Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
standardy a wskaźniki MENiS |
Japartka | 20-12-2004 15:31:29 [#01] |
---|
Byłam na spotkaniu z Panią I.Dzierzgowską i tam dowiedziałam się, że wszystkie wskaźniki , czyli 157 ma być w szkole zmierzone(oczywiście czasem tylko stwierdzeniem "tak" lub"nie"), ale czy w rozporzadzeniu podane "przykładowe wskaźniki" trzeba rozumieć jako obowiązujące? Miałam szkolenie RP na ten temat prowadzone przez EDUKATORA THERM i ten wręcz uważa i tak nas szkołił, iż są to tylko przykładowe i możemy je zmieniąć a tu Pani minister twierdzi, iż "wie autor co miał na myśli". Jak to jest naprawdę? Czy są gdzieś na to "papiery"? |
Marek Pleśniar | 20-12-2004 18:42:06 [#02] |
---|
wystarczy zajrzeć do rozporządzenia: Mamy tam: Przykładowe wskaźniki*: _____________________________ * Organy sprawujące nadzór pedagogiczny, dokonując oceny jakości pracy szkoły lub placówki, biorą pod uwagę takie wskaźniki osiągania standardów oceny jakości pracy, które uwzględniają typ, rodzaj i specyfikę szkoły lub placówki, a także zadania wynikające z przepisów prawa i statutu szkoły lub placówki. logika zaś każe rozumieć, że: takie to nie te a przykładowe to nie obowiązkowo te same a wracając do samego rozporządzenia w części głównej obowiązuje Was tylko zapis: § 3. 1. Organy sprawujące nadzór pedagogiczny prowadzą mierzenie jakości pracy szkół i placówek, uwzględniając standardy oceny jakości pracy szkół i placówek określone w załączniku do rozporządzenia, z zastrzeżeniem ust. 2, 6 i 7. -------- reasumując: konieczne do realizacji takimi jakie one są są standardy a nie wskaźniki. Standardy sa prawem narzucone. Wskaźniki można dopracowywać. A nawet trzeba - gdy się poważnie traktuje specyfikę różnych placówek Tyle wynika z lektury - dość jasno sformułowanego tekstu rozporządzenia. ----------------- Musimy się przyzwyczaić do, że tak powiem "rynkowej gry" interpretacji prawa przez wiele osób. I nie ulegać interpretacjom skoro nasz ogląd wskazuje na wyraźne wnioski. Każdy ma prawo interpretować. Nikt nie ma prawa nam mówić, że jego pogląd jest jedynie słuszny. Mamy wszak czasy samodzielnego myślenia:-) |
AnJa | 20-12-2004 18:57:13 [#03] |
---|
"Każdy ma prawo interpretować."
no! tak znaczy:-)
"Nikt nie ma prawa nam mówić, że jego pogląd jest jedynie słuszny"
no! Nie znaczy - Trybunał Konstytucyjny może. I coś mi się Sąd Najwyższy kojarzy, ale tu nie będę się upierał:-)
.....................
Napisałem i coś w kontekście, ale wykasowałem:-) A co tam:-) Święta idą:-) |
Marek Pleśniar | 20-12-2004 19:11:42 [#04] |
---|
no ok, dla TK i SN zrobimy wyjątek;-) |
AnJa | 20-12-2004 19:44:09 [#05] |
---|
Uff:-)
Bo się juz bałem, że ABW się pojawi porządek konstytucyjny chroniąc:-) |
Ank | 20-12-2004 21:12:37 [#06] |
---|
Organy sprawujące nadzór pedagogiczny, dokonując oceny jakości pracy szkoły lub placówki, biorą pod uwagę takie wskaźniki osiągania standardów oceny jakości pracy, które uwzględniają typ, rodzaj i specyfikę szkoły lub placówki, a także zadania wynikające z przepisów prawa i statutu szkoły lub placówki. No właśnie czy tym należy tłumaczyć, że nasz organ nadzoru czyli dolnośląski wydał swoje zarządzenie a w nim własne wskaźniki? I ja jeszcze do tego mam opracować własne w placówce? Przecież to by były wskaźniki do wskaźników do wskaźników przykładowych. Ludzie idą święta o wyrozumiałość i odrobinę litości dla dyrektora poproszę |
florek | 20-12-2004 21:36:40 [#07] |
---|
Jeśli chodzi o mierzenia jakości to nie ma litości. Już w tym roku trzeba przeprowadzić cykl mierzenia.(żeby przez 5 lat zdążyć z 16 stan.) Usłyszałam od jednego mądrego instruktora,ze wazne jest żeby dyrektor miał jakiś konkretny pomysł i go realizował. Wtady KO nic mu nie zarzuci. Nawet jesli będzie on jego autorska koncepcją. Gorzej jak nic zupelnie robił nie bedzie. Wskażniki muszą odzwierciedlać typ, rodzaj i specyfikę szkoły. Nasze wskaźniki maja być specyficzne a nie identyczne z kuratoryjnymi czy ministerialnymi. Trudno zeby wszystkie szkoly w woj. podciągnąć do tych samych. Przecięz w woj sa szkoły specjalne, podstawówki i licea. Trudno wszystkie mierzyć jedną miarka. Pierwsza sprawa to opracować te wskażniki dla swojej szkoły. |
Ank | 20-12-2004 21:40:08 [#08] |
---|
Ale nasze KO opracowało wskaźniki dla poszczególnych typów placówek |
florek | 20-12-2004 21:59:38 [#09] |
---|
Oj, pracowite KO! No to chyba dla was wygodniej, nie trzeba samemu się trudzić. Choć i tak szkoła w centrum miasta bedzie inaczej funkcjonować niz na wsi, więc i wskażniki będą inne.Ale to dygresja. Ponad to warto podobno uwzględniać wskaźniki KO bo mogą odstąpić od mierzenia zewnętrznego jak się im spodobają szkolne raporyty. |
BożenaB | 20-12-2004 23:23:15 [#10] |
---|
Przepraszam, że zapytam :-) A dlaczego ma mi zależeć na tym, żeby KO spodobały się moje raporty i żeby za to odstąpili od mierzenia?
