Forum OSKKO - wątek

TEMAT: zastosowanie BB
strony: [ 1 ]
stan30-04-2002 21:24:43   [#01]

Gdzieś w internecie.
http://kiosk.onet.pl/1083167,1,2,239,druk.html
Nie chodzi mi kto jest tym BB. Ale co sądzicie o pomyśle? Metodzie wychowywania? Na ile możliwe i potrzebne do upowszechniania ? To tak na majówkę ...
Pozdrawiam
stan

Marek Pleśniar30-04-2002 21:58:19   [#02]

mic

tam grają o forsę?
Majka30-04-2002 22:03:34   [#03]

I czemu ja nie oglądałam BB ? Jak to po bożemu i nowatorskie metody program propaguje?

Gaba01-05-2002 05:34:15   [#04]

Wielka Siostra

może przesadzam, ale coś mi tu nie pasuje... bardzo się przestraszyłam po tym artykule (znam go od kilku dni), a, może przesadzam.

:(

g.
beera01-05-2002 10:09:35   [#05]

cholera..

Jestem przerażona...

Nie kradnij, nie kłam, nie pluj na chodniku, mow prawdę, bądź szczery, walcz o swoje poglądy, toleruj poglądy innych...

Wszystkie te prawdy musi miec czlowiek w sobie dla siebie

Powinien miec je jak inne niezbywalne częsci "srodka czlowieka" miłość, złość, ból, radość- uwewnętrznione.

Nie powinny byc one reakcją na bodziec. Albo inaczej- na bodźce określonej natury. Nie może to być 5 tys. nagrody!!!!

Droga tu jest w jednym kierunku- ku gratyfikacji. Jeśli jest gratyfikacja- ku niej zmierzamy. Tak wychowane dzieci podejmą drogę ku każdej gratyfikacji niezaleznie od tego jakie są kryteria jej zdobycia.

Bowiem nie zachowanie, czy działanie jest tutaj sensem samym w sobie, a to raczej jaka nagroda nas w zamian czeka.

Wychowanie to pewien ciagly proces. Akcyjność jest wrogiem tego procesu.

Wielkie oko siostry patrzy. Czy będzie patrzylo cale zycie? A dla zycia wychowujemy dzieci.

Rzucone pieniadze na stół i osłupiali wychowankowie..no tak...wszystko ma jakąś cenę...

Jestem przerażona!

Ps.

Pod artykulem jest podany adres e-mail . Czy mielibyście cos przeciwko temu, abym podała link do tego wątku?

Jeśli tak- nie zrobię tego-wyslę tylko swój post.

Marek Pleśniar01-05-2002 10:15:33   [#06]

noo

ale mamy już doświadczenia

np spowiedź w komputerze z punktacją grzechów - zadana wartość grzeszalnicza i odpowiednio program wyznacza pokutę:-)))

a tu mamy twórcze rozwinięcie - za brak grzechów wypada forsa - taki jednoręki bandyta na dobre uczynki

może wprowadzimy do WSO w szkole?
1- płacisz 50zł
2 - płacisz 40zł
3 - płacisz  30 zł
4 - ok:-)
5 - dostajesz 2 dychy
6- dostajesz 50zł

Gaba01-05-2002 10:26:01   [#07]

1,50 za uśmiech

wy-chowanie... uczynienie jawnym schowanego
wy-hodowanie... wytrenowanie okreslonej cechy

- za zbytnią odwagę przepraszam, to takie pomieszane uczucia... (bo jak juz cos ta Żaba chce powiedzieć to najczęściej chlapnie)
beera01-05-2002 10:28:50   [#08]

To juz nie wiem...

Gaba- zarządź??

Moge ten link, czy nie???

 

Swoja drogą- celne to twoje...

Gaba01-05-2002 11:40:19   [#09]
to nie ja - gdzie mi tam... to ks. Tischner - "ja z niego cała..."
a lin jest - w poście Stana, chyba ze chodzi o coś innego, a ja jak to ta Żaba nie qmam.

:)
Majka01-05-2002 11:42:49   [#10]

A terapeuta? Jaką on pełni tam funkcję? Bo ja czytam trzeci raz i tylko włosy podnoszą mi się coraz wyżej.

