Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Na kogo wyrośli
strony: [ 1 ]
Jola16-12-2004 14:37:34   [#01]

... Wasi uczniowie

i/lub jak okazują Wam swoją wdzięczność po latach,
czyli o jasnej stronie naszego zawodu :-)


 

Do moich uczniów

 

Uczniowie moi, uczenniczki drogie,
(...)
 com was uczył lat kilka, stracił nerwy swoje,
i wam niechaj poświęcę kilka wspomnień świętych. (...)

Czekam na was, najdrożsi, z każdą pierwszą gwiazdką -
ze srebrem betlejemskim co w pudełkach świeci
(...)
 
 - Bez was świeczki gasną -
i nie ma żyć dla kogo.

                                   Ten od głupich dzieci.

                                             Jan Twardowski

             

Byłam dzisiaj u fryzjera - jak zawsze - u Pani Basi.
I tam spotkałam swojego byłego ucznia – syna mojej fryzjerki,
który poszedł w mamy ślady.
Marek pracuje w innym zakładzie, a mamę po prostu odwiedził.
Ma duży talent, zbiera laury na konkursach.
A trzeba przyznać, że był strasznym łobuzem i nieukiem.
Siadam na fotelu, a Marek pyta, czy chcę, aby to on mnie... no wiecie... zrobił fryzurę.
Patrzę na mamę, nie oponuje, cóż robić?
Z pewną taką nieśmiałością... zgadzam się ;-)
Choć nie bez lęku. W końcu reprymendy obrywał często, a i pał nie mało.
Może teraz oskalpuje??

Strach ma wielkie oczy;-)
Opłaciło się zaryzykować.
A mama szepnęła na ucho, że mogę czuć się wyróżniona, bo byłam u niej
jedyną jego klientką :-))) Miłe!

Zachęcam do wspomnień, refleksji :-)

Jola16-12-2004 21:55:01   [#02]

 S

 M

 U

 T

 N

 E

Maelka16-12-2004 22:13:18   [#03]

Jolu

Przeciwnie - urocze!

Chciałam nawet coś napisać, ale nic równie oryginalnego nie przychodziło mi go głowy.

Więc poszłam szukać natchnienia. Coś znalazłam. Niewykluczone, że moje natchnienie jest bardzo zimne i ma smak śmietankowo - orzechowy...

:-)

Maelka16-12-2004 22:27:39   [#04]

I przypomniałam sobie...

:-)

Mój były uczeń wrócił do naszej szkoły już jako nauczyciel. Nie było mu łatwo, bo przecież nie tak dawno biegał tu w zupełnie innym charakterze.

Wiosną tego roku był wykładowcą na kursie, w którym uczestniczyli ci, których do tej pory widział z drugiej strony katedry. Ja też. Kursanci, jak to nauczyciele ;-) próbowali wywrzeć na niego wpływ i próbowali sami ustalic obowiązujące reguły.

Chłopak zdołał (choć nie bez kłopotów) opanować rozbrykane towarzystwo. Od czasu do czasu posługiwał się dzienie znajomymi mi powiedzeniami.

Za każdym razem mrugał do mnie porozumiewawczo...

:-)

Ależ ta młodzież ma pamięć...

Jola16-12-2004 22:31:51   [#05]
Oryginalne? Zwyczajne - były uczeń fryzjerem.
Nie wierzę, że nie spotykacie  po latach swoich uczniów lub nie interesują Was ich dalsze losy :-)
Jola16-12-2004 22:39:31   [#06]
Sympatyczne :-)
zgredek16-12-2004 22:40:38   [#07]
Jolu - nam tu trzeba takie dopalenie dać to i popiszemy;-))))))

wieczorem szłam sobie ulicą (póxnym wieczorem znaczy się - i raczej szybko szłam)

przede mną grupa młodzieńców

podejrzane towarzystwo jak diabli, wokół żywego ducha nie ma:-(

gdy intensywnie myślałam cóz zrobić powinnam, słyszę:

"dobry wieczór pani profesor!

no, ukłonić się pani profesor!..."

przystanęłam, porozmawiałam, nawet do domu chcieli mnie odprowadzić, żebym bezpiecznie dotarła;-))))))))
Jola16-12-2004 22:42:17   [#08]
I robi się cieplej na sercu :-)
hania16-12-2004 22:47:48   [#09]

duża ilość moich byłych ląduje w miejscoym zespole szkół. w tym tzw "handlowka"

I w moim małym mieście prawie nie ma sklepu, gdzie nie spotkałabym byłych uczniów.

