Mam nadzieję ,że na forum znajdzie się polonistka ( polonista) , który mi pomoże rozwiać wątpliwości .

Mianowicie : zbliża sie termin składania biblografii przed egzaminem maturalnym i tu polonistka zgłasza mi problem ,że kilku uczniów ignoruje jej wskazówki na temat właściwie skonstruowanej bibliografii. Piszą ją po swojemu , na razie odrzuca do poprawki , ale uczniowie są uparci - nie poprawiają (" bo nie maja do tego główy"). Czy nauczyciel może nie przyjąć niewłasciwej bibliografii ? W Wewnątrzszkolnej instrukcji... mamy określoną drogę składania tych bibliografii przez uczniów ( oddają poloniście , a ten cały klasowy komplet przekazuje dyrektorowi). Moim zdaniem bibliografię należy przyjąć - a jej jakość może ewentualnie zaważyć na wyniku egzaminu (sądzę ,że ocenę bibliografii można podciągnąć pod kryterium : zrozumienie tematu, umiejętmność doboru materiału rzeczowego , itp.). Czy mam rację ? Pytam , bo nauczycielka upiera się ,że "tych" bibliografii nie przymie. Przewiduję interwencję rodziców , więc chcę rozwiązać problem wcześniej.

Informatory maturalne podają wzór, na którym jest i bibliografia, i plan prezentacji. Ale technicznie sa dwa różne terminy dostarczenia  bibliografi i planu, dlatego najlepiej zrobic to na dwóch oddzielnych drukach

nie da rady!

stwierdzam, ze nie można zgodnie z normami

bo to co jest normą wcale nie jest normą

wiem co piszę!

(wydawało się, że syn poznał normy, albo chociaż zasady - okazało się, że guzik prawda - dzisiaj poprawił niezgodnie z normami, które poznał - jutro zobaczymy co jeszcze jest do poprawienia i z jakimi normami)

:-((((((((

skoro normy są dostępne tylko w oryginalne - to może nikt ich nie widział;-)

i stąd te różne "normy";-)

proponuje olac to- że się tak kolokwialnie wyraże

opis bibliograficzny to dosyc prosta sprawa niby- ale jak tego przez 3 lata taka filologa nauczyc nie umiała to nie powinna się czepiac

a właściwie to dlaczego dzieciaki nosza to do nauczycieli ? powinni do dyrka

u nas noszą do nauczycieli, bo dyrek się czepia i wyzłośliwia

trochę traumatyczny dla mnie to wątek

moja promotorka miała kompletnego fijoła na punkcie opisu bibliograficznego i odsyłaczy

pukalismy się wtedy w czółko jak odwalała kolejne wersje pracy z powodu braku lub nadmiaru przecinkow, kropek, cudzysłowów, dwukropkow itp

teraz wiem, że był w tym sens- czegoś sie nauczylismy- a to co uznawaliśmy wówczas za wartośc to przecież zupełny belkot bez znaczenia dla kogokolwiek był

eee

jatoja o to Cię nie podejrzewałam

żeś taką normę obrała

co Ty mi tam będziesz opowiadała o drukowaniu

ja musiałam ręcznie pół pracy napisać, bo znaczków matematycznych nie było

na maszysnie napisana z odstepami na wpisywanie

nie licytuję się

chyba,  że w piaskownicy;-)

to przecież merytoryczny wątek-popsujemy

fiszki, maszyna

w lutym zmienilismy z kolega tytuły prac

w kwietniu okazało się, że nie ma źródeł do tych naszych prac - tylko pojedyńcze numery gazet

pod koniec maja oddalismy prace

w lipcu bylismy  magistry

żadnych tam fiszek nie mialem