Forum OSKKO - wątek

TEMAT: a mój syn 10000000 razy, dzis pytał "czemu"
strony: [ 1 ]
beera31-08-2003 19:47:00   [#01]

Ciągle mnie pyta, czemu wakacje się kończą

I czemu do szkoly

I czy nie można by cos zrobic z pania od niemca

:-)))

dzieci lubia szkołę ;-)))

 

Nie wiem czemu skoro:

  1. nauczyciele kochają dzieci (uwielbiaja wręcz)
  2. wszyscy robią wszystko, zeby dzieciom w szkole bylo lepiej
  3. wszyscy maja pokończone wszystkie kursy świata: jak rozmawiać, jak słuchać, jak uczyć, jak pomagać, jak wspierać, jak motywować, jak aktywować
  4. dyrektorzy są świetni i walcza z organami dla dobra dzieci

dziwny jest ten swiat ;-)))

RomanG31-08-2003 19:57:20   [#02]
A ta pani od niemca też kocha i uwielbia?

:-)))
Małgoś31-08-2003 19:58:57   [#03]

no właśnie,co stoi na przeszkodzie, żeby uczeń ...kochał szkołę?

albo chociaż akceptował ją jak przynajmniej....mycie zębów

 i jeszcze dorzucę jedno "czemu:

czemu kiedyś lubiłam (częsciej niz nie) chodzić do szkoły, a moje dzieci już tak nie lubią?

a przeciez mniejzadaja, obrazki w ksiazkach ładniejsze, metody aktywizującei rzadko ktoś bije po łapach linijką...

AnJa31-08-2003 20:09:48   [#04]

Eureka!

Małgoś!

Może o te łapy chodzi? Ci z zadatkami na masochistów lubili je dostawać,  ci ze skłonnościami do sadyzmu lubili patrzeć jak inni dostają ;-)

Ciekawe z której grupy wywodzi się więcej nauczycieli:-)

Majka31-08-2003 20:11:00   [#05]

Tak mi się zdaje, ze uciążliwość szkoły dawniej traktowano podobnie jak uciążliwość pogody. Na zasadzie: no trudno, trzeba przetrzymać :) Nikt się nie dziwił aż tak i nie buntował aż tak. Tata był zmęczony po pracy, dziecko po szkole - ot,  obowiązek miał każdy.

Teraz dzieci (także moje) na słowa praca i obowiązek reagują jakby bardziej alergicznie ;) A szkoła to i jedno, i drugie...

Czesia31-08-2003 20:13:58   [#06]

moja asia od tygodnia pyta: "kiedy wreszcie pójdę do szkoły"
czyli na razie lubi szkołę...

beera31-08-2003 20:26:12   [#07]

majka założyla wariant optymistyczny ;-))

a ja się uczylam z takiej fajnej książki, co nawet babcia ją rozumiala :-))

Mnie strasznie niepokoi, że on tej szkoły NIE ROZUMIE

Nie rozumie dlaczego pani od niemca pyta przez całą lekcje tego samego ucznia doprowadzając go do granic rozpaczy. I nie rozumie dlaczego belfer na niego krzyczy, że on czyta Herrego Pottera. Nie może pojąc, co obchodzi panią od matematyki jego sweter.

On nie czai ;-) po prostu.
O co chodzi w tej szkole?
naucz, przedstaw wzorce, opwiedz..ale daj żyć.

Swoja drogą- opowiem wam coś, dość zadziwiającego.

Kiedyś mój syn przyszedł ze szkoły z naganą ( w zasadzie nie miewa takich- to była jedyna w całym roku szkolnym) Dostał ją na języku polskim.

