Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Szkoła otwarta w sobotę
strony: [ 1 ][ 2 ]
Karolina16-09-2003 20:20:49   [#01]

"To, o czym jest mowa w »Życiu Warszawy«, odnosi się do mojej wypowiedzi (...), że wszystkie wolne soboty zostały wprowadzone po to, by dzieci spędzały więcej czasu z rodzicami. Tymczasem rodzice w dzisiejszych czasach są zapędzeni, często pracują także w soboty, nie mają czasu dla dzieci. W efekcie dzieci nie są ani w szkole, ani z rodzicami" - tłumaczyła Zawisza.

To jest bardzo niebezpieczne. Dlatego ważne jest, aby szkoła była miejsce otwartym dla uczniów, również dla ich rodziców, także w sobotę. Tak, by mogli oni na przykład przyjść do szkoły na kółko baletowe, pograć w siatkówkę na sali gimnastycznej, pograć w szachy czy zimą pojeździć na łyżwach na lodowisku wylanym na boisku szkolnym" - wyjaśniła.
"


http://info.onet.pl/800195,11,item.html

Szykuje się dofinansowanie zajęć dodatkowych?;-)

grażka16-09-2003 20:48:39   [#02]
E tam! Nie chcieliśmy dwóch godzin to dostaniemy cały dzień do dyspozycji!
Gaba16-09-2003 22:14:38   [#03]
ale moje dzieci chcą mieć sobotę z mamą...

+ jestem absolutnym przeciwnikiem nawet ztw. zielonych szkół - rodzic ma wyjeżdżac ze swoim dzieckiem - na wakajce
violka16-09-2003 23:36:00   [#04]

tak jest niech chociaż 2 dni w tygodniu powychowują swoje dzieci

a i naszym własnym też pewnie byłoby miło pomieszkać więcej ze swoją mamą

ja już od kilku lat stosuję zasadę - w wakacje żadnych cudzych dzieci, podobnie w sob.-niedz.

Karolina16-09-2003 23:38:33   [#05]
święte violka słowa:-) żadne cudze! ;-)
Majka16-09-2003 23:40:05   [#06]

Pora spać, bo mnie ogarnia szaleństwo ;)

W sobotę: dzieci do książek, rodzice na kółko baletowe, nauczyciele do garów i pralek!

A babcie niech ruszą na menis.....

Małgoś16-09-2003 23:53:17   [#07]

fantastyczny pomysł!

uczniowie tak ochoczo garną się do szkoły, że co tam tylko soboty

jeszcze przynajmniej co drugą niedzielę

a wieczorami dyżury domowe do poczytania bajeczek dziatwie na dobranoc.. l

licealiści tez chętnie posłuchają i ...złagodnieją

a nauczyciele tak do 65 roku zycia (jak przesuną nam wiek emerycki)

sielanka

...rozmarzyłam się

PS. To wszystko po to, żeby n-le nie mieli czasu na ten ohydny proceder jakim sa ...korepetycje

violka17-09-2003 00:07:16   [#08]

i wreszcie będziemy mieć czas na realizację opracowanych programów wychowawczych, profilaktycznych, naprawczych, a jak się przypadkiem napatoczy rodzić to jeszce pedagogizację zrobimy

w ramach przerwy w czytaniu podczas wieczornego dyżuru-siądziemy w kątku w roli krytycznego obserwatora i pobserwujemy rodzica w podczas czynności wychowawczych - może jeszcze zaprosimy stazystów na tę superwizję

no i przestaniemy narzekać na brak współpracy rodziców ze szkołą (...."góra do Mahometa...")

Gaba17-09-2003 04:01:02   [#09]

makarenko straszy

gdzieś se ulałam tam od serce wczoraj - tak jest przenajwyższy MENiSIE, trzeba iść i odpowiadac na głoś zapotrzebowania społecznego, skoro ludziska robią do nocy i w nocy, skoro i tak po zmroku te dzieciska zbierają do chałupy, to trzeb im pokóm. Tak jest MENiSie, tak jest.

Zamiast matkę chornić, wyganiać do domu, w sobotę, by zakład pracy zrobił wycieczkę, piknik, wyjście do kina... to my odpowiemy, dzielni nauczyciele - zajmiemy się tym.

Trzeba ludziom umozliwic, niech juz nie lekają się - odbiorą bagaż w nocy, albo służba specjlana będzie TOWAR rozwozic po domu. Tak jest.

Nie znosze zielonych szkół (przepraszam wszystkich kolegów pracujących w takich ośrodkach, bo to nie ma nic wspólnego z ihc praca, a to, co napiszę jest zwiążane z filozofią). Nie lubię - bo uderza w rodzinę - najwazniejszą rzecz na świecie. Mama i tata powinni miec tyle czasu i pieniędzy, by mogli pojechać z pociechami w wakacje, ludzie, którzy mają dzieci powinni dostac po tygodniu urlopu dodatkowego na dzieci. Powinien być no, nie wiem, ulrop przypusowy na pobyt z dzieciakiem.

Dzieci proszą, dzieci wołąją - bądźcie z nami, nie odstawiajcie nas do placówki, nie zostawiajcie na ulicę, nie zamykajcie w domach.

