Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
matura - ocena z matmy |
|
Zola | 11-05-2002 14:47:25 [#01] |
---|
Pomóżcie rozstrzygnąć nastepującą kwestię : Uczeń zgodnie z regulaminem egzaminów dojrzałości na egzaminie z matematyki wybiera 3 zadania z 5. My ,kiedy uczeń kończy pracę każemy mu napisać "wybieram do oceny zadanie np. 1,3 i 5". W tym roku spora grupa uczniów rozwiązała 5 zadań ale do oceny wskazała trzy. I okazało sie w kilku przypadakch,że wskazane zadania są na ocene bardzo dobrą ale gdyby nauczyciel wybrał inne niż wskazał uczeń to mogłaby być ocena celująca. Podobna sytuacja jest między dobrym a bardzo dobrym. I co robic w tej sytuacji - rygorystycznie przetrzegać zadan wskazanych przez ucznia czy dla jego dobra wybrać inne. Wiem,że sprawdzacie prace,wiem ,że śliczna pogoda,wiem,że niektórzy pracowali albo może jeszcze pracują,ale liczę na Waszą życzliwośc i zdrowy rozsądek. Myślę także o tych wspaniałych,którzy maturami się nie zajmują. Ja jeszcze dziś jestem zewłok po dwóch dniach spędzonych w szkole,w sali pełnej młodych ludzi i w ukropie spowodowanym słoneczną pogoda. U mnie było podobnie jak u Stana. |
Mariola | 11-05-2002 14:58:49 [#02] |
---|
Zola normalnie to uczeń powinien napisać które zadania daje do sprawdzenia jeżeli napisał 1,3,5 to sprawdzam 1,3,5 i koniec ale jeżeli nie napisał które zadania a zrobił wiecej niż 3 to sprawdza się pierwsze trzy (i oni o tym wiedzą) tak powinno być :-)
ale ja mam zawsze mieszane uczucia dlatego sprawdzanie tak długo trwa no nie wiem może gdybym widziała, że uczeń sam rozwiązał zadania i zapomniała napisać które wybrać to mogłabym poszukać tego na szóstkę natomiast jeżeli miałabym chociaż cień podejrzenia o niesamodzielności pracy ucznia (a to widać jak na dłoni) to sprawdziłabym trzy pierwsze
czasami bywa też tak że uczeń wskarze trzy a ma zrobione 5 i te trzy są na 2 no to wtedy na korzyść ucznia :-) ale Zolu właściwie to chyba nikogo bym się nie pytała , które sprawdzić jest jasno określone które :-) trzy pierwsze ... |
Majka | 11-05-2002 15:07:44 [#03] |
---|
MiC !!! Jak dobrze, że piszą jedno wypracowanie :)))) |
Mariola | 11-05-2002 15:10:22 [#04] |
---|
:-) |
Lodzia | 11-05-2002 15:19:55 [#05] |
---|
przewodniczący szkolnej komisji rozstrzyga wszelkie wątpliwości Nie mam problemu z ocenianiem prac maturalnych. Komisja dopilnowała, aby każdy maturzysta ,oddając swoją pracę, zaznaczył numery zadań do oceny.Gdybym miała jakieś wątpliwości, w przypadku braku wskazania przez maturzystę zadań do oceny, zwróciłabym się z tym problemem do przewodniczącego szkolnej komisji egzaminacyjnej, który musiałby zająć odpowiednie stanowisko w tej sprawie i wydać mi polecenie. Musiałabym wykonać polecenie służbowe jako członek komisji i nie zastanawiałabym się wcale nad tym, czy to sprawiedliwe czy nie dla ucznia. Uczeń jest dojrzały i świadomy więc on odpowiada za swoje niedopatrzenie. |
Mariola | 11-05-2002 15:27:02 [#06] |
---|
ostro no pewnie ,że należy wykonywać polecenia przewodniczącego szkolnej komisji egzaminacyjnej
ale ja się zastanawiam wystawiając ocenę jeżeli wszystko miałoby być tak do końca sprawiedliwe to czemu by ni napisać na pracy maturalnej że jest napisana niesamodzielnie? przecież to takie proste... |
Janusz Pawłowski | 11-05-2002 19:45:36 [#07] |
---|
