Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Absurdów ciąg dalszy
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Marecki29-11-2003 00:32:03   [#01]
Na spotkaniu z dyrektorami wizytatorka z Delegatury Kuratorium w Legnicy przekazała informację, że częstym błędem popełnianym przez dyrektorów jest używanie w dokumentacji szkolnej zwrotu "posiedzenie rady pedagogicznej".
Nakazała używać jedynie słusznego -  "zebranie rady pedagogicznej".

Pewnie pojęcie SYNONIM jest dla niej obce.

Pozdrawiam
Maryśka229-11-2003 00:50:36   [#02]

Może pani wizytator tłumaczy to sobie tak, że jak posiedzą na posiedzeniu, to sie rozleniwią i nic nie zrobią, a jak się zbiorą na zebraniu, to nie posiedzą, nie poleniuchują i coś ciekawego uchwalą.

;-))))))))

Ewa z Rz29-11-2003 06:44:23   [#03]

aleeee tęskno...

niektórym za jedynie słusznym .... (wpisz co chcesz)

Jak wszystko będzie ujednolicone (wybacz leszku), to wszystko będzie proste i oczywiste... Po co się martwić ile uszyć czarnych a ile zielonych bluzek? Wszyscy nosimy białe i kłopot z głowy!

A jak wtedy można wszystko precyzyjnie zaplanować i... wykonać plan!

ReniaB29-11-2003 08:04:34   [#04]

Wg mnie

pisać tak jak chcą i nie poświęcać takim bzdurom więcej uwagi niż zasługują.
SławekL29-11-2003 09:39:27   [#05]

no ale

ale wtedy trudno nie popełniać błądów, bo nie wiadomo co jest błędem, dopuki ktoś jedynie słusznie myślacy nie powie nam o tym
Marek Pleśniar29-11-2003 09:47:14   [#06]

Rada pedagogiczna  -ciało ustawowe - uchwala i opiniuje itp. A jak się nazywa nasiadówa na której to robi - jaka róznica?

i ... NAKAZAŁA?

 

Ale jak wizytórka lubi to jej wydrukuj;-)

UOSO Art. 33. 1

3. Nauczyciele, o których mowa w art. 35 ust. 5, wykonujący czynności z zakresu nadzoru pedagogicznego mają prawo:

1) wstępu do szkół i placówek,
2) wglądu do prowadzonej przez szkołę lub placówkę dokumentacji dotyczącej przebiegu nauczania, wychowania i opieki oraz organizacji pracy,
3) udziału w posiedzeniu rady pedagogicznej, po uprzednim powiadomieniu dyrektora szkoły,
----------------------------------------
 
§ 11. 1.Rozp o nadzorze ped.

5. Informację dotyczącą wyników wizytacji, o której mowa w ust. 3 pkt 2, oraz wystąpienie powizytacyjne organu sprawującego nadzór pedagogiczny przekazuje się dyrektorowi szkoły lub placówki oraz organowi prowadzącemu w terminie 14 dni po zebraniu rady pedagogicznej, o którym mowa w ust. 3 pkt 1.

 
:-))))

bes4029-11-2003 10:04:24   [#07]

Marek ! Jesteś WIELKI - wysypałeś kawę na ławę.

Ponoć niewłaściwe jest także stwierdzenie "szkoleniowa rada pedagogiczna" i wszelakie tego odmiany. Czy to prawda ?????

SławekL29-11-2003 10:20:39   [#08]
On zawsze był:-))))
Marek Pleśniar29-11-2003 10:26:10   [#09]

dementi

mam 176cm wzrostu;-)

"rada" bym nie napisał - bo rada to organ szkoły. Posiedzenie szkoleniowe rady ped. tak;-)

Marecki29-11-2003 11:44:39   [#10]
Wszystkoo czym piszecie (przepisy prawa oświatowego, które uwzględniają obie formy) były wymieniane przez dyrektorów, ale pani wizytator odrzuciła te argumenty.

Nie zamierzam niczego zmieniać, poprawiać (inni dyrektorzy również). A pomysły pani wizytator przekroczyły granice absurdu.

P.S.
To początki "twardego" nadzoru (przeciek z Delegatury - nie z prokuratury)
Marek Pleśniar29-11-2003 11:52:18   [#11]

wzięła i odrzuciła :-))))))))))))))

nic nie zmieniajcie i nam piszcie biuletyny o losach pomysłu racjonalizatorskiego;-) Leszek? A u Was jak? Nauczyciele posiadują czy sie zbierają? Skąd takie pomysły u ludzi?

Leszek29-11-2003 12:09:38   [#12]

Wywołany do tablicy - jestem!

U mnie zbiorą się i posiedzą...

Jeśli ktoś ma taki dar to może suche słowa protokołu ubarwić (nie zmieniajac treści oczywiście)

Natomiast zwięzłego języka i jednoznacznej treści wymaga tekst uchwały rp.

