Pracuję 33 lata a dopiero teraz zetknęłam się z dwiema sposobami rozliczania godzin ponadwymiarowych: proporcjonalnej i progresywnej. Czytam na forach Fb, że progresywna jest coraz częściej stosowana, pewnie ze względu na oszczędności, jakie daje OP, bo w tej metodzie we wszystkich niepełnych tygodniach (ze świętem, zwolnieniem lekarskim) praktycznie niewypłacane są wszystkie nadgodziny.
Szkolący posługują się tu argumentem zawarcia w regulaminach wynagradzania stosownego zapisu lub jego braku:
Jeżeli regulamin przewiduje, że dla ustalenia wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe w tygodniach, w których przypadają dni usprawiedliwionej nieobecności w pracy nauczyciela lub dni ustawowo wolne od pracy, oraz w tygodniach, w których zajęcia rozpoczynają się lub kończą w środku tygodnia - za podstawę ustalenia liczby godzin ponadwymiarowych przyjmuje się tygodniowy obowiązkowy wymiar zajęć, pomniejszony o 1/5 tego wymiaru (lub 1/4, gdy dla nauczyciela ustalono czterodniowy tydzień pracy) za każdy dzień usprawiedliwionej nieobecności w pracy lub dzień ustawowo wolny od pracy, to oznacza, że wprowadzona została tzw. "metoda proporcjonalna".
Jeżeli natomiast organ prowadzący nie uregulował tej kwestii w regulaminie, to zgodnie z orzecznictwem zastosowanie znajduje "zasada progresywna", według której również w razie nieprzepracowania pełnych 5 dni w tygodniu godziny ponadwymiarowe występują dopiero po przekroczeniu obowiązkowej tygodniowej normy, tj. w tym wypadku 18 godzin (wyrok SA w Łodzi z 18 grudnia 2019 r., III APa 32/19, LEX nr 3252246). W takim wypadku w dniu ustawowo wolne oraz w dni innych usprawiedliwionych nieobecności nauczyciela wpisuje się "0" godzin, a następnie sumuje się godziny wypracowane w skali tygodnia.
Którą metodę stosujecie u siebie i czy macie stosowne zapisy w regulaminach?
Jakoś mi to nie leży totalnie, to tak, jakby kazać odpracowywać święto. Czy trzeba nauczycieli wg mnie tak w konia robić?
|