Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
uczeń z uposledzeniem umysł. w stopniu znacznym |
|
kasiek | 20-01-2004 16:54:27 [#01] |
---|
Witam wszystkich i proszę o pomoc.
W mojej klasie - kl. IV szkoły podstawowej jest dziewczynka upośledzona umysłowo w stopniu znacznym z orzeczeniem do kształcenia w szkole specjalnej, a poradnia ped. wydała opinię o kształceniu w "szkole życia". Rodzice jednak nie chcą przenieść dziecka. Rozmawiałam jedynie z matką, która chyba nie zdaje sobie całkiem sprawy z tego, co znaczy to orzeczenie i nie chce sobie przysparzać dodatkowych problemów. Dziewczynka praktycznie nie mówi, jedynie na przerwie, gdy jestem z nią sama, jest w stanie wydobyć z siebie kilka prostych słów. (Matka mówi, że w domu jest tak wygadana, że czasami musi jej przerywać.) Nie zna liter ani cyfr, dopiero teraz od września udało nam się ją nauczyć podpisać imieniem i nazwiskiem, chociaż sądzę, że jest to pamięć ciągu graficznego, nie zna każdej litery osobno i nie potrafi nic zapisać. (Matka twierdzi, że to przez zaniedbanie nauczyciela z klas I-III, który zawał mało ćwiczeń domowych).
Nie chodzi o to, że chcę się jej "pozbyć', wręcz przeciwnie- chcę jej pomóc, bo rozumiem, że branie przez nią udziału w zwykłych lekcjach jest po prostu nudne, skoro nie potrafi pisać, nie prowadzi zeszytu (ja na moim przedmiocie przygotowuję jej kartki z kl. 0 i I - prowadząc oczywiscie jednocześnie lekcje z 25 osobami).
No więc teraz moje pytania:
1. Wiem, że nie należy się jej indywidualny tok nauczania, ponieważ nie ma uposledzenia fizycznego. Rozumiem, że nauczyciele mają dostosować wymagania edukacyjne do jej potrzeb. Znalazłam podstawę programową dot. uczniów z upośl. w stopniu um. i zn. - są tam wyodrębnione praktycznie tylko następujące zajęcia edukacyjne: funkcjonowanie w środowisku, muzyka z rytmiką, plastyka, technika, wF i sztuka. Jak pogodzić to z planem godzin, jeśli nie ma toku indywidualnego? Kto tak właściwie powinien się zająć tym- pedagog praktycznie nie chce mi pomóc, mówiąc, że każdy z nauczycieli powinien dostosować wymagania i nie ma potrzeby opracowania jakiegos specjalnego ogólnego programu programu.Ale jak mam dostosować do niej np. wymagania z historii, jeśli ona nie powtórzy nawet daty? Poza tym w podst. progr. wymienionej przeze mnie nie ma przedmiotu "historia"?
Uważam, że powinno byc dokładnie odwrotnie- skoro na swiadectwie należy umieścić adnotację: uczennica realizowała program nauczania dostosowany do indywidualnych możliwości i potrze na podstawie orzecznia publicznej poradni ...)2. Czy uczennica musi chodzić na wszystkie lekcje i czy musi być z nich oceniana? - w pierwszym semestrze chodziła na wszystkie - wiem, ze ocena ma być opisowa. |
Wioleta D | 20-01-2004 19:39:52 [#02] |
---|
Kilka lat temu miałam podobną sytuację. Dziecko było upośledzone umysłowo w stopniu znacznym. Miała skierowanie do szkoły specjalnej , niestety matka również nie wyraziła zgody na przeniesienie jej. Nalegała na N.I ale dziecko nie było upośledzone fizycznie nie było więc podstaw do nauczania indywdualnego. Chodziła do mojej klasy ( wtedy I ). Sytuacja stawała się patowa . Klasa była liczna 30 osób a jej musiałam poświęcać dużo czasu. Rozmowy kolejne z matką nic nie dawały. Sytuację uratowała znajoma p. dyr. , która pracowała z dziećmi upośledzonymi.Ponieważ dzieci z upośledzeniem umysłowym cierpią także na choroby sprzężone z upośledzeniem , poradziła aby matka poszła z dzieckiem do naurologa. Okazało się , że dziewczynka choruje na padaczkę. Lekarz wystawił jej zaświadczenie i na tej podstawie przyznano jej nauczanie indywidualne. Wszystko było dobrze do zakończenia klasy VIII. Okazało się, że dziewczyna skończyła szkołę i siedzi w domu bo nie potrafi nawiązać kontaktów z młodzieżą. Działają u nas warsztaty terapii zajęciowej. Matka chiałaby aby córka uczęszczała tam na zajęcia , ale ona nie chce. Niedawno spotkała mnie i przyznała się , że głupio zrobiła nie zgadzając się na szkołę specjalną bo dzisiaj byłaby zupełnie inna sytuacja. Wozi ją na zajęcia ale ona płacze i nie chce zostać , woli być z mamą w domu. Nie wiem jak wybrniesz z tej sytuacji , ale wiem co czujesz bo ja przeżywałam to samo. Po prostu żal dzieciaka. A tak w ogóle jak ro się stało, że doszła do klasy IV i dopiero teraz wynikł problem? |
jerzyk | 21-01-2004 09:47:02 [#03] |
---|
mam identyczną sytuację i to od roku (moja ucznnica jest teraz w klasie V) Kasiek, teraz jestem na feriach, dlatego odezwij sie do mnie w następnym tygodniu, a postaram ci się pomóc. |
RomanG | 21-01-2004 09:51:13 [#04] |
---|
Jestem zdecydowanie przeciw uczniom z upośledzeniem _umysłowym_ w szkole masowej.
Niepełnosprawność fizyczna - tak, jak najbardziej. Tu jestem za pełną integracją, wyrozumiałością, pomocą, to kształtuje empatię.