Za co- pytam
Zawołałem parówę ( tak od lat wielu mowi się w klasie na przemka- akceptowana ksywka takze przez odbiorce ksywki)
No to ok- mówię- czemu na lekcji go wolasz?
Ale ja dostałem naganę, za to, ze na niego mówie parówa -
mowi mi moj syn
Powiedzialeś pani, ze tak się na przemka mówi i że to przyjmowane jest dobrze przez niego- pytam
tak! Ale panie powiedziala, że PARÓWA, to obrzydliwy wyraz i że się dowiem, co on znaczy, gdy będe starszy- powiedział ze zdumieniam moj syn

Dla mnie ta opowieśc jest dowodem na to, ze świat n-li i dzieci w żaden sposób się nie przenika.
Pani wiedziała, że PARÓWA to obsceniczne slowo i ukarała za jego używanie mojego dzieciaka.
Do tej pory śmiejemy się z tego w gronie znajomych, ale generalnie- symptomatyczne to jakoś jest...

beera31-08-2003 20:27:03   [#08]

Czesiu :-))

Twoja asia chodzi do trzeciej klasy :-)))

Pogadaj z Piotrkiem ;-))))

beera31-08-2003 20:28:41   [#09]

a swoją drogą...

czemu te maluchy lubia bardziej, a potem to już nie?

Może odpowiedzią jest mniejsza ilośc n-li, lepsza znajomośc przez nich dzieci, większe poczucie bezpieczeństwa za tym stojące..

większa mozliwośc odniesienia sukcesu?

RomanG31-08-2003 20:29:48   [#10]

!!!

"tak! Ale panie powiedziala, że PARÓWA, to obrzydliwy wyraz i że się dowiem, co on znaczy, gdy będe starszy- powiedział ze zdumieniam moj syn

Dla mnie ta opowieśc jest dowodem na to, ze świat n-li i dzieci w żaden sposób się nie przenika."


Asia!! Ty jak piszesz to masz na uwadze moją tłocznię brzuszną??

:-))
beera31-08-2003 20:32:46   [#11]

Hm...

Roman, potem , to bylo jeszcze gorzej, bowiem on mnie zapytał, co, moim zdaniem znaczy to świństwo :-)))))

Powiem szczerze, ze dochodzilismy z nim do sedna jakis czas:-)))

( bo ja tez nie bardzo wiedzialam- tylko  drogą dedukcji i eliminacji  udalo się osiągnąc sukces ;-)))

Elusia31-08-2003 20:33:02   [#12]
Mój syn jutro idzie do szkoły poraz pierwszy. Dzisiaj roznosiła go energia(mnie jakoś mniej). Ciekawe kiedy mu przejdzie:-) Kiedy wakacje????
Gaba31-08-2003 20:35:11   [#13]
a moje dzieci - mimo wszytsko szkołę lubią, choć maja doprawdy powody, by jej nie lubić, jedznym z nich są koledzy, ale moje tez do aniołów nie należą, bez szkoły jednak nie potrafią żyć.
Majka31-08-2003 20:39:09   [#14]

po maturze im niechęć przechodzi ;)

1 września na akademię stawiają się rzędem klasy "piąte" (świeżo po maturze, "szóste" i czasem "siódme" :))) Jutro mam mieć komplet "piątej e" :)
Anka L31-08-2003 20:40:10   [#15]

większość moich dzieci lubi szkołę ze względu na towarzystwo

mniejszość nie lubi ze względu jw.

większość twierdzi, że nauczyciele są głupi i się czepiają, a mniejszość kochało swoją panią, teraz zmienia szkołę, ciekawe jak to zmieni jego poglądy

? ;-)

Czesia31-08-2003 20:56:13   [#16]

Asiu,
ponieważ moja Asia chodzi do trzeciej klasy , to napisałam, że na razie lubi szkołę,
a co będzie potem - nie wiem, mam tylko nadzieję, że jej nie przejdzie

a Piotrka zapytać nie mogę, bo poszedł z kolegami świętować koniec wakacji;-)

Czesia31-08-2003 20:59:52   [#17]
ale córka koleżanki jest w czwartej i wcale się nie cieszy, że już wrzesień,
więc z tymi "maluchami" też różnie bywa
Anka L31-08-2003 21:07:41   [#18]

Czesia :-)

bo IV klasa to już poważni mali ludzie, już jeden etap mają za sobą ;-(
czy można się dziwić, ze boją się zmian, że się do nich nie rwą: kilkanaście przedmiotów, tylu nowych nauczycieli, wędrówki po szkole od sali do sali, ciężki plecak pełen różnych podręczników zamiast jednej cienkiej książki i perspektywa 7 lekcji :-(

nie ma z czego się cieszyć

Adaa31-08-2003 21:26:05   [#19]

Zawsze tak było,że są dzieci, które lubią szkołę i te, które jej nie lubią.Nie wyobrazam sobie żeby było inaczej.

