu urodzonego w latach 50. XX w. Dla budżetu państwa, systemu emerytalnego i ubezpieczeń zdrowotnych tak czy inaczej będzie to czas dramatycznej próby. Ale najsilniej to zderzenie odczuje gospodarka, której gwałtownie zabraknie pracowników. Gdyby system emerytalny nie został zmieniony (emerytury pomostowe!), już za siedem lat, w 2015 r., mielibyśmy o 800 tys. mniej pracowników niż dziś.

Ale nawet jeżeli Polacy będą pracowali dłużej niż dotychczas, 10 lat później problem rąk do pracy może nabrać dramatycznego wymiaru. Roczniki z dna niżu zastąpią bowiem pokolenie odchodzącego na emeryturę wyżu mniej więcej w połowie. Co roku będzie ubywało około 200 tys. pracowników. Skutkiem takiej sytuacji będzie nie tylko spadek bezrobocia, lecz także wzrost płac, który istotnie obniży konkurencyjność polskiej gospodarki, więc może się stać przyczyną kryzysu wymuszającego falę bankructw. Posłanie sześciolatków do szkoły pozwoli ten kryzys złagodzić. Dzięki tej operacji trzy najmniej liczne roczniki w momencie wchodzenia na rynek pracy zostaną powiększone średnio o jedną trzecią (ponad 100 tys. osób). Zastępstwo pokoleń przekroczy 70 proc., co da się już jakoś wytrzymać.

Zniszczenia powodowane przez toczący się walec demograficznej depresji można by zaakceptować, gdyby dramatycznie niski przyrost naturalny pierwszych lat XXI w. miał być zjawiskiem trwałym. Wiemy już jednak, że następne roczniki są wyraźnie liczniejsze i wiele wskazuje, że może to być tendencja w miarę trwała. W 2015 r. będziemy mieli o kilkanaście procent więcej sześciolatków niż w 2009. Jeśli pozwolimy rynkowi i walcowi demograficznemu działać spontanicznie, dla następnych liczniejszych roczników zabraknie miejsc w gimnazjach, liceach, na studiach i wreszcie na rynku pracy (który też będzie musiał wcześniej dostosować się do walca demograficznego), podobnie jak dziś brakuje ich w przedszkolach. A tych miejsc zabraknie także, jeżeli kilka lat poczekamy z obniżeniem wieku rozpoczęcia szkoły.

W tym sensie posłanie sześciolatków do szkoły właśnie teraz jest nie tylko racjonalne, ale też konieczne. Tłumaczący pośpiech argument demograficzny to jednak nie wszystko. Można się spodziewać, że dzięki posłaniu sześciolatków do szkoły skrócą się kolejki po miejsca w przedszkolach, a część osób dotychczas opiekujących się dziećmi w domach od razu trafi na rynek pracy.

Jednak najważniejszy argument za szkołą dla sześciolatków dotyczy kultury, która jest dziś w Polsce silnym hamulcem rozwoju. Jeżeli poważnie myślimy o tym, by za życia choćby najmłodszych dzisiejszych pokoleń dogonić Europę, musimy zbudować kulturę przynajmniej tak kreatywną i kooperatywną, jaką mają europejscy liderzy. Dziś jest do tego rozpaczliwie daleko.

Najwyższy w Europie poziom nieufności sprawia, że Polacy nie są w stanie nie tylko uprawiać sensownej, konstruktywnej polityki, ale też podejmować bardziej złożonych zadań, wymagających współpracy większej grupy obcych sobie osób. Tę słabość widać we wszystkich dziedzinach życia. Od gier zespołowych, przez smutny los powstających i rozpadających się partii, po notoryczną niezdolność do budowania dróg, kreowania konsorcjów inwestycyjnych, organizowania współpracy gospodarki z nauką czy tworzenia stabilnej kadry urzędniczej.