Stan pisze, że nieistotne, kim jest BB, ale mnie to poraziło. "Dobrymi chęciami piekło wybrukowane" w takim kontekscie brzmi szczególnie ironicznie.

Mariola01-05-2002 11:57:02   [#11]
Przepraszam na chwilkę
Majka zerknij do skrzynki :-)
beera01-05-2002 13:36:48   [#12]

Wiecie co...

...mówi się czasem "cel uświęca środki"

Ale może sie zdarzyć, ze środki zohydzą najlepszy nawet cel.

Mam naprawdę jakis niesmak.

Można popelniac błedy- to jest jasne i dopuszczalne. Po to one sa nawet, żeby sie na nich uczyc.

Ale niedostrzeganie ich, wręcz szczycenie sie nimi i robienie z nich generalnej ideologii- Maja- mi tez te włosy...

 

A co do gaby :-))

Gabunia, wpłać Ty na ten zlot wreszcie a ja Ci zalatwię informatyczne korepetycje pod jakimś rozłozystym jaworem ;-)) ups... łopianem!!!!

Gaba01-05-2002 15:01:29   [#13]

!

JUTRO idę, wysłałam woźną, to wróciła..., bo myślała, że takiego nazwiska to nie ma i chyba panie derektor to się pomyliła.
beera01-05-2002 15:17:50   [#14]

:-)))

Takiego nazwiska jak moje???

Matko!!!

Bierz tę woźną na zlot ;-)))

Zola01-05-2002 18:15:28   [#15]

Wiecie a może to by się nadało w pracy z radą pedagogiczną ;-)))

bo jeśli chodzi o uczniów to też moje włosy stanęły

czy ten terapeuta słyszał kiedyś o tym jakie straty może spowodować odrzucenie grupy ?

Majka01-05-2002 18:19:58   [#16]

Zola ?

Kamerę to może byś załatwiła, ale skąd 5 tysięcy ?           ;)))))
Mariola01-05-2002 18:57:39   [#17]

nie przeczytałam tego artykułu
ale widzę ,że muszę to zrobić
5 tysięcy?

idę poczytać...

Majka01-05-2002 19:27:22   [#18]

aleś nas Stan załatwił :)

"W końcu poddała się nauczycielka na ostatniej lekcji - wychowaniu obywatelskim. Wymusiłam na niej tę piątkę."

Trudno zachować dystans, kiedy się czyta ten artykuł. Szczególnie ostatnie zdanie.

Mariola01-05-2002 19:39:59   [#19]

przeczytałam

a ja nie wiem
mam bardzo mieszane uczucia...
znam rodziny (i to wcale nie tak mało) gdzie dzieciom się płaci za oceny, za wyniesienie śmieci i masę innych rzeczy a zabiera się z kieszonkowego za przewinienia


nie pochwalam tego i nie stosuję takich metod ale takie rodziny są


nigdy nie pracowałam w domu dziecka 
 z tego co wiem i słyszałam jest to bardzo ciężka praca i naprawdę trzeba się napracować z niektórymi dziećmi aby osiągnąć jakikolwiek sukces

pomysł jak pomysł

powiedzmy na czasie
ale jest to eksperymentowanie na dzieciach
bo jak wiadomo BB wycisnął duże piętno na (dorosłych) uczestnikach tego programu i przy trzeciej edycji BB bardzo wyraźnie widać że nie wszyscy się do tego nadają

podejrzewam , że i z tymi dziećmi jest podobnie
to co one przeżyją i jakie wyciągną wnioski na dalsze życie są nie do okreslenie i przewidzenia (tak mi się wydaje)

współpracuję z ludźmi pracującymi w zakładzie poprwawczym i pogotowiu opiekuńczym i wiem , że oni też bardzo często uciekają się do różnego rodzaju podstepów aby uzyskać określony cel
czasami im sie nawet udaje

jeszcze raz muszę to napisać
mam bardzo mieszane uczucia
ale tak do końca samego pomysłu nie neguję
może coś w tym jest???

nie wiem...

beera01-05-2002 21:04:15   [#20]

Piszesz, Mariolu:

że oni też bardzo często uciekają się do różnego rodzaju podstepów aby uzyskać określony cel

Użyłaś tu podobnego zdania do mojego- z postu niżej.

