Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
kursy przedmaturalne |
Neta | 08-10-2003 21:50:20 [#01] |
---|
Męczy mnie sprawa kursów przedmaturalnych. Proszę o opinię i informacje jak rozwiązujecie podobne problemy. Mianowicie dostałam propozycję poprowadzenia kursu przedmaturalnego. Niby naturalna sprawa - dorobię, a jednak ... Kurs odbędzie się w mojej szkole ( po południu- ponieważ właścicielka firmy edukacyjnej wynajęła salę ) i uczęszczać na niego będą moi uczniowie( dobrowolnie). Co robić ? Prowadzić kurs i dorobić czy organizaować darmowe fakultety? Czy Wy również miewacie podobne rozterki? A wogóle witam wszystkich ,to mój debiut na forum:))) |
Małgoś | 08-10-2003 21:59:53 [#02] |
---|
mysle, że prowadzenie kursów płatnych dla "własnych" uczniów to nie jest ok, ale jesli to dla "obcych" i jesli nie chałturzysz, ale rzeczywiscie ostro, mocno i intensywnie powtarzasz program + uczysz umiejętności pisania pracy i wypowiedzi ustnej, to wykonujesz usługe legalnie i rzetelnie, więc nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia a słuchacze dlatego tak tłumnie korzystają z kursów, bo szkoły nie zawsze są ok (bo za mało godzin, za duzo uczniów itp itd) |
Majka | 08-10-2003 22:04:20 [#03] |
---|
Prowadziłam kursy tego typu tylko wówczas, gdy były organizowane poza szkołą. Jeśli trafiał na nie mój uczeń - był to jego wybór. Nigdy nie odważyłam się prowadzić we własnej szkole, dla własnych uczniów. Za dużo wątpliwości i możliwości interpretacji :) Chyba że dominować będzie młodzież z zewnątrz - a twoi uczniowie przyłączą się dodatkowo ....może wtedy nie będzie możliwości sformułowania zarzutu (częstego np. na forach rodziców), że celowo nie douczasz, by dorobić na kursach (ludzie potrafią być bezwzględni w takich opiniach :(( ) |
migotka | 08-10-2003 22:07:07 [#04] |
---|
u mnie jeszcze lepiej u mnie w szkole płatne kursy organizuje dyrekcja, zarabia na tym ona, sekretarka, a te resztki kasy od uczniow, które zostają, dostają nauczyciele uczący, dlatego bardzo często nauczyciele organizują kursy bezplatne (wolą to, ażeby dyrka nie dorabiała się) |
Majka | 08-10-2003 22:11:47 [#05] |
---|
Migotka Mam wrażenie, że działalność tego typu stwarza dość ohydną presję - nie uczestniczysz w kursie, nie zdasz matury... Nie sądziłam, że są jeszcze dyrekcje tak nierozsądne. Bez względu na to, kto zarabia, jest to - dla mnie- nieetyczne. |
Majka | 08-10-2003 22:13:19 [#06] |
---|
Mam oczywiście na myśli presję "szeptaną" typu "słuchy chodzą" :) i nic innego. |
migotka | 08-10-2003 22:16:06 [#07] |
---|
Większość uczniów uczestniczy w tych kursach, tak jak twierdzisz z obawy. Ale co tu można zmienić? |
AnJa | 08-10-2003 22:49:38 [#08] |
---|
Kurczę, to ktoś sie jeszcze matury wg obecnych zasad boi? Przy tym wskaźniku zdawalności i takiej średniej ocen ? Co do meritum i wątpliwości Nety: jakoś tak dziwnie się czuję, gdy zdarza sie, że zjawia się jakaś firma, chce wynając salę albo zorganizować kurs i podpisującemu jako strona umowę najmu dyrektorowi proponuje dorobienie paru groszy jako jego kierownik lub prowadzący. Rodzaj klientów tego przedsięwzięcia ma dla mnie mniejsze znaczenie, podobnie jak nie stać mnie na jednoznaczne potępienie praktyki: korepetycje dla ucznia własnej szkoły (no bo jeśli uczeń ma zdawać np.na SGH, a nauczyciel jest najlepszym matematykiem w promieniu 30 km, a na wstępnym wymagają treści ponadprogramowych to niby jak?) |