Na niski społeczny poziom zaufania nie ma lepszego sposobu niż zwiększanie liczby różnego rodzaju kontaktów między ludźmi. Im wcześniej zaś się one zaczynają rozwijać, tym większe mają znaczenie, bo postawy poznawcze, inteligencja emocjonalna, osobowość, tożsamość w decydującym stopniu kształtują się w pierwszych latach życia. Im wcześniej dziecko zaczyna mieć kontakt z obcymi rówieśnikami, tym lepiej jako dorosły sobie z nimi radzi.

Nie jest przypadkiem, że ostatniemu miejscu Polski na europejskiej skali zaufania i jednemu z ostatnich miejsc na skali kreatywności towarzyszy także najniższy w Europie udział małych dzieci w edukacji przedszkolnej i bardzo wysoki odsetek dzieci zagrożonych ubóstwem oraz wykluczeniem. Mając tak nieliczne pokolenie rozpoczynające życie, nie możemy pozwolić sobie na ryzyko, że jego istotna część zostanie zmarnowana.

Szkoła oferująca pierwszakom całodzienną opiekę i wyżywienie oraz powszechne przedszkole dla pięciolatków w istotny sposób wyrównują szanse dzieci z różnych środowisk. Posłanie sześciolatków do szkoły i pięciolatków do przedszkoli ma oczywiście znaczenie edukacyjne, ale przede wszystkim ma zasadnicze znaczenie wychowawcze i kulturotwórcze. Dzięki temu dzieci urodzone na początku XXI w. jako pokolenie będą miały szansę dużo lepiej radzić sobie w nowoczesnym świecie.

Jest oczywistym skandalem, że po kilku straconych latach ta reforma odbywa się tak, jak się odbywa. Rozumiem niepokój rodziców, samorządowców i nauczycieli. Rozumiem nawet niepokój wydawców, którzy nie wiedzą, jak pisać podręczniki (chociaż każdy rozumie, że różnice indywidualne w grupie siedmiolatków są większe od różnic między sześcio‑ a siedmiolatkami). Czułem podobny niepokój, gdy się okazało, że moja córka należy do pierwszego rocznika mającego rozpocząć naukę w gimnazjach. Wtedy też do ostatniej chwili wszystko było wielką niewiadomą. Ale dzięki mobilizacji nauczycieli, rodziców i samorządów jednak się udało. Po latach widać w międzynarodowych badaniach, że dzięki tej reformie polskie dzieci lepiej sobie radzą np. z czytaniem i rozumieniem tekstu, co jest niezwykle ważne w nowoczesnym świecie, a na tle innych krajów było poważnym problemem poprzednich roczników.

Wszystkie reformy, które się w Polsce udały, robione były na kolanie. Inaczej nie umiemy. Tym razem jednak na komfort rezygnacji z reformy ani nawet na jej odsunięcie po prostu nas nie stać. Gdybyśmy się cofnęli, sześciolatki, które w przyszłym roku mają iść do szkoły, zapłacą za to więcej niż za niedociągnięcia reformy robionej w pośpiechu.
 

CZYTAJ TAKŻE:

  • Szkoda dzieci - Ogłoszony przez MEN program posłania 6-latków do szkół staje się jednym z najgorętszych tematów w dyskusji publicznej. Z jednej strony jest to dla naszego kraju konieczność cywilizacyjna, z drugiej - plan przeprowadzenia tej reformy wyzwala dramatyczne emocje rodziców.  

===

Na marginesie:


Jacek Żakowski wygłosi wykład inauguracyjny na otwarciu kolejnego rocznika naszych Studiów Podyplomowych Liderów Oświaty - co mnie napawa dośc dużą radością:)

grażka26-10-2008 16:49:46   [#225]

T.E.: Edukacja najmłodszych to problem, który zdecyduje o jakości naszego społeczeństwa na lata. Nie wolno rozwiązywać go wybierając mniejsze zło. Jeśli poważni publicyści jako argument za reformą podają to, że wszystkie udane zmiany w Polsce robione są na kolanie, to rzeczywiście jesteśmy zapóźnieni cywilizacyjnie.

z linku pod artykułem: Szkoda dzieci

beera26-10-2008 16:52:52   [#226]

wkleiłam dla równowangi i ten drugi link

"Polityka" ma ciekawe publikacje z argumentami na rzecz kazdego z rozwiązań.