Przewodniczącym szkolnej komisji jest właśnie Zola - i one ma wątpliwości - do kogo powinna się zwrócić Lodziu? A ... odpowiedź już znam - powinna podać się do dymisji ... Zolu - dobrze jest przyjąć zasadę - sprawdza się tylko to co uczeń zaznaczył do sprawdzenia - a jak nie zaznaczył, to pierwsze trzy. Innym zadaniom nie należy się przyglądać. Gdy nie sprawdza się innych zadań, to nie ma się tego typu wątpliwości - bo się nie wie jak one zostały rozwiązane. To jest egzamin, w którym uczeń ma się wykazać umiejętnościami, wiedzą, ... i dojrzałością, odpowiedzialnością. Jednym z elementów, które się sprawdza jest to, czy uczeń potrafił dokonać oceny, które z zadań rozwiązał najlepiej. Jeśli nie potrafi - to znaczy, że dla niego wsio ryba - więc tym bardziej nie należy mu się wyższa ocena. Poza tym - polecenie jest jasne jak słońce: należy rozwiązać trzy zadania z pięciu - i koniec - nie więcej. Nie zrozumiał? Maturzysta? Przez cztery lata do głowy mu to się wtłaczało, a on nadal nie squmał zasad? To tak, jakbym wybierał się na długą wycieczkę i kazano mi ograniczyć swój bagaż do trzech toreb (bo więcej do bagażnika się nie zmieści). A ja przyniósłbym pięć! I kto ma zadecydować, które z tych toreb mamy zabrać? Ja, czy kierowca? |
kasiam | 11-05-2002 19:58:46 [#08] |
---|
Zgadzam się z Januszem Egzamin dojrzełości i odpowiedzialności za podjęte decyzje. Nie bierzmy na siebie i swoje sumienie odpowiedzialności. Cztery lata ciężko pracowałam, tłumaczyłam jak wybierać zadania. Czas odciąć pępowinę. Oby tylko takie decyzje musieli w życiu podejmować i oby zawsze byli tak pieczołowicie przygotowywani. |
Marek Pleśniar | 11-05-2002 20:03:21 [#09] |
---|
to miłe tak nie mieć wątpliwości i nie zastanawiać się:-) ja kurka miewam w robocie - te wątpliwości. Rozumiem, że ja też pod nóż? :-)))) To nawet dobrze - bo mam zaraz konkurs i pewno mnie zweryfikują. a dokonanie wyboru to w sam raz sprawdzian czy dojrzały ten maturzysta. Tylko że to on ma nie mieć wątpliwości. Dobrze wybrać. Natomiast belfer - któremu ręka nie zadrży gdy rozstrzyga - hmm (co nie znaczy że nie ma postapić sprawiedliwie). Czasem potem taki belfer tu pisze - by upewnić się, zyskać wsparcie kolegów. Nie dlatego że sam nie wie co ma zrobić. Ale dlatego że człowiek tak ma:-)) |
Mariola | 11-05-2002 20:19:44 [#10] |
---|
zazdroszcze wam tego zdecydowania ja nie potrafię tak po prostu odcinać pępowiny szczególnie wtedy gdy sprawdzam pracę dziecka , które uczyłam przez 4 lata i przez te 4 lata z nim byłam zupełnie inaczej sprawdza sie Nową Maturę bez emocji, schemacik , punkty i dziękuję popatrzę na zakodowany numerek i może czasami pomyślę, że to jakieś dziecko to wcale nie oznacza że stawiając ocenę patrzę na nazwisko ale stawiając ocenę z egzaminu pisemnego bardzo długo się zastanawiam czy dobrze sprawdziłam i oceniłam - tak już mam i wiem , że moje koleżanki po fachu mają podobnie bo dzwonimy do siebie i zastanawiamy się jak potraktować taki czy inny błąd i każdy z nas się zastanawia tak mi się wydaje no może się mylę... |
Zola | 11-05-2002 20:58:21 [#11] |
---|
nie podam się do dymisji bo zostanę bez roboty ,środków do życia i na zlot nie przyjadę :-((((( ale dziękim wszystkim pytanie ,które zadałam padło z ust mojej młodej nauczycielki moja odpowiedź była taka jak Marioli,Janusza i Kasiam ale tak jak Marek mam wątpliwości ,zawsze je mam choć przychodzi mi podejmowac wiele decyzji i je podemuję i jak narazie chyba nie najgorzej ale mysle ,szukam w przepisach,pytam tych których autorytet uznaję byłam ciekawa waszego zdania dzieki i będę wdzięczna za inne opinie |
Zola | 11-05-2002 21:08:37 [#12] |
---|
acha łatwo jest oceniać innych trudniej siebie ja nie lubie oceniać innych choć jako dyrektor i nauczyciel niestety muszę oceny dyra i nauczyciela są merytoryczne (daj boże) ale oceniac człowieka jako człowieka nie podejmuję się ,wszystko zawsze zależy od punktu widzenia |
Janusz Pawłowski | 11-05-2002 21:12:31 [#13] |
---|
Już dobrze Zolu ... już dobrze ... nie denerwuj się. ;-))) Chcesz, czy nie - dawno już Ciebie tu oceniliśmy - i wyszło nam, że Cię kochamy. :-))) |
Mariola | 11-05-2002 21:16:16 [#14] |
---|
