Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Korepetycje
strony: [ 1 ][ 2 ]
Gaba21-11-2004 19:52:32   [#01]

ciekawi mnie to zjawisko, czy się nim zajmujecie w szkole, czy jakoś pracujecie nad tym, by nie dać się temu... jak badacie?

- a co w zamian korepetycji? sezon ponoć na korepetycje trwa!

- zjawisko nieznane za granicą.

- moda, konieczność... - ktoś niedawno pisał, że nauczyciel jego dziecka nie potrafi nauczyć...

- jak to jest?

- to mnie nurtuje - ja się decydowałam tylko wtedy, kiedy moja córka zmieniła szkołę i chciałam, by nie miała zaległości, przerabiałam jedynie różnice programowe...

- więc?

zapraszam do dyskusji

bomis21-11-2004 21:23:17   [#02]

re: korki

U mnie korepetycji nie udzieleją nauczyciele, ponieważ za te zajęcia nikt nie płaci ani dyrektor ani rodzic. Nauczyciele pomagają po lekcjach, chociaż myślę, że ktoś powinien im za to zapłacić. Dużo  mówi się ostatniona ten temat. Dajcie więcej godzin w "Ramówce" i nie będą potrzebne "korki"(apel nie do ciebie a do parlamentu).

Jolanta Szuchta21-11-2004 21:26:03   [#03]

Chciałam

podyskutowac ale ciągle mi dzis neostradę wywala.:-((((((
Jolanta Szuchta21-11-2004 21:29:45   [#04]

I znów

napisalam długi tekst i niestety znów mnie rozłaczyło.Podobno nie wirus więc co?
Magosia21-11-2004 21:32:38   [#05]

Dawno, dawno temu

- dawałam korepetycje. Płacilam podatki - żeby było jasne.

I wtedy wlaśnie, ja nauczyciel z ponad dziesięcioletnim stażem dopiero odkryłam, jak dzieciak zmienia się w kontakcie prywatnym- jak sie odblokowuje, jak mu zależy, jak to widać, jak naprawdę nie może ... 

Te kilka lat dużo mi dały - obserwacji uczniowskich problemów i oczekiwań rodziców, nauczycieli też. To bardzo poszerza perspektywę.

Rozumiem rodzicow, chcących pomóc dziecku- bo szkoła i wymagania nauczyciela go przerasta. Jestem przeciwko wyręczaniu ...

Gabo - nie badam u siebie w szkole, to wiejska placowka, możliwości ograniczone, rynek korepetycji na pewno nieporównywalny.

Cóż, wiem co nieco, kto z nauczycieli wspomaga swoje dziecko...

Szanuję prawo rodzica do pomocy dziecku- nawet jeśli mnie wydaje się to niepotrzebne.

Bezwzględnie potępiam korepetycje dawane swoim uczniom - dla mnie to zakamuflowana forma łapówki.

2katarzyna21-11-2004 22:16:13   [#06]

na marginesie

 Czy w Waszych szkołach poziom języków obcych gwarantuje zdanie matury? Mam dzieci w podstawówce i próbowałam interweniować, prosiłam, żeby zaczęto od nich wymagać, bo język na maturze jest obligatoryjny. Widzę tylko lekceważenie zarówno ze strony dyrekcji, jak i ze strony innych rodziców, bo przecież "nikt się języka nie nauczy w szkole, tylko na korepetycjach". Mój syn uczy się języka od 1 klasy, jest w 4 i ciągle przerabia konstrukcje: Mam 10 lat; Jak masz na imię. Podręczniki są co roku z innej firmy, dzieci "przerabiają" zaledwie połowę materiału i naprawdę niewiele umieją. Czy nie wydaje Wam się, że językowcy wymuszają korki, zaniżając poziom? Wszyscy przecież dorabiają po godzinach. Nie chcę nikogo urazić. Wiem, że to uogólnienie będzie krzywdzące dla niektórych, ale myślę, że może należałoby zadbać szczególnie o poziom tych przedmiotów i to już na niższych szczeblach. Reszta, poza j. polskim, jest przecież na maturze do wyboru. Dodam, że uczę w klasie, gdzie na korki z angielskiego chodzi 100% uczniów.