Majka | 08-10-2003 23:17:34 [#09] |
---|
Wiesz, wskaźnik wskaźnikiem, ale opinia spanikowanego przed egzaminem ludu jest czymś, czym można manipulować. Pamiętasz ten wątek na innym forum o studniówce? Aż się w głowie nie mieści :( A co do tematu: wydaje mi się, że jednak czym innym jest douczanie się do egzaminów wstępnych z materiału pozaszkolnego u ukochanego belfra, a czym innym spęd kursowy dla uczniów własnej szkoły. I nawet jesli nauczyciele uczą z serca, uczniowie wreszcie słuchają i notują, to i tak jest to jakoś nieetyczne (bo dodatkowo płatne). Ale ja jestem staroświecka ;)) |
Majka | 08-10-2003 23:49:17 [#10] |
---|
ze wstydem spuszczam głowę, Neto :) Bo zamiast ciepło przywitać, z grubej rury walnęłam :) Wybacz :) |
Zola | 09-10-2003 07:20:59 [#11] |
---|
Majka ,sama wiesz ,że materiał na egzaminy wstepne z materiałem maturalnym zazębia się co zrobić jak młodzież chodzi za mną od 1 września,że chce koniecznie koła - ja nie mam na nie funduszy, koło z RR pochłania koszmarne pieniadze z worka, który jest cieniutki no to młodzież prosi, błaga ,pisze pisma, robia to takze rodzice, że oni chcą płatnych kursów, u ukochanego nauczyciela,i tylko tego nauczyciela, niestety nauczyciela, który ich uczy nie pomagaja sugestie o innych nauczycielach, także nauczycielach z innej szkoły takie kursy były kiedyś w naszej szkole, dobrze się sprawdzały, nigdy nie było zgłoszeń od rodziców i uczniów,że to nieuczciwe firmę prowadziła nasza nauczycielka młodzież płaciła miesięcznie zależnie od wielkości grupy od 40 -80 złotych za miesiąc i ma w tygodniu 1,5 godziny zajęć za jedne 45 minut korków z języka niektórzy płacą 40 złotych , a bywa ,ze wiecej,więc kursy opłacaja sie młodzieży oni mają świadomość ,że ich nauczyciel zna ich braki i wie po jaki materiał sięgnąć, co przećwiczyć, co pogłębić, co zrobić dodatkowo, unikają wtedy powielania materiału, który dobrze znają,poza tym np. na biologię chodzi cała , czasem liczna klasa, klasa o różnych zainteresowaniach, zdolnościach i możliwościach na kursie jest 10-15 osób chętnych i zainteresowanych własnie biologią a to pozwala na poszerzenie treści o rzeczy trudniejsze,potrzebne własnie na egzaminach wstepnych biedzę sie okrutnie , co z tym zrobić sama jestem przeciwnikiem uczenia własnej młodzieży za pieniądze, ale wyrosłam juz z myslenia ,że nauczyciel musi wszystko za darmo poza tym argumenty młodzieży są mocne, przemyślane, konkretne a ich determinacja w ubieganiu sie o zajęcia ogromna |
Majka | 09-10-2003 13:44:06 [#12] |
---|
Zola Między młotem i kowadłem... |
Neta | 09-10-2003 14:59:53 [#13] |
---|
Zgadzam się z większością waszych argumentów. Mnie też przychodziły one głowy . I dlatego w poprzednim roku szkolnym nie skorzystałam z oferty prowadzenia kursu. Zorganizowałam bezpłatne fakultety. Tylko ,że w ten sposób moi uczniowie nie stali się klientami i płatny kurs się nie odbył. Ci nauczyciele, którzy skorzystali z propozycji poatrzyli na mnie bardzo dziwnie. No wiecie - jeden n-l pracuje za darmo , inny ( ten zły?) za kasę. Mino to w tym roku też jednak się nie zdecyduję. Na szczęście finansowo jakoś ciągnę i te parę groszy mogę odpuścić.
