Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Wewn. Doskonalenie Nli
strony: [ 1 ]
fredi22-09-2003 19:28:12   [#01]

Może podyskutujemy na ten temat.

Czy macie jakieś programy, plany z tym związane , jak szcegółowe. Czy RP to zatwierdza i jak czy np.  podejmując uchwałę ( kiedy) itp.

Igła22-09-2003 19:55:03   [#02]

Zespół

Kochani!
Ratujcie, jak zatrudnic nauczycieli w zespole SP+Gim. Wiaze sie to rowniez ze skladkami ZUS itd.Znam rozporzadzenie ale...
Macia22-09-2003 20:10:29   [#03]

początek

Tak naprawdę to u nas nie ma WDN-u a tylko szkoleniowe posiedzenia rp. Zamierzam się za to zabrac ale nie wiem od czego zacząć. Może ktoś mi podszepnie cos z własnych doswiadczeń?
AgataK22-09-2003 20:11:51   [#04]

na temat WDN można znaleźć ciekawe materiały na stronie www.edukator.net.pl/nadzor/mierzenie_jakosci.html  moje szkolne wdn uwazam za czystą fikcję, która nijak się nie ma do tego, co powinno być. dopiero zacznę pracę nad tym tak, żeby to miało ręce i nogi. teraz jest tylko na "odczep się", bo po pierwsze sama tego nie czułam, a po drugie nie czują tego moi nauczyciele. Ale powoli "dojrzewam' do stworzenia wdn z sensem. na razie polecam ww stronę

pozdrawiam

AgataK22-09-2003 21:02:28   [#05]
tutaj, to jest na stronie Forum, w części "wymiana plików" też są przykłady WDN
ewa22-09-2003 22:46:01   [#06]

wuden czy wudeenik :-)

bo właśnie od tego wszystko zależy, czy ma to byc WDN czy WDENIK dobrze ujęła to Ewa z Rz w wątku http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=3291

a zacząć najlepiej od diagnozy potrzeb i problemów. Można różnymi metodami ja najczęściej stosowałam "samobadanie RP". Pozwala ona stosunkowo szybko określić jakie są zdaniem większości problemy w szkole i ustalić priorytety. I co ważne robi to rada na posiedzeniu, a nie są to jekieś wymysły dyrka. Po samobadaniu wychodzą od razu tematy, którymi należy się zająć "bolączki szkoły". Jest taki fajny formularz do samobadania, ale mam go tylko w wersji papierowej na razie. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany to prześlę, ale dopiero w przyszłym tygodniu (wklepię do kompa :-)). Potem juz tylko i aż opracowanie działań czasem w szkole jest specjalista, czasem trzeba zatrudnić eksperta do pomocy.  Jak już jest opracowany plan  działań no to wtedy realizacja i ewaluacja. To tak w wielkim skrócie :-))

WDN, to mój konik mogłabym o nim do znudzenia,  do realizacji prawdziwego WDN nie ma u nas za dobrych warunków. Pamiętam jakie były plany i zamiary, niewiele z tego wyszło. No ale dla chcącego....

Acha, jedną z najważniejszych zasad WDN jest dobrowolność. RP musi czuć (tu rola dyrektora, dać odpowiedniego czuja :-))))
 Nie może byc tak, że zmuszamy nauczycieli do uczestnictwa w nim. Jednak do realizacji wypracowanych planów czy projektów czyli wspólnego działania - tak. Po prostu jeżeli nie chciał być twórcą, to teraz musi się dostosować do tego co wypracowała grupa tych, którym się chciało chcieć. Najlepiej te sprawy załatwia kontrakt.

No ok kończe nie będę zanudzać :-))))

violka22-09-2003 22:58:53   [#07]

wdn opiera się na pracy zespołu nauczycielskiego nad rozwiązywaniem konkretnych problemów danej placówki

w większości szkół jest to fikcja - najczęściej jest to poprostu doskonalenie (kursy+rady szkoleniowe)

u mnie też jest podobnie - już samo słowo szkoleniówka wywołuje alergię u nauczycieli, ale staram się robić mini warsztaty, dzielę na grupy daję materialy do opracowania, tabelki, papier itp.

