Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Karolina :-)
strony: [ 1 ][ 2 ]
beera19-03-2002 17:23:16   [#01]
Otwieram ja Ci Newsweeka- ostatni numer...
..i...
Jest taki list w nim na 8 stronie " Nie- testom inteligencji"
Nie jest podpisany, ale mam nosa, że to nasza Karolina :-)))


Strasznie Cię podziwiam, dzióbku:-))
Nie, ze wydrukowali Twoj list, z tego raczej, ze jestes jaka jesteś :-))
Karolina19-03-2002 17:35:06   [#02]

Asi nos :-)

Kurcze  - Asia - masz dobrego nosa :-)


Dziękuję - za cieplutkie słowa i wątek o mnie nawet!
To mi sie nie śniło.

:-)
Ania19-03-2002 18:14:05   [#03]
Dajcie mi tu ten list, kurka!!!!!
Gaba19-03-2002 18:14:25   [#04]

była taka dyskusja w gronie dyrów...

jak postąpić z nauczycielem, który chodzi po szkole i ubliża dyrektorowi - jest bardzo wulgarny, wyraża się bardzo agresywnie, przy dzieciach, przy nauczycielach, podburza nauczycieli...

?

Gaba
Tadeusz19-03-2002 18:27:15   [#05]

Link do artykułu w Newsweeku (nie do Karoliny):
http://newsweek.redakcja.pl/archiwum/artykul.asp?Artykul=7546

Marek Pleśniar19-03-2002 18:48:10   [#06]

ja czytałem:-)

Karolina?

:-)

zuch!

Karolina19-03-2002 18:50:50   [#07]

jak już zaczęliśmy...

Link podany przez Tadeusza - prowadzi do artykułu - ktory mnie bardzo ośwciecił i wywołał moje głebokie refleksje.
Ta głebokość - to list do autorki (który podano w aktualnym numerze w dziale listy) i niestety w sieci go nie ma - tylko w druku :-)
Podpisany Karolina - ale Asia zwęszyła dobrze  - albo ktos jej pomógł węszyć?
:-)

Pozwolę sobie - Asiu - dzięki tobie - skoro już powstał wątek - poprosić was o refleksję i recenzję.
Artykuł niedługo sie ukaże - ale po co macie tarcić na gazety :-)
To żart.
Prosze szczerze. :-)

Wiem, ze to nie miejsce na takie...nie krzyczcie....to Asia mnie ośmieliła...i to dla mnie ważne... nie dla publikacji...i innych skojarzeń...

Prawo do inteligencji


„Każde nowonarodzone dziecko ma wrodzone prawo do najwyższej inteligencji. Jest to przywilej nadany nie przez państwo, czy prawo ale Najwyższą Władzę. Tym przywilejem obdarza go sama Natura lub jeśli wolisz Stwórca.” Glenn Doman

Czy tak jest w rzeczywistości? Czy prawo do bycia inteligentnym mają wszyscy ludzie bez wyjątku? Czy istnieje na świecie inne ważniejsze prawo?

Inteligencja jest prawem narodzonych, które przewyższa wszystkie inne prawa. Inteligencja jest prawem nadanym człowiekowi jako najwyższy dar natury, ten wspaniały dar gatunku – Homo sapiens – to jedynie prawdziwy dar genetyczny.
Wszystkie inne stworzenia na Ziemi, choć by najpiękniejsze i niezwykle wyspecjalizowane są jedynie specjalistami w wąskich dziedzinach.
Człowiek jest wszechstronny i jest to wynikiem jego inteligencji. Jest jedynym stworzeniem w ciągu czterech bilionów lat historii na Ziemi, które nosi w sobie ziarna własnego zniszczenia i własnego  triumfu.

Ponieważ bez inteligencji niemożliwe jest prawdziwe życie, wolność czy dążenie do szczęścia – nikt nie ma prawa decydować i osądzać o tym prawie za innych.

Czy każdy z nas potrafi ocenić swoja inteligencję? Swój dar dany od Boga?
Czy do szczęścia potrzebujesz człowieku wskaźnika inteligencji, który odpowie za ciebie ile wolno ci w życiu osiągnąć?
Czy o twoim życiu, wykształceniu, karierze, szczęściu i powodzeniu decydować będzie iloraz inteligencji czy środowisko w jakim żyjesz, twoja motywacja, chęć zdobywania szczytów, możliwości jakie stwarzają ci najbliżsi?

Do niedawna jeszcze fetyszyzowano IQ. Zachłyśnięcie się nim nastąpiło na początku ubiegłego stulecia. Pierwsze testy opracował francuski psycholog Alfred Binet w 1905 roku. Odtąd stosowano je w szkołach gdzie na ich podstawie opiniowano, które dzieci potrzebują pomocy w nauce i tworzenia dla nich specjalnych programów. Kariera IQ  trwała i podbijała cały świat. Henry Goddard, który przetłumaczył je na język angielski uznał, że ludzie z niskim IQ  nie powinni się rozmnażać (pod jego wpływem wysterylizowano kilkadziesiąt tysięcy osób). W latach 20 urzędnicy badali poziom IQ emigrantów z całego świata – kto uzyskał kiepski wynik, nie miał szans na osiedlenie się. Pomysłów na wykorzystanie testów mieli ludzie jeszcze wiele – od oceny przydatności żołnierzy do określonego rodzaju służby wojskowej do oceniania kto może ubiegać się o naukę na wyższych uczelniach.
Po latach obserwacji i doświadczeń naukowcy zaczęli nabierać podejrzeń w stosunku do IQ. Okazywało się bowiem, że wiele geniuszy ginie w tłumie, nie osiąga sukcesów w życiu, wielcy wynalazcy czy uczeni w ogóle nie posiadają wysokiego IQ.
Zaczęto się zastanawiać i zwracać uwagę na emocje, umiejętność porozumiewania się z otoczeniem.  Główną wadą testów IQ jest to, że mylą logiczne myślenie  z ogólną inteligencją, gdy tymczasem logika jest tylko jednym z aspektów myślenia czy zdolności uczenia się. Inne testy mylą z kolei zdolności językowe ze zdolnościami ogólnymi.
Howard Gardner, profesor pedagogiki z Harvardu był jednym z wielu naukowców podważający mit raz na zawsze ustalonego IQ. Od ponad piętnastu lat Gradenr prowadzi szeroko zakrojone badania, by wykazać, że każdy człowiek ma co najmniej siedem różnych „ośrodków inteligencji” a być może więcej. Zdefiniował inteligencję językowa, logiczno-matematyczną, wizualno-przestrzenną, kinestetyczną, muzyczną, interpersonalną, intrapersonalną. Daniel Goleman w połowie lat 90 wprowadził pojęcie inteligencji emocjonalnej.
Glenn Doman prowadząc badania nad rozwojem uznał, iż skoro jest sześć funkcji w ludzkiej naturze, więc jest sześc. rodzajów inteligencji: inteligencja motoryczna, językowa, manualna, wzrokowa, słuchowa, dotykowa.
Obalił mit dotyczący inteligencji
Początkowe zestawienie faktów wg Glenna Domana – Instytut Osiągania Ludzkich Możliwości; Filadelfia

