Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Godzina z karty
strony: [ 1 ][ 2 ]
bogna413-09-2009 14:25:14   [#01]

Nie wiem jak to jest, ale w mojej okolicy każda szkoła inaczej policzyła ilość karcianych godzin do wypracowania. Jedna 33, druga 36, kolejna 38. Jedni liczą pełne tygodnie inni inaczej.Jak powinno być? Nie wiem czy dobrze zrobiłam.

Jak rozumieć" Wymiar tych zajęć ulega obniżeniu o 1 godzinę za każdy tydzień niezdolności nauczyciela do pracy, w półrocznym okresie rozliczeniowym." Każdy tydzień? Pełny tydzień? Czy 5 kolejno po sobie następujących dni? Każde 5 dni nieobecności w rozliczeniu półrocznym obniża wymiar o jedną godzinę? 

dyrlo13-09-2009 14:37:57   [#02]

bogna4 - u nas 38 tygodni - dziękuję w tym miejscu zgredkowi - jej kalendarz potwierdza, że w tym roku szkolnym jest 38 tygodni nauki. Średniorocznie po odejściu maturzystów też przeliczamy 30 z klasami III i 8 bez = 38.

Natomiast drugą Twoją wątpliwość ja rozumiem tak: jeśli nauczyciel chorował w trakcie I okresu nauki 12 dni i one były niekoniecznie w całości (powiedzmy 4 dni + 2 dni + 3 dni + 3 dni) to sumujemy i dzielimy przez 5 (bo 5 dni w tygodniu pracujemy). W podanym przeze mnie przypadku nauczyciel ma obniżony obowiązek odbycia godzin "karcianych" o 2.

Ale podchodząc do tego sprawiedliwie, jeśli nauczyciel był nieobecny 28 dni (ciągłość) to zwalniamy go z 4 godzin bo wypadły mu 4 tygodnie nauki.

Tak sobie to zinterpretowałam a czy dobrze???

Poddaję pod dyskusję póki czas i mi nauczyciele nie chorują.

rzewa13-09-2009 17:50:29   [#03]

hm... jak dla mnie prawie dobrze, tylko... nie sumowałabym tych nieobecności, bo do tego podstawy nie widzę

czyli pierwszemu n-lowi nie obniżyłabym ani o 1 godzinę, a drugiemu owszem o 4 :-)

dyrlo13-09-2009 19:26:20   [#04]

rzewa, to w takim razie temu mojemu wymyślonemu pierwszemu nauczycielowi nic nie pomniejszyć?

On ani razu nie będzie miał całego tygodnia?

Chyba trzeba by to jakoś ujednolicić. Może dyskusja na kongresie, chociaż gdzieś w kąciku?

eny13-09-2009 20:48:56   [#05]

rozumuję jak rzewa;)

Tydzień to tydzień ( w przypadku pracy nauczycieli 5 dni) Jeśli tyle chorował to obniżyć jeśli nie było ciągłości to nie.Dla mnie to logiczne

walkiria5713-09-2009 23:08:45   [#06]

2. Od dnia 1 września 2009 r. do dnia 31 sierpnia 2010 r. wymiar zajęć, o którym mowa w ust. 1, ulega obniżeniu o 1 godzinę za każdy tydzień niezdolności nauczyciela do pracy, w półrocznym okresie rozliczeniowym.”

Ja tu nic nie czytam o ciągłości!

Wyjaśnijcie, proszę.

Tydzień - to tydzień. Tydzień - to siedem dni, a jak idzie o tydzień pracy nauczyciela - to pięć dni, a w szczególnych przypadkach cztery.

Mówicie: godzina - to godzina = 60 minut. Niektórzy dyrektorzy tę godzinę (karcianą) rozbijają na 2x30, a jedna osoba nawet 6x10 i nadal jest to godzina, przecież. 

