Forum OSKKO - wątek

TEMAT: "Szkoła bez korepetycji"
strony: [ 1 ]
kasiek15-12-2003 14:52:09   [#01]

Jestem ciekawa, co sądzicie o tym konkursie organizowanym prze KO  w Rzeszowie:

http://www.ko.rzeszow.pl/artykuly/ar602.php3

i ogólnie o pobieraniu i dawaniu korepetycji.

kasiek15-12-2003 14:55:02   [#02]

...

i jeszcze

http://www.ko.rzeszow.pl/artykuly/ar530.php3

Majka15-12-2003 15:04:06   [#03]

będzie kolejna papierowa akcja :(

Konkurs "Szkoła bez korepetycji"
Następnie w terminie do 31 maja 2004 r. uczestnicy konkursu przesyłają program lub opis przedsięwzięcia oraz materiały potwierdzające realizację programu/przedsięwzięcia i wyniki ewaluacji (np. fotografie, filmy, scenariusze zajęć, opisy, kroniki).

Komisja oceniająca będzie brała pod uwagę w szczególności:
O Zakres działań.
O Wymierne efekty zrealizowanych działań.
O Pomysłowość rozwiązań


Jeśli przedsię wezmę, wymyślę program, będę douczać w soboty, zostawać po lekcjach (i wszystko to w kronikę! i na taśmę! i ankieta ciach! i zdjęcia!), a zamożne leniwce nie przyjdą, jeno od stycznia rodzice kupią im prywatne lekcje przed maturą - to znaczy, że szkoła zła?

Miałam taki problem, kiedy nauczyciel dla "odstających" zobowiązał się prowadzić dodatkowe lekcje (za darmo), a na wywiadówce usłyszałam: łeeee tam, wolimy dać dzieciom korki...wieczorkiem, spokojnie, indywidualnie....człowiek płaci i wymaga :)

Majka15-12-2003 19:12:37   [#04]

http://www.kurierlubelski.pl

(Puls dnia - Nie będzie płatnych powtórek)

Majka15-12-2003 19:19:06   [#05]

fragment

Waldemar Godlewski, lubelski kurator: Od dzisiaj nie będzie płatnych zajęć w tym liceum. Rozmawiałem już z dyrektor Urszulą Giedyk, która przyznała, że jej zgoda na ich prowadzenie była błędem. Tłumaczyła, że zrobiła to ulegając prośbom rodziców. Była też u mnie delegacja rodziców z „Czartoryskiego”, którzy potwierdzili jej słowa.

* Z telefonów jakie otrzymaliśmy w redakcji wynika, że rodzice i nauczyciele w zdecydowanej większości popierają pomysł płatnych powtórek. Co jest złego w korepetycjach za 4 złote płacone przez ucznia?


Tu nie chodzi o pieniądze, ale o etykę zawodową. Nauczyciel nie może przygotowywać ucznia do egzaminu, a później zasiadać w komisji i decydować o jego ocenie. To niedopuszczalne i oburzające. Byłem i jestem nadal zaskoczony, że nauczyciele zdecydowali się na prowadzenie takich zajęć. "

Co sądzicie na temat takiego problemu?

kasiek15-12-2003 21:36:58   [#06]

Re:fragment

Rozumiem prośby rodziców (chociaż podejrzewam, że kierowali się oni przede wszystkim założeniem, że jak dodatkowo nauczyciel jeszcze popracuje już za ich pieniądze, to może i przychylniejszym okiem na maturze spojrzy ;-)), ale dla mnie taka sytuacja jest niedopuszczalna. Sama od czasu do czasu udzielam korepetycji z j. obcego, ale nigdy swoim uczniom. Dla nich mam czas po lekcjach... Inna sprawa, że - a co mi, pochwalę się - już po pierwszym roku pracy wyrobiłam sobie na tyle dobrą opinię zarówno wśród uczniów jak i rodziców, że niektórzy uczniowie, którzy  w poprzednich latach skoczyli gimnazjum często proszą mnie o pomoc, a ci, którzy radzą sobie bardzo dobrze- chcą po prostu uczyć się czegos spoza bieżącego materiału. Zaznaczam, że nie odrabiam za nikogo lekcji, nie piszę wypracowań itp, ale po prostu jeszcze raz wszystko tłumaczę, przerabiam zadania oraz staram się "rozgadywać" w języku obcym, bo to bardzo często jest zaniedbywane w szkole.