Cel uświęca srodki. Nawet- Twoim zdaniem- podstęp.

Rzeczywiście tu mamy odmienne zdania.

Nie chcę i nigdy nie chcialabym, żeby moje dziecko wychowywane było podstępami. Tak samo czuję wobec tych dzieciakow z Domu Dziecka

Może zresztą w tym kluczowa sprawa- może tu, w takim wychowaniu obecny jest pomysł, strategia, nowoczesnośc, podstęp a brak zwyklego ludzkiego serca, nie mowiąc o zdrowym rozsądku?

Piszesz o eksperymentowaniu na dzieciach- tak to też widzisz,- we mnie to rodzi bunt. Ten eksperyment wlasnie.

I jeszcze coś

podejrzewam , że i z tymi dziećmi jest podobnie
to co one przeżyją i jakie wyciągną wnioski na dalsze życie są nie do okreslenie i przewidzenia (tak mi się wydaje)
Nie odnosząc sie do slowa "tymi"- bo jak rozumiem masz tu na mysli dzieci poddane eksperymentowi, a nie "te z domu dziecka", to jakie skutki eksperyment przyniesie do przewidzenia pewnie nie jest, ale tak jak pisze Zola- odrzucenie przez grupę niesie przewidywalne skutki, rachowanie dobrych uczynkow- podobnie.

Swoja drogą, ciekawe, co powiedzialby na to porządny psycholog...

 

Poruszasz tyle kwestii w swoim poscie, że trudno mi się do nich wszystkich odnieśc..

To, że są rodziny placące dzieciom, nie sankcjonuje w żaden sposob takiego postępowania. ba, jest to metoda ktora powoduje moj głęboki sprzeciw. Oczywiście- są i sobie prowadzą HODOWANIE- zgodnie z Gabą , a wcześniej Tischnerem

Nie wiem...wlosy mam dalej w pozycji na "sztorc" teraz nawet jakby ciut bardziej..

Majka ma rację- trudno tu zachować dystans. Przynajmniej mi.

Asia

i jeszcze coś!!

Stan!! narobiłes zamieszania, to wracaj!!!

Bo nie będę kciukow...;-)))

stan01-05-2002 21:32:51   [#21]

?

Ja nie mam z TYM nic wspólnego. Więc nie oskarżajcie mnie o zamieszanie. To autorzy "eksperymentu" narobili Wam (nam) zamieszania. Podałem adres bo mnie problem "ruszył". Nie oglądam BB, Bar'u Agenta i nie wiem jakich tam jeszcze "reality". Poprostu nie oglądam bo i po co ? Chociaż ta Zuzanna w kąpieli  ...

Cel nie może uświęcać środków to po pierwsze, a po drugie, jeśli nawet pewne oddziaływania nazwiemy "formowaniem" to i tak ocieramy się o tresurę a nie wspomaganie rozwóju osobowości.

Otwartym nadal pozostaje pytanie o skuteczność, nazwijmy to "klasycznych" metod wychowawczych w sytuacji gdy jedna z teorii mówi, że pewny zestaw cech naszego charakteru nabywamy genetycznie, tak jak wzrost, kolor oczu, czy włosów. I są to cechy sztywne, minimalnie ewolujące w czasie życia jednostki, co nie zwalnia jednostki z odpowiedzialności za jej zachowania.

Temat wychowania jest jak rzeka, ale jestem przeciwny "warunkowaniu", choć jest to tak bardzo często stosowane. Jak będziesz grzeczny to dostaniesz cukierka, jak zdasz maturę to tatuś kupi ci samochód ...

Cieszę się, że wywołałem dyskusję, przynajmniej nie opanowała Was świąteczna nuda. A ja wracam do pisania.

Pozdrawiam. stan

beera01-05-2002 21:37:02   [#22]

:-)))

To teraz wracaj do koncepcji :-)))

Jak zwykle- mamy podobne zdania- to jakas choroba, czy co?

;-)))

 

Co do problemu "zielonookich" i "niebieskookich", to w Ameryce zrobiono jednodniowy eksperyment na ten temat . JEDNODNIOWY-  a skutki na cale zycie...

