Zatem wprowadziłem dość restrykcyjne obostrzenia - klasa siedzi w klasie :), bez dzwonków, różny czas wchodzenia i wychodzenia, dystans, itp. ale, ponieważ od 2 tyg nic się - odpukać - nie dzieje, nle zaczynają pytać: a może już trochę poluzować, a może pozwolić na zmiany gabinetów...co myślicie? Ja jestem na nie, bo 1. mamy na razie tylko zalecenia odnośnie reżimu sanitarnego 2. jest pismo KO, że można MODYFIKOWAĆ, ale jaką rangę prawną ma pismo KO? A jak coś się stanie po poluzowaniu, to kto za to odpowie ???

"klasa siedzi w klasie :), bez dzwonków, różny czas wchodzenia i wychodzenia,"

A dlaczego nie może być tak zawsze?

chodzą między klasami, mamy "zblokowane" lekcje w jednej sali, aby byli w niej kilka lekcji, wychodzą na przerwy, na podwórko

Luzowanie, zaostrzanie, luzowanie, zaostrzanie...

Kto będzie odpowiadał jeśli coś się stanie po poluzowaniu? A kto będzie odpowiadał jak coś się stanie po zaostrzeniu?

Póki co nie ma określonych standardów funkcjonowania szkół są zalecenia, że jeśli to możliwe, jeśli organizacja pozwala itp. Zatem wszelkie luzowania i obostrzania będą kwestią względną. Jedne szkoły będą po zaostrzeniu zasad pracować tak jak inne po poluzowaniu i odwrotnie...

Przed podjęciem decyzji o luzowaniu zadałbym sobie dwa pytania:

1. Dlaczego wprowadziłem obostrzenia?

2. Czy powody, dla których je wprowadziłem, uległy zmianie?

dzisiaj usłyszałam pretensje od rodziców, dlaczego obie grupy przedszkolne nie mogą być razem na placu zabaw (ok. 40 dzieci)...

bo one chcą...

Moja babcia miała kiedyś takie powiedzenie: "Jakby dzieci miały co by chciały to by nigdy nie płakały...."

To tak w ramach pseudofilozoficznego komentarza.....

sił brak...

ciekawe co bym usłyszał, jakby wątek pt "luzowanie obostrzeń" umieścił tu rok temu

no i zatkało mnie