Forum OSKKO - wątek

TEMAT: wypadek w szkole
strony: [ 1 ]
RomanG07-01-2005 10:41:50   [#01]

Poczytajcie:

Mam nadzieję, że ktoś z Państwa będzie w stanie mi pomóc.
Mianowicie dwa dni temu mój syn miał wypadek w szkole, kolega uderzył go drzwiami. Do całego zdarzenia doszło z powodu zwykłej głupoty i bezmyslności, kolega drażnił syna szarpiąc go za włosy, ten nie wytrzymał wstał z ławki i zaczął go gonić, tamten zatrzasnął mu drzwi od klasy przed nosem. Tak pechowo, że uderzył zębami w wystajacą część zamka. W efekcie doszło do ubicia dwóch zębów i poważnego uszkodzenia jednego, ze skomplikowanym złamaniem korony i otwarciem komory. Zęba nie da się uratować, jest martwy. Do tego dochodzi skomlikowane leczenie - odbudowa tego zęba. Stomatolog twierdzi, że nie da się przewidzieć jak to leczenie w przyszłości będzie wyglądać, całkiem możliwe, ze za jakiś czas trzeba będzie założyc korone lub nawet implant. To górna jedynka.
(...)
Koledzy syna z klasy mówili mi, ze do całego zdarzenia doszło tuż przed
dzwonkiem na przerwę, czyli na lekcji. Konkretnie na lekcji religii. Katecheta był w sali, ale nie reagował. To relacja nie tylko mojego syna, ale także kilkorga innych uczniów. Dowiedziałam się od wychowawczyni (i niejednokrotnie mówiło to moje dziecko), ze ksiądz sobie z nimi nie radzi i nie panuje nad klasą, uczniowie robią co chcą, rozrabiają, chodzą po klasie w czasie lekcji. A jest to klasa integracyjna, gdzie jest czwórka dzieci z orzeczeniem lekarskim o niepełnosprawności, więc tym bardziej staranniej powinno się dobierac pedagogów.
Wiem, ze gdy zdarzył się wypadek, to nie ksiadz a jedna z uczennic zareagowała i pobiegła po innego nauczyciela, ten zaprowadził syna do gabinetu lekarskiego, tam obejrzała do higienistka. Ksiądz nie zgłosił tez wypadku dyrekcji, zrobiła to wychowawczyni. Wydaje mi się, ze wypadek był na tyle poważny, że szkoła powinna była wezwać karetkę pogotowia. Nie sądzę by higienistka miała na tyle wiedzy i doświadczenia by stwierdzić iż nie doszło do innych obrażeń np wstrzasu mózgu, albo złamania/pękniecia kości, krwiaka itd. Wydaje mi się, ze w takiej sytuacji powinien zbadac go lekarz, szczególnie ze dziecko skarzyło się na ból głowy. Syna zadzwonił do mnie z komórki, wyszłam z pracy by go odebrać i zaprowadzić na badanie. Kiedy byłam już w drodze do szkoły skontaktowała się ze mną wychowawczyni. Na zebraniu podawałam numer tel. do pracy, jest wpisany w dzienniku. Mam w zwiazku z tym pytanie, czy szkoła nie dopuściła się zaniedbania? Dla mnie jest ono ewidentne, wysyłajac dziecko do szkoły wierzę, ze zatrudnia ona kompetentnych pedagogów, którzy wiedzą jak reagowac w takich sytuacjach. I że szkoła potrafi zapewnić dzieciom bezpieczeństwo.

