Forum OSKKO - wątek

TEMAT: nieprzygotowanie
strony: [ 1 ]
Gaba18-09-2003 17:50:54   [#01]
porozmawiajcie ze mną na temat tzw. np.

co o nim sądzicie?
Dżoana18-09-2003 18:21:33   [#02]
Co dokładnie masz na myśli?
AnJa18-09-2003 18:29:01   [#03]

Może byc nawet niedokładnie :-)))

A jutro na lekcje pójdę np bo kolega robi zakończenie lata :-)

Dziwny termin, nie ?

bogna18-09-2003 18:35:44   [#04]
no ale będziesz mieć np usprawiedliwione ;-)
Gaba18-09-2003 18:36:51   [#05]

myślę i czacha mi dymi.

a np. tak - w szkole funcjonuje legalna bulmelka - czyli np. uczeń może zglosić 2,3,4 np. (X itp.)....

a statut mówi - obiwązkiem ucznia jest się uczyć...
albo UoSO - obowiązkiem ucznia jest się... także uczyć...

czy organ niższego rzędu może w np. PSO wprowadzić np. - jaka jest podstawa prawna np. dnia bez pytania, szczęśliwego numerka...

czy nie ukręciliśmy sobie biczyka... na siebie samych...
dlaczego uczeń (który nic nie winowat) nie może powiedzieć bez notowania np. X czy Kropy, kółeczka - proszę mnie nie pytać...
Dżoana18-09-2003 18:46:03   [#06]
Już załapałam. Na początku mojej pracy pozwalałam uczniom na jedno np w semestrze, ale już dawno zrezygnowałam. Nie ma to większego sensu. Jeśli coś się wydarzy to jestem w stanie zrozumieć i usprawiedliwiam to np.; Ale nie daję się nacągać.
JarTul18-09-2003 21:02:09   [#07]

Dżoana...

Gdyby wszyscy pracujący w szkole reprezentowali Twój poziom kultury i wyrozumiałości, to np, X czy jak to zwać byłyby zbędne.
Niestety znam kilka (a może kilkanaście lub -dziesiąt) osób, które same korzystają w ciągu każdego roku z małego przymrużenia oka przez dyrekcję, ale uczeń ma ich zdaniem bezwzględnie być zawsze i wszędzie ;-) przygotowany do zajęć.
I gdyby nie np, X czy jak to zwać uczniowie byliby bezwzględnie zawsze i wszędzie przygotowani do ich zajęć. Zamiast np, X czy jak to zwać mieliby 1, ndst lub coś w tym stylu. ;-)))

Małgoś18-09-2003 23:55:19   [#08]

wydaje mi się, że bycie nieprzygotowanym,  niekoniecznie oznacza sieczkę w głowie i kompletny brak przygotowania do uczestniczenia w lekcji (na bazie tego co było), ale jest to często niechęc do poddawania się ocenianiu umiejętności i wiedzy przez nauczyciela na forum klasy

przypomnijcie sobie, jak to nieprzyjemnie stac tak pod tablicą i wyciskac z siebie jakies odległe, obce informacje o chełbii modrej (a może to była stułbia?) lub przywilejach koszyckich, gdy serce boli z jakiegos dziecinnego smutku, albo kłótnia w domu itp... i nic się nie chce ;-)

nie utożsamiam braku przygotowania z lekceważeniem nauki - bo nawet całkiem mały człowiek, czasem może mieć dzień niedyspozycji, słabości, gorszego samopoczucia i  może tez braku ochoty by o tym rozmawiać (z dociekliwym nauczycielem) - to nie znaczy przecie, że ..olewa ;-)

a dla takich uczniów chyba wymyslono to np - i choć jest ich mniejszość, warto pozostawić im to prawo

tym bardziej, że ci, co rzeczywiście lekceważą są nieprzygotowani dziesiątki razy w semestrze (bo na konsekwecjach tez im nie zależy)

u nas z każdego przedmiotu uczen może raz (więcej to rzeczywiście zamieszanie i przesada) bez konsekwencji i powodów zgłosic np (większość robi to już w 1 lu 2 tyg. nauki - i mamy spokój do następnego semestru)

np nie dotyczy zapowiedzianych, poważnych sprawdzianów

są uczniowie, którzy wcale z tego nie korzystają

Gaba19-09-2003 05:17:01   [#09]
problem w tym, że w żadnym akcie prawnym nie ma np., a uczeń ma się uczyć - nie ma tez organu żadnego, który mógłby aktem niższego rzędu wprowadzić inne rozwiązanie, bo tak, jak nie wolno dyżurować, bo się dziecku zabarania korzystania z prawa do nauki, tak nikt nie ma prawa zdejmować z ucznia obowiązku nauki(czyli - dziś jest Twój szczęśoliwy numerek... i nie pytamy 27 w dzienniku).