Krótko, ale po wczorajszych andrzejkach język u mnie jeszcze nie barwny...

:-)

Pozdrawiam

Marek Pleśniar29-11-2003 12:58:33   [#13]
zbiorą się i posiedzą:-)))))) Tylko żeby nie daj Boże nie obradowali;-)
AnJa29-11-2003 13:05:33   [#14]
Albo radzili! Bo rajcować to nieźle potrafią:-)
beera29-11-2003 13:12:03   [#15]

nowomowa i nic poza tym

Będąc w Szczecienie dowiedzialam się od tamtejszych dyrektorów, iż KO KAZAŁO pisać nauczycielom PLANY WYNIKOWE

Wyobrazacie sobie?

Po pierwsze pisanie planow nie jest nakazane zadnym aktem prawnym
po drugie - określanie formy to w związku z w/w jest absurdem do potęgi

Marecki29-11-2003 15:39:40   [#16]

plany wynikowe

Idźmy dalej. Ta sama wizytatorka będąc na mierzeniu w jednej ze szkół podstawowych sprawdzała w dziennikach zgodność zapisów tematów lekcji z tematami ujętymi w planach wynikowych. Musiało być tak samo (kolejność, forma zapisu), tzn.identycznie!!!

To jest idiotyczne.
jerzyk29-11-2003 15:43:35   [#17]

:-)

 do tej pory u mnie było jak u Leszka, tzn rada sie zbierała i posiadywała nawet kilkakrotnie, czyli jedno zebranie - jak porządek nie został wyczerpany- mogło sie odbyć  na kilku np 2 posiedzeniach.

A teraz, po Markowym poście #6, to zgłupiałem i nie wiem  czy zgodnie z prawem to się rada najpierw zbiera a potem posiaduje czy też najpierw posiaduje a jak nic nie "wysiedzi" to się ponownie zbiera żeby "wysiadywanie" dokończyć

;-)

Majka29-11-2003 15:49:07   [#18]

Marecki...

Toż ta sama chyba grasuje po naszych szkołach średnich ;))

Jeśli nauczyciel w planie (czy innej rozpisce) ma zaplanowaną 1 godzinę, a zrobił dwie (bo nie pojęli lub inny dopust boży), to na piśmie dostawał upomnienie i zalecenie pokontrolne. Identyczność wpisów też sprawdza ;)

Małgoś29-11-2003 16:17:53   [#19]

obawiam się, że plany wynikowe to ...mus

DLACZEGO NAUCZYCIEL MUSI KONSRUOWAĆ PLANY WYNIKOWE?

 

PODSTAWA PRAWNA

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 21 marca 2001 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania egzaminów i sprawdzianów w szkołach publicznych. (Dz. U. z 2001 r. Nr 29, poz. 323) obliguje bowiem nauczycieli do sformułowania (zatem zaplanowania) wymagań edukacyjnych i podaniu ich do wiadomości uczniom oraz ich rodzicom.

§ 2.

Ocenianie wewnątrzszkolne osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do wymagań edukacyjnych wynikających z podstawy programowej i realizowanych w szkole programów nauczania, uwzględniających tę podstawę, oraz formułowaniu oceny.

§ 4.

1. Nauczyciele na początku każdego roku szkolnego informują uczniów oraz ich rodziców (prawnych opiekunów) o wymaganiach edukacyjnych wynikających z realizowanego przez siebie programu nauczania oraz o sposobach sprawdzania osiągnięć edukacyjnych uczniów.

Zanm szkołę koło Poznania, kilka wrocławskich, gdzie nauczycielom nakazano  ("od dnia XX obowiązkiem nauczyciela jest przedstawić ...") sporządzanie planów wynikowych - bez szkoleń, przygotowań itp. - absurdem jest przygotowywania ich na cały rok z góry i na dodatek bez stopniowego przestawiania się na taka formę pracy - tym bardziej, że brak literatury i fachowców

beera29-11-2003 16:49:32   [#20]

dziwne, ale

z tej podstawy prawnej musu sporządzania planow wynikowych jakoś nie czytam?

Czyżby jakaś zadziwiająca interpretacja BARDZO przejrzystego zapisu z rozporządzenia o klasyfikowaniu?

Gdzie w ogole, małgoś, jest zapisane, ze n-l ma sporzadzać jakiekolwiek plany? ( poza statutem, oczywiście)?

.......

To dyskusja poza tym, czy plany wynikowe, bądź inne w ogole sa potrzebne- inna rzecz to bowiem jakby.