Byłam w szkole na rozmowie z dyrektorem, ale on bagatelizuje sprawę, uważajac że nic się nie stało i ze był to tylko  nieszczęsliwy wypadek. Potem sugerował, ze to na pewno jakieś porachunki pomiędzy chłopcami i ze do zdarzenia dosżło na przerwie, ale na szczęscie słyszały to dwie nauczycielki, które gwałtownie zaprotestowały. Własciwie to one jedne się tym przejęły i wychwawczyni.
Dowiedziłam się, że ciagu tego roku było już w szkole kilka wypadków, podobny dwa tygodnie temu - chłopiec miał wiecej szczęścia skończyło się na potłuczonej ręce.
Mój syn chodził do tej szkoły gdy była jeszcze podstawówką, teraz kończy tam gimnazjum. Przez wszystkie te lata ani razu nie byłam wzywana do szkoły z powodu jakichś wybryków czy chuligańskich incydentów. Natomiast sprawca wypadku to zwykły chuligan, na porządku dziennym są takie zaczepki, a to rozerwana kurtka, rozbite okulary itp itp... No i teraz rozbite zęby mojego dziecka:(  Tamten łobuz  dopiero za pół roku skonczy 16-lat, jest nieletni z i z punktu widzenia prawa niewiele można mu zrobić. Wiem też, ze nie mogę się na drodze sądowej domagać żadnego zadośćuczynienia i odszkodowania od rodziców tamtego chłopca, bo wypadek zdarzył się gdy nie był pod ich opieką.
Boli mnie, że szkoła toleruje takie wybryki i zwykłe bandyctwo, tuszuje to i nikt z tego tytułu nie ponosi konsekwencji. Chłopakowi najwyżej obniżą zachowanie, a to dla niego żadna kara.
Wciąz nie rozumiem dlaczego mój syn ma płacić bólem, cierpieniem i ogromnym stresem z powodu czyjejś głupoty czy zaniedbania. Przez prawie 16 lat dbałam o jego zdrowie, uzębienie miał w idealnym stanie, bez żadnej plomby:(  Żadne pieniądze mu tego nie zrekompensują.  Umówiłam się z matką tamtego chłopca, ale zupełnie nie wiem co powinnam zrobić i co mam jej powiedzieć. Wzięłam ze szkoły formularz do wypłaty odszkodowania, dostałam też od stomatologa coś w rodzaju obdukcji z dokładnym opisem uszkodzeń i potwierdzeniem, ze przed wypadkiem te zęby nie były leczone i że nie miały zmian próchnicowych. W szkole jest tez karta syna z przeglądów stomatologicznych, więc to akurat nie jest trudno sprawdzić.
Chcę by ktoś poniósł odpowiedzialność za to co się stało. Nie boję się presji szkoły ani dyrektora, syn dobrze się uczy, nauczyciele i koledzy go lubią. Jednak za swój łagodny chrakter zapłacił wysoką cenę. Wiem, ze powinnam się cieszyć, ze nie skonczyło się na cięższych obrażeniach, ale w tej chwili żadne to pocieszenie.
Nie wiem co powinnam zrobić, kogo zawiadomić? Policję, kuratorium? Lokalne gazety? Moze gdy wokół tej sprawy zrobi się szum i uchroni to chociaż jedno dziecko, to chyba warto.
Moze ktoś z Państwa spotkał się z podobną sytuacją i poradzi mi co powinnam zrobić.

W świetle wyroku, który kiedyś tu wklejałem, wina szkoły wydaje się być ewidentna.

Ksiądz i jego umiejętności swoją drogą, ale czy w każdej szkole dzisiaj prawidłowo działa system zapewnienia bezpieczeństwa uczniom? Czy nauczyciel otrzymuje odpowiednie wsparcie w celu zaprowadzenia dyscypliny w klasie? Czy dyrektor, który przymykałby na to oczy, zabraniając jednocześnie szukać u siebie pomocy, bo "nauczyciel sam sobie musi radzić", nie byłby współwinny w takich przypadkach?

W mówieniu o prawach dziecka brakuje często jednego: dziecko ma prawo do mądrej dyscypliny szkolnej.

beera07-01-2005 11:15:56   [#02]

ja bym to nazwała inaczej

nie jest to prawo do "mądrej dyscypliny szkolej" bo to jest wzgęldne nazbyt- czym innym dla każdego z nas jest "dyscyplina" i na inne nauczycielskie zachowania pozwalaloby takiego prawa ustalenie

Moim zdaniem dziecko ma prawo do bezpieczneństwa i opieki w szkole- bo tu sprawa jest jasna- wiadomo czym jest zapewnienie bezpieczeństwa i czym jest zapewnienie opieki.

.......

Nie bardzo wiem, co to znaczy " odpowiednie wsparcie" w tym względzie. Dla mnie to może być, to o czym wczesniej już pisałam- stworzenie jasnych, przejrzystych reguł gry, spójnych i stosowanych przez wszystkich w takich samych sytuacjach.
może nim być zrobienie WDNu
Może byc nim także nie bagatelizowanie i reagowanie "u źródła"

Wiele więcej jako dyrek w stanie zrobić nie jestem- chyba, ze chodzić na lekcje jako n-l wspierający;-)

remek2207-01-2005 11:16:09   [#03]
Mnie zastanawia reakcja księdza. Nie pomógł uczniowi. A co byłoby gdyby uczeń stracił przytomność. Czy nauczyciele znają metody reamnimacyjne? Czy wszyscy dyrektorzy przeszkolili sowich nauczycieli z zakresu udzielania opierwszej pomocy przedmedycznej?
Konto zapomniane07-01-2005 14:21:23   [#04]