Mariola01-05-2002 21:56:04   [#23]

a ja właśnie zachowuję dystans

nie napisałam o rodzinach płacących swoim dzieciom po to aby kogokolwiek tłumaczyć z postepowania

może chodziło mi o jakąś bardziej konkretną dyskusję?

napisałam ,że nie jestem do końca przekonana do tego pomysłu ( a może nawet wcale) ale zastanawia mnie jedno: co dalej?
bo jedno jest pewne
te dzieciaki oglądały BB i wiedzą jakie są związane z tym emocje
i wydaje mi się ,że na razie dopuki to trwa nie zastanawiają się w czym uczestniczą
po prostu coś się dzieje
i one z tego są zadowolone (nawet  któreś mówi że zazdroszczą im tego dzieci w szkole)
ale mnie zastanawia co dalej?
na ile starczy wychowawcom pomysłu co z tym zrobić?
bo pewna maszyna została uruchomiona i u jednych dzieci może pójść w całkiem dobrym kierunku a u innych nie

Renata01-05-2002 22:36:29   [#24]

Kilka tygodni temu była kontrola...

i wszystko w porządku! nawet spodobało się!
Czego się czepiacie?

...
...
...



To nie dla mnie, nawet nie mogłam doczytać do końca... To tak jakbym swoje własne obdarła z uczuć...

Czy to żart?
Może  przygotowanie do krwiożerczego kapitalizmu?
Bo wodę z mózgu robią na pewno!
MiC!
Stan, na majówkę! Zaiste, na majówkę...
Marek Pleśniar01-05-2002 22:55:01   [#25]

hmm:-)

to proste tu:

pedagog powie - nie robić tak, nie płacić za to co ma człowiek mieć w sobie
powie - nie robić wody z mózgu i podglądackiego programu z życia
powie też -  są wartości, które nie mają wartości :-) wymiernej - przeliczalnej na pieniądze
to proste, wystarczy pomyśleć, a jak kto nie może - to poczuć - czy to dorze czy źle?

bo może następnym etapem bedzie płacenie za to że nie zrobi źle?

natomiast niepedagog, człowiek z ulicy zdanie mieć może różne, moze nie przemyślał. My z "branży" watpliwości mieć nie możemy - mogliśmy mieć, ale dlatego wybraliśmy robienie tego co robimy bośmy przemyśleli:-)
albo inaczej - wątpliwości są dobre ale nie tam gdzie o dusze idzie:-)

zabawne - reagujemy i dbamy o dusze tam, gdzie zawiedli niby specjaliści od dusz:-)

Zola01-05-2002 23:00:14   [#26]

Ciekawe ,kto stanowił kontrolę

KO ?

Majka01-05-2002 23:04:55   [#27]

no właśnie

Bo jeśli Wielka Siostra została zaproszona na specjalne zebranie dyrektorów szkół, to kto kontrolował?
Mariola01-05-2002 23:17:49   [#28]

no właśnie

jest tu zbyt wiele pytań bez odpowiedzi.

Nie podoba mi się ta metoda.
Ja bym takiej nie stosowała

beera02-05-2002 07:09:37   [#29]

RENATA!!!!

Osłupialam w pierwszej chwili...a potem ten drobny druczek :-)

 

Masz rację, marku.

 

I też mnie ciekawi opinia psychologow, pedagogów i kontrolujących. Może oni wiedzą cos więcej? Może wiedzą inaczej?

Gaba02-05-2002 08:52:03   [#30]

?

Czego się Gabrycha czepiasz... i znowu TY
wdziałaś ten artykuł wcześniej, niz się pojawił u nas na forum...
nie chcę pisać o tym, że wcześniej, że taka szybka jestem...

ale jest w nim coś, czego naprawdę nie umiemy nazwać.

Jak nie skrzywdzić siostry, z którą nie można pogadać... jak z tego fragmentu doczytać się czegoś, co jako czytelnik uznam za własne...

Myślę sobie, przecież z pewnością chce BS dobrze, a jednak...
- to prawda że sama podkupuję moje dzieci domowe i szkolne... nigdy jednak nie ma cennika - kto sie zgłosi, ten ma czekoladkę, cukierka, 5, prawo wyjścia..., szkolne gratisy, 6, plusa... bywają cukierki, czekolady (kiedy jakaś afera się rozwiąże, a dorosły narozrabiał i dzieciaka trzeba przeprosić...), "wiszę" jednej klasie 1kg cukierków, bo przegrałam zakład.

