Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Zmiana szkoły - jak przekonac dziecko?
strony: [ 1 ][ 2 ]
magda028-05-2009 09:35:09   [#01]
Jak przekonac 10 latka , 3 klasa do zmiany szkoly, pisze to jako rodzic , nie nauczyciel? Dziecko szkoly nie chce zmieniac czuje sie dobrze, lubi szkole, ma kolegow, ale poziom szkoly kiepski, malo ucza i boje sie ze z brakami w podstawowce dalej bedzie jeszcze gorzej. Macie jakies pomysly, sposoby, doswiadczenia, jak dzieci sie aklimatyzuja w nowych warunkach itp. magda
Dragon28-05-2009 09:59:24   [#02]
Czuje się dobrze, lubi szkołę, ma kolegów?
Zatem - lepszej szkoły nie znajdziesz.
Tu nie jest problem jak dziecko przekonać - ale jak Ciebie przekonać, że tak jak jest, jest najlepiej jak może być.
magda028-05-2009 11:37:02   [#03]
A co z jego przyszłością? Jak nie bedzie miał dobrych fundamentów zbudowanych na szkole podstawowej to i do dobrego gimnazjum nie pojdzie itp. Potem powie nam to przez was skonczylem kiepska szkole i kiepsko dalej mi idzie. Pani wychowawczyni nie wykazuje zadnej woli wspołpracy z rodzicami mimo moich zabiegow zeby cos wiecej sie o dziecku dowiedziec zawsze slysze ze jest swietnie, syn jest uzdolniony matematycznie a nie ma nic dodatkowego, zadnego kółka zadnych dodatkowych zajec. Boje sie ze zaprzepascimy jego przyszłosc. Z drugiej strony jak najbardziej przyjmuje argumenty ze najwazniejsze jest zeby dziecko lubilo szkole itp. I gdzi etu znalezc rozwiazanie? magda
Marek Pleśniar28-05-2009 12:06:18   [#04]

"A co z jego przyszłością?"

to, zdaje się, jego przyszłośc;-)

 

nie zmieniaj dziecku szkoły jesli ją lubi

 

szkoła NIC powaznego z wyjątkiem edukacji nie wnosi w wychowanie człowieka;-)

jeśli w domu nie wynosi syn smieci i nie sprząta swego pokoju - to i w szkole nic podobnego, np uczenia się, nie będzie

jesli to robi, jesli ma obowiązki i jest w miarę sensownym dzieckiem to czego jeszcze chcieć:-)

 

na wyścig szczurów zdąży, nie ma powodu by mu go fundować w dzieciństwie

Marek Pleśniar28-05-2009 12:07:07   [#05]

aha

gratuluję szkole tego dziecka:-)

uczeń ją lubi - to duży komplement

magda028-05-2009 12:12:13   [#06]
Dziekuje bardzo, brzmi to sensownie i Pewnie macie racje, z tymi obowiazkami to różnie...natomiast to edukacji brakuje w tej szkole przede wszystkim. Z jednej strony nie chce wyscigu szczurow, dlatego wlasnie wtedy wybralismy te szkole, z drugiej widzac jak swiat pedzi, kto dostaje sie na panstwowe uczelnie, chyba wskakuje w to nieswiadomie. Ale dopytam jak sadzicie jak teraz bedzie miec dziury w programie to potem, np. w gimnazjum to nadrobi?
madaszka28-05-2009 12:26:15   [#07]
Nie może mieć "dziur w programie". Jeśli jest uzdolnione matematycznie, to musi mieć wiedzę i umiejętności ponad program. I wyścig szczurów nie ma tu nic do tego. Madziu, jeśli pozwolisz, to napiszę później do Ciebie na pw. Pozdrawiam.
magda028-05-2009 12:30:05   [#08]
Dzieki, z checia przeczytam, magda
aleks190128-05-2009 17:05:22   [#09]
A co konkretnie jest złego w tej "starej" szkole?Od ustalenia tego należy zacząć.Może da sie to jakoś zmienić?Lekcje się nie odbywają, zadań domowych nikt nie sprawdza, sporo uczniów o obniżonych możliwościach intelektualnych?Moi uczniowie otrzymuja oceny i piszą testy zgodnie z możliwościami i wkładem pracy tzn. uczeń dobry ma dobre wyniki,a słaby słabe.Jeżeli tak jest, to w porządku, gorzej jeżeli uczeń zdolny, powiedzmy przeciętny, ma naprawdę słabe wyniki.
jatoja28-05-2009 18:13:14   [#10]
Magda
Coś się tak zaparła z tą przyszłością?
Moim zdaniem, jeśli szkołę po prostu lubi, dzieciak zdolny i chętny, to Wy mu tylko podsuwajcie ciekawe zajęcia, książki, bawcie się z nim mądrze, trzymajcie rękę na pulsie.
jatoja28-05-2009 18:16:01   [#11]
( notabene...na długo zawiesił mi sie rozum, gdy napisałaś
o tym świecie "pedzi", "w który wskakuje nieswiadomie" :-) )
Ala28-05-2009 18:56:30   [#12]