Małgoś29-11-2003 17:24:33   [#21]

nauczyciel musi przedstawić uczniowi wymagania edukacyjne (wynikające z programu) oraz sposoby sprawdzania osiągnięc ucznia, a stąd tylko krok do zarządzenia KO ..no bo przeciez TO musi miec forme pisemną. Planowanie wynikowe to chyba jedyne rozwiązanie (jakie znam) które pasuje do w/w zapisów rozporządzenia

"planowanie wynikowe opiera się na jasno i realistycznie określonych wymaganiach programowych. Muszą być one zróżnicowane, tak jak zróżnicowane są uzdolnienia, motywacje i potrzeby poznawcze uczniów." (Zofia Lisiecka) - oczywiście idea planów wynikowych juz się wypacza (w wielu szkołach nakaz powoduje, że n-le tworzą nieprzemyslane plany albo je zywcem kopiują od innych n-li  lub z netu)

W skrócie: zgodnie z rozp. n-l musi COŚ opracować, cos co określa co, jak, na kiedy uczniowie musza umiec, żeby otrzymac taka a nie inna ocenę - z braku innych pomysłów, plan wynikowy pasyje - bo spełnia postulaty rozporzadzenia

cd. rozporządzenia:

§ 2.

1. Ocenianie wewnątrzszkolne osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do wymagań edukacyjnych wynikających z podstawy programowej i realizowanych w szkole programów nauczania, uwzględniających tę podstawę, oraz formułowaniu oceny.
[...]

§ 3.

1. Ocenianie wewnątrzszkolne obejmuje:
1) formułowanie przez nauczycieli wymagań edukacyjnych oraz informowanie o nich uczniów i ich rodziców (prawnych opiekunów),

beera29-11-2003 18:05:09   [#22]

hm..

TO ma formę pisemną, ale nie musza to być plany wynikowe.

Rozporządzenie jasno okresla CO to ma być.

Plany wynikowe to kolejny krok .Można go zrobić lub nie

Można też uznać, ze ten krok nie jest krokiem dobrym.

Wszystko zalezy tu od szkoły. Od dyrektora i nauczycieli. Nie widzę mozliwości powstania zarządzenia KO nakladającego na n-li budowania takich, czy innych planow.

Nie podoba mi się myśl,ze KO każe robić takie, a nie inne plany, ze bada realizację tych planow porównując zapisy w dzienniku, ze kaze nazywać posiedzenia zgromadzeniem, a spotkania czym innym, nie podoba mi się, ze każe nam w ramach naszego WEWNĘTRZNEGO mierzenia prowadzić monitorowanie ustalonych przez siebie standardow.
I sama się zastanawiam ile w tych nieporozumieniach jest rzeczywistych problemow, a ile niechęci do postawienia sprawy jasno. Okreslenia ścisłych kompetencji, itp.

Taką szerszej natury mam dygresję- nauczyciele narzekaja na nas :-) ( ale my mamy swoje racje) My narzekamy na organy ( ale one tez maja swoje racje;-) Wszyscy zyjemy w nieswiadomości tych racji i w jakims strachu przed rozmową na temat tych racji.

Ale do tanga trzeba dwojga...

.....

I na marginesie- w odniesieniu do tego, co napisalaś o planach wynikowych z netu.

Serdecznie się we mnie krew burzy, gdy ktoś, kto nie wie, co to są plany wynikowe każe je robić grupie ludzi, ktorzy nie wiedzą, co to są plany wynikowe.

A jeszcze bardziej we mnie się burzy gdy po tej fikcji wszyscy są szczęśliwi, ze maja plany wynikowe, więc jest już dobrze.

Bardzo dalekie to będzie być może, ale tej fikcji, ktora uprawiamy na niwie działalności dydaktycznej i wychowawczej są okreslone konsekwencje.

Są plany wynikowe- praca dydaktyczna szkoły jest wspaniala.

Są ankiety- nie ma fali

Piotrek29-11-2003 19:03:35   [#23]

Asiu - tak trzymaj!

Bardzo podoba mi się takie pryncypialne stanowisko, walczące z głupotą i nadgorliwościa (gorsza od głupoty).

Czytanie między wierszami, odczytywanie w mig intencji, wyprowadzanie interpretacji, to jest śmiertelna choroba polskiej oświaty. Im więcej tak zdecydowanych postaw, tym bliższe uleczenie.

Niedawno przeczytałem quasi - uczony wywód pani wizytator, że profilowanie klas, rzecz szła głównie o gimnazja, jest niedopuszczalne. Tak powiedziała i koniec!

Jak łatwo się domyślić, nie zostawiłem tego bez echa. Czyli znowu się naraziłem nadzorowi, który akurat jest w trakcie wysmażania raportu o mnie i o szkole.

Ale nie odpuszczę.

Gaba29-11-2003 19:12:38   [#24]

co masz na myśli mówić profilowanie gimnazjów, to mnie akurat interesuje... nazwa drażni, czy to że w każdej klasie masz inny wymiar godzin, dodając ze swoich dyrektorskich na naukę polskiego lub biologii...