-  czy można za pieniądze (dobra materialne) kogoś nauczyć wartości...
- co takiego stało się, że siostra musiała (bo wierzę, że działa w najczystszych intencjach, powodowana bezradnością...) wystawić cennik na dobroć,

- kiedy się może...
- dlaczego nasze słowa "proszę" są w szkole bez odpowiedzi... dlaczego słowa - nie rób tak, nie trzeba... nie wolno... są bez odpowiedzi,,,

- kiedy się musi i czy naprawdę się musi... być wielkim bratem czy siostrą...
Mariola02-05-2002 09:02:13   [#31]
no właśnie ...
Marek Pleśniar02-05-2002 09:14:49   [#32]

a powinny być - z odpowiedzią

gdy mówię - "nie"

gdy mówie "tak, dobrze"

to oczekuję reakcji na te słowa - a nie na dodatkowe prezenty. A powód prosty - bo wówczas moje słowa zdewaluują się. Staną się pustym dodatkiem do prawdziwej nagrody. I nie mówię o cukierkach. Sam zawsze w kieszeni mam lizaka i jak coś małe takie ryczy w kącie to daję. I co z tego. To miły zwyczaj, ludzkiego coś na codzień, ale nie daję nic materialnego za dobry uczynek. Wiem natomiast że jeden z drugim za 20 lat wspomni pełne uznania spojrzenie i takie tam moje, może mało piękne: "no, Kowalski, będą z Ciebie ludzie"
wiem że tak jest - bo sam pamietam słowa mojej polonistki, dźwięczą mi do dzis w uszach: ...

ee, nie powiem co mi powiedziała:-)))
ale po latach ja odnalazłem i zatrudniłem na parę godzin, gdy były zastepstwa - z emerytury - bo chciałem jej to powiedzieć - że pamiętam. No:-)

(a teraz dzieci mnie pytają gdy coś im wyjdzie - proszę pana - i co, będą ze mnie ludzie?:-)))
więc nie chciałbym tego rozmienić na drobne, ani na grubsze:-)

więc naszego fachu nie rozmieniajmy na te drobne.

to poważna sprawa - nagle tu zahaczamy o podstawy:-)

beera02-05-2002 09:41:41   [#33]

No wlasnie...

Sami zabijamy wartości bezcenne wyznaczając za nie cenę...

 

Ale powtarzam- chętnie posłuchalabym opinii fachowców lepszych niż ja, może jest cos poza tym artykułem, coś o czym autor nie wspomina? Choc to, o czym wspomina, jeśli nie jest błędem rozumienia jest dla mnie zupełnie nie do przyjęcia.

Asia

To co piszesz Gaba- to zupełnie inna moim zdaniem sprawa.

Systemowe dawanie gratisow za "dobre" jest moim zdaniem błędem, bo warunkuje pewną postawę.

 Sama mam w gabinecie puchar cukierków, ale często daję je bez klucza, zaryczanej ofierze, aktywnemu agresorowi sponiewieranemu na dywaniku i sama je tez czasem jem ;-))

Marek Pleśniar02-05-2002 09:56:12   [#34]

a dużo zjadasz ich?

:-) zostaje coś ofiarom?
o to to - zabrakło mi słow - systemowo nie:-)

nie szukajmy fachowców - bo sami jesteśmy poniekąd - to jakby doktor w szpitalu leciał korytarzem i wrzeszczał - "lekarza!!!!"

:-))

Gaba02-05-2002 10:18:29   [#35]

Właśnie tak, Marku, nazwałeś TO.

zahaczamy o priorytety, o te fundamenty fundamanetów... może to tak zawstydza... tak trudno mówić bez skrępowania, by nie wpasc w egzaltację
(wy-chowanie... ja, który pomagam "schowanemu" wyjść na jaw).

Mam takie jeszcze jedno skojarzenie - po tych takich tu bywszych i przyszłych awanturach, awanturkach i nieporozumieniach... że jakieś Wielkie Rodzeństwo patrzy, słucha - nagrodzi miłym słowem, "otenteguje" za niepokorność czy inną głupotę, za  "gryzienie jak giez ospałego konia".

