Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Poświąteczny przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ]
grażka27-12-2003 11:30:24   [#01]

To znalazłam dziś w gazecie:

http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1809858.html

grażka27-12-2003 11:42:27   [#02]
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,1841576.html
Marek Pleśniar27-12-2003 12:22:33   [#03]

:-))

ściągano, ściąga się i będzie się ściągać;-)

faktem jest że mentalność naszego narodu można jedynie zmienić w jego młodszej części. My już na straty.

Ale..

KTO to ma niby zrobić?

My? Nauczyciele? Z w połowie lewymi teczkami awansowymi i dublowanymi kółkami zainteresowań wpisywanymi w porozumieniu w przełożonymi? Ze studiami podyplomowymi psu na buty zdatnymi co je wpisujemy w papiery jako kwalifikacje?

Politycy? Tu nawet nie warto gadać:-)

Kto jeszcze?

Leszek27-12-2003 13:47:42   [#04]

Coś Marek nam dzisiaj w dołku...

:-)

więcej optymizmu...

może się nam uda coś zrobić...

zgadzam się, że nie w rok czy w dziesięć...

ale zmiany świadomościowe wymagają czasu liczonego w pokolenia...

I tym optymizmem poświątecznym opanowany

pozdrawiam "tytanów OSKKO"

:-)

Marek Pleśniar27-12-2003 13:55:08   [#05]

no tak, zapomniałbym o drobiazgu - że niby nas;-))

dzieki Leszku za optymizmu łyk. Pozgaduj trochę z nami w konkursie. Strasznie fajne dzieciaki:-)

grażka27-12-2003 13:59:28   [#06]

W temacie ściągania pojawiają się ciekawe wypowiedzi - np, otwartych egzaminów - korzystania z wzorów formułek itp. Ważniejsza jest bowiem umiętność ich wykorzystania.

Może to jest jakaś droga?

Ewa z Rz28-12-2003 05:53:14   [#07]

u mnie ściągania nie było i nie ma...

Proszę sie nie śmiać. To nie naiwne moje przekonanie - to fakt. Żaden mój uczeń nie sciągał i nie ściąga...

A dlaczego? I skąd ta pewność?

Bo moi uczniowie mogą i mogli zawsze korzystać ze wszystkiego co tylko chcieli, wszelkich pomocy... Mieli tylko ograniczony czas i w przypadku zadań indywidualnych nie wolno im bylo rozmawiać ze sobą... Czego nie czynili, gdyż każdy miał inne zadanie.

To wcale nie utopia, tak było i jest. Owszem wymaga to trochę (hmm...) pracy od nauczyciela... Ale jaka satysfakcja!

No i mam pewność, że to co umieją, umieją rzeczywiście i trwale.

Marek Pleśniar28-12-2003 09:11:57   [#08]

to jest grażko na pewno droga ale nie jedynie wystarczająca. Trochę pamięciówki jest niezbędne, chociażby dla niej samej, dla ćwiczenia skutecznego zapamiętywania.

Poza tym o czym mozna porozmawiać z ludźmi którzy nie mają jakiegoś kanonu wiedzy w głowie?

Nie jest ważniejsza konieczność wykorzystania wiadomości. Jest ważna.

Znó te nowoczesne zaklęcia:-)

"Wiedza" - to "całokształt ludzkich umiejętności i wiadomości". To i to. Trzeba wiedzieć i um ieć to wykorzystac. Samo "umieć wykorzystać" jest za mało.

Co do wypowiedzi przedmówczyni.. Wybacz Ewo ale w tak kategoryczne stwierdzenia nie daję wiary: :nigdy", "żaden", "każdy"  itp. No bo jak zdobywasz tę pewność?

grażka28-12-2003 16:06:02   [#09]

Dlaczego ściągają? Zastanawiam się...

Najmłodsze - bo nie potrafią. Wołają od razu - proszę pani, ja nie umiem. Jestem twarda - zawsze mówię spróbuj, zrobisz tak, jak umiesz. Chwalę każdą próbę samodzielnego zrobienia czegoś. Poprawiam, pokazuję jak.

Może to taka wyuczona bezradność - bo ile teraz rzeczy robi się za dzieci?