Janusz Pawłowski15-12-2003 21:44:21   [#07]

"Nauczyciel nie może przygotowywać ucznia do egzaminu, a później zasiadać w komisji i decydować o jego ocenie."

Pierwsze słyszę - od kiedy pamiętam nauczyciele przygotowywali uczniów do egzaminów (w ramach lekcji), a potem zasiadali w komisjach i decydowali o ocenach.
Przez niemal 60 lat było to etyczne, a teraz nagle przestało być?

To chyba nie kwestia etyki, a wprowadzenia egzaminów zewnętrznych - problem sam się rozwiąże.

Nauczyciel prowadzący "normalne" lekcje bierze za to pieniądze czy nie?
Moja żona bierze (zasadnicza, wysługa, motywacyjny, ...).
To więc jak to jest? Nieetyczna jest?

Czym się różni lekcja za ktorą płacą rodzice pośrednio (poprzez swoje podatki) od lekcji, za którą płacą bezpośrednio?
Głównie tym, że w przepływ tych pieniędzy nie są zaangażowane setki biurokratów i nie mają z czego se uszczknąć

 

Jest tylko jeden poważny problem - w naszym kraju, póki co, rodzicom się wydaje, że jak płacą, to mają problem z głowy - znaczy dziecko musi zdać.
W ich podświadomości płacą nie za to, że dziecko jest nauczane, ale za to, żeby zdało.
Jak nie zdalo, to znaczy, że należy domagać się zwrotu pieniędzy z tytułu rękojmii.

I nie ma dla rodziców znaczenia, czy płacą 60 zł/h, czy 4zł/h - płacą, więc ma zdać - i jest to problem wykonawcy (nauczyciela), a nie ich pociechy.

Dopóki egzaminy nie wyjdą ze szkół - problem ten nie zniknie.
Ja właśnie z tego powodu miałbym, gdybym był dyrektorem, wątpliwości, czy warta skórka za wyprawkę.

Jacek16-12-2003 08:58:51   [#08]

Januszu

ale pan kurator zabrania również jakichkolwiek powtórek, fakultetów i innych w gimnazjum gdzie egzamin i tak jest zewnętrzny. Jestem z lubelskiego i w ub. r. rodzice naciskali mnie na organizację powtórek dla klas trzecich gimnazjum. Zapierałem sie rękami i nogami tłumacząc, że przez trzy lata zdobywali wiadomości i umiejętności by napisać ten egzamin jak najlepiej i nie widzę powodu by trzeba to powtarzać. W końcu doszlismy do wniosku, żeby przygotować ich do rozwiązywania testów gimnazjalnych dostępnych z różnych wydawnictw, internetu itp. Nie były to więc powtórki ale technika rozwiązywania testu, zwracanie uwagi na specyfikę zadań testowych itp. I RR na moją prośbę zgodziła sie również pokryć koszty dla takich osób, które chciałyby skorzystać z tych zajęć ale ze względu na sytuacje materialną nie stać ich. Uległem więc pozwalając RR na organizację tych zajęć w takiej formie. Szkoła nie zarobiła na tym złotówki. Nauczyciele mieli umowy z RR, która im zapłaciła za przepracowane godziny i odprowadziła podatek. Uważam mimo wszystko, że taka forma jest dopuszczalna tym bardziej, że to wyłącznie rodzice nalegali na organizację zajęć i ja musiałem przekonywać nauczycieli żeby zechcieli realizować te zajęcia.

Janusz Pawłowski16-12-2003 10:27:50   [#09]

Czyli, Jacku, jak rozumiem - szkoła jedynie "wynajęła" sale.