grażka26-10-2008 17:06:24   [#227]
To polecam też wypowiedzi na forum pod tym drugim artykułem - zwłaszcza opisujące warunki edukacji najmłodszych w Holandii, Francji, Niemczech.
beera26-10-2008 17:11:34   [#228]

tak o szkole- w której fajnie jest być i szesciolatkom i siedmiolatkom:

Szkoła marzeń - Perrysburg Junior High School
 
"W planie naszej podróży po Stanach były także wizyty w szkołach. Pierwszą, którą odwiedziliśmy, była Perrysburg Junior High School - odpowiednik polskiego gimnazjum. Szkoła robiła niesamowite wrażenie ze względu na fantastyczny budynek (piękna aula ze sceną, dwie sale gimnastyczne, przeszklona biblioteka) oraz bogactwo sprzętów (w każdej sali komputery, smartboardy - tablice multimedialne, pracownie do przedmiotów ścisłych wyposażone jak prawdziwe laboratoria).
 
Większość drzwi do klas jest podczas lekcji otwarta, a gdy są zamknięte można zajrzeć do środa przez szybę - tak samo było w pozostałych szkołach, które zwiedzaliśmy. tu organizacja
Jedną z lekcji, na której mogłam się przyglądać była historia, tematem: początki wojny secesyjnej. Uczniowie mieli za zadanie obejrzeć fragmenty filmu, ale zanim to zrobili nauczyciel ok. 10 minut poświęcił na przygotowanie ich to tej pracy. Dowiedzieli się, co powinni zapamiętać z filmu (np. 4 nazwiska, 3 stany, 5 miejsc...), dyskutowali o tym, czy i jak robić notatki tak, żeby nie "stracić wątku", zastanawiali się, co może ich rozpraszać, a co pomagać. I dopiero po takiej refleksji - jak w ogóle uczyć się skutecznie - zaczęła się nauka historii."  a tu merytoryka
 
obie te sprawy się, niestety, różnią od tego, co w Polsce.
 
 
 Zdjęcie (u góry): Warsztaty medialne - uczniowie prezentują prace na temat reklam w telewizji, przemocy w kreskówkach itp.
 

Zdjęcie: Lekcja matematyki z wykorzystaniem tablicy multimedialnej.

post został zmieniony: 26-10-2008 17:11:55
Marek Pleśniar26-10-2008 18:14:16   [#229]

jak w czasie takich odwiedzin w szkolle angielskiej powiedział mi jeden Anglik na uboczu;-)

"Czy wy myślicie ze my was oprowadzamy po najgorszych naszych szkołach?"

;-)

AnnoDoro26-10-2008 18:27:39   [#230]
Obniżenie wieku szkolnego, jeden z elementów zmian w edukacji przygotowanych przez MEN wzbudza coraz gorętszą dyskusję nie tylko tu na forum .Niestety jak wynika z obliczeń , rok 2009 będzie wielkim niżem demograficznym i obliczono , że gdyby sześciolatki nie poszły do szkół w 2009 roku, musielibyśmy się liczyć ze zwolnieniami nauczycieli i zamykaniem małych szkół z powodu małej liczby uczniów .Ale .. no właśnie to ale - czy można to robić kosztem naszych pociech ? Jestem przeciw temu by mój synek poszedł do szkoły w wieku 6 lat . Czego ma sie nauczyc , nauczy sie i w późniejszym wieku . Moja starsza córka poszła do szkoły w wieku 7 lat , uczy sie języków obcych , należy do klubu tanecznego , lubi się uczyć i dużo czyta. Jako 14 latka , która poszła do szkoły w wieku 7 lat w niczym nie odstaje od innych , dobrze się uczy itd...
http://www.ratujmaluchy.pl
Marek Pleśniar26-10-2008 19:13:17   [#231]

to nie jest kosztem naszych pociech

to nasze aktualne pociechy w 2020 roku poniosą ten koszt gdy beda musiały utrzymywac nas - emerytów a na rynku pracy będzie za mało ludzi i w dodatku trzeba będzie cioś zrobić z oświatą