nie mają czasu czytać gazet i wypełniać dzienników - powoli wypracowujemy różne dokumenty, plany i projektujemy zadania

teorii staram się niewiele - raczej chodzę od grupy do grupy i włączam się w pracę

mam potem mnóstwo materiałów do własnej pracy - idzie powoli ale nie można szybciej, bo inaczej zniechęcę ludzi

mija rok ale jeszcze trudno powiedzieć czy wszyscy już zauważyli sens wspólnej pracy nad rozwiązywaniem wspólnego problemu (np. analiza przypadku trudnego ucznia)

ale się nie poddaję

planuję teraz ćwiczonka nt. zadań i kompetencji rady pedagogicznej (jakoś ciągle się ludziom wydaje, że wszystko jest na głowie dyra, a oni łaskawie, jeśli dyro nie podpadł, to mu zatwierdzą te jego plany)

podzielę na grupy dam USO, KN i rozporządzenia różniste i poproszę o wypisanie (na folii -dość już tego szarego) z tych dokumentów czym to oni jako rada, zespoły nauczycielskie czy pojedyńczy n-le zobowiązani są zajmować się

może wtedy Agato nauczyciele poczują sens, gdy zrozumieję że pewne rzeczy do nich należą - może wtedy zamiast "dlaczego musimy to robić?" pojawi się pytanie "jak to robić?"

i myślę że wtedy właśnie zaczyna się wdn, który nie jest fikcją

a tak na zakończenie - o wdn nie będzie mowy tak długo dopóki n-le nie będą pracować jak zespół, a nie grupa osób przypadkowo pracujących w tej samej szkole

AgataK23-09-2003 17:45:07   [#08]

zgadzam się z Tobą Violko, że niestety nasi nauczyciele poczują sens wtedy, gdy zobaczą że to ich obowiązek, ale sama wiesz, jak trudno jest im przyjąć pewne fakty. Są wyjątkowo "odporni" na taką wiedzę, co nie znaczy że trzeba sobie odpuścić. mnie tylko zastanawia to, że tworzymy te wszystkie papierki i tak naprawdę coraz mniej mamy czasu na rzeczywiste działania.

 niektórzy nauczyciele nie chcą już nawet dodatkowych zajęć bo są zawaleni papierami (awans, dokumentacja szkolna, przygotowanie do lekcji itd.).

mam dziś chandrę i stąd taki czarny obraz szkoły, ale chyba mimo wszystko coś w tym jest

pozdrawiam

Anka L23-09-2003 20:27:11   [#09]

biedni dyrektorzy ;-)

kto będzie chciał pracować, gdy już wszyscy n-le się dyplomują?
Agata pisze, że są zawaleni papierami do awansu, a ja po RP widzę, że coraz mniej ludzi chce zajmować się WDN, WSO, programami wychowawczymi i innymi rzeczami, bo - już nie potrzebują ;-(

wszyscy jeszcze rok temu chodzili za dyr i prosili o prawo głosu, bo coś ....
teraz czytają pod stołem lub poprawiają klasówki
i na darmo wice prosi: Kto chce być odpowiedzialny za...

cała nadzieja w mianowanych ;-)

violka23-09-2003 23:21:03   [#10]

Agato

to prawda, że niektórzy z wielkim oporem uznają swoje obowiązki, ale jak ich nie zmusić do pisania papierów to powoli powoli przestają wogóle coś robić i dobrze jest jak wytrzymują w klasie do dzwonka (zaznaczam że dotyczy to tych "opornych", nie chcę urazić tu n-li tzw. z powołania - oni wiedzą że to nie o nich)

weźmy choćby taki przypadek - jak dyrekcja - moja poprzednia, która mi bardzo pomaga i sama doszła do tego wniosku, że w ciągu kilkunastu lat wyhodowała kilka takich przypadkówzawodowej inercji - a wszystko pod hasłem oszczędzania n-lom biurokracji, lepiej niech się zajmują dziećmi, regulaminy do opiniowania leżały w pokoju jak makulatura do której nikt nie zaglądał, na radzie bez dyskusji wszystko zatwierdzano automatycznym podnoszeniem ręki..........

i jak się to skończyło - np. sprawa kółek - mało godzin, więc piszemy programy i będziemy wybierać najlepsze (ci dostaną płatne kółko) - podałam to na radzie w czerwcu