... skoro rodzice tak bardzo pracują, trzeba szkoły otworzyć w sobotę... - tak myślą ludzie nieodpowiedzilni.
... skoro rodzice tak bardzo pracują, trzeba wymusić na pracodawcach, by sobota była dniem rodzinnym... - tak pomyślałam ja, ale kto się tym przejmie.

Nie zyczę sobie posyłac dzieciaka w sobote do szkoły, zycze sobie, by mój dzieciak siedział w domu z jego mamusią.
ulkowa18-09-2003 10:08:24   [#10]

a moze jeszcze w niedziele

Super - szkoła otwarta w soboty. A kto ją otworzy. W szkoły saą alarmy itp. Oznacza to dodatkowy dzień pracy dla woznych i sprzataczek. W zamian muszą dostać inny wolny dzień w tygodni - kto wtedy zrobi powyzsze czynnosci - lub dostac dodatkowe wynagrodzenie. Skąd na to pieniądze. U nas administracja i obsluga juz trzy lata nie dostala zadnej podwyzki, wiec co tu mowic o doatkowym wynagrodzeniu. A może jeszce szkole otworzyc w niedziele albo w nocy. Przyda sie opieka dla dzieci gdy rodzice maja nocki lub ida na imprezy. Fajowo
beera18-09-2003 10:48:56   [#11]

a ja uważam, że swietnie!

swietnie byłoby, gdyby szkoła w sobotę była otwarta!!!

U mnie byłby tłum dzieci- w pracowni komputerowej, w sali gimnastycznej, w salce pingpongowej...

A mój syn? Chętnie poszedłby do szkoły w sobotę- spotkałby się z kolegami w siłowni( byłoby tych kolegów dużo, bo za szkolną- sobotnia siłownię nie trzeba byłoby płacić) pograłby z chłopakami w kosza...

Mój syn nie płacze,żebym z nim była w sobotę :-)) A nie jestem tragiczną matką.

W kontaktach z dzieckiem równie liczy się ilośc jak i jakość. A ta druga , to nawet bardziej...
I patrząc na rodziny w mojej okolicy- czasu na kontakty z dzieckiem tym rodzinom nie brakuje- wielu jest na bezrobociu, a i dzieci w domach, bo rodzicow nie stać na żadne dodatkowe zajęcia. I co z tego?

Kto ma ochotę na sobotę z dzieckiem, i kogo dziecko ma ochotę na taką sobotę z rodzicami- jego wybór. Natomiast dla wielu dzieci, otwarta w soboty szkoła to szansa na ciekawe zajęcie.

Dlaczego podczas ferii tak wiele dzieci przychodzi do szkoły na różne zajęcia? Widocznie alternatywe mają gorszą.

 

Otwarta szkoła w sobotę- bardzo chętnie.Dodatkowe zajęcia pozalekcyjne? Tym bardziej.

Majka18-09-2003 10:58:43   [#12]

jak marzyć, to do końca :)

Asiu, myślałam o tych sobotach, ale tyyyle pytań....

Nawet tobie kojarzy się przede wszystkim siłownia, sala i informatyka ;)) Czyli ci nauczyciele obowiązkowo w sobotę :)

Fizyk robi doświadczenia, polonista teatr, językowcy teatr w swoim języku, plastyk rozwija talenty- można zagospodarować wszystkich.

Rozumiem, że wszystko w ramach 40 godzin etatu. Ale znowu nauczyciele nie wchodzą tu pod skrzydła KP (wolne soboty, 5-dniowy tydzień pracy)?

A obsługa? Woźny, sprzątanie?

Jak byś to rozwiązała? Całkiem serio pytam.

grażka18-09-2003 11:05:21   [#13]

Asiu - rozumiem, że tak mogłoby być. Ale sfinansuje Ci to wójt w ramach zadań własnych samorządu?

Bez analizy kosztów i jasnego stanowiska kto za to zapłaci, pomysł jest tylko balonikiem, zasłona dy,mną, akcją medialną - patrzcie, robimy coś jako MENiS dla dobra dzieci.

Kto to obsłuży - tzn. szatnia, sparzatanie, dozór budynku? Jasne, nauczyciele w ramach etatu pewnie, ale obsługa? Sprzatanie zimą po sobocie placówki? W moim mieście też od co najmniej trzech lat nie ma podwyżek, zmniejszono dla obsługi premie i racjonalizuje się etaty - właśnie po zwolnieniu dozorcy dziennego zastanawiamy się, jak bedzie odśnieżane zimą.

Wiesz, lęk przed utrata pracy działa mobilizująco - ale kiedy dochodzi to progu frustracji? I wtedy to pomysł o WDNie, jako mobilizacji wszystkich pracowników placówki dla poprawy jakości świadczonych usług staje się groteską.

A kto pójdzie w sobotę do szkoły z moim dzieckiem? Ja jestem raczej wieczorową i weekendową - i też nie zawsze - mamą.

grażka18-09-2003 11:06:12   [#14]

:-)

Majka, telepatia, czy co...
beera18-09-2003 11:24:31   [#15]

ej..

słuchajcie- pytanie brzmialo" Czy fajnie w sobotę otwierać szkoły"

To ja odpowiadam, jak myślę, czyli-"fajnie"

A kontekst tej otwartej w sobotę szkoly..