no popatrz, a ja nawet nie zauważyłam, że brakuje ogonka ;-)

a do magdy: czasami bywa tak, że rodzice mają ambicje większe niż możliwości dziecka, nie daj się złapać na ten haczyk bo najbardziej ucierpi na tym dziecko

a co do "dziur" w programie, to skąd masz pewność, że one są? bierzesz pod uwagę program czy podstawę?

Adaa28-05-2009 20:08:52   [#13]

a pozwole sobie na odmienne zdanie

jesli magdo, jako matka, czujesz, że szkoła nie rozwija talentów Twego dziecka, to zaufaj swojej intuicji i  zmien dziecku szkołę

dziecko lubi swoja obecna szkołe i klasę, polubi zapewne i nową

ja popełnilam ten błąd i zostawilam zdolne dziecko w gimnazjum, które nie zabardzo sie takimi dziecmi zajmuje

stracony kawał czasu, choć nie moge powiedziec, ze caly czas

dziecko w tym (pisze o Twoim dziecku) wieku ma tak chlonny umysł, tak szybko sie uczy ... im wiecej pozytywnych bodźców tym lepiej, im wiecej rozwijajacych zadań tym lepiej

ktos kiedys powiedzial (nie pamietam kto), ze najlepsza rzecza jaka mozemu dziecku podarowac to jest optymalne srodowiski, w którym bedzie dojrzewało i sie rozwijało

moja rada : nie sugeruj sie zdaniem innych lecz zaufaj swojej intuicji

 

 

Marek Pleśniar28-05-2009 20:14:10   [#14]

a intuicja dziecka?

czy ono chce odejść z tej klasy?

dota c28-05-2009 20:14:32   [#15]
Moim zdaniem dziecku powinno się zmieniać szkołę, tylko wtedy, gdy w tej wktórej jest dzieje mu się krzywda. Jeśli nie, to nie przestawiajmy z kąta w kąt. To nie walizka. A zaniedbania edukacyjne jeżeli nawet takie są, to zaniedbania, które najłatwiej nadrobić...
walkiria5728-05-2009 20:14:50   [#16]
Na dwoje babka wróżyła.

W obecnej szkole może się tak świetnie czuje, bo nie ma w niej niepowodzeń, może góruje nad rówieśnikami wiedzą i nauczyciele go wyróżniają również z tego tytułu.

Po zmianie szkoły może już nie być tak świetnie i wówczas dwa stresy na raz: nowy etap nauczania i nowe środowisko, w którym może już tak nie błyszczeć.

Odwieczny dylemat, co lepsze: być najlepszym wśród najgorszych, czy najgorszym wśród najlepszych?
dota c28-05-2009 20:19:16   [#17]

Być coraz lepszym. W cholerę z tym porównywniem do innych...

To przecież dziecko nauczycielskie (znaczy ma tzw swiadomego rodzica), więc niech się doskonali niezależnie od tego czy jest najlepsze czy najgorsze

Adaa28-05-2009 20:29:46   [#18]

a intuicja dziecka?

Marek, gdy dziecko odmawia przyjecia leku, placze i histeryzuje, ze nie połknie - to czy mamy do czynienia ze sprzecznoscia intuicji dziecka i intuicji podajacej lek matki?

walkiria5728-05-2009 20:35:07   [#19]
To jest konieczność, to z lekiem.
Dragon28-05-2009 20:39:44   [#20]
A gdy intuicja podpowiada źle?
Nie zdarzyło Ci się?
Nie zdarzyło się nigdy żadnej matce?
No ... opowiadałaś, Adoo, przy rożnych okazjach różne cuda związane z matkami i ich dziećmi.