Skoro mierzenie należy do ich obowiązków, to niech mierzą ... a co, pensje mniejsze wezmą, jak odstąpią od mierzenia? A ja zamiast nad lekcjami mam się trudzić nad raportem takim, zeby się spodobał? A co z tego mają niby mieć dobrego moi uczniowie? Mój czas dla nich, a nie dla pięknych raportów ... |
AnJa | 20-12-2004 23:35:51 [#12] |
---|
A poza tym, jak zmierzą, do bedzie ładny raporcik, coby sie na nim wzorować.
Właśnie - raporcik!
Ma może ktos gotowy raporcik? Tobym skorzystał.
Bo wolałbym sie nad czymś innym potrudzić, zamiast planować, mierzyć i raportować;-)))) |
beera | 21-12-2004 08:29:55 [#13] |
---|
Andrzej mam raport z zewnętrznego mierzenia i wzór takiego nieszczęścia z mojego KO mogę przesłać, ale nie wiem po co Ci to;-))) |
Klemens Stróżyński | 21-12-2004 08:48:59 [#14] |
---|
zasada Pareto Zasada sformułowana już dawno temu przez Vilfredo Pareto mówi, że 80% skutków pochodzi z 20% przyczyn. Przy badaniu jakości trzeba przede wszystkim określić te 20% i je badać, badanie wszystkich przyczyn (czyli odnoszenie się do wszystkich wskaźników) jest chore, nierealne i nieracjonalne. W przemyśle i w ogóle biznesie rangowanie przyczyn (w celu ustalenia tych 20% dla danego zakladu, gałęzi produkcji lub usług) jest dokonywane drogą badań, w przypadku oświaty nie wiemy, jak to zrobić i musi to zostać określone w danej placówce metodą szacowania. Tym się powinni raczej zająć wizytatorzy, bo dyrektor może nie być obiektywny. No i jeszcze - te 20% powinno zostać określone w szkolnym planie jakości czy jak go tam nazwano - w tym zakresie należy dokonywać zmian, bo one mogą zmienić efektywność pracy szkoły. Chodzi o to, żeby się skupić na tym, co najskuteczniejsze. |
stan | 21-12-2004 09:16:12 [#15] |
---|
... ale to wymaga najpierw myslenia a później procedur ...
a biurokracja, z czym mamy do czynienia, to najpierw procedury a później myślenie.