Potem dochodzi chęć bycia najlepszym, wreszcie - obrona przed tą pamięciówką, o której Marku piszesz. Zgadzam się - ale częściowo - tak musi być kanon wiedzy - ale rzadko kiedy na gruncie towarzyskim rozmawia się o prawo i lewobrzeżnych dopływach Wisły - wyjątkiem mogą być maniacy krzyżówek.

U dorosłych - i niestety u nauczycieli też - to plagiaty, wykorzystywanie cudzej pracy - poczucie bezkarności - głupota? Bo przecież przywłaszczenie cudzych konspektów, artykułów (zwłaszcza jako awansowych publikacji) nie ma szansy pozostać nie wykryte.

wysela28-12-2003 16:19:06   [#10]
Uczniowie ściągają, bo im się na to pozwala. Już po kilku lekcjach świetnie się orientują u kogo można a u kogo nie.  Otwartą furtkę wykorzystują bez skrupułów.
Nie można rozpatrywać tego problemu w kategorii grupy, najlepiej, żeby każdy, kto uważa, że nie powinno tak być postępował konsekwentnie i nie przyłączał się do grupy nieuczciwych (również nauczycieli). Ten wrzód sam kiedyś pęknie i będzie wielki smród.
Marek Pleśniar28-12-2003 16:25:57   [#11]

witaj wyselo

właśnie w witrynie OSKKO pojawiła się relacja z Olsztyna gdzie byłaś:-)

Iwona128-12-2003 17:47:54   [#12]

po powrocie

z wyjazdów w ramach Comeniusa zdziwiło mnie bardzo, że tam (Holandia, Anglia) praktycznie każdy dzieciak w klasie robi co innego-ktoś pisze sprawdzian, inny test, następny cwiczenia. Widzę, ze jeden dzieciak głowi sie strasznie, nie wie jak coś napisać, nauczyciel w drugim końcu sali, a dzieciak myśli zastanawiasię, gryzie ołówek, Czemu nie wykorzysta okazji zastanawiam się. Zwracam sie a tym pytaniem do nauczyciela, a ten wydaje się nie rozumie mnie. Sądziłam, że z moim angielskim coś nie tak. Okazało się jednak, że zrozumiał mnie doskonale, tylko nie bardzo wiedział jak zareagować. Ja w zasadzie obraziłam jego uczniów-ONI NIE ŚCIĄGAJĄ!! To chyba najobrzydliwsza rzecz jaką można zrobić w szkole, gdyby próbował zostałby odrzucony przez całą społeczność!!

Po powrocie zapytałam moich uczniów co jest najbardziej niegodnym postępowaniem- odpowiedzieli, że donosicielstwo i lizusostwo. Opowiedziałam im , że na zachodzie tak jak u nas  traktuje sie donosicieli tam traktuje się tych co ściągają. Najpierw salwa śmiechu-"oni nie wiedzą co dobre", ale teraz co jakiś czas wracamy do tematu i reakcje nie są już tak jednoznaczne. Kropla zaczęła drążyć kamień

Marek Pleśniar28-12-2003 18:03:28   [#13]

cholernie przykre spostrzeżenie, zwróciło moą uwagę i mnie dość zmartwiło ponownie:-)

tacy jeseśmy i tacy są nasi uczniowie

nadal tak uważam. Polaczki - cwaniaczki:-(

S Wlazło28-12-2003 18:12:25   [#14]
A czy nie sądzicie, że ściąganie' - to rodzaj naturalnej obrony ucznia, np. ściąganie ze strachu przed złym stopniem. Gdyby uczeń nie był przez nas potępiany, że czegoś nie umie, tylko - na odwrót - ujawniając swoje trudności znajdowałby w nas wsparcie w pokonywaniu trudności, czyli nie krytyka i kara, ale pozytywne wspieranie w trudnościach - to zniknąłby i problem ściągania,byłoby bowiem szkodliwe dla samego ucznia. Ściaganie - to nie polska mentalność, tylko wyuczona reakcja na system oceniania w szkołach. Pozdrawiam. Stefan Wlazło.
grażka28-12-2003 18:17:51   [#15]

Tak właśnie myślę - boją się być gorsze; dlatego tak bardzo mi zależy, aby próbowały.