Znaczy ... ten ... żeby nie było, że ten ... no ... jeśli chodzi o Twoją, to ... absolutnie nie mogę stwierdzić, że Twoja kiedyś Cię zawiodła. :-))
dota c28-05-2009 20:40:38   [#21]

(a i tak, jeśli mamy wybór, to wybierzemy taki, który dziecku smakuje albo łatwiej go przyjmie  czy tp)

to do postu o leku jest


post został zmieniony: 28-05-2009 20:41:32
Adaa28-05-2009 20:47:14   [#22]

Intuicja zawsze mi dobrze podpowiadała- tylko ja lekcewazyłam jej podszepty sugerujac sie zdaniem innych:-)

to cała prawda o mojej i kobiet intuicji

co do intuicji, kobiecej, bo nie ma intuicji meskiej opisze pewne doswiadczenia :

zespół naukowców oddzielił matke królice i ojsa -królika od jej dzieci króliczków

matka i ojciec powedrowali na inny kontynent, dziaciaki zostały

królicy i królikowi  przypieto elektroniczne bajery i naukowcy, umowiwszy się, o okrelonej godzinie robili eksperyment - zabijali malego króliczka, ci z drugiego kontynentu mierzyli reakcje obojga

za kazdym razem, w momencie zabijania potomstwa królica zachowywała sie w sposob który urzadzenia rejestrowaly jako podwyzszony poziom stresu ( wzrastała szybkość akcji serca, cisnienie krwi, zmienial sie sklad krwi królicy itd)

eksperyment powtarzano wielokrotnie

udowodniono, ze istnieje cos co potocznie nazywamy intuicją, jest to niezbadane zjawisko, jednak w swej sile i wiarygodnosci nie zna granic kontynentów nawet

dotyczy głównie  matek i ich potomstwa

żaden ojciec - król (samiec) nie wykazal w eksperymencie reakcji na zabijanie jego potomstwa


post został zmieniony: 28-05-2009 20:48:48
dota c28-05-2009 20:51:39   [#23]

Ciekawy eksperyment. A jakieś konkrety? ;)

Wierzę w intuicję (niezależnie od płci), ale nie dowody paranaukowe mnie do niej przekonały. Wierzę w nią intuicyjnie :)

2katarzyna28-05-2009 20:59:51   [#24]
Nie wydaje mi się, że szkoła czy nauczyciele przeszkadzają w rozwoju dziecka. Jeśli jest ambitne i chce pracować, to chyba szkoła go nie powstrzyma.
Z drugiej strony popatrzmy na siebie, na zjawisko nadmiernie wymagającej matki-nauczycielki, która własne ambicje realizuje poprzez dziecko.
Adaa28-05-2009 21:01:58   [#25]
co mam Ci dota podac pp eksperymentu? ;-)
Marek Pleśniar28-05-2009 21:06:35   [#26]

gdybym miał do wyboru dobre funkcjonowanie dziecka w zespole koleżanek i kolegów oraz jego świetny rozwój intelektualny w innym zespole (funkcjonowanie w nim jest niewiadomą ale na pewno jest to stres i zmiana) to wybrałbym

nie wiem co;-)

pewno bym poszedł na piwo pomyslec

walkiria5728-05-2009 21:09:30   [#27]
Ja bym postawiła na emocje. Mało to socjopatów na świecie?
Marek Pleśniar28-05-2009 21:11:38   [#28]

no dobra

proponuję porozmawianie po prostu z dzieckiem

z wszystkimi za i przeciw

wbrew jego chęciom przenoszenie do innej szkoły to dziewiętnastowieczna przemoc (czy też jak kto woli uprzedmiotowienie), moim zdaniem

 

z jego zgodą - ok:-)

dota c28-05-2009 21:12:53   [#29]
Podaj pp, ale ważniejsze byłyby dla mnie ilość przebadanych królików, odstepy czasowe (w jakich zabijano króliczki), czy dzieci pochodziły od jednego ojca, ile miotów wzięto pod uwagę, czy w czasie stresu warunki w jakich przebywała króliczyca był komfortowe i najważniejsze: czy badający przechodził ospę wietrzną? ;-) 
Adaa28-05-2009 21:16:46   [#30]

ale o co Ci chodzi dota? - masz futro z królika, czy co?