3 np., 2 np., 5 X... (bywa to u nas przeciez różnie w naszych PSO) - uczeń niemądry jest niestety niezłym kombinatorem (ten fakt mnie przeraża) - potrafi dowieźć się do stycznia i rozbrajająco w obecności rodziciela wyliczać, ile razy to był przygotowany, ale była Wigilia, jasełka, Dzień Patrona, pani chorowała...

nie powiem, wam - ileu mam takich, ale jest pokaźna gormadka, zastanawiam się, jak wzmocnić takie przedmioty w szkole, które nauczane są w wymiarze 1 godziny na tydzień, przecież nauczyciel nie ma żadnych szans. Mnie dyrciowi bardzo zależy na fizyce, geografii, biologii, chemii - a tu jedna radosna godzinka... i "prawo" do 3 x, we wrzesniu nie pytać, w październiku DEN, potem świeta listopadowe, potem grudzień - mikołajki, Dzien Patrona... no, jakoś tak mi dziwnie.]


dyskutowałam z pewną panią, która zna się na prawie szkolnym, ma w sobie mądrość, jest staroświecka w najlepszym tego slowa znaczeniu i zadała mi pytanie - no to jak u Ciebie jest np. z nieprzygotowaniem. Pokazałam jest mój stary PSO - postukała palcem w pół strony, Gabuś, to jest łamanie prawa, zamierasz, TY, szef - dzieciom obowiązku.

Okey, zabieram, ale...
Nie ma żadnego ale, bo jeżeli TY masz fachowców (a miej, życzę ci tego, Ty decyzdujesz, Ty, wybierasz ludzi), to masz fachowców... dziecko podchodzi do nauczyciela fachowca i mówi: boli mnie brzuch proszę mnie nie pytać (wg prawa nauczyciel odstępuje od pytanie na prośbę), byłem chory, byłem nieobecny... ptrosze nie mnie pytać - nauczyciel może nie pytać, ale nie jest świnią kiedy pyta takie dziecko mimo wszytsko - ważne, by nie pytał z materiału, którego to dziecko nie mogło poznać, można zapytać z wczesniejszego.

Hmmm - myślę i myślę, myślę o tych obowiązkach, rozumianych nie jako zasypanie dzieciaka wszystkim, ale o zmianie podejścia do legalnych bumelek (nie mamy do tego delegacji prawnej), myślę o rozumnym nauczycielu, który do swoich wychowawnków podejdzie indywidualnie.
Ewa z Rz19-09-2003 05:58:05   [#10]

A może tak?..

PSO [jakieś]

(...) w przypadku (tu wymieniamy przypadki) uczeń może być zwolniony z obowiązku odpowiadania (testowania, kartkówek, pracy domowej) na danej lekcji, po zgłoszeniu tego przed jej rozpoczęciem. (...)

Można tez określić ile razy mxymalnie takie zdarzenie może mieć miejsce...

Gaba19-09-2003 06:09:41   [#11]
Ewuś, akt niższego rzędu (PSO) zmienia ustalenia aktu rzędu wyższego - to mi właśnie daje do myślenia, jak ja dyrektor szaraczek, mogę moim PSO zmienić ustawę, no jak? w państwie prawa (podobno... prawa, ale to inna dyskusja)
Ewa z Rz19-09-2003 06:25:39   [#12]

jak zmienia?

przecież ma się uczyć..., a że chwilowo nie jest zdolny podejmować pewnych czynności? Przecież ma do tego prawo, bo... jest człowiekiem nie maszyną (a i tej trzeba pozwolić na chwilowy strajk ;-))

Chyba lepiej by był na lekcji i w niej uczestniczył (może w ograniczonym zakresie) niż nie był na niej wogóle... Przeciez całkowita nieobecnośc ucznia na lekcji jest dopuszczalna :-), przy spełnieniu pewnych warunków, oczywiscie...