1. Świat uważał, że wzrost i rozwój mózgu jest faktem z góry ustalonym i niezmienialnym, wprost przeciwnie – wzrost i rozwój mózgu jest procesem dynamicznym i ciągle się zmieniającym.
2. Jest to proces, który może zostać zatrzymany. Jest to proces, który może być zwolniony. Ale najbardziej znaczące jest to, że proces ten może zostać przyspieszony.
3. W celu przyspieszenia tego procesu dajemy dzieciom wzrokowe, słuchowe i dotykowe informacje o zwiększonej częstotliwości, intensywności i trwaniu zgodnie z systematycznym sposobem w jaki ludzki mózg rośnie.
4. Dziedziczność i środowisko są punktami odbicia się a nie celami więziennymi.
5. Nasze genetyczne możliwości są takie same jak całej rasy ludzkiej.
6. Nasze indywidualne genetyczne możliwości są takie same jak możliwości Leonarda, Szekspira, Mozarta, Michała Anioła, Edisona i Einsteina.
7. Nasze indywidualne genetyczne możliwości nie są uwarunkowane możliwościami naszych rodziców lub dziadków.
8. Jesteśmy przede wszystkim członkami rasy ludzkiej i tylko przypadkowo Lees, Aisens, Doman,Kerrs lub van Dyks
9. Cała inteligencja jest produktem środowiska.
10. Wysoka inteligencja jest produktem środowiska.
11. Niska inteligencja jest produktem środowiska.
12. Głębokie różnice w poziomach inteligencji są rezultatem głębokich różnic pomiędzy środowiskami w jakich zostaliśmy wychowani.
13. Ubogie środowisko, a nie genetyczne ubóstwo, rodzi ubóstwo.

Można zatem zapytać wprost: czy gdyby Leonardo był sparaliżowany i niemy i to uniemożliwiałoby mu zademonstrowanie swojej inteligencji, nie byłby uważany za idiotę? Jeśli moglibyśmy dać Leonardowi test inteligencji i jeśli uzyskałby on 98 punktów czy Mona Lisa nie byłaby sliczna? Jeśli Edison uzyskałby tylko 110 czy światło elektryczne nie padałoby z żarówki? Jeśli Newton uzyskałby w teście iloraz inteligencji 87 czy jabłka od tej pory upadałby ku górze?
Ani jeden z nich nie wiedział testu inteligencji na oczy – wmyślono je później.

Glenn Doman oraz jego zespół w IAHP zdefiniowali wiec inteligencję następująco:
„Inteligencja jest stopniem posiadanej zdolności – dostrzegania różnic między tym co jest a tym co mogłoby być oraz czynienie tego takim jakim mogłoby być.”

Okazuje się więc, że IQ w XXI wieku już nie będzie szeregował ludzi, że uczeni zaczną jeszcze wnikliwiej poszukiwać odpowiedzi na pytanie jakie cechy trzeba posiadać aby być uznanym za wybitna jednostkę.

Jest jednak grupa osób, która zostaje pod wpływem wskaźników i pomiarów, którą się selekcjonuje i za którą się decyduje o życiu.
Osoby te nie mają prawa do inteligencji – a hasła z praw człowieka dotyczące prawa do wolności słowa, wolności religii, wolności od niedostatku i strachu staje się tylko szyderstwem i fałszem.

To niepełnosprawne dzieci.