hm... Zola to ma dobrze :-)))) |
Zola | 11-05-2002 21:17:13 [#15] |
---|
:-)) nie można tak od razu piakość !!! |
Maelka | 11-05-2002 22:22:59 [#16] |
---|
No pewnie, Zola, nie ma co się rumienić:-) Zwłaszcza po tym cudownym pomyśle z maścią, po którą posłałaś Dziecię:-)) |
Mariola | 11-05-2002 22:34:08 [#17] |
---|
to był bardzo dobry pomysł :-))) |
stan | 11-05-2002 22:58:28 [#18] |
---|
Niestety ja też często mam wątpliwości :-( Ale przy okazji tej dyskusji co jednego nie mam wątpliwości. Życzę Lodzi zostania przewodniczącym PKE. Bez złośliwości. Poprostu. Myślę, że czasem ludziom jest potrzebne spojrzenie z innej strony na problem. Pozdrawiam stan :-) |
Mariola | 11-05-2002 23:03:44 [#19] |
---|
a może Lodzia już nim jest? |
Zola | 11-05-2002 23:26:20 [#20] |
---|
Who is Lodzia ? tak wogóle powiedz nam cos o sobie |
Danka | 12-05-2002 01:06:42 [#21] |
---|
Też się zastanawiałam przy okazji jednego wątku, who is Lodzia? Myślę, że już wiem. |
Janusz Pawłowski | 12-05-2002 01:59:37 [#22] |
---|
Spokojnie Wiele osób weszło na forum gryząc i wytykając rozmaite błędy zastanym użytkownikom, a potem poznawszy ich bliżej powolutku zmieniało swój ton na bardziej życzliwy i w końcu stało się naszymi przyjaciółmi. Myślę, że tak samo będzie w wypadku Lodzi - o ile nie obrażą Jej dalsze moje słowa. Często bowiem tak się zachowujemy - wchodząc w nowe, nieznane towarzystwo natychmiast dokonujemy wartościujących ocen - ten głupi, ten nieudolny, ten kretyn, ten się nie nadaje. To są dla nas obcy ludzie - więc przychodzi to nam bardzo łatwo - ich ewentualne potknięcia, troski - dla nas są od razu świadectwem ich wyjątkowej nieudolności, braku kompetencji i głupoty - szczególnie, gdy sami mamy dobrze opracowane rozmaite "procedury". Dopiero po jakimś czasie zaczynamy zauważać, że Ci ludzie coś jednak wiedzą, są sympatyczni, wcale nie tacy głupi jakie wrażenie na początku sprawiali, znający swój fach ... Stają się w końcu naszymi znajomymi i zupełnie inaczej wtedy postrzegamy ich potknięcia, pytania, wątpliwości. To jest znany syndrom - łatwo zauważalny w pokoju nauczycielskim - zawsze nauczyciele innych szkół, to głupki, nieudacznicy, z łapanki, nie radzą sobie - tylko my potrafimy do łona przytulić, dobrze wychować, na poziomie nauczyć - reszta to kmiotki godne pensji, które im płacą. Ale nie jest to tylko syndrom nauczycielski - na przykład dla programistów - programiści pracujący w innych firmach, to też jełopy rzadkiej treści - zwykłe partacze bez wyobraźni, nieudolni stukacze - tylko dlaczego im tak dużo płacą? To trochę tak jak z tym o czym Mariola pisała: W stosunku do "obcych": zupełnie inaczej sprawdza się Nową Maturę bez emocji, schemacik , punkty i dziękuję popatrzę na zakodowany numerek i może czasami pomyślę, że to jakieś dziecko A w stosunku do znanych uczniów już zupełnie inaczej: stawiając ocenę z egzaminu pisemnego bardzo długo się zastanawiam czy dobrze sprawdziłam i oceniłam - tak już mam i wiem , że moje koleżanki po fachu mają podobnie bo dzwonimy do siebie i zastanawiamy się jak potraktować taki czy inny błąd
Obcy to palant - jak się gdzieś potknął to mu w łeb - zasłużył nieudacznik na to. Swój - o ... to już inna sprawa - znamy go, no ... pomylił się tylko nieco ... ale przecież wiemy, że zwykle lepiej mu szło ... i w ogóle to miły człowiek ... Ten sam błąd popełniony przez dwóch uczniów - dobrego i słabego - jest zawsze odbierany na dwa różne sposoby: - dobry: popełnił tylko drobną pomyłkę, - słaby: nawet tego nie umie! I choćbyśmy spuchli - to i tak będziemy zawsze tak to odbierać - nie łudźmy się, że stać nas w takich sytuacjach na obiektywność. Jedyne co możemy zrobić, to powiedzieć sobie: bez względu na to, co mi serduszko podpowie (źle, czy dobrze