Zola21-11-2004 22:22:59   [#07]
ja znam u nas dzieci , które ucząć się języka tylko w szkole zdawały egzaminy na FCE, niektóre zaczynały dopiero naukę języka u nas, ale to były 4 lata nauki, dziś moi nauczyciele skarżą się na bardzo zróżnicowany poziom umiejętności przychodzących gimnazjalitów, w tym też poziom taki o jakim pisze kasia i twierdzą, że trzy lata żeby to wyrównać to za mało
migotka21-11-2004 22:29:37   [#08]
Po gimnazjum powinien być egzamin z języka obcego. Co z tego, że dziecko uczy się angielskiego 11 lat, jesli nic nie umie? ( znam takie przypadki z doswiadczenia, gdy nauka rozpoczęła się juz w przedszkolu)
migotka21-11-2004 22:30:29   [#09]
I dodatkowo mają korepetycje.
Marek R21-11-2004 22:37:07   [#10]

Katarzyna napisała, że nauczyciele zaniżają poziom, aby wymusić korepetycje. W swojej szkole obserwuję raczej przeciwne zjawisko: największe "wzięcie" mają nauczyciele stawiający wysokie wymagania, i na korepetycje do nich nie chodzą słabi uczniowie. Wręcz przeciwnie. Co do samej idei "korków":

Jest mnóstwo powodów, przez które nie ma możliwości, aby porządnie przygotować ucznia w szkole:
1. Zbyt mała liczba godzin nauczania;
2. Część godzin poświęcam na klasówki, poprawianie klasówek, odpytywania itp. Na "korkach" też sprawdzam, ale cały czas wałkuję jednego ucznia a nie jakiegoś lenia w klasie co nie orientuje się w niczym a dobry uczeń marnuje wtedy czas;
3. W klasie 30 osobowej zapomnij o indywidualnym traktowaniu ucznia. Dyrdymały o takim podejściu to mogą sobie opowiadać urzędnicy siedzący za biurkiem, albo dyrektorzy na posiedzeniu RP. Nawiasem mówiąc: niech dyr zaprosi swoich nauczycieli i pokaże jak to się robi, hehe;

I tak można jeszcze wymieniać. A tak na marginesie: jestem przekonany, że niejeden urzędnik krytykujący korepetycje, swoje dziecko chętnie posłałby na dodatkowe lekcje. Bo, niestety, często to jedyna szansa dla ambitnego ucznia, aby bardzo dobrze zdać maturę i dostać się na studia. Hipokryzji w naszym kraju dostatek. Pozdrawiam!

Marek Pleśniar21-11-2004 22:52:42   [#11]

Marku..

Może być i 1000 nauczycieli świetnie uczyć i rozwijajać swoich uczniów na korkach po lekcjach

Ale jest to tak czy owak - nieprawidłowe a może i nielegalne (owa zawoalowana łapówka) i "korupcjogenne"

Bo może rodzić sytuacje niewłaściwe. Choć nie musi.

Z przykrością muszę stwierdzić że inaczej chyba pojmuję hipokryzję. Bo pojmuję ją jako włąsnie udawanie że to nic takiego uczyć na lekcjach a potem douczać po lekcjach tych samych uczniów - za dodatkowe pieniądze.

Cudzych proszę bardzo.

Inna hipokryzji podpadająca to sprawa o której magosia.

A ci nauczyciele płacą podatki? Albo jestesmy po stronie państwa albo udajemy - i to jest hipokryzja.

Oczywiście nie zarzucam Ci złych intencji - bo czytam co piszesz...

gigagiga21-11-2004 23:10:21   [#12]

W mojej szkole mamy niepisany ZAKAZ udzielania korków uczniom z naszej placówki. Niezbt to miło byłoby douczać po swojej koleżance lub koledze. Moralnie dwuznaczne.

A douczanie za kasę swojego ucznia - OBRZYDLIWE!

