Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
nastolatki a święta |
acha | 27-12-2004 08:54:42 [#01] |
---|
<<http://info.onet.pl/1029062,11,item.html>> Spójrzcie na komentarze i wątek "pracuję w szkole i obserwuję dzieci" U mnie na podwórku przewrócono w tym czasie wielki kontener ze śmieciami. Zrobiła to młodzież śpiewając jednocześnie kolędy :(. |
Arwena | 27-12-2004 09:54:19 [#02] |
---|
Przygnębiające, ale prawdziwe. Dzięki usilnym staraniom naszych władz i niektórych "naukowców" i pedagogów natchnionych misją praw dziecka doprowadzono do sytuacji, w której na szkołę nałożono obowiązek wychowywania, odbierając jej jednocześnie cały zakres możliwych do stosowania kar.
Zresztą asortyment nagród też nie jest dla uczna specjalnie zachęcający, bo ocena zachowania ma znaczenie może dla kilku procent.
W efekcie trwa przepychanka między rodzicami i szkołą, kto właściwie ma to dziecko wychowywać.
Jednocześnie w prawie każdej sytuacj konfliktowej przyznaje się rację rodzicom. Uważam zresztą że słusznie - to właśnie rodzice, mając do dyspozycji pełen zakres środków wychowawczych, powinni dziecko wychować i za jego wychowanie odpowiadać.
Ale szkoła powinna mieć prawo powiedzieć:" tak wychowanego dziecka nie widzimy wśród naszych uczniów, proszę odebrać dokumenty"
Niestety, powszechny obowiązek szkolny i dobudowane rozporządzenia taką sytuację uniemożliwiają, a dodatkowo "natchnieni" zaczynają opowiadać o niewydolności szkoły.
Dużo by o tym można pisać, ale niewiele tu mogą zwykli nauczyciele.
Szkoła jest bezradna i młodzież świetnie to wie i bardzo dobrze umie wykorzystać. |
OlaM | 27-12-2004 10:03:43 [#03] |
---|
dla mnie taka sytuacja jest bardzo przygnębiająca. Przecież to była Wigilia, rozpoczynająca najpiękniejsze święta w roku, święta bardzo rodzinne. |
Arwena | 27-12-2004 10:19:54 [#04] |
---|
Dla tej młodzieży każda okazja do wypicia jest dobra, nawet Wigilia. Koło mnie młodzi ludzie wracający z pasterki rozbili wszystkie szyby wiaty przystankowej i zniszczyli kilka koszy na śmieci.
Gdyby, złapanych na gorącym uczynku, policjanci mogli zdrowo wypałować, może by tego więcej nie zrobili. Ale policja też już została wychowana i nie interweniuje w takich sprawach, bo złapanych i tak natychmiast sąd wypuszcza, oddając ich "pod opiekę rodziców". |
bogda3 | 27-12-2004 10:22:43 [#05] |
---|
Twoim zdaniem OluM magia świąt powinna wpłynąć na zmiane zachowanie niewychowanych wręcz rozwydrzonych dzieci? Żadne czary mary i wspólne strojenie choinki nie uzdrowią kryzysu rodziny, kryzysu człowieka a co za tym idzie tak ostatnio obnażanego upadku obyczajów wśród młodzieży. Po moim osiedlu chodziły przez całeświęta grupy upitych nastolatków, niszcząc wszystko to co pod ręką /nam obrzucili kamieniami samochód, pisze o tych wybrykachdzisiejsza prasa/. Ciągle zapominamy o równoważeniu praw z obowiązkami.Ale teraz to już są konsekwencje braku tej równowagi, braku zdecydowanej odpowiedzialności wobecsprawców czynów karalnych, braku jakichkolwiek środków dyscyplijnujących wobec rodziny. |
OlaM | 27-12-2004 10:36:47 [#06] |
---|
magia świąt napewno nie wpłynie na zachowania niektórych młodych ludzi. I zgadzam się z Twoim zdaniem: Ciągle zapominamy o równoważeniu praw z obowiązkami. Ale teraz to już są konsekwencje braku tej równowagi, braku zdecydowanej odpowiedzialności wobec sprawców czynów karalnych, braku jakichkolwiek środków dyscyplijnujących wobec rodziny. Nasze prawo jest "ułomne" w stosunku do dzieci i ich rodziców, a czy My możemy to zmienić? |
Gusia | 27-12-2004 10:46:50 [#07] |
---|
Zresztą non stop pokazują w telewizji co można zrobić, za co nie będzie się ukaranym. Niby ku przestrodze, a czy tym samym nie ułatwiają rozwydrzonym i zbuntowanym dzieciakom "drogi do kariery"??? Jeszcze troche i takie zabawy będą nie tylko w gestii licealistów i gimnazjalistów. Dołączy podstawówka (nie cała oczywiście). Zauważcie, że coraz częściej wyrostkom towarzyszą dzieciaki klas młodszych. Ale niestety nasz kraj ma w nosie, co sie będzie działo za parę lat. Przykre, ale prawdziwe. |
acha | 27-12-2004 10:55:49 [#08] |
---|
Dawno temu byłam świadkiem, gdy na ulicy chłopiec głośno przeklinał. Pewna starsza pani, wielce oburzona (co rozumiem) zapytała go: To tak cię w szkole uczą?! I co wy na to? Gdzie tu rodzice? I znów nasza wina :( |
AnJa | 27-12-2004 10:56:24 [#09] |
---|
Gdzieś tu na innym wątku pojawiła się (jako chyba poboczna) dyskusja na temat relacji szkoła - rodzica.
