Forum OSKKO - wątek

TEMAT: nadzór nad katechetą
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
zbyszekj27-01-2005 19:55:09   [#01]
Witam, proszę mi powiedzieć kto sprawuje nadzór pedagogiczny nad katechetą w szkole, czy ksiądz może narzucać katechecie za co ma wstawiać stopnie, czy ksiądz może rozliczać katechetę za wystawianie ocen i z czego............itd
Arturr27-01-2005 20:36:32   [#02]

O

jakiego formatu księdza Ci chodzi? Czy może o księdza w stopniu proboszcza?
Nadzór pedagogiczny sprawuje wydział ds. katechizacji  właściwej kurii diecezjalnej. Oni mają swoich metodyków, których wysyłają na kontrole do szkół. Proboszcz wydaje opinię o katechecie, jednak nie w kwestiach dydaktyki.
Jeśli interesują Cię jakieś kwestie szczegółowe chętnie odpowiem, gdyż przerobiłem ten temat dogłębnie. Pozdrawiam.
zbyszekj27-01-2005 21:36:48   [#03]

interesuje mnie

Dzięki Arturr, oczywiście interesu mnie bardzo.

Otóż mam taki problem, rodzice i też uczniowie mają pretensje do katechety za to, że wystawia im 1 za to, że nie mają podpisu księdza, że byli w niedziele w kościele, że nie mają jakiś ziarenek, które on wymyślił. A dlaczego niektórzy nie mają, oóz dlatego, że dzieci są z 3 parafii i 2 pozostali księża nie podpisują i nie dają ziarenek. Poza tym rodzice mają pretensje że dzieci są uczone niepotrzebnych treści z religii np pieśni - muszą się uczyć na pamięć, a są to pieśni nieznane i dłuuugie.

I teraz problem: co może z tym fantem zrobić dyrektor szkoły.

Zaznaczę że szkoła jest umieszczona w parafii gdzie jest ten ksiądz wymyślający swoje kryteria.

 

dzięki i liczę na odp.- pozdrawiam

Leszek27-01-2005 21:41:30   [#04]

a może czas na spotkanie księży z trzech parafii...

polecam ujednolicenie, tym razem zasad oceniania z religii...

dyrektor może tu znakomicie pomediować...

a jak się nie dogadają to ściągnąć wizytatora z kurii... w kilku znanych mi przypadkach pomogło...

pozdrawiam

Arturr27-01-2005 21:55:50   [#05]

Zbyszku,

jak patrzę na katechezę szkolną to płakać mi się chce. Pchają się do szkół różnej maści, pożal się boże katecheci. A poziomu na religii, jak od 1989r nie było, tak nie ma. Ale do rzeczy.
Musicie mieć w szkole jakiś system oceniania. Nie wierzę, by był w nim zapis o ocenach za obecność na niedzielnej mszy św. Czy się mylę? Sytuacja ta, podejrzewam , jest niezgodna z wew. syst. oceniania. Poza tym
jest niezgodna z etyką i prawem kanonicznym. Nie można bowiem publicznie wyjawiać swoich grzechów. A nieobecność na niedzielnej mszy św., w katolicyźmie, bezzprzecznie jest grzechem. To czy dziecko tam było czy nie jest sprawą sumienia jego i rodziców.
Co do programu. Każdy nauczyciel religii musi pracować wg jakiegoś zatwierdzonego przez episkopat programu. Wystarczy zerknąć, co sie w nim znajduje. Myślę, że nie ma tam tych pieśni, ale może się mylę.
Poza tym wszelkie uwagi na temat pracy katechety i wymyślanych idiotyzmów proboszcza, o ile tak włąśnie jest, należy zgłaszać na piśmie do wydziału katechetycznego.
Pozdrawiam.
rzewa28-01-2005 06:22:22   [#06]

no i...

nadzór pedagogiczny nad katechetą (a także księdzem) sprawuje ... dyrektor szkoły.
acha28-01-2005 06:32:21   [#07]

Jest dziewczynka bardzo mądra, ma ogromną wiedzę, nie tylko z religii.

