Ta kwarantanna powoduje wiele niedogodności dla uczniów, rodziców i dla nas - pedagogów. 

Dziś dostałam print screen; jeden z rodziców pod jakimś postem nauczyciela dotyczącym sposobu pracy z dziećmi w tym trudnym czasie pisze m.im. że nauczycieli ze szkoły... tu nazwa powariowali, a wirus im mózgi wyżarł. Dostałam tę informację właśnie od moich nauczycieli, którzy poczuli się obrażeni i sugerują, bym ostro zareagowała, czytaj: zgłoszenie na policję - obraza funkcjonariusza. Raczej nie podejmowałabym pochopnie decyzji; miał ktoś podobną sytuację?

Z armatami na wróble;)

W dobie kryzysu wielu puszczają nerwy... Zignorowałabym - taki czas :(

Tylko spokój może nas uratować :)  miałam dzisiaj podobną sytuację. Stanowcza, ale grzeczna odpowiedź pod takim postem spowodowała, że rodzic stwierdził, że to nie on odpisywał tylko jakieś dziecko z jego konta :) a tak właściwie on  się ze wszystkim zgadza ;)

Myślę, że musimy pamiętać, że rodzice mają prawo nie zgadzać się z taką formą nauki jaką im proponujemy, ale wszystkich nas obowiązuje kultura wypowiedzi :)

Oczywiście, że mają prawo się nie zgadzać, to rozumiem. Nikt też nie naciska, to są propozycje. Ale czy publiczne komentarze o takiej treści to jest już norma jakaś? Naprawdę można z nami już wszystko zrobić? Nie wdaję się w dyskusję z rodzicami na żadnych portalach, forach itp., zresztą jeszcze takiej sytuacji nie miałam, ale naprawdę przykro, gdy tak sie komentuje pracę nauczycieli. Wiem, co zadają i nie dają nic poza ćwiczeniami powtórkowymi... Ech, życie....