Szkoła to zarówno przyjemności jak i obowiązki , praca , nie da się tego traktowac wybiórczo.

Odpowiedzią na pytanie -dlaczego dzieci nie lubią szkoły?, jest odpowiedź na pytanie -dlaczego dzieci lubią wakacje?:-))

a dlaczego my dorosli marzymy o urlopie?

Gaba31-08-2003 21:42:08   [#20]
Przypatruję się temu zjawisku w mediach - wyrzekania na szkołe w prasie, ośwmieszanie szkoły, np. przed chwilą na TVN  teksty: jutro szkoła, błe, a my do szkoły nie idziemy... itp. Szkoła jest głupia, podkreśla się wady, potknięcia, niedostatki. Nie pokazuje się pozytywnego przykładu - nie wzmacnia się pozytywnie. To także odrzucenie instytucjonalności tego dziwnego państwa. Szkoła jest środkiem przymusu społecznego, nie mając do tego narzędzi i robiąc to niezbyt udolnie, ale to już inna sprawa.

A ja mam chyba nerwicę szkolną, której się nie nabawiłam, będąc uczniem.

Pod skórą jest moda na bycie anty, anty każdemu elementowi edukacji, nawet studenci, którzy z taką cierpliwością i detreminacją dostawali się na swoje wymarzone kierunki, potrafią wyrzekać i nadawać.

To jest takie koszmarnie polskie - na wszytsko nadawać.
Karolina31-08-2003 21:45:57   [#21]

Też prawda..

Za to jutro z uśmiechem do dzieci... witamy.. witamy ;-)))

Małgoś31-08-2003 22:21:43   [#22]

a może ten "brak miłości" i entuzjazmu dotyczy nie tylko szkoły...

dzieci nie kochają juz tak zabawek jak kiedyś (miało się jedną lalkę gipsową, z "mama" w brzuszku i zamykanymi oczami i kochało się ją bardzo ...Agnieszka miała na imię); grymaszą na smak lodów,na wczasy , bo w pokoju nie ma TV, a jak jest to tylko 2 programy; ciuchy tez mniej cieszą, koledzy nizbyt fajni, bo tez smutaśni...

a my niby tacy radośni jestesmy? brak czasu, pieniędzy, fajności na codzień

w "dawnych" czasach wszelkie smutki, niezadowolenia i grymaszenia były wbrew polityce państwa, więc obywatelom pozostawała ...radośc ;-)

bo patriotycznie było kochać pracę, towarzyszy, ojczyznę itd itp

a wiecie, że poważnie się zastanawiamy nad wprowadzeniem w szkole do zajęc  (w ramach PDŻ GW itp) kurs optymistycznego myślenia :-)

Iwona101-09-2003 00:04:38   [#23]

my

chyba inaczej rozumiemy pojęcie szkoła, niż uczniowie. Kiedyś przeprowadziłam ankietę "Czy lubisz szkołę?" Chciałam opracowywać jakiś program naprawczy. Liczę głosy, a tu ok. 80% odpowiada tak. Drugie pytanie dlaczego?-bez względu na to jak odpowiedział na pierwsze. I cóz czytam-bo tu spotykam się z kolegami, fajnie spędzam czas, o nauce, nauczycielach w ogóle zapomnieli. Wymyśliłam sobie wtedy, że w szkole (nawet takiej :-((( ), jest im lepiej niż w domu i tak to zostawiłam. Czyli pytanie o :szkołę: w celach poprawy jej działalności jest dla "moich" gimnazjalistów za trudne-zbyt ogólne.
Gaba01-09-2003 04:16:57   [#24]
Mój synek jakoś tak sam nauczycł się czytać. Przepraszam za reklamę synka i jakichs moich wątpliwych nadzwyczajnych umiejętności. Był gwiazdorem w przedszkolu, ponieważ nic nie chciał robić - przynajmniej czytał bajki mniejszym od siebie. Pewnego dnia powracam ci ja po moją latorośl i witają mnie pokładające się ze śmiechu przedszkolanki opowiadające taką oto historię z moim synkiem w roli głównej.