:-( |
Marek Pleśniar | 21-12-2004 09:42:12 [#16] |
---|
Stanie procedury wymyślono własnie po to by zastąpiły myślenie |
beera | 21-12-2004 09:43:14 [#17] |
---|
hm... Tym się powinni raczej zająć wizytatorzy, bo dyrektor może nie być obiektywny. Klemensie- z rozporządzenia o nadzorze wynika, że jakościowy rozwój szkół to także działka KO. Kurator jest odpowiedzialny z jednej strony za stwarzanie przyczyn, z drugiej do badania skutkow. jesli uznamy, ze ten, który przyczynia się do powstania skutków jest jednoczesnie odpowiedzialny za ich ocenę- siłą rzeczy wnioskować można o pewnej nierzetelności procesu. Zgadzam się, ze mierzeniem- zewnętrznym mierzeniem powinien się zająć zewnętrzny czynnik- dla mnie KO nim nie jest. natomiast Wewnętrzne mierzenie sluży czemuś ciut innemu, i ono powinno pochodzić z wnętrza placówki- jako odpowiedź na zdiagnozowane jej potrzeby. W tak pojmowanym mierzeniu dyrektor JEST obiektywny, bowiem jest jednym z zainteresowanych by wyniki mierzenia polepszyły pracę szkoły. .... zaś co do postu pierwszego-japartka- uważam, ze nie ma umocowania prawnego takie podejście do mierzenia, o jakim piszesz. Ani prawnego- co proste do udowodnienia, ani merytorycznego ( dla tego twierdzenia nalezy jednak argumentów poszukać grzebiiąc myslą w swoich własnych przekonaniach;-) |
Klemens Stróżyński | 21-12-2004 10:02:12 [#18] |
---|
jest obiektywny-może Asiu, dyrektor najwięcej wie o swojej szkole, ale jest tu syndrom oceny własnego dziecka (zawsze jest najpiękniejsze) no i brak porównania. Ale mi chodziło o coś innego także - dyrektor teraz intuicyjnie określa, co jest dla jego szkoły najważniejsze, natomiast ważność pewnych przyczyn w skali globalnej powinny ocenić (dokładniej: zbadać) inne podmioty. One mają więcej możliwości po prostu. A dyrektor te ustalenia globalne odnosi do swojej placowki - taka powinna być porządna procedura. Bo czy na przyklad gdzieś czytałaś, jaki udział w efektach ma (według badań) motywacja uczniów, a jaki poprawna dydaktyka? Jaki środowisko uczniów (na które specjalnie wpływu szkoła nie ma), a jaki ich zdolności? Kto to badał? Przecież to należy wiedzieć, zanim się oglosi mierzenie jakości. No i tysiąc innych rzeczy należy wiedzieć PRZEDTEM. |
beera | 21-12-2004 10:39:58 [#19] |
---|
Klemensie dlatego dość wyraźnie opisalam różnicę, ktorą widzę, na temat zewnętrznego i wewnętrznego mierzenia. Nie deprecjonowałam znaczenia tego pierwszego- wręcz przeciwnie, jestem po ewaluacji i widzę konieczność jego prowadzenia, kwestionuję tezę, że obiektywne zewnętrzne mierzenie= mierzenie prowadzone przez KO |
Leszek | 21-12-2004 20:34:41 [#20] |
---|
należałoby wg mnie pójść dalej Asiu... obiektywne zewnętrzne mierzenie = mierzenie prowadzone przez .... (napisałaś tu tylko "KO", możesz wpisać coś w zamian...) pozdrawiam |
Marek Pleśniar | 21-12-2004 20:36:28 [#21] |
---|
no tak;-) byłem właśnie ciekaw co na to Leszek:-) |
florek | 22-12-2004 16:37:55 [#22] |
---|
BożenkoB wcale nie chodzi o piękną treść raporciku a o jego poprawność merytoryczną, fachowość, rzetelność. Proponowano nam by wstępna dignozę przeprowadziła zaprzyjaźniona szkoła, byc może dostrzeże te przyczyny ktorych my nie widzimy, spojrzy innym okiem. |
BożenaB | 23-12-2004 01:38:58 [#23] |
---|
Coraz mniej mi się to wszystko podoba ... Florek, to znaczy, ze zamiast zająć się swoją pracą mam iść przeprowadzić diagnozę innej szkoły? Kiedy? W czasie lekcji? Mam wtedy swoje. Po lekcjach? Mamy swoje zajęcia.
Może na podstawie dokumetacji? No to nasz najlepszy wychowawca klasowy, który potrafi sobie poradzić jakoś z trudnymi klasami, wypadłby blado, bo u niego z dokumentacją tak sobie ...
Mieliśmy mierzenie zewnętrzne ... nie dowiedzielismy się z niego niczego nowego dla nas .... dokument dla szuflady....
Dzisiaj siedziałam długo w szkole wypełniając ostatnie protokoły z egzaminów ECDL. W tym roku 89 nowych uczestników, w tym 35 dorosłych: nauczycieli i nie tylko (nasz szkolny idol - woźny - też :-))
Dwie pracownie komputerowe nie wystarczają nam na zajęcia pozalekcyjne dla uczniów i dorosłych; zajęcia kończymy nawet o 20-tej...
Uczymy się języków: 4 grupy nauczycieli - siedzimy wieczorami i to nie na skutek mierzenia zewnętrznego ani wewnętrznego takiego, jak tu opisujecie... albo dokładniej - wewnętrznego mierzenia, ale nie takiego, o którym tu piszecie... myślę raczej, że "mierzymy się" cały czas, tylko bez dużej ilosci "papiórów".
Wystawiamy na korytarze stoły do ping-ponga; uczniowie siedzą w szkole popołudniami (zamiast się włóczyć po osiedlu) przy stołach tak długo, jak n-le gdzieś tam przy swoich innych zajęciach z uczniami - średnio do 18.