Nauczyciel, załóżmy, pracuje 40 godzin tygodniowo. Ale, na boga, nie znaczy to, że pracuje od godziny 0:00 w poniedziałek do godziny 16:00 we wtorek?!

camelot13-09-2009 23:36:03   [#07]
Po pierwsze nauczyciel nie pracuje 40 godzin tygodniowo ale nie więcej niż 40 godzin tygodniowo. A to juz żywiec!!! W KN w tabelce jest tygodniowy wymiar pracy dydaktycznej nauczyciela jest 18 godzin. We wszystkich szkołach w Polsce godzina zajęć to 45 minut. Tak jest np. w statucie szkoły. Skąd więc wymyślono, że godzina karciana to 60 minut? Gdzie to jest napisane, że właśnie 60 minut a nie np. 30 czy 55 minut? W szkołach panuje totalny bałagan w jednych jest to 45 minut a w innych nawet sąsiednich 60. W sumie jak prowadzić godzinę karcianą skoro cykl pracy szkół jest dostosowany do 45 minut?
Jacek13-09-2009 23:40:14   [#08]

no to jak nie więcej niż 40 godz. tyg. czyli 40 jak najbardziej może..

godzina lekcyjna trwa 45 min czyli godzina dla ucznia a nie godzina pracy nauczyciela

a co ma cykl pracy szkoły z planu lekcji czyli lekcja 45 minut do karcianej godziny?

walkiria5713-09-2009 23:41:52   [#09]

Nie wiem, próbuję tak samo, jak Ty, zrozumieć.

Rezygnacją napełnia mnie fakt, że wszyscy próbujemy to zrozumieć, a osoba, która rzuciła w przestrzeń wytrysk inteligencji z mózgu - milczy. 

pamela13-09-2009 23:49:24   [#10]

Uważam tak ja dyrlo- obniżyć po odliczeniu wszystkich nieobecności.

przecież gdyby n-l ustalił sobie,że tę godzinę będzie miał np. we wtorki i przez kolejne kilka nie mógł zrealizować (np. wycieczka, posiedzenie rady, zwolnienie krótkie, ale akurat wypadające we 2 wtorki), to kiedy miałby to odpracować?

Przecież nie może zatrzymać dzieci w kolejny wtorek na 5 czy 6 godzin, "żeby nadrobić". I niech się trafią 2 takie nauczycielskie przypadki w szkole...

To ma być godzina z pożytkiem dla dzieci a nie karą.

camelot13-09-2009 23:52:45   [#11]
Czyli dla ucznia lekcja trwa 45 a dla nauczyciela 60 minut. Ciekawostka na poziomie minister Hall.
camelot13-09-2009 23:56:23   [#12]
U mnie w szkole koleżanki robiące godzine karcianą na I lekcji zaczynają ją aby trwała 60 o godzinie 7.45 tak aby dzieci mogły wyjść na przerwę o 8.45. Czyż nie totalna paranoja? To jest właśnie cykl 45 minutowy pracy szkoły. Czyż nie jest to kara dla dzieci? Ile dzieciaków przyjdzie na tę godzinę?

post został zmieniony: 13-09-2009 23:57:26
Jacek13-09-2009 23:57:56   [#13]

a kto im każe robić na 1 godz lekcyjnej? do tej pory to jak robiły zajęcia w ramach 40 godzin?

walkiria5714-09-2009 00:52:20   [#14]

...godzina pracy z uczniem...Hmm...

czy to jest jakaś nadzwyczajna godzina, której droga jest oznaczona lampionami fluorescencyjnymi (zakładam ,że takie istnieją), śpiewem chórów anielskich, popartych dęciem w trąby i  klekotem pękanych naczyń?

Jeśli nauczyciel jest nieobecny w pracy kolejno: 11.września, 24.wrzesnia, 30.wrzesnia i 1.pażdziernika, a później: 7., 8., 9. października, to jest on, jakby, nieobecny przez tydzień - do dnia 9. października, włącznie? Wszak nie jest uściślone, w jakim okresie ten tydzień ma się dziać?

Bardzo proszę o pp, kto twierdzi inaczej. 

Zdrowy rozsądek nijak nie jest podstawą prawną. Dyrlo się wykazała i co? 

Lelo14-09-2009 14:43:26   [#15]
jednak jak sami czegoś nie pokręcimy to..., 1 godzina = 60 min (obowiązujący Układ SI), jednostka lekcyjna to 45min, tydzień to kolejno następujące po sobie dni (też na podstawie rozumienia Układu SI, ale zdrowy rozsądek powinien zwyciężyć), zaczynam wątpić w swoje umiejętności liczenia, rok szkolny wg. mnie ma 187 dni, czyli 37,4 tygodni, jeśli odbije początek, koniec roku szkolnego i 3 dni na egz. gimnazjalny mam 36,4 co przy zaokrągleniu w dół daje 36 tygodni, ale może się mylę?:)
JarTul14-09-2009 15:06:28   [#16]

Kiedy "nie sumujemy dni nieobecnych w tygodnie nieobecne", to może dojść do dziwnych sytuacji - skrajny przypadek i nieprawdopodobny przypadek, ale jednak dobrze obrazuje "dziwność" sytuacji:
Nauczyciel w każdym tygodniu roku szkolnego jest na L4 przez 4 dni robocze, ale godzin "karcianych" ma odpracować 38. :O

Do camelot - po prostu godzina PRACY nauczyciela nie jest tożsama z godziną lekcyjną.