 2 koleżanki przyszły, przed wakacjami że koniecznie chcą... termin składania programów początek września (podałam to na radzie sierpniowej) 

i co ? jedna z koleżanek oddaje przed terminem , trzecia też złożyła jak należy a ta druga około 17 IX pyta co z tym kółkiem które jej obiecałam ?  odpowiadam, że co prawda już po terminie ale jak się tak upiera to niech jeszcze program składa, bo tę godzinę mam w rezerwie

więc przynosi "program" - pożal się Boże - z sufitu ( w ramach zajęć muzyczno-tanecznych planuje sobie np. wycieczki rowerowe) ,  ewaluacja miała polegać na sprawozdaniu n-la z obserwacji uczniów, dlaczgo np. nie mógłby to być występ uczniów czy krótka ankieta, jak się czułem na zajęciach, co mi to dało ?

jak wskazałam wątpliwości i zaproponowałam pomoc w poprawieniu (byłam metodykiem, dyplomowałam się), to się obraziła i uznała,że dla niej to żałuję pieniędzy na to kółko, a dla innych nie (ci złożyli programy, które wspólnie dopracowaliśmy)

i pewnie bym jej przyznała rację, że ja dyrekcja się czepiam gdyby nie to że trochę się już znamy - mogę przytoczyć mnóstwo faktów jak pani ta potrafi markować robotę (bywało nawet, że zajęcia "odbywała" z dziećmi, które w tym czasie były z wychowawcą na wycieczce 300 km od szkoły)

dyrekcja bee :(( - proponuje zbierać informacje od uczniów nt. efektów zajęć, a przecież z takiej ankiety może się okazać, że zajęć nie było i co wtedy!? 

może się czepiam, ale jak rodzic dzwoni z pytaniem dlaczego lekcje indywidualne się nie odbywają, to nie wiem co mam zrobić - a w dzienniku jak byk stoi, że wszystkie przydzielone godziny przepracowane zgodnie z planem

tak więc nie przesadzajmy z tym obłożeniem n-li papierami, w końcu skoro reforma jest taka papierowa, to dlaczego "reformować" się mają tylko dyrektorzy a nie cała szkoła?

przecież mgr przed nazwiskiem do czegoś zobowiązuje - nauczmy się pisać krótko i na temat, nie lejmy wody, dokumentowanie to nie tylko pisanie sprawozdań, czasem to może być praca ucznia, którą wystarczy wrzucić do szuflady, a nie do kosza

ja też mam dzisiaj chandrę , może przesadzam, ale jak to mówią - są to "fakty autentyczne"

dlatego dam im te zarządzenia i niech wypiszą z nich te zadania rady pedagogicznej, w końcu teoria zarządzania mówi, że mam zarządzać ich pracą, a nie pracować za nich

AgataK23-09-2003 23:31:33   [#11]

masz rację znowu Violko

może to nie po polsku ale mam nadzieję że mi wybaczysz

widzisz problem moich polega na tym, że moja wice zawsze ich broni. nie moge jej zmienic bo nie mam na kogo :-(((((((((((((

mam 37 mianowanych 7 dyplomów i 5 kontraktów

spróbuj działać w takim zespole co to wszyscy wiedza lepiej

chwilami mam dość, tak jak dzisiaj, ale to minie

z tych mianowanych polowa nie chce awansować bo nie mają ochoty na dodatkową robotę,

a dyplomowani stwierdzili, że już się napracowali i muszą odpocząć

manewruję motywacyjnym, ale to daje efekt obrazy majestatu

nie wiem jak zmusić ich do roboty

dotyuchczas nie zwolniłam zbyt wielu z pracy bo zawsze jakoś kombinowałam i może dlatego nie boją się bezrobocia, zresztą to warszawa więc myślą że zawsze coś się znajdzie

poradź coś, jeśli masz jakiś pomysł

będę wdzięczna

violka24-09-2003 00:15:46   [#12]

skoro to Warszawa więc niech coś się znajdzie - Ty pewnie też nie będziesz mieć problemu ze znalezieniem nowych na ich miejsce

młody , nowy zawsze lepiej przyjmie Twoje wymagania , niż ten co już się przyzwyczaił, że go nie przemęczasz

rób warsztaciki na radzie - krótkie, żeby nie przerazić, nie dawaj gotowców, które trzeba dostosować do swojej szkoły - daj czystą kartkę i prowadź jak uczniów (pamiętaj tylko, że z n-lami trzeba dużo delikatniej)