Są oni pod nadzorem niebezpośrednim... i jest porządek.
Mamy bal gimnazjalisty ... żadna szkoła w mieście nie ma takiej imprezy :-))
Mamy różne sukcesy ... i różne porażki .... nie jesteśmy aż tak ślepi, żeby nie widzieć, co w naszym działaniu trzeba modyfikować.
Mamy mądrą dyrekcję... najcenniejsze, co się szkole może trafić. Władza idealna - jak but... dobry but jest wtedy, gdy nie czujesz, że go masz na nodze, a lubisz iść daleko, nawet trudną drogą ... gdy go czujesz - to już nie jest dobry but, nie ułatwia chodzenia :-)
Ja się na tym nie znam.... ale nie wierzę, że od tych waszych raportów, choćby robionych przez zaprzyjaźnioną szkołę, coś znaczaco dobrego wyniknie .... że zyski beda warte czasu, jaki poswięcicie na badanie sąsiedniej - zaprzyjaźnionej szkoly. A co zrobić, jak się nie ma w pobliżu takiej szkoły?
Wy tu wszyscy tak mądrze dyskutujecie o mierzeniu .... wskaźnikach, parametrach, standardach .... a ja widzę moją szkołę, w której dzieje się sporo ciekawych rzeczy i nic z tego nie powstało na skutek jakichś tam oficjalnych mierzeń i raportów.
Zamiast głowić się nad ankietami, i czymś tam jeszcze.... zwyczajnie jesteśmy z młodzieżą. Lekcje kończą się ok 14-tej, ale zajęcia z młodzieżą ok 19-tej. Ze szkoły ostatni wychodzą nauczyciele; nie dyrekcja :-)
Mozemy mieć pomysły i je realizować; a dyrekcja się cieszy, że n-l chce coś zrobić, cieszy się z jego sukcesów i ułatwia pracę jak może... Możemy "strasznie kłócić się" na zebraniach RP; nigdy nie ma milczących rad.... a są szkoły, gdzie niedobrze jest dyskutować na posiedzeniach RP ...
Znam "z praktyki" ok 10 dyrektorów... trochę się przez te lata uzbierało doświadczeń :-) Zaden z poprzedników nie potrafił tak dodawać skrzydeł :-) A byli tacy, którzy raczej chcieli jak w tym ukazie: ..."podwładny przed obliczem przełożonego ma mieć wygląd durnowaty..."... broń boże być bardzo dobrym, mieć znaczące osiagnięcia ...
Gdyby była jakaś instytucja niezależna zatrudniająca fachowców.... ich mierzenie by mnie zainteresowało. Ale nauczyciel - amator pomiaru ... szkoda czasu; niech lepiej zajmie się przygotowaniem porządnych lekcji, prowadzeniem zajęć pozalekcyjnych itp.
Jestem zmęczona ... w przerwie świątecznej pracujemy (kilku n-li i uczniów) nad projektem miedzynarodowym; zabierze nam on duzo godzin, potrwa do maja. Widzimy sens tej pracy, wiemy, czego nauczą się przy tym uczniowie, wiemy, do czego nasza praca bedzie wykorzystana w szkole w nastepnych latach.... nasza praca ma sens.
Te same osoby nie widzą sensu w przygotowywaniu jakiegoś tam raportu ...
Czy nie lepiej poswięcić 50 godz na projekt z uczniami zamiast tyle samo czasu na mierzenie i raport? Obojetnie jak poprawny merytorycznie, bedzie pewnie lezał w szufladzie jak ten z mierzenia KO sprzed 1,5 roku. Wyszło w nim wszystko OK... a przecież po nim jeszcze sypnęliśmy pomysłami, cos tam nowego robimy... i to wcale nie pod wpływem tego raportu KO...
Wydaje mi się, że my się cały czas jakoś tam "samomierzymy" tylko że nie mamy zadnego "papióra" na potwierdzenie ;-(
Pozdrawiam i Wesołych Świąt :-))) |
florek | 23-12-2004 18:49:46 [#24] |
---|
No właśnie Bożenko. MJPSz wynika z rozporzadzenia, to nie nasz pomysł (nauczycieli i dyrektorów). W dydaktyce europejskiej funkcjonuje od dawna. System Jakości w przemyśle japońskim - gdzieś od przedwojnia. Deming udowodnił ,że można i trzeba go wdrożyć na grunt oświaty. Podobmno ma to przynieść namacalne skutki. Na pewno tego nie unikniemy. Cóż nam pozostaje - tylko zaakceptować. |
RomanG | 23-12-2004 19:04:06 [#25] |
---|
Bożena! Pod niebezpośrednim nadzorem? :-) Nauczyciela przy nich nie stawiacie? :-) Zgroza! Nie dbacie o bezpieczeństwo! W razie wypadku pewnie z jakichś sztuczek prawnych będziecie korzystać, żeby wymigać się od odpowiedzialności?! ;-) Serio nie macie jakiejś białej Ninji na podorędziu? :-) |
AnJa | 24-12-2004 00:16:09 [#26] |
---|
Deming udowodnił ?
