A jaka jest różnica między bieganiem do banku, a bieganiem do kasy wydziału edukacji?

A jeśli emeryt ma konto?
Wtedy założy stałe zlecenie przelewania co miesiąc raty na konto kasy zapomogowo-pożyczkowej i już w ogóle nigdzie nie będzie musiał biegać.

No, ale jak emeryt przestanie biegać to mu się stawy zastaną i zostanie kaleką. Ja jeszcze nie emeryt, a już mnie w jednym kolanie strzyka.

I zamiast kupić węgiel, zaczną kupować leki. A jak nie będą mieć węgla, to z zimna dodatkowo przeziębią stawy i będzie jeszcze gorzej.

Kasa to strategiczna instytucja dla emeryta.

;-)

A u nas chcą jedną doprowadzić do zamknięcia (bo jakoś tak mało przestrzega prawo) i założyć drugą (nauczyciele z gimnazjum i inni) a organ chyba powinien obsługiwac (coś mi sie tak w głowie kręci, ze tak ustawa stanowi), ale może nie...

no to powinni pensje nauczycielom emerytury podnieść, co byśmy tych pożyczek nie musieli brać... dlaczego tak mało nam płacą? :-(((((((((

buuuuuuuuuuu

Wydaje mi się, że macie dużo szczęścia z tego powodu, iż u Was kasa działa przy Wydziale Edukacji (kontrola). Znam taką, która funkcjonowała jako niezależny podmiot - jakby branżowy bank dla pedagogów. Co miesiąc nauczyciele odprowadzali składki, a w razie potrzeby brali pożyczki. Teraz kasa jest pusta, kasjerka i księgowa w jednej osobie jest w areszcie.

Nauczyciele mają potwierdzenia wpłat z księgowości (mogą je okazać przy roszczeniach), gorzej z emerytami, którzy wpłacali osobiście i nie zachowali dowodów wpłat.

Pisałam o tym (razem z Markiem - pozdrawiam) też tu:

...problem z księgowymi w kasach zapomogowo-poż.