No to mam pytanie - czy kurator może czegoś zabronić RR?
Dopóki RR dziala zgodnie z prawem, może se robić co chce.
Zatrudnianie ludzi do pracy przez RR, jest zgodne z prawem? Np. księgowej?
Jeśli tak, to nauczyciela chyba też może zatrudnić (na umowę zlecenia).

Mam wrażenie, że KO przekracza swoje kompetencje - ja, jako rodzic, nie będę o nic pytał KO o pozwolenie, bo nie jest mi ono do niczego potrzebne.

A to, że zajęcia w szkole ... A co? RR ma szukać sal gdzie indziej? Tajne komplety mają być?

grażka16-12-2003 10:30:03   [#10]
A wiecie, że takie tajne komplety mi ostatnio przez głowę przeszły. Kiedyś działało - bez metod aktywnych i planów wynikowych, testów zewnętrznych i ewaluacji, itp - ;-)
Alfred16-12-2003 11:28:20   [#11]

Z powyższych wypowiedzi wynika, że pod pojęciem "korepetycji" zawierają się wszelkie formy zajęć z uczniami, które nie są określone w szkolnym planie nauczania zajęć obowiązkowych, dodatkowych i pozalekcyjnych.

Z definicji tej wyrzuciłbym też wszelkie inne formy pracy nauczyciela z uczniem, które odbywają się w szkole za wiedzą dyrektora i są udokumentowane dziennikiem (kajetem) zajęć innych - nieodpłatnych, wynikających np. z planu rozwoju zawodowego czy też po prostu z dobrej woli nauczyciela.

O czym świadcza masowo udzielane korepetycje?

Teza 1:

Korepetycje świadczą o obniżeniu etyki zawodowej nauczycieli.

Argumenty:

1. Uczy dzieciaka w swoim domu i bierze za to pieniądze.
2. Uczy dzieciaka w swoim domu, bierze za to pieniądze i być może zasiada w komisji egzaminacyjnej.
3. Udziela korepetycji własnemu uczniowi i bierze za to pieniądze.
4. Udziela korepetycji uczniowi podesłanemu przez koleżankę (kolegę) i bierze za to pieniądze.
5. Gnębi ucznia w szkole, wymuszając płatne korepetycje u siebie lub koleżanki (kolegi).
6. Całą energię pedagogiczną przeznacza na efektywność udzielanych korepetycji, za które bierze pieniądze.
7. Resztki energii pedagogicznej przeznacza na nieefektywne nauczanie dziecka w szkole, za które też bierze pieniądze;-))

Teza 2:

Korepetycje świadczą o niespójności systemu edukacyjnego na wszystkich etapach kształcenia.

Argumenty:

1. Uczelnie źle przygotowują kadrę nauczycielską.
2. Reforma wprowadzona zbyt pośpiesznie, dotarła cząstkowo do szkół podstawowych i gimnazjów, ośmieszając się w szkołach średnich.
3. Proces oceniania nie jest ukierunkowany na rozwój ucznia, lecz na realizację programów.
4. Ocena szkolna nie jest "stopniem" wskazującym na stopień rozwoju ucznia w różnych sferach, lecz sumą cyfr-liczb z tendencją do matematycznego uśredniania.
5. Szkolne systemy nauczania (WSO) wprowadzone pośpiesznie, bez podstaw prawnych, bez należytego przygotowania nauczycieli do tworzenia systemu.
6. Przeładowane programy nauczania i brak standardów kształcenia.
7. ...................(tu kolejny argument)
8. ...................(a tu jeszcze inny.;-)

MENiS kompletnie pogubiło się. Kuratorzy wymyślają konkursy "Szkoła bez korepetycji"... Mydlenie, bezsens.., odwracanie uwagi od funadmentalnych przyczyn.

Jacek16-12-2003 12:02:53   [#12]

do Janusza:

dokładnie o to mi chodziło, co kurator ma do zajęć, które organizują rodzice za swoje pieniądze.

