Witam,
mam taki problem: nauczycielka wraca na początku kwietnia z urlopu macierzyńskiego, obecnie zajęcia prowadzi osoba zatrudniona na umowę na zastępstwo. I wszystko wydawałoby się jasne, gdyby nie bunt rodziców z jednej klasy, którzy chcą żebym szukała jakiegoś rozwiązania i do końca roku szkolnego pozostawiła zajęcia z osobą na zastępstwo. Dodam, że jest to jeden z kluczowych przedmiotów i patrząc na to z boku rozumiem ich, ponieważ w tej klasie bardzo opornie wychodziło nam wprowadzanie zajęć z tego przedmiotu, a obecna osoba ma duże efekty. Z drugiej strony jestem zła, że nie dają szansy tej powracającej z urlopu, ktorej tak naprawdę sama nie miałam okazji poznać, bo jestem dyrektorem od września.
Tak więc drodzy Państwo, co zrobilibyście na moim miejscu? Jak zadowolić jedną i drugą stronę i oczywiście nie zaliczyć sądu pracy. |