to jest kierowanie państwem a więc inne są też sentymenty, państwo nie może  nie mysleć naraz o wszystkim

dobro państwa to dobro jego obywateli - w tym najmłodszych i najstarszych

pewne wyzwania cywilizacyjne nie są w mikroskali przyjemne ale możemy przecież spróbować zrozumieć jak działa to w makro

a w makro jest ... mikro pieniedzy i nierównomierny wzrost demograficzny

 

to nasze przyszłe powodzenie - to jak się sprawa wyjaśni

 

to trochę jak z braniem pożyczek

teraz bierzemy pozyczkę (nie myślimy o oświacie i przyszłych kłopotach) a potem się bedziemy martwić czy nas na nią stać

AnnoDoro26-10-2008 19:27:23   [#232]
Więc zróbmy tak - tylko nasze pociechy z pieluch i pampersów wyrosną i fruuuu do szkoły , a co tam , niech pracuja na nas emerytów :-)))


Pozdrawiam i zmykam juz
Marek Pleśniar26-10-2008 20:13:59   [#233]

A jak państwo zachęca do posiadania dzieci to z zamiłowania do pieluch?

Przeciez z powodów ekonomicznych - po to ich wybieramy w wyborach by to robili

i głowną ich winą bywa gdy tego nie robią albo robią źle

 

trudno mi powiedzieć czy ten rząd robić coś w tej dziedzzinie najlepiej jakoś, ale skoro robi coś i planowo chce działać to niech robi - byledobrze

bo ja bym chciał na stare lata

a) mieć emeryturę

b) chciałbym tez by moja pociecha nie musiał na te emeruture moją płaciła np 80% swoich dochodów - wolę by miałą pociecha duzo kolezanek i kolegów którzy złożą sie wspólnie na mnie i beda mieć mniejsze podatki wydzierane im przez nas - staruchów

pio26-10-2008 21:21:00   [#234]
Moje dzieci też zaczęły chodzić do pracy. Starszy, który ma 3 i pół roku jak wychodzi z przedszkola to każe sobie kupowac ulubiony batonik, bo przecież uczciwie zarobił. pracował w przedszkolu. Młodszy jeszcze nie mówi, więc nie znam jego wymagań płacowych. Dla spokojnego sumienia też dostaje batonik.

Żakowski poszedł tropem kuluarowym, gdzie podpowiada się, że reformę szkolnictwa wymyślił Boni, który ma ratować przyszłe emerytury. Wg tego tropu Handke zlikwidował niemal szkolnictwo zawodowe aby przez lansowanie ogólniaków, a za nimi potrzeby studiów dłużej trzymać ludzi młodych od rynku pracy. W ten sposób walczono z bezrobociem. Coś w tym jest, ale jak to się ma do edukacji?
beera26-10-2008 21:27:11   [#235]

No kurcze - przeciez sześciolatki zostały wymyslone długo przed Bonim ;)

===

BATONIK! Codziennie! To niezdrowo!!! ;)

jatoja26-10-2008 21:29:04   [#236]
a o celowości wszechświata słyszeli? ha! ( bodaj 5 dowód na istnienie...)
Marek Pleśniar26-10-2008 21:29:58   [#237]

to o kuluarowości tekstu Żakowskiego to moim zdaniem prawda. Mam identyczne konkluzje a nawet dalej idące.

Dlatego na sprawę patrzę przez własne okulary:-)

-----

Żeby było jasne - mam tak naprawdę takie zdanie: można sprawę rozwiązać na dwa sposoby (a raczej trzy - no bo mozna nic nie robić)

1, sześciolatki do szkół.

2. lub w zamian zrewitalizować przedszkola ale takie obowiązkowo dostepne  dla każdego - na wsi i w mieście

ten sposób też daje wsparcie cywilizacyjne i zwiększa liczbę dzieci które w przyszłości beda pracować i osiagac sukcesy. Zawali to część szkół w przyszłości ale w zasadzie kogo obchodzą szkoły. Uczniowie są ważniejsi.