Przecież wiem- wójt mi nie da kasy:-)

A jesli ktokolwiek zechce wrzucić takie zadanie n-lom i szkołom bez dodania środków finansowych, osiągnie NIC.

Myslę o instruktora zajęć, ktorzy zatrudnieni byliby na częściach godzin- tylko dla takich zajęć.

MDKi w szkołach- coś w tym rodzaju:-)

A woźni? Sprzątaczki- za dodatkowe pieniądze bardzo pilnowaliby kolejki, kiedy to na nich przypadnie dyżur:-)

Grażka ma rację- presja jaką stwarza strach przed utrata pracy pewnie doprowadziłaby do przychodzenia belfrów w sobotę. Ale zajęcia prowadzone przez wściekłego belfra nie mieszczą się w moich kategoriach myslenia o "fajniej"sobocie.

Wiecie co? Po prostu nie zwalczam niezlego pomysłu , bo nie ma na jego realizację kasy. Popieram pomysł i chętnie powalczyłabym o kasę- nawet powalczyłabym generalniej, jako przedstawiciel stowarzyszenia.

Wytłumaczyłam się?

:-)

Adaa18-09-2003 11:24:32   [#16]

pomyślałam tym samym co dziewczyny

Teoretycznie jest to mozliwe do zorganizowania, jednak wydaje mi sie ,że nie ma co o tym marzyc bez odpowiednich nakładów finansowych.

Pojechac tylko na ideałach czynów społecznych mija sie z celem, bo to raczej frustrujace a nie mobilizujące

A moze podzielic troche robotę pomiędzy inne instytucje?

Od wielu lat obserwuje sztywne twory jakimi są GOK-i i MOK-i.

Wiem ,że nie mozna generalizować, ale czy rzeczywiśćie robią to do czego sa powołane, szczególnie te gminne?

Jak u Was z tym jest?

Adaa18-09-2003 11:27:07   [#17]

:-)

wytłumaczyłaś:-)

a nie mogłaś minutę później?;-)

beera18-09-2003 11:31:16   [#18]

błeee

ady na wierzchu;-)))
Majka18-09-2003 11:33:23   [#19]

Asiu :)

Toż nie o zwalczanie chodzi. Atak szaleństwa ogarnia mnie za każdym razem, gdy pomysły "naprawcze" tchną duchem Kafki, Mrożka i Monthy Pythona (jak to się pisze?!?) razem wziętych .

Walka z korepetycjami - rozpisać konkurs wśród uczniów i konkurs na szkołę bez korepetycji.... Od razu widzę, jak  maturzyści  zdający na prawo (paranoiczne testy wstępne) nocami czołgają się na tajne komplety (by nie zaszkodzić szkole) ;)

 Szkoła otwarta - pomysł, hasło, ale bez gwarancji rozsądnej realizacji... bo bez pieniędzy i  rozwiązań prawnych.

Widać organizm przyjmuje absurd tylko do pewnego momentu :))

Adaa18-09-2003 11:34:01   [#20]

wcale nie takie błeee;-)

to co u mnie na wierzchu:-))))))
beera18-09-2003 11:38:24   [#21]

ja wiem:-))

wiem, wiem, wiem!!!

masz rację tu:-)) OCZYWIŚCIE!!!

Akcyjność typu" szkoła bez korupcji" "janko Muzykant" szkoła z klasą" przewyższają pythona!!!

Co smieszniejsze- szkoły SAME sankcjonują ten absurd przystępując do akcji!!

Swoją drogą- jedna z z foremek opowiadała, jak w związku ze "szkołą z klasą" pisała jako VIklasistka wiersze, bo trza było sprawozdanie pisać..

cześc absurdu szkoły ściągają se na glowy na własne żądanie i sankcjonują go współuczestnicząc.

problem w czasem chorych ambicjach dyrków, którym n-le muszą się podporządkować..

A zajęcia w sobotę? To coś dla mnie bardziej autentycznego, jesli poza sloganami dostanę na to pieniądze-

Czesia18-09-2003 12:58:50   [#22]

do Asi

Asiu,
mój syn też nie nie płacze, abym była z nim w sobotę (woli spotkać się z...oczywiście nie kolega, ale hm...kolezanką)

ale moja córka na co dzień pyta: o której wrócę i dlaczego tak późno
chodzi na II zmianę - rano się nie widzimy, a bywa tak, że i cały dzień, bo wracam późno, co mi czasem mąż wypomina (bo współpracuję z...nie będę się chwalić ;-)

gdy już moja córka zacznie się spotykać z...może  będzie pytać, czemu tak wcześnie?

ale to jeszcze trochę potrwa (mam nadzieję)

na razie wolę być w sobotę w domu

beera18-09-2003 13:17:23   [#23]

;-)))

Kurcze- nie zgłaszam aprobaty dla kategorycznego nakazu: Wszyscy w sobote w szkole!!!!

Sama też wole być od niej z dala.

Zglaszam sygnal, ze wiele dzieci dzięki NIEPŁATNYM zajęciom w sobotę spędzi czas lepiej niż mogloby.

..