Proponuje by tak samo potraktować "nieprzygotowanie" - jako takie częściowe zwolnienie.

Małgoś19-09-2003 07:39:23   [#13]

ale, ale,ale

prawo do uczenia się nie stoi w sprzeczności z przywilejem zgłoszenia np - tak myslę,

dzieciak jest w szkole, poddaje się obróbce dydaktycznej, korzysta z wszelkich metod - jedynie nie jest odpytywany (sprawdzany, diagnozowany itp.) - raptem raz w semestrze,bez konieczności usprawiedliwiania się (gabo, nie wszyscy nauczyciele w PL sa ludzcy)

odpytywanie to  element uboczny procesu uczenia (czasem wręcz ..wręcz szkodliwym - w "rękach" nauczyciela egzekutora)

AnJa19-09-2003 08:41:21   [#14]

No i po lecie:-)

Jakoś tak wyszło, że bez wzglądu na PSO i inne takie dziwactwa w szkołach gdzie pracowałem były (i są):

- prawo do zgłoszenia 1 np w semestrze  przed sprawdzeniem listy przez nauczyciela,

-loteria numerkowa, wylosowany przed 8 farciarz oznaczony numerkiem w dzienniku w danym dniu może nie odpowiadać,

Oba przywileje nie dotyczą klsówek, wyznaczonych referatów itp., dotyczą zasnp.kartkówek.

RomanG19-09-2003 09:28:32   [#15]
Prawo do nauki odbywa się na zasadach określonych w przepisach i na zasadach określonych przez dyrektora szkoły lub przez nauczyciela w ramach ich w tych przepisach określonych kompetencji, w zakresie ich autonomii.

Zasady odpytywania (jak i w ogóle zasady) na swoich lekcjach ustala każdorazowo nauczyciel, chyba że co innego mówią akty prawne wyższego rzędu. Jeśli te tego nie regulują, zostawiają to decyzji nauczyciela (pamiętajmy przy tym, że musi się to mieścić w ogólnych ramach nakreślonych przepisami i spełniać kryterium celowości pedagogicznej).

"Np." to wieloletni zwyczaj większości nauczycieli. Wynika moim zdaniem z tego, że nie zawsze uczeń powiedzieć może lub chce o prawdziwych przyczynach swego nieprzygotowania. Może ojciec wrócił pijany i nie było jak się nauczyć? To taki ukłon w stronę uczniów, taki przywilej dodatkowy, przejaw dobrej woli nauczyciela.

Nauczyciel ma prawo dać uczniom dodatkowe przywileje, nie ma jednak takiego obowiązku. Prawo nie musi tu więc niczego regulować. W takich decyzjach nauczyciel jest autonomiczny.
Zgłoszenie "np." zresztą nie ogranicza nauczyciela. Raz (moja polonistka stosowała 3 razy w roku, inne nauczycielki - 2 razy na semestr) uczeń może zgłosić nieprzygotowanie bez podania przyczyn. Jeśli to wykorzysta, a potem przyjdzie i powie, że jest nieprzygotowany z powodu śmierci babci, nic nie stoi na przeszkodzie, aby nauczyciel mu uwierzył i go nie pytał.

Zupełnie inaczej oceniam tzw. "szczęśliwy numerek".
Przyjęło się to od paru lat dopiero, po zmasowanych atakach na polskie szkoły - że stresują, represjonują itd.
Szkoły na wyścigi zaczęły udowadniać, że nie są wcale takimi "opresyjnymi" instytucjami, o, nawet loterię jako elemnent zabawy do szkolnego życia wprowadzają.
Jakkolwiek prawnie wszystko jest w porządku, RP ma prawo wprowadzić taki zwyczaj na terenie szkoły, ba!, każdy nauczyciel ma prawo "losować" sobie na swoich lekcjach, kogo dzisiaj nie pyta, to dla mnie jest to zwyczaj dziwaczny.
Wszystko zależy od losu, nawet nie od decyzji samego ucznia - chce być pytany lub nie. Czego to ma uczyć? odpowiedzialności? planowania pracy? a może leserstwa na zasadzie: nie nauczę się, może mi się uda i lenistwo moje zostanie nagrodzone?
Małgoś19-09-2003 10:06:23   [#16]
Romanie, z ust (a raczej spod palców) mi to wyjąłeś - mam takie same zdanie:
np - to dobra wola szkoły (nauczyciela), nie stojąca w sprzeczności z prawem
natomiast szcześliwy numerek jest be (na dodatek na kilometr pachnie ...hazardem) :-)
RomanG19-09-2003 10:12:22   [#17]

O!

