Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
"narty i przygoda" |
|
marg | 23-01-2005 21:50:11 [#01] |
---|
- tak zwie się tygodniowy obóz, na który wyjechało wczoraj moje osobiste dziecko, lat 11 - program ciekawy (narty na stoku, tropienie zwierząt, narty za koniem, trochę technik alpinistycznych, budowa igloo i nocleg w nim itp...) - syn wyjechał razem z trzema swoimi dobrymi kolegami, bardzo chciał jechać, nawet dołożył do imprezy nieco ze swojego kieszonkowego - wyjazd wczoraj, wczoraj wieczorem telefon raczej rozpaczliwy (a dziecię moje dość zaprawione w bojach) - "zabierzcie mnie stąd, jest beznadziejnie"; problemem okazali się starsi o kilka lat koledzy zakwaterowani w pokoju obok, w tym samym domku (dzieci mieszkają w dwupokojowych domkach) - "palą, piją, przeklinają"; co na to opiekunowie? - "mówiliśmy, ale oni nic" - po rozmowie z dzieckiem mój telefon do opiekunów, przekazuję uwagi(opiekun stwierdza: "to niemożliwe, u nas za coś takiego się leci"), proszę więc o zwrócenie uwagi na sygnalizowaną sytuację - dzisiaj kolejny telefon - "mamo, przyjedź po mnie- pól nocy nie spałem, oni przeklinają, pija wódkę, palą, nawet u nas w pokoju, coś mówili o narkotykach" - płacz a nie pamietam kiedy ostatnio mój syn płakał, rozmawiam z kolegami syna, potwierdzają, opowiadają jeszcze parę innych historii nie do przyjęcia (wg nich opiekunowie dalej nie reagują), twierdzą, że się boją (chłopcy, nie opiekunowie) - mój telefon i rozmowa z kierownikiem obozu, który potwierdza problem i wyjaśnia, że on naprawdę robi wszystko, co w jego mocy, ale.... nic więcej nie może zrobić, bo ta młodzież sprawiająca problemy, to chłopcy z domu dziecka, rzeczywiście wczoraj pili, przeklinają, ale on z nimi rozmawiał no i co może wiecej, przekwaterować się ich nie da, bo... nie ma więcej wolnych miejsc itd itp... - zaproponowałam mu kilka pomysłów co może zrobić i uświadomiłam, że może, a wręcz musi zrobić dużo, dałam czas do rana i uprzedziłam, że rano oczekuję konkretnych rozwiązań. W przeciwnym razie żądam od organizatora zwrotu pieniędzy i zabieram dziecko (podobne stanowisko zajęli pozostali rodzice) - ale mam wątpliwości - czy rzeczywiście i na jakiej drodze mogę dochodzić zwrotu pieniędzy - czy muszę przedstawiać jakieś dowody, czy wystarczą relacje uczestników (jestem gotowa powalczyć) - naprawdę zależy mi na tych feriach i zabranie dziecka to ostateczność - dlaczego maja cierpieć za błedy organizacyjne czy czyjąś nieudolność A poza tym, czy Wy to sobie wyobrażacie??? Dyskutujemy tu na forum o bezpieczeństwie, obowiązkach opiekunów, nie spuszczaniu wręcz dzieci z oka - toż to wszystko jak w bajce brzmi teraz dla mnie w konfrontacji z rzeczywistością - A i jeszcze jedno: biuro wcześniej sprawdzone, chłopcy już z nimi wyjeżdżali i zawsze wracali zachwyceni Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale jestem naprawdę nieźle zdenerwowałam i obawiam się tej nocy (wyobraźnia pracuje) |
Gaba | 24-01-2005 06:00:25 [#02] |
---|
ku przestrodze Bardzo proszę osoby, które już komentowały, iż przekazywane sytuacje przez mnie są nieprawdziwe - o niezabieranie głosu (dot. bardzo przykrych dla mnie a autentycznych spraw ironizowania - np. siedemdziesięcioletniej sekretarki ze znaczkami na czole i...). biuro X (nigdy więcej żadne moje dziecko z tym znanym i zasłużonym biurem nie pojedzie)... - telefon z komórki od "mojej" córki początek lipca - ty stara q... mi ci córkę teraz je... - na każda próbę oddzwonienia odzywa się coraz inna osoba przeklinając... - okradli ja albo ją porwali... - taka była moja myśl. Telefon do biura, natychmiastowa obecność w biurze (5 minut na nogach), kontakt z organizatorem po 15 minutach i - córka cała, grała siatkówkę, ktoś się zabawiał jej komórką, wybierając z listy osoby... Winowajca znaleziony, podobno spionizowany. Córka, która nie chciała mnie straszyć, a obóz sama wybrała, (rok wcześniej w Polańczyku było cudownie) - bardzo się cieszyła w maju, gdy kupowaliśmy... Olsztyńskie... jeziora, kwatera Hitlera, ale wiedząc, że mogę to przypłacić zdrowiem sensacje z Mazur - opowiedziała dopiero po powrocie o - stałym robieniu kupy przez młodzianów pod prysznicem, rozmazywaniu jej na ścianach, q... była jedynym wtrętem słownym, wychowawczyni lat ok. 20 leżała z uczestnikami i jarała papierosy. Naśmiewała się z córki, która na szczęście jest osobą o bardzo silnej, stanowczej i zdecydowanej osobowości. Natalia chodziła godzinami po lesie, w którym mogła się uspokoić i zdystansować. Pomijam zatęchłe