Natomiast uczeń upośledzony umysłowo - same straty. Traci on, tracą inni, przynosi to szkody samej szkole jako takiej, a integracja jest i tak pozorna. |
Karolina | 21-01-2004 10:26:55 [#05] |
---|
Na szczeście Roman nie jest decydentem w tej kwestii ;-) Roman jest zdecydowanie przecie - ktoś jest zdecydowanie za... taki świat. Rozumiem, że ilośc uczniów w klasie, olbrzymia szkoła i w tym jedniusieńkie dziecko z upośledzeniem umysłowym - to jest wyzwanie dla szkoły, jest to problem, jest to zagadka moralna itd... Ponawiam, nie oceniajmy rodziców, którzy sie na szkołe specjalną nie godzą- przyczyn moze być bardzo wiele. NIe zgadzam się z haslem - nie dla uczniów niepełnosprawnych intelektualnie w szkole masowej - tak - dla tych uczniów. Uposledzenie lekkie - spokojnie być powinno w masowej, już te głębsze jest to problem. Uważam jednak , ze mozna to organizacyjnie dopiąc, toche zajęć dodatkowych, torche wsparcia więcej niz w innym przypadku. Doceniajmy chęci tych dzieci, oceniajmy łagodnie, może więcej trzeba poświęcić uwagi rówieśnikom, którzy powielając nasze błędy obśmiewają te dzieci. Wiem, że wielu z was stara sie pomagać tym dzieciom, szuka rozwiązań.. szkodła musi rozwiązywać problemy a nie je stwarzać Na koniec musze zdecydowanie przesłać usmiech Romanowi - na wszelki wypadek ;-) |
RomanG | 21-01-2004 10:37:18 [#06] |
---|
:-))) Karolina!
Masz tak wielkie zasługi w tej materii i jesteś na tym forum takim autorytetem w tych sprawach, że chyba tylko ja odważam się mieć inne zdanie ;-)
Ale zgodzisz się chyba, że odmienne zdanie służy dobrze. Wszystkim.
Poczytajcie tu:
http://www.eduinfo.pl/forum/read.php?f=1&i=6822&t=6822
Co myślicie? |
Adaa | 21-01-2004 11:09:23 [#07] |
---|
myslę że.. ja tez bym miała odwagę:-))))) |
Karolina | 21-01-2004 11:15:23 [#08] |
---|
Roman - bez przesady, są tu na forum większe autorytety w tej dziedzinie. Dyskusja, którą podałeś jest odwieczną dyskusją wśród nauczycieli. Odwieczny problem - jaka szkoła, dla kogo, jaki problem czy, czyja odpowiedzialność. Na szczęście wiele się zmieniło w szkołach i wiele na lepsze. Niestety -problem izolacji i pozbywania się problemu nadal istnieje i nadal wielu nauczycieli podchodzi do problemu na zasadzie - ten uczeń nie spełnia moich wymagań, nie podlega większosci, trza się go pozbyć. Nieżlwe to widać w tamtej dyskusji- w naszych tu też czasami. Szkoła jest dla wszystkich - to nie jest problem rodzica - ze szkoła jest przeladowana, że nauczyciele są zestresowani lub mało opłacani, że nie mogą wyrobić z pracą, ze nie czują sie nia siłach lub nie czują sie wykwalifikowani. To nie jest problem dziecka i rodzica. Szczytem głupoty jest pisanie, że do matki nie dociera, że rodzice inni się buntują a ja biedny nauczyciel nie wiem co począc z problemem. To poczytaj nauczycielu, poszukaj inni co już to przeszli, przejdź setny kurs, zrób 10 kierunek nauczania, zmień pracę - cokolwiek... Ironizuję i przesadzam. Wiem Robię to celowo. Rodzic i dziecko jest poza tym problemem - rodzi i dziecko nie musi o tym wiedzieć. To problem szkoły. Jeśli miałabym w okolicy doskonałą szkołe społeczną z piękymi wykładzinami i kolorowymi klasami, z wykształconą kadrą to bym tam dziecko zapisała, Jeśli szkołe spewcjalną mam 30 km dalej to mój wybór czy chcę tam zapisać dziecko czy nie, czy mam siłe, czas i cokolwiek innego aby tam jeżdzić. Jeśli mi sie podoba masowa, bo mam ją 5 min drogi stąd i jeśli tam widzę moje dziecko to nie życzę sobie aby wszyscy dookoła mi przypominali, ze ta 30km dalej jest dla nas lepsza. Ja wybrałam, moje dziecko, nasze zycie. Wydaje mi się, ze piszę to ciągle i robie się nudna. |
RomanG | 21-01-2004 11:18:08 [#09] |
---|
jedniusieńkie dziecko... "Jestem doświadczonym n-lem, ale wciąż mam problemy z dostosowaniem wymagań do możliwości ucznia, z określeniem kryteriów oceniania, co dla niego jest podstawowe, a co wykraczające, czy może dostać bdb za to , co jest podstawowe dla innych, ....wszystko robię na wyczucie. W jednej z klas mam siedmioro uczniów z dostosowaniem...z każdym pracować indywidualnie na lekcji, jednego trzeba rozbudzać, inny jest nadpobudliwy, jeden musi więcej czytać, inny pisać, a trzeci najlepiej, żeby mówił ...horror! I tylko tych dzieci szkoda...bo z całą resztą muszę po prostu realizować program."
http://eduseek.interklasa.pl/forum/read.php?f=28&i=391&t=391 |
Karolina | 21-01-2004 11:23:29 [#10] |
---|
A mnie się wydaje, ze tu najbardziej biedny jest ten nauczyciel i tajk naprawdę on potzrebuje pomocy. Jak częste stało się zakrywanie dobrem dziecka własnych problemów. Ja temu nauczycielowi wspólczuje, coś musi zrobic - 6 dzieci - to już sie kwalifikuje na klasę integracyjną, poszukać popytac, moze drugi nauczyciel. Nie mam pojęcia. Pewnie nauczyciel liczy na to, że dla dobra dzieci on nie bedzie musial dostosowywać, szukać i się rozdwajać.. słowem...święty spokój sobie kupi. Bo z postu wynika, że on uważa, zę przerwaniem koszmoaru może być usunięcie tych dzieci z klasy. |
beera | 21-01-2004 11:34:10 [#11] |
---|
po pierwsze co do odwagi, to hm;-))) po drugie współczuję tu dziecku i rodzicom- ale im to niepotrzebne. Warto miec natomiast zrozumienie dla problemu z jakim się borykają. Nauczycielowi nie współczuję- mogł przeciez nie zostawać nauczycielem:-) Nauczyciel ma wpisane pewne rzeczy w zawod. To tak jakbym współczuła kierowcy, ze musi jeździć zimą, bo slisko. Tu w ogole nie o tym chyba mowa, kto ma gorzej. Warto poszukać rozwiązań, no i warto mieć jakieś wyobrażenie, co jest naprawde DOBRE. A jesli się jest przekonanym i na czyms realnym to przekonanie opiera, że "tak jest dobrze" to trzeba dzialać :-) Natomiast sądzę, ze dzialanie "na rzecz dobra" jest raczej dzialaniem na rzecz dobra szkoły, nie indywidualnego dobra dziecka. Brak jest kompleksowych rozwiązań i za wiele w tej materii zależy odniewiadomoczego... |
Karolina | 21-01-2004 11:38:06 [#12] |
---|
Nauczycielowi nie współczuję- mogł przeciez nie zostawać nauczycielem:-) Nauczyciel ma wpisane pewne rzeczy w zawod. To tak jakbym współczuła kierowcy, ze musi jeździć zimą, bo slisko. Asia, właśnie tak bym to ujęła, dzięki;-) |
RomanG | 21-01-2004 11:41:38 [#13] |
---|
Na tamtym forum argumenty Małgosi - uczącej w szkole specjalnej - są bardzo merytoryczne, do tego stopnia, że jako niefachowiec nie mam pewności, czy we wszystkim ma rację.