Konkretnie - czy nauczyciel ma współpracować z rodzicami, czy prowadzić rodziców(upraszczam, tak jednak sens zrozumiałem).
Oczywiście miedzt pijanymi małolatami w wieczór wigilijny a szkołą żadnego związku nie widzę, ale może nad tym, co Arwena napisała zastanowić sie warto:"" tak wychowanego dziecka nie widzimy wśród naszych uczniów, proszę odebrać dokumenty"?
Tyle, że to segregacja pełna gębą. |
Gusia | 27-12-2004 11:02:05 [#10] |
---|
Tylko pomyśl kto chciałby uczyć tak wychowane dzieci, jeżeli by je dać do jednej szkoły?? Wychowują przede wszystkim rodzice, szkoła może pokierować... A to prawda, że wszyscy zrzucają wychowanie na szkołę, zaznaczają jeszcze, że córkę pani X, to lubią - bo ona same 5 ma, ale syna pani y to wręcz nie znosza- biedak wagaruje, pali, pije. Zaraz bym takiego osobnika podstawiła pod ścianę i zapytałą co on/ona takiego robi dla swego dzieciaka. Odpowiedź - nic, przecież chodzi do szkoły. Świat wariuje |
AnJa | 27-12-2004 11:05:35 [#11] |
---|
Kto by chciał uczyć?
Jakby sie pojawił popyt to i podaż by się znalazła. |
zgredek | 27-12-2004 11:07:31 [#12] |
---|
W poprzednich latach pijana młodzież gromadziła się koło świątyni, nikt jednak nie wchodził do wewnątrz. |
zgredek | 27-12-2004 11:08:39 [#13] |
---|
znaczy w poprzednich latach problemu nie było?
problem pojawił się, gdy młodzież pijana weszła do kościoła????????? |
Botka | 27-12-2004 11:14:51 [#14] |
---|
Czy samo karanie wystarczy? Nie jestem przekonana, że zmiana prawa i skuteczności egzekwowania prawidłowych zachowań przez przedstawicieli prawa na wiele się zda. Młodzi ludzie zawsze byli zbuntowani i rozrabiali, może ich działania nie były aż tak nagłaśniane, ale zawsze miały miejsce. Z pewnością zmienił się styl wychowania, autorytety, odpowiedzialność i wiele jeszcze innych czynników, które kształtują postawy młodych ludzi. Czas i miejsce w jakim żyjemy wywołuje w danym momencie takie a nie inne reakcje. Brakuje nam dobrych programów naprawczych - wychowawczych, współdziałania wielu ludzi idących jednym frontem, a przede wszystkim pieniędzy, żeby leczyć biedę. Mówimy co innego, a robimy inaczej - tego młodzi i gniewni nie wybaczają. Są krytyczni i mówią co myślą. |
AnJa | 27-12-2004 11:21:49 [#15] |
---|
Zaraz.
Proponuję żeby jednak nie łączyć ze sobą 2 zjawisk: buntu młodych, gniewnych i ekscesów drobnych pijaczków, którzy przypływ odwagi demostrują wyzywając, niszcząc i zastraszając (zwłaszcza dzieci i staruszki) |
emeryt | 27-12-2004 11:38:37 [#16] |
---|
Botka! Piszesz, że młodzież zawsze była zbuntowana.Ale zawsze też istniały przyczyny buntu. W tym konkretnym przypadku to bunt przeciwko czemu??? Wystarczy poczytać komentarze na Onecie i wszystko jest jasne (oczywiście pominąć skrajne chociaż też dają dużo do myślenia). Pamiętam czasy, jak religia była w domu katechetycznym.I moje dzieci tam chodziły.Inna atmosfera - chociaż też był to obowiązek. Ale egzekwowany i kontrolowany przez rodziców. To co się stało z wprowadzeniem religii do szkół dało wyjątkową okazję do scedowania tych obowiązków na szkołę i nauczycieli ( większość rodziców tak to pojmuje). A dalsze działania ich w tym utwierdzają. Przecież działania na rzecz umieszczenia stopnia z religii na świadectwie i wliczania do średniej ocen jest częściową próbą wymuszenia naprawy sytuacji. A to nie jest program naprawczy, nie tędy droga. I żaden program naprawczy opracowany przez kogokolwiek nie zaowocuje odpowiednio, jeżeli będzie miał za cel stłumienie buntu. Po prostu trzeba usunąć przyczyny.A o tych wiele można przeczytać w komentarzach. To jest bunt przeciwko indoktrynacji na siłę.W majestacie ustaw i rozporządzeń. Nic nie usprawiedliwia tego, co się stało na pasterce.Ale też nic nie usprawiedliwia zachowań niektórych katechetów, instalowania przy kościołach urządzeń na full nagłaśniających całą okolicę, urządzeń elektronicznych do bicia w dzwony z głośnikami tubowymi i wzmacniaczami 1000 W. |
Arwena | 27-12-2004 11:50:55 [#17] |
---|
Botka napisała "Brakuje nam dobrych programów naprawczych - wychowawczych, współdziałania wielu ludzi idących jednym frontem, a przede wszystkim pieniędzy, żeby leczyć biedę. Mówimy co innego, a robimy inaczej - tego młodzi i gniewni nie wybaczają. Są krytyczni i mówią co myślą."
