Zapewne z przyjemnością.
Ot, napisza w ocenie w czesci ich dotyczącej (czyli i tych, gdzie oceniają cząstkowo i tych, gdzie razem z KO), ze w zasadzie to one nic nie mogąo tym dyrektorze powiedzieć poza tym, ze niczym nie podpadł, ale taka z niego lebiega, ze chyba nawet podpaśc nie umi.
I niech się KO z tym buja - bo to ono ocenia.
A jak jest samoocena- to organ posiędzie konkretną wiedze na temat tego dyrektora i zauważy, ze geniusza zarzadzania w swoich zasobach ma.
I niech sie KO z tym buja - bo to ono ocenia.
Czyli w zasadzie i tak i tak- to problem jednak KO. Ale zauważ, że jednak z nieco innym przechyłem.
A jak jeszcze i KO dyrek spuści na drzewo i napisze, ze samoocena to biurokracja - to KOteż napisze, ze w zasadzie to one... (patrz 2 akapit)
No i przecież negata nie da. Ale i przy dobrej absmak czuć będzie.
A taka dobra to dla dyrektora jednak trochę ujma. Wiec moze sie zdarzyć, ze duma z niezłomnej postawy wobec organów połaczy sie ze spoźnioną refleksją oportunisty.
Wiec po cholerę w zasadzie? |