Forum OSKKO - wątek

TEMAT: zatrudnianie nla
strony: [ 1 ]
fredi14-04-2004 16:09:49   [#01]
Jak wygląda umowa z nauczycielem który ma papiery do kilku przedmiotów. czy piszecie , że zatrudniacie go jako nla matematyki, technologii informacyjnej , i coś jeszcze?
panda14-04-2004 16:37:05   [#02]

kwalifikacje

Ja piszę, że zatrudniam na stanowisku nauczyciela zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami. Daje mi to wolną rękę, np. gdy po roku zmieniam przydział. Szczegółowy przydział i tak muszę na każdy rok określić w arkuszu organizacyjnym.
fredi14-04-2004 16:43:22   [#03]
ale czy to nie komplikuje zatrudniania innych nauczycieli na czas określony. Jak wtedy wykazać, że za rok nauczyciel np chemmi nie będzie miał pracy bo ten któty w tym roku uczy technmolo9gii za ro bedzie musiał uczyć chemii
panda14-04-2004 16:57:04   [#04]
Czy pytasz w kontekście brutalnego wątku dowodzenia przed sądem? Nie czytam intencji.
fredi14-04-2004 17:00:30   [#05]
no chyba tak?
annah14-04-2004 21:07:10   [#06]

mam podobną sytuację, nauczyciel ma napisane, że zatrudniony jako nauczyciel np. polskiego, a będzie w przyszłym roku uczyć matematyki (zakładam, że polski to studia magisterskie, a matematyka - podyplomówka)

to teraz trzeba mu zmienic umowę?

a powiem, ze nauczyciel broni się rękami i nogami przed tą matematyką, oj broni ;)

panda15-04-2004 17:21:39   [#07]

do: Fredi

Przepraszam, że odzywam się po dniu (ale jakim zwariowanym). Odpowiadam:

Jeśli zachodzi sytuacja braku etatu (np. dla technologa), a ma on kwalifikacje do chemii i to jego chcę pozostawić w szkole, to zwyczajnie tak robię. Ponieważ obaj nauczyciele mają kwalifikacje do chemii i podobny status, przed sądem muszę dowieść, że swój wybór oparłam na ocenie pracy obu. Fakt, że w umowie nie precyzuję przedmiotu jakiego będzie nauczał tylko mi ułatwia sprawę. Odpada argument, że nauczyciel zatrudniony był na... a ja teraz mu przydzielam .... pozbawiając w ten sposób pracy nauczyciela, który zgodnie z umową zatrudniony był właśnie na ten przedmiot.

Czy o to chodziło w pytaniu?

fredi15-04-2004 18:09:38   [#08]
Dzięki
fredi15-04-2004 18:56:14   [#09]
o zgredek, daj  €chwvały
Konto zapomniane16-04-2004 07:26:58   [#10]

zmiana zatrudnienia

Ja pytam z pozycji nauczyciela.
Dlaczego mam być karana za to że robiłam studia podyplomowe.
Dyrektor nie potrafił policzyć że tylko w tym roku z mojego przedmiotu jest 3,5 etatu, a w przyszłym tylko 2,5.
Zatrudnił w tym roku nową nauczycielkę, niestety troszkę starsza wiekiem.
Okazuje się ,że  ja mając uprawnienia do uczenia drugiego przedmiotu  ( zawsze traktowałam ten przedmiot jako uzupełnienie )   mam na tym tracić.
Pracuję w dość dużej szkole i niestety dyrektor nie wie  co robią dodatkowo nauczyciele. Spośród moich koleżanek niestet ale to ja pracuję najwięcej dodatkowo i za to mam. Utratę wszystkich godzin.
To znacz ze najlepiej wychodzą na tym osoby które nic dodatkowo nie robią.

Jestem bardzo rozgoryczona z powodów układów koleżeńskich w mojej szkole
Marek Pleśniar16-04-2004 11:02:04   [#11]

No dobrze - a czy nauczyciele informują dyrektora o tym co robią dodatkowo?

Pojmuję celowość zbierania przez dyrektora informacji o kwalifikacjach dodatkowych itp swych nauczycieli.

Widzę jednak też celowość informowania szefa o ww.

Jakby mi tu... obie strony winne się jawią:-)

Konto zapomniane18-04-2004 07:26:46   [#12]
Ja informuję pisemnie tak jak większość nauczycieli, oddajemy arkusze samooceny;-)
Powinny być brane przy dodatkach motywacyjnych ale najprawdopodobniej nie są ponieważ rózni nauczyciele podlegają różnym wice, a oni różnie te punkciki rozdzielają - po prostu regulamin jest bo musi być a codzienność wygląda inaczej.