- a ja mam klasy patronackie i co?

 

Nauczyciel ma dostosować do możliwości, do zainteresowań, robiąc plan godzin ministerialnych jako minimum, a reszta to...

Małgoś29-11-2003 19:27:19   [#25]

Asiu

obawiam się, że KO może i będzie mogło i chciało móc coraz więcej

zmienia sie polityka oświatowa - zaciesnia sie "współpraca" KO ze szkołami

wystarczy poczytać projekt rozp. o nadzorze ... czasy autonomii szkoły odchodzą do historii

ja jestem juz po kontroli jesiennej ;-), przede mną pomiar jakości pracy placówki :-(

z drugiej strony ...może to i dobrze ... możeta zbytnia swoboda wespół zespół z "oświatową biegunka legislacyjną" doprowadzają do chaosu, niepewności podejmowania decyzji lub do decyzji niemądrych?

PS. Nie zgadzam sie z Toba Piotrze,

to nie nadmierne interpretacje to zwyczajne wykonywanie prawnych zapisów,

bo jesli pojawia się zapis, że n-l (szkoła) coś musi robic, to organ nadzoru musi sprawdzić, czy to musi jest wykonywane ;-)

- a o żadnym migu tu nie może byc mowy, bo rozp. obowiazuje juz od dawna, a dopiero teraz słyszy sie o nakazach sporządzania pisemnych opracowań dot. wymagań i sposóbów ocenianiania osiągnięć (plan wynikowy to skrót)

Piotrek29-11-2003 21:22:15   [#26]

Gaba - moje klasy sprofilowane plegają na realizowaniu przez nie poszerzonego programu określonego programu (bloku). I tak są to - artystyczne, informatyczne oraz sportowe. Jest to usługa ponadstandardowa, gdyż te klasy mają w programie "cos więcej", coś co odpowiada ich aspiracjom, ambicjom, uzdolnieniom. Poprzedzone oczywiście harówą nad programami włąsnymi.

 Jeśli będzie trzeba, będę za nie umierał. To jest wg mnie pomysł na "polubienie" szkoły. Zmierzyłem poziom akceptacji szkoły w tych klasach - jest nieprzyzwoicie wysoki....

Pani wizytator uznała, że to jest niedopuszczalne - i pytam ją w moim artykule, jakim prawem?

Tak jak Ciebie Małgoś pytam - jakim prawem ktoś oczekuje planów wynikowych? Czekam na jasną i precyzyjną podstaw prawną a nie pouczenie - że "tak to należy rozumieć".

Gaba29-11-2003 22:18:36   [#27]
Piotr, czy realizują podstawę programową i... czy mają wszystkie przewidziane ramówką godziny, i czy jest ich nie mniej niż 28, a nie więcej niż 31?
Małgoś29-11-2003 23:21:27   [#28]

Piotrze

nie rozumiem Cię

dla mnie jest oczywiste, że nauczyciele muszą opracowywać dokumenty zawierające opis wymagań dydaktycznych oraz sposoby pomiaru osiągnięć - tak jak to okresla rozporządzenie o ocenianiu (oczywiście Ty masz prawo nie dostrzegać tego, co mnie sie wydaje oczywiste) :-)

a czy to się nazywa planami wynikowymi, czy opisem wymagań, czy jeszcze inaczej, to kwestia nazewnictwa - liczy się istota sprawy

a nie zapominaj o tym, że kurator oświaty ma prawo wydawać zarządzenia (jak i dyrektor szkoły) wynikające z aktów prawnych

chciałabym to zobaczyć jakimi argumentami udowodnisz, że polecenie sporządzania "planów nauczania, wymagań i oceniania" (w skrócie zwanymi planami wynikowymi), jest niezgodne z prawem, albo pozbawione podstawy prawnej

to oczywiście Twoje widzenie i rozumienie tego prawa, ale ... ;-)

PS. nie pouczam Cię, a jesli tak to odbierasz,to przepraszam - lecz nie jest to moim zamiarem

- przedstawiam swoje rozumienie tej kwestii, podobne do tego jakie towarzyszyło autorom koncepcji planowania wynikowego - bo ta koncepcja pojawiła się dlatego, że pojawiło się na nią ...zapotrzebowanie (spowodowane własnie zapisami w rozporządzeniu o ocenianiu)

Marek Pleśniar30-11-2003 01:07:40   [#29]

nie znajduję i ja podstawy prawnej do narzucania dyrektorowi rodzaju dokumentów jakich ma wymagać dla określenia wymagań i sposobów sprawdzania osiągnięć. Można to uczynić na wiele sposobów.

Odnajduję zaś dejavu pewnej konferencji związków zawodowych na której byłem. Nasi zwiazkowcy pytali zachodnich - z Niemiec o to co mówi u nich prawo o sposobach funkcjonowania związków w pewnej dziedzinie.

