Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Szkolenie się dyrektora
strony: [ 1 ]
AgataK29-09-2003 18:13:22   [#01]

Drodzy Forumowicze

Zwracam się z uprzejmą prośbą o podpowiedź, czy dyr, który chce wziąć udział w konferencji całodniowej, całodniowym lub kilku dniowym szkoleniu powinien mieć na to zgodę organu prowadzącego. Jeśli tak to na jakiej podstawie, jeśli nie to też na jakiej podstawie.

Moje pytanie wynika stąd, że ostatnio bez przerwy pisze podania do naczelnika a tak naprawdę nie wiem czy muszę. Kilka lat temu kazano nam pisać o zgodę na szkolenie, potem nie musieliśmy, bo trzeba było się szkolić i było to modne, a teraz zmieniła się władza, zmieni naczelnik i nie wiem pisać czy nie więc pisze.

Problem jest w tym, że mój naczelnik nie wszystkie firmy edukacyjne uważa za dobre mimo, że są tam zatrudnieni fachowcy. Wiem, że to po prostu niechęć do niektórych osób wynikająca z wcześniejszych bliskich kontaktów (nie trzeciego stopnia, ale blisko :-)))) ) i dlatego na szkolenia tam nam dyrom chodzić nie wolno. Nasze doświadczenia ze współpracy z tą konkretną firmą są bardzo pozytywne i chętnie byśmy dalej korzystali z ich usług.

Poradźcie proszę, jak powinno być z tymi zgodami

Pozdrawiam

Agata

AnJa29-09-2003 18:31:12   [#02]

O podległości służbowej dyrektora niedawno tu było  - nie musisz. Problemy są 2:
1.Odpłatność - plan wydatkowania środków na dokształcanie przechodzi przez organ. Tam moga Cię przyblokować - zależy od stopnia jego szczegółowości, tzn. czy zauważą.

2.Podpisywanie delegacji - zawsze podpisywałem sobie sam, teraz robi to wice(podobnie zatwierdza nadgodziny). Kiedyś chciał organ - troche powalczyłem, potem przestałem brać delegacje.

O, kurczę- znowu mi się złe skojarzenie otworzyło(wcześniej ZEAS)-teraz naczelnik. Otóż naczelnik to Ci może ... ( Co może, Panie majster?). Jeśli nam sie kiedyś udało wyuczyć burmistrza, że z poważnymi dyrektorami to on sam powinien rozmawiać a nie jakieś podległe mu służby (nawet na protokół dyplomatyczny sie powoływaliśmy), to może i Wam się uda ?

Mam nadzieję, że Henryk nie przeczyta;-))

AgataK29-09-2003 18:41:04   [#03]

Rozumiem to co piszesz, ale nadal mam wątpliwości, bo:

ja nie chcę ich kasy, sama płacę, wpisuję się do księgi wyjść służbowych, nie chcę delegacji i wogóle, kwestia jest tylko taka, czy muszę mieć zgodę od nich czy nie.

Na zapłacenie za moje szkolenia nawet nie jmam co liczyć, a wogóle to doszłam do wniosku, ze będe robić swoje i mam w nosie całą resztę, bo i z dyrami w naszej dzielnicy dojść do ładu się nie da. Każdy jest bardzo ważny i wszystko wie najlepiej. No, może ze trzech jest normalnych, nawet myślałam, czy jeden z nich to nie Ty, bo ma takie same inicjały ...

pozdrawiam

HenrykB29-09-2003 18:53:09   [#04]

Henryk czyta!

Mam nadzieję, że moi dyrkowie nie będą mieć takich dylematów. Nie ukrywam, że wolę wiedzieć, kiedy dyrektor opuszcza szkołę, szczególnie na cały dzień.

Nie zamierzam się wtrącać w merytoryczny cel wyjazdu - dyrektorzy są samodzielni. Jednak poprosiłem o telefoniczną informację o opuszczeniu szkoły. I chyba nie będzie to sprawiało kłopotu. Przynajmniej na razie.

Zbieram od moich dużo danych o szkołach, zakładam obszerną bazę danych, żeby na pytanie kogokolwiek (media, radni, burmistrz, kontrole wszelkiego typu) mieć pod ręką wszystkie informacje i nie wydzwaniać za każdym razem do każdej szkoły. To dopiero wkurza, jak w ciągu godziny trzeba przygotować jakieś zestawienie.

Nie ma idealnych rozwiązań. Zawsze ktoś nad nami "stoi". Czasem lepiej, że tak jest.

Sam zawsze (!) pytałem o zgodę, zgłaszałem wyjazdy i nigdy (!) nie miałem z tego powodu kłopotów. A usprawiedliwienie zawsze pewne.

AgataK29-09-2003 18:59:09   [#05]

Dzięki Heniu. Właśnie przeglądałam Twój dzienniczek aktualności - ustawy i rozporządzenia. Jestem dla Ciebie pełna podziwu.

A wracając do tematu. Zgadzam się, że usprawiedliwione itd. Ale problem w tym, że niestety mój szef nie lubi firmy, która jest naprawdę dobra w szkoleniach i nie zgadza się na korzystanie z jej usług.

Dlatego nie wiem, co powinnam a co nie. Poza tym nie chcę być nadgorliwa, bo moje koleżanki dyrki od razu uważają, ze ja mam z szefem jakieś konszachty, gdyż za często u niego bywam, a bywam po zgodę, bo chcę się szkolic i wiedzieć, takie mam głupie ambicje

pozdrawiam

HenrykB29-09-2003 19:03:26   [#06]

Czyżby chłop nie miał takich dylematów?

Przez ostatnie kilka lat przeszedłem przez wszystkie możliwe szkolenia i nigdy nie zastanawiałem się, jak mnie inni za to oceniają. Z szefami bywało różnie (bardzo różnie), ale nawet u najbardziej przeciwnych uzyskiwałem zgodę (nawet na wyjazd na konferencję dyrektorów szkół do Wrocławia).

Potem inni ciągnęli za mną, a mnie na tym zależało, bo było raźniej.

Bez obaw! Ktoś ten wózek musi ciągnąć, jak w każdej instytucji.

AnJa29-09-2003 19:22:42   [#07]
Co do:  -informowania, 
           -nie zastanawiania się co inni myślą o moich szkoleniach,
           -uzgadniania dłuższych i dalszych(kosztowniejszych) wyjazdów,
           -tego, że każdy, kto odpowiada za coś, wolałby wiedzieć gdzie są             ludzie, od których stan tego czegoś bezpośrednio zależy
zgadzam się!
HenrykB01-10-2003 19:17:58   [#08]

:-)))

IrenaB02-10-2003 07:05:41   [#09]

Ja biorę na każdy wyjazd delegację. Daję sama do podpisu dyr. GZOPO. Nie zawsze rozliczam ją, bo biorę delegację nie ze względu na finanse a na moje bezpieczeństwo.

W razie wypadku jak udowodnię, ze byłam w pracy a nie na wagarach? Ubezpieczyciel będzie się upierać,że wyjechałam na zakupy.

Ewa z Rz02-10-2003 07:18:20   [#10]

:-))

dyrektor jest zawsze w pracy! ;-)

Zdaniem organu, ale mnie... pasuje!

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]