Ja widzę w tych działaniach kuratora i MENiSa pewną zbieżność od jakiegoś czasu. Zabranianie sprzedaży podręczników w szkołach, rozdawania biletów do cyrku, konieczność organizacji wycieczek szkolnych za pośrednictwem "ksiegowości" Rady Rodziców a teraz zakaz organizacji jakichkolwiek zajęć odpłatnych przez rodziców. Tak jakby wcześniej to nie występowało.

Nie wytrzymuje krytyki wyjaśnienie kuratora lub MENiSa, że nie było wcześniej sygnałów od różnych instytucji lub osób o takich zajwiskach. Ciekaw jestem gdzie pracownicy kuratorium i MENiSa posyłali swoje dzieci do szkół, że o tym nie wiedzieli.

Może tak Alfredzie zaproponować inne konkursy:

"szkoła bez kuratorium", "szkoła bez MENiSa", "nauczyciel bez Karty Nauczyciela" i na koniec "szkoła bez szkoły"

Piotr Zieliński16-12-2003 13:01:59   [#13]

co może rada rodziców

Rada jako stowarzyszenie zwykłe może jedynie prowadzić tzw. działalność statutową, nie może być płatnikiem podatków od wynagrodzeń i w związku z tym nie może nikogo zatrudniać.

Chyba, że mamy radę zarejestrowaną w sądzie jako stowarzyszenie lub fundację, wtedy może wszystko

kasiek16-12-2003 14:58:41   [#14]

Re:będzie kolejna papierowa akcja :(

Dokładnie się z Majką zgadzam. Znowu poszukuje się jakiegoś półśrodka - nauczyciel po lekcjach, za darmo będzie organizował następne kółka, zajęcia itd... A może by tak postarać się o jakieś żródła finansowania tych zajęć, a nie szukać następnych, którzy z własnej ( albo i nie) woli będą brać udział w konkursie... A może konkurs dla firm sponsorujących dodatkowe zajęcia - coś w rodzaju "Szkoły z klasą"  - to "Firma z klasą" ;-))

A dzisiaj tak sobie przegladałam stronę PODN w Czudcu i z polecanych stron znajduje się link do www.lekcje.pl - gdzie można znaleźć oferty korepetycji ...DOBRE, NIE? ...

Małgoś16-12-2003 16:12:06   [#15]
a tak naprawdę, to KOMU te korepetycje przeszkadzają?
przecież żadna szkoła nie jest w stanie zindywidualizowac toku nauczania wszystkim
nie jest też w stanie wyćwiczyć umiejętności rozwiązywania testów przy okrojonych do skrawków programach nauczania
coz jest złeg w tym, że za dodatkowy komfort czyli indywidualne lekcje, trzeba dodatkowo zapłacić?

Wiecie co?

Z armatą na muszki, gdy grasują potwory...

są przecież o wiele gorsze problemy

- np. korupcja w szkole - minęło już kilka miesięcy, a ja wciąz nie moge sie otrzasnąc, że zdziwienia jak to sie stało, że niektóre moje gimnazjalne orlątka-nieloty wylądowały w obleganych liceach, w ekskluzywnych klasach. Przeciez sama im te śwaidectwa wypisywałam i wiem jakie były ich mozliwosci

- albo ta cholerna bezradność n-li wobec skandalicznych zachowań dzieciaków z coraz młodszych klas (gimn. SP)

- albo badziewia na rynku szkolnych podręczników
...
te korepetycje na wyżej opisanym tle, to całkiem jak niewinne muszki
Karolina16-12-2003 16:27:19   [#16]

Ja tylko a propos "szkoła bez szkoły" ;-))

Proponuje wątek.... edukacja tłumów - wątek z forum SDSI - tablica forum edukacyjne

Ciekawi mnie wasze zdanie na ten temat.