Z Twojej strony liczyłem na coś "na drugą nóżkę", ale argumenty merytoryczne nie padły. Napisałaś tylko na zasadzie "tak ma być, bo ja tak chcę, mam prawo, a oni niech się martwią, to nie mój problem".
Tylko że w szkole masowej są setki innych rodziców, których dzieci też mają określone prawa. I wcale może im się nie podobać, że wymagasz skupiania całej prawie uwagi nauczyciela na _swoim_ dziecku, niezależnie od tego, jak Cię lubią, szanują :-))) i jak bardzo dobrze życzą Twojemu dziecku.
Może im się nie podobać, że wymagasz od matematyka zrobienia dziesięciu specjalizacji, w tym ośmiu w zakresie szkoły specjalnej, bo w swojej naiwności myśleli, że matematyk po prostu ma genialnie uczyć matematyki.
Może im się nie podobać, że Twoje wymagania powodują de facto obniżenie efektów nauczania, obniżenie jakości pracy szkoły itd.
Wybrałaś szkołę masową, nie chcąc wozić dziecka 30 kilometrów? Masz prawo. Ale na zbyt wiele nie licz, zbyt wiele nie żądaj, nie oczekuj cudów. Szkoła masowa ma inne zadania podstawowe, niż tylko w sposób niezwykle szczególny zająć się Twoim akurat dzieckiem. Nie pozwalają jej na to warunki i inne kierunki pracy nauczycieli, inna ich rola i dobro pozostałych uczniów.
Wiesz, bo prosiłem Cię o rady, że z moim dzieckiem mogło być różnie, na szczęście obawy okazały się nieuzasadnione. Ale nawet bycie ojcem dziecka niepełnosprawnego, nie zwalniałoby mnie z obowiązku zachowania obiektywizmu w stosunku do oczekiwań innych ludzi i warunków, jakie mogą mu w szkole zapewnić, a jakich nie, bo to już byłaby przesada.
Bo moje dziecko, nawet gdyby bylo niepełnosprawne, nie jest pępkiem świata.
I choć wiem, że nie jesteś roszczeniowa, nie stawiasz spraw na ostrzu noża i przede wszystkim _sama_ pracujesz ze swoim dzieckiem, co zasługuje na ogromny podziw i szacunek, musiałem to napisać. |
RomanG | 21-01-2004 11:47:24 [#14] |
---|
Co do odwagi, Asiu Nie piłem do Ciebie, ani do innych odważnych forumowiczów.
Bo tak się dziwnie składa na tym forum, że wszyscy ci odważni mają na temat integracji uczniów upośledzonych umysłowo zdanie jednoznacznie, że tak powiem, poprawne politycznie.
Nie wierzę, że nikt nie jest przeciw. Są tu pracownicy szkól specjalnych, przypuszczam, że mogą mieć inne spojrzenie, ale nigdy nie starali się tu podważyć powszechnie obowiązujących dogmatów w tej kwestii.
Do ich odwagi piłem. |
Karolina | 21-01-2004 11:51:22 [#15] |
---|
Roman - dyskusja jest o postawach nauczycieli i szkoły- nie o postawach rodziców. O 10 specjalizacjach nie napisałam - cały ten cytat był napisany ironicznie i specjalnie - aby pokazać, ze to nie rodzica problem. Jacy są rodzice dobrze wiemy - wielu z nas tu pisuje o ich wymaganiach i o tym czego oczekują ze strony szkoły- piszemy tu często o tym, że rodzic wymaga zachowania i dbałości o bezpieczeństwo o poziom nauczania, o organizowanie czasu wolnego, wycieczek, zajec pozalekcyjnych i innych. Zapominamy wówczas, ze rodzic niepełnosprawnego dziecka ma również prawo wymagać i rościć tak jak rodzice innych dizeci. Przeważnie rodzic niepełnospranwrgo dziecka i tak mniej rości niż inni. Ale to czego oczekuje często przerasta nauczycieli (rozumiem) i w związku z tym pojawia się popłoch i strach i najlepszym wyjściem jesyt pozbycie się problemu. Nie tędy droga i to chciałam pokazać swą wypowiedzią. Naprawdę nie licze na wiele. |
RomanG | 21-01-2004 11:51:57 [#16] |
---|
No i - współczuję kierowcy, którego pracodawca wyposaża zimą, gdy ślisko, wyłącznie w letnie opony, każe jeździć starym gratem, który co chwila gaśnie na skrzyżowaniu, który gaśnicę i trójkąt musi kupować za własne pieniądze, a za niedotarcie na czas do celu obwinia się wyłącznie jego. |
jerzyk | 21-01-2004 11:56:24 [#17] |
---|
najsmutniejsze to to, że my jestesmy do takich sytuacji kompletnie nieprzygotowani. Taki dzieciak zdarzył się w mojej szkole po raz pierwszy odkąd w niej pracuje, a to juz ponad 20 lat. Nigdnie nie napisano jak zorganizowac nauczanie takich dzieci. Dlatego kazdy robi to na "misia" czyli misie zdaje że tak, to dobrze.My uczylismy sie tego przez cały poprzedni rok, teraz jakos to idzie ale nadal nie wiemy czy nam to dobrze wychodzi. Bładzimy po omacku a czas leci. W sumie ,nim do czegos dojdziemy dzieciak skończy szkołę. Doskonale rozumiem problemy Kasiek - czyli pytania z serii -jak to robic? czy aby tak wolno? czy przypadkiem zamiast pomoc nie zaszkodzę? |
Karolina | 21-01-2004 11:57:45 [#18] |
---|
Roman, zatem jak pomóc kierowcy? Zostawić grata w rowie i rozejrzeć się za czymś lepszym? Zmienić pracodawce, zmienić prace, próbować dalej jechac? ;-))) |
beera | 21-01-2004 12:15:57 [#19] |
---|
teraz ja się nadmę;-)) zdanie poprawnie politycznych tchórzów? ;-))) ile się razy się tu nakłóciłam, matko sama do szkoły specjalnej przekazałam dziecko, oberwałam za to od jednych, inni pochwalili... szkola specjalna TO NIE JEST klęska lecz bardzo często jedyna szansa! szkoły specjalne to dobrze zarządzane placowki z dobrymi belframi i dyrektorami. Kurde, co jest grane?Powiedziałam w pyskowicach- "jeśli nie potrafisz napisać dobrze, co masz na mysli, nie pisz" chyba muszę tę mądrość zastosować do siebie? po prostu protestuję przeciwko misiom, o ktorych pisze jerzyk |
RomanG | 21-01-2004 12:31:33 [#20] |
---|
Nauczycielom nie ma co współczuć. Nie o to chodzi.