Niemiec odpowiedział (zdziwiony nieco) - "nie ma na to uregulowań. prawo ustala ogólne ramy a sposoby funkcjonowania w tych ramach wymyślają sobie obywatele. I całe szczęście."

I rzeknę trochę górnie ale oskkowsko zarazem;-) Właśnie my jesteśmy przykładem niezgody na narzucanie nam czyichś interpretacji prawa. Prawo jest ramami w których działamy a sposoby realizacji prawa życzymy sobie pozostawić nam. Byle w ramach prawa. To ta róznica mentalności obywateli starych demokracji i nas. Ale to nie powód byśmy w tym tkwili.

A nigdzie nie ma w prawie obowiązku własnie planami wynikowymi ujmowania czegos tam w szkole.

Abstrahując od tego że aktualnie plany wynikowe to najlepsze wyjście i sam je popieram. I zupełnie się róznią od innych rozwiązań - a więc nie tytlko kwestia nazewnictwa je rózni. Ale nie jedyne to rozwiązanie.

liczę na to, ze jesli ktoś, jakiś dyrektor ze swymi nauczycielami zrobi to inaczej ale skutecznie, nikt mu nie będzie czynił wstrętów, Podobnie jak liczę na wycofanie się tej pani wizytator z pomysłu na jedynie słuszne "zebrania RP"

Faktycznie zauważamy "utwardzenie nadzoru" i niepokojące naciski na szkoły - ku ich ujednoliceniu, zmagmowaceniu. Jednak częstokroć sami dyrektorzy i nauczyciele powodują te zjawiska - czytając na wyprzódki w myślach wizytatorów, śledząc każde zmarszczenie brwi jak ów urzędnik co to zmarł ze strachu na samą myśl co też mógł inspektor z powiatu pomyśleć na jego kichnięcie. Zachęcam do nie ulegania pędowi do bycia pierwszym wśród najusłużniejszych. To trudne ale warto łatwo nie oddawać skóry. Solidarność grupy zawodowej każe stanąc w obronie jej godności i niezalezności w swych działaniach - póki służą uczniom i szkole.

Stąd podzielam poglądy prezentowane wczesniej przez mareckiego, asię, ewę z rz, piotra, renięb i innych - Robić swoje.

Trzeba samemu po swojemu, adekwatnie do sytuacji wypełniać zasadnicze cele. Bo inaczej łatwo o efekty jak w owej pysznej (i tu juz znanej) anegdocie koleżanki z Forumq:

na murze szkolnym ktoś napisał "dyrektorka to TAKA A OWAKA". Widząc to dyrekcja kazała woźnej wziąc białej farby i dokładnie to zamalować. I istotnie, zgodnie z wytycznymi, po godzinie na murze widniał napis: " dyrektorka to TAKA A OWAKA" - na biało;-)

Ewa z Rz30-11-2003 05:17:30   [#30]

wymagania i plany wynikowe

to absolutnie nie to samo...

Aby zrealizować zapis rozporządzenia wystarczy przedstawić rodzicom i uczniom (nawet nie koniecznie na piśmie, ani też nie trzeba cały czas mieć i okazać do wglądu) wymagania edukacyjne - a to oznacza, że z wymagań podstawy programowej należy wybrać te, które będą "przypadały" na tę właśnie klasę (zgodnie z realizowanym programem nauczania) i określić formy działalności ucznia, które będą podlegały ocenie.

To jest to co n-l musi... a wizytator może sprawdzić. Jak może sprawdzić? - zapytać się rodziców i uczniów czy taką informację otrzymali oraz sprawdzić zapis w dzienniku o zebraniu zawierajacym te tematykę i o lekcji temu poświęconej.

To jest program miniumum, ale jednocześnie to wszystko czego można wymagać opierając się na rozporządzeniu i przychodząc z zewnątrz do szkoły.

Każda szkoła może inaczej to realizować i wymagać od swoich n-li czegoś więcej - a nawet dużo więcej (np pełnego planowania dydaktycznego, w tym planów wynikowych). TO również wizytator może sprawdzić... Po prostu najpierw musi dowiedzieć sie CO w danej szkole obowiązuje, jaką dyrek ma koncepcję sprawowania nadzoru ped., a potem przyjrzeć się temu, co z tej koncepcji wynika... To musi być całość spójna i konsekwentnie stosowana - wówczas można stwierdzić, że dyrek w sposób właściwy sprawuje nadzór.

A co można zmierzyć? Oczywiście efekty! Jeśli uczniowie dużo umieją (mają wyniki), i są zadowoleni jak również ich rodzice, to ... super! bardzo wysoki wynik pomiaru.