Ale w przedszkolu nie ma ocen - i tu w ogromnej większości się tego udaje uniknąć.

I jest mechanizm "obronny" - proszę pani, ona/on ode mnie papuguje! ;-)

Moje spostrzeżenia do dzieci starszych opieram raczej na własnych wspomnieniach i rozmowach z własnymi dziećmi - gdy słyszę od córki: Mamo, to mi się do niczego nie przyda (jakieś pierścieniowe węglowodory itp.).

Iwona128-12-2003 18:22:10   [#16]

zgadzam się Marek

"Polaczki cwaniaczki" i wszystko tak pięknie podawane. Widzę uśmieszki niektórych koleżanek, które uważają się za lepsze i bardziej życiowe, bo np. w czasie sprawdzianu muszą koniecznie wyjśc na zaplecze. Po próbnym teście i sprawdzeniu zadań zamkniętych widać jak na dłoni, w której sali komisja była "miła". Źle napisana klasówka to przecież pedagogiczna porażka nauczyciela, a niektórzy takich nie mają, są wspaniali!! Nie jastem nauczycielem dyplomowanym, dopiero rozpoczęłam staż, ale jak poczuję, że dostaję choroby pt. plagiat, to chyba się wycofam, a zaczyna ona ogarniać coraz większe masy ludzi naprawdę dobrych i zdolnych!!

Jeśli my nauczyciele nie uwierzymy, że ściąganie jest paskudne, jeśli nie przestaniemy opowiadać "zabawnych" anegdotek, jak to dzieki .... zdało się to i tamto wzbudzając podziw uczniów to niby dlaczego uczniowie mają uważać to za coś nagannego. No i musimy zacząć sami się szanować (trochę z innej beczki)-podczas przerwy nauczyciel zgięty w pół uważnie słucha ucznia , który raczył zadać pytanie na temat, a że siedzi na podłodze to już drobiazg-przecież interesuje się przedmiotem!!!

Iwona128-12-2003 18:33:21   [#17]

w poście 14

racji jest według mnie bardzo mało. Dobrze boi się, ale równocześnie ma w nosie tego, którego prosi-daj ściągnąć. Zawsze tych najlepszych sadzam razem, żeby mogli spokojnie pisać, bez błagalnych próśb tych biednych, zestresowanych, który nie to, że czegoś nie umieją- oni zanim wyjmą kartkę już się pytają kiedy będzie można poprawić. Niezależnie od systemu oceniania (chyba nie ma doskonałego) motywacja do nauki zmniejsza się, a historie o różnych Dyzmach rozkitają. No i bzdury rozpowszechniane przez dorosłych, że bez znajomości niczego nie osziągniesz robią swoje!
Gaba28-12-2003 18:54:29   [#18]
uczenie jest niemodne - cwaniactwo w cenie, uczenie się jest śmieszne, panuje moda na nieuczenie, kombinowanie, olewania i załatwianie, nawet tego - byłam niedawno na takim spotkaniu - padło znamienne zdanie, cóż chcieć od dzieci, które są drugim pokoleniem ludzi niewychowanych...
Małgoś28-12-2003 20:21:38   [#19]

bo w życiu premiuje się nie trud i pracowitość ale SKUTECZNOŚĆ; życie nie pyta o to JAK, ale ocenia EFEKT...

więc ściągają i duzi i mali

a w szkole...?

kiedys jakis dzieciak powiedział "bo proszę pani, w szkole to nie trzeba umieć, w szkole trzeba MIEĆ" (zadanie domowe, zeszyt, cyrkiel, referat i dobrze naopisana klasówkę)

PS. a kto jest wiekszym idolem młodego pokolenia: Frytka z z BigBrothera i Baru, czy laureaci nagrody Nobla?

laureat nie jest medialny no i nie potrafi na oczach milionów uprawiac seksu w wannie w taki sposób, że połowa tych milionów uważa, że był to seks, a druga że tylko kąpiel :-)

Kto wie dlaczego tak nam zgłupiała ludzkość? Od coca-coli, chipsów i markowych perfum?