Marek R21-11-2004 23:40:03   [#13]

Powiem tak: zgadzam się, że najlepiej byłoby, gdyby douczania w domu nie było w ogóle. To fakt bezdyskusyjny. Pytanie, dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że nasz system edukacyjny jest niewydolny. Jeżeli nauczyciel celowo stawia niskie oceny, chcąc niejako zmusić do prywatnych lekcji w domu, zasługuje na pogardę i prokuratora. Ale jeżeli nauczyciel jest świetnym fachowcem, znakomicie uczy, i będzie uczył choćby swoich uczniów w domu (a Ci uczniowie nie chcą, aby uczył ich inny nauczyciel, bo jest po prostu gorszym fachowcem), to nie widzę w tym tragedii. Proszę mi wierzyć: znam w swojej szkole nauczycieli, cieszących się dużym autorytetem wśród uczniów, rodziców i generalnie środowiska. Co roku ich uczniowie dostają się na oblegane kierunki uniwersyteckie. I wszyscy wiedzą, że udzielają lekcji w domu, nawet swoim uczniom. Ale nikt nie powie na nich złego słowa (chyba, że wredni zazdrośnicy, których w szkole nie brak). Dlatego nie generalizujmy. Nie mogę zgodzić się ze słowami

"A douczanie za kasę swojego ucznia - OBRZYDLIWE!"

Nie mogę, ponieważ w wymienionych przeze mnie przypadkach tak nie jest.

Małgoś21-11-2004 23:52:30   [#14]

a co jest obrzydliwego w płaceniu za usługę dodatkową - lepszą jakościowo bo indywidualną?

zgodze się, że to nie jest prawidłowe jesli po kryjomu i bez podatku, ale jesli n-l prowadzi działalnośc gospodarczą i uczciwie pracując doucza za pieniądze, to gdzie ta obrzydliwość?

Jak nauczyć ma np. j. ang. w 20-osobowej grupie, gdzie sa uczniowie, którzy biegle sie porozumiewają w j. ang. i są tacy, co to tylko This is a cat and I'm Gosia

Lepiej, żeby za korepetycje wzięli się n-le niż studenci i inne przypadkowe osoby, bo nam społeczeństwo głupieje w tempie straszliwym

Myslę sobie, że gdyby szał korepetycyjny sięgnął zenitu, to może decydenci oświatowi znaleźliby środki i sposoby na to, by szkoła znów porządnie uczyła tego co powinna ;-)

Marek Pleśniar21-11-2004 23:53:41   [#15]

nie zakumałem:-)))

nie możesz bo nieobrzydliwe

czy nie możesz bo Twoi nauczyciele korkują ale nie swoich uczniów?

:-)

Marek Pleśniar22-11-2004 00:10:24   [#16]

o, Małgoś - nie zauważyłem Cię.

Nikt tu chyba -ani jedna osoba - nie zabraniał w dyskusji nauczycielom uczyć i korkować;-)

Małgoś22-11-2004 00:16:38   [#17]
uczyc i korkować ...az do zakorkowania systemu...lub ...wykorkowania korkodawcy ;-)
amrek22-11-2004 10:38:46   [#18]

a nie jakiegoś lenia w klasie, co nie orientuje się w niczym, a dobry uczeń marnuje wtedy czas #10

Tak prawie szeptem, żeby mnie nikt nie zburczał, że psuję wątek.

A dlaczego marnuje wtedy czas? A nie przygląda się, jak wygląda mit o Syzyfie w praktyce np? Albo obserwuje,  jak w nauczaniu źle dobrane środki nie zmieniają rzeczywistości w najmniejszym nawet stopniu, a tylko frustrują uczestników sceny? Gardzisz obserwacją i doświadczeniem jako sposobami dochodzenia do prawdy,MarkuR?

Spayk22-11-2004 16:00:34   [#19]

Małgoś

A co będzie jak dojdą do: "My pen_is on the table"?

Małgoś22-11-2004 18:37:15   [#20]
przypuszczam, że wtedy własnie zmieni się znowu nauczyciel, a nowy zacznie od...This is a dog
2katarzyna22-11-2004 19:17:55   [#21]

Skąd wiedziałyście?