Im również Stwórca podarował w chwili poczęcia prawo do inteligencji i choć później nastąpiło u nich uszkodzenie mózgu – czyż inteligencja nie została przekazana?
Jak każde inne dziecko – dziecko z porażeniem mózgowym, autyzmem czy zespołem Downa jest potencjalnie uzdolnione.
Niestety – to właśnie tym dzieciom nadal wykonuje się testy inteligencji, które klasyfikują, segregują i decydują o ich przyszłym życiu.
Dzieci niepełnosprawne wbrew logice poddawane są testom na inteligencję i czyni się to w XXI nadal w majestacie prawa. Dla dobra dziecka?
Jakie to dobro, które odbiera mu możliwość funkcjonowania w przyszłości w świecie bez prawa do prawdziwego życia? Jakie jest to dobro dziecka, które określa ściśle czego będzie mogło a czego nie nauczyć się w swoim życiu?
Związek miedzy uszkodzeniem mózgu a zdolnością do wyrażenia inteligencji jest bardzo duży. Nie ma związku między uszkodzeniem mózgu a inteligencją.
Jak dziecko niepełnosprawne ruchowo ma coś wskazać lub przedstawić? Jak ma narysować skoro jest niesprawne manualnie? Jak ma powiedzieć skoro zaburzony został ośrodek mowy?
Czy diagnoza i zalecenia według takiej osoby nie powinny uwzględniać tylko mocnych stron, pozwalających zobaczyć w nich prawdziwego człowieka? Dla większości psychologów fakt uszkodzenia mózgu odbierany jest na równi z upośledzeniem umysłowym. Trudno doszukać się w prawie oświatowym jednoznacznej odpowiedzi – jak powinno wyglądać nauczanie dziecka z dużą niepelnosprawnością ruchową.
Większość pedagogów i tak nie wie jak pracować z dzieckiem ze sprzężonymi niepelnosprawościami – wiec najlepiej zakalsyfikowac je jako upośledzone.
Zatem osoba niepełnosprawna postrzegana jest nie przez pryzmat swoich predyspozycji lecz predyspozycji osób sprawnych.
W przypadku błędnej diagnozy (w mojej opinii ma to miejsce w większości) oprócz problemów z jakimi borykają się niepełnosprawni, występują dodatkowe ograniczenia wykonywania zadań społecznych ze względu na domniemane braki. Stwarza się takiej osobie dodatkowo niekorzystne warunki rozwoju. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że osoba niepełnosprawna wejdzie w przypisywaną mu rolę i zacznie przejawiać zachowania, jakich oczekuje od nich otoczenie. Dochodzi więc do stopniowego upośledzania niepełnosprawnych.
Niestety droga ta jest często zamykana w przypadku błędnej, pochopnej diagnozy psychologicznej. Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne standartowo bez zbędnych emocji, bez kompetencji w majestacie prawa odbierają dzieciom niepelnopsrawnym prawo do inteligencji. Szafują diagnozami jak wyrokami ludzkimi zasłaniając się prawem i dobrem dziecka.
Głuchemu przypisuje się niemożność porozumienia werbalnego i nierzadko ograniczenie umysłowe, od niewidomego oczekuje się zupełnej zależności, w kontakcie z osobą upośledzona umysłowo zwraca się uwagę na to, czy osoba jest agresywna. Diagnoza wspomaga wówczas proces stygmatyzacji, czyli właściwie przeszkadza rehabilitacji, co nie jest jej celem.
Możemy zrozumieć – jednak dlaczego usprawiedliwiać? – brak wiedzy społeczeństwa. W moim rozumieniu niedopuszczalne jest, aby pedagog lub psycholog wspomagał proces stygmatyzacji pierwotnej lub wtórnej. Ich zadaniem jest weryfikacja obiegowych osądów, rozpoznawanie stanu niepełnosprawnych poprzez rzetelną, zgodną ze stanem faktycznym obserwacje. Powinien zauważać mocne strony i postęp – nawet niewielki – nagradzać i zachęcać.

Jesteśmy świadkami rewolucji w nauczaniu. Ilekroć to możliwe uczniowie powinni mieć możliwość wyboru i ponosić odpowiedzialność za własną edukację. Dzieciom niepełnosprawnym potrzeba doskonałych i nowoczesnych metod, postępu aby dać im szansę na rozwój i edukację.
Potrzeba im też otwartych i wrażliwych pedagogów. Potrzeba oddanych rodziców – i ich prawa do decydowania.

Nie przekonujmy dzieci, że nauka jest trudna i ciężka – dawajmy im radość i możliwości.

Nie zgadzajmy się na błędne i nieprofesjonalne diagnozy wskaźników IQ  dzieciom niepełnosprawnym.

Nie odbierajmy im praw – które sami posiadamy, a których im nie daliśmy.





Literatura:

1. „Co robić mając dziecko z uszkodzeniem mózgu” Glenn Doman
2. „How to give your baby encyclopedic knowledge – more gentle rewolution” Glenn Doman
3. „Rewolucja w uczeniu” Gordon Dryden, Jeannette Vos
4. Następstwa błędnej diagnozy dla funkcjonowania osoby niepełnosprawnej, Urszula Byczkowska, UWM Olsztyn
5. „Odkryj swoja inteligencję” Dorota Romanowska , Newsweek Polska
6. Notatki własne; kurs ‘WTD” IAHP- Filadelfia; 1998r;1999r
Karolina19-03-2002 18:51:56   [#08]

tylko trochę dłuższe niż....posty Janusza

:-)
Janusz Pawłowski19-03-2002 19:04:08   [#09]

Dłuższe ... dłuższe ... ???!!!

No to poczekaj! ;-)))

Sorry - nie wypowiadam się jeszcze na temat tego co napisałaś - zostawiam to sobie to na niedzielę. :-))
Wybaczysz? :-))

Karolina19-03-2002 19:12:34   [#10]

wybaczam :-)

...i z utęsknieniem czekam :-))

niezła zapowiedź :-))

jak wspomniałam zależy mi na opiniach i zdaniach na ten temat.
beera19-03-2002 19:32:40   [#11]

Inteligencja

Analityczna- ten typ mierzony jest poprzez większość testow oraz egzaminow
Kreatywna- umiejętnośc widzenia w rzeczach struktur i powi ązań oraz tworzenia ich
Muzyczna- muzycy,
Kinetyczna- pływacy, piłkarze- są w nią uzbrojeni
Praktyczna- To ten typ inteligencji, ktory pozwoli na rozlożenie na części pierwsze telewizora i następne zlożenie go bez instrukcji
Intrapersonalna- pozwala na dostrojenie się do uczuć swoich i innych
Intepersonalna- daje umiejętnośc współpracy z innymi ludxmi
Emocjonalna wreszcie

Która ważniejsza?
Nie ośmielilabym sie warunkować.
Pamiętam jak na eduseeku, ktoś przydawał sobie racji opowiadając o swoim IQ- wtedy było mi zal piszącego, że ta jego analityczna dośc daleko od interpersonalnej lub emocjonalnej po prostu.