A systemowi jakości tej szkoły (system sprawowania nadzoru ped. to jego część) można i należy baaardzo dokładnie się przyjrzeć, ale po to coby sie czegoś nauczyć, a nie poprawiać... Taka szkoła, jeśli można coś poprawić, poprawi sama - na pewno nie zrobi tego osoba z zewnatrz, choćby i najlepsza.

A jak efektów nie ma, lub są mizerne?... To własnie pole do popisu dla wizytatora - bo za mało stwierdzić, że jest źle - trzeba szkole pomóc z tym "źle" powalczyć... Bo przecież nie chodzi o to by "dobić" szkołę ale dla dobra ucznia uczynić lepszą...

Małgoś30-11-2003 11:18:47   [#31]

Ewo

po pierwsze n-l ma obowiązek przedstawić wymagania dydaktyczne i sposoby oceniania osiągnięc ucznia w odniesieniu do programu nauczania , a nie podstawy programowej - więc o żadnym minium nie ma tu mowy, ale o całości (łącznie z wymaganiami na szóstkę)

po drugie rozporzadzenie nie konkretyzuje, że na pismie, ale i dyrektor i kurator mają prawo zorganizować tak te kwestię, aby mozliwe było kontrolowanie (realizowac nadzór), więc nikt im nie zabroni nakazać aby to było w formie pisemnej (może być nagrane na dyktafonie, może w postaci rysunków, ale musi byc ślad) - bo dyrektor tez ma swoje obowiązki np. sprawnie zarządzać i organizować prace swoją i podwładnych, precyzowac kryteria oceny (i uczniów i nauczycieli)

po trzecie nie zgodze się, że wymagania i plany wynikowe to absolutnie nie to samo - bo wymagania programowe zawierają się w planie wynikowym, więc związek jest ...istotny (wymagania sa pojęciem węższym niz plan, bo plany obejmuja również precyzyjne zasady oceniania i uwzględniaja "startowy" poziom osiągnięc uczniów)

oczywiście że plan wynikowy to jedno z rozwiązań (choć ja nie znam innych), ale równie dobrze może się to nazwać przedmiotowym planem wymagań i oceniania - nie o nazwe tu chodzi, ale o precyzyjny spis wymagań i zasad oceniania stosowanych przez danego nauczyciela na okreslonym przedmiocie

A co do sprawdzania efektywności planów nauczania, wynikowych itp.

nie zgodze się, że wystarczy obserwowac osiągnięcia uczniów - trzeba tez wykazać związek między pracą nauczyciela a osiągnięciami uczniów (np. wykluczyć korepetycje, kursy przygotowawcze oraz ambitnych rodziców) - wtedy dopiero hipoteza o skuteczności planów, zasad, pracy nauczyciela zostaje udowodniona

beera30-11-2003 11:49:49   [#32]

Oczywiście, rzewo

tez tak myslę

I dodam- absolutnie nie chodzi mi ( i chyba nam wszystkim) o udawadnianie KO, czy samorządom, kto jest mądrzejszy. Na takim udawadnianiu na pewno szkola wiele nie zyska. Chodzi mi o okreslenie kompetencji i mozliwości dzialania.

.......

I jeszcze, co do szkoleniowych posiedzeń RP i w ogole innych różności związanych z nazewnictwem tego typu, polecam artykuł Antoiniego Jezowskiego w DS ( nie pamiętam numeru, ale sprawdzę w pracy) . Jeżowski bardzo fajnie tłumaczy , co to jest posiedzenie RP, a co to szkolenie NAUCZYCIELI.

Gaba30-11-2003 12:54:12   [#33]

Asiu, tak - "nie udowadnianie", kto mądrzejszy, kto silniejszy, kto piękniejszy, kto głupszy... ale budowa zaufania - wiary w nas czy wiary w organ, trzymanie się kompetencji - redefiniowanie, kiedy mamy problemy ze zrozumieniem, co co chodzi władzy - poddatność władzy na krytykę, prawo o pytania o podstawę tej czy innej decyzji. Chcę być fachowcem - poitrzebuję swobody do działania, a nie dziecinnego prowadzenia za rączkę.

Marzy mi się - ktoś to powiedział, by sprawa przeze mnie źle/nienajlepiej załatwiona, jakaś skarga, cokolwiek kto powie (bo ma prawo być krytycznym wobec mojej pracy), by wróciło takie coś do mnie, bym mogła to załatwić w atmosferze ludzkiej.

 

Nie spotkało mnie nigdy jakieś zło - mam mądrych przełożonych, ale też czasem uruchamiają tryb nadzoru, wtedy ja się boję, źle się czuję - że coś zawaliłam... mogę się przecież mylić (nie chodzi o niekompetentne mylenie się i dyletanctwo - ale samokrytyczne, kiedy ktoś mówi - słuchaj, to chyba nie jest tak - nie odpowiadam - cicho, jest tak, wtedy sprawdzam, czy się nie "szczeliłam"], jeżeli jest to zła w wola - należy karać, jeżeli coś co się da naprawić i nie jest złą wolą, powinno być naprawiane i naprawialne.