Nowy - piąty już nauczyciel w 4 klasie zaczął od liczebników. Klasówka była tydzień temu z odmiany "to be". Moje dziecko na pytanie: Czego uczyliście się dzisiaj na angielskim?- niezmiennie od lat odpowiada: Nic, tylko powtarzaliśmy. I to nie jest wybieg, tylko szczera prawda.

S Wlazło22-11-2004 21:17:20   [#22]
Uważam, że najlepiej może dodatkowo pomagać uczniowi ten nauczyciel, który go uczy a nie np. student.Jeżeli klasa jest zbyt liczna albo poziom uczniów bardzo zróźnicowany, to trzeba z niektórymi uczniami (bardzo zdolnymi ale i mającymi trudności) pracować dodatkowo. Mówiąc inaczej trzeba stworzyć im dodatkową ścieżkę edukacyjną - na koszt państwa albo z podatków rodziców - wpisując szkoły do listy instytucji wyższej użyteczności publicznej.To, że są korepetycje. jest wynikiem słabości naszego systemu oświatowego, który nie tworzy szkoły polekcyjnej. Nie dajcie się wciągać w zaciemniające ten problem zagadnienie korepetycji. Przy szkole popołudniowej by ich po prostu nie było, a nauczyciele dodatkowo pracujący z uczniami nie mają tego robić za darmo i oczywiście odprowadzać podatek.
Marek Pleśniar22-11-2004 21:21:44   [#23]

ale dlaczego "na koszt"?

nie wystarczy zostawić ucznia po lekcjach i pomóc? W ramach nawet nie 40 ale choć 28-30 godzin??

Czy powszechnym zjawiskiem jest że nauczyciele tak robią?

zaqa22-11-2004 21:29:01   [#24]
Mój syn (5 klasa SP) chce wystartować w olimpiadzie z jędzyka angielskiego. Nauczycyciel zgodził się ich przygotować do konkursu odpłatnie (dodatkowe lekcje). Niby 30 złotych to niewiele, ale fakt jest faktem. Jako nauczyciel matematyki przez wiele lat przygotowywałem młodzież do konkursów i egzaminów, prowadziłem koła i zespoły wyrównawcze, ale nigdy nie pobierałem za to pieniędzy od uczniów. Na dodatek nauczycielka angielskiego nie posiada żadnych kwalifikacji do nauczania tego przedmiotu-uczy na podstawie zgody kuratora.
Nie wiem co o tym myśleć, może to znak nowych czasów, może czasy "Siłaczek" minęły. Ale uważam, że coś jest nie tak.
2katarzyna22-11-2004 21:39:11   [#25]
Panowie, mówiąc o szkole popołudniowej macie na myśli tylko te nieliczne, które pracują na jedną zmianę. Reszta nie organizuje nawet zajęć pozalekcyjnych, bo nie ma ich gdzie i kiedy prowadzić, natomiast na sobotnie zajęcia nie ma chętnych - uczniowie nie mają czym dojeżdżać.
ola 1322-11-2004 22:33:17   [#26]

Katarzyno

I to jest problem, szkoły które pracują od 7 do 19 (w ramach oszczędzania tylko nie wiem jakiego?). A organizacja zajęć pozalekcyjnych - to tylko akcje w stylu są pieniądze i trzeba je wydać do końca listopada, potem do marca nie ma żadnej kasy i w kwietniu dowiadujemys ię, że znowu jakieś pieniądze z korkowe się pojawiają. Co tu planować? Jak organizować? Fakt dwudziesto - trzydziestoletnie siłaczki wymarły zostały tylko ryczące czterdziestki.
Marek Pleśniar22-11-2004 23:11:44   [#27]
i czterdziestu męczenników;-)
2katarzyna22-11-2004 23:33:44   [#28]
Jakich męczenników? To mieli chyba być rozbójnicy! Albo ewentualnie błędni rycerze, jak przeciw Zawiszy...
AnJa23-11-2004 00:11:03   [#29]
Bo sie mnie pokićkało- chodzi o:

1. Błędnych rycerzy z piaskownicy na Zawiszę z Departamentu się zasadzających
czy
2.Błędnych rycerzy z XV z Zawiszą z Garbowa (herbu Sulima zresztą) się potykających.