To, co dala tu karolina- zatkalo mnie po prostu.
Moge to czytć z rozdziawioną gęba i przyjąć wszystko, co piszesz- obszar jet dla mnie dość nieznany.

Ale gdy przeniosę sedno twoich słów na dostępną mi normę( pamiętasz jak doszliśmy wspólnie, że slowo norma nie musi miec konotacji pozytywnych? :-), to moge tylko bic brawo.

Bo przecież, to o czym piszesz dotyka i naszych dzieci w naszych szkołach.
Kiedy dorosly czlowiek jest po wylewie, dopuszczamy mysl, że jego uszkodzony mozg nie da mu szansy na przeczytanie ksiązki- dajemu mu kasety do sluchania.
Ale jakże trudno uwierzyć nam, ze jakies uszkodzenie mózgu dzicka blokuje mu nabycie okreslonych umiejętności.

To, co przeczytałam, karolinko, nie dotyczy tylko dzieci niepelnosprawnych w sposób widoczny więc dla nas ovczywisty- dotyczy całej masy dzieciakow, ktore funkcjonuja inaczej i ktorym częstokroś odbieramy szanse.

Wybacz, że tak jednostronnie patrzę na twój post, ale chcę poza  wiedzą na temat dla mnie odległy nabyć także tej, ktora pozwoli inaczej patrzeć problemy, ktorych dotykam na codzień.

"Zatem osoba niepełnosprawna postrzegana jest nie przez pryzmat swoich predyspozycji lecz predyspozycji osób sprawnych. "
To takie ważne dla mnie zdanie- kluczowe wręcz.

Asia
Aha!
Nikt mi nie podpowiedział- po prostu wiedzialam, że to  Ty :-))
Marek Pleśniar19-03-2002 20:00:58   [#12]

:-)

hm, to mi pasuje, też jestem dość mało normalny:-))))

a teraz wiem że jestem inteligentny jak najbardziej - tylko inaczej:-))

lubię praktycznie - tzn. gdy się mi przyda coś

jako takiemu najbardziej podoba mi się: uczniowie powinni mieć możliwość wyboru i ponosić odpowiedzialność za własną edukację


często przykładamy do wszystkich jedną - oczywiście naszą - miarkę
w naszym fachu to szkodliwe podwójnie, wielokrotnie, bo mamy wpływ na rozwój dzieci, zauważamy w nich coś lub nie
i odwrotnie - gdy o tym wiemy - ze tak jest - mamy szansę dać komuś wiele
więc bez specjalnego dalej gadania wezmę to do serca - Karolina

:-)

Karolina19-03-2002 20:55:49   [#13]

cieszę sie, że

Odnaleźliście coś dla siebie...

Całośc dotyczy dzieci niepełnosprawnych - można jednak (a nawet wskazane) aby spojrzeć na problem globalnie.
Jest dzieci w szkołach cała masa i bardzo latwo znaleźć takie ktorym potrzeba indywiduallizacji.  
To takie teraz modne...

Chodzi mi też o to, że dziecko ktore ma już jakąś łatkę ma trudniej, jest bardziej obserwowane, czasem po prostu łatwiej takiemu dokopać (nie zrozumcie mnie źle)

Tymczasem Jaś, nawet nieuk, pochodzący z rodziny patologicznej, agresywny....itd ma wielkie szanse (pomijając nawet NL) wręcz pomaga mu sie 'przejść" aby sie go pozbyć.

Dzieciom niepełnosprawnym - wszystkim ma na myśli autystyków, niepełnosprawnych ruchowo, z zespołem Downa - PPP klasyfikują latwo  i bez zarzutów - testami wykonywanymi w warunkach różnych, zaczerpnietych z polowy ubieglego wieku; potem wiek umysłowy podzielić przez wiek życia razy 100 i...
iloraz inteligencji wychodzi.

Potem dla dobra dziecka szkoła specjalna z którą wiecie cos jest chyba nie tak. Powinna być wpsaniała, wyposażona, pełna nowatrostwa i specjalnych metod i warunków.... aby pomóc dziecku wrócić za rok, dwa, trzy lub więcej do szkól masowych. Tak rozumiem ich specjalność....

Polsak specjalność polega jednak na tym, że z tych szkól sie już ne wychodzi albo wychodzi rzadko.
Jaka jest przyszłość ich absolwetnów?

A Jaś kończy szkołę i idzie w świat...jak wykorzysta szanse to będzie sie uczył dalej jak nie - też sobie poradzi...jest przebojowy, przebiegły jak lis....
Marek Pleśniar19-03-2002 21:18:30   [#14]

wielu ludzi pisuje - spotkałem się

że w dzieciństwie mieli takie łatki, wręcz przekreślano ich

nie wspominają szkoły za dobrze..

gordon19-03-2002 21:21:59   [#15]
Brawo.
To dobry, napisany z jadem i pasją tekst. Nie miałem pojęcia o tym, że jeszcze dziś korzysta się z tego narzędzia i to w odniesieniu do tak kruchej i wrażliwej grupy ludzi jak niepełnosprawni. Niczego tu dodać nie sposób.
Odniosę się tylko do moich innych doświadczeń z przeszłości. Gdy studiowałem, na moim wydziale dość modne było wypełnianie tego rodzaju testów. Wyniki moich kolegów były dla mnie często zdumiewające. Wielu z nich wpadało w (moim zdaniem niezasłużony) zachwyt nad własną inteligencją. Gdy sam rozwiązałem kilka testów, to zrozumiałem, że student matematyki (największy nawet pacan) nie może dostać mniej niż 130 IQ. Te testy były dedykowane matematykom. Połowa zadań to zadania z matematyki (odgadnij kolejny wyraz w ciągu, symetria figur, z miejscowości A i B wyjechały dwa pociągi itp.) a druga połowa to zadania głęboko zakorzenione w intuicji matematycznej.
Od tego czasu (choć wiem, że wiele się zmieniło) nie mam zaufania do oznaczania inteligencji przy pomocy testów z jednoczesnym wartościowaniem ludzi.
Pozdrawiam,
gordon
Marek Pleśniar19-03-2002 21:23:15   [#16]

znakomicie też wypadają krzyżówkowicze

:-)
Karolina19-03-2002 21:24:50   [#17]

:-)

Szczególnie podoba mi się ...z jadem...