;-)

AnJa28-05-2009 21:19:29   [#31]

generalnie to mi zabijanie króliczkóe nie przeszkadza

ale też nie zachwyca

eksperyment oczywiście czegos dowodzi- w odniesieniu do króliczków

ale co to ma wspołnego z dzieciakiem i szkołą?

Adaa28-05-2009 21:21:24   [#32]

Anja ... jakbys sie dzis dopiero narodzil:-)

dyskusja przebiega w sposób standardowy - zaczyna sie od problemu szkolnego a kończy na futrze z królika

oczywiscie, mam w tym swój wlasny udzial:-))

dota c28-05-2009 21:21:33   [#33]
Nie mam futra z królika, ale czuję sympatię do króliczków (jakkolwiek to zabrzmi ;-)
magda028-05-2009 21:29:01   [#34]
 a ja miotam sie z myslami i miotam, dzieki wam za wspaniała dyskusje, posadziłam dziecko do książek... Sama chodziłam do zwykłej wiejskiej szkoły, fakt 30 lat temu... to pewnie wiele tłumaczy, skonczyłam dobre liceum, studia... zawsze chciałam, myslalam, że chce, zeby moje dziecko było szczesliwym piekarzem, a nie nieszczesliwym lekarzem, a tu teraz wychodzi, że wkrecam siebie i jego w wyscig szczurow, a wydaje mi sie ( a moze nie wydaje ), że chce mu dac mozliwosci, srodowisko, w ktorym moglby sie uczyc a nie bumelowac, szkoła do ktorej chodzi to szkoła z programem autorskim opartym na pedagogice waldorwskiej, pewnie z tego wynika tak wiele moich obaw.
Marek Pleśniar28-05-2009 21:43:41   [#35]

to mu załatw jakieś fajne zajęcia sama

albo - co zapewne jest propozycją nie do przyjęcia - dużo z nim rozmawiaj o ciekawych rzeczach

 

mi przypadło przerabiać za moją mamę liceum, gdy chodziłem do SP. Nie było jej dane uczeszczać w nastolęctwie bo byłą bidną dziewczyniną, więc pomagałem jej robić LO gdy sam miałem 12-14 lat:-)

co tu kryć odrabiałem lekcje i pisałem prace z różnych przedmiotów

czy takie wymagające starań dodatkowych zajęcia, doczytywanie itp pomagają młodemu człowiekowi? Czy rozwijają? oczywiiiiście ... nie;)

i tak skończyłem w oświacie zamiast być np inżynierem czy innym porządnym fachowcem z konstruktywnym zawodem

 

więc nie ma co się spinac z tym kształceniem - bo jeszcze też wyląduje w szkole

pamiętaj, że to przechodzi z rodziców na dzieci- takie obciążenie oświatą

lepiej dmuchać na zimne

magda028-05-2009 21:49:46   [#36]
Pewnie masz racje, nauczycielstwo to paskudny fach...Ale skad sie bierze takie nakrecenie ludzi na kształcenie? Chciałabym tylko (jesli kiedys dotrze na studia), żeby nie poszedł na prywatna uczelnie,a na panstwowa.
Dragon28-05-2009 21:58:35   [#37]
No - a najważniejsze, żeby miał godną emeryturę.

Kurcze ... zanim na te uczelnie ... to może kup mu rower jakiś fajowy lepiej, co?
Marek Pleśniar28-05-2009 22:08:50   [#38]

:-)

planujesz STUDIA w nauczaniu początkowym?