o człowieku) - mam postąpić tak samo - po prostu ową obiektywność narzucić sobie wbrew naszej duszy - wypalić sobie ją na czole jakimś żelastwem. Jeśli drobne potknięcia, czy pomyłki naszych przyjaciół oceniamy pobłażliwie - tak samo musimy oceniać owe potknięcia osób, które dopiero poznajemy. Gdy już je poznamy - i nabędziemy pewności, że istotnie to matoły - to już wolna ręka - mamy podstawy tak sądzić, to sądźmy. Dajmy więc czas Lodzi - sami nie jesteśmy bez winy - a i Lodzi nie znamy. I niech Lodzia da nam czas - pewnie paru kompetentnych, życzliwych, niezłośliwych, odpowiedzialnych dyrów tu się znajdzie - trzeba tylko się im przyjrzeć. |
Marek Pleśniar | 12-05-2002 04:35:31 [#23] |
---|
1:59??? czy ktoś w tym towarzystwie śpi o normalnych porach??? ;-) i ciekawe czemu to towarzystwo tego miejsca się tu trzyma? Może coś ono w sobie ma? Może i ludzie tu bywają nie całkiem zwyczajni? Warto najpierw ich poznać. Najlepiej przy piwie na zlocie:-))) |
hania | 12-05-2002 09:03:38 [#24] |
---|
4:35?????? ...to , Marek, normalna pora???? A wracając do oceniania. Dopóki praca, którą oceniam, nie jest dla mnie anonimowa, nie mogę jakoś pozbyć się wątpliwości, o których pisze Mariola. Janusz ma rację - to jest typowy subiektywizm oceniania: ten dobry, co sie tylko ciut pomylił.... Żelaza na czoło używam wprawdzie, staram się nie myśleć, ale serce boli. Tak jest przy klasówkach. Nawet przy szkolnych próbnych kodowanie typu A01 - i tak niechcący pamietam, że A01 to Jaś A...jakiśtam. Sprawdzając próbny gimnazjalny miałam numerek i "jakieś dziecko". Tu dochodziło do tego subiektywizmu kierowanie się tym, że np : te poprzednie zadania tak ładnie, elegancko rozwiązał, a tu pole trójkąta - bok razy bok! No - nerwy, pośpiech, może by mu coś poszukać co tu dobrze zrobił.... Ale nie ma - kryterialne ocenianie, chociaż serce żal ściska ma być i jest nieubłagane. Sprawdzałabym w ten sposób te prace dłuuugo, szukając co on tam ma ciut dobrze na punkt. I tak się szuka - bo z korzyścią dla ucznia, ale w rozsądnych granicach - czyli kryteriów. A przy okazji - bo ja gimnazjum, nie liceum. Uświadomcie mnie: Na pracy starej matury jest nazwisko ucznia? Moja córka za rok zdaje maturę... Może mniej nerwów z nadzieją, że trafi się, że jej pracę będzie sprawdzać jej psorka :-)) Pozdrawiam w śliczny niedzielny poranek! Mam nadzieję, że wyspaliście się..:-))) hania |
Maelka | 12-05-2002 09:05:58 [#25] |
---|
Marku... Tak sobie obserwuję, i myślę, że tu bywają ludzie "zwyczajni inaczej". No, a jeśli się nie lubi jakiegokolwiek "inaczej", to trudno cokolwiek zrozumieć. Na przykład, dlaczego największa aktywność (czytaj: gadatliwość) uczestników przypada na godziny jednocyfrowe i to najchętniej z zakresu 0 -5 ? Śpiącym inaczej nie trzeba tego wyjaśniać :-) |
Mariola | 12-05-2002 09:40:34 [#26] |
---|
Haniu na starej pracy maturalnej jest imię, nazwisko i klasa I sprawdza ją nauczyciel uczący przynajmniej w wiekszości szkół tak jest i taka jest norma co do starej matury |
Gaba | 12-05-2002 09:49:12 [#27] |
---|
A gdyby nieco inaczej... Haniu, Haneczko, koledzy - element subiektywny może być niesłychanie cenny przy ocenianiu wspierającym: muszę wiedzieć któż zacz... ile ma lat, co mu "dolega" w domu...
- i -
dlatego jestem przeciwnikiem kategorycznego podejścia do pomiaru dydatycznego rozumianego jako jedynie uzdrawiającego (jedyna recepta na wsio) nasze ocenianie w polskiej szkole. Taką tezę niestety lansują niektórzy pomiarowcy.
To byłoby zbyt pięknie i niebepieczne - z jednej otrodoksji do drugiej. Karl Popper powiedział: wszelkie utopie w edukacji prowadzą do totalitaryzmu.
Teraz mamy niestety totaliztaryzm pomiaru dydaktycznego - wyjaśniam poniżej, co przez to sformułowanie rozumiem.
