Byłam dziś na koncercie finałowym warsztatów Gospel w Krakowie ( największe warsztaty tego rodzaju w Polsce, śpiewała tam tez moja Ela - stąd i my - rodzinnie jako widzowie) Jeśli ktoś nie wie co to Gospel - zachęcam na zajrzenie na stronę: http://www.gospel.com.pl/ Czemu o tym piszę... Wyobraźcie sobie 460 młodych ludzi (wiek - od podstawówki po studia a może i dalej) kierowanych przez dwa dni do wspólnego koncertu i ten finezyjny fanatastyczny koncert, gdzie dyrygent ( a właściwie 2- 3 w pzypadku tego, na którym byłam ) panuje nad tą grupą... To całe moje gimnazjum!... Refleksja moja była główna! Oni spotkali się naprawdę w jednym celu, mieli wspólną idęę, mocną, istotną dla nich, akceptowalną przez każdego... To jest to - czego nam brakuje w szkołach.... Nie będzie dobrze, dopóki nie będzie WSPÓLNEGO DLA WSZYTKICH CELU! , czy to w zakresie edukacji, czy wychowania ( jak strasznie ważne dziś) . Te wszystkie szumne hasła istniejące w programach wychowawczych szkół - prawda, dobro, piękno, otwarcie na drugiego człowieka, przyjaźń , tolerancja..... itp itd nie mają pokrycie w rzeczywistości, bo brak wartości, dla których warto... mimo deklaracji, mimo społeczeństwa w iluś tam procentach deklarującego się.... brak pokrycia w relacjach międzyludzkich, w codziennych zmaganiach z szarą - było nie było - rzeczywistością, umiem zapanować nad klasą 26 osobową, udało mi się ostatnio - bozia głs donośny dała:-) - nad 300 osobowym tłumem przeciskającym się do wyjścia z sali gimnastycznej... Na koncercie ludziom- uczestnikom warsztatów wystarczał jeden ruch ręką dyrygenta, aby zpanowała cisza absolutna, jeden gest aby nastąpiła zmiana.... córka powiedziała - mamo, wszyscy wiedzieli, po co tam przyszli... czy wiedzą w naszych szkołach? |