Karolina17-12-2003 15:38:40   [#17]

sorki;-)

NIe chciałam uciąc dyskusji ;-)

Szkoła bez szkoły....... nie chcemy pogadac? To nie jest zagrożenie...dla nas.... to jest opcja.... do dyskusji;-) No..?

Majka17-12-2003 15:46:36   [#18]

Karolino, nie ucięłaś - poczytałam wszystko :))

Tylko wyobrażenie szkoły w domu - po 8 godzinach z moimi maturzystami w formie przeświątecznych zombi - jest za trudne do objęcia rozumkiem :)

Chociaż wizja wczorajszych wywiadówkowych rodziców jako uczących  - słodka......;)

Małgoś17-12-2003 16:13:55   [#19]

kiedys czytałam artykuł o ty jak małżeństwo nauczycieli zarejestrowało działanośc gosp; załozyło szkołe podst. do której zapisano ...1 dziecko - ich własne

po to by uciec od obowiązku uczenia się w szkole masowej

potem klasa zwiększyła sie o 100% w postaci dziecka sąsiadów...

tak więc mimo braku ułatwień prawnych precedensy juz są :-)

To jest jedna z opcji - całkiem dobra... osobiście boje się tego, co złego może zdarzyć się dziecku w szkole (anonimowość, nieprofesjonalizm n-li, szkodliwe wpływy grupy, przemoc, narkotyki no i wszechogarniająca ...głupota)

Mocno wątpie w to, że w obecnych czasach szkoła jest najlepszym miejscem uspołeczniania małego cżłowieka

Moje dzieci nie sa juz takie małe, choć to jeszcze SP i gim. Obie zmieniały szkoły, klasy - w poszukiwaniu ...normalności. Starsza uczy się w mojej szkole, młodsza trafi tu za rok. Mozna mnie posądzac o nadopiekuńczość (choć taka nie jestem), ale wolę kontrolowac warunki (i miec na nie wpływ) w jakich spędzają większość swego czasu, niz przyglądac się w bezradności jak głupieją "nie wiadomo z jakiej przyczyny"

Karolina17-12-2003 16:20:12   [#20]

Małgoś - chętnie przeczytałabym ów artykuł ;-)

Cenny jest dla mnie Twój głos - ponieważ wypowiadasz się tu niejako jako rodzic i dyrektor.

Nawet lekko mi tu optymizmem zawiało po tym poście - sadziłam przez moment, że temat jest tak abstrakcyjny i trudny do objęcia przez nauczycieli w końcu, że aż nikomu się o tym nie chce gadać ;-)

Małgoś17-12-2003 16:29:55   [#21]

Karolino :-)

technicznie to bardzo łatwe:

rejestruje się działalnośc gosp. (nie trzeba byc n-lem nawet)

pisze się statut

zatrudnia się nauczyciela 9lub wiecej0 z uprawnieniami

znajduje się lokal, który spełnia wymogi p.poz i sanepidu

pisze się zobowiązanie o przestrzeganiu  któregos tam art. UoSO

zdobywa sie pozytywna opinie KO (dot. satutu)

wszystko zanosi się do - u nas Wydz. Ed. w Urz. Miejskim

i ... już

zazwyczaj nie odmawiają :-)

Nikogo nie interesuje czy w Twojej szkole jest 1, 2 czy 2000 dzieci.

Oczywiście wszystko musi byc zgodne z UoSO, bo organem nadzoru pedag. jest KO

A kwestia plusów i minusów...

Myśle, że jest coraz więcej dzieci wymagających specjalnych warunków nauczania, a te w szkole masowej z roku na rok sa coraz ...gorsze

więc dla dobra dziecka...

mozna się trochę potrudzic biurokratycznie

Karolina17-12-2003 18:35:06   [#22]

Faktycznie - niezwykle proste;-)

NIe mogę sobie odmówić - polecam lekture:

Homeschoolersi — obyś własne dzieci uczył — Tomasz Włodek Magazyn "W drodze" Nr 10 (362) 2003