Bo to drugie to czysty mit: Zawisza był zawodowcem i  chudopachołkom po gościńcach nie stawał.
Jolanta Szuchta23-11-2004 13:09:01   [#30]

I moje pięć groszy

Prywatnie-mam 2 synow,których sama namawiałam do tego zeby wzieli korki.

Starszy chodził do bardzo dobrego LO,ale zdawal na oblegane kierunki studiów,okazało sie ze i bez korkow się dostał.

Młodszy byl taki sobie z mat-przyr więc bałam sie ze nie napisze dobrze tej częsci egzaminu gimnazjalnego,ale tez się zaparł i nie chciał.Wyszlo na jego dostal duzo punktów i bez problemow mogł wybierać szkoły.

Moje dzieci okazały sie odwazniejsze niz ja, uwierzyły w siebie i w to co nauczyly sie w swoich szkołach.

I nadal prywatnie-jest to jakiś sposób podratowania domowego budzetu-moja druga polowa nie związana z oświata dawała lekcje języka przez dlugi czas,ale mial zarejestrowaną firme i płacił podatki.Teraz tego nie robi ze względu na instytucje w której pracuje.

A słuzbowo?pomimo iz jestem długoletnim nauczycielem uważam ze korepetycje w niektórych sytuacjach pomagają uczniowi słabemu,zdolnemu.Nie mam więc nic naprzeciw.Nie popieram jednak korepetycji udzielanych przez nauczyciela uczącego ,czy z tej samej szkoly.

Tak jak zdziwiona jestem tym co napisała zaga, ze za przygotowanie do konkursu nauczyciel bierze pieniądze.Ludzie ile dodatkowo pracowałam zeby miec olompijczyków-pracowałam bo chcialam i miałam satysfakcję ze ich mam ....no tych olimpijczyków.I wielu z nas tak robi.

kasiek23-11-2004 14:06:38   [#31]

:-)

Sama jako nauczyciel języka obcego daję korepetycje, ale nie uczę uczniów z mojej szkoły, tym bardziej z klas, które uczę, Dla nich jestem przed/po lekcjach do dyspozycji i nie wyobrażam sobie, wziąć od nich pieniędzy za przygotowanie do konkursów i olimpiad itp.
Z drugiej strony wiem, że takie indywidualne lekcje potrafią dużo dać zarówno uczniom bardzo zdolnym jak i tym słabym. To przeważnie ci "moi" uczniowie biorą udział w konkursach i olimpiadach, a ci trochę słabsi po pół roku nauki zdobywają oceny wyższe średnio o stopień.
Dodam jeszcze, co chyba i tak jest rzeczą oczywistą, że korepetycje korepetycjom nierówne... Ja nie pdrabiam za kogoś zadań, przepytuję jak na lekcji i karcę za nieprzygotowanie, w sytuacjach ekstremalnych kontaktuję się z rodzicami :-)) Uczniowie nie są zestresowani, ale jest im po prostu wstyd, kiedy wykładają się na kolejnych testach na początku lekcji i każdy z nich po pewnym czasie zaczyna się uczyć   Ostatnio się dowiedziałam, że koleżanka ze studiów- też nauczycielka j, obcego - tłumaczy uczniom wypracowania podkreślam -tłumaczy, a nie pomaga czy sprawdza tłumaczenia. Ci uczniowie jeszcze wcześniej idą do polonistki, bo napisanie paru zdań po polsku to też dla niektórych problem, więc czego można wymagać jeszcze w j. obcym...
jatoja03-03-2008 10:59:51   [#32]
Stary wątek, ale podniosę....