Dodatkowo pisałam sprawozdanie ze swojej pracy po I semestrze.
Mój wice czyta to lub nie, wkłada do teczki i nie przekazuje dalej informacji.

Ja na pewno nie czuję się winna~.

Uważam niestety że mój dyrektor nie dba o swoich pracowników.
Bardzo to jest przykre !
Marek Pleśniar18-04-2004 08:56:50   [#13]

rozumiem...

ale zarazem mnie dziwi. Raczej wie się o kwalifikacjach nauczycieli i decyzje kadrowe podejmuje z tą wiedzą. Jakoś nie wierzę że o tak oczywistej rzeczy dyrektor nie wiedział. Wierzę natomiast że z tą wiedzą uczynił jak uczynił.

Są w takich sytuacjach dwa wyjścia:

1. dyrektor wie o kwalifikacjach nauczyciela ale decyzję podejmuje biorac pod uwagę wszystkie uwarunkowania. Układanka dotyczy wszak wszystkich nauczycieli a niejednego. Czasem nauczyciele mają poczucie krzywdy przy takich decyzjach i obwiniają dyrektora. Nie biorą pod uwagę że nie ich jednych decyzje dotyczą. Ale taki już urok tej roboty - że go nauczyciele poobwieszają psami jakby nie zrobił.

2. dyrektor zlekceważył coś. Bywa.... Wtedy też nauczyciel ma poczucie krzywdy. Tyle że słusznie.

Iwon18-04-2004 09:48:59   [#14]

Wygląda na to, że nauczycielom wychodzą bokiem podyplomówki zrobione dla podyplomówek. Po diabła polonista zrobił matematykę? Dla papierka do akt? (#6)

A potem Donna twierdzi, że dyrektor ją krzywdzi, bo uwzględnił jej nowe kwalifikacje. A ona nie po to je zdobyła, żeby je wykorzystać, tylko, żeby mieć i mówić innym koleżankom, że spośród nich pracuje najwięcej.

A ja rozumiem dyrektorów, którzy doceniają pracowitych nauczycieli, świadomie podejmujących dokształt. Może mają trochę mniej podyplomówek dających nowe kwalifikacje

Marek Pleśniar18-04-2004 12:39:59   [#15]

szczerze mówiąc za jedyne słuszne;-) podyplomówki uważam te podejmowane w porozumieniu - lub za namową dyrektora.

Inne to już decyzja nauczyciela, który chce poprawić swoją wartość zawodową na rynku pracy. Szkoła go jednak tam nie wysyłała. I nie musi się dostosowywać.

Iwon18-04-2004 14:57:04   [#16]
No, a co z sytuacją, gdy dyrektor się zgodził, podyplomówka ukończona, dyrektor chce dać godziny tego nowego przedmiotu, zabierając inne (z przedmiotu nazwijmy go pierwszego) i nagle nauczyciel nie chce uczyć według tych nowych kwalifikacji. Bo jest polonistą. Matematykę podyplomowo ukończył, bo ... no właśnie.
Marek Pleśniar18-04-2004 15:11:21   [#17]

to po co dyrektor się godził?

Jeśli polonista ma do dyspozycji polski to oczywiste że go chce - i powinien uczyc.

fredi18-04-2004 15:20:18   [#18]
 a ten któremu sie nie chciało uczyć uczy sobie polskiego ( poloniscie zawsze łatwiej)?
Ryszard18-04-2004 15:22:37   [#19]
decyzja należy do nauczyciela! dyplom trzyma w szufladzie i wykorzystuje go do chwalenia się albo wkłada do akt osobowych dając dyrektorowi możliwość racjonalnej polityki kadrowej.
Marek Pleśniar18-04-2004 15:25:44   [#20]

polonista to specjalista od polskiego. Jego łatwość nikogo nie obchodzi. Obchodzi przydatność. Szkoła nie jest po to żeby było łatwiej;-))

 

Miałem na myśli że jak dyrektor planuje ileś tam godzin polaka mieć - warto prognozować na kilka lat bo przecież to praca dla ludzi itp to nie wysyłą niepotrzebnie specjalistó od jednego przedmiotu na studia z drugiego skoro ma dla nich ten własciwy przedmiot.