JAB17-09-2009 22:50:17   [#17]
A u nas w szkole godzinę karcianą można realizować tylko "po godzinach", tzn. po lekcjach. Powód, zdaniem dyrekcji jest prosty. Zajęcia z tej godziny mogą być realizowane tylko w czasie wolnym nauczyciela oraz WSZYSTKICH uczniów, aby jak wyrażą chęć mogli z tych zajęć skorzystać. Przy takiej interpretacji to zajęcia pozalekcyjne w ramach tzw. dotychczasowych kółek zainteresowań zanikną śmiercią naturalną. Przy 50 nauczycielach to będzie trzeba walczyć o uczniów, no chyba że skończy się na adnotacji, że nauczyciel był przez 60 minut gotowy do zajęć ale żaden uczeń się nie pojawił. A co będzie w latach następnych, gdy dojdą kolejne godziny karciane, przy takim podejściu do tematu...
Małgorzata Sz18-09-2009 07:02:39   [#18]

U nas już brakuje dzieci...

SOSW, 60 pracowników pedagogicznych, 190 uczniów (od lekkiego po znaczne), którzy oprócz lekcji mają różne zajęcia rewalidacyjne. W dodatku większość odjeżdża po 6, 7 lekcji. Zostają dzieci z internatu... jaki sens ma jakiekolwiek kółko na 9, 10 lekcji? Tym bardziej, że wychowawcy w internacie też mają swoją godzinę karcianą do wyrobienia...

Robi się paranoja.


post został zmieniony: 18-09-2009 07:03:11
rzewa18-09-2009 07:06:30   [#19]
moim zdaniem wychowawcy w internacie SOSW takiego obowiązku nie mają...
beera18-09-2009 07:38:45   [#20]
zgadzam się z Rzewą - jeśli są to n-le zatrudnieni w placówce op-wych, to nie obowiązuje ich ta godzina
Dyrman18-09-2009 07:56:18   [#21]
SOSW nie jest placówką op-wych. Co do godziny karcianej dla n-li wychowawców(w moim przypadku MOW), dostałem wczoraj odpowiedź z OP, że wychowawcy powinni ją realizować. Natomiast podczas spotkania z wizytatorem z KO, poinformowano mnie, że ich zdaniem wychowawców w tego typu placówkach zapis o godz. karcianej nie dotyczy. No i mam dylemat :-(((
Maelka18-09-2009 07:59:27   [#22]
Małgorzato, podajmy sobie ręce!
rzewa18-09-2009 08:00:18   [#23]

odpowiedz sobie na takie pytanie: czy n-l, o którego chodzi jest nauczycielem jednej lub wielu z następujących szkół: szkoły podstawowej, specjalnej szkoły podstawowej, gimnazjum, gimnazjum specjalnego, szkoły ponadgimnazjalnej lub szkoły ponadgimnazjalnej specjalnej

jeśli tak - godzina ta go dotyczy, jeśli nie, to nie

:-)

Dyrman18-09-2009 08:09:38   [#24]
Dla mnie to oczywiste, dla OP nie. I kazali mi w arkuszu organizacyjnym wykazywać te godziny u wychowawców. Są oni pracownikami MOW, a nie żadnej ze szkół. Mam także u siebie gimnazjum specjalne i tu sprawa jest prosta-nauczyciele są zobowiązani do realizacji tej godziny. Natomiast mój dylemat dotyczy wychowawców w MOW. OP twierdzi, że powinni wypracowywać tę godzinę. A później okaże sie, że trzeba im zapłacić. Jak dotrę do pracy, zacytuję odpowiedź z OP.
Małgorzata Sz18-09-2009 08:10:47   [#25]

W kwestii godziny karcianej dla wychowawców nie mam nic do powiedzenia. Jest, jak jest. U nas mają mieć.

Biedne dzieci...