Nie znam gościa. Znam papugi z KO i ODN na jego rzekome dowody się powołujące.
Dowodów nie potrafią podać.
Zamiast nich na MENiS się powołują. |
BożenaB | 24-12-2004 01:17:07 [#27] |
---|
Roman:
pod niebezposrednim - ocznym:-) Siedzę sobie w pracowni z uczniami, albo w gabinecie i coś tam robię, a na korytarzu grają - mam nadzór "uszny".
Jakoś tak się składa, że od dwóch lat grają bezpiecznie, nie sprzeczają się przy tym, jakiś porządek samorzutnie tam powstaje... czy cóś :-)
Florek:
System w przemyśle zakłada, że na wejściu do fabryki dostaniesz produkt do przetworzenia o okreslonej jakości, a braków się nie przyjmuje...
To przenoszenie na grunt oświaty jest śmieszne, co, wystandaryzowanych klonów przyjmujemy do szkół "do przerobienia"?
"MJPSz wynika z rozporzadzenia, ..." No i co z tego? Przed rozporządzeniem, 20, 50, 100 lat temu to szkoły nie poprawiały swojej pracy, nie mierzyły swojej jakości? ... tu powtórzyłabym post AnJi... gadać się nie chce o tych jedynie słusznych rozwiązaniach ...
"MJPSz /.../ Podobno ma to przynieść namacalne skutki" - obawiam się, że namacalnym skutkiem będzie zmniejszenie czasu n-la poświęconego uczniom.... i to rzeczywiście przyniesie namacalne skutki :-(
Wtedy zrobi się kolejne mierzenie - jak ilość czasu spędzona na procedurach mierzenia, pisania raportów, tworzenia stosów dokumentacji itp ble, ble wpływa na jakość pracy szkoły.... oszczędzę czasu: zalezność jest odwrotnie proporcjonalna :-(( |
BożenaB | 24-12-2004 01:42:44 [#28] |
---|
A jeszcze: Florek: "Jeśli chodzi o mierzenia jakości to nie ma litości. Już w tym roku trzeba przeprowadzić cykl mierzenia.(żeby przez 5 lat zdążyć z 16 stan.) Usłyszałam od jednego mądrego instruktora,ze wazne jest żeby dyrektor miał jakiś konkretny pomysł i go realizował. Wtady KO nic mu nie zarzuci. Nawet jesli będzie on jego autorska koncepcją. Gorzej jak nic zupelnie robił nie bedzie"
Ten dyrektor to ma mieć konkretny pomysł na co? Na mierzenie, czy pracę szkoły? Jak przez 5 lat ma zmierzyć 16 stand, to co, po 3 na jeden rok? A o nastepnych ma nie myśleć, niech se leżą odłogiem?
Chyba powtórzę za Markiem: procedury mają zastąpić myślenie.
Dyrektor ma mieć konkretny pomysł na szkołę, nie na mierzenie.
Dyrektor mierzy cały czas: słuchając rodziców, uczniów, n-li - oni też przecież mierzą :-) Analizując wyniki pracy: wyniki egzaminów, klasyfikacji, frekwencji, zaj pozalekcyjne, konkursy, sytuację wychowawczą w klasach, zaangazowanie n-li...
Biurokratyczne przegięcie nastąpiło i tyle ... |
BożenaB | 24-12-2004 02:02:10 [#29] |
---|
Poprawię się... "Dyrektor ma mieć konkretny pomysł na szkołę, nie na mierzenie." - porawka: na mierzenie też ma mieć pomysł - taki, żeby organizacyjnie i czasowo nie zdominowało zasadniczej pracy z uczniami - i tyle. |
florek | 24-12-2004 14:15:43 [#30] |
---|
Wydaje mi się dokładnie tak jak piszesz - dyrektor ma mieć pomysł na szkołę, umieć go wdrożyć i ocenić skuteczność, jeśli trzeba - obronić. Dyrektor mierzy cały czas.........., no właśnie tylko jeszcze z tego raporcik napisać ot icała filozofia. Tylko że mierzenie to nie teatr jednego dyrektora, nie ma siły zeby sam to uczynił od tego są nauczycieli. Jeden mądry dyrektor powołał zespół diagnostyczny, w skłąd którego weszli sami dyplomowani(żeby czasem nie przyszło im do główy odpoczywać) Bożenko wyobrażasz sobie mierzenie 16 standardów w ciagu jednego roku? Wybrane mierzysz, co nie znaczy ,że tylko zadania z nich wynikajace realizujesz. Jak zmiezrzysz kolejne jesli by ich przez rok nie było? Przecież szkoła cały czas działa tak samo. Co do biurokracji, hmmm......, a co z teczkami awansu? |
BożenaB | 24-12-2004 20:20:36 [#31] |
---|
Się mierzę ;-) Się mierzę... jestem idealna, wszystko robię super, jestem tytan pracy ;-) Koniec raportu....