Ich wypowiedzi i na szczęście coraz śmielsze przyznawanie się do własnej niemocy oraz działania na wyczucie po prostu obrazują fakt, że:
interesy dziecka upośledzonego umysłowo są nie do zrealizowania w warunkach szkoły masowej oraz kolidują w znacznym stopniu z interesami uczniów pełnosprawnych.
I gdyby nawet skończył 300 fakultetów z zakresu pedagogiki specjalnej, to nie pogodzi tych interesów, nie zadba w pełni o dobro tak różnych uczniów jednocześnie.
Nauczyciel musi wybrać: albo rybki, albo akwarium.
Nie dojedzie na czas zimą do celu, gdy auto gaśnie na każdym skrzyżowaniu. Choćby narobił w gacie. |
Karolina | 21-01-2004 13:03:59 [#21] |
---|
Ci którzy, mnie czytują to wiedzą! Ja też nie uważam, że szkoła specjalna to kleska ani nie uważam, że szansa - szkoła specjalna to opcja - bardzo potzrebna opcja i bardzo dobra opcja w przypadku wielu, wielu dzieciaków. Pamiętajmy o tym, ze wyglada wszystko wygląda inaczej z punktu widzenia rodzica, też to kiedyś wyłuszczałam. Dlatego, nawet jeśli droga kiepska, samochód ledwie jedzie - wierzę, ze kierowca się łatwo nie podda. |
Jola | 21-01-2004 15:16:40 [#22] |
---|
może warto poczytać Ośmielę się wkleić: Możliwości i granice kształcenia integracyjnego dzieci i młodzieży "3. Dla kogo integracja? W wielu krajach świata oferuje się dzieciom niepełnosprawnym różne, często alternatywne, formy kształcenia. W Polsce, uczniowie posiadający orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, mogą uczęszczać do placówek specjalnych bądź do szkół i klas integracyjnych lub ogólnodostępnych. Wybór należy do rodziców i często pada właśnie na klasę integracyjną, gdyż dla wielu z nich możliwość nauki w systemie integracyjnym ich niepełnosprawnego dziecka to pierwszy krok w stronę zapewnienia mu normalnego, maksymalnie samodzielnego życia w otwartym społeczeństwie. Niestety wydaje się, iż dla pewnych grup uczniów, szczególnie z głębszymi niepełnosprawnościami tj. niewidomych, niesłyszących, autystycznych, z niepełnosprawnościami sprzężonymi oraz upośledzonych umysłowo edukacja w klasie integracyjnej nie wydaje się być faktycznie tą najlepszą formą kształcenia. Nauczyciele, pedagodzy, psychologowie, badacze oświaty (naukowcy) a także rodzice, bardzo często zwracają uwagę na fakt, że uczniowie niepełnosprawni są izolowani od zdrowych rówieśników, czasem wręcz przez nich odrzucani. Chociaż fizycznie wszyscy razem biorą udział w zajęciach lekcyjnych, a nawet pozalekcyjnych, nie dochodzi między nimi do konfliktów to jednak kontakty towarzyskie między nimi są ubogie i zupełnie obojętne. W specjalistycznej literaturze z zakresu pedagogiki taka sytuacja doczekała się nawet swojego określenia - integracji pozornej. Zdecydowanie w najgorszej sytuacji są uczniowie z niepełnosprawnością intelektualną. Im większy stopień upośledzenia umysłowego, tym słabsza w oddziale integracyjnym możliwość zaspokojenia takich potrzeb jak: sukcesu, akceptacji, bezpieczeństwa. Ciągłe porównywanie siebie do sprawnych rówieśników sprzyja tworzeniu negatywnego, gorszego obrazu własnej osoby upośledzonych uczniów, co w konsekwencji powoduje poczucie wstydu, niższości i może wywoływać zachowania społecznie nieakceptowane bądź nieadekwatne do sytuacji. Także zdobywanie nowej wiedzy razem ze zdrowymi rówieśnikami budzi wiele zastrzeżeń. "Wydaje się, że dzieci upośledzone w klasie integracyjnej tracą mnóstwo czasu i chwytają tylko okruchy wiedzy przeznaczonej dla innych dzieci" - pisze Anna Sobolewska. Niepowodzenia tych uczniów nasilają się w klasach wyższych ze względu na trudności spowodowane dużymi różnicami programowymi i możliwościami intelektualnymi. Im bardziej zaawansowany i wyższy stopień trudności szkolnych, tym większe ma nauczyciel problemy z dostosowaniem treści i metod nauczania do indywidualnych potrzeb uczniów upośledzonych, a treści z niektórych przedmiotów są dla nich całkowicie niedostępne. Wymienione powyżej aspekty negatywne nie dotyczą wszystkich uczniów niepełnosprawnych intelektualnie, ale niestety dużej ich grupy. Dlatego też niektórzy uczniowie powinni uczęszczać do placówek specjalistycznych - szkół specjalnych i tam zdobywać wiedzę i nowe umiejętności na miarę swoich indywidualnych potrzeb i predyspozycji. Jednak w dobie integracji szkoły specjalne także winny ją podejmować. Zdecydowanie wskazane jest, by, na wzór Francji, Niemiec, Hiszpanii, tworzyć szkoły specjalne tylko "z pozoru segregacyjne" - szkoły współpracujące z wybranymi szkołami ogólnodostępnymi bądź integracyjnymi, gdzie nauczyciele z obydwu szkół wspólnie (planowo, zgodnie ze skonstruowanym programem) organizują wiele spotkań, uroczystości, akcji a nawet niektóre zajęcia pozalekcyjne i lekcyjne dla wszystkich uczniów! Może to wpłynąć na mniejsze "odchodzenie" uczniów niepełnosprawnych do placówek integracyjnych oraz na ponowny wzrost znaczenia placówek specjalnych, jako tych, które także są nowoczesne i realizują integracyjne idee. " Więcej:http://www.kuratorium.gda.pl/index.php?c=208&d=1123 |