Ale i ja biedna, bo wprawdzie z godziną karcianą nie mam problemu (przeprowadzam ją z uczniem nauczanym indywidualnie, oni jeszcze mają rezerwy czasowe), ale nie mam jak zrealizować swojego 20-godzinnego pensum logopedy.  Brak dzieci. A nawet jak są, to padają na nos - przecież one mają mniejszą wydolność, niż dzieci bez niepełnosprawności.

Czy można coś z tym zrobić??

Gdzieś napisać... zasygnalizować... W szkołach specjalnych akurat dzieci są obłożone zajęciami, po co jeszcze karciane? No chyba, że potraktujemy kartę jako papier, a papier - wszystko przyjmie.

AnJa18-09-2009 08:19:44   [#26]

"ale nie mam jak zrealizować swojego 20-godzinnego pensum logopedy.  Brak dzieci"

gdybyś pracowała u mnie- zlikwidowałbym etat

a za rok przywróciłbym i poszukał nauczyciela sensownego nań

jak najbardziej poważnie to napisałem

Maelka18-09-2009 08:27:58   [#27]

AnJa - poważnie, ale bez znajomości sytuacji. Nie uznaj tego za zarzut, ale za fakt.

Wiem, o czym Małgorzata pisze. I zapewniam cię, że to nie jest wina ani logopedy, ani dyrektora.

Chyba wiem, czyja to wina, ale nie chcę od rana podnosić sobie ciśnienia.

Temat trzeba obgadać, a nie opisać.

Uwierz mi.

AnJa18-09-2009 08:35:01   [#28]

Maelka - mnie szef płaci także za realizację budżetu.

Pasożyt mi niepotrzebny.

Maelka18-09-2009 08:41:01   [#29]

AnJa - ty i twój szef macie obprócz budżetu realizować zadania szkoły.

Na przykad zapewnić opiekę logopedyczną tym, którzy jej potrzebują. A dzieci z u.u. bardzo potrzebują. Niesłyszący też.

Tyle tylko, że dzięki pozorom integracji, dzieci z nietypowymi potrzebami edukacyjnymi harują ponad ich wytrzymałość.

Temat - rzeka... 

AnJa18-09-2009 08:47:38   [#30]

Małgorzata sama pisze, że nie realizuje- i ja o tym.

7 lat temu dostalem etat pedagoga na zasadzie- jak nie będzie etatu to szukaj wodzu dyrektora, bo ja odchodzę

bo byl potrzebny i ciągle jest- i nie na 20 godzin, a dzieciakom

logopeda mi niepotrzebny- więc nie mam

Małgorzata Sz18-09-2009 16:17:21   [#31]

AnJa - masz prawo do swojego zdania, mimo, że faktycznie nie znasz specyfiki szkół specjalnych.

Maelko, u nas rewalidacja indywidualna ma pierwszeństwo przed godzinami karcianymi. Ale kiedyś przecież te dzieci z internatu muszą zjeść obiad, że nie wspomnę już o jakimś czasie dla siebie, tak po prostu. A tu czyha na nie 60 nauczycieli, którzy muszą wypracować godziny z pomysłu pani minister.

Czy pani minister kiedykolwiek była w jakiejś szkole specjalnej?


Maelka18-09-2009 16:28:52   [#32]

Znam to, Małgorzato z własnego podwórka. Wiem, o czym mówisz.

Marzę o tym, żeby pani H. do nas zajrzała.

Nie ma daleko.

;-)

Małgorzata Sz18-09-2009 17:44:58   [#33]

Ja teraz nie wiem, czy o tym marzę. 

Jeszcze by pozwalniała logopedki, zatrudniając na ich miejsce sensownych nauczycieli ;)

Maelka18-09-2009 17:50:05   [#34]

Zwalnianie zawalnianiem, a umieszczenie w grafiku ucznia zajęć dodatkowych to inna para kaloszy.

A jeszcze...

Ech, byłoby o czym mówić. Tylko nie wiem, czy byłoby komu słuchać.

Bo - jak dziś mówiłam na innym wątku: słyszeć a słuchać to zupełnie co innego.

Ech...

Małgorzata Sz18-09-2009 18:42:05   [#35]

Maelko, ja o szkole specjalnej mogę słuchać (i pogadać) zawsze. Jestem już starszy specjalista.

Ale wróćmy do karcianych - miałam nadzieję, że tu znajdzie się grupka osób, które rozumieją bezsens tych godzin w naszych szkołach... grupka to już coś...