Botko, programy naprawcze ,wychowawcze i wiele innych pięknych słów napisano i pisze się dalej, a niektórzy robią na tym niezłą kasę. Biedy nie da się wyleczyć pieniędzmi, biedni wspierani finansowo uczą się tylko, że ktoś da i nie trzeba się starać. Bogaci i biedni byli, są i będą, a fakt bycia biednym nie powinien wyzwalać agresji ,tylko chęć wydobycia się z tej biedy drogą legalną i akceptowalną społecznie. Natomiast wybór drogi nielegalnej powinien być surowo ukarany.
Zaznaczę, że ja należę do tej biedniejszej części społeczeństwa i moje dzieci z tego powodu nie wyrywają torebek staruszkom. |
Marek Pleśniar | 27-12-2004 12:07:41 [#18] |
---|
Czemu łączy ktoś te zdarzenia z obroną praw dziecka? Cytuję: "Dzięki usilnym staraniom naszych władz i niektórych "naukowców" i pedagogów natchnionych misją praw dziecka doprowadzono do sytuacji,..."? Takie zaklinanie prawdy prowadzi do tego, że nauczyciel nawet wierzy w takie rzeczy. Że panaceum, a raczej jak mawia Młoda Lekarka, pacaneum, jest negacja praw dziecka. Nic prawa dziecka nie mają do tego że nie wychowuje się dzieci. To prowadzi do absurdu, jakichś zaklęć z tłumu staruszek w beretach moherowych rodem. Spójrzcie na swoje dzieci. Na sąsiadów. Na wszystkie. Ile razy my, współcześni rodzice zaniechaliśmy reakcji na małe i większe wykroczenia. Ile razy nie mieliśmy dla nich czasu? A co dopiero rodziny o wiele trdudniejsze niż nauczycielskie. Mamy chore społeczeństwo, chorych rodziców, to jakie mają być dzieci? Mają być za nas święte. Bo my nawaliliśmy gdzieś między 1980 rokiem a dziś? A rozpuszczone nasze aniołki dzisiejsze to nie te, które chowają się od czasu wprowadzenia urlopów wychowawczych, telewizji z mordobiciem w godzinach dziennych i "wolności" picia piwa? Jak ubieramy dzieci, ile im dajemy kieszonkowego i jak łatwo dziś o dragi, wódę, przyzwolenie? Więc się na nich teraz źlimy. Bo to my jesteśmy temu winni, dorośli. Tak naprawdę na siebie jesteśmy źli. Jak pisze Bogda: Żadne czary mary i wspólne strojenie choinki nie uzdrowią kryzysu rodziny, kryzysu człowieka a co za tym idzie tak ostatnio obnażanego upadku obyczajów wśród młodzieży. To niby obrońcy praw dziecka robią? Dają im tę wódę i swobodę niewracania po 22:00 do domu? Przykro czytac to ... Podzielam zdanie Zdzisława: nie tłumienie buntu a jego przyczyn raczej --------------- Oczywiście jak wszyscy wołają NIE nikt nie woła JAK? (tzn wołąją jak: znieść prawa dziecka, wprowadzić "stan wojenny" ;-) Bo to świetnie uśmierza bunty. ------------- A nieodmiennie - potrzeba oświaty. Ale nie oświaty dzieci i młodziezy. Tzn to oczywiście jest jasne i szkoda nawet opowiadać, Nie oświecamy dorosłych. Rodziców, A ile razy nauczyciele mówią: "na wychowanie tego dziecka jest o 35 lat za pózno"?. Czyli wiemy to doskonale. Rodzina, rodzice. Na końcu szkoła. I nic tu nie poczniemy mądrego. Nie uleczy szkoła sytuacji. Uleczyć ją może tylko wspólne działanie większej liczby czynników. Np tych, które odpowiedzialne są za to co daje telewizja - czyli jedyna szkoła której poddająsię jeszcze doroścli Póki zamiast tych durnot niewychowawczych nie zaczniemy dawać im przykładów obywatelkiej postawy, dobrego wychowania, wskazywania źródeł patologii. Albo tego jak wychowywać dzieci.. To będzie jak jest:-) Mimo naszych kłótni, sporów i całego tego naszego belferskiego gadania. Bo to nie my wychowujemy społeczeństwo. Co najwyżej ono nas. A my to pies>? My nie społeczeństwo? Powiedzcie (sobie bo tu się mało kto przyzna) ile osób z forum ogląda i pozwala dzieckuy oglądać te durne reality szoły? Albo toleruje strzelaniny w mediach? Albo odpuszcza dzieciakom rózne drobne chamstewka wobec nas? Odzywki bezczelne? To czemu na innych gadamy? -------------- Potrzebaby nam telewizji:-) Tylko kto to będzie oglądał? Chyba że zaczniemy na wizji robić to co ci idioci co już tam są a w przerwach przemycać: "teraz robię tak a tak - ale się ode mnie nie uczcie. To tylko taki negatywny przykład";-) ps. chyba nie wierzę zanadto w nasze społeczeństwo. Tzn w nas? Jak to jest? |
Botka | 27-12-2004 12:34:54 [#19] |
---|