Co innego gdy poloniste się posyła na 2 godz wystudiowanej zaocznie matmy. Trudno z powodu tam małych róznic na te matmę posyłać wszystkich polonistów. Bo za rok może się okazać że teraz brakuje jednej godziny chemii. I co wtedy? Znów wszystkich na studia?

Może to i by było sprawiedliwie i po równo, ale studia kosztują 2000zł i dla dobrego samopoczucia nauczycieli i dyrektora to chyba przesada płacić niepotrzebnie.

fredi18-04-2004 15:33:47   [#21]

1 wariant: żaden polonista nie robi podyplom. bo mu się nie chce, bo kosztuje, bo woli uczyć polskiego.

Za 2 lata kogoś trzeba zwolnić bo brakuje godzin.

2 wariant: jeden z polonistów ( niechętnie) dał sie namówić na podyplom. z matmy. Za dwa lata dostał 10 godz. matmy, nie trzeba nikogo zwalniać. ( trochę sie męczy bo jkai z niego matematyk)

Podsumowanie:

ten co się dał namówić: rozwiązał problem temu drugiemu (dołożył do tego 1000 zł z wasnej kieszeni, męczy się z matmą, )

Pytanie: kto się z kogo śmieje?

Marek Pleśniar18-04-2004 16:07:28   [#22]
rozumiem że polomatyk ma wyższy dodatek motywacyjny;-)
fredi18-04-2004 16:27:08   [#23]
nie
Anka L18-04-2004 16:30:51   [#24]

czy naprawdę polonista może skończyć podyplomową matmę i uczyć jej np. w podstawówce?

na razie mamy: matematyko-informatyków

przyrodo- matematyków

geografo-przyrodo- techników (zpt)

polonisto-historyków

pojawiłaby się nowa mieszanka ;)

Marek Pleśniar18-04-2004 16:54:00   [#25]

ee sie czepiasz;-)

to był przykład wyrazisty.

Choć są wyjątki dotyczące niektórych przedmiotów - np. wszyscy się znają na seksie;-)

Anka L18-04-2004 17:02:58   [#26]
ale nie wszyscy mają to potwierdzone dyplomem ;)
fredi18-04-2004 17:12:28   [#27]
nie wystarczy akt urodzenia?
annah18-04-2004 17:52:00   [#28]

anka, może, a czemu nie? :)

mam taką sytuację o jakiej pisze donna

też pracuję w dużej szkole i też jest kilku wice i też nauczyciele wypełniają arkusze samooceny i też pisali sprawozdanie ze stażu za 1 półrocze (może jesteś moim nauczycielem?) :)

w obecnym roku szkolnym zatrudniono panią A- aby mogła zostać muszę innemu nauczycielowi, pani B, zabrać godziny z tego przedmiotu i dać mu z tego, do którego kwalifikacje nabył na podyplomówce

i tu zaczyna się płacz pani B: "bo ja nie czuję się dwuzawodowcem, bo jestem nauczycielem tego pierwszego przedmiotu, zwolnijcie tą panią, bo to niesprawiedliwe, że ona zostaje, a ja muszę uczyć drugiego przedmiotu"

widzę to tak

stało się, a nad rozlanym mlekiem nie ma co płakać, mam 2 kobiety z tego samego przedmiotu i staram się, aby obydwie zostały, nie chcę zwalniać i wyrzucać na bruk w obecnych cięzkich czasach dla nauczycieli ani jednej, bo obydwie pracują dobrze i uważam, że lepszy znany mi nauczyciel niż nowy, obiecujący

i jeszcze uwaga do donny w związku z "punkcikami"

"Ja informuję pisemnie tak jak większość nauczycieli, oddajemy arkusze samooceny;-)
Powinny być brane przy dodatkach motywacyjnych ale najprawdopodobniej nie są ponieważ rózni nauczyciele podlegają różnym wice, a oni różnie te punkciki rozdzielają"

jest nas 4 wice, najpierw robimy przymiarki ołówkiem, każdy "swoim" nauczycielom, potem siadamy przy wspólnym stole i dyskutujemy, zapewniam, gdy wydaje mi się, że inny wice zawyżył lub zaniżył punktację pytam się o uzasadnienie, tak samo postępują inni, czasem jest baaaaardzo gorąco ;) ale dochodzimy do konsensusu (bo nas naczelna z gabinetu nie wypuści ;)