 

errata: było "palujesz " ma być "planujesz"

ale jakieś to frojdowskie;-)


post został zmieniony: 28-05-2009 22:09:44
dota c28-05-2009 22:11:57   [#39]

Magdo, pomóz dziecku rozwijać jego pasje, to zasmakuje w zdobywaniu wiedzy, choć możesz być na poczatku zdumiona jakich dziedzin będzie dotykać :)

I o studia sie nie martw. Może będzie chciał na prywatną, na którą zarobi sam?

magda029-05-2009 12:20:44   [#40]

Pomagamy w rozwijaniu pasji, np. chemia, na rowerze tez jezdzimy... Moze za wczesnie z ta uczelnia, moi rodzice pewno sie o to nie martwili kiedy mialam 10 lat. Ale to inne czasy były. A prywatna uczelnia niestety sie nie sprawdza, poziom zenujacy, negatywna selekcja na samym poczatku, a potem coraz gorzej. Sama tam pracuje...

Zrobiłam mu test taki kompetencyjny 3 klasisty zroił super w mojej ocenie.

AnJa29-05-2009 12:24:55   [#41]
róznie t z tymi prywatnymi i tymi panstwowymi bywa- nie wrzucałbym zbyt pochopnie ich do jednych workow z etykietą
jatoja29-05-2009 12:36:51   [#42]
Magda
pozwól, że żartem...
spróbuj upatrzyć dla syna/córki porządnego partnera życiowego
teraz to nie wiadomo, na co się trafi, już to tajony alkoholizm, już postawy aspołeczne albo może nawet nie będzie umiał/a ugotować dobrej pomidorówki, a za 15 lat możne być gorzej nawet.
;-)
magda029-05-2009 12:42:13   [#43]

masz racje....

A propos prywatnych szkoł wyzszych zdarzaja sie wyjatki, ale to wyjatki.

jatoja29-05-2009 12:59:50   [#44]
Magda
ciekawe, co byś ze mną zrobiła, bo w wieku 9-10 lat chciałam być sanitariuszką ( do tego rudą i mówić po rosyjsku jak Marusia Raksa)
gdyby rodzice zajęli się martwieniem i planowaniem mego żywota wtedy...o Jessuuuuu! ;-)
magda029-05-2009 13:02:05   [#45]
ja chciałam byc sklepowa, moze wynikało to z owczesnej sytuacji społ-polit. A czasem sie zastanawiam czy gdybym została sklepowa to nie bylabym szczesliwsza w zyciu...
jatoja29-05-2009 13:03:45   [#46]
w sumie moja sanitariuszka Ogoniok(Aganiok?) to też uwarunkowania społeczno-polityczne
Marek Pleśniar29-05-2009 14:51:12   [#47]

ja chciałem być weterynarzem:-(

Małgoś29-05-2009 14:53:00   [#48]
10-latek ma pojęcie o życiu i świecie 'użytkowe' ze swojego punktu widzenia i...rozumienia;-|)
dlatego marzy mu się bycie sklepową, strażakiem, policjantem
nie dlatego, że tak naprawdę chce, ale ,że ma zawężony punkt widzenia
i w jego świecie nie istnieją takie zawody jak: biotechnolog, genetyk, surdopedagog, onkolog itp.
jemu podoba się to co zna
a to co zna często lubi

Magda, w/g mnie tylko wnikliwi rodzice są w stanie rozpoznać zdolności dziecka i zdiagnozować, czy aktualna szkoła sprzyja ich rozwojowi
jeśli nie sprzyja....
lepiej żeby szukali, zmieniali niż polegali na argumencie typu "lubię to co jest"
...
dorosłe dzieci często mają żal do rodziców za brak intensywniejszego motywowania ich w dzieciństwie - "Trzeba było mnie pasem gonić do nauki angielskiego!"
Marek Pleśniar29-05-2009 14:55:08   [#49]
albo: "w dzieciństwie goniłeś mnie (z) pasem" :-)
magda029-05-2009 21:11:37   [#50]

Mnie na szczescie w dziecinstwie pasem nikt nie gonil, bez pasa zreszta tez i wyszłam na ludzi. Ale byłoby ciekawie gdybysmy zrealizowali swoje marzenia, np. teraz w dorosłym życiu.

Staramy sie robic rozne rzeczy z synem, np. rozmawiamy o pralamencie europejskim, jezdzimy na rowery, sadzimy drzewa, sami "uczymy" angielskiego, zeby zaoszczedzic czas na dowozenie na zajecia, ale drugiej szkoły w domu sie nie da zrobic, chocby z tego powodu, że dziecko protestuje ze juz do szkoły chodzi... 

strony: [ 1 ][ 2 ]