Tak mi wyszło z tych standardów w odniesieniu do mojej osoby ;-) Udowodnij, że się pomyliłam ;-))
Szkoła: wyposażona, odmalowana, nowe ławki, ukwiecona, śliczne łazienki z mydłem, ręcznikami, papierem toaletowym... następny std zaliczony ;-)
Mierzenie to teatr jednego KO i jednego dyrektora + zespół kierowniczy. Mierzenie jest elementem nadzoru... ty mi pokaż, gdzie pisze, że to jest działka n-li.
Dyrektor nie "ma od tego nauczycieli".
Dyrektor ma nauczycieli od pracy dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej... zgadza się? Tylko od tego i aż od tego...
Nauczyciel ma być refleksyjny i umieć ocenic swoją pracę, i ją doskonalić. Ma umieć patrzeć na szkołę i korzystać ze swojego prawa składania wniosków doskonalących pracę szkoły. Ma ew jeszcze złożyć sprawozdanie, co tam zrobił szczególnego w ciągu roku, jakie ma problemy itp.
Piszesz: "Dyrektor mierzy cały czas.........., no właśnie tylko jeszcze z tego raporcik napisać ot icała filozofia." To co, dyrektor mierzy, wyciąga wnioski, "podpuszcza" n-li do lepszej pracy i to niewiele? Cała filozofia w tym raporcie?
No to jak dyr mierzy cały czas, to najlepiej jak on napisze ten raport, bo widzi szkołę całościowo; po co nauczycielom wyważać otwarte drzwi? |
BożenaB | 24-12-2004 20:26:15 [#32] |
---|
Na poważnie... To ja bym chciała przedyskutować z dyrekcją i RP te 20% istotnych czynników, o których pisał Klemens. Wyodrębnić je... myśle, że - przynajmniej intuicyjnie - wiemy, które u nas mają znaczenie. Wolałabym pewność.
Ale wiem, który ma duże negatywne znaczenie: nadmiar biurokracji. |
BożenaB | 24-12-2004 20:40:28 [#33] |
---|
Oj, jeszcze wazne. "Bożenko wyobrażasz sobie mierzenie 16 standardów w ciagu jednego roku?"
Nie wiem, czy sobie wyobrazam, ale wiem, że nie można na 4 lata zostawic odłogiem ważnych elementów - opisanych w tych tam 12 pozostałych standardach. No bo jak to, zaplanuje dyrektor mierzenie n-tego standardu za 4 lata, to do tego czasu nic w nim nie zmienimy.. bo nie było mierzenia?
A bez mierzenia, to wypada zmieniać coś, co wymaga szybkiej zmiany? Bo może wprowadzimy zmiany i nadzór zarzuci nam, ze nieprawnie, brak podstaw w wynikach raportu (bo nie ma raportu), jakieś takie nienaukowe te zmiany, nie poparte mierzeniem... jeszcze nam nakażą odwoływać te zmiany, albo co?
