Pytanie: - Koniec roku szkolnego to czas, kiedy nie da się już dłużej kryć uczniowskich grzeszków, czyli złych ocen. Co pani radzi tym, którzy jeszcze biją się z myślami, jak powiedzieć rodzicom o złym świadectwie? Odpowiada Julita Podruczna, asystentka w Instytucie Psycholigii Uniwersytetu Opolskiego: - Jest kilka sposobów, by nieco złagodzić negatywną reakcje rodziców na złe wieści ze szkoły. Można na przykład, pod warunkiem że oni też nie byli orłami, porównać się z nimi. Wyciągamy cenzurkę taty sprzed lat i mówimy: "Niezły byłeś z fizyki, miałeś w piątej klasie trójkę! To już wiem, po kim to mam - ja mam trzy z matmy. Wykapany ze mnie tata, prawda?". W takiej sytuacji trudno będzie ojcu krytykować samego siebie. Jeżeli mamy autorytarnych rodziców, którzy oczekiwaliby od nas tłumaczeń nie najlepszego świadectwa, to dobrze ich potraktować z butą. Przychodzimy do domu i mówimy: "Cześć, mam tróję z polskiego i bardzo się z tego cieszę". Rodzice nie będą przygotowani na takie zachowanie, zaskoczymy ich. Można też wykorzystać coś, co w psychologii nazywa się psychomanipulacją - zanim poinformujemy o dwói, zarysujmy rodzicom sytuacje znacznie gorszą. w ten sposób poddajemy ich huśtawce nastrojów. Oni skupiają się emocjonalnie na gorszym zdarzeniu i z ulgą dowiadują się, że nie jest tak tragicznie. Na przykład: dzwonimy do domu i mówimy, że mieliśmy jakiś wypadek, albo - to sposób dla dziewcząt - że jesteśmy w ciąży. Potem uspokajamy, że tak źle nie jest, tylko ...na świadectwie, które niesiemy, jest dwója. "Nowa Trybuna Opolska" z 26-27 czerwca 2004 r. |