Musiałam trochę tego...:-)
beera19-03-2002 21:31:43   [#18]

:-))

Karolina :-)

Mialam okazje spotkac się z tą pasją pewnej nocy :-))
Malośmy nie pozdychali z powodu jej intesywności :-))

janusza nawet poniosło - a to niespotykanie spokojny...;-))
gordon19-03-2002 21:44:19   [#19]
w najlepszym tego słowa znaczeniu :-)
Karolina19-03-2002 21:57:12   [#20]

:-))

Zawsze..tylko w najlepszym znaczeniu..ten jad :-)
Marek Pleśniar19-03-2002 22:03:43   [#21]

jad najwyższej jakości?

hmm

:-)

Mariola19-03-2002 22:04:01   [#22]

tak pozono ale

Karolina przeczytalam
nie powiem nic wiecej jak to ze jestem pelna podziwu
:-))
gordon19-03-2002 22:17:21   [#23]
Cały czas chodzi mi po głowie ten przedwcześnie wygasły wątek o nauczaniu wczesnoszkolnym. Mam nadzieję, że kiedyś odbędzie się na tym forum (jak już nieraz bywało) wielka debata na ów temat z szerokim gronem dyskutantów. Mam też nadzieję, że tematem tym zainteresują się również możni tego forum (nie wymieniam z nazwiska ale Oni sami dobrze wiedzą o kogo chodzi) i mam nadzieję, że Twój Karolino autorytet to sprawi. Ja wiem, że dyskusje o nauczaniu informatyki są bardziej wciągające - to takie światowe - ale... cóż.
Pozdrawiam,
gordon
Alicja19-03-2002 22:30:21   [#24]

Do Karoliny

Czytam co napisałaś i myślę o małym Piotrusiu.On jest uczniem mojej szkoły. Mojej a nie w mojej.To chłopczyk o głębokim upośledzeniu. Wszyscy mi mówili ,że chyba nie warto chodzić do jego domu, bo on i tak "nic nie rozumie". Poradnia mówiła "Pani dyrektor...niech pani wiele nie oczekuje". A ja gdy go zobaczyłam pierwszy raz w życiu...do dzisiaj przeżywam jego uśmiech,zainteresowanie. Jego głowa czasami bezwiednie opada ale spod niedomkniętych powiek płyną iskry życia może bardziej prawdziwego niż nasze. Gratuluję i pozdrawiam Ala.
Kajka19-03-2002 23:01:58   [#25]

Autora E=mc2 też uważano za...

"przygłupiastego". Podobno nie mówił do 4 roku życia i jego matce też gdybano, że nic z niego nie będzie. A tu proszę...

 Mam pod opieką dziewczynkę z zespołem Downa (już na starcie ma straty), jednak inteligencją praktyczną, intrapersonalną, intepersonalną czy emocjonalną bije na głowe większość  pozostałych moich wychowanków bez łatki "niepełnosprawny". Dzieci tzw normalne odpadają przy niej w przedbiegach. W tym wypadku potwierdza się to, że ważny jest nie sam potencjał ale to co środowisko z nim zrobi.

Gratuluje Karolino!

Kajka

Zola19-03-2002 23:14:35   [#26]
Karolina,jestem pełna podziwu i w niskim ukłonie. Zawsze jestem pełna podziwu dla nauczycieli wychowania przedszkolnego i początkowego oraz tych ,którzy pracuja z dziećmi niepełnosprawnymi. Z przykroscia stwierdzam,że nauczyciele LO,szczególnie Ci ,którzy nie przeszli przez inne szkoły nie  maja pojęcia jak ważne są to ogniwa kształcenia. Niestety nie umiemy tez pracować z młodzieżą "odbiegającą od normy".To od normy w cudzysłowie ,bo cóż to jest norma. Osoba odbiegająca od "normy" to jak napisała Asia osoba niepełnosprawna czy funkcjonująca inaczej ,ale postrzegana tak  nie przez pryzmat swoich predyspozycji lecz predyspozycji osób sprawnych. Zdarzaja sie u nas przypadki dzieci chorych .Dzieci te prowadzone sa w nauczaniu indywidualnym,przy obniżeniu wymagań edukacyjnych a mimo wszystko my nie potrafimy z nimi pracować,a one w naszym odczuciu nie wypracowuja tego co sobie zakładamy do realizacji.Nie jest to temat w,w kórym siedzę,ale bardzo mnie zaciekawił. Mam syna,który jest dyslektykiem ,a przy tym ma niską samoocenę - to wynik pracy szkół,do których uczęszczał.Bardzo cięzko sie z nim pracuje.Ale nie wiele osób wśród nauczycieli LO chce w tym kierunku ( ogólnie innych dzieci) kształcic sie,aby pomóc takiej młodzieży.
Renata19-03-2002 23:37:45   [#27]
Karolino,
witaj wśród żywych :-))

Wybaczcie mój gryps... najważniejsze, że Karolina zrozumie :-)
beera20-03-2002 12:12:04   [#28]

No właśnie

Zola- mam tak samo- moj maly jest dyslektykiem.

Ja mam takie konkluzje generalnie zakotwiczające się w szkole.

Lubimy przeciętność- ona nie sprawia klopotów, nie budzi konieczności zmian, pozwala na stereotypowość. Jest prosto z nią.

Jestem po n.p i dużo lat pracowałam z maluchami- nie ma ważniejszych lat niż te w szkole.

Wiele wiedzy na swój temat dzieciak wynosi z I, II i III klasy.