Kto pamięta te czasy kiedy pół Polski śledziło na bezdechu teleturnieje typu "Wielka Gra", regularnie oglądało Pegaza, czytało "Kulturę", biło się o wejściówki na Filmowe Konfrontacje...?

a wsio taki żal... :-(

Zola28-12-2003 22:47:06   [#20]

niestety przyzwolenie jest ogólnospołeczne
np. dziennikarze, którzy gdyby wykryła się w jakiejś szkole afera ze ściąganiem byliby tymi , którzy jako pierwsi i bardzo ostro potępiliby taki niecny proceder, tuż przed maturami dzwonia i zadają dwa "bardzo istotne"  pytania
pierwsze dotyczy kanapek - a co tez maturzyści będą jedli, a kto wniesie, a ile to kosztuje i juz tu pada pytanie , czy w kanapkach będą ściągi
drugie pytanie jest stawiane wprost , takze mnie dyrektorowi, czy pamiętam moją maturę i ja  się wtedy ściągało
ale to pytanie stawia sie politykom, ludziom kultury itp.
i pytani opopwiadają "zabawne anegdoty" jak to u nich ze ściąganiem bywało

i jeszcze jedno, jeden z moich absolwentów studiuje w Finlandii, opowiadał ,że zaraz na początku został złąpany na ściąganiu, afera na uniwersytecie zrobiła się wielka i tylko dlatego nie wylano go ze studiów, że był z Polski i nie znał zwyczajów fińskiej szkoły, mówi ,ze do dziś pamięta ten wstyd i osobisty i za Polaków

S Wlazło29-12-2003 20:55:02   [#21]
No właśnie, czy rzeczywiście jesteśmy gorszym narodem, czy rzeczywiście nasza młodzież jest diametralnie gorsza od młodzieży innych narodowości? Jest bardzo mało racji w poście 17, bo motywacja uczniów do uczenia się nie spadnie, jak manna z nieba, trzeba umieć ją u uczniów rozbudzić. Dawno nie byłem taki agresywny!Widać wracam po świętach do formy. Serdeczności, zwłaszcza dla Iwony 1
Tera29-12-2003 21:15:43   [#22]

swlazło:-)

Nasza młodzież nie jest gorsza ( jeszcze) od młodzieży innych nacji.Było mi niezmiernie miło, gdy nacja francuska mi tego zazdrościła ( określona sytuacja).

Ale niestety ściaganie to nasza specjalność. Ogólnie, jako społeczeństwo mamy do tego stosunek specyficzny ( czytaj: tolerancyjny).

Dla jasności - nie tolerowałam tego nigdy i nie toleruję. Moi uczniowie o tym wiedzą i respektują.

Iwona129-12-2003 21:23:24   [#23]

o rety

a kto tu mówi, że "nasza młodzież jest diametralnie gorsza od młodzieży innych narodowości"????? Nasze dzieciaki w porównaniu z tymi zachodnimi (to dopiero moje pierwsze obserwacje) są wspaniałe!!! Ściągają to jest fakt, a ja osobiście tego nie znoszę i nie uwazam, że jest to sposób na życie i będę z tym walczyła. W poprzednich wypowiedziach tylko mówiłam, że niestety wielu dorosłym to nie przeszkadza i dlatego tak trudno ten zwyczaj wykorzenić. Zalety naszych uczniów w porównaniu to:

- żucie gumy nie jest patologią,

-nauczyciela przepuszczają w drzwiach, a jak wchodzi do sali wstają,

-makijaż naszych uczennic w zasadzie znikomy,

-nie wchodzą masą na jezdnię przy czerwonym świetle,

-ustępująmiejsca w środkach komunikacji,

I dużo podobnychm drobnych spraw. Naprawdę uważam, że doskonałe nie są, ale ja zdecydowanie lepiej czuję się z naszymi. Może kiedyś będę to potrafiła sformułować jaśniej :-)

( a cokolwiek chcemy wśród uczniów rozbudzać musimy działać jednym frontem; jak Grażka napisała "proszę pani, ona/on ode mnie papuguje!"-to jestem prawie pewna,,,,,,,,,,,,,że nauczyciel odpowie "nie skarż" :-(((

grażka29-12-2003 21:32:31   [#24]

A nie!