 

Każdy nakazuje, nakazuje, nakazuje - zasypałam szkołę papierami i się zastanawiam, jak z tego wyciągnąć nauczyciela i dzieciaka. Szkoła jest do uczenia... mam akie niejasne przekonanie, szkoła jest do wychowania - do działań praktycznych, a nie do... no właśnie do czego nie...

 

Byśmy skończyli z trybem awanturniczym - media, napady, dopatrywanie się złych intencji - to nie jest do Ewy, do Asi, do kogokolwiek.

Warto pracować nad sposobem pracy z organami.

beera30-11-2003 13:20:29   [#34]

nic dodać ni ując, gabo!

"nie udowadnianie", kto mądrzejszy, kto silniejszy, kto piękniejszy, kto głupszy... ale budowa zaufania - wiary w nas czy wiary w organ, trzymanie się kompetencji - redefiniowanie, kiedy mamy problemy ze zrozumieniem, co co chodzi władzy - poddatność władzy na krytykę, prawo o pytania o podstawę tej czy innej decyzji. Chcę być fachowcem - poitrzebuję swobody do działania, a nie dziecinnego prowadzenia za rączkę.
Marek Pleśniar30-11-2003 13:33:24   [#35]

manifest asiu wyszedł. Manifest:-)

Renata30-11-2003 17:08:24   [#36]

tak gabo, tak asiu

"Chcę być fachowcem - potrzebuję swobody do działania, a nie dziecinnego prowadzenia za rączkę."..nie tłumienia we mnie tego co może budować szersze ramy...

podpisuję się pod tym i jako nauczyciel...

ewa30-11-2003 17:11:12   [#37]

manifest

powiadasz? hmm.. tak sobie myslę , z może motto listopadowych wieści :-)))
S Wlazło02-12-2003 18:19:39   [#38]
K. Stróżyński w swej nowej książce "Jakość pracy szkoły praktycznie" (PWN,Warszawa-Łódż 2003) pisał o problemie planowania pracy przez nauczyciela (to oczywiście obowiązek) i proponuje, aby zamiast tradycyjnych rozkładów materiału nauczania pisać plany wynikowe, które są jedną z procedur w pomiarze dydaktycznym. Też uważam, że plany wynikowe są lepszym rozwiązaniem i też uważam, że może to być dokumet wykorzystywany w różnych aspektach: jako planowanie pracy dydaktycznej nauczyciela, jednocześnie jako informacja kserowana do rodziców i do naklejenia w zeszytach uczniowskich o moich wymaganiach edukacyjnych na dany semestr, i jako arkusz samooceny pracy ucznia i jako arkusz autorefleksji nauczyciela nad osiągniętymi w klasie efektami dydaktycznymi, (np. w postaci jakiegoś sprawdozdania, jeśli to czynimy w szkole).Nie mnóżmy bez potrzeby dokumentów, i tak ich za wiele. Nie może to być dokument obszerny i ma być napisany językiem zrozumiałym dla ucznia i rodzica. Mogę zainteresowanym podać przykład, czekam na emile.A co do "stwardnienia" nadzoru i wymyślnych wymogów wizytatorów (mam cały piękny bukiet takich wymagań).Odpowiedź jest prosta: naród tak wybrał, więc siedźcie cicho, jeśli chcecie pracować (patrz zmiana Ustawy - par. 34) Pozdrawiam Stefan.
grażka02-12-2003 22:24:07   [#39]
a jak sobie z tym radzić w przedszkolu? Piszemy dość obszerne plany miesięczne - i zazwyczaj bardzo szczegółowe.
Marecki02-12-2003 23:14:12   [#40]
Organ nadzoru przy wykorzystaniu art.34 Ustawy o systemie oświaty będzie mógł zrobić z dyrektorem, co będzie chciał. Nie będą miały znaczenia "czynniki niezależne od dyrektora i szkoły", do których zaliczyć należy m.in. środowisko rodzinne ucznia. Jakimi efektami w zakresie wdrażania programu doskonalącego będzie mógł się wykazać dyrektor (myślę o egzaminach i sprawdzianach zewnętrznych) jeżeli 30% uczniów jego szkoły pochodzi z rodzin niedostosowanych społecznie? Bez znaczenia, dla KO, mogą być działania podjęte przez szkołę, które zapewnią uczniowi osiągnięcie sukcesu na miarę jego możliwości. Dla organu nadzoru liczy się tylko WYNIK, bo kuratorium X nie może być gorsze od kuratorium Y.
Każdy wynik uzyskany przez szkołę, w interpretacji KO, może zostać uznany za niedostateczny, zarówno w zakresie  egzaminu (sprawdzianu) jak i realizacji programu doskonalącego.