Popieram Marku to co napisałeś. Myślę podobnie, natomiast pisząc o tworzeniu programów - naprawczych uważam, że nie czas na wymyślanie nowości bo one już są, często oderwane od rzeczywistości, kosztowne bo za nie zapłacono krocie, czas naprawić programy i wcielić je w życie. Czas działania wspólnym frontem, a nie każdy dla siebie. Społeczeństwo jest rozpasane, ci którzy powinni dawać dobry przykład swym zachowaniem często robią inaczej. Jesteśmy krytykowani przez młodzież jako rodzice, nauczyciele, ludzie dorośli. Kiedyś będąc w kościele na naukach z córką przygotowującą sie do bierzmowania usłyszałam z ust księdza, że " dziewczyny przychodzące do szkoły w krótkich spódniczkach prowokują i wyglądają jak dziwki". Nie po takie słowa szłam wówczas do Domu Bożego. W szkole też bronimy koleżanki i kolegów, którzy wyzywają dzieci od " prosiaczkow, głupków itd. " Arogancja i chamstwo to trzeba leczyć. Szacunek i tolerancja wobec innych rodzi się w rodzinie, i wychodzi poza nią. Tak wiele mamy do zrobienia, a tak trudno działać. |
Gusia | 27-12-2004 12:37:58 [#20] |
---|
Owszem, nie zawsze zwracamy uwagę na rzeczy, które nam się wydają błahe a w gruncie rzeczy nie są. Jeśli chodzi o dzieci... Ja mam wrażenie (nikomu nie ubliżając), że to dzieci rodziców wykształconych, zabieganych za pieniędzmi są narażone bardziej. Jako studentka jeżdżąca komunikacją miejską co dzień mijałam się z licealistami (rodzice: prawnicy, lekarze) z "dobrych domów", i wiecie co? Dla nich klej, trawka, wino marki polskiej nie były obce. A teraz... mam dziecko w zerówce. Często są dramaty związane z ubraniem. Moje dziecko chodzi ubrane w niemarkowe ciuchy, niedrogie. Bo Kasia spodnie za 150 zł, a Asia kurtkę Barbie, a Gosia buty na obcasach. Mnie szlag trafia, ale nie przez że ja jej tego nie kupię, tylko przez głupotę rodziców. A co powiecie na pasemka u 6-latki??? Czy jak przjdzie do gimnazjum z "biustem na wierzchu" to powinniśmy się dziwić??? Inna sytuacja: Zrobiłam awanturę w przedszkolu bo moje dziecko przyszło z pomalowanymi paznokciami oraz pomalowanym oczami (bezwzględny zakaz robienia tego w domu), komentarz innego rodzica - przecież to kosmetyki dla dzieci. 1. Zrobiłabym porządek z producentami "zabawek", a potem z rodizcami, czy oni naprawdę nie widzą czym bawią sie ich dzieci??? Przecież wszystko zaczyna sie w wieku dziecięcym a potem, tylko zbieramy to co wychowaliśmy czyż nie tak??? Wiem, że robię wiele błędów wychowaczych, i sama się boję jakie będą moje dzieci za 15 lat. Wierze jednak w to, że nie zabraknie mi rozsądku i nie ulegnę modzie. Początek był o wiele wcześniej. |
Arwena | 27-12-2004 13:04:34 [#21] |
---|
Marku, gdyby dziś skontrolowano moje liceum z lat sześćdziesiątych, prawdopodobnie wszyscy nauczyciele z dyrektorem na czele poszliby siedzieć. Fartuszki, związane włosy,zero makijażu( nauczycielka zawlokła moją umalowaną koleżankę pod kran i osobiście i niezbyt delikatnie ją umyła), zwracanie się po nazwisku,, przed nauczycielem na baczność, żadnych nieprzygotowań, poprawiania, zaliczania, zapowiadania klasówek, pytanie o dowlnej porze z dowolnego materiału, żadnego przedstawiania wymagań i.t.p.
Jednocześnie - konsekwencja, sprawiedliwość,jednakowe wymagania dla wszystkich,bezwzględne wyciąganie konsekwencji za każde wykroczenie(klasa, która uciekła z lekcji, została rozwiązana, wszyscy uczniowie skreśleni z listy, w drodze łaski pozwolono im zdawać egzaminy ze wszystkich przedmiotów jako warunek ponownego przyjęcia - pięć osób nie zdało i do widzenia).
I ja się w tej szkole czułam bardzo dobrze - czy byłam jakaś nienormalna?
Nie brakowało mi żadnych praw, byłam bezpieczna, czułam,że jestem "zaopiekowana". |
Marek Pleśniar | 27-12-2004 13:14:17 [#22] |
---|
Arweno, ależ zgadzam się z większością rozwiązań Twojej szkoły z sixties;-) Powiedz czy naprawdę poszliby siedzieć nauczyciele za:
- Fartuszki
- związane włosy
- zero makijażu
- zwracanie się po nazwisku
- przed nauczycielem na baczność
- konsekwencja
- sprawiedliwość
- jednakowe wymagania dla wszystkich
- bezwzględne wyciąganie konsekwencji za każde wykroczenie
Powiem tylko, wielu z nas by chciało takiej szkoły (ale wielu by nie chciało)
Natomiast absolutnie nie mogę się zgodzić z:
- żadnych nieprzygotowań
- poprawiania, zaliczania
- zapowiadania klasówek
- pytanie o dowolnej porze z dowolnego materiału
- żadnego przedstawiania wymagań i.t.p.