śmierdzące domki... - Natalia nie jest wybredna, musiało być strasznie, jeżeli mi to moje dziecko powiedziało. wielkim przeżyciem był wypad do Kaliningradu, pierwszy raz zobaczyła kawałek Rosji... Kant i te sprawy... Na zgłaszane przez moje dziecko uwagi otrzymała opinię kapusia i dziewicy. W nocy musiała spać w izolatce, gdyż próbowano jej obciąć włosy siekierą, dla kawału przywiązano jej w trakcie snu nogi do łóżka, że siniaki nad kostkami zniknęły po miesiącu. Powrót - w burzy z jednym tylko kierowcą i manipulacje tachometrem. Gdyby nie stałe uczestnictwo w awansach 16 moich nauczycieli... - nie wiem, czy... sprawa nie kończyłaby się prokuraturze. Nigdy więcej moje dziecko z tym biurem nigdzie nie pojedzie, większość obozów młodzieżowych to szkoła picia i najgorszych rzeczy... Gdyby ktoś kupował miejsce na obozie dla swojego dziecka - proszę o kontakt podam namiary na owo biuro. |
Małgoś | 24-01-2005 07:15:07 [#03] |
---|
:-(((( o rany! jak dobrze, że jest babcia i dziadek i domek nad jeziorem i las coż moje dzieci nie będą miały szans na socjalizację w formie obozu młodziezowego, dopóki są...dziećmi bo jak do tego, co poczytałam dorzucę to, co znam z opowieści dzieci znajomych.... skóra cierpnie |
marg | 24-01-2005 10:49:02 [#04] |
---|
gaba To niesamowite. Przecież ja też jeżdżę z młodzieżą, organizuję obozy - nie wyobrażam sobie tego. Przeraziłam się jeszcze bardziej, po tym, co napisałaś. Dzwoniłam do syna dzisiaj, twierdził, że już jest ok, że interweniowali opiekunowie (wreszcie), dzwoniłam też do szefowej biura - organizatora; zapewniła mnie, że przeprowadziła juz ostrą rozmowę z opiekunami, że "kłopotliwi" sąsiedzi zostaną jednak dzisiaj przekwaterowani do domku opiekunów. Prosiła, żeby w razie problemów natychmiast ją informować. Trochę mi ulżyło. |
Marek Pleśniar | 24-01-2005 11:28:43 [#05] |
---|
marg.... nie chcę Cię jeszcze bardziej straszyć ale z obserwacji własnych;-) mi wynika, że wśród złego towarzystwa bywa dzieciom strasznie. Mają jednak one tak, że jakoś to znoszą, ulegają warunkom. Jeśli nie przekwaterowano tych sąsiadów zgodnie z obietnicą to może pomyśl o radykalniejszej decyzji? Czemu to piszę? Brzmi jak wtrącanie się w nieswoje sprawy.. Ale pamiętam siebie z dzieciństwa podobną sytuację. Do dziś ani także wtedy nie przyszło mi do głowy by mnie rodzice zabrali. Że można mieć takie zyczenie. A było tam tak okropnie, że nawet dziś pamiętam. Pamiętam też że nic nie potrafili na to poradzić wychowwcy ani my sami. Po prostu tak się gra jak "przeciwnik" pozwala. To samo jest zresztą w szkole. Inne normy obowiązują w innych sytuacjach. I teraz, czytając to tu, myślę: kurcze, przecież to takie proste. Mogli mnie najzwyczajniej moi staruszkowie zabrać stamtąd. Miałbym o jedno złe wspomnienie mniej:-) I o jedno dobre więcej. |
MonikaM | 24-01-2005 21:44:52 [#06] |
---|
koszmar... aż boję sobie wyobrazić, ze w takiej sytuacji znalazłoby się moje dziecko. Aż prosiłoby się, aby łamiący regulamin czy zasady byli odesłani do domu. Czy to jest niemożliwe? Przecież to, że ktoś jest z DD nie usprawiedliwia psucia wypoczynku pozostałym dzieciom... |
marg | 28-01-2005 19:00:38 [#07] |
---|
dziękuję, za odzew A jednak nie zawsze jest tak źle... Organizator obozu, a konkretnie kierowniczka biura, u której interweniowało kilkoro rodziców, okazała się niezwykle energiczną osobą. Natychmiast podjęła zdecydowane działania i tak "ustawiła" opiekunów, że "znalazł się" jeszcze jeden wolny domek, chłopcy się przenieśli, wzmógł się nadzór nad grupką rozrabiaków i dzieciaki są zachwycone. Obóz rzeczywiście okazał się "strzałem w dziesiątkę", a początkowo nic na to nie wskazywało. Byłam nawet na miejscu, rozmawiałam z opiekunami - to młodzi ludzie i pewne sprawy nie były dla nich problemem. Myślę, że dla nas wszystkich to niezłe doświadczenie. Dla mnie, że trzeba działać zdecydowanie i nie poddawać się od razu. Dobrze, że syn został na obozie - dla niego to też swoista lekcja, że nie zawsze trzeba uciekać, warto powalczyć o swoje prawa. |
Magosia | 28-01-2005 20:51:48 [#08] |
---|
Fajnie Marg,że to się tak skończyło :-) |
MonikaM | 28-01-2005 21:31:12 [#10] |
---|
Optymistycznie na koniec:) |
aga2307 | 28-01-2005 22:06:09 [#11] |
---|
Ja już chyba (po tym co napisała gaba) nie wyślę dziecka z żadnego biura, jeśli nie będzie to znajomy opiekun. Niechaj wyjeżdża ze swoją wychowawczynią lub inną panią z jej szkoły. Chociaż ta wychowawczyni jest czasem nieodpowiedzialna, | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|