gosienka | 21-01-2004 15:29:18 [#23] |
---|
Słiusznie Karolina - to jedna z opcji. Padło w tym wątku wiele mądrych przemyśleń . Pozwólcie na przemyślenia nauczyciela właśnie szkoły specjalnej. Zgadzam się , iż dziecko lekko upośledzone umysłowo mogłoby spokojnie kntynuować naukę w szkole masowej , ale ..... No właśnie to ale. Kiedy otrzymujemy dziecko , które nie czyta / a jest np. w V klasie lub np. Gimnazjum / my sprawdzamy jego pecepcję słuchową , wzrokową , koordynację itd . i wszystko leży zqaczynamy pracę . Okazuje się , iż intensywność tych naszych fdziałań przynosi efekty i wtedy idziemy z dzieckiem dalej . A mama mówi : bo pani tam kazała się uczyć czytanek....Ludzie jakich vczytanek , to biedne dziecko uczyło się na pamięć . Przychodzi nowe dziecko a my je bierzemy albo do jakiegoś przeglądu artystycznego , albo innych zajęć , a dziecko na to ....ja nigdy w tamtej szkole w niczym nie występowałem . Zwróćcie uwagę , iż wszystkie występy , akademie kto obskakuje?Najlepsi uczniowie , a nie ci nasi , którzy mają problem z nauczeniem się czegoś na pamięć albo mają wady wymowy . Coś w tym wszystkim szwankuje , ostatnio rekwalifikowaliśmy dzieci do masówek , byliśmy dumni , że kilka lat pracy przyniosło efekty / upośledzenie wynikało najprawdopodobniej z przyczyn środowiskowych / i co ???? Dzieci na nowo przeżywają tam koszmar , nie dość , że muszą w większości sami uzupełnić różnice programowe ,to jeszcze same muszą uczyć się nowych rzeczy . I z naszych najlepszych znów tam są tymi w ostatniej ławce To nie jest tylko pewna kwestia zmian organizacyjnych w szkole , to zmiana stylu pracy naszych koleżanek i kolegów .Jeżeli dziecko będzie tam widziało , że jest dowartościowane to ok , oby było szczęśliwe i widziało w szkole sens swojego pobytu |
Karolina | 21-01-2004 15:43:39 [#24] |
---|
Znam opracowania z tej strony, myslę, ze są bardzo dobre. Boję się, ze nasza dyskusja przerodzi się ponownie w jakąs walkę - szkoły masowe dobre a specjalne złe nie jest to moją intencją ani zamiarem Moja obawa jest jednak taka, iż za każdym razem kiedy jakiś nauczyciel przyzna na forum , że ma problem z uczniem niepełnosprawnym intelektualnie zaraz podnosci się temat - upośledzeni do szkól specjalnych, wypowiadamy się czasem tak stanowczo i z taką pewnością siebie, iż jestem tym lekko przerażona. Nie o to chodzi, nie o to nawołuję. Chciałabym aby każdy z nas zatrzymał się na chwilkę nad problemem i pomyślał z perspektywy rodzica. Mnie jest czasem trudno wbić się w role rodzica "zdrowego" ucznia i czasem nadrabiam swoją wiedzą pedagogiczną w rozmowie z mama nastolatki, która znika jej na pół nocy lub trzaska drzwiami..staram się jej pomóc ale też wiem, że tak do końca nie znam ich relacji, nie znam zachowań w domu, sytuacji... Staram się, sugeruję,, podpowiadam - nigdy nie oceniam decyzji rodzica. Wiem, ze wielu z was być może trudno postawić się w sytuacji rodzica niepełnosprawnego dziecka. Być może nie wiecie jakie są ich bolączki dnia codziennego, jakie schody dosłownie i w przenośni trzeba pokonywać. Dlaczego dostaję przynajmniej jeden list tygodniowo od rodzica, który nie ma wsparcia w szkole, dlaczego mi opowiadają o braku zrozumienia, braku wspólpracy - nauczyciele - dlaczego rodzice dzieci niepełnosprawnych nie czują sie w szkołach dobrze? Nie wiem - czuje się momentami miezy młotem a kowadłem. Czuję się wyrzutem sumienia nauczycieli i dyplomatycznie doradzam co mogą, jak doslownie - czasami zagrać aby usyskać wsparcie. Problemy są rózne - od braku realizacji zaleceń PPP, przez kiepskie zalecenia, brak tolerancji, brak równości w dyskusji. O innych problemach tych rodziców z opieką socjalną i NFZ nawet nie piszę bo to inna bajka. Ale ta sama bajka tych samych rodziców i dzieci. Mogę tak jak Roman zacząć tu cytować tę drugą strone, tylko po co? NIe chodzi o uznaniu wyższości kogokolwiek. NIe chodzi o całkowite poddaństwo jednych względem drugich. Nie mogę jedna ksłuchać spokojnie słów - "do matki nic nie dociera", "matka odmawia zgody", "rodzice wiedzą lepiej i nie godzą się..." Kurcze... Chyba już wklejałam ten list tu ale dzis mi się nasunął ponownie to go wkleje: Warszawa 03-09-09
Witam Serdecznie !
Mam na imie Piotr , mam 21 lat.List ten pisze do kuratorium ,Ministerstwa Edukacjii Narodowej , Komisjii Edukacjii Narodowej oraz do wszystkich organizacjii zajmujacymi sie pomaganiem osobom niepełnosprawnym.Otorz jestem oligofrenikiem ( uposledzenie umyslowe) w stopniu lekkim.Pisze ten list , gdyz prosze bardzo o pomoc.
Niepodoba mnie sie to , że osoby uposledzone umyslowe niemoga chodzic do normalnej szkoly , niemoga studiowac , nakazdym kroku sa one ponizane i upokarzane.Ja naprzyklad pomimo swego uposledzenia umyslowego zajmuje sie elektronika i elektryka.Pomimo tego okropnego schorzenia umiem naprawiac telewizory , przestrajac radia , naprawiac magnetowidy , magnetofony.Interesuje sie jeszcze chemia , fizyka.
