"Nauczyciel lub zespół nauczycieli przedstawia dyrektorowi... program...".

Później, po zasięgnięciu opinii RP, dyrektor "dopuszcza".

Jaka forma "przedstawienia"?

Musical?

Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać...

Z tymi programami, to w ogóle jest jakaś ciekawa konstrukcja. Czy nie mogłoby być tak, że nauczyciel wybiera, dyrektor zatwierdza po zapoznaniu się... i już? Przedstawienia, opinie... bez sensu. Szczególnie opinia RP. A cóż poloniście do programu matematyka?

A słyszał ktoś o tym, żeby kiedyś jakaś RP zaopiniowała negatywnie?

A już poważnie: dyrektor odpowiada za to, żeby program zawierał podstawę programową, więc dobrze, żeby miał możliwość to sprawdzić.

Tak, słyszałam, a nawet doświadczyłam, lecz było to dawno w 1997, za dwa lata przestałam pracować w tej placówce, uff.

I znów wszystko dyrektor! Konia z rzędem temu (dyrektorowi) który zna na pamięć wszystkie programy nauczania wszystkich przedmiotów i wszystkich klas!  A nauczyciel za nic nie odpowiada? I dyrektor musi go kontrolować, czy aby na pewno zrealizował?...Nawet by mi sie nie chciało. Ale ja z innej epoki, może młodzi lubią po nocach siedzieć i sprawdzać nauczycieli, co zrobili, a czego nie:))

a po co sprawdzać?

z punktu widzenia dyrektora to n-l ma się uczniami zająć tak by byli bezpieczni i nikomu nie wadzili (by ani oni i ich rodzice się nie skarżyli ani nikt na nich też się nie skarżył) i by umieli to co umieć mają - a jak to n-l zrobi to już wyłącznie jego sprawa

Zatem, jeżeli nie "musical", to jaka forma "przedstawienia"?

No to mi przedstawiają przesyłając je na maila. Ja zapisuję na dysku i tam sobie bezpiecznie leżą. ;) Oczywiście ja się z nimi zapoznaję. :D