Wcale tak nie mówię! ;-)
Uśka29-12-2003 21:34:34   [#25]
uważam, że nasza młodzież nie jest gorsza, ale serwuje sie jej wzorce  o których  pisze Małgoś w #19.Niestety szkoła  nie ma duzego wpływu na "prostowanie", ma za mała siłę przebicia. Być może tworzenie mniej licznych klas pomogłoby w kształtowaniu postaw o których mowa w wątku.
Małgoś29-12-2003 22:19:14   [#26]

nasza młodzież nie jest gorsza, ale jest ...bezbronna

bo czy uczymy ich np. obrony przed reklamą i bujdą, umiejętności przeciwstawiania się naciskowi grupy, kultury współzycia z ludźmi (z tą intymną włącznie), umiejętności racjonalnego myslenia, dzieki czemu mogliby odrózniac fikcję od prawdy (niedawno z przerażeniem odkryłam, że wiekszość 15-16 latków wierzy w programy typu "Nie do wiary" i inne typu "Archiwum X")?

nie uczymy, bo nie ma czasu, metod, programów - bo  programy naszych szkół tkwią w jakiejś dziwnej nierzeczywistości, w której wciąz roztrząsa się problemy egzystencjalne Stanisława Wokulskiego, czy nieskuteczność Kordianów, Konradów i innych rozchwianych emocjonalnie bohaterów romantycznych

a w gimnazjum wtłacza się 4 metody rozwiązywania układów równań, podczas gdy spora cześć uczniów ma problemy z działaniami na ułamkach (o czym świadczą wyniki egzaminów gimn. w części mat.przyrod.)

Bywamy dumni, że nasze programy sa nad wyraz ambitne w porównaniu z łatwiznami zachodnimi, ale chyba nie mamy tak naprawdę powodów do dumy

wystarczy przypomnieć wyniki sprawdzianów międzynarodowych dot. rozumienia instrukcji, codziennych umiejętności matemat. itp.

a jak sobie radzą młodzi ludzie w życiu?

beznadziejnie - biorąc pod uwage, że czesto nawet 30-latkowie wciąż korzystają z efektów pracy swoich rodziców, przed Świetami BN co trzeci obywatel sie zadłuża, a do Sejmu wybierani są .... sami wiecie jakie ciekawe (medialne) persony ;-) - to chyba skutki irracjonalności, wiary w nadzwyczajne okoliczności i rozwiązania, myslenia zyczeniowego itp.

tak więc , szkoda, że z niezłego surowca nasz System (w tym tez bida-szkoła) wytwarza w sumie chyba dość ...mierne efekty

Leszek29-12-2003 22:25:58   [#27]

Zgadzam się z Tobą Małgoś, ze należy w programach nauczania i wychowania pominąć wszelkie przykłady nieudacznictwa, bezradności życiowej...

A tylu bohaterów niektórych książek świeci taką postawą...

Pozdrawiam

migotka29-12-2003 22:51:22   [#28]

Małgoś, Leszek

Czy oni faktycznie wzorują się na tych bohaterach?

Czy to naprawdę szkoła, programy nauczania i wychowania mają największy wpływ na uczniów?
Małgoś29-12-2003 22:52:21   [#29]

Leszku :-)

obawiam się, że gdyby zastosować tego typu kryterium to z całego bogatego w literaturę programu ostaliby się...

o rety! nie mam żadnych pomysłów!!!!

no bo kto zasługuje na miano bohatera pozytywnego, który zyje w zgodzie  między ideami, wartościami i działaniem, a na dodatek jest efektywny i jeszcze innym pomaga - czyli człowiek sukcesu?

majta mi się jedynie we wspomnieniach "Poemat pedagogiczny" Makarenki :-((((

Leszek29-12-2003 22:53:48   [#30]

migotko, trzymam się działki, którą uprawiam...

na inne patrze jak na ugór, w którym nie dam rady...