Dodam jeszcze, że spór czy 45, czy 60 minut to dla nas sprawa wtórna. Każdy nauczyciel i tak pracuje godzinę zegarową, a my musimy się przecież wpasować w klasowo-lekcyjny grafik, wziąć pod uwagę odjazdy busów, obiad w internacie itd, itd.



post został zmieniony: 18-09-2009 18:47:39
karolbuz18-09-2009 19:22:01   [#36]

Dokładam swoje 0,05PLN do godziny w SOSW. Kiedyś byliśmy, teraz już tylko ZSS. Dzieciaki lekkie i umiarki wychodzą ze szkoły po 8 godzinach zawsze (każde ma jakieś zajęcia rewalidacyjne, terapeutyczne). Przy nieznanych MEN możliwościach dzieci upośledzonych nie widzimy możliwości realizacji tych godzin. Jeśli mamy do dyspozycji około 40 godzin tygodniowo i 150 uczniów to będziemy mieli szkołę otwartą do 18. Nasze dzieci tego nie wytrzymają czasowo, nie mówiąc już o skupieniu na kolejnych godzinach zajęć. Koszmar!

AnJa nazywa kogoś pasożytem. Pewnie nie miała nigdy styczności z dziećmi up. Każde prawie potrzebuje logopedy, a na pewno już rewalidacji. A to dlatego, że mają deficyty, te wydolnościowe również. Już widzę SOSW pod wodzą AnJa bez logopedy. Dzieci mówiłyby do ciebie tytektose. 


post został zmieniony: 18-09-2009 19:27:34
rzewa18-09-2009 20:00:03   [#37]

wiecie, czegoś tu nie rozumiem...

wy tak z tymi dziećmi tylko swoje pensum, a potem wio do domciu? I już w żaden sopsób się nimi poza pensum nie zajmujecie??

i teraz macie problem, bo trzeba tym dzieciakom trochę czasu poświęcić, a one tego nie potrzebują?

wybaczcie, ale tak można zrozumieć to co tu zostało przez was napisane...

To chyba nie tak - przecież każdy z was jest więcej w szkole niż tylko przydział godzin dydaktycznych i to co więcej jest, też częściowo spędza z dzieciakami w różny sposób się nimi zajmując bezpośrednio

w takich szkołach nie ma zajęć tylko dydaktycznych czy tylko opiekuńczych i wychowawczych - WSZYSTKIE zajęcia, cały czas spędzony z dzieckiem jest dydaktyczno-wychowawczo-opiekuńczy

zatem jedyny dodatkowy obowiązek jaki macie, to udokumentować ten dodatkowy czas i tak i tak spędzany z dziećmi - i to udokumentować nie cały a jedynie jego fragment (jestem przekonana, że poświęcacie dzieciom więcej czasu niż godzinę tygodniowo :-))

więc jak dla mnie nie ma tu ŻADNEGO problemu

Problem to maja ci, co to równo z dzwonkiem po sotatniej lekcji już byli w drzwiach szkoły pędząc do innych (bardzo ważnych oczywiście) zadań i teraz będą musieli w tej szkole się trochę dłużej zatrzymać... ale nie sądzę byście się do tej grupy zaliczali :-)

Jersz18-09-2009 20:11:00   [#38]
rzewo, chyba się nie rozumiecie. W szkole specjalnej te dzieciaki oprócz zajęć edukacyjnych mają całaą mase zajęć rewalidacyjnych. To dzieci nie mają już "czasu" i chcą iść do domu zwyczajnie odpocząć ;-)
rzewa18-09-2009 20:15:06   [#39]

ależ wiem co mają te dzieci :-)

i wcale nie muszą więcej niż dotychczas w szkole być

jak pamiętam z czasów, gdy pracowałam w takiej szkole,nie dało się "zaopiekować" odpowiednio tymi dziećmi w szkole, w tym czasie gdy one w niej były, tylko w ramach godzin z nauczycielskich pensów

każdy z nas spędzał w tym celu więcej czasu w szkole - owszem raczej rzadko była to godzina ciurkiem, ale zawsze w sumie było tego więcej niż 2 godziny w tygodniu :-)