Dlatego tak tu się wykłócam o ocenianie, o sześciolatki i pięciolatki wiejskie w szkole, o fachowośc belfrów( bo moim zdaniem tu potrzeba nie tylko wyjątkowo sprawnego merytorycznie czlowieka, n-l w I-III to także osobowość- nie byle jaka).

 

Tu się wiele jeszcze obocznych tematów pojawia- odejście od niemierszcyzny ( co zabawne- on sam od niej zaczyna odchodzić :-), wchodzenie w standardy osiągnięć, a nie wymagań i kryterialność ocen na nich się opierająca. Odejście od kryteriow jako od wyznacznikow oceny- dojście do informacji w ktorą te opracowane przez nauczycieli kryteria łatwo przemienić.

Karolina20-03-2002 16:28:14   [#29]

oboczne tematy

Pozwolę sobie - dziękując wam wszystkim z całego serca za miłe słowa - wstawić cytat z innego wątku. Wkleiła go Renata.

Howard Gardner
"Najważniejszym wkładem, jaki może wnieść oświata do rozwoju dziecka, jest dopomożenie mu w znalezieniu dziedziny, która najbardziej odpowiada jego talentom, w której będzie kompetentnym fachowcem, w której praca będzie dawała mu zadowolenie. Zupełnie straciliśmy to z pola widzenia.
Zamiast tego poddajemy każdego edukacji, która najlepiej przygotowuje do zawodu profesora uniwersytetu, i oceniamy go wedle tego, czy spełnia owe wąskie kryteria sukcesu.
Powinniśmy poświęcać mniej czasu na klasyfikowanie uczniów według uzyskiwanych przez nich ocen, a więcej na odkrywanie ich naturalnych predyspozycji czy uzdolnień i rozwijanie ich. Są setki dróg prowadzących do sukcesu i wiele, wiele różnych zdolności, które pomogą nam go odnieść."


Zdaję sobie sprawę, że poruszyłam wiele "obocznych tematów" i tak naprawdę klasyfikowanie, łatki i trudność z jaką rozmawiamy o specyficznych problemach dotyczy wielu.

I wiecie co - bardzo długo zastanawiałam się czy puścić ten artykuł - w końcu pisałam go jako matka przede wszystkim - a to powoduje emocje... i jad...ale to naprawdę dobre skojarzenie :-)
Bałam sie waszego odbioru i zrozumienia.
Teraz dostaję nawet propozycje na priva...wystąpień i publikacji....:-)
Kurka!
:-)

Bardzo cieszę i mam nadzieję, ze ta dyskusja nie skończy sie tak szybko.

Wiem bowiem, że najwazniejsza i najbardziej wartościowa reforma edukacji odbywa sie w nas.
:-)
stan20-03-2002 18:52:22   [#30]

...

:-)

Nieco z boku ale prawie na temat - polecam książkę mojego przyjaciela - Wiesław Wojciech Szczęsny - Edukacja moralna - Wydawnictwo Akademickie "Żak" (Uniwersytet Warszawski). Prezentuje podejście systemowe w wychowaniu i nie tylko.

Pozdrawiam
stan

Ania20-03-2002 19:41:31   [#31]
hm...
Grzegorz20-03-2002 23:15:29   [#32]

Nie zaglądałem tu ostatnio,

A tu taki ciekawy wątek.

Karolina, to nie kroczek, ale siedmiomilowy skok!(wiesz, co mam na mysli :-))
Dopiero teraz otworzyłem wątek "Koniec IQ" i znalazłem ten twój genialny artykuł. Sorry, po prostu go przegapiłem.

I dopiero po przeczytaniu tego tekstu coś mnie olśniło. Powiesz pewnie: "Nareszcie". Ale cóż, lepiej późno niż wcale.

Artykuł wspaniały. Powala z nóg przejrzystością myśli, trafnością spostrzeżeń. Mnie dodatkowo bardzo wzruszył. Przyznaję szczerze, ryczałem jak bóbr. Byłem zły na siebie i na cały świat (FTW). Zazdroszczę ci twojej wyobraźni, "przestrzeni myślowej" i wiary w siebie i swoje odważne poglądy. Niestety, mi tego zabrakło kilka lat temu. Chociaż z drugiej strony naprawdę nie miałem wyboru. W moim pięknym mieście wojewódzkim nie ma wciąż ani jednej szkoły integracyjnej, która przyjmowałaby dzieci niepełnosprawnych bez żadnych warunków wstępnych (tylko w tej przeklętej normie intelektualnej). A ośrodek specjalny wydał mi się dość przyjazny i dziś, po trzech latach mogę to potwierdzić. Tam rzeczywiście dziecko jest zawsze na pierwszym miejscu.

Dlatego, jeśli pozwolisz, twoj artykuł ładnie przepiszę, podpiszę twoim imieniem i nazwiskiem i zaniosę go dyrektorowi naszej szkoły integracyjnej. Wogóle najchętniej to bym go powielał, rozwieszał i rozsyłał wszędzie, nawet na Marsa :-)
Czy ktoś zna adres na Marsa?

Dzięki tobie nabrałem wiary, że integracja (ta prawdziwa, a nie poprawna politycznie) jest wciąż możliwa. W końcu może kiedyś wszyscy decydenci zrozumieją (a może przypomną sobie?), że wszyscy mieszkamy pod tym samym niebem. I wrócą między ludzi.

A wszystkim forumowiczom bardzo dziękuję za ciepłe słowa o Karolinie i proszę:

Zastanówmy się, jak najlepiej zrobić pożytek z takiego artykułu i jego autorki (gdzie opublikować i komu przesłać). Głęboko w to wierzę, że to początek rewolucji. A może ewolucji?