Ludzie, jak zauważył Milton Friedman, wierzą w socjalistyczne szkoły, gdyż sami je kończyli. Większości nie mieści się w głowie, że matka przy stole kuchennym może nauczyć dziecko więcej niż szkoła. Tymczasem — gdy się nad tym zastanowić — to powinniśmy się dziwić, jak to możliwe, że szkoła jest w stanie nauczyć kogokolwiek czegokolwiek! Wszak jest oczywiste, że trzylatek siedzący z matką na tapczanie przez kilka godzin dziennie może się nauczyć czytać (jeżeli naukę przerywa się zabawą), a ten sam trzylatek posłany do przedszkola nie ma na to żadnych szans! Dziecko, które uczy się rachunków z matką w domu, nauczy się szybciej i lepiej niż to samo dziecko siedzące w klasie z 25 kolegami, gdzie nauczycielka ma dla niego statystycznie kilka minut dziennie! W dodatku typowa matka będzie miała do swojego dziecka wielokrotnie więcej cierpliwości niż nauczycielka do cudzego.

Oczywiście polecam całośc.

Gaba17-12-2003 21:00:07   [#23]

Mogę być i socjalistyczna :-)

- jestem za szkoła powszechną, masową. Wierzę, że mogą być przypadki, gdzie takie uczenie jest wskazane.

wiem, jednak, że żadna mama nie zastapi uspołecznienia - tego dobrze rozumianego, pracy wgrupie, współpracy, negocjacji.

Jeszcze myslę, że trzeba by zbadać - piszę to powaznie - czy z rodzicem w porządku. Sprawa z Nowego Targu, gdzie rodzice uczyli/nie uczyli dziewczynkę przez 4 lata skończyła się u psychiatry. Nigdy nie wiadomo, co tam komu w duszy gra.

 

Karolina dała przykład szklachetny i ważny, mogący przynieść dobre skutki. Znam jednak opłakane efekty niektórych zamierzeń i działań. Myślę, że warto być ostrożnym.

grażka17-12-2003 21:48:49   [#24]

Była na ten temat dyskusja na forum eduinfo - ale jakoś nie mogę teraz znaleźć. Tam przywoływany był chyba artykuł Korwina-Mikke.

Krótko cos padło tez na forum Wyborczej

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=33&w=9391016&v=2&s=0

a tam ktoś wrzucił taki link:

http://www.edukacja.domowa.pl/

Małgoś17-12-2003 22:05:44   [#25]

gaba

naprawde wierzysz w to, że wspólczesna szkoła kształtuje uspołecznienie, prospołeczność, kooperację itd.?

ja w to nie wierzę...

bo chyba skuteczniej uczy cynizmu, konformizmu, rywalizacji... ;-)

Karolina17-12-2003 22:06:56   [#26]

Lecę przeglądać te stronkę - tylko jeju...tam jakieś zebranie w zborze jest...;-) Zeby mnie tylko nikt ze zborem nie identyfikował !!! ;-))

Chciałam podyskutowac tylko;-)

Wiem, ze temat nowy i trzeba ostrożnie i nie dla wszystkich będzie celowy.

mirek17-12-2003 22:51:02   [#27]

a może wróćmy do wymagań

Słuchajcie, a może to chodzi o to ,że co innego uczymy, a co innego potem wymagamy na maturze?
Małgoś17-12-2003 23:21:33   [#28]

teraz jako mama...

moja Młodsza chodzi do masowej, publicznej szkoły

uczy ją j.polskiego Pani, która czesto bywa tematem dyskusji na wywiadówkach

Pani nie jest uwielbiana, ale jest przez dzieci szanowana

a ja nie moge wyjść z podziwu, że ..jej się chce - tak tyrać i jeszcze obrywać

moja córa ma zeszyt sprawdzony jak pod lupą

prace klasowe, dwugodzinne pisała już w klasie IV - a efekty były początkowo tragiczne

uczylismy sie tego polskiego "razem" tzn. my-Rodzice pilnowalismy by dziecię wypełniało zalecenia Pani (poprawy, przepisywania, lektury itd.)

