Proszę mnie poinstruować czy dobrze rozumiem. Czy mogę zorganizować nauczanie hybrydowe w ten sposób , że w 1 tygodniu do szkoły na lekcje przychodzą uczniowie klas  1, klasy 2, 3 mają nauczanie zdalne. W kolejnym tygodniu na lekcje w szkole przychodzą klasy 2 po gimnazjum , reszta zdalnie i tak kolejno. Czy może inaczej? Mój zamysł był taki , że nauczyciele są w szkole , lekcje prowadzą stacjonarnie jeśli uczniowie są w szkole i zdalnie - jeśli uczniowie są w domach ( sprawdzają obecność, lekcja w Teams nie dłużej niż 30 minut, ).  Czy moje rozumowanie i plany są właściwe ? Czy można to może zorganizować lepiej?

Również chętnie poznam Państwa opinię na ten temat.Myślałam o takim hybrydowym nauczaniu, ale w Technikum. Wtedy również zniknie problem czy nauczycielowi należy płacić ponadwymiarowe czy nie, bo jest w szkole (a są różne zdania). Taka forma chyba jest lepsza niż dzielenie  klas na grupy i np. jednoczesne prowadzenie zajęć w klasie i zdalnie czy inne podawane w "poradnikach"  rozwiązania.

I jeszcze jedno pytanie, co z nauczaniem indywidualnym ?

Niektórzy rodzice postanowili nie składać wniosku o zdalne , bo nie widzą niebezpieczeństwa. Czy dyrektor może w ramach wprowadzania nauczania hybrydowego zdecydować ,że ni tez będzie odbywać się hybrydowo (chyba ,że rodzice zdecydują się na zdalne) , np. co 3 tydzień stacjonarnie , reszta zajęć zdalnie?  Przyznam ,że chodzenie po domach w tej sytuacji uważam ,za niebezpieczne także dla nauczyciela ( nawet jeśli rodzice to niebezpieczeństwo ignorują). 

Czy jest już rozporządzenie wprowadzające "nowy porządek"?