:-)

pozdrawiam

Leszek29-12-2003 22:56:06   [#31]

jak nie ma to szukajmy Małgoś w życiu codziennym, obok nas...

może da się takiego zwykłego, dobrego człowieka znaleźć...

nie musi być książkowy...

pozdrawiam marząc dalej

:-)

migotka29-12-2003 23:17:15   [#32]
Czy to  rodzice nie powinni być tym pozytywnym (zwykłym, dobrym) wzorem?
Małgoś29-12-2003 23:24:43   [#33]
z pewnościa rodzice to podstawa, ale uważam, że szkoła ma tez ogromny wpływ na rozwój osobowosci ucznia
migotka29-12-2003 23:34:44   [#34]

Małgoś

Przecież my staramy się byc dla nich wzorem, ale czy zawsze oni nas jako taki wzór odbierają?
migotka29-12-2003 23:37:44   [#35]
my - nauczyciele
Małgoś29-12-2003 23:39:10   [#36]

Migotko

naprawdę uważasz, że my tzn. nauczyciele staramy sie byc wzorem dla młodziezy?

wiesz, ale chyba nie jest to moim celem

nie odważyłabym sie proponowac siebie za wzór dla kogokolwiek ;-)

- raczej starm się byc w porządku wobec siebie i innych,

ale wobec innych dlatego, by chronic siebie np. walcząc o swoje prawa 'jesli ja jestem ok wobec ciebie, to dlaczego ty nie starasz sie równiez byc ok wobec mnie?"

Iwona129-12-2003 23:40:29   [#37]

no

Małgoś na pewno ma rację z tymi programami, a przede wszystkim z lekturami. Pisarzy przybywa, wydarzeń historycznych też, a programów nie kroją. Taki ambitny gimnazjalista to naprawdę na nic nie ma czasu i zostaje ze swoimi piątkami i szóstkami w swoim dziwnym, szkolnym świecie bo na nic nie ma czasu.

Leszek, a lektury musimy znaleźć, bo jak wzorce tylko z życia, to oni (uczniowie) już zupełnie utwierdzą się w tym, że wszystko jest oszukaństwem.

Uczę matematyki, ale ośmielę się zaproponować:

M Musierowicz-wszystko

migotka29-12-2003 23:46:59   [#38]

Małgoś

Nie wiem jak Ty, ale ja przynajmniej staram się być wzorem dla uczniów. Staram się być sprawiedliwa i konsekwentna. Zawsze staram sie zrozumieć, dlaczego tak a nie inaczej się stało. Pomimo wielu przeciwności staram się dążyć do celu.

Może zle to nazwałam, ale staram się być tym dobrym przewodnikiem (a może jednak trochę wzorem), czy to według Ciebie jest złe?
Małgoś29-12-2003 23:55:54   [#39]

Migotko :-)

chyba chodzi nam o to samo :-)

o bycie w porządku

a nie o wskazywanie "bierzcie przykład ze mnie"

migotka30-12-2003 00:01:19   [#40]

Małgoś

Dokładnie, ale czy nie jest to jakiś dobry przykład, jeśli dom i rodzina nie są w stanie pokazać tym młodym ludziom kim powinni być? Przecież ja jako rodzic nie mówię swojemu dziecku - bierz ze mnie przykład!
Małgoś30-12-2003 00:10:41   [#41]

chyba niebezpiecznie jest "starać się" byc wzorem dla innych - to zbyt wielkie wyzwanie

bałabym sie takiej odpowiedzialności

bezpieczniejsza jest autentyczność, świadomość swoich zalet i wad no i oczywiscie świadomość, że na nas patrzą nasi wychowankowie i że jesli nas akceptują, to są skłonni nas naśladować

Gaba30-12-2003 05:04:15   [#42]

AB OVO

Wy tu tak a dyskusję, a ja dopiero co wstałam i nic nie wiem o tym - moiściewy!!!

 

jasne, że nas (tzn.. nauczycieli + stereotypy podręcznikowe + literackie) małpują - te wzorce inteligenckie, o których ktoś poniżej tak napisał:

Zgadzam się z Tobą Małgoś, ze należy w programach nauczania i wychowania pominąć wszelkie przykłady nieudacznictwa, bezradności życiowej...

A tylu bohaterów niektórych książek świeci taką postawą...