Swoją drogą- co ty w sobotę, czesiu robisz w domu? Bo ja głownie sprzątam, niech to licho!!!

Elusia18-09-2003 15:15:18   [#24]
A ja "siedzę" na forum. I zawsze mam nadzeję, że będziemy częściej rozmawaiać.  Teraz już wiem dlaczego tak się nie dzieje. Wszyscy sprzątają ;-))) Mam nadzieję, że moja połowica tego nie przeczyta, bo będzie mi kazała brać z was przykład ;-)))
Karolina18-09-2003 15:22:31   [#25]

To zrozumiałe, że zajęcia w sobote są korzystne dla dzieci - nie dla wszystkich. Zawsze są jednak takie, które chcą, które pragna i które nie mają lepszego pomysłu na wykorzystanie wolnego czasu. Tak otwarta sala gimnastyczna, sala komputerowa, fajne kółko i inne takie - to dobre pomysły.

Nikt chyba jednak nie sądzi, że zaniedbamy własne dzieci i domy i będziemy to robic społecznie. Przeciw temu protestuje. Nie chce mi się być społecznikiem więcej niż sama sobie to okreslę. Wierzę, że w MENiS mają tego jasność.

Zawsze znajdzie się 3-4 nauczycieli na szkołę, którzy będą to ochotę mieli robić i tak - ale będą to robić bo chcą a nie , że ktoś im nakazuje.

janzg18-09-2003 17:03:11   [#26]

czy to marzenie?

oddajemy szkoły - te siłownie, sale gimnastyczne, pracownie komputerowe i inne - na soboty i niedziele w ręce Rady Rodziców i ich dzieci.  

WARUNEK JEDEN

W poniedziałek STAN ZASTANY = STAN ODDANY
Karolina18-09-2003 17:06:23   [#27]

Zróbmy tak;-) Jak rodzice nie mają czasu na dzieci w domu - oddajmy im szkoły - tam się będą spotykać.

Sobota - szkołą dla rodziców!! ;-))

Jak się sprawdzą dorzucimy niedzielę ;-))

Gaba18-09-2003 17:26:36   [#28]
Od sobót i niedziel, popołudni  są rodzice, naprawdę + wakacje niech spędzają ze swoimi dziećmi, szkoła niech nie wyręcza i nie zastępuje, może nawet robić za dom kultury, przechowalnię bagażu i inne, niech matka ma tanie wczasy - dziecko skrzysta więcej niż na tzw. zielonych szkołach (ni szkołach, ni zielonych).

matki trzeba odciążyć i tatę zachęcić do gry w ping - ponga, wędkowania, spaceru i wycieczki... rowerowej - dziecko będzie szczęśliwe, pakiety prorodzinne robić, nie proszkolne z przechwalnią dzieci niczyich do oporu... tego się boję.

Wiem, że nic dzieciom nie pomoże, jeżeli dzieci nie będa wreszcie ich rodzicami, a nie cudzymi, na godziny.

wiem, że to nie wypali - nie z powodów ideologicznych, ale finansowych (nad czym ubolewam), ale... odbieram ten pomysł jako dwuznaczny.
Gaba18-09-2003 17:49:34   [#29]
rozumiem oczywiście ideę, i absolutnie rozumiem dziewczyny, które marzą o... bo przecież warto - teatr, kółko żeglarskie, WARTO (przepraszam Marku za krzyk) dzieciakiem się zaopiekować i wyopiekować, pojechać, pobawić się, zagrać, ale obawiam się, że będzie następna okazja do zwolnienia się od odpowiedzlności.

Wrrr! Pedagogizować, uczyć odpowiedzlności za dzieciaka: a tak prawo pracy zmienić prorodzinnie - zakazać pracy niewolniczej matkom, dodatki na dziecko dać większe, odpisy zrobić, a nie erzac w postaci szkoły... i dyżurnego nauczyciela (z miną jak po ekstrakcji zęba)...

Ja nie przeciwko grom, zabawom, salom płnym ćwiczeń fizycznych, chemicznych - ale przeciwko atakowi kolejnemu na rodzinę. I mówię to bardzo serio...
Renata18-09-2003 18:21:05   [#30]

I masz rację gabo, że na serio...

Grzegorz podrzucił tu kiedyś link - przypomnę go Wam... Niech rodzice poczytają go sobie... i MENIS, który tak bardzo chce podążyć za dobrem dziecka... http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=3231

Też piszę serio.. I nie mam ochoty na sobotnio-niedzielne zajęcia z moimi wychowankami, choć bardzo ich lubię...

Adaa18-09-2003 18:33:23   [#31]

moze to niepowazne ale..

Wiecie co mnie najbardziej wkurzało  w ferie?

Kiedy moja córka, zrywała się codziennie o siódmej rano bo leciała do szkoły "powariować" -jak to określała , nici z pospania;-)

Nie wyobrazam sobie takich sobót...z czystego nawet lenistwa, które mi się chyba zupełnie naturalnie nalezy:-)

A w dodatku, w soboty mam okazję wychowywac ją poprzez pracę..no przynajmniej przez kawałek dnia.

Gaba18-09-2003 18:50:15   [#32]
Niech szkoła tętni życiem - i w sobotę, rany, w sobotę też, ale nie z motywacją pełną hipokryzji. Własnie Adaa, pospaś, przytulić się, zjeść jajecznicę, pójść na spacer, pooglądać gawrony w zimie.