- ( nauczycielka zawlokła moją umalowaną koleżankę pod kran i osobiście i niezbyt delikatnie ją umyła), (za takie potraktowanie mojego dziecka ja - rozwydrzony rodzic - wlókłbym tę nauczycielkę pod kran i pokazał jak to jest - bo rękoczynów wobe c mojego dziecka sobie nie życzę
- - i na szczescie nie mam córki a syn się jakoś nie maluje;-)
Na pewno Ci się to podoba? Te powyższe? Rozgraniczajmy jakoś. Są rzeczy dobre i złe. I takie sobie. Czemu coś brac hurtem? Nalezy chybna brać to co dobre a odrzucać to co złe. Inaczej wpędzimy się w fanatyzmy i trzymanie jednej strony do upadłego. Upadłego - wychowania w tym czasie gdy się kłócimy:-) |
Ajcila | 27-12-2004 13:15:04 [#23] |
---|
Gusia Czytając co napisałaś stanęła mi przed oczami Wigilia w przedszkolu - a dokładnie mówiąc pewna dziewczynka właśnie 6 cio letnia która przyszła w tym dniu z perfekcyjnie wykonanym makijażem Kiedy ją zobaczyłam zaniemówiłam gdzż nie pozwalam na to moim własnym nastolatkom Pracuję z maluchami lecz na codzień mam własne gimnazjalistki które też czasem się buntują oj i to bardzo. Uważam jednak aptrząc na maluchy w przedszkolu że za kilkanaście lat wiele znich niestety będzie tą trudną młodzieżą:-( Dlaczego??? Niestety w chwili obecnej niektóre 3 latki to mali "tyrani" rodzice pozwalają im na wszystko lecz niestety z nich potem wyrastają nieznośne czy raczej te zbuntowane 6, 10, 15 czy też 18 latki Patrząc na współczesnych rodziców czasami zastanawiam się czy oni są "ślepi" czy nie dostrzegają jaką krzywdę wyrządzają własnym dzieciom? Kiedy można było spokojnie porozmawiać z rodzicem o problemach dziecka, trudnościach jakie sprawia dziś.... wzbudza to natychmiastowe oburzenie złość niechęć A potem w szkole..... straszne miesiąc temu będąc na zebraniu w 3 klasie gimnazjum byłam zszokowana postawą rodziców anauczycielka oczekiwała pomocy a spotkała się z ironią drwiną Kiedy usłyszałam jak kilku rodziców stwierdziło iż klasa jest super bo są zgrani nie wytrzymałam - powiedziałam co myślę Bo czy może się podobać to że są zgrani w złym??? I czego tak jak powiedział Marek można oczekiwać od dzieciaków widząc taką postawę rodziców |
Marek Pleśniar | 27-12-2004 13:15:50 [#24] |
---|
errata "żadnych nieprzygotowań" popieram "poprawianie i zaliczanie" też doszło do absurdu w naszych szkołach :-) Nieporzedstawiania wymagań i szarpania mi dziecka nie poprę nigdy |
Gusia | 27-12-2004 13:40:39 [#25] |
---|
Marku... a wykłucanie się o oceny,...? |
Gusia | 27-12-2004 13:49:23 [#26] |
---|
A tak w ogóle to wqrza mnie jedna rzecz. Starsli ludzi mają pretensję do młodzieży że jest arogancka, niemiła, nieuprzejma, przeklina. I teraz trzeba wrócić do korzeni... Wielu z tych co wypowiadają się pogardliwie o dzisiejszej młodzieży jest jej rodzicami, dziadkami... Ostatnio właśnie w szkole poruszaliśmy temat: w autobusie siedzi młoda dziewczyna (jakieś 16 lat), nad nią starsza pani z siatami, nie dość, że kładzie siaty na biednej nastolatce, to jeszcze używa wyrazów niecenzuralnych. I wiecie co, dziewczę wstało prawie ze łzami w oczach (nie miała jednej nogi). Niestety starsza pani nawet nie zauważyła kul, dzięki którym się owe dziecię poruszało. Jednakże jej nie wolno było siedzieć, gdyż miała naście lat. Przykre, ale prawdziwe :( |
LeŚ | 27-12-2004 14:26:13 [#27] |
---|