Sądzę, że czasem warto nie wiedzieć nic o dzieciaku - jeżeli takie są założenia, a czasem trzeba wiedzieć - wszystko zależy od stylu i celu, razem te dwie optyki patrzenia dają dobiero jakiś obszar wspólny.
Swego czasu był na stronach Wulkana artykuł o ocenianiu i był tam link do znanego mi od 1998 r. po polsku artykułu "Wewnątrz czarnego pudełka" (Inside The Black Box), który pokazuje te dwie perspektywy wyraźnie. Ten artykuł dedykuję wszystkim ezgaminatorom i pomiarowcom, by mając tak przecież duże umiejętności pamiętali, że to jest tylko jeden ze sposobów oceniania.
Pomiarowe podejście jest jakże cenne(!!!) przy podsumowaniach, egz. zew. itp., przy badanich, a przy oszacowaniu i indywidualnym wskazaniu dzieciakowi, co musimy razem jeszcze zrobić, by byłoby lepiej... - ta wiedza, kim jesteś maluszku, z jakiej rodziny, co tam u siebie słychać, w jakiej jesteś kondycji, nawet jeżeli masz 16 lat - jest niezmiennym atutem nauczyciela i nie jest błędem codziennego kontaktu z moim uczniem.
Efekt hallo bywa błędem ( - jak ocenić dzieciaka mojej koleżanki, albo matki nauczycielki, albo mojego dyrektora), albo i nie, Krzys jest biedny - rodzice na bezrobociu... wszystko zależy od celów mojego oceniania.
Czy sumatywnie (wtedy błąd), czy fomatywnie, tj. kształtująco podchodzę (wtedy niezbędny element), kształtująco - stosownie do potrzeb i indywiudalnych potrzeb dzieciaka.
Najmocniej przepraszam za wymądrzanie się, niektórzy być może tak moje słowa przyjmą, przepraszam - przyrzekam sobie cały czas, że nie będę i czasem mi się to udaje, staram się rzadko zabierać głos w dyskusjach, pozwoliłam sobie się w ten sposób jednak odezwać tylko dlatego, że interesuję się i ocenianiem sumatywnym, pasjonuję się tym drugim, więc może coś w takim głosie będzie interesującego i dla was.
:) |
Marek Pleśniar | 12-05-2002 10:12:28 [#28] |
---|
przeprosiny przyjęte:-) a "co tam u siebie słychać" jest nie tyle nie błędem lecz powodem, dla którego jeszcze w tym zawodzie jestem:-))) |
Janusz Pawłowski | 12-05-2002 19:03:30 [#29] |
---|
Mówimy tu Gabo o maturze - egzaminie końcowym, z którego ocena ma stanowić informację o tym, czego się człowiek nauczył i jakie ma preferencje. Owe oceny stanowić mają podstawę naboru na wyższe uczelnie - i to jest jedyna rola, jaka mają do spełnienia - do niczego innego nie są nikomu w życiu potrzebne. Tak więc ocena ta powinna być w pełni porównywalna. To o czym piszesz - uwarunkowania, dom, rodzina - ważne jest w procesie nauczania - wtedy, gdy ocena ma być informacją dla ucznia o jego osiągnięciach, ma pełnić rolę stymulującą, motywującą, ostrzegającą ... Jest ona wówczas narzędziem wspierającym proces nauczania będący w toku. Ocena końcowa zaś nie pełni już tej roli - ona ma podsumować osiągnięcia - i być informacją nie dla ucznia, ale dla komisji rekrutacyjnej. Tak wpatrzenie się w odpodmiotowiony pomiaryzm, jak i druga skrajność jest zawsze błędem. Z tą druga skrajnością mamy wciąż do czynienia - dziesiątki zaświadczeń o dys... o tym świadczą. Wystarczy pójść do psychologa i 10 razy pomylić się w dodawaniu liczb jednocyfrowych, aby wystawił zaświadczenie o dyskalkuli. I po kłopocie - teraz spoko na matematykę można zdawać. PS. A propos dys ... i Twojego Wulkana, Gabo. Wulkan - to jest takie coś wysokie, z którego lawa się leje. Nie ma nic wspólnego (a w każdym nie bezpośrednio) z Vulcanem. Nazwa firmy Vulcan nie wywodzi się od Wulkana - była kiedyś taka moda, aby zmieniać w polskich nazwach literki, aby brzmieć bardziej "po zachodniemu". Moda ta, jako niskich lotów, nie zachwyciła właściciela tej firmy. Zachwyciła go za to Rumunia i góry w niej położone. Nazwa Vulcan pochodzi więc wprost z tego kraju. Nie należy więc szukać odpowiedników tej nazwy w języku polskim - to tak jakby szukać polskiego odpowiednika do Coca-coli (Koka-kola chyba Gabo Tobie też źle się czyta). Nazwa ta sprawia kłopoty - stąd moje wyjaśnienia skąd się wzięła. Wprawdzie - nasza poczta radzi sobie z każdym adresem - przywykła już - na przykład dostajemy przesyłki do: - Wólkan, Wólcan, Vólkan, Vólcan, - Wulkan, Wulcan, Vulkan, - Vulcan - Wrocław, Kazimierska 15, woj małopolskie, - Microsoft Wulkan, - .... Tak więc ... zlituj się Gabo nade mną ... |
Mariola | 12-05-2002 19:07:13 [#30] |
---|
Microsoft Wulkan to najbardziej mnie ucieszyło :-)))))))) |
hania | 12-05-2002 19:13:18 [#31] |
---|
i małopolskie... :-))))))))))) |
Mariola | 12-05-2002 19:16:48 [#32] |
---|
o małopolskim nie wspomnę pękłam ze śmiechu :-)))) |
Lodzia | 13-05-2002 00:02:45 [#33] |
---|
Bajka o Kopciuszku? Niezmiernie miło mi, że niektórzy chcą mnie bliżej poznać.Nie jestem Kopciuszkiem, Sierotką, która całe swoje życie ciężko pracowala i dzięki cudownej interwencji otrzymala szanse zmiany swego położenia, na balu zainteresował się nią królewicz i potem... żyli długo i szcześliwie.