Nie wyciągac więc mi męża w soboty, on jest nam potrzebny, nawet kiedy sobie śpi, nawet kiedy mnie dzieci ob... mama, tatuś śpi. Nawet to, że śpi w domku jest ważne. Nie szkoła, naprawdę nie klub, nie basen, no chyba, że z tatą - z tatą wszytsko nawet kręgle w szkole i kolejka zechcyka z p. derektor na okienku.

ale nie dorabiać półśrodków - szkoła otwarta, bo rodziców nie ma w domu. To zrobić, by mogli być.

Dzięki ci, za fajne słowa - czy odkurzanie w sobotę z dzieciakiem ma być szkodliwe? Lubię soboty - śmieci załatwia Piotrek, Natalka pranie, ja sprzątam podwórko, budzimy tatę, jemy coś... kocham soboty, kocham niedziele... bo się w nie nudzę. I to jest fajne, ale nudze się razem, dzieciństwo naszych dzieci nigdy się nie wróci. Trzeba się najeść na całe nasze życie, na całą starość.
Marek Pleśniar18-09-2003 18:52:18   [#33]

a ja zawsze uwielbiałem pracować sobie w sobotę. I chcecie to takim jak ja odebrać??

Naprzylatuje nauczycieli, dzieci i nici z jedynego normalnego dnia w szkole;-)

Renata18-09-2003 19:02:43   [#34]

a poza tym...

"ja lubię dres, dres fajny jest..";)
beera18-09-2003 19:12:05   [#35]

a ja gdybym dostala pieniądze...

natychmiast umozliwilabym wejście dzieci do szkoły i po poludniu i w sobote :-)

Nie chcieliby n-le przychodzić?

Nie potrzeba- chętnie przyszliby Ci, co pracy nie mają- instruktorzy pingla, modelarze, informatycy, plastycy z pasją.

A moje dzieciaki nie siedzialyby w domach i nie ogladały durnych seriali w TV

i pograłyby w piłke i pograli na kompkach!

Marzy mi sie taka szkoła:-)

I wielu moim dzieciom- też:-) Gdy malują maluchy swoje ulubione szkolne zajęcia zawsze maluja te, ktorych w szkole najmniej- zajecia ruchowe i komputerowe własnie. Maluja wycieczki, ogniska.

ja jestem stary harcerz- wiele lat prowadzilam druzynę zuchową, jeździłam z moimi zuchami na kolonie zuchowe i robiłam zbiórki co chwilę- nie żałuję żadnej z tych chwil, a nie sądzę, zebym zabierając dzieciom czas, marnowała go.

ulkowa18-09-2003 19:36:06   [#36]

a co z naszymi rodzonymi dziećmi

My do pracy w sobotę, a nawet w niedzielę. SUPER. A ciekawe kto w tym czasie zajmie sie naszymi dziećmi. Latamy na wieczorówkę, dodatkowe zajęcia "za friko" a w sobotę i niedzielę, hulaj dusza, darmowe zajęcia pozalekcyjne. Zostaje Boże Narodzenie i Sylwester w domu. Ale mam pomysł. Po co rodzice maja robić Wigilię w domu. Zróbmy to w szkole. Sylwester też, niech rodzice dobrze się bawią. DO ZOBACZENIA NA WIDZENIACH Z NASZYMI DZIEĆMI. W moim mieście jest nawet ładny poprawczak.
grażka18-09-2003 19:52:56   [#37]

Asiu - chciałabym, aby coś poszło w dobrą stronę - i możliwe, że takich ludzi z pasją zanalazłoby się sporo. I sorka za wójta - mogło zabrzmieć złośliwie :-))))

Od tych ludzi wiekszość tak naprawdę zależy - a jakby były pieniądze...

Ja 45lecie mojej drużyny harcerskiej obchodziłam jednak w innej szkole, niż tam gdzie działała "za moich czasów" i gdzie formalnie działa do dziś - dyrektor szkoły zażądała od harcerzy 200,- zł opłaty za udostępnienie sali gimnastycznej w sobotę - pomimo splendoru, jaki daje jej szczep harcerski z tradycjami i funkcjonowaniem którego chwali się na szkolnej stronie internetowej... Harcerzy przygarnęła inna szkoła, dzięki temu impreza w ogóle się odbyła.

A na zbiórki nie wpuszcza się zastępowych - bo często nie są już uczniami szkoły podstawowej, przeszli do gimnazjum - zatem "to nie nasi uczniowie". A przecież pełnoletni (jeśli taki jest!!!) drużynowy nie będzie na zbiórkach zastępów - bo system harcerski nie tak działa.
(i żeby było jasne - mam świadomość, że jako dyrektorzy szkół macie być może różne z harcerzami doświadczenia - i nie o tym powinna być ta dyskusja, zatem może niekoniecznie w tą stronę powinien zboczyć teraz wątek. Zakładamy przecież modelową sytuację.)

Rajd, spacer, kółka, teatrzyk - super. Także przez ludzi spoza szkoły - bo w opisywanej wyżej szkole zlikwidowano nawet kółko szachowe, które prowadził wolontariusz-emeryt. Nie miał kto posiedzieć dwie godziny dłużej raz w tygodniu.