czasem łzy się lały, i wrzaski sypały i szantaże "Jak za 30 min. nie będzie to przepisane to..."

ale dziś efekty sa ..rewelacyjne!

ostatnio Młodsza (z SP) sprawdzała wypracowanko Starszej (z gimn);

jest ekspertem od charakterystyki postaci

czyta książki z radością (np. Szatana z ? klasy, Sposób na Alcybiadesa itp. starocia)

jej styl jest prosty, czytelny, unika powtórzeń, barokowości i mętnych sformułowań

używa ładnego słownictwa

TEGO WSZYSTKIEGO nauczyła ja Pani B. wbrew pretensjom rodziców (że za trudno, że stresowo, że za niskie oceny)

myśmy Jej zaufali i bronili na wywiadówkach

a dziś wiem, że na zakończenie VI klasy pójdę do Niej z osobnym bukietem kwiatów i z wielką wdzięcznością

Pani B. udowodniła, że jak się wie czego i jak i jest się wytrwałym, to mozna nawet w tych trudnych czasach i nauczyc i wychować

Chciałabym miec takich nauczycieli w swojej szkole :-)

Wtedy nie straszne byłyby mi egzaminy i matury naszych ancymonków

AnJa17-12-2003 23:39:27   [#29]

Małgoś :-)

Poczytałem Twoje posty z ostatnich 2 dni - i, kurczę - cosik tu nie tak.

Bo :

-albo ja Cię wcześniej nie rozumiałem,

-albo niebieskiego koloru czcionek nie lubię,

-albo poglądy Twoje ewolucji ulegają.

-albo poglądy moje przyspieszonej ewolucjim ulegają,

-albo  miałem ( jak zwykle oczywiście;-) rację, że o to samo nam chodzi,\

W każdym razie: czytam, to co piszesz i zazdroszczę, że nie ja to pierwszy napisałem:-)

Jezu, z baba się zgadzam, samokrytykę składając :-)

Święta idą, czy co?

Małgoś17-12-2003 23:43:39   [#30]

:-)))

to te święta

nawet AnJa ludzko do człeka gada ;-)

PS. z niebieskiego nie zrezygnuję, jedynie gdy pisze z pracy to na szaro bo tam nie działa niebieskość

AnJa17-12-2003 23:49:54   [#31]

:-))))

Kurde, ale w realu to się posprzeczmy:-)

Nie?

Małgoś17-12-2003 23:51:53   [#32]

w realu to jestem łagodna jak baranek na Wielkanoc ;-)

AnJa17-12-2003 23:55:28   [#33]
To jak ja - tyle, że moja baraniowatość obejmuje także okres międzywielkanocny i przejawia się niekoniecznie w łagodności, a bardziej w innych cechach i zachowaniach baranom właściwym :-)
Małgoś17-12-2003 23:58:40   [#34]

poza nastrojami świątecznymi dominują u mnie bycze skłonności

tak to w gwiazdach zapisano...

a byczki to jak ten Fernando -  łagone, pogodne, zyczliwe, chyba że je jaki giez zaatakuje ;-)

AnJa18-12-2003 00:02:28   [#35]

Uff

Co za ulga!
Ze wzgęldów wagowo- gabarytowych, do kategorii gzówzaliczyć mnie, nawet przypadkowo, nie można :-)
Małgoś18-12-2003 00:04:42   [#36]

:-)))

miejmy też nadzieję, że w czerwonym Ci nie do twarzy ;-)
AnJa18-12-2003 00:16:34   [#37]
Ze względu na nabytą wskutek długotrwałego pełnienia funkcji kierowniczych w oświacie czerwoność oblicza ( mordy- znaczy) boję się, że pytanie jest bezzasadne:-)
Gaba18-12-2003 05:41:56   [#38]
Małgoś, nie tylko, że wierzę... ale umiem to zrobić - nie jest to wiara a umiejętności (jestem trenerem od umiejności kluczowych)...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]