Zajęła w szkole II miejsce w konkursie biblijnym, będąc uczennicą klasy I

gimnazjum. Nie była chrzczona, nie chodzi do kościoła. Na razie ma 6     

z religii u katechety. Ksiądz oznajmił, że nie będzie mogła mieć już 6,

ponieważ nie chodzi do kościoła. To bardzo dobre dziecko.
I

Arturr28-01-2005 08:22:44   [#08]

Do kościoła

nie chodzi również wielu katolików. A ta dziewczynka formalnie należy do osób niewierzących-prawdopodobnie. Więc nie musi chodzić do kościoła.
Co do oceny: każdy ma prawo uczęszczać na religię jeśli wyrazi taką wolę, nawet niewierzący-kto wie, może właśnie te lekcje wpłyną na wzrost jej religijności i kiedyś przyjmie chrzest. Skoro uczęszcza to ma prawo mieć ocenę. A do czego prawa nie ma? Oczywiście ksiądz nie udzieli jej żadnego z sakramentów.
Ps. w mojej szkole miałem przypadki i dużo szumu, włącznie ze skargami rodziców, że katecheta nie chce dopuścić ucznia do bierzmowania mimo, że ten ma stopnie z religii za cały tok nauki. Okazywało się jednak, że brakuje mu chrztu.
Arturr28-01-2005 08:24:22   [#09]

rzewo

w rzeczy samej. Pozdrawiam.
Krzyko28-01-2005 13:00:26   [#10]
To nie pierwsza i, jak podejrzewam, nie ostatnia dyskusja na Forum nt. religii w szkole. Przyglądam się temu z zażenowaniem. I zastanawiam się nad jednym: Kiedy wreszcie ktoś rozsądny pójdzie po rozum do głowy i oddzieli katechezę od szkoły? Wiem, że temat jest delikatny, ale "zaprawdę powiadam Wam", że na obecnym układzie nikt nie wychodzi dobrze, ani szkoła (w szerokim rozumieniu), ani Kościół, ani uczeń (i to chyba najsmutniejsze). Może zapędy naszego MENiS-u w kierunku zmany podstawy programowej są dobrą okazją do rozpoczęcia rzeczowej dyskusji na ten temat. Proponuję rozwiązanie takie: katecheza w kościele, a w szkole etyka (od kl. 4 SP). Co Wy na to?
adamm28-01-2005 13:03:29   [#11]
Krzyko ,a ja na to , jak na lato ( wypowiadam sie jako rodzic ).
Leszek28-01-2005 18:11:35   [#12]

popieram Krzyko w kwestii dyskusji nad problemem oraz w sprawie możliwości wyboru...

rozumiem, że ostatnie zdanie to Twój wybór...

pozdrawiam

Arturr28-01-2005 20:25:53   [#13]

A ja

nic już z tych dyskusji nie pojmuję. A niby nie mamy wyboru w dzisiejszych realiach? Jesteśmy zniewoleni, więc Krzyko chce nas wybawić z jakiejś idiotycznej katechezy, uszczęśliwić?
Przecież wystarczy, by nie było w szkole siedmiu chętnych do uczestniczenia w zajęciach religijnych i problem sam się rozwiąże. Ale sęk w tym , że ludziska chcą dzieci posyłać na religię-i mają do tego prawo. Pozdrawiam.
adamm28-01-2005 20:30:31   [#14]
Arturze Krzyko ,to maly problem ,gorzej ze mna tez chce dziecko posylac na religie , a nie chce by religia w szkole byla ...To dopiero fanaberie ...nie ?;-)
adamm28-01-2005 20:32:05   [#15]
Tak myle sobie , to byloby straszne ,,,,,skonczyloby dyskusje ...hm
józefinaw28-01-2005 20:40:51   [#16]
Ja też chcę posyłać swoje dzieci na religię do .........kościoła.
Arturr28-01-2005 20:43:10   [#17]

adamm

i Twoją sprawę można rozwiązać. Zbierasz ludzi w szkole, którzy chcą religii w kościele. Potem idziecie do proboszcza i przedstawiacie sprawę. Jeśli takich osób będzie naprawdę wiele, to gwarantuję, że proboszcz nie będzie miał wyjścia i zorganizuje katechezę w parafii. Pozdrawiam.
józefinaw28-01-2005 20:49:38   [#18]

zazdroszczę Ci pozytywnego nastawienia.

Dla mojego księdza religia w szkole jest bardziej spektakularna.

Arturr28-01-2005 20:51:24   [#19]

józefinow

w parafii powinna być także prowadzona katecheza. Zorientuj się jak jest u Ciebie ewentualnie poproś o nią proboszcza. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie by dzieciaki chodziły także na religię do kościoła. Pozdrawiam.
Arturr28-01-2005 20:53:16   [#20]

józefinow

to zależy tylko, naprawdę tylko od rodziców. Ale wy nie chcecie działać. Pozdrawiam.
MonikaM28-01-2005 21:29:16   [#21]

Nie jestem pewna,

czy zalezy to od rodziców.

Zgadzam się z józefinaw, że to dla niektórych sprawa pierwszorzędna, aby religia była w szkołach.

Nie podoba mi się, ani katecheza w szkole, ani fakt, że na świadectwie szkolnym jest religia.

Nie przypominam sobie, aby dawniej były przeprowadzane pisemne sprawdziany w 2 klasie podstawówki, a moje dziecię miało już dwa. Jeden z 10 przykazań, a drugi z tajemnic różańca...