Chcialbym w przyszłosci studiowac chemie , fizyke , elektronike a -nakoncu elektryke.Chcialbym z robic mature i pujsc na studia.Oligofre -nicy sa nakazdym kroku ponizane i upokarzane.Dlatego prosze o pomoc.Chcialbym , aby oligofrenicy mieli te same prawa co inni.Z daje sobie sprawe z tego , ze raczej nikt niezlikwiduje szkol specjalnych , ale bylbym zadowolony , gdyby olimpiady sportowe niebyly specjalne , lecznormalne.Przewozy osob niepelnosprawnych , zeby nienazywaly sie przewozy specjalne , lecz jakas inna nazwe mialy.Jest stowarzyszenie
POROZUMIENIE BEZ BARIER ,oraz AKADEMIA ROWNYCH SZANS.Jest ,też Pani KRYSTYNA MRUGALSKA. Wierze,ze da sie cos z robic w tej sprawie.Skala Weschlera moj I.I. skala slowna to 64 besslowna 60.Dobrze sobie radze z naprawa roznego sprzetu.Szkoly specjalne sa tak upokarzajace i ponizające , ze nabawilem sie depresjii i mysli samobojcze mam caly czas.W szkole zawodowej nawet w trzeciej klasie program nauczania jest jak w zerowce
normalnej szkoły.Człowiek nikim jest w zyciu.Poprostu smieciem.Naprawde bardzo mi zalezy na Rownych szansach osob uposledzonych umysłowych , by miały takie same prawa jak pelnosprawni.Badania psychologiczne rowniez sa ponizane i upokarzane.Czlowiek 21 letni musi odpowiadac na pytania takie jak : Ile mamy miesiace , jakie , ile dni , jakie dni itd. Dlatego wlasnie depresja i mysli samobojcze.Wedlug mnie samobojstwo to-koniec z martwien , klopotow.Wedlug mnie to tylko to ma sens.Bardzobym prosil was , aby ten list koniecznie zobaczyła pani Krystyna Mrugalskaoraz organizacje , ktore pomagaja osobom niepelnosprawnym.Tu niechodzi tylko o mnie , lecz tez o innych oligofrenikow.Uratujmy ich.Ich przyszłosc ,dalsza egzystencje w zyciu.
Serdecznie pozdrawiam. żródło |
Karolina | 21-01-2004 15:46:04 [#25] |
---|
gosienka- przepraszam nie widziałam Twojego postu, ktory zreszta bardzo mi się podoba To nie jest tylko pewna kwestia zmian organizacyjnych w szkole , to zmiana stylu pracy naszych koleżanek i kolegów .Jeżeli dziecko będzie tam widziało , że jest dowartościowane to ok , oby było szczęśliwe i widziało w szkole sens swojego pobytu |
gosienka | 21-01-2004 15:57:15 [#26] |
---|
Wiem , że są różne szkoły specjalne , tak jak są różne szkoły masowe. Mając kadrę .,która nigdy nie powie nie mam czasu , chce mi się zżymać na teksty ludzi których gdzieś tam spotykam - a wżyciu nie widzieli jak pracujemy i jakie mamy efekty , że jest jtylko jedna słuszna droga. W naszej szkole /gdzie mamy wszystkie upośledzenia / wysoko podnosimy dzieciom poprzeczkę,właśnie dlatego , żeby nie zaniżać im poziomu . Dyskutujmy nad tym jaka forma nauczania jest dla dziecka nalepsza ,a nie powielajmy tekstu "szkoła specjalna jest be" bo w tych czasach wypada tak mówić |
gosienka | 21-01-2004 17:59:02 [#27] |
---|
jeszcze a propo listu , który podaje Karolina . Czytałam go już wcześniej Chcialbym w przyszłosci studiowac chemie , fizyke , elektronike a -nakoncu elektryke.Chcialbym z robic mature i pujsc na studia
Jeżeli ktoś jest "uczciwie" upośledzony / przepraszam za sformułowanie / nie jest w stanie zrealizować programu szkoły średniej i zdać matury.Nie mówiąc o programie studiów. Tu nie chodzi o ogranicznie możliwości rozwoju tylko o to czy uczeń , student jest w stonie opanować wiedzę i umiejętności . Czy osoba niewidoma może zostać zegarmistrzem?????? |
Karolina | 21-01-2004 18:06:18 [#28] |
---|
Gosienko tu chodzi o marzenia, plany...marzyć każdy może nawet chłopak uposledzony. Hm.... nie sądzisz? Wydaje mi się, ze z tego listu można wyciągnąc głębsze o wiele głębsze wnioski, właśnie dlatego.... |
gosienka | 21-01-2004 18:42:10 [#29] |
---|
Masz rację Karolino , cóż byłoby warte życie bez marzeń , przecież wszyscy je mamy |
Jola | 21-01-2004 21:44:08 [#30] |
---|
Karolina - z całym szacunkiem, proszę nie odbieraj tego osobiście - myślę, że jak Polska długa i szeroka można by podawać różne przykłady za i przeciw. Z mojego podwórka: - chłopiec w VI klasie nieczytający i niepiszący, wielokrotnie badany w PPP - obniżony poziom intelektualny, ale nie na tyle, aby mógł być kierowany do szkoły specjalnej - o co usilnie zabiegała matka ! (była uczennica, podobnie jak ojciec dziecka, szkoły specjalnej, więc chyba nie najgorsze wspomnienia) - dziewczynka z porażeniem mózgowym - ma NI, ale mamie bardzo zależało, aby dziecko miało kontakt z rówieśnikami, więc przywoziła ją do szkoły na wybrane lekcje (jestem pełna podziwu dla jej determinacji i uporu), uczyłam ją, więc wiem, jak było to trudne - od problemów z doborem właściwego stolika poprzez wycieranie nosa i buzi (jeszcze w VI klasie); w gimnazjum rodzice zrezygnowali - nasiliły się kłopoty zdrowotne. Tyle przykłady. Podaję je, bo chcę powiedzieć, że jakkolwiek rozumiem prawa tych dzieci, a także ich rodziców, niestety, zwyczajnie nie wiem, jak w dzisiejszej szkole to wszystko pogodzić. Przecież nie możemy oddzielać tego wątku od tych, które mówią o narastającej agresji i nasilających się kłopotach wychowawczych. Jak zapewnić właściwe warunki wszystkim uczniom w klasie, w której jeden uczeń ma cechy psychopaty i terroryzuje całą klasę i nauczycieli, jest jąkająca się dziewczynka - bardzo dobra uczennica, jest kilkoro ze specyficznymi (różnymi) trudnościami w nauce (zdiagnozowanymi, bo takich bez diagnozy też by się kilkoro znalazło, niestety - rodzice nie dopełnili obowiązku). I choć jestem doświadczoną nauczycielką i, myślę, zaangażowaną, konia z rzędem temu, kto wskaże mi nauczyciela, który potrafi sprostać tym wszystkim oczekiwaniom. W zgodzie z WSO, PSO - odpowiednio dla każdego dziecka, które ma opinię PPP i takimi tam innymi... |
migotka | 22-01-2004 20:47:38 [#31] |
---|
Od listopada prowadziliśmy zajęcia dia osób (20-25 lat) z upośledzeniem. Wszyscy są po szkołach specjalnych i szkołach przysposabiających do zawodu.