Czasem maja brody i wąsy, przytyly, wypieknialy (li:-)), trudno ich rozpoznać....

miło, gdy słyszy się: dzień dobry pani, nadal pani uczy? ja pamietam jak....

i do tego ... miła obsługa

i dla mnie małe pochlebstwo w domyśle:

oni sie starzej a( bo ich bywa że nie poznaję) a ja nie :-)))))

Jola16-12-2004 22:55:56   [#10]
Fajne! Też tak czasem, Hania, myślę (o tym starzeniu) ;-)
krystyna16-12-2004 23:23:09   [#11]

Zgradku,

a zauważyłaś, że własnie takie "podejrzane towarzystwo", obojętnie ile by miało promili, ile lat i jak długie brody i wąsy - ZAWSZE się ukłoni i zagada, a TO lekarsko - adwokatowo - biznesowe czsami już na drugi dzień po zakończeniu szkoły nie zawsze poznaje......
Agnieszek17-12-2004 00:58:27   [#12]

Ot, życie...

W kościele ostatnio uczennica - wychowanka chrzciła pierworodne. Oj, staro sie poczułam :))

Za drugiej strony :

 w szkole tragedia - koleżanka przeżywa śmierć ucznia - wychowanka. Dwudziestolatek rzucił się przedwczoraj z jedenastego piętra.

Gaba17-12-2004 05:59:57   [#13]

nie powiem, gdzie są moi, bo znowu to zabrzmi - aaa... gaba... ta to ma pokręcone, zresztę nie chcę pisac o tych, ktorzy w telewizji, na uniwersytecie, w sejmie... tych z elyt, ale o ich kolegach z ulicy.

Lubię kartki od pewnej Baśki, która mi uporczywie wpiera, że jej pokazałam najazd kamery i szwenk, teraz studiuje w N. Y. - a ja do tej proy nie wiem, dlaczego to mialabym być ja.

Mnie cieszy coś innego, że donowej szkoły w innym miejscu przyszlo rodzeństwo moich dawnych uczniów i przyszło wielu, choć nie jest to szkoła rejonowa dla nich.

Mnie cieszą jednak inni, cieszą radością dziką, okazywaną bepośrednio... z poklepywaniem...

- stoją sobie tzw. obszczymurki, pywko w dłoni. I nagle pada - Dzień dobry, co u Pani, a co Piotrek... to jak się ma... - i taki młodzieniec ok. 25 zrywa sie i sie kłania, potem stoi jak struna. Wpadnę do pani, czy to prawda, ze pani nie pracuje już w naszej szkole...

- zaglądam regularnie do wózków, bywam na ślubach...- tak jak oni przyszli na mój ślub.

 

;-)))

Jola17-12-2004 08:20:30   [#14]

Krystyna, też to zauważyłam (u lekarsko - adwokatowo - biznesowego) :-(
Gaba, ja liczyłam po cichu na to, że się także pochwalicie :-)

Mnie przychodzi na myśl mój uczeń piszący m.in. do "Przekroju" (przyznający się do mnie :-))
W święta będzie u nas jego brat.


Poprawka: niemało, niemało, niemało

Gaba17-12-2004 09:36:39   [#15]

widzisz - piszesz szczerze, że się szanujesz, że wiesz, ile jesteś warta, co do ciebie należa (jak ta Mtaka Teresa, co chciała być swięta, i ja tez, bo podobno mam taki obowiązek), piszesz - co jest Twoim sukcesem - a tu nagle jakieś zaczynaja sie aluzje, które mnie tam i tak juz w niczym świątecznego nastroju nie są w stanie popsuć.

Mnie to zgryźliwość jedynie jakaś ogarnia czasem. I sił czasem brak. Miałam iś na 12.oo, musze iśc teraz do pracy.

Pisac to trzeba nie o elytach (bo jakaż tu Twoja zasługa, że dzieciaki dostaja sie w całości najlepszego liceum w mieście...), a o przasności, pijaczkach,  wychodzeniu z nijakości w mniejszą nijakość, co nie oznacza, że ja nie lubię moich łobuzów, tych, ktorzy do mnie strzelali z kalibru 44... a było tak. Tylko na szczęście (dla mnie) pistolet nie był z tych prawdziwych.