moim zdaniem

Czytając opisaną powyżej sytuację powodującą uraz ucznia, dochodze do jasnych wniosków iż ze strony szkoły doszło do kliku niedociągnięć natury prawno-organizacyjnych. Należy mieć na uwadze iż podczas lekcji to dany nauczyciel przenosi na swe barki odpowiedzialność za to co sięna niej dzieje, więc reakcja a właściwie jej brak ze strony nau. religii jest zdumiewający. Sprawa druga to fakt iż zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa nauczyciel ma jasno określone zadania wówczas kiedy dojdzie do wypadku ucznia i napewno powinien wiedzieć jak powinien się zachować, komu i w jakiej kolejności zgłosić taki wypadek. Poza tym Ty jako matka poszkodowanego powinnaś się upomnieć od dyrekcji szkoły o dokumenty powypadkowe twojego syna gdyż szkoła ma obowiązek sporządzania takowych dokumentów z każdego wypadku uczniowskiego jaki sie wydarzył na terenie placówki. Wówczas zobaczysz jakie powody zaistnienia tego wypadku wskaże komisja powypadkowa a także jakie wnioski na przyszłość wystosuje w w/w piśmie.

Chcę zaznaczyć że celowo omijam tu wątek działań nauczyciela religii jako pedagoga, gdyż jako inspektor BHP, nie uważam się za osobe kompetentna do poruszania tego tematu.

Jednak napewno jeśli chodzi o nauczycieli religii to dyr. placówki nie miał obowiązku wysyłać go na szkolenie z udzielania I pomocy gdyż taki obowiązek istnieje w przypadku innych spacjalności pedagogicznych. Skierowanie takiego nauczyciele to jednak z drugiej strony wymóg sytuacji a nie obowiązek. 

pozdrawiam

mamaulana

beera07-01-2005 22:21:41   [#05]

w jednym tylko się nie do końca zgodzę:

§ 21. Nauczyciele, w szczególności prowadzący zajęcia w warsztatach, laboratoriach, a także zajęcia wychowania fizycznego, podlegają przeszkoleniu w zakresie udzielania pierwszej pomocy.

Z rozporządzenia wynika, ze w zasadzie wszyscy n-le podlegają przeszkoleniu.

 Niektórzy w szczególności. Na logike nie rozumiem rozróżnienia- zresztą jest czy nie: nauczyciele podlegają przeszkoleniu

remek2210-01-2005 08:43:33   [#06]
Oczywiście, że wszyscy nauzyvciele podlegają obowiązkowi przeszkolenia z zakresu udziel;ania pierwszej pomocy przedmedycznej. Mam nato nawet opinie PIU'u - okręg dolnośląski. A nauczyciel religii jest przecież nauczycielem. Dodatkowo rodzic mógłby zaskarżyć szkołę z powództwa cywilnego za nieudzielenie pomocy przez nauczyciela i pewnie jeśli nauczyciele nie byli przeszkoleni OP zapłaciłby wysokie odszkodowanie.
jzzg10-01-2005 21:33:27   [#07]
I tu jest pies pogrzebany: Dyrektor nie widzi problemu, bo musiałby wykazać, że katecheta nie nadaje się na nauczyciela, a byłoby to odczytywane jako walka nie tylko z katechetą, ale z Kościołem, a nawet z Bogiem. Dlatego chowa głowę w piasek. I to jest kolejna przyczyna (o niektórych pisałem w innymn miejscu) zmniejszania się szacunku społecznego dla zawodu nauczyciela.
czarny11-01-2005 08:49:20   [#08]
Kodeks Pracy stanowi, że nauczyciel wykonujący swoje obowiązki , który zaniedbał pilnowania dzieci, może zostać obciążony obowiązkiem wypłacenia odszkodowania nie wyższego niż trzykrotność jego miesięcznych poborów
Gaba11-01-2005 09:29:49   [#09]

miałam taką samą sytuację - tylko, ze to mojej córce ubito zęby przez bezkarnego smarkacza, który popychał dziewczynki, bo... jak się dowiedziałam, jego rodzice się rozwodzą, dla szkoły się czepiałam. Matka tego chłopca zadzwoniła do nas, nie by nas przeprosić, ale by mnie zaatakować, że chcę wyłudzić od niej odszkodowanie...

- dla szkoły problemu nie było. Nobo o co mi może chodzić...

 

Następnym razem, kiedy mojemu synowi ten chłopiec przywalił w twarz, że wycięło mu aż dziąsła - do szkoły już nie szłam, sprawę skierowałam do sądu  i na policję, ów łobuz od rozwodzących się rodziców  - razem z mamuśką, tatuśkiem (policjantem) mieli sprawą wychowawczą... i się odtentegował do wszystkich innych dzieci. Szkoła powinna być wdzięczna, ale nie zyskałam opinie wariatki.

 

Między jednym a drugim incydentem minęło dwa lata. Moja córka ma zniszczone jedynki, a ja uważam, że to wina szkoły - nieudolność, nieudolność i brak reakcji.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]