Przez te trzy miesiące, które z nimi pracuję zastanawiałam się dlaczego znależli się w szkołach specjalnych. U wielu osób poziom umysłowy jest znacznie wyższy niż od uczniów obecnych klas pierwszych. Może to trochę sprawa wieku, ale im naprawdę zależy na tym, ażeby nauczyć się niemieckiego. I chociaż mam tylko godzinę tygodniowo oni chłoną wiadomości. Efekty są już widoczne - czego nie można powiedzieć o pierwszoklasistach prz trzech godzinach tygodniowo. Moje spostrzeżenia potwierdzają inni nauczyciele, choć nie jest tym mlodym ludziom łatwo (mieli przerwę w nauce wielu przedmiotow) to chcą i bardzo się starają.
Zastanawiam się - czy nie za szybko, w ich przypadku, podjęto decyzję o nauce w szkole specjalnej. Mieli oni przez to ograniczone możliwości kontynuowania nauki. Wiele osób przez to może zrezygnować z wykształcenia, poddać się. Ta grupa, z którą pracowałam chce się uczyć - kilka osób marzy o maturze i ma mozliwości. Jeśli osiągną pozytywny wynik na egzaminie z języka polskiego i matematyki w przyszłym tygodniu, to po feriach spotkam się z nimi w liceum dla pracujących. I jesli tak dalej będę pracować z pewnościa osiągną zamierzony cel. Naprawdę w to wierzę. |
Karolina | 22-01-2004 20:53:54 [#32] |
---|
Migotko - jednym z twoich uczniów mógł być chocby autor tego wklejonego listu. To mam nieustannie na myśli...nasze gromkie tu - wiemy lepiej - nasze pewne tu powinno być tak czy tak... jak często możemy się mylić...jak często nasze decyzje ważą na czyichś losach. Bardzo mnie ucieszył Twój post tym bardziej - jest jedną ze stron medalu - niestety tą stroną mało docenianą i nagłaśnianą. |
RomanG | 22-01-2004 22:21:55 [#33] |
---|
Dzisiaj coś mnie zaskoczyło Miałem telefon z jednej ze szkół specjalnych w sprawie wykładu i warsztatów na temat praw nauczyciela wobec uczniów, ale przede wszystkim wobec rodziców. Ponieważ placówka specjalistyczna, a w takiej jeszcze nie byłem, spytałem, jakie najczęstsze problemy ma szkoła z rodzicami i z uczniami. Dowiedziałem się, że najtrudniej jest z uczniami upośledzonymi w stopniu lekkim. Nie realizują obowiązku szkolnego, a rodzice nie umieją, bądź nie chcą sobie z tym poradzić. Agresja, wulgarne odnoszenie się do nauczycieli, używki, konflikty z prawem nawet... Całkiem jak w szkole rejonowej ;-) Rodzice zachowują się tak, jakby oddawali do szkoły i oczekiwali świętego spokoju. Nie są w swej masie roszczeniowi (to dobra strona medalu), niestety są po prostu obojętni. Dwie rzeczy mnie zastanowiły. Po pierwsze obserwacja, że rodzice dziecka upośledzonego wszystko kładą na karb jego choroby - nawet zwykłe chamstwo. Chcąc mu może chorobę wynagrodzić, pozwalają na zbyt wiele, w rezultacie rozpuszczają dziecko jak dziadowski bicz. W pewnym momencie sami po prostu przestają sobie z własnym potomkiem radzić. Pół biedy jeszcze - to drugie, co mnie zaintrygowało - gdy dziecko trafi do szkoły specjalnej wcześnie, w początkowych klasach podstawówki. Tych w miarę łatwo można w szkole specjalnej nauczyć koniecznych zasad i ucywilizować. Wielu rodziców jest jednak z tych, którzy do ostatniej kropli krwi walczą z nauczycielami i dyrekcją szkoły rejonowej, nie zgadzając się na przeniesienie, nie przyjmując często do wiadomości faktu choroby dziecka. Szkoła też na niego chucha i dmucha, bojąc się oskarżeń o szykanowanie, niedostosowanie wymagań (de facto z wymagań się rezygnuje, albo ogranicza do niezbędnego minimum, modląc się o jak najszybsze wypchnięcie delikwenta ze szkoły, bo rzetelnie z nim pracować w tych warunkach jest niemożliwe - o przyczynach troszkę było tu). Gdy taki rozzuchwalony specjalnym traktowaniem, rozbisurmaniony, rozpieszczony, roszczeniowy młodzian trafi nawet po długich i ciężkich bojach do gimnazjum specjalnego, nie rejonowego, to właściwie na wychowanie go, na nałożenie mu uzdy jest za późno. |
migotka | 22-01-2004 22:29:04 [#34] |
---|
Karolina To naprawdę są wspaniali młodzi ludzie, a praca z nimi daje mi w tym roku więcej satysfakcji, niż z uczniami obecnej klasy pierwszej technikum.