Korepetycje nie zginęły...póki my żyjemy? ;-)


1. Matura z języka polskiego - programowy bezsens części ustnej, problematyczna spójność standardów wymagań w części pisemnej z "rzeczywistością" języka polskiego w szkole i co ważniejsze "rzeczywistością" badań literackich w ogóle ( a uczniowie przecież badają dzieło, nie mając w rezultacie ani przygotowania merytorycznego, ani warsztatowego. Stara mantra. ( o tym piszę, bo tu się znam, ale sądzę, że inne przedmioty też mają swoje mantry)
2. Migracja uczniów wewnątrz kraju i międzynarodowa
3. Rosnąca lawinowo ( nie mam badań, mam obserwacje, ale wszędzie nie chodzę) ilość uczniów niedostosowanych, rodzin toksycznych, nauczycieli toksycznych.
4. Konsekwentna polityka (sic) destrukcji autorytetu szkoły, nauczyciela jako generatora "drugiego obiegu". Wizerunek społeczny nauczyciela!
5. "Rozbabrana" droga edukacji dziecka po reformach i ministrach ( ale to akurat pewnie wiecie lepiej
6. Społeczne zaufanie do prywatnej "usługi" edukacyjnej w kontekście "ochłapu" państwowego.

Jeżeli korepetycje są "plagą" czy "nieszczęściem", to dlaczego nie ma programu pozytywnego dla ich eliminacji z szkolnego pejzażu? Chłonącego na przykład dobro korepetycji? Może jest?
jatoja03-03-2008 15:01:43   [#33]
Przypadek 1. mgr X. mgr.Y
Nauczyciel, polonista w szkole podstawowej. Duże miasto. Dzielnica patogenna i sporo nowych mieszkań w plombach pomiędzy starymi budynkami. Układ społeczny klas trudny, pewnie koszmarny.
Nauczyciel z ogromnym stażem, właśnie przygotowuje się do dyplomowania. Dzięki KN i bierności kolejnych dyrekcji nauczyciel ten - nie mając pojęcia o literaturze, gramatyce, metodyce, ortografii i kulturze języka trwa w szkole, ucząc ( sic) kolejne roczniki. Od wielu lat kolejne osamotnione enklawy rodziców protestują przeciwko lekcjom z tym nauczycielem, dzieci mają rokrocznie obiekt żartów i kpin.
Korepetytorów rodzice przekazują kolejnym rocznikom razem z nauczycielem uczącym. Prowadzone są zajęcia w grupach, bo taniej. Sadzę, że szkoła jest w pełni świadoma tej sytuacji, pośrednio więc ją akceptuje. Jeżeli sie mylę, to znaczy, że nikt nie zauważył w tej szkole,że polonista wypowiada się niegramatycznie, że nie wie, kim był Zola czy kiedy żył Chopin ( może była chora, jak to przerabiali).
Korepetycje są ratunkiem dla wielu uczniów - ratują wiedzę przed żenadą wobec wiedzy wielu mianowanych (omal dyplomowanych) takich "nie do ruszenia".
Geografia w renomowanym liceum. Uczeń dostaję "dobry" za pracę w zeszycie ćwiczeń. Zamiast opisu jednego z państwa ościennych walnął tekst " Litwo, ojczyzno moja...." ile się zmieściło w linijkach, zamiast przedstawienia statystyk gospodarki jest skład ilościowy jakiegoś lekarstwa. nauczyciel się pod tym podpisuje!
Korepetycje to problem niskiego autorytetu szkoły i nauczyciela. Autorytetu, który mamy w..???
czy jest jakakolwiek inna, lojalna czy jak tam, forma wspomagania ofiar KN?

przypadek 2. uczeń X, uczeń Y
Gimnazjalista z głęboką traumą, niepiśmienny, nie umie liczyć, nie jest w stanie ułożyć zdania, zrozumieć pytania, znaleźć słowo w słowniku. Skończył szkołę podstawową ( albo szkoła się mu skończyła?). Nie jest w stanie funkcjonować w gimnazjum. Opinia PPP: dostosować wymagania. Rodzice bezradni, nieświadomi, więc karuzela się kręci.
uczeń Y - licealistka. JW. Doszła do matury w Liceum Profilowanym jako analfabeta.

