Na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej pojawiła się taka oto wzmianka:
https://www.gov.pl/web/edukacja/klasyfikacja-absolwentow-we-wszystkich-szkolach
Niestety, wkradł się do niej błąd. W jednej ze szkół nie tylko nie została podjęta uchwała RP, ale dyrektor również nie wydał rozstrzygnięcia.
Ale po kolei...
W szkole strajk trwał do samego końca, w związku z czym nie było możliwości podjęcia przez radę pedagogiczną uchwały w sprawie wyników klasyfikacji i promocji. Niemniej jednak, w piątek odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego dla uczniów klasy trzeciej. Były kwiaty, podziękowania i życzenia powodzenia na maturze oraz odpoczynku w długi majowy weekend (poniedziałek i wtorek są dniami wolnymi od zajęć dydaktyczno-wychowawczych).
W poniedziałek rano, dyrektor sącząc kawę w serwisie samochodowym (spokojnie, Toyoty naprawdę się nie psują - to była tylko wymiana opon), odebrał telefon z prośbą o natychmiastowe pojawienie się w szkole - do szkoły zawita kontrola z kuratorium. W samo południe! Dyrektor spokojnie dopił kawę, zrobił po drodze zakupy i z uśmiechem powitał w szkole wizytatorów z kuratorium. Wizytatorzy, trzeba przyznać, że nad wyraz profesjonalnie i kompetentnie, zabrali się do pracy - dokładnie przejrzeli dokumentację przebiegu nauczania, uchwały rady pedagogicznej, protokoły zebrań RP, przepytali dyrektora i jego zastępczynię, wypili wodę (czekoladek nie ruszyli, dyrektor sam się nimi zajadał), sporządzili notatki, pożegnali się i wyszli. Do końca dnia dyrektor zajmował się już tym, czym zwykle zajmuje się dyrektor - poczytał gazetę, posiedział na forum OSKKO i rozparty w fotelu, trawiąc czekoladki, obmyślał strategię.
A we wtorek się zaczęło...
Na początek dyrektor odebrał telefon z kuratorium z prośbą o natychmiastowe stawienie się po odbiór pokontrolnego protokołu (doprawdy, szybkość działania godna szacunku). Dyrektor, jak przez mgłę pamiętając, że gdzieś było napisane, że ma 7 dni na odbiór protokołu, spokojnie odparł, że ma zaplanowane na ten dzień inne zadania (w tym to, czym zwykle zajmuje się dyrektor) i jak się uda to pojawi się po 14-tej. Musiało to nie spodobać się w kuratorium, bo za chwilę dyrektor odebrał telefon z OP, że do OP dzwoniło KO, żeby OP powiedziało dyrektorowi, że ma się stawić w KO jak najszybciej (w tym momencie dyrektorowi przypomniało się, że jak był mały i bawił się w piaskownicy, to też tak reagował - "Pse Pani, niech Pani mu coś powie, bo on mi zabrał łopatkę"). Dyrektor, pomny, że z OP należy żyć w zgodzie, obiecał, że stawi się w KO jak najszybciej, czyli po 14-tej. Tak też się stało...
Po godzinie 14-tej dyrektor wszedł w ciemną bramę (kto był, to wie), stanął przed przeszklonymi wrotami, szybko się przeżegnał (choć nie jest przesadnie wierzący) i wkroczył w nieznane. Już nie był taki hardy. Pokonując z duszą na ramieniu kolejne stopnie na ciasnej klatce schodowej, czuł, jak kropelki potu spływają mu po plecach, jak każdy kolejny stopień staje się barierą nie do pokonania, a każdy krok wymaga nadludzkiego wysiłku. Po dotarciu na najwyższe piętro chwilę odsapnął (dopiero niedawno rzucił palenie), poprawił poły marynarki i otworzył drzwi...
Protokół z kontroli okazał się liczyć cztery strony, z czego na pierwszej z nich widniały dane szkoły, dyrektora i wizytatorów, a ostatnia zawierała li tylko podpisy i pieczątki. Opatrzność (a może opaczność?) czuwała nad dyrektorem - w dokumencie nie stwierdzono żadnych uchybień. Niemniej jednak, zawarto w nim zalecenie, z którym dyrektor zapoznał się z należytą pokorą, powagą i pietyzmem.
Treść zalecenia była mrożąca:
"Dokonać rozstrzygnięcia o wynikach klasyfikacji i promocji uczniów zgodnie z art. 73a ust. 1 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 996 ze zm.), wprowadzonym art. 2 ustawy z dnia 25 kwietnia 2019 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty i ustawy - Prawo oświatowe (Dz.U. z 2019 r. poz. 761)
Termin realizacji zalecenia: 30 kwietnia 2019 r."