slos18-09-2009 20:15:21   [#40]
Masz rację Rzewo. U mnie po prostu nauczyciele będą robić, co robili - tyle że teraz wpiszą to uczenie do małego zgrabnego dzienniczka, który ja po półroczu raczę okiem nawiedzić. Wydaje mi się, że czasem demonizujemy rzeczywistośc. To samo odczuwam na postach dotyczacych nadzoru. Trzeba podchodzić pozytywnie, idiotyzmy odrzucać, wymagane bezwzględnie prawem zapisywać, a robić swoje, korzystając choćby zze światłych porad tu na forum, na przykład którejś z Ew... poza tym zdrowy rozsądek i doświadczenie w zmaganiach z materią szkoły.
Adaa18-09-2009 20:19:36   [#41]

mały fragment zagospodarowania karcianych :

nie będe tu sie rozpisywać, ale dwa polecam szczególnie

wychowawca klasy II realizuje ze swoimi uczniami program bajkoterapii - raz w tygodniu, po zajeciach, maszeruja sobie do biblioteki i tam nauczyciel czyta im bajki - dzieciaki uwielbiaja gdy im sie czyta

natomiast w oddziale przedszkolnym wprowadziłam godzinę, na której pracuje nauczyciel, rodzic i dziecko - bardzo dobra okazja by nauczyć rodziców jak pracowac z małym dzieckiem - bo często są chęci ale brak umiejetnosci

jak odejść od myslenia, że na karcianej musi byc grupa, to calkiem fajnie idzie to zagospodarować


matman18-09-2009 21:30:08   [#42]
w #37 jest jakieś nieporozumienie. Pansum to realizacja tego, co przygotowałem dla dzieciaków. Pewnie, że po pensum lecę do domciu, ale lekcji nie przygotowują mi krasnoludki. Zajmuje mi to czasem 1=1.
Nassssy18-09-2009 21:40:58   [#43]

Wciąż to powtarzam, moim nauczycielom: szanujcie siebie, nie udowadniajcie wszystkim dookoła, że pracujecie 18 godzin tygodniowo. Sami wiecie, że to nie prawda, więc czemu pozwalacie innym myśleć że tak jest.

Czemu rodzic, żeby z wami porozmawiać musi trafiać w waszą godzinę lekcyjna? Czemu pięć minut po dzwonku już "pracujecie" w domu? Czemu nie mogą tak robić pracownicy o niższych od was zarobkach? bo macie studia? Kto dziś nie ma studiów?...

Maelka18-09-2009 22:36:32   [#44]

Napisałam, pomyślałam i skasowałam.

Chyba się nie zrozumiemy.

:-(

Ośrodki są w specyficznej sytuacj i jeśli nawet Rzewa nie rozumie problemu, o którym mówimy, to nie ma co marzyć, aby zrozumiał ktoś, kto ma realny wpływ na oświatę.

Nie mówię tego ani złośliwie, ani - tym bardziej - nie chcę nikogo obrazić.

Gorycz przeze mnie przemawia., ot, co.

MorskaKrystyna18-09-2009 22:38:44   [#45]
do #41 w komentarzu na stronie MEN wyczytałam, że w zerówkach ( i tych szkolnych i tych przedszkolnych) nie realizuje się karcianych.
rzewa18-09-2009 22:54:42   [#46]
Maelko, mówiąc prosto, tak jak napisał slos - róbcie nadal to co robiłyście do tej pory, tylko od czasu do czasu zapiszcie w dzienniku (jakimś przystosowanym zeszycie) coście zrobiły i będzie ok - zgodnie z obecnymi wymaganiami
Adaa18-09-2009 23:01:55   [#47]

Moze robie bład Krystyno, ale nauczyciele moich zerówek sa nauczycielami szkoły, jak kazdy inny nauczyciel.

Jesli nawet robie błąd to jest to bląd przynoszacy same korzysci:-)

Maelka18-09-2009 23:04:18   [#48]

Rzewa, dzięki z próby wskazania nam drogi, ale niestety, nie będzie ok. Bo od wymagań są dla mnie ważniejsze dzieci.

Ta godzina ma być dla nich przyjemnością (albo innym pożytkiem) a nie karą.

A będzie czym będzie. Zobaczymy. Przecież dopuszczam myśl, że mogę się mylić.

rzewa18-09-2009 23:08:22   [#49]

czyli co?

uważasz, że wpisanie twoich działań do dziennika (zeszytu) tak cie zaabsorbuje, że zaniedbasz dzieci?

piszę Ci tu cały czas - rób to co robiłaś przed wprowadzeniem tego obowiązku - tylko po prostu zapisz te działania od czasu do czasu

Maelka18-09-2009 23:16:34   [#50]
Nie, nie zaabsorbuje.
strony: [ 1 ][ 2 ]