Dzieci i młodzież wychowują dorośli (wszyscy), w każdym miejscu i w każdej chwili. Jacy są dorośli, taka jest młodzież i dzieci. Dorośli są rodzicami, n-lami, politykami, konsumentami, szarymi ludźmi itd. My, dorośli jesteśmy prawdą którą nasza młodzież codziennie odbiera. Dzieci i młodzież są lustrem w którym codziennie się przeglądamy. Gdy patrzę na swoje, już dorosłe dzieci i widzę jak postępują, jak się zechowują, wiem jakie błędy w ich wychowywaniu popełniliśmy z żoną, widzę co ja robiłem nie tak, będąc rodzicem. Będąc doświadczonym rodzicem i n-lem staram się pomagać innym w wychowywaniu ich dzieci. Często stwierdzam że bardzo mało mogę, a niekiedy bardzo, bardzo mało. Będąc dyrektorem instytucji jaką jest szkoła, to samo mogę stwierdzić. Mało tego, nasze działania jako szkoły b. często są osamotnione, brakuje logicznego i „dobrego” wsparcia ze strony instytucji państwowych i samorządowych. Co z tego że mamy coraz więcej „programów”, akcji, przepisów prawnych, itp., skoro na co dzień to nie działa. Prawda i kłamstwo funkcjonują w naszym życiu w złych proporcjach. „Drobne” kłamstewka, manipulacje, dominują nie tylko w naszym społeczeństwie ale na całym świecie. Zbyt mało jest miejsca i czasu na prawdę w naszym życiu. Popatrzmy na siebie, na naszą codzienną pracę w szkole. Fałszywe działania (uogólnione)– szkolne programy (a jest ich wiele), sprawozdania, awanse zawodowe, nasze codzienne przygotowywanie się do zajęć, relacje między n-lami, nasze nałogi, „oddanie” swojej pracy, … Prawdziwe działania - … chyba relacje między nami a niektórymi uczniami, rodzicami, niekiedy relacje między nami, gdy mamy więcej czasu dla wspólnych spotkań, zajęcia szkolne do których się przygotowaliśmy i które nam wyszły, … Jakie są proporcje między nimi? Uważam że nasze dzieci i młodzież zachowują się racjonalnie i normalnie, na tyle, na ile im pozwalamy. Oczywiście zdarzają się wyjątki, te dobre i te złe. Zacznijmy naprawiać Świat wokół siebie. Zwalczajmy fikcję która nas otacza, zwalczajmy kłamstwo i zło pod każdą postacią. Wybierajmy prawdę i dobro, i namawiajmy do tego innych. A możemy to robić, wszak jesteśmy nauczycielami. |
Arwena | 27-12-2004 14:59:45 [#28] |
---|
Marku, ależ my się nie kłócimy(mam nadzieję), tylko irytuje nas bezsilność. Jak słyszę "przestańmy narzekać, zróbmy coś", to chce mi się wyć. Niech ktoś mądry powie, co niby można zrobić, skoro każda próba wyciągnięcia konsekwencji wobec ucznia (choćby w postaci zasłużonej oceny niedostatecznej) wymaga sporządzenia sążnistego sprawozdania"co koleżanka zrobiła, żeby zapobiec sytuacji, daty, rozmowy z rodzicami, komplet prac,opinia pedagoga itp.). Zaczynam rozumieć kolegów, którzy udają, że nie widzą,ale to powoduje konsekwencje opisane przez Lesia.
Ja zawsze staram się widzieć, co powoduje, że jestem uważana za osobę konfliktową i zwykle zwalczana przez dyrekcję(z wyjątkiem mojej aktualnej, jak na razie).
Marku,a wracając do szarpanej panny, to stało się to po kilku uwagach skierowanych do niej i do rodziców, a w dodatku cudownie poskutkowało.Wielu moich nauczycieli to byli starsi, przedwojenni ludzie i takież stosowali metody. |
Arwena | 27-12-2004 15:20:00 [#29] |
---|
Lesiu, jakże wiele masz racji, mówiąc o fałszu, jaki otacza nas i dzieci w szkole. Uczniowie słyszą frazesy o uczciwości, a świetnie wiedzą, którzy ich koledzy zostali przyjęci do szkoły po znajomości, którzy dostają pozytywne oceny, bo"wicie, rozumicie", widzą jak dyrektorzy tolerują niektórych obijających się nauczycieli i popierają ich przy awansowaniu. Takich kwiatków jest wiele, ja sama dwadzieścia lat temu wpisywałam do dziennika tematy godzin wychowawczych narzucone przez jedynie słuszną opcję polityczną, wcale ich nie realizując.