- nie są przenoszone ot, prosto, mają je w sobie nauczyciele, często rodzice inteligenci, często księża (inteligenci) - ja to nazywam dupowatość polskiego inteligenta, taka ukochana prosto spod Piwnicy pod Baranami + z akcji rynkowych (a, jakże ja to kocham) - przepraszam za dosadność, przepraszam... - nie chodzi o zaradność źle pojętą, wykorzystywanie do swoich obrzydliwych działań, chodzi mi o ochronę dobrze pojętej zaradności... my mamy tak a nie inną przeszłość historyczna, ale to nie będzie wiecznie trwało przeżywaliśmy brak XIX wieku cały wiek XX - WYSTARCZY!!!. brr wystarczy, mamy tak wiele Europie do powiedzenia, kozieśmy Europie nie wypadli - godności, takiej godności jak ma w sobie Hiszpan. Ale -

 

- to się wchłania a z mlekiem matki, sączy ze słowami nauczyciela, z postawą księdza - lub inne kombinacje (wzorce lekturowe w popłuczynach gazetowych - ten inteligencik z GW, jak my go lubimy w sobie)

 

To są tzw. niewidzialne pasy transmisyjne - ról społecznych, polskich (warto podkreślić), nie znaczy, że zachodnie czy wschodnie są lepsze.

 

Nasza młodzież budzi we mnie generalnie mieszane  uczucia - nie umiem zająć stanowiska, bo może łatwiej nie zajmować, nie mam wiedzy, nie mam zdania, nie mam doświadczenia, nie wiem, no, nie wiem.

- jest im ciężko, nie chciałabym być dzieckiem/młodzieżą w takim  świecie A. D. 2004, a ten świat urządzamy my, starsi.

- oni są tacy, jak my - pierwsze niewychowane pokolenie. (pisałam już, że cholernie mi się to spodobało, że dzieci obecne w liceum i gimnazjum - to dzieci pierwszego niewychowanego pokolenia PRL czyli nas, szpetnych czterdziestoletnich - warto pytać co to znaczy owo nie-wychowanie),

- one są wykładnią, pochodną (czy inna meta-fura matematyczna) nas - takie będą Rzeczpospolite jakie młodzieży chowania...

- nie żują gumy - generalnie, nie kleją na główkach towarzyszy podróży w tramwaju (jak w starym kawale o wychowaniu bezstresowym)

- mówią dzień dobry, nawet mówią - stają, kiedy w chodzimy do klasy (w listopadzie miałam gości ze Szwecji - to był szok) -= i co z tego, że wstają, co niby to ma znaczyć.

 

i co z tego!!!

 

- nasze dzieci nie dadzą rady, nasze dzieci w treningu 6 lat sp i 6 lat g + LO nabywają  określonych umiejętności, generalnie obok życia, nie tak się rozwija świat. 

 

w roku 1996 zrobiono badania w dawnym woj. bielsko - bialskim - pt. czego będzie chciał od ciebie  przyszły pracodawca (pytano dawnych ósmoklasistów)... i Wy wiecie, co dzieciaki odpowiedziały?

- grzeczności i punktualności - zbadano 16 tys. dzieci.

 

a gdzie języki, a gdzie umiejętności komunikacyjne, współpraca w małym zespole zadaniowym, uczenie się całe życie, IT, bycie produktywnym (to oczywiście jedna z teorii, że człowiek musi być produktywny, bo jakiś interes wobec niego ma państwo)...

- mnie trwoży nasza narodowa przyszłość (z JK jako p. prezydent też), trwoży nasza młodzież, wiem, jak niewiele umiemy jako nauczyciele, a jako społeczeństwo budzimy uczucia co najmniej mieszane - tzn. dokładniej (i bardziej poprawnie politycznie), wiem, czego ja nie wiem, czego mi nie staje (miłości mojej - chciałoby się dokończyć słowami Norwida)

Jako naród jesteśmy po prostu..., aż nie wypada.