A jeśli nie każą, to po co był raport, skoro bez niego wprowadziło się coś doskonalącego pracę szkoły? |
florek | 25-12-2004 09:25:56 [#34] |
---|
Zacznę od końca, właśnie to napisałam, że nie mozna na 4 lata zostawić odłogiem ważnych elementów. Szkoła przeciez pracuje cały czas. Rozporzadzenie naklada obowiazek pisania planu rozwoju na 5 lat i tam zakładasz zmiany. Zmiany szybkie lub kontynuację działalnosci w planie roczym. Zmiany z rocznego raportu właśnie tez w tym rocznym. Miezrzenia nie prowadzi się dla samego mierzenia i nie dla swiadomosci władzy. Nauczyciele, rodzice maja prawo wypowiedzieć się w badaniach i znac ich wyniki. Oni takze maja byc świadomymi uczestnikami życia szkoły.Jeśli już tak jest w np.80% moze warto założyć, kolejnym roku ta liczba się podniesie do 85%. To tylko dygresja. No właśnie te 20% czynników stanowi przeanalizowane wskąźniki i działania do standardów. i bardzo dobrze jesli zostaną podsunięte przez RP, będą czuli się odpowiedzialni za realizacje i mierzenie. Napisanie raportu jest obowiązkiem dyrektora. Ale to nie jego radosna twórczość. Każde zdanie musi być poparte wynikami badań i załącznikami z ich prowadzenia które znajdą się w dokumentacji szkoły. Szkoła jest super. Chciałaby w takiej pracować. Ale może nie wszystkim podoba się zapach tego mydła? P.s Zrobił się z tego nasza prywatna dyskusja. Nie jestem wielbicielem mmierzenia jakości ani innej biurokracji. Wiem tylko, że mnie to nie minie. |
Bożena Kobierska | 27-12-2004 10:26:47 [#35] |
---|
standardy a wskaźniki No to sobie poczytałam ! Właśnie próbuję coś własnego zrobić w tej dziedzinie. Ale spróbujcie zmierzyć jakość w przedszkolu. To dopiero łamigłówka jest. Wszystko ma być popatrte dokumentacją ? Ślicznie - ale oprócz rysunków i innych prac plastycznych dzieci nie ma innej dokumentacji ( no wiadomo są jeszcze rodzice i personel i ankiety ) . Ale my mamy znacznie trudniej - bo tu naprawdę radosna twórczość dyrektora się liczy - bo cóż mam zmierzyć - ilość samodzielnie podciągniętych portek czy zawiązanych butów. To się akurat da zmierzyć - ale KO takich rzeczy nie mierzy. Dokumenty, dokumenty ... to jest oczywiście straszne ale niestety nieuniknione. Zaczynamy od tworzenia własnych wskaźników - od sylwetki absolwenta począwszy. Ale jak w zeszłym roku wysłałam raport - biorąc pod uwagę własne ankiety - nie było to dobrze widziane , bo w ogólnej statystyce wszystkich przedszkoli nie pasowało. Więc jak - opracowywać własne czy czekać na kuratoryjne? Trudno wyczuć? Ale przynajmniej spróbujemy. |
florek | 27-12-2004 10:33:27 [#36] |
---|
Narzędzia do mierzenia jakości maja różna postać, wybiera je i zatwierdza dyrektor. Moga to być wymienione juz ankiety, arkusze: obserwacji, monitoringu, analizy dok, kwestionariusze rozmów, karty hospitacji, notatki słuzbowe i co tam wam przyjdzie jeszcze do głowy. |
AnJa | 27-12-2004 10:49:21 [#37] |
---|
Owszem, ale jak kurator będzie chciał to przeanalizować (tfu, znaczy do kupy jakoś zebrać, bo nikt przecież tego analizować nie będzie) to chciałby, zeby było to jakos poporzadkowane - czyli np. frekwencja w każdym raporcie na stronie 12.
I dlatego wizytatorzy bedą sie czepiać, że nietypowy.
I dlatego na szkoleniach w naszym województwie (grant kuratoryjny) wszystkich dyrektorów uczono pod jeden szablonik (generalnie znowu TERM).
I dlatego napiszę oryginalny - nie wiem jeszcze jaki, ale na pewno krótki. I żadnych tam papiórów jako załączników do niego trzymać nie bedę.
Podpiszę się pod tym - więc mają mi wierzyć, że rzetelnie i z należytą starannością.
Nie wierzą - to niech mnie do prokuratora za poświadczenie nieprawdy (co najmniej) - ale wtedy to ja jestem niewinny, dopóki mi tej nieprawdy w raporcie nie wykażą.
Ale uwierzą.Raczej.
Mam rozsądnych wizytatorów.Jeszcze. |
Macia | 27-12-2004 13:03:54 [#38] |
---|
Tez nad tym pracuję i cały czas w uszach krązy mi poytanie francuskich przedszkolanek o których mówiła AnK na konferencji "po co?" No ale każa więc tworzę. Tez nie mam zamiaru podporządkowywać się jakimś odgórnym narzutom tylko tworzę własne standardy,wskaźniki i dobieram narzędzia do mierzenia wewnętrznego a jak góra chce wg swojego to niech sobie mierzy zewnętrznie. Nie dajmy sie zwariować. |
S Wlazło | 27-12-2004 16:04:15 [#39] |
---|