Drugi sposób jest droższy ZNACZNIE, bo trzeba by zbudować na wsiach przedszkola i zapewnić setkom tysięcy dzieci kadrę i placówki.

Chciałbym tego szczerze pisząc, ale chyba na to forsy teraz nikt nie da. 

Marek Pleśniar28-10-2008 21:42:04   [#238]

interesujący tekst - dość uporządkowany:-)

http://dzieciak.co.uk/index.php?kat_id=7#EDUKACJA%20W%20UK

EDUKACJA W UK

02-05-2008 16:20

W Anglii obowiazek szkolnictwa obejmuje dzieci w wieku 5-16 lat.

Kazdy rok szkolny dzieli sie na trzy czesci (trymestry).

Trymestr jesienny – wrzesien-grudzien
Trymestr wiosenny – styczen-kwiecien
Trymestr letni – kwiecien-lipiec

W polowie kazdego trymestru uczniowie maja tygodniowe ferie tzw. “half-term”. Dluzsze wakacje przypadaja na zakonczenie kazdego z trymestrow szkolnych.

Etapy edukacyjne:

Okres przedszkolny (dzieci w wieku 3-5 lat)

Nursery i Pre-school
Od kwietnia 2004 roku wszystkie trzy- i czterolatki maja prawo do darmowej edukacji wczesnoszkolnej. Jednak trzylatki beda mogly pojsc do przedszkola dopiero w semetrze wypadajacym po trzecich urodzinach.

Miesiac urodzenia dziecka Semestr
Styczen - Marzec Letni – od 1 kwietnia
Kwiecien - Sierpien Jesienny – od 1 wrzesnia
Wrzesien - Grudzien Wiosenny – od 1 Stycznia

Przez 38 tygodni w roku, dzieci moga uczestniczyc codziennie w 2.5 godzinnych darmowych zajeciach, ktore w polaczeniu z okresem przebytym w reception class skladaja sie na etap przygotowania (tzw. Foundation) do pozniejszych zajec szkolnych.
Zajecia musza odbywac sie w zarejestrowanych w Local Education Authority (LEA) placowkach typu School Nursery Classes, Day Nurseries, Pre-school Playgroups itp.
Childcare Information Services udostepnia listy placowek oferujacych miejsca w ramach programu Early Education. Najblizszy Waszego zamieszkania CIS znajdziecie wpisujac kod pocztowy na stronie internetowej www.childcarelink.gov.uk


Szkola podstawowa (Primary School)

Szkola podstawowa trwa przez 6 lat i podzielona jest na dwa stopnie, kazdy zakonczony jest egzaminem:
- Infant School (dzieci w wieku 5-7 lat) - Key Stage 1
Egzamin koncowy z angielskiego i matematyki.
wiecej na temat KS1 mozna poczytac na stronie internetowej
www.parentscentre.gov.uk

- Junior School (7-11 lat) - Key Stage 2
Egzamin koncowy z angielskiego, matematyki i przedmiotu wybranego.
wiecej informacji na temat KS2 mozna znalezc na stronie
www.parentscentre.gov.uk

Srednia liczba uczniow w jednej klasie wynosi około 30. W przypadku niektorych przedmiotow czesto spotykany jest podzial na grupy wedlug uzdolnien. Zajecia organizowane sa w taki sposob aby uczyc oraz zachecac dzieci do pracy w zespole.
Szkola podstawowa obejmuje takie przedmioty jak: jezyk angielski, matematyka, historia, geografia, sztuka, muzyka, fizyka oraz trudne do przetlumacznia: science, design and technology, information and communication technology (ICT)

Wybor szkoly podstawowej
Marzeniem kazdego rodzica jest wybor dobrej szkoly dla swojej pociechy. Aby sobie pomoc w poszukiwaniach najlepiej jest podazac wedlug wczesniej przygotowanego planu dzialania.