W zawodzie nauczycielskim jako nauczycielka matematyki w liceum ( wjednej i tej samej szkole) przepracowałam 31 lat. I nadal pracuję, awansowałam - nauczyciel dyplomowany. Mam osiągnięcia,od 1979 roku członek Polskiego Towarzystwa Matematycznego.Zupełnie przypadkiem trafiłam na stronę, gdzie toczą sie dyskusje na bliskie mi tematy. Ale, że nie jestem dyrektorem, to nie jestem tu mile widziana. Może czasami warto posłuchac i zwykłych nauczycieli Panowie dyrektorzy?. Nie spotkałam jeszcze człowieka, który miałby patent na mądrość. Pozdrawiam i przepraszam, że wpadłam nie tam gdzie powinnam, nieproszona. |
Janusz Pawłowski | 13-05-2002 00:32:40 [#34] |
---|
- Połowa dyskutantów na forum nie jest dyrektorami, tak więc przepływ informacji na forum między dyrektorami i "zwykłymi" nauczycielami występuje tu w sposób nieprzerwany - jak zauważyłaś w 95% życzliwy i przyjazny.
Są tacy, którym zależy nam na zachowaniu tej przyjaznej atmosfery.
- Nikt nie jest tu niemile widziany - a już na pewno nie z powodu piastowanej funkcji.
Nie znajdziesz nigdzie na tym forum znaków określających, kto się tu spotyka - znajdziesz co najwyżej informację o tym wokół jakich tematów toczą się rozmowy.
- Nie jesteś wyjątkiem - tu nikt nie był proszony - każdy przyszedł sam z siebie - gdy poczuł się z nami dobrze został.
- My również nie spotkaliśmy jeszcze człowieka, który miałby patent na mądrość - z Twoich wypowiedzi, Lodziu, wywnioskowaliśmy natomiast, że Ty tak myślisz o sobie - stąd nasze uwagi.
Cieszę się, że nasze obawy były nieuzasadnione i podzielasz nasz pogląd na tę sprawę.
- Nikogo też nie będziemy zatrzymywać - chociaż zawsze szkoda nam możliwości poznania nowych ludzi - szczególnie wnoszących świeży powiew.
Ale czym innym jest różnić się w poglądach i o tym dyskutować, a czym innym pouczać i czynić nieprzyjemne przytyki - np. takie jakie ja w tej chwili czynię. Innymi słowy Lodziu - zostaniesz - będziemy (a przynajmniej ja) się niezmiernie cieszyć - nie zostaniesz - płakać nie będziemy - my też nie sierotki (a już ja na pewno nie). |
Ewa z Rz | 13-05-2002 00:45:07 [#35] |
---|
Tu tyleż dyrków Co i nie-dyrków. To, że ktoś nie jest dyrektorem nia ma tu większego znaczenia, jeżeli tylko interesuje sie poruszanymi przez nas tematami to doskonale! Bardzo dziwię się Twojej wypowiedzi Lodziu, bo zupełnie nie podejrzewałabym tego, że dyrkiem nie jesteś - tak zdecydowaną postawę prezentujesz. My tu jesteśmy ciekawi wszelkich pogladów, chociażby dlatego tu jesteśmy. No i jesteśmy również dlatego, że nie uwazamy byśmy mieli patent na mądrość czy na cokolwiek innego. Gdyby tak było to forum to nie byłoby nam potrzebne. Nie jesteśmy także kółkiem wzajemnej adoracji, bo nie bylibyśmy tak otwarci. Tu może zajrzeć kto tylko chce. Może poczytać tylko lub i odezwać się... A nawet, jeżeli czasem ostro coś powiemy, to w żadnym wypadku nie wynika to z naszej niechęci do innych, a raczej wprost przeciwnie - staramy się każdego traktować "jak swego". Dlatego również pozwalamy sobie na bezpośrednie pytania, ale jeżeli ktoś nie chce to odpowiadać nie musi... Już wielolokrotnie tutaj i nie tylko stwierdziliśmy, że każde pytanie jest cenne i każdy głos w dyskusji, bo nigdy nie wiadomo czego się będzie można nauczyć i kiedy uzyskana wiedza się przyda... Na naszym forum istnieje też coś takiego jak rejestracja użytkowników i wpisując się tam jakgdyby dajesz nam do zrozumienia, że chętnie z nami trochę czasu spędzisz. Toteż wówczas, patrzymy na taką osobę trochę inaczej, jest ona wówczas jedną(ym) z nas. |
Gaba | 13-05-2002 01:39:00 [#36] |
---|
Janusz...
