Przypominano nam na naradach z kuratorem, aby znaleźć jakieś rozwiązanie na ciężkie plecaki.Tak myślę, szkoda, że części pieniędzy z wyprawki nie przekierowano na drugi komplet podręczników dla uczniów, który trzymałby w swojej szafce, a drugi zostałby w domu. Nosiłby same ćwiczenia w plecaku...

Zwykle wynika to z tego, że dzieci  (szczególnie klas młodszych SP) noszą w nich nie tylko podręczniki i zeszyty, ale także sporo niepotrzebnych rzeczy (niepotrzebne na ten dzień książki i zeszyty, wielka butla z piciem, zabawki, piłka itp.) - zadanie dla wychowawców i rodziców.

Święta prawda:-). Mówiłam o tym rodzicom. Dodatkowo pusty plecak waży nieraz parę kilo... taki wypasiony:-) i kilka metalowych piórników

Myślę jak Jot

Najlepszym rozwiązaniem byłby drugi komplet w szkole. Jest 500+, a 300+ powinno być właśnie na komplet podręczników do pozostawienia w domu).

Wtedy i butla by się zmieściła i zabawka :)

niektóre wydawnictwa (bez kryptoreklamy piszę) mają wersje elektroniczne swoich podręczników i ćwiczeń. to dobre rozwiązanie dla obu stron procesu nauczania. zapewnić trzeba jednak projektory w salach lekcyjnych.

Ja mam jeszcze w domu stare swoje podręczniki z podstawówki (lata siedemdziesiąte), które są bardzo lekkie ( w stosunku do dzisiejszych). Może ten kto płaci za podręczniki dla uczniów niech zażąda żeby były lżejsze... Podręcznik do muzyki dla siódmej klasy i podręcznik do polskiego jednego z wydawnictw - niemiłosiernie ciężkie...

Może ktoś ma kontakty w MEN i podsunie pomysł:-))))? . Chociaż w dużych szkołach na pewno byłoby to bardzo uciążliwe, ale może znalazło by się jakieś sensowne rozwiązanie?

program "Szkoła bez tornistra+" jako zadanie dla MEN;-)

No może  bez tornistra by się udało:-), gdyby ćwiczenia i piórnik nosili pod pachą:-))) Pomysł super z tym plusem tu:-))) I mądrze, i na czasie, i z humorem:-)))

Dawno temu, gdy byłam dyrektorem, jeden z rodziców powiedział mi dość brutalnie: "Płacę podatki po to, by szkoła nauczyła moje dzieci" (w podtekście: nie męczyła mnie, bym douczał dzieci, pilnował zadań domowych, bo prowadzę swój biznes i zwyczajnie nie mam a to czasu). Ten ojciec miał rację, to szkoła ma za zadanie nauczyć dziecko. Więc po co podręczniki w domu? Popatrzmy na wiele krajów europejskich, w których dzieci z domu do szkoły zabierają dosłownie kilka nieistotnych drobiazgów. Co ciekawe, te kraje znacznie wyprzedzają nas w szeroko rozumianych osiągnięciach edukacyjnych i cywilizacyjnych. Pomijam zapóźnienia spowodowane okresem PRL-u. Choć one są istotne. Ale, czy po okresie wdrażania zasad demokracji, nie nadeszła wreszcie pora byśmy zaczęli myśleć o tym, że to szkoła ma uczyć i nauczyć, a rodzice jedynie motywować swoje dziecko i kształtować jego ambicje?

To już zupełnie inna sprawa. Słuszna uwaga, ale tu musiałyby nastąpić wieeelkie zmiany. Wszyscy wiedzą,że dzieci i młodzież za dużo czasu poświęcają na naukę w domu i jest to ogólny problem dzisiejszej polskiej szkoły.Większość nauczycieli nie wyobraża sobie pracy bez podręcznika. Dzisiaj najlepszym rozwiązaniem może rzeczywiście byłby e-podręcznik, ale na to nie może pozwolić sobie każda szkoła i specyfika niektórych przedmiotów. Korzysta się z nich, ale w większości szkół pewnie w niewystarczającym zakresie. Gdyby odwrócić sytuację i zaproponować e-podręcznik uczniowi do domu mogłoby się to nie udać w każdym środowisku. Pozostaje zdrowy rozsądek nauczycieli. Chyba zrobię u nas burzę mózgów, jak stawić czoła temu, co mamy dzisiaj i zrobić tak, aby był wilk syty i owca cała:-) ...