Dyrektor, jako prosty chłopak z warszawskiej Pragi (a wiemy, że Praga to nie dzielnica - to stan umysłu), nie do końca był biegły w tych wszystkich paragrafach, artykułach i ustępach, ale błyskotliwie skonstatował, że 30 kwietnia, to dziś i że jest już godzina 15-ta, a o 16-tej, w najbardziej obiektywnej telewizji na świecie, zaczyna się telenowela "Wieczna miłość" (sezon drugi, odcinek 165), a serial, to rzecz święta, zatem, choćby nawet bardzo chciał, to nie da rady wykonać tego zalecenia. Próbował nawet wytłumaczyć to Panu Dyrektorowi Ważnego Wydziału w kuratorium, ale nie spotkał się ze zrozumieniem i akceptacją. Nieśmiało starał się również zwrócić uwagę, że taki termin realizacji zalecenia trochę utrudnia złożenie zastrzeżeń (znowu gdzieś mu się kołatało, że jest na to 7 dni), ale usłyszał, że sprawa jest niezwykłej wagi, nadzwyczaj pilna i, to już dyrektor wyczytał między wierszami, uzasadnia naruszenie trybu i łamanie prawa. Nasz dyrektor nie bardzo potrafił pojąć, z czego wynika taki pośpiech - przecież za chwilę miała się zacząć majówka, Pan Premier 2 maja dał kuratoriom wolne, wszyscy już spakowali materace, prowiant i krem do opalania - jednym słowem, cała Polska zaczęła już świętować 1-3 maja. Chciał zatem podzielić się swoimi wątpliwościami z samą Panią Wicekurator, ale, co jest jak najbardziej zrozumiałe, Tak Ważna Osoba nie powinna być narażana na kontakty z byle kim, więc sekretariat Pani Wicekurator, mówiąc kolokwialnie, posłał dyrektora na drzewo. Cóż miał robić nasz biedny dyrektor? Spuścił uszy po sobie, podkulił ogon i wyszedł, ale że z zasady nie podejmuje żadnych rozstrzygnięć po godzinie 16-tej, postanowił udać się do miejsca zamieszkania, w którym mógłby oddać się bez reszty śledzeniu losów bohaterów telenoweli:
Nihan jedzie w miejsce, które wskazał jej Emir. W oddali widzi Emira trzymającego Deniz na rękach, po chwili mężczyzna odkłada dziecko do wózka, który stoi tuż nad przepaścią. Nihan zaczyna niepokoić się jeszcze bardziej niż do tej pory. Chce podejść bliżej Emira, ale ten zabrania jej grożąc, że puści wózek. Każe żonie przyznać się do tego, że chciała powiedzieć Kemalowi prawdę o Deniz. Nihan zaprzecza zalewając się łzami...
Niestety, wydarzenia tego dnia nie pozwoliły dyrektorowi w spokoju dotrwać do końca odcinka - obrazy ludzi w kuratorium, miotających się nerwowo, żeby zmusić go do podjęcia rozstrzygnięcia w dniu dzisiejszym przeplatały się z losami Nihan i Emira. Raz nad przepaścią widział Deniz, a raz siebie. A to w wózku, a to w tej nieszczęsnej piaskownicy. Zmęczony przelatującymi, jak wiatr, myślami, zasnął z pilotem w ręku...
Ciąg dalszy zapewne nastąpi...
P.S. W piątek, 26 kwietnia Anno Domini 2019, uczniowie klasy trzeciej tej szkoły, zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, ukończyli liceum, otrzymali świadectwa i, trzymajmy kciuki, z powodzeniem przystąpią do egzaminu maturalnego. W sobotę weszła w życie nowelizacja ustawy, która, w przypadku nie podjęcia przez RP uchwały, nakazuje dyrektorowi rozstrzygnąć o wynikach klasyfikacji i promocji, cokolwiek by to znaczyło. Ustawa nie określa jednak terminu, do którego dyrektor ma tę kwestię rozstrzygnąć, zatem na razie dyrektor śpi spokojnie (z pilotem w ręku). I tak będzie musiał rozstrzygnąć i wydać nowe świadectwa, ale pośpiech jest, jak powszechnie wiadomo, wskazany przy łapaniu pcheł. A już na pewno nie przy tworzeniu prawa...
Spokojnego, pogodnego i udanego weekendu majowego!!! :-) |