Religia w szkole sprowadziła religię to poziomu kolejnego przedmiotu, raczej małoważnego.

Arturr28-01-2005 21:49:37   [#22]

MonikoM

skoro nie jesteś pewna, zachęcam Cię do przeczytania rozporządzenia dotyczącego organizowania nauki religii
w szkołach publicznych. Myślę, że po takiej lekturze nabierzesz pewności. Pozdrawiam.
MonikaM28-01-2005 22:09:44   [#23]

Arturr,

ok, nie przeczę, że masz rację.

Ale mnie chodzi raczej o nastawienie do religii jako przedmiotu szkolnego. Mam wrażenie, że tego naprawić się już nie da.

"Pchają się do szkół różnej maści, pożal się boże katecheci. A poziomu na religii, jak od 1989r nie było, tak nie ma." To Twoje słowa. I o to własnie chodzi, a nie o samo miejsce uczenia.  

Jako rodzice mamy wrażenie, że dzieci coś tracą.

Arturr28-01-2005 22:14:54   [#24]

MonikoM

a mnie się wydaje, że mamy jeszcze mało aktywne, nieświadome społeczeństwo. Do tego tchórzliwe, chowające głowę w piasek. Z całym szacunkiem, ale to dotyczy również Ciebie-chyba. pozdrawiam.
Alkot128-01-2005 23:47:16   [#25]

Zeby wierzyć, trzeba wiedzieć w co się wierzy. I po to są właśnie sprawdziany z religii np.  z 10 przykazań.

A swoją drogą to jakby spojrzeć do programów nauczania to na przykład po co dziecku z podstawówki wiedza o przydawce?Nie chodzi o umiejętność budowania zdań.Chodzi o nazywanie części zdania. 

Przyda się mu w życiu? Chyba, że do krzyżówki albo do teleturniejów albo polonistą zostanie i będzie uczył dzieci. A z przykazaniami jest inaczej tym bardziej,że dzisiajsi rodzice raczej o wiedzy religijnej z dziećmi nie rozmawiają.

Są rózni katecheci i różni polonisci czy matematycy, więc przykładanie łatki katechetom, że wszyscy są beznadziejni jest raczej krzywdzące. Znam takich, którzy nie są "pożal się Boże", ale znam i takich nauczycieli nie - katechetów, nad którymi to Bóg miłosierny może się użali, ale trzeba mieć ufność w to, bo tylko to pozostaje w ich przypadku.

Jola29-01-2005 08:46:56   [#26]

tylko na marginesie

Dziecko z podstawówki nie uczy się o przydawce :-))
Z części zdań poznaje tylko główne - podmiot i orzeczenie.
I jest to wiedza niezbędna do budowania zdań.
MonikaM29-01-2005 10:22:43   [#27]

Arturr, z księdzem mojej córki rozmawiałam nie raz (przepisywanie za karę zdania po 30 razy, klęczenie przed krzyżem jako kara dla chłopców, sprawdzanie znajomości małego katechizmu przed wyznaczonym terminem) i do żadnego kompromisu nie doszliśmy. A większość rodziców wychodzi z założenia, że z księdzem nie wygrają, że to druga klasa, że trzeba przeczekać, bo komunia, że w przyszłym roku już siostra bedzie uczyć i że nie ma o co kruszyć kopii.

Alkot1, wybacz ale sprawdzian pisemny z tajemnic różańca u 8-9 latków uważam za przesadę.

To dwie odrębne sprawy, mój stosunek do tego akurat katechety oraz samo postrzeganie religii w szkole.

Jola29-01-2005 11:42:30   [#28]

trochę obok

... ale przy okazji :-)
Dlaczego katecheta nie może sprawować funkcji wychowawcy klasy?
A może to nieprawda?
Leszek29-01-2005 12:02:36   [#29]

ROZPORZĄDZENIE MEN z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach

§ 7. 1. Nauczyciel religii wchodzi w skład rady pedagogicznej szkoły, nie przyjmuje jednak obowiązków wychowawcy klasy.

 

pozdrawiam

Marek Pleśniar29-01-2005 12:03:39   [#30]

prawda:-)

Jola29-01-2005 12:10:42   [#31]
Dziękuję :-)
Mają dobrze. Czy nie można by tak zwolnić polonistów ;-))
Leszek29-01-2005 12:12:53   [#32]

może trzeba wyjść z inicjatywą:

ROZPORZĄDZENIE MENiS z dnia .. ..... .... r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki "języka polskiego" (....wpisać przedmiot....) w publicznych przedszkolach i szkołach

:-))))

pozdrawiam

Marek Pleśniar29-01-2005 12:14:26   [#33]
zostawmy na wychowawców wuefistów. Ci mają chociaż gwizdki:-))
AnJa29-01-2005 12:16:26   [#34]
Coby bez wielkiego wysiłku gwizdać na wszystko?
Marek Pleśniar29-01-2005 12:18:24   [#35]
I technicy bo mają młotek
Leszek29-01-2005 12:20:48   [#36]

tak myślę, kto tu jeszcze jakimś narzędziem dysponuje...

nic to, czas oddać się przyjemnościom dnia wolnego...

pozdrawiam

AnJa29-01-2005 12:21:33   [#37]
To i geografowie - bo oni legalnie drewnianego kijasa  jako rzekomą wskazówkę noszą.