Coraz częściej się, Małgoś, z sobą zgadzamy...

:-))
Małgoś19-09-2003 10:18:06   [#18]

Romanie :-)

chyba sie starzejemy - kompromisy, zgodliwość wobec świata i ludzi to cechy ...pogodnych staruszków
:-)
PS. Za godzinę mam kontrolę z KO - ale świat jest piękny, a jutro weekend
RomanG19-09-2003 10:22:20   [#19]
Kontrola, brrr...
AnJa19-09-2003 10:26:39   [#20]

E, tam:-)

Kontrola w piątek, od 11??? - pewnie jakaś autodiagnoza albo inny dziwoląg do zrobienia przy kawie

Marek Pleśniar19-09-2003 10:53:01   [#21]

niedobrze z tym zgadzaniem

hmm, mam ochotę jakiś praktyczny eksperyment na zywo z tym;-) Kto komu dosypie soli do kawy?:-))
Małgoś19-09-2003 10:57:25   [#22]

AnJa

regularna kontrola
musiałam założyć nawet Rejestr Kontroli
ta dot. SZPN i kwalifikacji n-li i w-fu
a kawa tez będzie i czekoladowe cukierki :-)
Małgoś19-09-2003 10:59:22   [#23]

Marku :-)

a czy sam na sobie poeksperymentujesz? ;-)
to dorzuce lyżeczkę chilii
Majka19-09-2003 11:13:51   [#24]

Enpasy, bo taki termin funkcjonuje od lat w naszej szkole, są zawsze pierwszym punktem obrad Samorządu Uczniowskiego :))

Na przedmiotach , które mają mało godzin (1-2 tygodniowo) , jest jeden enpas w semestrze. Na pozostałych są dwa . Dotyczą tylko wypowiedzi ustnej i kartkówek-pięciominutówek (jesli ktoś takowe stosuje).

 Większość uczniów wykorzystuje enpasy we wrześniu :) Ale są przedmioty, na których hołubią je jak skarb, ponieważ nauczyciele nie są skłonni posłuchać uczniowskiej prośby (nawet gdy uczeń wygląda i czuje się jak zombi;). Swoistym folklorem jest to, że na świątecznych licytacjach zabawek na cele charytatywne licytuje się także dodatkowe enpasy (za zgodą nauczyciela). Trwają spory, czy nie wycofać tego obyczaju, jako że o niektóre trwają zażarte boje ;)

Żadnych szczęśliwych numerków nie ma :)

A co do wstępnego pytania Gaby: są nauczyciele, u których uczeń bez enpasa nic nie wyprosi. Jest też drobny problem innej natury: jeśli np. geograf uczy połowę szkoły (kilkanaście klas), to musiałby mieć mózg jak komputer, by spamiętać, ile razy uczeń już prosił . Zdarzają się tacy, co "proszalni" są bardzo :))

Marek Pleśniar19-09-2003 11:18:33   [#25]

enpasy

:-))))))))))

AnJa19-09-2003 11:32:16   [#26]

Rejestry mamy wszyscy, kwalifikacje sprawdzają przy opiniowaniu arkusza, co to jest SZPN?

Chili w kawie - pychota! Zwłaszcza po wczorajszym pożegnaniu lata a przed lekcją w IV klasie pt. Społeczeństwo obywatelskie :-))

Małgoś19-09-2003 11:50:34   [#27]
szkolny zestaw programów nauczania = SZPN
(a ja nie robię żadnych arkuszy)
Małgoś19-09-2003 11:51:28   [#28]
i kontroli wciąż nie ma ...może zgłosić np ?
AnJa19-09-2003 12:47:31   [#29]
"a ja nie robię żadnych arkuszy"
Jezu, ale farciara! Ja od kwietnia robię wyłącznie arkusze - średnio 2 tygodniowo. Już mi się wersje mylą :-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]