 

Do roboty - tyle trzeba rzec, do pozytywistycznej roboty u podstaw, pozytywizm to odmiana bardzo szlachetnego romantyzmu, bez walki, niech robota znaczy do-ro, a nie walczyć nie wiadomo z kim, nie wiadomo jak, nie wiadomo dlaczego. Nie róbta, co chceta (bo to jest jakaś wersja Panatadeuszowego zawołania: my z synowcem na koń i jakoś to będzie), do roboty, do wspólnej godnej roboty, do podzielenia bidy tak by było jakoś mniej więcej sprawiedliwie, do pracy - nic innego nam nie zostaje + przypowieść biblijna o talentach.

 

PS. szkoła jest organizem całościowym pisał o tym kiedyś guru, ja nie będe się mądzryć, czas, by sobie już pospać, za chwilę wstaje do pracy tzw. współmałżonek.

Marek Pleśniar30-12-2003 05:08:35   [#43]
o, zmiana:-) To ja mogę iść spać
grażka30-12-2003 11:30:20   [#44]

Dla odmiany o nowej maturze :(

http://www2.gazeta.pl/edukacja/1,27095,1844066.html
Małgoś30-12-2003 13:01:14   [#45]

grażka :-((((((((

...ja chyba złożę dymisję

nie z powodu trudu uzupełniania dziur pod dyktando kolejnych zamieszań

ale z powodu ...wstydu

II kl. to juz półmetek ogólniaka, jak im powiedzieć, że będziemy teraz coś łatać?

buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.... :-(

grażka30-12-2003 13:04:47   [#46]

No właśnie - ten dorosły przykład, prawda? :-( I wartości, które mamy przekazywać - uczciwość, odpowiedzialność.

Właśnie zrobiłam sobie dwie godzinki z Internetem - bo wczoraj nie miałam za bardzo czasu, ale - mam chyba dość.

Małgoś30-12-2003 13:11:37   [#47]

Gabo

a czy nurtował Cię kiedys problem, jak szkoła kształtuje postawę wobec ...pieniądza?

bo mnie sie wydaje, że coś jest nie tak  - to jakby temat wstydliwy, cos jak to seksualne wychowanie zamataczone programami o życiu w rodzinie

niby przedsiebiorczość, niby wiedza o społeczenstwie, ale generalnie  "o pieniądzach dżentelmeni nie gadają"

może tu tkwi część przyczyny, dla której szkoła zdaniem uczniów buja w obłokach z dala od realnego świata ...nie uczy ani zarabiać, ani dzielic się, ani inwestowac, ani szanowac, ani ..radzić sobie z sukcesem finasowym (w Polsce ponoc każdy, kto wygrał jakąs fortunę, po kilku latach wraca do ...punktu wyjścia, a wiekszość społeczenstwa utozsamia duże pieniądze z duzą nieuczciwoscią - nie wuerzymy, że do wielkiej kasy mozna dojśc dzieki pracy i uczciwym pomysłom)

Majka30-12-2003 13:23:32   [#48]

informator :(

A ja od września przepraszam, wstydzę się i uzupełniam :( A co się naklnę po nocach, to moje :(

Robiłam wybrany dramat antyczny i nie był to "Król Edyp" :(, usiłuję w biednym bibliotecznie mieście znaleźć "Jądro ciemności" Conrada  -[ a na pytanie, czemu nie "Lord Jim", którego jest na metry, nasza metodyczka wybiegła w popłochu ;)]

Fragmenty "Nad Niemnem" też okazały się nie te, co w informatorze....

I nowelki pozytywistyczne wróciły te nuuudne...

I kluczowe słowo wybrane okazało się synonimem tych wskazanych.

I nic już nie powiem, bom niecenzuralna :((

Iwona130-12-2003 13:47:55   [#49]

proszę

o wyjaśnienie czy zwroty:

zanim przerabialiśmy ten dramat

Przerobiłam z uczniami "Nie-boską komedię

bo bez względu na to, jaką lekturę przerabiali na lekcjach itd... są poprawne??????????

Wszystko z tego artykułu. Moi poloniści uczyli mnie, że "przerabiać to możemy śliwki na powidła". Czy od tego czasu coś się zmieniło???

Proszę o oświecenie w tej sprawie, dzięki

Majka30-12-2003 13:54:12   [#50]
Twoi poloniści uczyli cię dobrze :)
strony: [ 1 ][ 2 ]