1. Gdyby mi przyszło wybierać nazwę dla firmy.... Microsoft V. z pewnością wybrałabym WULKAN, i za nią bym optowała, bo to Januszu nie tylko jakaś moda językowa, ale pewna tendencja. Ale mi nie przyjdzie wybierać - a firma nie poszukuje nowej nazwy qrka! Jaka szkoda... bo jak widzisz z rozpędu... A tego Wólkana chciałabym zobaczyć na własne oczy.
2. Niedobrze jest komu zmnieniać nazwę, a nawet brzydko... - przepraszam... bum-bum - to jest walenie się pięścią w...)
3. Tak tylko automatycznie się mi tak napisało, bardziej zgodnie z pewnymi innymi zasadami czyli tryndami.
4. G. Olszowska w artykule pt. "Antyk jako wieczny powrót", [w:] Język polski LXXVII 4-5, październik - listopad 1997, ss. 307 - 310 porusza ten problem dokładniej.
---------
5. Właśnie o tym piszę, że matura maturą, a domowo-szkolne ocenianie ocenianiem domowo-szkolnym i ma swoją wartość.
Dziękuję za poparcie - piszemy o tym samym.
Może tylko niepotrzebnie się odezwałam. Cały czas się oduczam i wychodzi mi coraz lepiej.
G. |
Janusz Pawłowski | 13-05-2002 01:59:39 [#37] |
---|
Kolejna co się niepotrzebnie odezwała ... Odbiło Ci Gabo na zicher? ;-))) Kurcze ... co to? ... każdy z kim ktoś się nie zgadza lub na kogo się trochę warknie będzie oczekiwał na prośby o to, żeby jednak był łaskaw coś napisać, bo urażony zamilknie? A wybijcie se to z głowy! - A już kto jak kto - ale ty se to Gabo wybij z podwójnie! ;-)) Ja Cię prosić nie będę. Jak gadamy, to gadamy - czasem się nie zgadzamy - wszystko na ten temat. Spróbuj się nie odzywać - a na zlocie nie masz się co pokazywać ... ;-))) Gdy gadam z kimś nowym, to staram się na niego mało warczeć, zanim zajarzy, że nie jestem mu nieprzychylny - na Ciebie mogę warczeć już głośno i wyraźnie, bo wiesz, że jakie są moje intencje. Tak więc - nie skamlaj mi tu, tylko odszczeknij. ;-))) Warczenia są przyjazne i życzliwie zaczepne, ale są też warczenia agresywne, chamskie i wojownicze - ale to łatwo odróżnić - na słuch - a jak się go nie ma, to po tym kto na kogo warczy. Te pierwsze warczenia lubię - te drugie mnie nudzą. Zresztą masz psa to wiesz ... Wrrrrrrrrrrrrrr....... |
Gaba | 13-05-2002 02:17:47 [#38] |
---|
Jedna Ty cholero, ja się tu oduczam gadac napastliwie... uczę sie pisać ładnie i kulturalnie. Znowu coś walnęło jak gołab o parapet.
Teraz to Ci fajnie napisane, nie?
:)
Zęby wyszczerzone dla Ciebie extra.
Janusz, ja naprawdę muszę uważać, co mi sie omsknie. Posługuję się dość barwnym stylem, nie każdy to lubi. I nie musi!!! Gdy jest dołaczona intonacja, to większośc wie, że to żart, pół szkoły to najczęściej ryczy, ale wystukane, bez świadomości kto jest zacz, bywa odbierane na serio (Pscyhologia internetu) i.. potem kłopoty, czego nikt nie lubi, mnie tez przykro, że komus jest przykro.
Gdybym się chciała obrazić, to bym... ale ja uproczywie nie chcę...ja Was tak lubię, jak... czasem sama milknę, by se sama dać siana. Ja jestem rycząca 40.