Zawszeć można alternatywnie wykorzystać.

Byleby im na kupienie laserowych wskaźników nie pozwalać.
grażka29-01-2005 12:22:14   [#38]
A czemu nie? MOC będzie z nimi ;)
amrek29-01-2005 12:32:36   [#39]

Z części zdań poznaje tylko główne - podmiot i orzeczenie.
I jest to wiedza niezbędna do budowania zdań.(#26)

Wybacz, Jolu, tak zupełnie poza wątkiem. Jeśli do czegokolwiek ta wiedza jest niezbędna, to raczej nie do budowania. O dziwo i najmniejszy przedszkolak poradzi sobie z ułożeniem zdania, choć nie wie, że to, czego używa, to podmiot i orzeczenie.

Ona, ta wiedza, raczej do (r)o(z)bierania zdań służy...Niezbędność rozbioru to kwestia argumentów lub entuzjazmu;-)

pozdrawiam

Ag

Jola29-01-2005 12:37:15   [#40]

Ale mój przedmiot pod względem treści najbliższy religii :-)

 

Osobny rozdział podręcznika poświęcony Biblii.
W nim oś czasu przedstawiająca powstanie Pisma Świętego oraz utwory literackie oparte na motywach biblijnych.
Jola29-01-2005 12:39:44   [#41]

Amrek :-)

...użyłam skrótu myślowego.
Przedszkolak zbuduje, ale nie wie, że to zdanie i dlaczego.
Marek Pleśniar29-01-2005 12:45:51   [#42]

hmm

Lem powiedział, że ociera się wciąż o Nobla literackiego ale do dziś nie wie co to jest przydawka;-)

A po co to wiedzieć - co to zdanie i dlaczego??

Jola29-01-2005 12:53:52   [#43]
Chciałam być złośliwa, ale zrezygnowałam ;-)))
beera29-01-2005 12:58:31   [#44]

złośliwośc...

ja nie mogę sobie darować:-)))

Marku?

Może dlatego on się ciagle ociera, a ani razu nie dostał?

;-))))

Marek Pleśniar29-01-2005 13:05:21   [#45]

wiedziałem i czekałem na to;-)

troszkę Was podpuściłem by mieć w zanadrzu swą złośliwość;-): a co zazdrości szewc papieżowi?

Dorsto29-01-2005 13:29:15   [#46]

Do # 25

Siedzą dzieci na stołówce. Jedzą obiad. Jeden z nich mówi: "Wyśmienite. Pycha!" Drugi: "Nie mów tak! Teraz masz grzech, pamiętasz? Będziesz musiał się z tego spowiadać!".

Dużo rozmawiam z dzieciakami. Z przykrością stwierdzam, że niestety katecheci nie tłumaczą, co oznaczają niektóre terminy (cudzołóstwo, pycha, nieczystość itd.). Czasem to prowadzi do śmiesznych sytuacji, czasem niestety - nie śmieszą one wcale.

Marek Pleśniar29-01-2005 13:30:42   [#47]
no ale to raczej zabawne - te dzieciaki z pychą:-)
Jola29-01-2005 13:35:03   [#48]
kurczę, gdybym mogła być szewcem ;-)))))))))
Asia, a Ty, nie chciałabyś?
Dorsto29-01-2005 13:39:43   [#49]
Szkoda, że nie da się tu opowiedzieć, co wieczorem było z cudzołożeniem na 2-dniowej wycieczce z dziecmi z kl. IV ;-).
amrek29-01-2005 15:42:56   [#50]

Tia, zdecydowanie, jak się nie dostanie Nobla, to już pozostaje się jedynie ocierać, uskarżać, zazdrościć, a może i nawet zabić. Lub włączyć myślenie pozytywne i w te pędy nauczyć się, czym jest przydawka, to się może szwedzcy akademicy zlitują. Fakt, że jest się tłumaczonym na czterdzieści języków i czytanym naprawdę nie powinien wcale poprawiać samopoczucia. Furda z tym. Nobel czyni pisarza mniej więcej tak, tak jak u profesora Kołakowskiego kalosze i melonik czynią starszego pana...Generalnie ocieranie się jest takie pocieszne...

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]