"po prostu regulamin jest bo musi być a codzienność wygląda inaczej"

a tu mam pytanie do donny: jesteś pewna, że wiesz dokładnie co wszyscy nauczyciele w Twojej szkole robią? wiesz o wszystkich ich dodatkowych pracach na rzecz szkoły i osiągnięciach?

pozdrawiam szanowne grono :)

b. vel a ;)

Anka L18-04-2004 19:29:36   [#29]

pytałam o matmę tylko teoretycznie, bo u nas matematyków nadmiar, ale chętnie zmieniłabym nauczany przedmiot- właśnie na ścisły :)

 gdyby jednak przyszło mi zmienić szkołę, to może taka hybryda by się gdzieś przydała ;)

koleżanka ukończyła w zeszłym roku historię i przypuszczamy, że pożegna się z nauczaniem polskiego, gdy tylko historyczka odejdzie na emeryturę, bo polonistów też jest nadmiar- i wcale jej się taka perspektywa nie podoba

szkoda że u nas zaprzestano zbierania informacji od nauczycieli , na temat tego , co robią, a podstawą do przyznawania dodatku motywacyjnego jest obecność w pracy- masz 20 dni zwolnienia w semestrze - adiu dodatku :( i nic nie możemy na to poradzić :(

Marek Pleśniar18-04-2004 19:52:56   [#30]
Aniu - polski i matma w jednym nauczycielu to nie hybryda ale Scylla i Charybda;-)
Anka L18-04-2004 21:09:17   [#31]

Marku ;)

a już myślałam że ni pies ni wydra ;)
annah20-04-2004 21:36:16   [#32]

czy ktoś gdzieś znalazł coś takiego, że po 2006 r. nie będzie można uczyć przedmiotu do którego nabyło się kwalifikacje na studiach podyplomowych? plotka?

w rozporządzeniu z pażdziernika 2002 nie ma nic takiego

czy to pokłosie tego rozporządzenia, które stwierdza, że podyplomówkę można robić tylko z przedmiotów pokrewnych?

Leszek20-04-2004 21:45:38   [#33]

plotka Annah...

pozdrawiam

annah20-04-2004 21:49:43   [#34]
dzieki leszek :)))))))))))
Grazia21-04-2004 10:00:03   [#35]

Ojejku.......to ja jestem kompletną, swoistą hybrydą, bo mam ukończone studia wychowania przedszkolnego, kurs kwalifikacyjny nauczania początkowego, studia podyplomowe biologii i przyrody, a uczę przyrody i plastyki. Mogłabym uczyć właściwie nawet matematyki (w podstawówce) gdyby ode mnie tego chcieli. Bo dla mnie ważne jest posiadanie pracy, a nie to, że się męczę.

Myslę, że ta polonistka pomęczy się pierwszy rok, a w drugim pójdzie jej gładko, jak z górki. Zawsze trudno się przystosować, ale nauczyciel powinien być plastyczny. W szkołach za granicą są nawet takie hybrydy, które muszą uczyć wszystkiego w jednej klasie. I co wy na to?

fredi22-04-2004 23:56:39   [#36]

Pytanie: kto się z kogo śmieje?

mulat29-04-2004 10:50:40   [#37]

Ja jestem tylko ciekawy, jaka jest jakość takiego nauczania? Dziwne rzeczy, dla mnie matematyk musi być matematykiem z prawdziwego zdarzenia, również polonista. Te wszystkie podyplomówki nie przygotują do dobrego nauczania innego przedmiotu. Widziałem zeszyty uczniów z klas, w których matematyki uczy osoba po chemii, która skończyła podyplomówkę z matematyki. Skrzętnie omijane są wszystkie trudniejsze zadania. Czasem notatka na lekcji woła o pomstę do nieba!

wychu29-04-2004 12:43:21   [#38]
A co powiecie na to, gdy były rusycysta w tej chwili robi studia podyplomowe z matematyki i żąda godzin z matematyki, no bo czego ma uczyć ?? Ma ponad 20 lat pracy i jest w zarządzie związku, a niestety były dyrektor nie zwolnił  go, gdy j. rosyjski się skończył w 2001 r.
Roman P29-04-2004 13:46:37   [#39]

do #37

Nie ma  na to reguly. Mam identyczną sytuację - matematyki uczy osoba po chemii, która skończyła podyplomówkę z matematyki - jest doskonala. W sprawdzianach jej uczniowie osiągają najlepsze wyniki. Tu nie widzę problemu - trzeba mieć ten dar zwany powolaniem. Co innego "polomatyk":-)))

 

Przepraszam nie mam malego "Ł" ;-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]