Czy jest jakakolwiek inna ....itd.?
Małgoś03-03-2008 15:28:35   [#34]

z osobistych doświadczeń - dot. córki:

pod koniec  II kl. LO łamałam się z powodu paniki przedmaturalnej i fizyki, nieudolnie nauczanej aczkolwiek b. pożądanej na maturze

liceum świetne, uczniowie-elita czerwonopaseczkowa...

3/4 klasy płaci za korepetycje

w efekcie głupieją w oczach

dziwny efekt: jeśli całkiem zdolny, dobrze zmotywowany do nauki młody człowiek oddaje się w ręce korepetytorów, traci chyba poczucie odpowiedzialności za włąsne wyniki uczenia się, traci tez pewność siebie

zacisnęłam zęby i córce powiedziałam dasz radę (nie musiałam namawiać, sama bez entuzjazmu oceniałą efekty korepetycji wśród swoich kolegów)

no to tłukła córa setki zadań z fizyki - my tylko, żeśmy jej zbiory zadań dostarczali; ściągała ze stron OKE arkusze maturalne z fizyki (na szczęście były też klucze i zasady oceniania) ...i mądrzała w oczach

z przeciętnej uczennicy w II klasie zmieniła się w jedną z lepszych w III, maturę zdałą b. dobrze (sczególnie dobrze z ...fizyki)

...

korepetycje w formie zajęć wyrównaczych dla słabszych uczniów (którzy np. chorowali długo, zmieniali szkołę lub w poprzedniej nie zrealizowali programu itp.), być może są dobrym rozwiązaniem,

ale korepetycje jako proteza niewydolności niekompetennych nauczycieli lub środek uspokający na lęk przedegzaminacyjny to szkodliwa sprawa

czasem sprawiają, ze nie uwidacznia się beznadziejna niekompetencja n-la ...nawet dyplomowanego ;-)

jatoja03-03-2008 21:04:32   [#35]
Beznadziejna niekompetencja...itd jest nadużyciem etycznym szkoły wobec ucznia.
"o tym się nie mówi" - to zasada? czy co?
Małgoś03-03-2008 21:06:59   [#36]

a kto ma mówić?

rodzice, uczniowie, nauczyciele?

wszyscy z nich korzystają ;-)

jatoja03-03-2008 21:08:21   [#37]
Małgoś...ja na szkoły...na tolerancję, bezradność, bierność wobec niekompetencji nauczyciela w szkole!
Marek Pleśniar03-03-2008 22:42:50   [#38]

mam odmiene zdanie w kwestii powodów brania korków

nader często korepetycje to taka "pizza na telefon" gdy się nie chce robić kolacji

 

rodzice uspokajają swoje (i swych dzieci) sumienie - bo nie poświęcają dzieciom czasu, nie gnają do nauki a dzieci mają leniwe jak np. moje;-)

w związku z tym korepetycje zastępują ...naukę własną ucznia - bo rodzic uważa, że chociaż tyle - pieniędzmi łatając dziurę - zrobili

załatwili korki

dzieci się coraz mniej uczą w domu

nie chce się im

a tak - lizną trochę choć wiedzy z korepetytorem

zgredek03-03-2008 22:46:39   [#39]
a misie marzy... żeby uczyli się w szkole... a w domu doskonalili to czego się nauczyli w szkole, szukali odpowiedzi na intrygujące pytania...
dota c03-03-2008 22:49:39   [#40]
Korki udowadniają nam to, o czym i tak wiemy od tysiącleci, że skuteczne jest nauczanie hiperindywidualne. Tak naprawdę tylko w skuteczność takiej nauki wierzymy (jako nauczycele i rodzice). Może więc zamiast likwidować korki, zlikwidujmy szkołę?
Małgoś03-03-2008 22:53:11   [#41]

wiedza rzecz nabyta, dostępna, jak potrzeba to się znajdzie konieczne informacje

ale umiejętności karłowacieją dzięki korepetycjom: samodzielność, aktywność,  podejmowanie decyzji w wyborach, hierarchizowanie informacji, keratywność, niezalezność myslenia, wnioskowanie logiczne, rozwiązywanie problemów, refleksyjność itd.

od jedzenia papek wysiada układ trawienny - od korepetycji stępia się intelekt

dota c03-03-2008 22:59:43   [#42]

ale umiejętności karłowacieją dzięki korepetycjom: samodzielność, aktywność,  podejmowanie decyzji w wyborach, hierarchizowanie informacji, keratywność, niezalezność myslenia, wnioskowanie logiczne, rozwiązywanie problemów, refleksyjność itd.