Miałam nadzieję, że po 89r. może będzie można wprowadzić do szkoły trochę prawdy i otwartości, ale wiem już, że nadzieja to moja matka. |
Małgoś | 27-12-2004 15:28:07 [#30] |
---|
nie prowadzi do dobrego potępianie wszystkich zdobyczy demokracji w tzw. czambuł, ani tez ich bezkrytyczne przyswajanie w całości przyznam się, że mi się nóż w kieszeni otwiera, gdy słyszę, widzę, że wszystkiemu winne są ..prawa uczniów Chamstwo i wandalizm nie sa produktem znajomości i respektowania praw młodego człowieka, a kto tak uważa powinien ...zmienić zawód i miejsce pracy (i podjąć prace tam, gdzie wyrokiem sądu przebywają ludzie praw pozbawieni) nie godzi się nauczycielowi XXI wieku, żyjącemu w państwie prawa i demokracji narzekać na przymus respektowania praw dziecka, ucznia, człowieka - takie jest moje zdanie i z pełną świadomością je wytłuszczam ;-) nie wyobrażam sobie procesu wychowawczego w wykonaniu nauczyciela potepiającego prawa ucznia - prawdopodobnie "produkuje" agresywnych frustratów, którzy nie mogąc sobie poradzić z poczuciem bezsensu, pogardy, rozczarowania a wręcz nienawiści wobec świata i dorosłych niszczą i brukają wszelkie świętości Najwyższy czas pogodzić się, że przeszłość jest za nami - że nikt obecnie nie jest w stanie siłą zmusić młodego człowieka do posłuszeństwa i szacunku wobec kogokolwiek - jesli ten ktos na szacunek jego zdaniem nie zasługuje (a dlaczego nie zasługuje? - wystarczy otworzyć codzienną gazetę, TV czy onet.pl - świat dorosłych został obnazony do trzewi - dzieci wiedzą, że dorosli kradną, mordują, grzeszą, oszukują, plugawią, krzywdzą dzieci, bywaja smieszni, żalośni i po prostu ...głupi) Teraz trzeba zmienić metody - z siłowych przejśc na argumenty i pamiętac o podstawowej zasadzie, że popijający rodzic raczej nie wychowa abstynenta, leniwy nauczyciel - pracusia, oszust - człowieka uczciwego, gorszący ludzi ksiądz - człowieka wierzącego itd. (choć zdarzają się cuda i wyjątki - chocby na tym forum ;-) Nie wiem dlaczego pod czaszką nuci mi się fragment starej piosenki Kazika: "Coście sk..yny uczynili z tej krainy?" ...myslę sobie, że zanim taki nastolatek zacznie bezczescić to co wartością jest dla dorosłych...tez sobie nuci podobne kawałki ;-) |
Marek Pleśniar | 27-12-2004 15:38:04 [#31] |
---|
Małgoś ależ wszyscy wołają "Coście sk..?" ja też:-) ale zaciekawiło mnie co innego:-)) kogo dotyczy: choć zdarzają się cuda i wyjątki - chocby na tym forum ;-) :-) chodzi o wychowanie abstynenta przez popijających, pobożnego przez łobuza, czy też o pracusiów chodzi? Nie wiem jak inni. Jak o mnie idzie - uroczyście oświadczam że nic a nic nie zszedłem na lepszą drogę;-) |
Zola | 27-12-2004 16:18:40 [#32] |
---|
mąż w przed wigilijny czwartek robił zakupy, no jak to w takim dniu, kolejka dość duża, w kolejce do kasy babcia, jeszcze nie taka wiekowa z sześcioletnią wnuczką, wnuczka podobno koszmarna, w sensie zachowania oczywiście, żadne słowa i prośby babci nie skutkowały, ludzi stojących w kolejce diabli brali na zachowanie dzieciaka, babcia widziała to i kiedy wychodziła już z kolejki przeprosiła stojących w niej ludzi za zachowanie dziecka, powiedziała że jest to wynik bezstresowego chowania wnuczki przez jej córkę i że wyjątkowo zdarzyło się że musiała z dzieckiem iśc do sklepu ale nigdy więcej tego nie zrobi, tak więc racja, że dzieci same się takie nie biorą to my czynimy z nich "potworów" |
Arwena | 27-12-2004 16:28:53 [#33] |
---|
Małgoś Nie przypisuję obecnego zła temu, że dzieci mają prawa, tylko temu, że mają w szkole prawa znacznie większe, niż dorośli. Dziecko jest człowiekiem niedojrzałym i pozwolenie mu na wszystko nie prowadzi do niczego dobrego.
A przed świętami odwiedziło mnie z życzeniami wielu wychowanych przeze mnie "agresywnych frustratów, którzy nie mogąc sobie poradzić z poczuciem bezsensu, pogardy, rozczarowania a wręcz nienawiści wobec świata i dorosłych niszczą i brukają wszelkie świętości" |
Małgoś | 27-12-2004 18:09:22 [#34] |
---|
nie zgadzam się z tezą, że uczeń ma więcej praw niż dorosły myslę, że wciąz jest odwrotnie bo np.: nikt nauczycielowi nie stawia nieprzygotowania, jedynki lub minusa jesli nie sprawdzi klasówek na czas lub przyjdzie na lekcje zielony jak szczypiorek na wiosnę; nikt mu nie prawi publicznie morałów, że sie ubrał nieodpowiedno do pracy (a bywa że n-lki swiecą bardziej niestosownie bo mniej apetycznymi gołami brzuchami niż uczennice) nikt n-lowi nie wpisuje uwagi, za to że bezczelnie gada podczas rady pedag. nikt nie wzywa rodziców n-la za to, że się niegrzecznie zachowuje wobec kolegów i przełożonych nikt nie skresla n-la z listy pracowników za to, że nie wytrzymał, nerwy poniosły i przyłożył komuś w twarza, albo za to, że jedzie od niego wódą podaczas pracy i poza nikt nie krzywi się z niesmakiem gdy n-l z n-lką mają się ku sobie - nawet jesli oboje sa spetani więzami małzeńskimi (nikt nie zartuje, nie kpi, nie zachowuje sie wścibsko) nikt nie przetrząsa rzeczy n-la nawet jesli na 100% wiemy, że przyniósł ze soba pół litra czegoś mocniejszego (i ma na terenie szkoły!) nikt nie wlepia n-lowi karnych punktów za palenie fajek na terenie szkoły nikt się nie obraża gdy n-l głos podniesie i rzuca epitetami wokół i wreszcie gdy n-l krytykuje cokolwiek i kogokolwiek, tzn. że wygłasza swoje zdanie a uczeń ... bezczelnie pyskuje |