Nie podejmujmy zbyt pośpiesznie decyzji, dajmy szansę wszystkim! |
Karolina | 22-01-2004 23:34:01 [#35] |
---|
Roman - ponownie mylisz pojęcia - bo z tego co piszesz wynika, że tylko uposledzeni umysłowo w stopniu lekkim są rozbisurmanieni, rozpieszczeni, roszczeniowi... chcę cię zdecydowanie sprzeciwić!!! Granica problemów wychowawczych z mlodzieża w szkołach masowych nie przebiega tak gładko, nie jest tak, że ci lekko są tacy okropni i trudni do ucywilizowania a reszta swiata to się da. :-( |
migotka | 22-01-2004 23:39:53 [#36] |
---|
Ja też jestem przeciw! Obecni uczniowie szkół ponadgimnazjalnych to zupełnie inni ludzie niż wcześniej. |
Karolina | 22-01-2004 23:47:18 [#37] |
---|
Zchowania niedostosowania społecznego i tych wulgaryzmów o których pisze Roman mają wiele korzeni - przeważnie wynikają z rodzinnych i środowiskowych spraw. Po prostu wkurza mnie Roman to Twoje uogónianie. ;-) Dzieciaki upośledzone umysłowo wychowujace się w trudnych warunkach - biedy, wielodzietności i innych mają złe wzorce, tym trudniej im jest wyłapać co jest dobre a co złe. To może dotyczyć jakiegoś odsetka tych dzieci - może większy odsetek ma norme intelektualną i uczy się w masowej szkole otoczone rówieśnikami... też pochodzą z różnych domów - też bywają krnąbrni i okrutni wychowawczo (sam to dobrze wiesz).. nie opowiadaj mi tu, że z uposledzonymi jest cokolwiek w tej kwestii gorzej i lekiem na to jest szkoła specjalna i wyłącznie od najmłodszych lat. Wrr:-( Z tego co pisze migotka wynika jasno, ze wielu z nich, gdyby miało stworzone lepsze warunki wcześniej, gdyby któs wcześniej uwierzył jaki mają potencjał może ich zycie potoczyłoby się inaczej - to chcę podkreślić. |
RomanG | 22-01-2004 23:50:10 [#38] |
---|
Karolina, nie! Nie to napisałem. Napisałem tylko o jednej rozmowie z jedną panią dyrektor jednej szkoły specjalnej. Dołożyłem puzzla do naszej tu dyskusji, raczej na obrzeża tematu dołożyłem. Nie wyciągałem żadnych uogólniających wniosków. |
RomanG | 22-01-2004 23:52:13 [#39] |
---|
Po prostu byłem zaskoczony. Szkoła specjalna, a problemy takie same jak w masowej. |
Karolina | 22-01-2004 23:52:17 [#40] |
---|
Roman, ok, ok;-) Dobrze, ze ssybko mi tu wyjasniasz ale poważnie - Twój wcześniejszy post zabrzmiał - jakbyś właśnie odkrył problemy wspołczesności. ;-) |
migotka | 22-01-2004 23:54:10 [#41] |
---|
Roman Ja też go tak odebrałam. |
Karolina | 22-01-2004 23:56:35 [#42] |
---|
No dlaczego miałyby tam byc inne? Często jest tak...dziecko wcale nie byłoby uposledzone - ba - często nawet nie jest, ma jakąs granice, jest na pograniczu ale...rodzina trudna, mało dba o dziecko, nie przykłada sie wychowawczo zbytnio. Dziecko osiąga kipeskie wyniki w nauce, ma szybko problemy. Te problemy nie wynikają z uposeldzenia - z problemów neurologicznych tylko wynikają z zaniedbań przede wszystkim. Po latach to dziecko ma sznse stać się upośledzonym, ponieważ naprawdę nie nadąża. Dziecko z takie rodziny najszybciej mozna przenieść do szkoły specjalnej, bo ci rodzice najszybciej się na to godzą. Co wychodzi potem? Szkoła specjalna nie jest dla dzieci z problemami neurologicznymi tylko szkołą dla wszystkich innych przypadków z którymi nie potrafiła sobie poradzić szkoła masowa. Ty sie dziwisz, ze w tych szkołach są te same problemy? Oczywiście, ze są i bywają czasem gorsze, poniewaz różne tam dzieciaki trafiają. Przeciwko takiej szkole specjalnej i takiej spychologii protestuje. |
RomanG | 22-01-2004 23:58:04 [#43] |
---|
Dla mnie było to odkrycie. Jak często choroba dziecka jest uprawiedliwieniem dla jego bezczelności i terroryzowania rodziców? Obserwujesz to? |
Karolina | 23-01-2004 00:02:55 [#44] |
---|
To jest bardzo delkatne Romanie. Zależy jaka rodzina i jakie dziecko. Zdrzyło ci się Romanie spotkać na ulicy lub w autobusie dziecko, które wrzeszczało i wszyscy zwracali na nie uwagę lub w sklepie.... wszyscy ludzie się oglądają i myślą ale rozbisurmanione , niegrzeczne i niewychowane dziecko. A to dziecko było np na początku autystycznej drogi. Nie kazdemu psu burek, nie każde złe zachowania wynikają ze złego wychowania lub nieumiejętności rodziców. Wierze, że pewne zachowania, które mają zaburzenia neurologiczne lub metaboliczne przeradzają się w poważne problemy wychowawcze. Taki dzieciak, którego nikt nie potrafi zrozumieć, dlaczego wrzeszczy pol dnia lub klepie sie po gebie - on może w końcu przyłożyć rodzicowi. Będzie to terror? Ano... Bezczelość nie ma żadnego związku z uposledzeniem. Ma z zupełnie czymś innym. |
RomanG | 23-01-2004 00:09:27 [#45] |
---|
Ale zgodzisz się, że od dziecka upośledzonego także należy wymagać odpowiedzialności, odróżniania dobra od zła oraz stosowania się do zasad obowiązujących wśród ludzi - oczywiście na miarę jego możliwości, ale nie mniej niż to, na co te możliwości pozwalają? |
Wioleta D | 23-01-2004 02:26:29 [#46] |
---|
Piszecie o rodzicach , nauczycielach a ja chciałabym dorzucić swoje trzy grosze. Tak się składa , że mam spojrzenie na tą sprawę z dwóch stron. W przeciągu kilkunastu lat pracy zawodowej miałam okazję pracować z dziećmi upośledzonymi umysłowo z różnym stopniu jako nauczyciel a sama jestem matką dziecka upośledzonego umysłowo w stopniu głębokim. Rodzice przeżywają ten szczególny rodzaj rodzicielstwa tak samo jak rodzice dzieci zdrowych tylko poprzeczka ustawiona jest nieco niżej. Czyż nie martwi nas syn , który mimo zdolności nie uczy się albo córka , która pomimo możliwości stwarzanych przez rodziców jest apatyczna , bierna albo cyniczna i beszczelna. Konia z rzędem temu, kto potrafi ocenić , który z rodziców przeżywa gorsze katusze. A ilu rodzicom opadają ręce i przychodzą do szkoły ze słowami "nie wiem jak postępować". Z kolei nauczyciele , którzy chcą pomóc dziecku naprawdę czasami mają związane ręce bo warunki szkoły są takie a nie inne. Inną stroną medalu są opinie Poradnii. Miałam kiedyś ucznia, który według opinii powinien " iść" programem szkoły specjalnej ale ani rusz nie potrafił się do niego dostosować. Konsultowałam swoje działania z nauczycielami szkoły specjalnej ale pracując z dzieckiem na codzień odnosiłam wrażenie , że bardziej odpowiednia byłaby dla niego szkoła życia. Przy kolejnej wizycie zapytałam nauczycielkę co właściwie mam robić. Czy wpisywać do dziennika to co faktycznie z dzieckiem robię podczas zajęć czy wpisywać tematy prawidłowe udając że realizuję program zgodnie z zaleceniem poradni a po prostu robić to co robię nadal. Nauczycielka nie potrafiła mi odpowiedzieć bo i tak źle i tak niedobrze. I bądź tu mądry. Jestem pełna podziwu dla nauczycieli, którzy pracują z dziećmi upośledzonymi bo wiem ile pracy i serca ich to kosztuje. Kapelusze z głów dla wszystkich , którzy pomagają zrozumieć dzieciom upośledzonym świat. |
Karolina | 23-01-2004 14:27:00 [#47] |
---|
Roman - pewnie, że się zgodzę, iż należy. Człowiek ten sam - żyje w świecie tym samym, dlaczego mielibysmy wymagać od nich cos mniej lub coś wiećej. NIe w tym rzecz.. | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|