Małgoś, a gdyby te umiejętności kształtować na przykład w innych społecznosciach niż szkolna. Mnie się one wykształciły w harcerstwie (i troszkę w domu i na podwórku). W szkole jakby najmniej ;)  Ale to była szkoła za komuny :-P

Małgoś03-03-2008 23:10:22   [#43]

ja dobrze wspominam szkołę - a raczej nauczycieli (wystarczyło tych kilku-kilkunastu, aby być dzis wdzięcznym, reszta to tylko tło, które podkreślało wielkość tych najważniejszych)

...miałam szczęście :-)

Maelka03-03-2008 23:23:37   [#44]

Ja też!

:-)

jatoja03-03-2008 23:29:15   [#45]
Być przeciwko ... oczywistemu złu korepetycji, to łatwo przecież. Nie mówię o pizzach i papkach, nie mówię o "repetytorach" wykorzystujących lęki egzaminacyjne.

Podawałam przykłady BIERNOŚCI szkoły wobec faktów wpychania ucznia w objęcia korepetytorów przez hołubienie nauczycieli niewydolnych pedagogicznie, mówiłam o uczniach, których szkoła przepchnęła przez kolejne etapy dla własnego świętego spokoju .
Napisałam: czy szkoła nie powinna podjąć także dyskusji ...eee,tam za późno na dyskusje...konkretnych zadań. Pierwsza się nawet na ochotnika zgłoszę, do takiego pogotowia kryzysowego.
jatoja03-03-2008 23:29:57   [#46]
Nie mówię o Was...na ile Was poznałam...
Marek Pleśniar04-03-2008 00:13:53   [#47]

cwaniak:-))

-----------

szkoła jest do niczego wobec współczesnego dziecka

szkoła być na razie musi ale kazdy widzi - gdy spojrzy

szkoła jest do kitu

jak każda instytucja masowa, totalitarna, nieindywidualna, bez chwili oddechu dla ucznia

----------

rodzice są do niczego wobec współczesnego dziecka

kazdy widzi gdy spojrzy

ale żaden rodzic nie zawróci z drogi kariery, braku czasu dla dziecka itp

----------

itd, itp, etc

 

ale wina nie tkwi w szkole, wina tkwi z głowach nauczycieli którzy myślą jak 100 lat temu że oni są odpowiedzialni za wychowanie i edukację dziecka

a to już dawno nieprawda

 

dziecko wychowuje Nowy Wspaniały Świat mamiący swoimi mozliwościami, na które nikt nie chce czekać, cierpliwie ćwiczyć, przygotowywać się

każdy chce to mieć już

 

a szkoła nie jest usługą typu "już"

dlatego pisałem o "pizzy na telefon"

 

chcemy mieć edukację już, na telefon

zobaczyliśmy co można mieć, jak łatwo to można mieć i odtąd każdy młody człowiek nie chce tracić czasu na zmierzanie ku temu co przecież od dawna może mieć z darmo

bogatym kupi to mama i tata

biedni ukradną, wygrają w teleturnieju "Każdy może.."

 

lub - gdy nie ma ani chęci do nauki ani wiary w wygraną - nie da i nie kupi nikt

 

więc po co się starać

jatoja04-03-2008 00:34:33   [#48]
drugi cwaniak ;-)))


Przenieść ad absurdum...

Nie mogę powiedzieć, że nie masz racji...i wiem, że racji nie masz.

Tylko kto wychowuje Nowy Wspaniały Świat?
dota c04-03-2008 00:43:35   [#49]
Jatoja, widzę, że lokomotywę w biegu chcesz zatrzymać stając na torach i ręce przed się wyciągając
jatoja04-03-2008 00:44:14   [#50]
Nie...gadam z maszynistami :-)))
strony: [ 1 ][ 2 ]