kawa i ciasteczka są wskazane - ci co niezbyt dobrze czują się w pracy grupowej, będą mieć zajęcie, a rozluźnieni lekko zapachem kawy, być może drogą osmozy wchłoną nieco mądrości nad którymi pracuje grupa ;)))

i chodź od grupy do grupy i naprowadzaj ich na to co mają odkryć - Ty jako szkoleniowiec oczywiście wiesz do czego mają dojść,

a że niektórzy zrobią to inną drogą, albo dojdą nie tam gdzie trzeba - to nic, ważne że podyskutują, że zobaczą co inni myślą,

niech się kłócą nawet z Tobą - masz wtedy szansę przekazać im swój punkt widzenia, wyjaśnić sens tego co robią

z pewnością sama wiesz jak są przyjmowane tłumaczenia kiedy wszyscy siedzą przedem do tablicy i mają Ci za złe, że zabierasz im czas - tak nie zachęcisz do pracy - gdyby to czuli tak jak Ty, nie musiałabyś im nic tłumaczyć

jeśli sama nie masz zacięcia do szkoleń to starannie wybierz szkoleniowca - ludzie negatywnie nastawieni (Polacy jednoczą się w obliczu zagrożenia) potrafią zrobić wodę z mózgu szkoleniowcowi - moi 3 lata temu wyżęli początkującego edukatora, tak że skrócił zajęcia i uciekł, innym razem pani z KO po kilku próbach rzuciła te szare papiery (szkolenie z jakości) , wyciągnęła foliogramy i zaczęła od podstaw

przykro mi było patrzeć jak kobiecie opadły ręce, wyglądała na mocno zaskoczoną naszym gronem - ja świeżo po kursie lidera WDN wyobraziła sobie co zrobiliby ze mną, żuczkiem małym, wtedy jeszcze szeregowym nauczycielem

za to teraz, w ciągu roku dyrektorwania, udało mi się trochę ruszyć towarzystwo - podam przykład jak opracowaliśmy kryteria oceny zachowania

w zeszłym roku trochę krytykowaliśmy te nasze kryteria

przyznam, że to ja włożyłam kij w mrowisko, mówiąc, że wg tych kryteriów to uczeń X powinien mieć ndp - większość mnie zakrzyczała, że tak nie można, że uczeń ten zasługuje nie mniej niż na poprawną - intuicyjnie i ja tak oceniałam, ale chciałam wskazać, że oceniamy intuicyjnie a nasze kryteria są z sufitu i kurzą się w szufladzie

i nagle cud - wchodzi spóźniona n-lka, znana z raczej niewielkiej sympatii do mojej osoby i włącza się w dyskusję mówiąc: "te kryteria są do kitu"

natychmiast to podchwyciłam i zaproponowałam aby poprawiła wraz z koleżanką te kryteria - zrobiły to - oczywiście sporo było do poprawienia (jakiś gotowiec nie bardzo pasujący do naszej szkoły trochę im przesłonił jasność myślenia)

ponieważ trzeba było to trochę poukładać, żeby pasowało do zasad WSO w statucie i było bardziej przejrzyste (tabela) wzięłam się ja ze swoją koleżanką i pięknie to dopracowałyśmy

na wrześniowej radzie - odbyła się dyskusja nad kryteriami oraz ich zatwierdzenie  i wiesz co? - po raz pierwszy dyskusja nie toczyła się tylko między mną a radą, ale w pewnym momencie pałeczkę przejęły autorki pierwszej wersji kryteriów

w efekcie mamy zatwierdzone kryteria oceny zachowania , a że trwa to od stycznia - no cóż dla mnie ważniejsza jest jakość - teraz pozostaje tylko wdrażanie zobaczymy jak to się sprawdzi na półrocze (poza tym nie było sensu przśpieszać gdyż regułu oceniania muszą być podane na początku semestru, który będziemy oceniać, nie zmienia się reguł tuż przed klasyfikacją)

to tyle Agato - jednym słowem pomysł musisz mieć swój, bo tylko Ty znasz swoich nauczycieli

ja tylko opisałam Ci mój przypadek, a tak przy okazji chandra mija :))) dzięki

AgataK24-09-2003 07:11:48   [#13]

Bardzo Ci dziękuję Violko i wiem już dlaczego jesteś taką optymistką jeżeli chodzi o nauczycieli. Wynika to z faktu, iż jesteś krótko i na świerzo dyrektorem. Też taka byłam 5 lat temu. Uważałam, że wszystko mi się uda, miałam poparcie w Radzie itp.