Karolina pozdrawiam cię bardzo serdecznie.
gzregorz.
Grzegorz20-03-2002 23:20:47   [#33]

Jeszcze coś

Wygrzebałem ze swojego "archiwum" pewien tekst. Jest to wypracowanie uczennicy klasy I gimnazjum specjalnego z naszego SOSW na temat miłości. Zostało ono napisane ręcznie, ale ze zrozumiałych względów musiałem je przepisać na komputerze. Zachowałem jednak oryginalną pisownię:



--------------------------------------------------------------------------------
"Ludzie potrzebują miłość ponieważ ona jest jakby lekarstwem na smutek, żal, rozpacz. Dwoie ludzi kochają się na wzajem lubiją ze sobą przebywać, rozmawiają o różnych ciekwych żeczach, jak np. czy mnie kochasz, czy będziesz ze mną, czy zostaniemy razem. Miłość niepolega na tym że można ciągle tylko o dniej brać ile się chce, niepatrzeć czy się nierobi komuś krzywdy. Miłość to uczucie które obdarza się drógiego człowieka, robi się dla niego wszystko, a przedewszystkim od serca daje się coś, a nie ciągle wszystko chce się brać.
Miłość się tworzy jak roślina która dopiero rośnie i jest taka mała, a jej gałązka cieniutka jak pajęczyna która dopiero powstaje. O miłości wiele żeczy mówi się, że jest człowiekowi potrzebna, że ona łączy dwojga ludzi, że miłości niemożna znajś gdzieś tam na ulicy. Jeżeli człowiek dostaje tą magiczną szansę, być kochanym przez drógą osobę która otacza go miłością, szacunkiem, zaufaniem. To ten człowiek powinien być wdzięczny za to że miłość pozwoliła być mu tak szczęśliwym. Miłość niemożna wziąść tak sobie jakby nigdy nic, człowiek musi zasłużyć żeby być kochanym. Wszyscy ludzie pragną być szczęśliwi i zakceptowani przez drugą osobę, ale nie każdy, ponieważ wykorzystują fakt że oni kochają drugą osobę, ale wcale nie jest tak. Poprostu bawiją się czyimś kosztem i najwnością."
--------------------------------------------------------------------------------

jeszcze raz pozdrowienia
grzegorz
Karolina21-03-2002 21:28:08   [#34]

:-)

Grzegorz - naprawde dziekuję za tak miłe słowa i twoje refleksje.

Są dla mnie ważne.
Znaczą wiele.


Wiem, że tutaj możemy swobodnie i spokojnie podyskutować - jesteśmy tu jako rodzice i nauczyciele. I wiele jeszcze spraw przed nami.

Czuję się ostatnio coraz lepiej - to dzięki wam odzyskałam wiarę i siłę.

Myslę tak...świat pędzi, bardzo... dobrze, ze tu przez chwilę zatrzymaliśmy się, że mamy jakieś przemyslenia i wnioski.
I mnie wiele ich ostatnio przybyło.

Jeśli macie ochotę na dalsze w tym tonie - będzie mi bardzo miło.
:-)
stan21-03-2002 21:38:14   [#35]

...:-)

Czytałem Newseeka. Czytałem wszystko na forum. Też podziwiam. Też uważam, że dla każdego jest miejsce na tym świecie i nie do każdego można przyłożyć standardową miarę. W wielu przypadkach potrzebne jest jeszcze serce. Kilka "egzemplarzy innych" udało mi się "uratować" mimo, że pracuję w "normalnej" szkole. Pomogłem przy tworzeniu WTZ i i takie tam ...
Pozdrawiam serdecznie i tak trzymać.
stan
Karolina21-03-2002 21:48:52   [#36]

stan:-)

Za każdy "ten egzemplarz" szczerze gratuluję!
:-)

Opisz kiedyś te takie tam....bo to jest ważne aby nie wszystkich jedna miarą.

I to serce
stan21-03-2002 21:52:23   [#37]

!?

Dzięki
stan
:-)
Renata21-03-2002 22:23:43   [#38]

te takie tam, a jakże cenne...:-)

"Drobiazgi
Drobinki
Detale
Maleńkie
Niepozorne
Namiastki
Słabostki
Miłostki
Lecz bez nich
Nie ma
Całości
Nie ma siły
Nie ma miłości"
[gdzieś z internetu]
ewa22-03-2002 00:32:44   [#39]

"Po cóż innego żyjemy, jeśli nie po to, by ułatwiać życie sobie nawzajem"
                                                                                              George Eliot

Karolina, dziękuję  pozdrawiam ewa

Marek Pleśniar30-03-2002 17:04:43   [#40]

po kolei...

A w którym rzędzie przedmówca  planuje nas ustawic? Jestem przeciwny stwierdzeniu, że często "W szkole zabierają mu jeszcze więcej, niszczą doszczętnie, wpychają do szkół specjalnych, etykietują najróżniejszymi epitetami: dyslektyk, akalkulit, nadpobudliwy psychoruchowo itp"

i bardzo mi się podoba przed świętami - zamiast życzeń: mamy przede wszystkim kiepskich dyrektorów

baaardzo mi miło:-))

tak uszeregowany - i ustawiony w odpowiednim rzedzie (pod ścianą może?) mam wyłacznie ochotę na konstruktywne dyskusje. Po prostu pałam entuzjazmem do współpracy z Panem:-)))

Jednakowoż musze przyznać, że prawdą jest iż:

  • Nie są winne mury i marmury, tylko ludzie
  • Nie mogę winić dzieci
  • nauczyciele nie chcą się wychylić - czasem chcą:-)
  • Do nauczycieli nie dociera wiedza z górnej półki
  • W uczelniach kształci się na kierunkach pedagogicznych i psychologicznych nieudolnie - bywa tak często
  • Niedokształcony nauczyciel jest największym nieszczęściem
  • uczelnie nastawione na robienie pieniędzy

inaczej ujmując - więcej wzajemnej sympatii. Dość agresywne wchodzenie z tym w towarzystwo sprzyjających zmianom nauczycieli (a gdzie jak gdzie ale tu takich widuję), potepianie szkoły hurtem - jak leci - spowoduje dokładnie to samo co mówienie:
rodzice nie wychowują, polska rodzina jest do niczego - uczy agresji i fałszu, do szkoły przyprowadza się dzieci kompletnie zepsute i rozpuszczone

zmam osobiście - jak tu wszyscy - kilka rodzin, które jednak wychowują i kilku nauczycieli, którzy uczą i służa podniesieniu ucznia na wyższy poziom. Tylko mówiąc "damy wspólnie radę", zmienimy wiele gdy uczynimy to równym frontem, działajmy razem" coś mozemy zdziałać

to modne obecnie mówić "klient nasz pan" - sam wielokroć to swoim ludziom mówiłem - ale nie tylko tak być powinno - nie pytaj tylko co szkoła może zrobić dla ciebie, pytaj ....