Małgoś | 27-12-2004 18:12:09 [#35] |
---|
Marku :-) chodziło mi jedynie o to, że wielu porządnych ludzi chodzi po świecie i forum, mimo doświadczania bardzo nieporządnych wpływów wychowawczych w przeszłości ;-) ale to kwestia siły charakteru i tej no ... szlachetnej osobowosci ;-) |
Gusia | 27-12-2004 18:20:37 [#36] |
---|
właśnie do tego nawiązywałam w #20. Społeczeństwo z góry zakłada, że wszystko co złe bierze się z patologi. Jednakże nie zawsze jest to prawdą. Takim malutkim przykładem jestem ja. :( Wszyscy uważali, że pochodzę z rodziny patologicznej, tylko dlatego, że mamie się nie ułożyło i ojciec pił, bił itp. Jednakże ona stanęła na wysokości zadania. Skierowała nas na dobre tory i wydaje mi się, że wyszliśmy z bratem na ludzi i dość dobrze kierujemy swoim życiem. |
Arwena | 27-12-2004 18:47:17 [#37] |
---|
Małgoś, Z wyjątkiem wzywania rodziców, wszystko, co opisałaś, może spotkać nauczyciela w mojej (i nie tylko) szkole. |
Małgoś | 27-12-2004 18:55:32 [#38] |
---|
ale ...nie spotyka ;-) bo takie jest życie .... |
OlaM | 27-12-2004 18:56:05 [#39] |
---|
Arewna nie spotyka, ale czasami tak jest (to co napisała Małgoś) |
Wojciech Tański | 27-12-2004 21:25:05 [#40] |
---|
Sowo honoru, że nie znam Małgoś, nie mogę być zatem posądzony o nepotyzm. ;-))) Rzadko odzywam się na forum, najczęściej, gdy coś mnie "ruszy". Tak jest teraz. W pełni popieram punkt widzenia Małgoś. Nie tylko w tej dyskusji. Uważam, że w wychowaniu słowa są ważne, jednak przykład decydujący. Sam borykam się na co dzień z zachowaniami uczniów, wobec których czuję się bezradny. Myślę jednak, że jest to cena, cena jaką płacimy za wolność. Wolność szeroko rozumianą. Wolność słowa, obyczajów, obywatelską, religijną... Wierzę, że jako społeczeństwo poradzimy sobie z nagle otrzymaną wolnością. Rozumiem także, że gdy nie wszyscy radzą sobie z wolnością, to pojawiają się pomysły, żeby ją ograniczyć. Historia zna takie przypadki... To co dzieje się wokół nas nie zachwyca mnie, ale nie jest powodem tęsknienia za "dawnym". Myślę jednak, że to my, jako zawodowcy, musimy szukać rozwiązań i sposobów radzenia sobie z obecną młodzieżą. Czyż poważnie wygląda lekarz, który mówi, że kiedyś to były fajne choroby, które wiedział jak leczyć, a teraz to jakieś nowe aidsy i takie inne... ;-))) Żeby nie było nieporozumień. Uważam, że bandytów i przestępców powinno się natychmiast usuwać ze szkół i kierować do specjalistycznych placówek. |
Małgoś | 27-12-2004 21:45:40 [#41] |
---|
:-) ja tez uroczyście oświadczam, ze Wojciecha Tańskiego nie znam osobiście, ale własnie podobnie jak On rozumiem WOLNOŚĆ a raczej ...dorastanie do jej udźwignięcia bo oprócz korzystania z wolności własnej, koniecznym jest uświadomienie sobie że wolność innych nas czasem troszkę ogranicza dojrzałośc do demokracji polega na m.in. ...skromności, na powstrzymywaniu rozdętego ego przed narzucaniem innym swojej wizji prawa, sprawiedliwości i słuszności a rozdęte ego miesza sie we wszystko: - w modę, muzykę, obyczaje, preferencje i orientacje seksulane, religie, kolor skóry, przyzwyczajenia żywieniowe, poglądy polityczne, moralnośc, styl bycia, korzystanie ze zdobyczy technicznych itd. PS. Tak na marginesie dorzucę pytanie - czym się róznią awantury pod i w kościele Św. Brygidy w Gdańsku wywoływane przez samego ks. J.i jego obrońców (statecznych, dorosłych) od burd pijanych nastolatek? forma - b. zblizona; u nastolatek może mniej ...nienawiści więcej pogardy ;-) |
stan | 27-12-2004 22:25:18 [#42] |
---|
Zawsze istniał "margines"
Kiedyś z różnych powodów (np strachu) był mniejszy dziś jest większy - to jak wyżej powiedziano m.innymi uboczny skutek wolności.
Moim zdaniem szkoła nie może zajmować się "marginesem". Nie mamy do tego metod, czasu i środków.
Moim zdaniem - powtarzam się - w systemie jest luka. Zamiast rozwiązań w tym zakresie mamy - "segregację"
Inną sprawą jest, że trzeba zwalczać przyczyny, ale to oznacza potrzebę wychowywania dorosłych a to raczej czarno widzę. Jeszcze innym problemem jest mniej lub bardziej świadomy dla młodych "brak przyszłości". Powielanie bezrobocia w kolejnym pokoleniu, brak społecznego szacunku dla wykształcenia, szara strefa, kombinowanie ... itd itd | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|