Tylko tym ludziom (lub/nauczycielom) trzeba by zapłacić. Dość opowieści o misjach niesienia kagańca itepede. Z powodów o których piszę też niżej.

Chciałabym także, aby walczyć o rodzinę - mam takie same jak Gaba odczucia, że zmieniamy się, pomimo deklarowanych w ankietach uznawanych za najważniejsze wartości. Denerwuje mnie prostacki liberalizm - z konkurencją do bólu w każej sferze życia społecznego.

Niestety...

Moja wychowanka, harcerka, mieszka obecnie we Francji. Jako inżynier nie miała szans na pracę, zaufano natomiast jej harcerskiemu doswiadczeniu - i kierowała katolickim centrum zajęć popołudniowych i weekendowych, gdzie przychodzili rodzice z dziećmi i same dzieciaki. Kadra - nieliczni zatrudnieni instruktorzy i spora grupa wolontariuszy uczyli m.in.rodziców i dzieci wspólnego spędzania wolnego czasu, organizujac im zajęcia.

I choć to smutne - byc może później, czy szybciej w Polsce też się tak zadzieje.

Bo jak napisał kiedyś we Wproście Michał Zieliński - cytat nie dosłowny, sens mniej więcej - możemy sobie zostać w naszym zaścianku ze swoimi wartościami, z których nic nam przyjdzie - biedni, mało wydajni i śmieszni. 

Więc może jedynym wyjściem jest wyścig, bogacenie się - i dopiero wtedy przypomnienie sobie, że mamy rodzinę  jako deklaratywnie wysoką wartość?

Czesia18-09-2003 20:34:32   [#38]

Asiu

nie mogłam wcześniej odpowiedzieć, bo wyszłam do szkoły i dopiero co wróciłam
obskoczyl mnie pies i córka (reszta zauważyła, że wróciłam)

wiem, że mówisz o "nienakazie" bycia w szkole w sobotę, ale...kto wie...

a w sobotę???
mogę upiec ciasto na niedzielę ;-)) (oprócz tego sprzątania)
aha, jeszcze mogę sobie pospać

Marek Pleśniar18-09-2003 20:59:40   [#39]

rolą organizatora i pomysłodawxcy jest pomyslec teraz o inicjatywie by była na to mamona. Nawet możemy się zająć. Nie tylko o niej zresztą tu padało.

No jasne. Jednakowoż... Mam z obserwacji dyskusji takie uczucia. Oburzą niektórych bądź urażą. Ale czy zawsze ma być gemutlich?

Szanowni Koleżeństwo;-)

Czytałem tego lata jadac samochodem daleeeko daleeko (no ok, słuchałem czytania) artykułu o Przystanku Woodstock - Owsiaka. Gdzieś z tym czytaniem mi sie kojarzy wypowiedź jednego z pracujących tam ludzi - takich co gadają na festiwalu z młodzieżą. O tym dlaczego oni tam są.

                  "Bo nauczycieli tam nie ma".

Zrobiłem eksperyment i przysłoniłem dłonią belferską plamkę w oku. Spojrzałem na tę dyskusję... jak rodzic albo czytelnik co tu przypadkowo wlazł popatrzeć na to jak radzimy nad młodzieży chowaniem.

Większość nauczycieli... mówi - nie pójdziemy, nie będziemy. Ne spotkamy się z naszymi wychowankami poza lekcjami, poza planem, poza od dzwonka do dzwonka.

Trza kiedyś pobyć ze swoimi dziećmi, no wiem.

Ale jakoś mi się zrobiło smutno. Pomyślałem "mój Boże, nas, nauczycieli obchodzi zwyczajne rzemiosło, o zadnym tam ponadto nie ma mowy.

Jak mawia (z grubsza rzecz biorąc) mój ulubiony Szatan: "ludzie w tym mieście tacy jak zawsze, może tylko problem mieszkaniowy ma na nich zgubny wpływ"

Szybko mi jednak przeszło, gdy odjąłem dłoń od oka:-) Zaraz wyciągnąć przyjdzie regulujący wszystko regulamin i się uspokoję:

1. "Budynek szkolny otwiera się 15 minut przed rozpoczęciem nauki lub nabożeństwa; wcześniejsze gromadzenie się przed budynkiem jest wzbronione. Po lekcjach mają uczniowie rozchodzić się natychmiast do domu i nie stawać po drodze.

2. "Do szkoły winien uczeń przynosić tylko przepisane książki, zeszyty i przybory szkolne; książek, obrazków, zabawek itp. rzeczy, które nie mają związku z nauką, nie wolno przynosić do szkoły"

3. "Zgłaszanie się do odpowiedzi bez wyraźnego wezwania nauczyciela jest wzbronione"

4. "Podczas nauki wolno wychodzić tylko wyjątkowo, w razie koniecznej potrzeby i to w klasach niższych i średnich za wyraźnym zezwoleniem nauczyciela."