1. Wybor dobrej szkoly to pierwszy krok to dobrego wyksztalcenia dla Twojego dziecka!
* Znajdz szkole - wpisujac kod pocztowy na stronie Direct.gov.uk zdobedziesz liste szkol najblizszych Twojego zamieszkania
* Dowiedz sie wiecej – sasiedzi, znajomi to skarbnica wiedzy oraz niezastapiona pomoc w wyborze szkoly. Na stronie Direct.gov.uk - znajdziesz raporty OFSTED oraz informacje na temat wybranych szkol
* Porownaj szkoly - www.dcsf.gov.uk

2. Zloz aplikacje
Kolejnym krokiem jest zapisanie dziecka do wybranej szkoly. Dowiedz sie wczesniej jak nalezy to zrobic. Zazwyczaj zapisy dokonywane sa w szkole, jednak zdarza sie ze trzeba zlozyc podanie do Local Education Authority (LEA).
* Lista LEA - www.dfes.gov.uk
* Na stronie internetowej www.standards.dfes.gov.uk/la/ znajdziecie wiecej informacji na temat zapisow i rekrutacji

3. Poznaj swoje prawa i obowiazki
Jesli Twoje dziecko zostanie przyjete do szkoly pamietaj aby zapoznac sie z regulaminem szkoly. To nie tylko lista Twoich obowiazkow, ale takze praw.


Secondary School – szkola srednia (11-18 lat)

Szkola srednia obejmuje dzieci i mlodziez w przedziale wiekowym 11-18 lat, i podobnie jak szkola podstawowa podzielona jest na stopnie:
- Key Stage 3 –dzieci w wieku 11-14 lat
Egzamin koncowy z angielskiego, matematyki i przedmiotu wybranego.
Wiecej informacji na temat Key Stage 3 mozna poczytac na stronie internetowej
www.parentscentre.gov.uk

- Key Stage 4 – mlodziez w wieku 14-16 lat
Egzamin koncowy (matura) – GCSE (General Certyficate of Secondary Education)
Wiecej na stronie:
www.parentscentre.gov.uk

Nauczanie dla mlodziezy powyzej 16 roku zycia obejmuje szesc form colleges i A Levels.

W szkolach srednich uczniowie podzieleni sa na 20-30 osobowe grupy. Kazda z grup przypisana jest do jednego nauczyciela –wychowawcy, ktorego zadaniem jest dorawdztwo oraz wychowanie spoleczne i etyczne. To wlasnie wychowawca skontaktuje sie z Panstwem jesli dziecko bedzie mialo problemy z nauka, aklimatyzacja itp.
Sprawy dotyczace opieki nad grupami dodatkowo nadzoruje tzw. Head of Year lub Head of House (kierownik roku lub inernatu).

Wybor szkoly sredniej
Proces poszukiwania odpowiedniej szkoly sredniej jest dokladnie taki sam jak przy wyborze szkoly podstawowej.
Pamietajmy jednak by zlozyc aplikacje przed grudniem roku poprzedzajacego rok, w korym dziecko powinno rozpoczac edukacje w szkole sredniej!

grażka30-10-2008 17:57:17   [#239]

http://glos.pl/art.php?action=show&id=4454&s=&idg=159

- jak obniżano wiek szkolny w Walii.

PawełR30-10-2008 21:11:19   [#240]
czytałem wczoraj w jakiejś gazecie, że chcą wprowadzić sześciolatki, aby szybciej dorosło to pokolenie, aby nas utrzymywać później :)
grażka30-10-2008 21:13:02   [#241]
to tak jak w tym przywołanym przez asię tekście Żakowskiego - #224
AnJa31-10-2008 08:15:09   [#242]
jeśli podejmiemy zobowiazanie, że nie będziemy aż tak długo wegetowac by narażać te biedne obecne 5.latki na utrzymywanie nas w przyszłości to może uchronimy ich przed tą straszliwa szkoła?