Marku, Asiu, Krysiu, Marysiu, Gabo - a jeżeli siostra wie, że nie ma innej drogi, jeżeli to jest desperacja... jeżeli nie ma innej drogi, a jezeli to sie nie powiedzie, to, co jeszcze zostało tym i innym dzieciom - cud?

Wierzę w cuda... - i pisząc to nie żartuję i nie przekomarzam się:

Przypomniałeś mi Marku twarz moich polonistów - małżeństwo, ktore mnie uczyło w LO, rozdanie świadectw maturalnych - nie idź na germanistykę, nie idź na germianistykę, przełóż papiery... Władek trzymał świadectwo, Irena mnie za ręce...

Skąd oni wiedzieli? Kiedyś napisałam, że mnie ochrzanili za głupawe zniszczenie imprezy w szkole - ale w głosie była troska, w oczach wiara.


Był pewnien nauczyciel muzyki, przez którego wyjechałam do innego miasta, by nauczyć się trochę abc muzyki..., który przyszedł na godzinę wychowawczą i powiedział - dziewczynki do domu, bo teraz to będzie męska lekcja życia... chłopcy zgłupieli, resztę znam tylko z opowiadań.

Lutek wyciągnął nogi na stół i sporta z  nowiutkiej paczki (sam nie palił) i zaczął częstować chłopaków... żaden nie wziął, potem padła sakramentalna:
-  q... no, i co q.... Jaramy... nieee? No nareszcie sami to se poklniemy jak chopy z chopami... (tu zaczął kaszleć, bo sam niepalący był), wyciagnął chusteczkę i po zaciągnięciu się, wydmuchał zawartość... pozostała mokra brązowa plamka...

Żadna z nas, żaden z rodziców nie poszedł na skargę - chciał nami wstrząsnąć!

Była kiedyś puszka... taka metalowa po kawie INCE, zalutowana z dziurką, stała w roku 1977 w naszej klasie - kto się zachował nie tak, płacił - grube słowa, występki przeciw naszemu kodeksowi...


Czy to tylko mitologizacja, czy się aż tak zestarzałam... (kraj lat dziecinnych... on zawsze zostanie piękny i czysty jak pierwsze kochanie?)
Marek Pleśniar02-05-2002 11:04:23   [#36]

...

:-)
Spayk06-05-2002 11:53:22   [#37]

Może jest to sposób na pobudzenie zdrowej (mam nadzieję) rywalizacji. Właściwie nic złego (chyba) z tego nie wyniknie. Buntują się nasze pedagogiczne dusze przeciw takim "działaniom motywującym", ale może to znak czasu. A czy nasze "tradycyjne" działania odnoszą skutek?

Dzieci się uczą i "zachowują" bo ich do tego mobilizuje ich dom no i mam nadzieję że my.

Tylko jakby argumentów coraz mniej..

Możemy powiedzieć .... ucz się  i bądź grzeczny, skończysz studia i .... zostaniesz nauczycielem. To na pewno podziała.

A tak dzieciaki mają wymierne korzyści z prawidłowej postawy - kasa.

Jesteś najlepszy - kasa

Wysiłek może przynieść korzyści.

Nie musisz być "porządny" bo tak trzeba, będziesz "porządny" to się może opłacać.

Cholera może to ma sens.

beera06-05-2002 12:05:51   [#38]

A tak dzieciaki mają wymierne korzyści z prawidłowej postawy - kasa.

Tak napisałeś i dla mnie to klucz, Spayk.

Bo wymierne korzyści to dla niektórych kasa.

A ja potrafię sobie znaleźć w życiu wiele innych wymiernych korzyści, ktore są bardzo od kasy odlegle... i co więcej chcę, żeby moje dziecko wiedzialo, że w życiu są ważne inne korzyści.

Nie chcę byc patetyczna i banalna.

Zawsze gdy mówię o miłości, pozorze wolności, szczęściu, przyjaźni, życzliwości, tolerancji, oddychaniu powietrzem , patrzeniu w chmury i spacerze brzegim morza mam wrażenie otarcia się o kicz...