5. " (...) by w czasie pauz uczniowie się nie uczyli i nie pisali"

6. "Obowiązkiem dyżurnych jest czuwać nad dziennikiem, zawiadamiać dyrektora po pięciu minutach o nieobecnościach nauczyciela"

7. "Do restauracji, cukierni, kawiarni itp. lokali uczęszczać mogą uczniowie tylko w towarzystwie lub ich pełnoletnich zastępców."


8. "Szkoła zaleca i chętnie popiera (...) godziwe rozrywki jak przechadzki i zabawy na świeżym powietrzu, kąpanie się, pływanie, ślizgawkę, wycieczki bliższe i dalsze."

9. "Za przekroczenia przeciw powyższym przepisom wymierza szkoła następujące kary: postawienie ucznia w ławce, upomnienie ze wpisaniem do dziennika, areszt jednogodzinny pod nadzorem nauczyciela, areszt dwugodzinny pod nadzorem za wiedzą dyrektora, areszt więcej jak dwugodzinny pod nadzorem za uchwałą konferencji klasowej, nagana udzielona w cztery oczy lub wobec całej klasy przez gospodarza klasy za uchwałą konferencji klasowej"

10. "Każdy uczeń ma sypiać w osobnym łóżku. Sypianie po dwóch w jednym łóżku jest zakazane"

11. "Wyjąwszy konieczne powody nie powinien uczeń znajdować się poza swym domem od 1 października - 31 marca po godzinie 8, od 1 czerwca do połowy sierpnia po 10, z resztą po 9 wieczorem.

Dopisuję 12. I w soboty na terenie szkoły:-)
A tym co im się marzy szkoła pełna dzieciarni stawiam :-)

A dziewczynom dodatkowo (no bo co mają stracić piwo)

ps. wiem że mamy dzieci. No wiem. I co z tego?

Gaba18-09-2003 21:13:47   [#40]

i tak nie puszczę, jeszcze założę stowarzyszenie

Marku, jeszcze raz - :)

nie o to mi chodzi, by szkoły zamknięte, bom leniem lub dowcipnie jakiś regulamin z grubsza omiecie moją postawę, ale chodzi i podstawę myślenia.

Nie chcę, by się to panstwo i takie państwo i jakiekolwiek inne wtrącało w wychowanie mojego potomstwa, nie chcę by mnie wyręczano, jestem dorosła i za tę dorosłośc ponoszę odpowiedzialność.

Szkołę można otworzyć - wolontariusze, harcerze, nauczycielki, awansowicze, dziennikarki, harcerki, posłowie - mogą, a nawet być może powinni przyjść, biedne dzieci ulicy także i te, które lubią szkołę... Ia swoich dzieci nie puszczę z domu, bo mają być z nami.

Problem w tym, że są dni dla rodziny święte i niech nikt nie zagłusza sumienia (super programem komputerowym czy biegiem z przeszkodami w szkole), że można tu ciekawiej spędzić czas). Ten czas spędzony najciekawiej pod slońcem powinien być spędzany z mamusią i tatusiem. I ja nie puszczę mojego dziecka na żadne takie zajęcia i jeszcze lepsze od tych. Chcę jako matka odpowiedzilna być z moimi dziećmi i zrobię wszytsko nawet wbrew zapotrzebowaniu społecznemu, by moje dziecko było ze mną w czasie wspólnym dla rodziny.

Myślę także, że prawdziwe wolne państwo powinno wpsomagać rodzinę, nie wyręczac w wychowaniu, a wspomagać - czyli pomagać być rodzinie często i długo. Urlopy macierzyńskie, urlopy na wakacje... nic dzieciom nie zastapi rodziców.

A opornych, pracoholików prądem, albo pod pręgierz, albo innego co.

:)
Adaa18-09-2003 21:28:12   [#41]

trochę dystansu..

Już kiedys nasze państwo (opiekuńcze) wychowywało nasze dzieci.

W soboty nakazano organizowac dziecińce.

" Wszystkie dzieci sa nasze" tak brzmiało ich ideologiczne hasło, a poniewaz wszystkie były NASZE, to nikt nie słyszał o pedofilii, bo przeciez wszyscy je kochali miłoscią czystą, ideologicznie podprawioną smakiem odpowiedzialności za pokolenia;-)

A potem...polecam "List studenta" Jacka Kaczmarskiego:-)

Marek Pleśniar18-09-2003 21:54:36   [#42]

w sobotę dzieci są inne. Przychodzą i jakby je kto pozamieniał. Nie nuzy ich to co robią, nie wrzeszczą i o wiele się grzeczniej bawią.

Odnoszę wrażenie że są w szkole zazwyczaj tak trudne i rozbrykane bo to szkoła i bo to środa, czwartek..

Renata18-09-2003 22:32:13   [#43]

"w sobotę dzieci są inne"- yhm, widzę swoje - na luzie, odprężone, uśmiechnięte, mające ochotę robić to na co w danej chwili mają. Spotykają się ze swoimi znajomymi, spędzają czas na RPG i WFRP, z ojcem pływając na łajbie, gapiąc się w TV, czytając fantasy lub Żagle, a może Enter... Nie mają ochoty wędrować do szkoły...

