Dwójka uczniów nie odebrała do dziś zaświadczenia. Po kontakcie stwierdzili wprost, że nie jest im potrzebny. Podobnie zresztą, jak wielu innym absolwentom. Okazuje sie, że obecna demografia sprawia, że  wielu szkołach, dla celów rekrutacyjnych, egzamin ten nie ma żadnego znaczenia. Przyjma i tak wszystkich chetnych.

Po co zatem to całe przedsięwzięcie, ta logistyka i zamieszanie w szkołach podstawowych?

Adoo, nam po nic.

Jak zaczynamy rozmowy na ten temat, to Ci, którzy mogliby coś zmienić, reagują... no dziwnie i różnie

• lekka panika - Jak to??? a co zamiast???
• przekonanie, że to jakieś przejęzyczenie mówiących... więc następny temat proszę
• agresja/chęć walki - taki system??? daje nam przecież tyle informacji? to nieodpowiedzialne, by głosić takie herezje
• zniechęcenie - znowu zmiana? ale po co?
• szumy na łączach - nie słychać!
• ...

para w gwizdek

energia szkół tracona nie tylko w momencie egzaminów i całej procedury, ale i cenny czas w szkole marnotrawiony na testy, testy, testy

Brawo, brawo, brawo!

Zlikwidować!

Dać liceom/technikom możliwość (możliwość, nie obowiązek) przeprowadzania egzaminów wstępnych!

Odejść od testowania i przygotowania do testów!

Egzamin ósmoklasisty to przykład marnotrawienia czasu i pieniedzy. Nie jest to juz narzedzie do analiz. Zbyt wysokim prawdoodobieństwem fikcji obarczone - na kazdym etapie.

Uczniowie juz to przejrzeli. Nie przejmuja sie tym egzaminem zbytnio, poza uczniami, którzy walcza o miejsca w prestiżowych szkołach średnich.
Reszta? No cóz - przyjdziemy, odhaczymy, zapomnimy. Wielu nawet nie sprawdza wyniku na stronie sio. Żartuja sobie z tych rozdętych procedur, tej biurokratycznej atmosfery. Pytam ucznia, który całkowicie ominął wypowiedź pisemną - nie umiałeś?...a nieee...nie chciało juz mi się i tak zostanę przyjety do wybranej szkoły średniej.

Ten egzamin to udręka dla szkół podstawowych.

Popieram. Bez sensu te egzaminy.

Też obserwuje, że mało kto albo i nikt z uczniów nie wchodzi do systemu, żeby sprawdzić szczegóły...a wnioski które wynikają z nich w szkole  rzadko przekładają się na  przydatne w kolejnym roczniku, bo często mają zupełnie rozbieżne mocne i słabe strony, jak ich poprzednicy. Trzeba jednak przyznać / to moje wrażenie- nie uczę przedmiotów egzaminacyjnych, ale analizy przegladam//że opracowania egzaminów na OKE ( np Kraków) są wartościowe i spokojnie mogą posłużyć nauczycielom do ewaluacji własnej pracy

Faktem jest, że 3 dni egzaminu powodują brak lekcji dla dzieci w szkole. Czyli w 8-letnim w cyklu 24 dni nic nie robienia.

Instytuty edukacyjne powinny stworzyć banki standaryzowanych zadań (z poziomem łatwości),  aby nauczyciel mógł odnieść do tego efekty swojej pracy i osiągnięcia uczniów.

Najważniejsze, że ME widzi sens egzaminów... baaa... a tam gdzie wyniki słabsze, to się zleci kontrolę.

Fragment z kierunków polityki oświatowej na najbliższy rok: "Sprawowanie nadzoru pedagogicznego przez dyrektora oraz realizacja zadań w zakresie doskonalenia zawodowego nauczycieli w szkołach uzyskujących najniższe wyniki z egzaminu ósmoklasisty."

Tyle w temacie... brawo Ministra!!! Bądźmy dalej uśmiechnięci i znajdujmy problemy tam, gdzie ich nie ma.

Dante, wyliczasz ludziom ile dni w ciągu ośmiu lat dodatkowo mogli nic nie robić? :-)

Skimir : wprost przeciwnie!

Wykazuję, że przez 24 dni mnie mieli możliwości realizowania się w zawodzie. Nie mogli uczyć muzyki, chemii, wychowania fizycznego....

I raczej w tym czasie nie spełniali się też w funkcjach wychowawczych, do których szkoła została powołana.

A egzamin  w szkołach specjalnych dla uczniów z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim... żadnego przełożenia wyników na cokolwiek, żadnej motywacji ze strony uczniów, którzy raczej nie pretendują do prestiżowych szkół średnich, strata czasu...

Dochodzi do naprawdę absurdalnych sytuacji, np. 20 uczniów zdaje egzamin i trzeba powołac 5 komisji, bo dostosowania tego wymagają. Dyrektorzy poszukuja dodatkowych ("obcych") nauczycieli, często jest to naprawdę trudne, bo brakuje kadry. Własnych nauczycieli jak na lekarstwo, bo przez trzy dni musimy zapewnić zajęcia opiekuńcze dla uczniów. Z dwóch grup świetlicowych robi się pięć.

Coraz więcej rodziców zaczyna zdobywać różnorakie zaświadczenia by zwolnic swoje dzieci z egzaminu. Rodzi to wiele nieporozumien, niepotrzebnych emocji. 

Król naprawdę jest nagi.

Punkt widzenia zależy od punktu widzenia. To mój:
1. Od 8 lat obserwuję egzamin gimnazjalny i po 8 klasie z perspektywy OP - zdaje go corocznie ok. 200 dzieciaków. Niczego z tego, co wyżej nie widziałem- ani olewania, ani trudnosci organizacyjnych.
2. W epoce przed egzaminem byłem nauczycielem liceum zaangażowanym w organizację egzaminu wstepnego, w epoce egzaminacyjnej przez 6 lat byłem dyrektorem liceum - bez wchodzenia w szczegóły: to sprzed było patologią. Acz oczywiście budowało "autorytet" profesorów (zwłaszcza od polskiego i matematyki) i dyrektora liceum.

Niezależnie od punktu widzenia: organizacja systemu egzaminowania: nauczyciele z innej szkoły, anonimizacja prac, system sprawdzania (zwłaszcza), czas oczekiwania na wynik, rozbujała biurokracja i rodzone przez nią koszty, zabetonowanie struktury komisji egzaminacyjnych i wzrastająca zakutość łbów jej pracowników są absurdalne w porównaniu z efektem.

Co zrobić - nie wiem. Ale minimum tego, co powinno moim zdaniem pozostać, to: arkusz tworzony poza szkołą, egzamin w szkole macierzystej i sprawdzanie przez nauczycieli spoza szkoły macierzystej.