- ...bo jest się wypalonym. Nawet jak zdarzają się w domach dziecka
ludzie, którzy lubią dzieci, mają serce, to zazwyczaj ładują wysiłek w
jakieś jedno konkretne dziecko. Zakasują rękawy i pracują z dzieciakiem
jak się tylko da, poświęcają mu czas, uwagę. Przy tym, co oczywiste,
zaniedbują inne, bo chcą uratować to jedno. A potem coś się dzieje,
dziecko nie radzi sobie, nie wytrzymuje, ucieka i z nich schodzą te
siły. Poza tym taka praca indywidualna nie jest premiowana. Nikt tych
wysiłków nie wspiera. Tak jak w szkole - są premiowane oceny, wyniki. A
nie wysiłek w materii, w której bardzo trudno o spektakularne sukcesy.
Ludzie się wypalają z niemocy. System temu sprzyja.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,9660868,Pedagog_z_domu_dziecka__Zasada_nr_1___tutaj_dziecko.html?as=1&startsz=x
Dwie kobiety, jeden facet. Wychowawca próbował bardziej niż inni
ingerować w nasze życie. Ale w ich środowisku jest tak, że taka
jednostka również będzie szybko stłamszona, ponieważ jest tam polityka
"nie przeszkadzać". "Jeśli będziesz się za bardzo zajmować, interesować i
będziesz to mówił dyrekcji, to narobisz nam roboty. Po prostu bądź z
nami solidarny i...daruj sobie".
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,9646101,_Caly_czas_myslisz__z_ktorej_strony_przyjdzie_atak__.html
Ciekaw jestem komentarzy przedstawicieli domów dziecka. Prasa potrafi przedstawić coś jednostronnie..
Ale to co czytam nie jest radosną lekturą.
|