Myślę - że metodą - siedź w kącie, a znajdą Cię Nauczycielu - nigdzie nie zajdziemy. Cieszę się z moich studentów, choć bycie nauczycielem obrzydzam im jak mogę. Cieszę, że moją studentka, dziś powazna nauczycielka polskiego, siedzi w radzie nadzorczej poważnej istytucji oświatowej...

A tak... to o czym tu pisać. Lubię ten wiersz. Szanuję zawarte w nim emocje. O poecie nie będe pisac, bo nie jest z tcyh najwazniejszych - choc ja go akurat bardzo cenię. I tak jakos mig łupio ogolnie. Ide robić budżet. Amen.

;-)

2005.

Jola17-12-2004 09:49:38   [#16]

mic!

Co ja tu znowu wkleiłam???
Miał być taki gość wbijający sobie coś do głowy!
Janusz, poratuj!!!
Jak to brzydkie, psujące wątek usunąć???

Ewa z Rz17-12-2004 09:59:44   [#17]

a może od drugiej strony...

Co najmniej raz do roku (a bywa i częściej) odwiedzam moja wychowawczynię, jeszcze  zpodstawówki. Uczyła mnie wszystkiego od 1 do 4 klasy, a potem matematyki i przyrody. Rozstałysmy sie dośc szybko - gdy skończyłam iatą klasę zlikwidowano mi szkołę, nagle.

Ja chodziłam do innej szkoły, Ona uczyła (wicedyrektor) w innej... Od wielu lat jest na emeryturze. Znam całą jej rodzinę, ona moją. I choć dzieli nas od wielu lat ponad 300 kilometrów jestem u niej co najmniej raz w roku...

Wspominamy za każdym razem różne szkone przygody i jestem zdziawiona jej doskonałą pamięcią - pamięta nas wszystkich i wszystkie nasze psikusy... Może to dlatego, że tak brutalnie nas rozdzielono...

Bardzo się cieszy z każdych odwiedzin i mówi, że dostatecznie wielu miała uczniów, bo jedna taka uczennica jej się trafiła... :-))

Jola17-12-2004 10:11:59   [#18]
Świetnie, Ewa, gratuluję!

A propos pamięci.
Czasem spotkani po latach uczniowie dziwią się, że pamięta się jeszcze ich imię, nazwisko...
Czasem się nie kłaniają, bo myślą właśnie, że ich nie pamiętamy ;-(
amrek17-12-2004 10:16:32   [#19]

jestem zdziawiona jej doskonałą pamięcią

Hah, Ewo, jakiej cudności literówka :-) Zdziawiony to musi być na skróty: zdziwiony aż do rozdziawienia ;-)

Pozdrawiam

Ag

Jola17-12-2004 10:16:32   [#20]

Agnieszko, przepraszam, że dopiero teraz.

Masz rację, bywają też i bardzo smutne wspomnienia.
Kilkunastoletni uczeń, który popełnił samobójstwo z miłości.

Jola17-12-2004 10:25:24   [#21]
Teraz wychodzę, a Wy, proszę, piszcie dalej ten pamiętnik :-))
Agnieszek17-12-2004 14:20:20   [#22]

Najpiękniejsze

to to, że dziś nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego bywałam na niektórych taka wściekła. I co oni robili,  że tak dawali w kość? Tacy mili ludzie.

Moi najstarsi mają po 20 lat. Czasem przychodzą. I mam ich numery komórek :))

Jola18-12-2004 14:13:57   [#23]

Może dzisiaj ktoś znajdzie czas?

Agnieszko, był taki ładny wiersz (nie pamiętam autora ani tytułu), który opowiadał o dwóch nauczycielkach - jedna z nich mówiła, że jej dzieci już w daleki świat wyfrunęły, a druga, że jej dopiero ABC się uczą :-)

Jola18-02-2005 17:13:28   [#24]

Cała jestem w skowronkach :-)))

Odwiedziła mnie dzisiaj dawno niewidziana była uczennica.
Studentka II roku filologii polskiej :-)
Przyniosła indeks. A tam - piątki i czwórki!
No i zostawiła mi jeszcze kartkę z sentencją:
"Prawdę trzeba wyrażać prostymi słowami", a na odwrocie 
- taka dedykacja, taka dedykacja...

 I znów wiem, dlaczego jestem nauczycielką :-)))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]