U mnie (liceum) nauczyciele zaczęli przysyłać maile, w których proszą o zainstalowanie przegrody z plexi na ich biurku. Uzasadniają to małymi odległościami (to prawda). Tylko, że dla mnie zakup 40 przegród to kasa, której nie mam. O tym, żeby uczniowie siedzieli w jednej sali mogę zapomnieć, za dużo podziałów na grupy i lekcji w pracowniach.
Kolejna grupa przysyła maile z pytaniami, czy jeśli przejdziemy na nauczanie "hybrydowe" to w salach będą zamontowane kamerki (mamy wszędzie stacjonarne PCty). No bo jeśli klasy pierwsze będą w szkole a drugie w domu, to nauczyciel musi te zdalne także prowadzić ze szkoły. Nawet nie protestują specjalnie, że ktoś będzie widział ich lekcje. Po prostu pytają o sprzęt.
Co bardziej ogarnięci technicznie zwracają uwagę, że jeśli jakiś uczeń z przyczyn jakichkolwiek będzie miał brać udział zdalny w lekcji, która odbywa się stacjonarnie dla reszty klasy, to musi być do tego mikrofon bezprzewodowy dla nauczyciela, bo ten wbudowany w kamerkę nie da rady. Chodzi o uczniów z "zaświadczeniem od lekarza". Jeśli nie umożliwię tym uczniom udziału w taki sposób to co mi zostanie? Indywidualne?
Już nie wspomnę, że przyzwoite kamerki internetowe do transmisji na żywo to ok. 1000zł/szt.
Czy mam roszczeniowe grono? A może pracuję ze świadomym zespołem, który wie, co jest niezbędne do pracy? Czy tylko u mnie są takie problemy? Jak sobie z tym radzicie?
Pytanie kieruję do tych, u których jest podobna sytuacja, bo oczywiście przedszkola i nauczanie początkowe mają całkiem odmienne, choć też poważne problemy. |