Niestety, weszła reforma zaraz po tym, jak zostałam dyrem i ani ja ani rada nie wiedzieliśmy jak to ugryźć.

Nie chcę opisywać szczegółowo całego układu, dość że zostałam dyrem w ciągu roku szkolnego, a w mojej szkole nie było nawet połowy potrzebnych dokumentów.

To zresztą nie są moje słowa, bo ja, szary nauczyciel nawet nie wiedziałam jakie one powinny być, ale słowa wizytatorki - cudownej kobiety, z którą do dziś jestem w przyjaźni - i to ona mi bardzo pomogła stworzyć to, czego brakowało.

Niestety już za półroku weszła reforma i trzeba było się na nowo uczyć. Zwracam delikatnie uwagę, ze ani ja, ani moja wice nie miałyśmy pojęcia o kierowaniu szkołą, bo byłyśmy zwykłymi nauczycielkami. zanim się same nauczyłyśmy pewnych rzeczy już były one nieaktualne, a grono, jak grono nie miało na nic czasu bo tworzyły potrzebne papierki. Malo tego w jednym budynku, typowej 1000-latce, były dwie szkoły SP i G o łącznej liczbie ok 35 oddziałów. Moloch. Nauczyciele pracowali tu i tu. Sami nie wiedzieli co robić, czy uczyć, czy rozwiązywać liczne konflikty, czy pilnować dzieciakow, czy tworzyć dokumentację, a moze się szkolić, bo przecież nikt wcześniej o niczym nie wiedział co nas czeka.

Tak właśnie wyglądały moje początki.

faktycznie nie czuję się mocna w szkoleniu innych, o wiele lepiej wychodzi mi dzielenie się swoją wiedzą ale jako teorią.

moje koleżanki natomiast sa wyjątkowo odporne na wszelką wiedzę i niechętne zmianom (oczywiście nie wszystkie ale w takim gronie jest może z 8 chętnych, a to ciut za mało). Nie mogę "odmłodzić" grona, bo wszyscy niemal są chronieni KN - mianowani. A po dobroci to idzie bardzo malutkimi kroczkami 

Dlatego bardzo się cieszę, ze Ty masz tyle zapału, bo może i mnie się udzieli. Kiedyś go miałam b.dużo i myślałam że wszystko jest tylko kwestią dobrej woli, ale codzienność sprowadzila mnie na ziemię.

potrzebny mi jest większy optymizm, a Ty nim potrafisz zarażać, za co raz jeszcze bardzo Ci dziękuję

pozdrawiam :-))))))))))))))

violka24-09-2003 07:53:13   [#14]

Agato

cieszę się, że postrzegasz mnie jako optymistkę - to znaczy, że moja praca nad moimi słabymi stronami przynosi efekty

niestety w naturze mam narzekanie, ale bardzo się staram nad tym panować

nauczyłam też cieszyć się małymi rzeczami, inaczej nic bym nie osiągnęła, załamując się i rezygnując już na początku

ja zaczynałam wcale nie lepiej niż Ty - no może trochę więcej wiedziałam - moja potrzeba doskonalenia oraz tutejsze forum

a dokumentacja fatalnej jakości lub jej brak - ciągle siedzę nad jakimiś regulaminami, procedurami i prostuję, poprawiam do zamęczenia (Gaba, kiedyś mnie pocieszała, że g... będzie jeszcze wychodzić przez parę lat i wygląda że miała rację - czym dalej w las tym więcej drzew)

ale przecież muszę mieć pozytywne nastawienie - nie będę się sama dołować - mam wielbicieli, którzy to robią za mnie - szczęście, że często nieskutecznie

pomaga mi jeszcze jedna cecha charakteru, którą nazywam "a nu, pogadi" (ruska bajka "Wilk i zając" - pamiętacie?) - czym więcej trudności tym bardziej się staram, zmieniam metodę i często , choć nie zawsze szybko, stawiam na swoim - działa to też na męża ;))))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]