przypomniano mi go i Wam też przypomnę:-)) Działa kojąco, Wybaczcie zaśmiecanie forum - święta są rzadko:-) Niedaleko,pod białym słońcem,za zieloną gwiazdą, żyli Staloocy, szczęśliwie, krzątliwie, śmiało, bo niczego się nie bali: ani kwasów rodzinnych ani zasad tradycyjnych, ani myśli czarnych, ni nocy białych, materii i antymaterii, bo mieli maszynę maszyn, umajoną, nakręconą, zębatą i ze wszech miar doskonałą; mieszkali sobie w niej i na niej, i nad nią i pod nią, bo oprócz niej nie mieli niczego [...] i każdy robił swoje, to znaczy -co chciał [...] Po jakimś czasie coś się pojawia, leci, a nie wiadomo co, lecz straszne, że nie wiadomo, jak patrzeć- bo co z innej strony to jeszcze okropniejsze. Przyleciało to, rozeszło się, zeszło się, siadło na samym wierzchu, ciężkie jak nie wiedzieć co, siedzi i nie rusza się. A przeszkadza, że trudno bardziej. Więc ci, co byli bliżej, powiadają:- Halo, to pomyłka, my jesteśmy Staloocy[...], idźże więc sobie, paskudo, bo będzie z tobą źle. A to nic. Więc, aby nie robić o byle co wielkiego zachodu, posłali niewielką, taką całkiem właściwie małą maszynę straszynę: pójdzie, przelęknie toto - i będzie spokój. Maszyna straszyna idzie, idzie, a w środku tylko jej programy mruczą; co jeden to przeraźliwszy. Podeszła – i jak nie zaszuści, nie zagwazdra! Aż się sama trochę zlękła, patrzy- a toto nic. Spróbowała drugi raz, z innej fazy, ale nie wyszło jej już; bez przekonania straszyła.[...] I już niczego nie robią, tylko kolubrynę roślinę: podpełznie cichaczem, niby nie wiedzieć za czym, łypnie spod czeluści, korzonek zapuści, wrośnie od spodu, powolutku, i jak potem da łupnia, to biedzie przyjdzie koniec. I rzeczywiście: wszystko stało się dokładnie jak przewidzieli, tylko z końcem nie wyszło i zostało po staremu. [...], aż tu widzą – nadlatuje ktoś: siedzi jak na koniu, ale koń nie ma kół; więc widocznie rower; ale rower nie ma dziobu, więc może rakieta; ale rakieta nie ma siodła. Nie wiadomo co leci, ale wiadomo kto w siodle [...] to sam konstruktor Trurl na przechadce[...]. Zbliżył się, zniżył, więc mówią mu, co i jak [...]. - A przelęknąć próbowaliście? – pyta łaskawie Trurl. - Próbowaliśmy [...] ale wszystko to nie pomaga. - Żadna maszyna, powiadacie? - Żadna, proszę pana. - Hm, ciekawe. A co to właściwie jest? - Tego to nie wiemy. [...] - Właściwie nie wiele mam czasu- mówi Trurl- najwyżej mogę zostać u was na jakiś czas konsultantem. Chcecie? Staloocy, rozumie się, chcą i pytają zaraz, co mają przynieść – fotony, śruby, młoty, lufy, a może dynamit, może armaty? Ą może dla gościa herbaty? Maszynistka zaraz przyniesie. - Herbatę może maszynistka przynieść- zgadza się Trurl- ale to dla celów służbowych. No, a co do reszty, to raczej nie [...] potrzeba tylko papieru, atramentu, stempelków, pieczątki okrągłej, laku jak maku, piasku, okienek, pluskiewek, łyżeczki cynowej, spodeczka, bo herbata już jest, i listonosza. I żeby było czym pisać – macie to? - Znajdzie się!- i w te pędy niosą. Trurl siada i dyktuje maszynistce: „ W związku ze sprawą Obywatela, fascykuł Komisji WZRTSP 7 łamane przez 2 [...]... ‘ - A teraz- powiada- do dzieła! Siada i pisze, a tamci, ciekawi, patrzą, nic nie rozumieją i pytają, co to jest i co będzie. - Urzędowanie- powiada Trurl- a będzie dobrze, albowiem już się zaczęło. Listonosz biega jak szalony całą dobę w obie strony; Trurl stemple unieważnia, rezolucje wysyła, maszynistka stuka i już powstaje z wolna wokoło cała kancelaria [..] A maszynistka stuka: „ W związku z nieokazaniem przez Ob. Zezwoleń zgodnie z nakazem Kom. Wyd. Pr. Wr. Z dn. [...] odwołanie Ob. nie przysługuje” [Trurl] wysyła posłańca, a kwitariusz chowa do kieszeni. Za czym wstaje i zaczyna kolejno wyrzucać w kosmos biurka, stołki, stemple, nawet pieczęć, segregatory i herbatę. Zostaje tylko maszynistka. - Ależ co pan robi!- wołają Staloocy, którzy tymczasem już się zupełnie przyzwyczaili.- Jak można? - Bez przesady, moi drodzy- on na to.-Lepiej patrzcie! I rzeczywiście, aż achnęli- pusto, czysto, nikogo nie ma, jak gdyby nigdy nie było [...] - No dobrze, ale po co było wyrzucać akta i wylewać herbatę?- pytają. - Ażeby was z kolei ta maszyna nie zjadła!- Trurl na to. Zabiera ze sobą maszynistkę i odlatuje, kiwając im życzliwie – a uśmiech ma jak gwiazda. |