ja tam jestem gotów zintensyfikowac prowadzenie niehigienicznego trybu życia- teraz dochód dla budżetu, potem korzyśc dla dzisiejszych dzieci!
Jersz31-10-2008 18:52:44   [#243]
Kiedyś w czasach PRL-u opowiadano - "Emerycie, rencisto - wspomóż Polskę Ludową - żyj krócej" ;-)
grażka04-11-2008 20:59:08   [#244]

wyliczenia prasowe:

http://www.polskatimes.pl/dziennikzachodni/stronaglowna/57587,,id,t.html

grażka07-11-2008 07:47:48   [#245]

http://www.rp.pl/artykul/2,215911_Hall_przegrywa_boj_o_reforme_.html

By ratować sytuację, posłowie PO przekonują szefową MEN, by zmieniła taktykę. – Mówiliśmy minister, że nie warto używać wyrazu reforma, bo się źle kojarzy. Lepiej mówić, że to kontynuacja tego, co się zaczęło w oświacie w latach 90. – zdradza posłanka PO. Resort ma też odbyć ponad 400 wyjazdowych konferencji. Jednak znów będą one skierowane do samorządowców i dyrektorów szkół. Dopiero ci mają docierać z pozytywnymi informacjami do rodziców.

O tym samym - chyba - w Głosie:

Nie "reforma", ale "zmiana"

http://www.glos.pl/art.php?action=show&id=4519&s=&idg=159

 

beera07-11-2008 08:00:42   [#246]

Przeciwni jej są nie tylko dyrektorzy szkół, samorządowcy, nauczyciele i rodzice, ale także duża część posłów oraz – co najważniejsze – prezydent Lech Kaczyński.

Ja tam jestem za nową podstawą programową:)

MEN postanowiło więc obejść prezydenta i Sejm. Chce ogłosić reformę programową w postaci ministerialnego rozporządzenia, mimo że obowiązywać będzie stara, niezmieniona ustawa o systemie oświaty.

to jest przykład demagogii związkowej - jakim cudem zmiana podstawy ma cokolwiek wspólnego z Ustawą o Systemie Oswiaty?
Przeciez to jest rozporządzenie i ma być rozporządzenie - dośc normalne to i oczywiste. Takie teksty jak wyzej uważam za manipulację, bo wskazują, że "coś ma się zdarzyć lekko nieprawidłowego", a to normalna rzecz- zmiana rozporządzenia.

Ustawa reguluje sześciolatki - ale to zupełnie inna sprawa i na pewno nie mieści się w kategoriach "zmiany programowej" wynikającej ze zmiany podstawy programowej.

 

krystyna09-11-2008 23:23:03   [#247]
Popychanie do szkoły
(09-11-2008 )

Dr Piotr Szczukiewicz
(Autor jest dr. psychologii, adiunktem w Instytucie Psychologii UMCS w Lublinie i terapeutą w Specjalistycznej Poradni Psychoprofilaktyki i Terapii Rodzin w Lublinie.)

http://www.esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=6022&wroc=index


 

beera10-11-2008 11:49:48   [#248]

bardzo wyczerpujący tekst

pewnikiem sześcolatki do szkół nie pójdą - jeśli nawet UoSo przejdzie w sejmie  w takim kształcie, prezydent na pewno tą ustawę zawetuje.

Tak, czy tak, dyskusja, która się toczy na temat warunków polskich szkół, szkołom się przysłuży.

Jesli MEN przeznaczy pieniadze, które miały iść za sześciolatkiem do szkól dla przystosowania ich do małych dzieci i tak na szkoły, siedmiolatkim będzie w nich lepiej :)

 

AnJa10-11-2008 14:38:07   [#249]
zapytam- bo się nie znam:

czy obecnie są jakieś ograniczenia dla wysyłania 6.latków do szkół?

pod pojęciem utrudnienia rozumiem np. jakies badania w pp-p

a 5.latki w zerówce?
hana11-11-2008 06:54:20   [#250]
by sześciolatek mógł obecnie rozpocząć naukę w kl. I potrzebna jest opinia pp-p. pięciolatek sadzę, że może iść do zerówki, jeśli go w przedszkolu do takowej grupy przyjmą....a myślę, że przyjmą w przypadku deficytu sześciolatków....jednak taki pięciolatek, będąc już po zerówce musi mieć tez opinię poradni, by rozpocząć naukę w szkole
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 4 ][ 5 ][ 6 ] - - [ 10 ][ 11 ]