Ale cieszę się ,że temat zaproponowany przeze mnie wzbudził zainteresowanie. To chyba udany debiut. Pozdrawiam wszystkich. |
Małgoś | 09-10-2003 15:58:19 [#14] |
---|
a nie myslicie, że praca za darmo, bez wynagrodzenia jest czymś ...niemoralnym?
co jest złego w tym, że ktos za swoja prace, na która jest zapotrzebowanie, dostaje wynagrodzenie?
czy postawy typu "Siłaczka" "Dr Judym" nie sprzyjają procesowi utraty szcunku? - i to w świecie, gdzie liczy sie przedsiebiorczość, zaradność, pozycja, dobra materialne i duchowe (za które tez trzeba coraz więcej płacić)? |
Majka | 09-10-2003 16:25:51 [#15] |
---|
...w świecie liczy sie przedsiebiorczość, zaradność, pozycja, dobra materialne i duchowe (za które tez trzeba coraz więcej płacić)? To dobrze brzmi, Małgoś. Ale.... Jesteśmy oceniani podobnie jak lekarze, którzy po dyżurze w przychodni oferują gabinet prywatny. Wielu ludzi pójdzie, bo ma większe zaufanie do takiego kontaktu (spokój, mało ludzi, zapłacone- mogę więcej wymagać) - to ich wybór, nie będą narzekać. Drugie tyle pójdzie z lęku o własne zdrowie, ale zarzuci lekarzowi, że celowo zlekceważył ich chorobę w "państwowej" przychodni, bo chce na nich zarobić. I ani trochę przedsiębiorczość doktora nie będzie im imponować. Rozumiem sytuację, o której pisze Zola - przygotowanie do egzaminów na studia często wykracza poza program. Prośba o konkretnego nauczyciela jest tu votum zaufania wobec jego profesjonalizmu. Ale przygotowanie do matury leży w naszych obowiązkach. Jak unikniesz zarzutu, że nauczyciel za tę samą pracę dwukrotnie bierze pieniądze? Jak obronisz się przed "szeptaną " opinią: zda ,kto pójdzie na kurs. Przed zarzutem o ukrytą korupcję? |
Małgoś | 09-10-2003 21:44:30 [#16] |
---|
a po co dręczyć się w zyciu obawą by ludzie o nas nie gadali źle? lepiej dać sobie spokój, bo ludzie i tak gadają źle - nawet o świętych (a zwłaszcza o filantropach, bo ...ich nie rozumieją) przygotowanie do matury jest obowiązkiem nauczyciela? wśród wielu obowiązków wymienianych w prawie oświatowym chyba nie natknęłam sie na coś takiego ;-) a gdyby nawet, to nie jego obowiązkim jest zapewnianie warunków koniecznych do przygotowania np. odpowiedniej liczby godzin, optymalnej liczebności uczniów w klasie itd. matura to nie tylko część pisemna, to równiez część ustna (znacznie bardziej stresująca dla uczniów) - jak uczyć wypowiedzi ustnej w ponad 30-osobowej klasie? jak ćwiczyć 5-godzinną wypowiedź pisemną? w imię czego, sprawdzać setki kartek próbnych prac? zbyt intensywna bezinteresowna praca, w imie powołania i posłannictwa wczesniej, czy później doprowadza do syndromu ...WYPALENIA ZAWODOWEGO kursy nie sa drogie - bo tańsze niż korepetycje kursy nauczycielom pomagają podreperować nędzne finanse, a zarazem dostarczają nowych doświadczeń zawodowych (np. uczą lepszej organizacji zajęć - wspomagaja tzw. zarządzanie czasem, bo każda minuta kursu musi być wykorzystana jak najlepiej) ... Czy nie uważacie, że jestesmy społeczeństwem, które ma doś specyficzny stosunek do pieniędzy? Bardzo ich pragniemy, a jednoczesnie pogardzamy tymi, którzy poświęcaja czas i energię na bogacenie się. W rozmowach towarzyskich częściej chwalimy porażkami się, niż sukcesami finasowymi. eh... nie ma to jak swojska bieda, precz z kapitalistycznymi ciągotkami do luksusów! (przecież to jeszcze nie tak programowo pogardzaliśmy "zaplutymi karłami reakcjonizmu") ;-) |
Majka | 10-10-2003 17:37:07 [#17] |
---|