:-))

Marek z Rzeszowa30-03-2002 17:25:09   [#41]

Spoko, Marku.

Nie taka była intencja przedmówcy.
Tak mi się przynajmniej wydaje ;-)

Wiele uwag jest trafnych i słusznych (sam to zauwazyłeś). A dyrektorzy sa różni.
Wiesz to Ty i wiem to ja.
Ostrość wypowiedzi B.Rocławskiego (oj, przydało by się imię Panie Rocławski - bo my, tu tak się TYKAMY) podyktowana jest zapewne osobistymi doświadczeniami.

Chętnie o nich porozmawiamy.

I cieszę się, że trafiają tu do nas ludzie mogący się podzielić swoimi doświadczeniami i przemyśleniami.

Marek

Marek Pleśniar30-03-2002 18:46:19   [#42]

ok, juz łykam tabletkę:-)

znam sporo niezłych dyrów - np. tu
czasy się zmieniły, sprofesjonalizowały. Warto o tym pamiętać.
Człowiek chciał wyładować na nas swoje frustracje i zrobił to. Ale ja mam swoje i też nie będę unikał awantury. Dawno porządnej nie było:-))

Mam zwyczaj z pokorą różne uwagi przyjmować. Ale już mi się znudziło wieszanie psów na mojej grupie zawodowej.

beera30-03-2002 18:47:14   [#43]

No pewnie, że spoko :-)Bo uważam jak Marek z Rz

Ja przeczytałam te wypowiedź z ogromną uwagą i zgadzam się z wieloma jej tezami...

W zasadzie ze wszystkimi :-)

 

jesteśmy pokręceni- czy co?

Na jednym wątku rozmawiamy o bylejakości studiów podyplomowych, o niemocy dyrektorskiej w kwestii pozbycia sie zlych belfrów, mowimy o tym, że w szkole źle sie dzieje, o hustawce prawnej- i co my możemy- tak?

A przyszedł tu ktoś do nas nowy i mowi to samo, to  nagle najeżamy się?

To jakis syndrom ?

Syndrom obronny- nie cierpię go u belfrów!

Mareczku- nie najeżaj sie, a poczytaj raz jeszcze- przeciez nie raz SAM to wszystko mowiłeś :-))

Sam wiesz, że na potrzeby dyskusji globalizuje sie pewne sprawy, wycinając jednostkowe. Tak jak z rozmowami o hospitacjach, podręcznikach uczniowskich- dokonujemy pewnych uogółnień. Ja wiem, ze można popaść w przesadę i zbyt biegunowo podejśc do rzeczy..ale pamietajmy, że rozmawiamy w gronie podobnych do siebie- warto zaufania ciut mieć :-))

 

A do Bogdana mam dwie sprawy :-)

  1. zaglądaj tu częściej- chętnie pospieramy się po świętach
  2. hm... i w kwestii formalnej... mogłbyś z akapitami pisac- łatwiej się czyta wtedy, a wśród nas są tacy jak ja- muszą kilka razy :-)))
Marek Pleśniar30-03-2002 18:57:16   [#44]

@

napiszę od nowa, albo nie:-))

jak mi przejdzie wylew krwi do mózgu;-)

Mania30-03-2002 18:59:12   [#45]

Karolinko- masz powód do zadowolenia:-)

http://www.glottispol.gda.pl/  -to adres Bogdana, myślę ze nie urwie mi za to głowy.

Pozdrawiam

beera30-03-2002 19:05:12   [#46]

tak bedzie prościej :-)

http://www.glottispol.gda.pl/

 

Marek :-)

Rozbawiłes mnie teraz- ale masz wylew- to nie wiem- pisać, czy nie???

 Ale już mi się znudziło wieszanie psów na mojej grupie zawodowej.

:-))) A sam możesz?

Bo słowa Bogdana w twoich ustach niejednokrotnie slyszałam i o ile pamiętam niejednokrotnie za takie same poglądy nieźle tu obrywałes po kulach :-)))

beera30-03-2002 19:07:58   [#47]

Matko!!!

prof. dr hab. Bronisław Rocławski

Zrobiliśmy z człowieka Bogdana :-))

Przepraszamy, panie profesorze :-))

Zola30-03-2002 19:09:20   [#48]
Nie lubimy jak ktoś z obcy (nie nauczyciel) nas gani - pamiętacie fatalne wypowiedzi o nauczycielach naszych byłych ministrów.Źle się czujemy jak robia to media lub rodzice.Ale jak napisała Asia sami otwarcie piszemy ,że nie wszystko jest różowe. Nauczyciele to nie wybrańcy.Są lepsi i gorsi,są fatalni i doskonali a z nich wywodzą sie dyrektorzy i też są różni.
Mania30-03-2002 19:13:26   [#49]
Pan profesor jest z wykształcenia nauczycielem naucz.początkowego
Ania30-03-2002 19:15:38   [#50]

A co, Bogdan to nie człowiek?
I niech tak zostanie!
W każdym razie tu.

:-)

Pozdrowienia!

strony: [ 1 ][ 2 ]