P.S.
Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości, co do odradzającego się "twardego" nadzoru, to polecam lekturę ustawy i rozporządzenia (które w niedługim czasie zacznie obowiązywać). W wielu sytuacjach o autonimii szkoły trzeba będzie zapomnieć.

Pozdrawiam
daganka03-12-2003 13:25:25   [#41]

Marecki-ostrożnie

Fajnie sobie poczytać na forum o pani ,która i nam organizuje, a może dez? życie,Mam tylko nadzieję, że ona nie należy do OSKKO, bo z tym "twardym nadzorem" to niestety nie żarty.Czy też macie bieżące czyli nie zapowiedziane kontrole KO-np."tylko nadzór pedagogiczny"?
Marek Pleśniar03-12-2003 13:59:56   [#42]
do OSKKO należy (chwalić Boga) sporo wizytatorów a i sporo pracowników organów prowadzących. Jakoś na razie tu niczego nie zdezorganizowali;-)
daganka03-12-2003 14:03:43   [#43]

Nie czepiam się ogółu-tylko jednostek.Pozdrawiam zatem wszystkch super

wizytatorów

Marecki04-12-2003 10:31:26   [#44]

daganka

Mam "przyjemność obcowania" z panią wizytator - jest u mnie w szkole. Szkoda, że nie zastosowałem patentu Adama Michnika (byłby niezły ubaw). Pani wizytator nie odróżnia planu wynikowego od planu metodycznego. Ta osoba to przedziwne ZJAWISKO.

Pozdrawiam
Marek Pleśniar04-12-2003 12:56:56   [#45]
jakiś stenogram nam tu:-)
AnJa04-12-2003 15:40:20   [#46]

Wizytator i ja

Nie odróżnia i nie odróżnia, czy nie odróznia a się czepia?

Przy pierwszym: Jakaś mądra kobita musi ona być, ja też jeszcze nie odróżniam.

Ale opracowałem już procedurę i harmonogram nauki rozróżniania, w skrócie:

1. Na radzie sierpniowej dyrektor nie rozróżniający  nakazuje w terminie do 10 września opracowanie planów wynikowych.

2.W dniach 1- 10 września dyrektor nie rozrózniający ukrywa się, komunikując się z otoczeniem przy pomocy tablicy ogłoszeń.

3. Na pytania o to, co to plany wynikowe zastępcy dyrektora nie rozrózniającego odpowiadają nauczycielom: a ... wie, znowu temu .... .... ( Tu w rubryce ewaluacja jako kryterium sukcesu: nawet nielubiani dotychczas dyrektorzy zyskują sympatię nauczycieli).

4. W dniu 10 września napisane plany wynikowe trafiają na półkę z napisem: plany w gabinecie dyrektora. Dyrektor przestaje się ukrywać.

5. Na październikowej RP dyrektor dziękuje za terminową realizację polecenia, oswiadcza, że plany są zróżnicowanej jakości, pozwalają jednak z ufnością patrzeć w przyszłość, niektórzy winni jednak poprawić 2 ich część  (niektórzy, to ci co dostają  Nagrodę Dyrektora). (Kryterium sukcesu: nauczyciele zapominają, że niedawno temu .... .... , zaczyna nawet zyskiwać sympatię nauczycieli: jednych bo nagrodę dostali, innych - narody nie dostali, ale poprawiać nie muszą)

6. Dyrektor w styczniu i lutym zaopoznaje się pobieżnie z planami wynikowymi. Po przeczytaniu 50% wie już co nie jest na pewno planem wynikowym, po kolejnych 25% zaczyna zauważać elementy planów w dokumentach już przeczytanych.

7. W związku z przystąpieniem do prac przygotowawczych do matury dyrektor rezygnuje z czytania pozostałych 25% planów.

8. W wolnym czasie dyrektor pisze referat pt. Plany wynikowe - najczęsciej popełniane błedy.

9. Dyrektor zamieszcza referat w dowolnym wydawnictwie, i spełniwszy wymóg awansowy pt. publikacja, przystępuje do kompletowania teczki.

10. Dyrektor w czasie wakacji uważnie śledzi czasopisma metodyczne i fora internetowe, w poszukiwaniu tego, czego jeszcze nie rozróżnia.

Marek Pleśniar04-12-2003 18:04:58   [#47]
:-)
Małgoś04-12-2003 20:33:55   [#48]

AnJa

Ty to komiksy powinienieś tworzyć! :-)
zgredek04-12-2003 20:42:56   [#49]
tylko, czy umie rysować? ;-)
AnJa04-12-2003 21:00:12   [#50]

Nio, ze szkoły pamiętam jak rolnika namalowałem akwarelami.

Pani: Ależ Andrzejku, to miała być wiosna w polu i zagrodzie. Dlaczego kiosk ruchu namalowałeś?

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]