Witam

W wielkim skrócie mój problem wygląda następująco: od września ma powstać nowe gimnazjum łączące pięć istniejących do tej pory na terenie gminy (16 oddziałów), budynek jeszcze nie wykończony, dokumentacja w powijakach -no w zasadzie jest statut, resztę trzeba przygotować od samego początku.  Z wieloma  rzeczami  staram się sobie radzić (oj bardzo wiele pomogły mi informacje z forum :-) ), ale problemów przybywa, a czasu jakby coraz mniej, no i moje doświadczenie praktycznie zerowe. Najbardziej naglący problem to przetarg na wyposażenie i prowadzenie stołówki. Może macie jakieś doświadczenia w tym względzie? Jakieś porady, wskazówki (nie śmiem nawet marzyć  o jakimś „wzorze” ) – a nie chciałbym potem mieć problemów z ajentem. W ogóle będę wdzięczny za wszelkie porady. Większość na mojej „zielonej” głowie, a już czasem brakuje mi pomysłów i czasu na spotkania z rodzicami, nauczycielami, organizacją dowozu ( w zasadzie to organ ale.......), kontynuacją awansów, angażami, etatami, wyposażeniem, dokumentacją, podręcznikami, organizacją klas I, , biblioteki, stołówki, kolorami lamperii, oznaczeniem sal, przetargami, ponaglaniem wykonawcy, ... 

A właśnie, jak uważacie lepiej „wymieszać” dzieciaki z różnych miejscowości czy raczej nie? (tylko znów ten dowóz!)

Za wszelkie wskazówki/rady/wsparcie z góry dziękuję, licząc na to, że nie zostawicie mnie samego mimo wakacji ?

Co do przetargu to później nieco ... i ja raczej skromnie (to jedna z nielicznych rzeczy, które "robi" mój OP)

A co do "wymieszania" to na pewmo jest ono lepsze - warto się trochę pogłowić by to jakoś z dowożeniem "pożenić"... Urtwalone podziały stanowią później nie lada problem

proponuję

to przekonywanie wyważyć...

Czasem jest lepiej przekonywać i tłumaczyć, a czasem przedstawić jako rzecz nie podlegającą dyskusji... Sztuka polega na tym żeby wiedzieć kiedy które...

Racja. Znaczna część już zdecydowanie nie podlega dyskusji.
Tym bardziej że trafiają się osoby które twierdzą, że książyc jest zrobiony z żółtego sera i już!
no cóż uczę się :-)

Ja wprawdzie nie mam stołówki, ale gdyby... sprobowałabym podpisać umowę na dowożenie posiłku, zamiast przygotowanie na miejscu. Można w ten sposób uniknąć częstych kontroli sanepid-u, choćby... a to ważne i uciążliwe...

A dowożenie, staram się jedną miejscowość dać do jednego oddziału, zresztą na życzenie rodziców, a poza... to łatwiej rozwozić po zakończonych zajęciach, jak nie ma świetlicy. Póki co sie sprawdza.

Pozdrawiam

:-)
Wolałbym przetargu nie robić, ale to pomysł OP - mniejsze kosztu sprzętu i wyposarzenia ??
Może faktycznie lepiej zorganizować tylko "wydawalnię" posiłów, i je tylko przywozić?

Co do uczniów to kl 2 i 3 muszą "iść" tak jak były, ale zastanawiam się nad pierwszakami, z jednej strony dowóz (jednak ma być świetlica), z drugiej już istniejące podziały.

Dzięki
Paweł S.

urządzenia do kuchni