Nie moje i moje obserwowałam w wakacje w Bieszczadach. Dwóch rosłych chłopaków codziennie pomagali ojcu wypalać drewno na węgiel drzewny - codziennie (przez te kilka dni) wsiadali do gazika i w las do pieców... Od moich usłyszałam - mamo, jak oni tu mają ciężko... Ale owi chłopacy wieczorkiem wspólnie spędzali z nami czas - uśmiechnięci, zadowoleni, dyskutujący z moimi na różne tematy przy ognisku, z ukraińskim śpiewem i tańcem... Czasem przewijała się nutka - od września będziemy mieli wakacje- wracamy do szkoły (odległa o dobrych 100km).

Nie znajdziesz recepty. Każdy ceni sobie swój wolny czas inaczej. Nie mam nic przeciwko otwartej szkoły w soboty, ani w niedziele. Wolny czas jednak spędzę ze swoimi dziećmi. I chyba nie muszę nikomu tłumaczyć dlaczego...

Na dokładkę przypomina mi się teraz serial telewizyjny - "Pełna chata"... Pełna chata to dla mnie priorytet, choćbym miała nawet organizować następnych sto sobotnich sesji specjalnych...

beera19-09-2003 08:36:53   [#44]

trudno

a dyskusja przypomina mi dyskusję tego rodzaju:

-Dziś jest poniedzielak

-Nieprawda, bo jutro będzie wtorek!!!

Nikt, a już najmniej ja nie chce zabierać nikomu z n-li godzin sobotniego lenistwa, a Waszym dzieciom odbierać sobotniego rodzica! Ani  nawet polemizować, na ten temat, bo to zupełnie mnie jakby nie interesuje. To problem, ktorego wcale nie poruszam, bo on nie jest dla mnie tu istotny.
Dośc wyraźnie określiłam, jak , moim zdaniem, wyglądać powina taka organizacja popołudnia, czy sobotniego dnia- nie widze, bym tam n-li szarpala zbytnio- więc nie rozumiem skąd takie czytanie mojego postu.

I meritum

Odpowiedzcie sobie na pytanie- na ile zajęć pozalekcyjnych chodzą wasze dzieci? na angielski, pływanie, plastyki, tańce, gitare?

Po co to robicie?
Przecież dziecku lepiej w domu!!!

Moje dzieci ( szkolne)  nie uczestniczą W ŻADNYCH zajęciach pozaszkolnych. Nie mają na to pieniędzy. Nie mają pieniędzy nawet na codzienny bilet do miasta.

ile z waszych dzieci chodziło do przedszkoli?
Z mojej szkoły ŻADNE. 200 dzieci i każde rozpoczęło od zerówki.

Otwarte możliwości w otwartej szkole to także pomysł na wyrównywanie szans. Moim zdaniem bardzo dobry.

Ja piszę o istniejącej, w mojej okolicy, potrzebie , a nawet KONIECZNOŚCI otwierania szkoły w sobotę. I że zrobiłabym to bez problemu, gdybym miala pieniądze.

grażka19-09-2003 08:54:28   [#45]

Asiu - ja też jestem za działaniem szkoły w sobotę - dla chętnych i pasjonatów, organizacji, rekreacji i turystyki. I czego tam jeszcze potrzeba i można.

Tylko niech zasady tego będą jasne. I kasa.

Narazie - lecę do pracy. :-))))

beera19-09-2003 08:56:02   [#46]

matko-

Tylko niech zasady tego będą jasne. I kasa.

ok- niech będą:-))) Czy ja mówię, ze nie? Oczywiście- będą NIECH!

Gaba19-09-2003 16:48:41   [#47]

a jak kasy nie będzie...

... to be?

Asiu, własnie odbył się spór o fundamenty - ciebie nie interesuje... a mnie tak. Dla mnie (gdyby), zamknęlabym wszytskie instytucje działające w łyknedy i dala nakaz zajmowania się...

wiesz dobrze, że Cię rozumiem,  i to bardzo dobrze, ja nawet bez pieniędzy bedę działać, razi mnie hipokryzja, na którą jestem uczulona. Ta hipokryzja, która niszczy rodzinę - to jest stan sprzed podjęcia działania w sobotę - to jest to co mnie interesuje najbardziej - uderzanie każdym sposobem w rodzinę, każdem, nawet przez to, że się sprzyja łagodzeniu wyrzutów sumienia matkom, że to pracują, a dzieciak jest zajęty.
Małgoś19-09-2003 21:40:06   [#48]

rzeczywiście, dzieci powinny jak najwięcej czasu spędzac ze swoimi ...dobrymi, kochającymi rodzicami w przytulnych, czystych domkach, razem jeść smaczne domowe obiadki, chodzić wspólnie na spacery, zwiedzać zabytki i zdobywac szczyty gór oraz rozmawiac ze sobą jak najwięcej, by czerpac wiedzę z doświadczeń i mądrości swoich rodziców....

ok

ale co ma robić w soboty, ferie,wakacje te kilkadziesiąt procent pozostałych dzieci?

Marek Pleśniar19-09-2003 21:41:03   [#49]
trafiony, zatopiony;-)
Gaba20-09-2003 04:13:43   [#50]
Ponieważ mam być - trafiony i zatopiony.... ;-),
zacytuję na pożegnanie wątku - Pijmy wino, idźmy spać.
strony: [ 1 ][ 2 ]