Cała dyskusja wskazuje, jak bardzo ześliśmy w edukacji na manowce. Pisanie raportu do standardów MENiS nie jest żadnym mierzeniem jakości. Jest tylko zbieraniem informacji dla potrzeb wizytatora. Jakość - to rozwój ucznia, zresztą tak ujmuje to cel rozporządzenia o nadzorze. Rozwój ucznia ustaliła podstawa programowa w postaci 7 kompetencji kluczowych. To jest najważniejszy dokument szkoły a nie rozporządzenie o nadzorze, które jest dokumentem wtórnym, wspomagającym wykonywanie zadań określonych w podstawie. Potwierdziła taki pogląd w rozmowie ze mną Pani Wiesława Gorzelana-Gałązka, twórczyni rozporządzenia. Codzienne obserwowanie rozwoju ucznia przez nauczycieli i wychowawców - to jest rzeczywiste mierzenie jakości. Z tych wszystkich szczegółowych informacji należy ustalić te, które mają charakter strategiczny- właśnie te 20% z zasady Pareto. Taką informacją strategiczną jest np. rozpoznanie integracji uczniów w klasach pierwszych gimn. lub LO, bo ta integracja w znacznym stopniu decyduje o efektach w uczeniu się. Inne przykłady takich ważnych informacji to np. klasyfikacje, wyniki konkursów i olimpiad, oczywiście wyniki na zewnętrznych sprawdzianach i egzaminach. Informacje te przygotowują zespoły nauczycieli i są to mini raporty dołączane do protokołów posiedzeń rad pedagogicznych. W ten sposób co roku nauczyciele tworzą szkolny raport z wewnętrznego mierzenia jakości. Ale teraz jest wizytator, który dokonuje oceny pracy szkoły w aspektach organizacyjnych, czyli wg standardów MENiS i jeszcze ewentualnych kuratoryjnych. Oczywiście nie jest w stanie sam poszukiwać wszystkich informacji .Chce jednak dowiedzieć, czy np. były analizowane wyniki w uczeniu się uczniów i jakie stąd wypłynęły wnioski. I rolą dyrektora jest teraz wszystkie informacje z mini raportów nauczycielskich, które dotyczą tego zagadnienia - "przenieść' pod standard w obszarze efekty kształcenia. Taka składanka jest corocznym raportem dyrektora przedstawianym trzem podmiotom. Skąd się bierze myślenie, że wewnętzrne mierzenie - to zbieranie informacji do standardów MENiS? To są tylko standardy organizacyjne, pytające o to, czy szkoła zapewnia organizacyjne warunki do edukacyjnego rozwoju uczniów, a ten rozwój określa podstawa programowa. Wymyślony przykład - w szkole znajdują się znakomicie wyposażone pracownie komputerowe - to nie jest mierzenie jakości, bo uczniowie nie mają tam wstępu, czyli nie ma rozwoju uczniów. Powtórzę więc - mierzenie jakości to obserwowanie, jak rozwijają się uczniowie, wspomaganie ich w trudnościach, doprowadzanie do sukcesów na ich miarę. W tym rozumieniu zewnętrzne i wewnętrzne mierzenie merytorycznie nie różnią się, różnicuje je tylko osoba - osoby prowadzące to mierzenie (ale nie zawsze jakości, tylko poziomu organizacyjnego). Faktem jest, że mamy do czynienia z nadużyciem terminu mierzenie jakości, jeżeli ograniczamy je tylko do standardów organizacyjnych .Powinno się to nazywać: ocena poziomu organizacyjnego szkoły albo ocena tworzonych w szkole warunków rozwoju ucznia. Jeżeli jednak wyjdziecie od podstawy programowej, a jeszcze lepiej od Waszych standardów edukacyjnych, które ma osiągnąć przyszły absolwent, opratych o podstawę, a następnie pozyskacie od nauczycieli informację , jak oceniają rozwój uczniów - to to jest mierzeniem jakości, prowadzonym w szkole od zawsze. Natomiast, niestety, rolą dyrektora jest aby pozyskiwane informacje od nauczycieli podporządkowywać merytorycznie poszczególnym standardom MENiS. Tak działając jesteście w zgodzie z podstawą programową - powtarzam: najważniejszym dokumentem szkoły i rozporządzeniem o nadzorze, które nic nie mówi na temat, że tzreba wybierać do mierzenia jakie standardy MENiS - to bezzasadny i bez zakotwiczenai prawnego wymysł.PZDR. Stefan |
Klemens Stróżyński | 28-12-2004 09:08:44 [#40] |
---|
Ujawnić mistyfikację Myślę, że Stefan napisał wyraźnie, na czym polega mistyfikacja MENiSu i trzeba by o tym głośno. Kuratoria nie mierzą jakości pracy szkół i ani nie mogą tego robić (bo jak?), ani nie powinny (bo po co?). Mierzenie jakości to sprawa zawsze zainteresowanej placówki. Kuratoria tylko sprawdzają, czy dyrektor to robi (lub np. zleca komuś). A w urzędowych papierach napisano po prostu nieprawdę, można zresztą zobaczyć, co jest w tzw. raportach kuratoryjnych - na pewno nie ma tam żadnej jakości, ani w postaci treści, ani w postaci cechy takiego raportu. |
OlaM | 28-12-2004 09:22:42 [#41] |
---|
masz rację Klemens co do raportów KO z mierzenia jakości pracy szkół. Miałam okazję zapoznać się z trzema takimi raportami stworzonymi li tylko na podstawie ankiet wypełnionych przez rodziców, uczniów i nauczycieli. A jakie były wnioski - ho!ho! | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|