W porze, kiedy to grzeczne dzieci idą myć ręce przed obiadkiem miał miejsce "sztrajk". Piotrek stanął pod menu (miał waruny, bo był z głowę wyższy i był kompetentny, bo czytał) i czytał kumplom, co to też będę jeść. Doszli do II dania, a tam przeczytał tajemnicze słowo "szpinak". Krzyk się podniósł na pokładzie, bunt zalogi - my szpinaku nie lubimy, nie jemy, szpinak jest błeeee, i - nie będą jesć tego danai, bo przypomina krówskie g... .

taaaaak - szpinak ugotowany, dzieci zbuntowane, nauczycielki juz prawie bez argumentacji, a tu stara intendentka podchodzi do menu, skoro nie lubicie szpinaku, zmieniamy danie - wzięłą karteczkę z napisem szpinak i przypięła nową - mielone ogórki na ciepło.

Jedliście - nie! - zgodnie odkrzyknął chór.
My waws przepraszamy, że tylko to jest, ale nie byliśmy na nic innego przygotowani.

Ile to razy serwowałam w szkole mielone ogórki - ile gier, zabaw, sztuczek - potrafisz napewno, pytań do eksperta/wiem, czego nie wiem... to samo, a inaczej.

Nigdy też nie straszyłam szkołą, dość rzadko mówię o kłopotach - ważna jest aura, slowo wylatuje skowronkiem... paniczny strach przed białym fartuchem powodowany jest nastawieniem raczej rodziców...

z tej opowiastki nie powinno wynikać, że to rodzice winni, że szkołą taka, czy dzieci winne. Chciałam jedynie podkreślić, że modne jest obrażanie, modne jest i w cenie podjeśćie negatywne, chełpimy się wręcz nieumiejętnośćiami, za palantów mamy ludzi kompetentnych - pozytywnie nastawionych, mówiących o sukcesach, dobru i opotrzebie naprawy.

Łatwiej jest tak okropnie się skarżyć.
maeljas01-09-2003 14:23:10   [#25]

Gabo

dzięki za tę opowiastkę, nawet nie wiesz, jak mi dzisiaj - po 1 dniu szkoły pomogła!!!!

Boże, żeby tak mieć czarodziejską różdżkę i pozamieniać co poniektórych "uczycieli" w " starą intendentkę"

Marek Pleśniar01-09-2003 22:04:58   [#26]

nie to że mają nie lubić

ale czemu dzieci przede wszytkim mają lubic szkołe?

co to, sklep jakiś albo kino?

A może wystarczy żeby wiedziały że do szkoły chodzić trzeba?

 Bo to ważne no i i tak nie da się tego uniknac?

hę?

Innymi słowy. Może prestańmy zabiegac o to lubienie a zacznijmy zabiegać o podziwianie że tak umiemy i wymagamy? Nie polubią nas może ale będą słuchać - z szacunku?

Bo inaczej pani od matmy - nielubiana za piłowanie z niej zacznie robić mniej klasówek i ćwiczeń a więcej przerw na pogadanie sympatyczne zeby sobie poprawić ranking.

Nie wszystkiego mozna nauczyć w sposób atrakcyjny. A ponadto trzeba uczyć też wytrwałości. I tego że szare i mniej zabawne - to 80%. Bo życie drogie dziatki nie składa się z nagród i szybkiego zysku - jak w szkole;-)

Marek Pleśniar01-09-2003 22:05:49   [#27]

innymi słowy wróciłem bo mnie nie było:-))) A tu anarchia, marketing, lubienie szkoły i takie tam.

Marsz nie lubić szkoły!!!

Adaa01-09-2003 22:08:46   [#28]

:-))

mozna maszerowac od jutra? hm?
Marek Pleśniar29-06-2014 10:00:47   [#29]

to też misie jakoś znalazło;-)

dyrlo29-06-2014 14:00:57   [#30]

Super! Może jeszcze coś znajdziesz?

A te mielone ogórki na ciepło.... to ci intendentka, sprytna :-)))

sylwia30-06-2014 23:25:04   [#31]

a czy synek Gaby ma nadal takie nadzwyczajne umiejętności? :-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]