Ale jak patrzę w środek siebie- tęsknię do tego kiczu.

Asia

Marek Pleśniar06-05-2002 13:58:24   [#39]

ej?

spacer nad morzem i to co jak powietrze to nie kicz!!
gdy prawdziwie przeżywany.
nie chcę by "porządny" wynikało z opłacania się. Są ludzie - Austriacy mówią na nich "uprzejmego serca" - którym nie trzeba protez uczuć wobec innych ludzi, współczucia, altruizmu. Kluczem jest prawda w tym. Tym to się różni od kiczu.

Efekty z takiego wychowywania bodźcami jak pies Pawłowa - mogą nawet być. Rzeczywiscie bedzie ok. Tylko ja z takimi ludźmi nie mam nic do szukania, nie czułbym się dobrze z nimi i o nic bym nie chciał ich zapytać. Nic pewno i tak ciekawego mi ne opowiedzą.

Spayk06-05-2002 16:37:27   [#40]

idzie nowe

Są rzeczy które, potrzebne mi są bardziej niż oddychanie i nie jest to kasa. Też staram się żeby przynajmniej moje dzieci przede wszystkim czuły, a dopiero potem umiały kalkulować.

Tyle że często nachodzą mnie wątpliwości czy taka postawa na dzisiejsze i przyszłe czasy jest właściwa, może wychowując dzieci "po staremu" robię im krzywdę, może w starciu z brutalną rzeczywistością sobie nie poradzą.

Może to my jesteśmy gatunkiem wymierającym i powinniśmy odejść jak dinozaury.

Uczymy dzieci kierowania się wzniosłymi uczuciami, zamiast uczyć ich twardej, bezlitosnej walki z rekinami które, będą ich otaczać?

A tak naprawdę to liczy się właściwa postawa

 

Marek Pleśniar06-05-2002 16:53:06   [#41]

czyli ...

tak na przekór sobie tu pisałeś?

czasem tak robimy - mówimy - a pies trącał to w co wierzymy. Światem rządzą inne zasady. Zwłaszcza gdy dokonujemy rozrachunku - co z tego mamy. Tylko że wierzę nadal w mozliwość niegłupiego zbudowania sobie życia z tym czego bym w nim chciał - tak nie po rekiniemu:-) No, oczywiście zależy to od tego także - z kim je budujemy - ale o tym warto oddzielny wątek:-)

Ale nadal jestem przeciwny wychowaniu na rekina - choć fakt, że pewno takowe nas pożrą w końcu.

Spayk06-05-2002 17:00:30   [#42]
Jasne że pisałem sobie i Wam na przekór, inaczej po przeczytaniu kilku pierwszych wypowiedzi stwierdziłbym że jakieś zgredy wypisują dziwne teksty i przeszedłbym na stronę np. BB dowartościować się
Marek Pleśniar06-05-2002 17:41:26   [#43]

:-))))

słyszycie zgredy?

:-)))))

Gosia T06-05-2002 19:16:00   [#44]

Ja zgred (a co tam, przyznam się... :-) chętnie cytuję:

Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi.
Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć.
Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was.
I chociaż z wami przebywają, nie należą do was.

Możecie obdarzać je waszą miłością,
lecz nie waszymi myślami.
Albowiem mają swoje własne myśli.

Możecie dać schronienie ciałom ich,
ale nie duszom.
Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra,
do którego nie możecie wstąpić nawet w snach.

Możecie usiłować upodobnić się do nich,
lecz nie starajcie się, aby one stały się
do was podobne.
Albowiem miłość nie cofa się wstecz, ani
nie ociąga się, by pozostać w dniu wczorajszym.

Jesteście łukami, z których wystrzelono
wasze dzieci jak żywe strzały.
Łucznik dostrzega cel na drodze
do nieskończoności i napina was Swą mocą,
aby jego strzały pomknęły szybko i daleko.
Niech napięcie dłonią Łucznika
napełni was radością:

Albowiem Ten, który kocha lecącą strzałę,
nie mniej miłuje nieruchomość łuku.
(Khalil Gibran)
Marek Pleśniar06-05-2002 19:57:36   [#45]

:-)

fajne, coś sobie z tego wezmę:-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]