przygotowanie do matury jest obowiązkiem nauczyciela?wśród wielu obowiązków wymienianych w prawie oświatowym chyba nie natknęłam sie na coś takiego ;-) Jeśli edukację ucznia kończy egzamin, to jest sprawdzianem i mojej , i ucznia pracy. Więc uważam, że moim obowiązkiem jest przygotowanie do egzaminu. a gdyby nawet, to nie jego obowiązkim jest zapewnianie warunków koniecznych do przygotowania np. odpowiedniej liczby godzin, optymalnej liczebności uczniów w klasie itd.matura to nie tylko część pisemna, to równiez część ustna (znacznie bardziej stresująca dla uczniów) - jak uczyć wypowiedzi ustnej w ponad 30-osobowej klasie? jak ćwiczyć 5-godzinną wypowiedź pisemną? Powinnam nie czuć się odpowiedzialna za efekty mojej pracy, ponieważ przepisy oświatowe (czy jak to zwał) nie zapewniają optymalnych warunków pracy? w imię czego, sprawdzać setki kartek próbnych prac? Powinnam się zastrzelić dawno temu ;)) eh... nie ma to jak swojska bieda, precz z kapitalistycznymi ciągotkami do luksusów! (przecież to jeszcze nie tak programowo pogardzaliśmy "zaplutymi karłami reakcjonizmu") ;-) Swojskiej biedy nie lubię. Ciągoty do lususu mam :)) Nie sądzę jednak, że należy je zaspokajać wykładając własnym uczniom, we własnej szkole, na dodatkowo płatnych kursach. Natomiast wydaje mi się Małgoś, że trąciłaś czubek góry lodowej pt. sylwetka współczesnego nauczyciela :) Na ten temat - wasze opinie- chętnie bym poczytała. Z twoich wypowiedzi tworzy mi się portret bardzo kuszący, ale (przyznam) w wielu elementach obcy. |
Małgoś | 11-10-2003 00:31:55 [#18] |
---|
chciałabym, żeby słowo nauczyciel wzbudzało szacunek żeby ranga tego zawodu dodawała mu siły, pewności siebie i poczucia odpowiedzialności za to co robi żeby nie czuł sie gorszy od przedsiębiorczej reszty zeby ładnie wyglądał i ładnie pachniał i przyjeżdżał do pracy czymś na dobrym, średnim poziomie, a nie trzęsącym sie maluchem, albo klekoczącym blachami fiatem 125p żeby umiał sobie radzić z ...pieniędzmi, bo przeciez powinien tez swoich uczniów przygotowac do "zarządzania forsą" żeby go było stać nie na totalną konsumpcję, ale na rozsądne inwestycje, rozwijanie potrzeb estetycznych, intelektualnych, kulturalnych itd. Nie da się ukryć, że fakt zasobności portfela daje poczucie siły, niezalezności, swobody. Szkoła nie może udawać, że w zyciu nie liczą się pieniądze, ale cos ponad - bo to sie jedno z drugim wiąże: nie ma nic ponad ...za darmo. A kursy...? Dlatego, że nauczyciele unosza sie honorem i pogardzają pieniędzmi z kursów, często gęsto na tych kursach uczą osoby przypadkowe ... i tak młodzież coraz silniej utwierdza się w przekonaniu, że sa uczeni nie dość, że byle jak w szkole (bo brak warunków, godzin, nauczycieli) i przez byle kogo na kursach (w jednej z wiodących firm kursowych we Wrocławiu, jeszcze w roku ubiegłym, organizatorzy nie mieli pojecia o podziale egz. gimnazjalnego na czesci humanist. i przyrod.-matem. - więc ograniczali przygotowanie do jęz. pol. i matematyki - ale tłumy skuszone nachalną reklamą szły jak w dym) Może rzeczywiście niezręcznie jest uczyc własnych uczniów za pieniądze ich rodziców w szkole "niepłatnej", a potem ...ich oceniać. Ale gdyby np. rodzice wpłacali te pieniądze na konto szkoły, a n-l otrzymywałby pieniądze jako wynagrodzenie z puli "na dodatkowe godziny", to byłaby sytuacja całkiem czysta (+ precyzyjnie opisane zasady organizacji takich zajęc, dokładne okreslenie zakresu usługi, obowiązki, prawa, itp - cos jak umowa między usługodawcą a usługobiorcą) | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|