A co mi tam... na kupce 23 zeszyty, nie mam siły, wolę tu stukać, duchota jak jasna. A rano studenty czekajo od samego rana, pani magister będzie zła... (oni se tak zawsze myslą, a potem to taczamy się ze smiechu - dzisiaj zaliczenia). |
Marek N | 13-05-2002 02:42:26 [#40] |
---|
Rycząca 40 Muszę Cię poznać!
;-)) |
Gaba | 13-05-2002 03:02:34 [#41] |
---|
Idę chyba spać... czemu ten pies tak głośno chrapie Nikt Wam już nie pomoże, idźcie sobie spać, niebożę...
- skąd ja to znam? |
Zola | 13-05-2002 08:04:14 [#42] |
---|
Lodziu i o to chodziło ,żeby choć trochę wiedziec o sobie,Twój styl pisania osobiście odbieram za napastliwy ale ludzie są różni i nie powinno mi to przeszkadzać.Może wrażliwiec jestem ? Przychodzę na forum bo chcę poznac nowych ludzi,bo chcę zapytać o ważne sprawy,bo nie jestem "alfą i omegą". Nie mam patentu na wszechwiedzę -jak większość z ludzi. Pytam ,żeby mniej błądzić,pytam,żeby usłyszeć co myślą inni dyrektorzy i co myślą nauczyciele. Zgadzam się z Ewą,gdybyśmy mieli patent na mądrość całego świata to nie mielibyśmy potrzeby rozmowy. Oj,Janusz Gaba jest urażona a Ty ją jeszcze pouczasz a nie można tak ładnie jak do mnie - kochamy Cię Gabo ? :-)))))))))) |
Mariola | 13-05-2002 08:58:55 [#43] |
---|
Lodziu ja nie jestem dyrem :-) A myślę tak jak przedmówcy z których 2 to dyrki ;-)))) |
Janusz Pawłowski | 13-05-2002 10:21:21 [#44] |
---|
Zolu Gaba jak żona - ona od dawna o tym wie - nie trzeba jej powtarzać. ;-))) |
Gaba | 13-05-2002 15:13:53 [#45] |
---|
Lodziu, to nie tak... Zolu, kto jest niby obrażony, ja? wy? Janusz? eeeeeee! Nie wierzę i nie uwierzę. Stare byki?
Lodziu, niestety myślę podobnie jak Janusz (te słowa - chcesz, bądź z nami, to fajnie, nie chcesz - trudno...) i wiem, i inni też to już wiedzą, że czasami intencje są nasze inne, a wychodzi inaczej. Przecież wiecie, że serce mam gorące, a język tyrkotny... i co i nico, i świat jest fajny, jutro egzamin, a nas boli ząb.
Czasem się zacietrzewiam, ale chcę tu jednak być, bo mam w tym paskudny interes - bardzo wiele zyskuję. Więc się uczę pomalutku tak stukać, by stukać taktownie. A Januszowi od choler czasem można, bo aż nadto jest ten cudzysłów czytelny. Czasem przyłażę zła, no, wiesz tak po ludzku, czasem coś chlapnę, tak po ludzku - kiedy komuś pomogę i ja, jestem szczęśliwa, częściej to mnie ludzie tutaj pomagają, nie ma rzeczy, by ktoś nie odpisał, poradził, czasem się skarżę, wiem, kto wysłucha... Czasem wygłaszam sądy - a takie tam mędrkowate, powyrywane z kontekstu nawet i mnie potem śmieszą.
Ale najbardziej się cieszę... z tego piwa, z wesołej kompanii, korbaczików, uśmiechniętych twarzy naszych majowych gospodarzy (nawet nie czuję, że coś dziś rymuję), z naszego Romusia, a Sławek, z Alusi, Karoliny, Janusza... Boże, a imiona, gdzie są imiona... Asia... ratunku..., czy hbędzie jakaś lista, by się przygotować, czy może zaczniemy od gier integracyjno-zapoznawczych. |
beera | 13-05-2002 18:18:53 [#46] |
---|
Będzie dobrze :-)) Gabucho ;-) Będą plakietki z nickami i zabawy integracyjne :-)) I piwo..no tak, ale skoro piwo, to i plakietki i zabawy integracyjne niepotrzebne :-)) Piwo na prezydenta :-))!!!! I tym sposobem schrzaniłam powazny watek :-))) |
Zola | 13-05-2002 19:45:12 [#47] |
---|
no i owszem ale się nie obrażam ,lubie piwo a korbacziki od dawna zachwalacie a matura z matmy już w większości oddana i problem załatwiony podobnie jak Gaba ta ma dobrze ,jak żona ale może lepiej jak nie żona czasami usłyszeć miłe słowa ;-)))) | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|